Forum Maniacs' World ;) Strona Główna

Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Zakończona Twórczość -> Por Ti

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 12:26 :52 , 04 Maj 2010    Temat postu: Por Ti

Tytuł : Por Ti.
Odcinki : 40
Scenariusz : Monia Wesoly


Ona gwiazda u szczytu swojej kariery.
On zwykły mechanik samochodowy.
Czy tak dwa różne światy mogą się połączyć ?
Ją otaczają wielbiciele, fani i fotoreporterzy.
Jego mało kto zna.
Paparazzi, gale, koncerty, błysk fleszy to całe jej życie.
Spokój, cisza to to co On sobie ceni.
Dwa całkiem inne światy, dwoje całkiem innych ludzi. Czy los sprawi, że ich drogi się połączą ? Czy tej dwójce będzie kiedykolwiek dane się spotkać ?


Tego dowiecie się czytając ta telenowelę.


Obsada :



Dulce Maria jako Mayita Gomez

Wschodząca gwiazda muzyki pop. Śpiew jest całym jej życiem, a scena drugim domem. Młoda, piękna, utalentowana i z cała rzeszą fanów. Jednak w życiu brakuje jej jednego - osoby z którą mogła by podzielić się swoim szczęściem.



Christopher Uckermann jako Taylor Puente

Skromny, młody mężczyzna poświęcający się swojej pracy. Nie lubi się wyróżniać i robić szumu wokół swojej osoby. Nigdy nie zamienił by swojego życia na żadne inne.



Ana Patricia Rojo jako Daniela Guzman

Menadżerka Mayity. Jest najlepsza w tym co robi. Bycie pod jej opieką to prawdziwy zaszczyt, ale tez i męka. Wszyscy jej współpracownicy zgodnie twierdzą, że zawiść i zachłanność kiedyś ją zgubią.



Diego Gonzalez jako Roger Puente

Młodszy brat Taylora. Jest niezwykle uzdolniony muzycznie, jednak nie w głowie mu kariera. Jego pasją jest motoryzacja, dlatego woli pomagać bratu w warsztacie. Oprócz tego, że z Taylorem są braćmi, są także najlepszymi przyjaciółmi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 12:31 :45 , 04 Maj 2010    Temat postu:

Odcinek 1

Kolejny dzień, który rozpoczyna się jak każdy poprzedni. Pobudka w samo południe, dookoła mnóstwo kwiatów i listów od wielbicieli. Wielki apartament, w centrum Meksyku. Dla jednych raj - dla niej codzienność. Brak pospiechu, nerwów i stresu, ze spóźnisz się do pracy, nie musisz nerwowo szukać kluczyków od samochodu, bo wszystko jest w idealnym porządku, dzięki służbie. Niby wszystko jest tak jak być powinno, życie o jakim większość może tylko pomarzyć, ale czy rzeczywiście jest ono tak cudowne i kolorowe ? Czy bycie gwiazdą to tylko spanie do południa i pobieranie niewyobrażalnych sum za koncerty ? Otóż nie, a na pewno nie w jej przypadku. Dla Mayity Gomez śpiew był całym życiem, pasją, która nadawała mu sens. Chciała tylko śpiewać, a została jedną z najbardziej pożądanych gwiazd na świecie. Koncerty, wywiady, sesje zdjęciowe to stało się jej codziennością. Nawet na chwilę nie mogła od niej uciec, gdzie się nie pojawiła, tam byli też fotoreporterzy. Plotki - na początku powód jej łez, teraz nawet do nich już przywykła.
- Mayita za godzinę masz wywiad - tak to też było jej codziennością. Głos, który śnił jej się po nocach i bynajmniej nie było to piękne sny. Daniela Guzman, nie mniej znana menadżerka nie jednej gwiazdy w tym kraju. Potrafi zdziałać naprawdę cuda, które też wysoko sobie ceni.
- Już się ubieram - powiedziała leniwie młoda dziewczyna - Czy Peter przyszykował już samochód ? - zapytała.
- Wszystko jest gotowe, tylko nie Ty - odpowiedziała z wyrzutem. Dla niej spóźniająca się gwiazda nie była gwiazdą.
- Możemy iść - stwierdziła czerwonowłosa, która teraz w najmniejszym stopniu nie przypominała wielkiej gwiazdy. Dżinsy, top i okulary, a na głowie czapka z daszkiem. Ten strój na pewno bardzo różnił się od tych seksownych kostiumów, jakie Mayita miała na scenie. Jednak dla niej się to nie liczyło, znała swoją wartość i wiedziała, że bez tony makijażu również jest piękna kobietą. Zgodnie z tym co mówiła Daniela, kierowca czekał już na nią pod wieżowcem. Jak zazwyczaj Mayita sama wsiadała do samochody, a z ekipą spotykała się na miejscu. Podróż była jedyną chwilą w jej życiu podczas, której mogła odpocząć i wyciszyć się. Jednak teraz nie było jej to dane. Już po chwili poczuła, że samochód zatrzymał się, a kierowca z niego wysiadł.
- Coś się stało Peter ? - zapytała również opuszczając pojazd.
- Chyba dalej nie pojedziemy - stwierdził wskazując na dymiąca maskę - Musze poszukać mechanika - dodał - Słyszałem, że tu w pobliżu jest dobry warsztat - tłumaczył mężczyzna. Zrezygnowana Mayita włożyła z powrotem okulary i oparła się o samochód. Z jednej strony dzięki temu miała wolne popołudnie, ale sesja, na którą jechała była dla niej, a raczej dla jej kariery bardzo ważna. Po jakimś czasie podszedł do niej Peter.
- Za chwilę będzie tu laweta , która zaholuje nas do warsztatu - tłumaczył - Chyba, ze chce pani bym wezwał taksówkę ? - popatrzył na nią.
- Nie, pojadę z Tobą - odpowiedziała.
- Laweta pojawiła się już po chwili i Mayita razem z szoferem i mechanikiem, udała się do warsztatu. Gdy dojechali na miejsce młody mężczyzna, poprosił by poczekali na właściciela.
- Dzień dobry - w pomieszczeniu rozległ się dźwięk niezwykle męskiego i zmysłowego głosu. Czerwonowłosa instynktownie obróciła się w stronę chodów, na których stał właściciel tego głosu. Ich oczy od razu się napotkały, nie wiedzieć czemu oboje chcieli coś wyczytać z tych spojrzeń, jakby słowa nie mogły oddać tego co teraz się z nimi dzieje. Ta chwila choć krótka, trwała dla nich wieki i mogła by trwać o wiele dłużej.
- Khm... - chwilę milczenia przerwał Peter, a dwójka młodych ludzi momentalnie się speszyła. Żadne z nich nie wiedziało co się z nimi stało, dlaczego tak na siebie zareagowali ?
- Taylor Puente - przedstawił się najpierw kobiecie, a później jej szoferowi - Brat mówił, ze mają państwo jakieś problemy z samochodem - powiedział spoglądając na stojące obok auto.
- Tak to chyba silnik - tłumaczył Peter.
W czasie gdy panowie zajmowali się pojazdem, Mayita uważnie obserwowała Taylora. Biały podkoszulek, który wyraźnie podkreślał jego muskulaturę odebrał jej mowę. Mężczyzna wydał jej się taki inny i niezwykły. Widać było, że zawód który wykonuje nie jest jego pracą, a pasją. Przez dłuższą chwilę nie mogła oderwać od niego wzroku, aż mężczyzna w końcu to zauważył.
- Czy coś się stało ? - zapytał spoglądając w jej stronę.
- Nie nic - odpowiedziała speszona - Kiedy naprawi pan samochód ? - pytała.
- Obawiam się, ze na pewno nie dziś. Umówmy się, że będzie gotowy jutro przed południem - stwierdził Taylor.
Mayita i Peter podziękowali za pomoc po czym opuścili warsztat. Szofer zauważył, ze mechanik wywarł na niej ogromne wrażenie, jednak nie ośmieli jej sie o to zapytać. Do domu wrócili taksówką, która w międzyczasie zamówił Peter. Gmozez wysiadając z niej spojrzała na swojego szofera.
- Chcę jutro razem z Tobą odebrać samochód - powiedziała uśmiechając się. Mężczyzna skinął głową na znak, że się zgadza. Mayita wróciła do swojego mieszkania, cały czas mając przed oczami Taylora. Nie przeraziła jej nawet zapchana skrzynka wiadomości od Danieli. Bo w końcu kto by się tym przejął, gdyby w tym czasie mógł rozmyślać o czymś przyjemniejszym.


Odcinek 2

Rano tak jak obiecał, Peter pojawił się przed apartamentem Mayity. O dziwo nie trzeba było jej siłą ściągać z łóżka i błagać, by w końcu się ubrała. Dziewczyna wyglądała naprawdę olśniewająco, niby nic wielkiego obcisłe dżinsy, seksowna bluzka i szpilki, ale jednak ten strój robił wrażenie, szczególnie, że miała go na sobie osoba o idealnej figurze. Mayita w pospiechu opuściła budynek, by nie natknąć się na fotoreporterów i razem z szoferem udała się w stronę warsztatu. Całą drogę myślała o Taylorze, tak bardzo chciała znów usłyszeć jego kojący głos i spojrzeć w piękne brązowe oczy.
- Jesteśmy - powiedział szofer otwierając jej drzwi. Mayita pewnym krokiem ruszyła wprost do bram warsztatu. Nie zauważyła nawet rozbawienia na twarzy Petera, który znał ją nie od dziś i wiedział, że ten młody mężczyzna nieźle namieszał jej w głowie.
- Dzień dobry panno Gomez - przywitał ją uśmiechnięty, młody chłopak, który jak się domyśliła był bratem Taylora.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się - A gdzie pański brat ? - zapytała rozglądając się dookoła.
- Niestety Taylor pojechał do klienta i to moje towarzystwo musi pani znieść przez tą chwilę - zaśmiał się - Jestem Roger Puente - przedstawił się.
- Mayita Gomez - uścisnęła mu dłoń - A gdzie mój samochód ? - zapytała.
- Proszę za mną, brat zaparkował go w garażu, by mieć pewność, że będzie bezpieczny - tłumaczył chłopak. Jednak dziewczyna nie bardzo skupiała się na tym co do niej mówił, pragnęła tylko tego by Taylor pojawił się tu zanim Ona odjedzie. Sama nie wiedziała co się z nią dzieje, ale musiała go poznać, chciała z nim porozmawiać, móc przebywać w jego towarzystwie. Niestety nie było jej dane spotkać starszego z braci. Niewiele myśląc poprosiła Rogera o numer telefonu Taylora.
- Proszę to jest jego wizytówka - wręczył jej niewielki kartonik z numerem - Ale jeśli pani chce mogę mu coś przekazać - zaproponował.
- Nie dziękuję, chce mu sama podziękować - powiedziała - Peter ja pojadę tym samochodem, a Ty odstaw na parking tamten - zwróciła się do kierowcy - Spotkamy się na planie - dodał i wsiadła do pojazdu. Mimo, że miała teraz wiele na głowie, myślała ciągle o jednym - o Taylorze. Postanowiła, ze zadzwoni do niego, gdy tylko skończy zdjęcia do nowego teledysku, na którego plan właśnie przybyła.
- Mayita jak miło Cie wiedzieć - przywitał ją reżyser - Wyglądasz pięknie, po prostu kwitnąco - zachwycał się nad urodą i wyglądem dziewczyny.
- Dziękuję Estebanie pozwól, że pójdę się teraz przygotować - takie zachowanie bardzo drażniło Mayite. Wiedziała, że każdy na tym planie widzi w niej tylko i wyłącznie pieniądze, a nie to jakim jest człowiekiem. Czasami miała ochotę wygarnąć wszystkim co o nich myśli, jednak wolała skupić się na tym co jest naprawdę ważne, czyli na muzyce. Po ponad czterech godzinach ciężkiej i żmudnej pracy, bo w brew pozorom taka ona właśnie była, padnięta gwiazda w końcu znalazła się w swoim własnym apartamencie. Nie miała siły nawet kiwnąć palcem, jednak na myśl o efektach jej pracy uśmiechnęła się.
- Cholera - zaklęła nagle i spojrzała na zegarek - Już po dziesiątej, mam nadzieję, ze Taylor jeszcze nie śpi - stwierdziła i chwyciła za telefon. Na jej szczęście już po chwili ktoś podniósł słuchawkę.
- Słucham ? - tak to ten głos. Łagodny, a zarazem taki męski - Halo jest tam ktoś ? - powtórzył się mężczyzna.
- Tak ja - odpowiedziała - Znaczy Mayita Gomez - poprawiła się - Byłam u pana wczoraj...
- Tak wiem - przerwał jej - Trudno pani nie rozpoznać - stwierdził - Czy mogę jeszcze w czymś pomóc ? - zapytał.
- Chciałam panu podziękować - czerwonowłosa była nieco zmieszana i sama właściwie nie wiedziała co ma mówić. Tak naprawdę chciała tylko, znów usłyszeć jego głos, ale tego przecież mu nie powie.
- To moja praca, tak więc nie ma za co dziękować - powiedział Puente - Mam nadzieję, ze samochód działa bez zarzutów - mówił.
- Oczywiście jest jak nowy - odpowiedziała - Ale naprawdę chciałam panu podziękować, ma pan tyle pracy, a naprawił go tak szybko. Może w ramach podziękowania przyjmie pan zaproszenie na kawę ? - zapytała, niecierpliwie czekając na odpowiedź. Tak bardzo chciała by się zgodził, że gdyby tego nie zrobił, osobiście siłą zaciągnęła by go to tej kawiarni.
- No dobrze skoro tak bardzo pani na tym zależy - tak zgodził się. Mayita musiała usiąść , by nie podskoczyć z wrażenia i szczęścia.
- Więc kiedy pan znajdzie dla mnie chwilę ? - pytała podekscytowana wizją ich spotkania.
- Może jutro około południa - odpowiedział - Oczywiście jeśli pani pasuje - dodał Taylor.
- Jak najbardziej pasuje - nawet gdyby miała się w tym czasie spotkać z samą Marlin Monroe, to odwołała by to spotkanie, by wypić z nim kawę - Może w kawiarni "El Sol" - zaproponowała - Wie pan gdzie to jest ?
- Tak, więc do zobaczenia - powiedział ciepłym i serdecznym głosem. Gdy tylko odłożyła słuchawkę, rzuciła się na łóżko, wyobrażając sobie to spotkanie. Była tak podekscytowana, ze nie odczuwała już nawet zmęczenia. Jednak zasnęła gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki, chciała jak najszybciej powitać nowy dzień. Rano ze sny wyrwał ją dźwięk budzika i o dziwo nie potraktowała go tak jak zwykle, rzucając o ścianę, a delikatnie wyłączyła.
- To będzie piękny dzień - uśmiechnęła się przeciągając na łóżku - Tak Mayita to Twój dzień - rozmarzyła się na sama myśl o Taylorze. W świetnym nastroju najpierw wzięła gorącą kąpiel, ubrała się i nawet zjadła śniadanie co jej się często nie zdarzało. Gotowa do wyjścia wyglądała jak zwykle pięknie, krótka biała sukienka idealnie pasowała do jej idealnej figury i pięknie opalonego ciała. Włosy opadały na ramiona, delikatny lecz zmysłowy makijaż i szpilki, to na każdym robiło wrażenie. Zgodnie z umowa w " El Sol" była już o dwunastej w południe. Jak zdążyła zauważyć Taylor już na nią czekał.
- Jaka Ona jest piękna - wyszeptał. Na jego szczęście Mayita była zbyt daleko, by to usłyszeć.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się promiennie - Dziękuje, że znalazł pan dla mnie chwilę - powiedziała.
- Taylor, mów mi Taylor - poprosił.
- Mayita miło mi - podali sobie dłonie i oboje poczuli przyjemny dreszcz. Być może lata by minęły zanim w końcu zorientowali by się, że stoją w kawiarni i wpatrują się w siebie jak zahipnotyzowani, gdyby nie grupka dzieci, która do niech podbiegła.
- Mayita ! Mayita ! - krzyczeli jedno przez drugie, podając jej kartkę i długopis.
- Spokojnie, każdy z Was dostanie autograf. Tylko spokojnie - uśmiechnęła się. Nie było nic przyjemniejszego i piękniejszego niż uznanie i podziw w oczach ludzi, a tym bardziej dzieci. Po chwili tłum się rozszedł, a dziewczyna wróciła do stolika.
- Przepraszam - powiedziała zakłopotana.
- Nic nie szkodzi, wiedziałem z kim się spotykam - Taylor skutecznie próbował rozładować napięcie.
- Naprawdę jestem Ci wdzięczna, że tak szybko zająłeś się moim samochodem - mówiła.
- Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się. Obojgu świetnie się ze sobą rozmawiało, choć ich światy całkowicie sie różniły, Oni mieli ze sobą wiele wspólnego. Gdyby nie telefon od Danieli ich rozmowa trwała, by zapewne o wiele dłużej.
- Wybacz, ale obowiązki wzywają - westchnęła na samą myśl o kolejnym wywiadzie.
- Rozumiem - odpowiedział - Dziękuję za zaproszenie i za miłe popołudnie - dodał mężczyzna.
- Słuchaj, a może dałbyś się zaprosić na koncert w sobotę ? - popatrzyła na niego - Zaprezentuję nową piosenkę i chciała bym żebyś był moim gościem - tłumaczyła.
- To będzie dla mnie zaszczyt - Taylor bardzo się ucieszył. choć nigdy nie gustował w takich wydarzeniach, to dla towarzystwa Mayity się poświeci. Po ustaleniu szczegółów pożegnali się i każde poszło swoją stronę. Myślami jednak byli bardzo blisko siebie.


Odcinek 3

Dlaczego nikt nie wynalazł urządzenia, które umożliwiło by nam przyspieszenie czasu ? Dlaczego musimy tyle czekać by zobaczyć i spotkać ważną dla nas osobę ? Tymi pytaniami zadręczała się właśnie Mayita. Dziś jest dopiero czwartek, a Ona już ledwo wytrzymuje w oczekiwaniu na sobotę. Gdyby tak mogła przyśpieszyć czas i już za chwilę spotkać się z Taylorem. Każdy dzień był dla niej po prostu mękom, wywiady, koncerty, a w głowie tylko i wyłącznie On. Każdy z jej otoczenia zauważył dziwne zachowanie gwiazdy, jednak nikt nie wiedział czym jest ono spowodowane. Podobnie było w przypadku Taylora, odkąd spotkał się z Mayitą, nie mógł przestać o niej myśleć. Od tego czasu żył jakby w innym świecie, jedyne czego chciał to to, by była już sobota. Na szczęście dla tej dwójki sobota przyszła dość szybko i nie zdążyli do końca oszaleć. Mayita już od rana biegała po domu jak opętana, szukając odpowiednich dodatków do stroju.
- Może zadzwonię po stylistkę ? - zaproponowała Daniela.
- Nie, poradzę sobie sama - powiedziała - Cholera gdzie te kolczyki - denerwowała się.
- Mayita co się z Tobą dzieje ? Przecież to tylko koncert, taki jakich dałaś już tysiące - kobieta próbowała ją uspokoić, jednak marnie jej to wychodziło.
- Może dla Ciebie. Dla mnie każdy koncert jest inny i wyjątkowy, a dzisiejszy jest szczególnie wyjątkowy - tłumaczyła.
- No jak chcesz. Ja jadę sprawdzić czy wszystko już gotowe, a Ty się ogarnij i dołącz do nas - powiedziała Daniela, po czym opuściła apartament gwiazdy. Mayita w tym czasie myślała nad tym jak ważny jest to dla niej dzień. Gdyby tylko ktoś z jej otoczenia zdawał sobie z tego sprawę. Ale po co komukolwiek o tym mówić, skoro i tak nikt tego nie zrozumie.

Ten dzień nie tylko dla Mayity był wyjątkowy. Taylor również potraktował go szczególnie. Nie poszedł do pracy, a na zakupy, by wyglądać tak jak zasługuje na to ten wieczór i osoba, z którą go spędzi.
- No no braciszku, aleś się odstawił - uśmiechnął się Roger, spoglądając na starszego brata.
- Jak wyglądam ? - zapytał.
- Nie bój się Mayicie się spodobasz - powiedział poprawiając mu krawat.
- No dobra to ja jadę - westchnął, niby nic wielkiego, bo to w końcu tylko koncert, ale jego nerwy i stres były niewyobrażalne. A co będzie gdy Mayita nie znajdzie dla niego czasu ? Gdy zapomni, ze go zaprosiła ? Gdy wchodził do wielkiej hali miał nadzieję, ze tak się nie stanie.
- Pan Puente ? - zapytał jeden z ochroniarzy.
- Tak - odpowiedział zdziwiony tym, ze ktoś tu go zna.
- Pani Gomez czeka na pana w garderobie - oświadczył - Proszę za mną.
Taylor choć bardzo się cieszył z tego, że jeszcze przed koncertem zobaczy Mayite, to czuł się nieco dziwnie. Gdy przemierzał kolejne zakamarki obiektu, coraz częściej napotykał na sobie wzrok innych osób. W pewnej chwili ochroniarz wskazał mu drzwi z nazwiskiem gwiazdy i powiedział by tam wszedł. Brunet tak tez uczynił, a to co zobaczył za drzwiami przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Mayita wyglądała cudownie. Czarna nie zbyt długa sukienka, piękne, ogniste, falowane włosy i makijaż. Mężczyzna nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Coś się stało ? - zapytała zaniepokojona jego reakcją.
- Wy...Wyglądasz pięknie - wydusił z siebie.
- Dziękuje - uśmiechnęła się nieśmiało, wielu mężczyzn prawiło jej komplementy, ale z żadnych się tak nie cieszyła - Ty tez wyglądasz bardzo elegancko - zauważyła.
- Na zewnątrz jest kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Nie masz tremy ? - popatrzył na nią z uznaniem. On miał choć jego zadaniem było tylko trzymać się na uboczu.
- Tremę miałam tylko przed spotkaniem z jedną osobą - powiedziała spoglądając na Taylora - Ale nie było tak źle, więc z nimi tez sobie poradzę - dodała rozbawiona.
- Naprawdę Cie podziwiam. Ja choć jestem tu tylko gościem, ledwo trzymam się na nogach - wyznał.
- Spokojnie - uśmiechnęła się - Pomożesz mi ? - wskazała na naszyjnik. Taylor od razu go chwycił i ostrożnie zapiął na szyi dziewczyny. Pierwszy raz był tak blisko niej, pierwszy raz dotknął jej aksamitnej skóry. Chwila gdy była tak blisko niego, gdy czuł jej zapach, mogla by trwać dla niego wiecznie.
- Dziękuję - wyszeptała - A teraz chodźmy, pokażę Ci miejsce gdzie będziesz mógł w spokoju oglądnąć występ - powiedziała. Gdy tylko otworzyły się drzwi garderoby, Taylor przeżył prawdziwy szok. Nie zliczona ilość kamer, aparatów i mikrofonów skierowanych w jego stronę. Setki pytań, których nie rozumiał, piski, krzyki i tysiące fanów.
- Nic nie mów - poradziła Mayita i chwyciła go za rękę, ciągnąc w nieznane mu miejsce. Po chwili zrobiło się już nieco ciszej i spokojniej. Jednak to co działo się przed chwilą, po prostu nim wstrząsnęło. Nie wiedział jak tak delikatna kobieta jak Mayita, daje sobie z tym radę.
- Żyjesz ? - zapytała nieco rozbawiona dziewczyna.
- Jak Ty to wytrzymujesz ? Przecież od tych fleszy oślepnąć można - mówił.
- To teraz już wiesz, po co gwiazdą przez cały rok okulary przeciwsłoneczne - zaśmiała się - Tutaj będziesz miał już spokój - zapewniła - Mam nadzieję, ze nie zawiedziesz się występem - popatrzyła na niego niepewnie.
- Jestem tego pewien - uśmiechnął się - Powodzenia - powiedział i przytulił ją. To co działo się teraz w ich umysłach, jest nie do opisania. Ciepło ich ciał, oddechy to wszystko działało na nich z niewyobrażalną siłą. Gdyby mogli spędzili by tak cały wieczór, noc, a nawet życie.
- Muszę iść - stwierdziła Mayita, jeszcze raz mocno się w niego wtulając.
- Będę czekał - zapewnił i odsunął się od niej. Mimo kilkudziesięciu tysięcy ludzi na widowni, oczy gwiazdy skierowane były cały czas tylko w jedna stronę. To dla niego dziś śpiewała, to dla niego tu była. Koncert był niesamowity, a ludzie bili brawa jeszcze długo po tym jak Mayita opuściła scenę. Nowa piosenka odebrała wszystkim mowę, była tak magiczna i piękna, że większość zgromadzonych ocierała łzy wzruszenia. A Taylor ? On od chwili gdy ujrzał ją na scenie, odpłynął w całkiem inny świat. Nie mógł uwierzyć w to, że ktoś wykonuje swoją prace z takim zaangażowaniem i wkłada w nią tyle serca, a zarazem jest profesjonalny w każdym calu.
- Podobało Ci się ? - usłyszał za sobą ten delikatny głos, który przed chwilą doprowadził do łez tylu ludzi, a teraz przemawia właśnie do niego.
- A czy choć przez chwile pomyślałaś, ze mogło by mi się nie spodobać ? - obrócił się w jej stronę.
- Nie wiem - odpowiedziała.
- Nie powinnaś być teraz na bankiecie ? - zapytał.
- Powinnam ale nie chcę - stwierdziła - Wole zostać z Tobą - wyszeptała.
- Więc może odwiozę Cię do domu, pewnie jesteś padnięta - mówił z troska w głosie Taylor, którego szczęście już sięgnęło zenitu.
- Pod warunkiem, ze dasz się zaprosić na kawę - uśmiechnęła się.
- Nie śmiał bym odmówić - podał jej rękę i oboje udali się do jej apartamentu. Mimo później pory i zmęczenia oboje mogli by przegadać ze sobą całą noc. Jednak co dobre szybko się kończy i im również przyszło się pożegnać. Nie było to łatwe, ale udało im się. Oczywiście nie było by to takie łatwe, gdyby nie fakt, że umówili się na obiad już następnego dnia. Teraz każde z nich znów zaczęło odliczanie do kolejnego spotkania.


Odcinek 4

Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia ? Czy rzeczywiście istnieje tak silne uczucie, by zawładnąć człowiekiem ? Możliwe, że tak. Ale czy w tym przypadku ? Przyjęło się, że gwiazdy żyją swoim życiem i w swoim świecie, ale co się stanie wówczas gdy serce gwiazdy zabije mocnej dla zwykłego człowieka ? Nad tym zastanawiała się właśnie Mayita, przeglądając poranną prasę. Na każdej z okładek znajdował się nie kto inny jak Ona i Taylor. Dziennikarze już łączyli ich w parę i obstawiali kim jest ów przystojny mężczyzna u boku gwiazdy. Szczerze mówiąc miała już tego serdecznie dosyć, chciała po prostu przestać istnieć jako osoba publiczna i stać się zwykłą dziewczyną. Zwłaszcza teraz gdy wybierała się na obiad z Taylorem. Ubrała się skromnie, lecz Ona nawet w worku na śmieci wzbudzała by podziw u mężczyzn. Niepostrzeżenie wymknęła się z budynku i udała do restauracji, gdzie czekał już na nią Taylor. Na jego widok od razu się uśmiechnęła, dzięki niemu odrywała się od rzeczywistości i na chwilę przenosiła w całkiem inny świat.
- Witaj - uśmiechnął się wstając i odsuwając jej krzesło - Jak się dziś czujesz ? - zapytał i spoglądnął na nią oczyma przepełnionymi troską i delikatnością.
- Dziękuję dobrze, a Ty ? - popatrzyła na niego, zastanawiając się czy czytał dzisiejsze gazety. Mężczyzna jakby odgadł jej myśli i od razu ją uspokoił.
- Nie martw się te artykuły nie robią na mnie większego wrażenia - tłumaczył - Chyba, że Tobie przeszkadzają ? - pytał.
- Taylor, oczywiście że nie. Ja już do tego przywykłam - uśmiechnęła się - Dziękuję Ci za wczorajszy wieczór - powiedziała nieśmiało, a On mimowolnie ujął jej dłoń.
- To ja Ci dziękuję - wyszeptał. Znów poczuli ten sam przyjemny dreszcz. Gdy tylko zbliżali się do siebie, on wytwarzał się między nimi, za każdym razem coraz silniejszy i przyjemniejszy. Oboje siedzieli chwilę w milczeniu, do póki nie przerwał im kelner. Po zamówieniu posiłku, na szczęście odzyskali mowę i mogli dalej kontynuować rozmowę. Wzajemnie byli siebie bardzo ciekawi. Mayita pytała go chyba o wszystko co było możliwe, a Taylor odpłacał jej tym samym. To popołudnie było tylko ich i nikt nie miał prawa im go odebrać. Gdy dokończyli obiad i rozmowę przyszedł czas na pożegnanie. Niestety oboje musieli wrócić do rzeczywistości i swoich zajęć.
- Dziękuję, że znalazłeś dla mnie chwilę - zwróciła się do Taylora - Ostatnio całkowicie rujnuję Ci plan dnia - dodała.
- Możesz go rujnować tak często jak tylko chcesz - uśmiechnął się - Zresztą to Ty masz chyba nieco więcej problemów, ze znalezieniem wolnej chwili - stwierdził gdy wychodzili z restauracji. Tam oczywiście już czekali na nich ciekawscy fotoreporterzy i fani. Jednak teraz im to nie przeszkadzało i przeszli obok nich obojętnie.
- No to już wiemy co będzie jutro tematem numer jeden w gazetach - zaśmiał się Taylor, otwierając drzwi samochodu Mayity.
- Cieszę się, ze Ci to nie przeszkadza. Jednak gdyby zaczęło, powiedz mi, a ja to załatwię - powiedziała dziewczyna - Jeszcze raz dziękuję Ci za to popołudnie - delikatnie pocałowała go w policzek i odjechała. Teraz czekał ją kolejne spotkanie, jednak już nie tak przyjemne jak te z Taylorem. Wiedziała, ze Daniela jest na nią wściekła za to, ze nie pojawiła się na bankiecie i nie odbiera telefonów. No i oczywiście za to, że nie wiedziała kim jest tajemniczy nieznajomy. Gdy tylko weszła do swojej wytwórni, od razu zauważyła rozzłoszczoną menadżerkę i jak zawsze spokojnego producenta. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w ich stronę.
- No proszę jest i nasz kopciuszek - ironizowała Daniela.
- Mayita nie było Cie na bankiecie. Wiesz ilu ludzi o Ciebie pytało ? - popatrzył na nią producent. Tak naprawdę Felipe był jedynym człowiekiem, który starł się ją zrozumieć i nie traktował tylko jak produkt, na którym można zarobić. Na początku jej kariery wyciągnął do niej dłoń i nigdy tego nie pożałował.
- Przepraszam, ale byłam zmęczona, nie miałam siły i ochoty słuchać jaka to byłam cudowna i ile można na tym zarobić - mówiła dziewczyna.
- A kim jest ten mężczyzna ? - Guzman podała jej gazetę, na której była razem z Taylorem.
- To Taylor Puente, mój znajomy - wytłumaczyła.
Felipe widząc, że Mayita nie ma najmniejszej ochoty tłumaczyć się menadżerce ze swojego prywatnego życia, przerwał tą rozmowę, tłumacząc, że muszą zacząć nagrywać piosenkę. Gwiazda była mu wdzięczna, że uwolnił ją od wścibskich pytań Danieli i z uśmiechem na ustach wkroczyła do studia, by znów bez reszty oddać się temu co kocha.

Taylor od razu po spotkaniu z Mayitą wrócił do warsztatu, by zająć się swoja pracą. Niestety dziś też nie mógł się na niczym skupić. Gdzie się nie popatrzył tam widział czerwonowłosą, jego myśli ciągle krążyły wokół niej. Sam nie wiedział jak ma to sobie tłumaczyć, pierwszy raz czuł coś takiego.
- Zostaw to - usłyszał głos brata - Ja się tym zajmę, a Tobie radzę wziąć zimny prysznic - uśmiechnął się.
- Nie i tak ostatnio ciągle mnie wyręczasz. Teraz Ty odpocznij, a ja zajmę sie warsztatem - odpowiedział, chociaż wiedział, że i tak nic sam tu nie zdziała. No chyba, że ma coś zepsuć to się do tego dziś nada.
- Braciszku obaj wiemy, że przez tą dziewczynę nie możesz się na niczym skupić - poklepał go po plecach - A ja nie mam nic ciekawszego do roboty, więc zajmę się tym samochodem - stwierdził Roger.
- Dzięki młody - uśmiechnął się Taylor.
- No wiesz nie codziennie mój brat się zakochuje - zaśmiał się chłopak - I jak widać ze wzajemnością - dodał.
- Masz zbyt bujną wyobraźnie dzieciaku. Mayita jest gwiazdą, a ja zwykłym mechanikiem samochodowym, nie może się we mnie zakochać - tłumaczył starszy z braci.
- Ty jesteś ślepy czy głupi ? - Roger spojrzał na brata - Myślisz, ze poświęciła by Ci tyle czasy, gdyby jej na Tobie nie zależało ? Byłeś jej gościem na koncercie, zaprosiła Cię na obiad - wyliczał - Przecież od razu widać, że się jej podobasz - stwierdził młody Puente.
- Wiesz co ja chyba pójdę wziąć ten prysznic - powiedział Taylor, po czym zniknął za bramami warsztatu. Tak zimny prysznic był tym czego teraz potrzebował. Odkąd poznał Mayite żył w jakiś innym świecie, nie zastanawiał się nad tym dlaczego dziewczyna go tak traktuje. Naprawił jej auto, bo taka jest jego praca, a Ona w zamian za to pozwoliła mu zbliżyć się do siebie i co więcej sama tego chciała. Przecież jest gwiazdą, może mieć każdego faceta i to z o wiele grubszym portfelem niż on. A jednak to z nim się spotykała. A co jeśli Roger miał rację i dla Mayity jest kimś więcej niż tylko mechanikiem. Na rozmyślaniu nad słowami brata Taylorowi zleciał cały wieczór. Mężczyzna na sto rożnych sposobów próbował wytłumaczyć sobie zachowanie Mayity, jednak każdy z nich wydawał mu się błędny. Było już nieco po 23 gdy usłyszał jak ktoś puka do drzwi jego domu. Zdziwił się bo nikt, nigdy nie przychodził do niego o tej porze. Narzucił na siebie dres i podszedł do drzwi. Gdy je otworzył, zdębiał. Mógł tam stać każdy, a była to właśnie Ona.


Odcinek 5

- Mayita - wyszeptał zdziwiony Taylor.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, ani nic nie tłumaczyła. Podeszła do niego, zarzuciła ramiona na szyję i zaczęła namiętnie całować. Mężczyzna nie miał pojęcia co się dzieje, ale zbyt bardzo pragnął jej ust, by się nad tym zastanawiać. Pchnął drzwi, które natychmiast się zamknęły i objął Mayite. Nareszcie mógł poczuć smak jej ust, czuć jej zapach i trzymać ją w ramionach. Ta natomiast jakby w obawie, ze Taylor się do niej odsunie jeszcze mocniej go objęła i przylgnęła całym swoim ciałem do jego. Oboje byli jak w transie, ich dłonie błądziły po ciele tej drugiej osoby, tak bardzo pożądanej osoby. Języki toczyły prawdziwą wojnę namiętności, wewnątrz ich ust, domagając się więcej i więcej. Dla tej dwójki świat stanął teraz w miejscu i nie było nic co mogłoby wrócić ich do rzeczywistości.
- Przepraszam - wyszeptała Mayita, gdy tylko jej oddech uspokoił się. Przepraszała choć tak naprawdę nie żałowała tego co zrobiła. Musiała tu przyjść, musiała do pocałować, chciała tego i to nie był jeden z kaprysów gwiazdy, to były jej uczucia.
- Żałujesz ? - zapytał Taylor, który nadal ją obejmował, nie miał zamiaru stracić ani jednej chwili, w której Ona może być przy nim.
- Nie - odpowiedziała.
- Więc dlaczego przepraszasz ? - popatrzył na nią.
- Bo nie wiem czy Ty tez tego chciałeś - wyznała.
- Myślisz, że gdybym tego nie chciał, pozwolił bym Ci na to ? Że stał bym tu teraz i modlił się o to by to nie był sen ? Prosił Boga o to, by prawdą było, że stoisz tu przede mną i mogę trzymać Cie w ramionach ? - pytał mężczyzna. Pierwszy raz w życiu odważył się mówić o swoich uczuciach. Bliskość Mayity sprawiała, że miał siłę i odwagę, by mówić o wszystkim. jego słowa były dla dziewczyny prawdziwym szokiem. Wiedziała, że Taylor jest inny niż reszta mężczyzn, ale nie wiedziała, że pod tą męską, silną powłoką kryje się pełen uczuć, ciepła i troski chłopiec, który tak na prawdę nie jest taki silny i potrafi przyznać się do swoich słabości.
- Ale ja tu naprawdę jestem, jestem i będę tylko proszę pozwól mi na to - mówiła całując jego usta jakby były lekarstwem, które ma ją wyleczyć, tlenem bez, którego nie może żyć.
- Więc zostań - powiedział i ujął jej twarz w dłonie - Zostań ze mną Mayita - wyszeptał tuż przy jej wargach.
- Naprawdę zaryzykujesz dla mnie ? Poświęcisz swoją ciszę i spokój ? - pytała - Jesteś w stanie zaakceptować moje życie i mój świat ? - popatrzyła na niego.
- Tak jeśli Ty zaakceptujesz mój - odpowiedział i mocno ją przytulił - Nasze światy mogą stać się jednym, naszym światem - tłumaczył gładząc delikatnie jej piękne, czerwone loki.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tego pragnę - powiedziała - Obiecuję, że zrobię wszystko by prasa Cię nie męczyła, wszystko - zapewniła. gdyby mogła dałaby mu wszystko, bo On faje jej jeszcze więcej. Mayita pierwszy raz w życiu poczuła się bezpieczna i szczęśliwa. Wiedziała, ze będąc z Taylorem nie jest przy kimś, a z kimś. To w jego ramionach odnajdywała to o czym marzyła. Taylor jak na gentlemana przystało użyczył Mayicie swojej sypialni, a sam posłał sobie łóżko w salonie. Dziewczynie nie bardzo się to podobało, ale zgodziła się, był to dla niej kolejny dowód na szczerość Taylora. Mimo, ze mógł tej nocy dzielić łóżko z gwiazdą, nie zrobił tego. Rano czerwonowłosą obudził zapach świeżo parzonej kawy. Szybko się ogarnęła i z uśmiechem na ustach przekroczyła próg kuchni. Przez to wszystko zapomniała , że w domu Puente mieszka dwóch mężczyzn.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się w stronę Rogera.
- Oj po takim powitaniu na pewno będzie dobry - stwierdził radosny chłopak - To ja Wam już nie przeszkadzam i idę do warsztatu - powiedział po czym opuścił dom. W kuchni przez chwilę panowała kompletna cisza. Taylor zauważył, ze Mayita speszyła się nieco obecnością jego brata.
- Nie przejmuj się kochanie, Roger już wczoraj nas widział - uśmiechnął się i podał jej kubek gorącej kawy.
- To już wiem co myśli sobie o mnie Twój brat - stwierdziła zażenowana.
- Yhym myśli, że jesteś cudowną kobietą - powiedział podnosząc ją z krzesła i sadzając sobie na kolana.
- Chyba zakochałam się nie w tym bracie co trzeba - zaśmiała się i objęła go za szyję.
- Oj jestem pewien, że jak najbardziej w tym co trzeba - uśmiechnął się i namiętnie ją pocałował. Para siedziała tak w objęciach jeszcze dłuższą chwilę, dopóki nie zadzwonił telefon Mayity. Oczywiście w wytwórni już rozpętało się piekło, bo jej tam jeszcze nie było.
- Muszę jechać - popatrzyła na niego smutnym wzrokiem.
- Kochanie uśmiechnij się, przecież ja to rozumiem i sam też muszę iść do pracy - tłumaczył.
- Wiem, ale ja już za Tobą tęsknie - powiedziała i mocno się w niego wtuliła. Po zapewnieniach Taylora, że będzie dzwonił i zobaczą się wieczorem. Mayita w końcu pojechała do studia, gdzie wszyscy już na nią czekali. Taylor również szybko sie pozbierał i pojechał do warsztatu. Przed nim natomiast czekał na niego niespodziewany gość. Od razu rozpoznał w kobiecie menadżerkę Mayity.
- Dzień dobry, nazywam się Daniela Guzman i jestem... - mówiła go czasu gdy przerwał jej Puente.
- Tak wiem kim pani jest - powiedział - W czym mogę pomóc ? - zapytał.
- Chciałam tylko zapytać czy zdaje sobie pan sprawę z tego z kim się wiąże ? - popatrzyła na niego - Czy nie widzisz, że nie pasujesz do świata Mayity ? - pytała.
- Nie pani to oceniać - stwierdził.
- Znam ją nie od dziś i wiem, że za góra, no powiedzmy miesiąc znudzi się panem. Spójrzmy prawdzie w oczy nie jest pan facetem dla gwiazdy - powiedziała i odjechała. W głowie Taylora wciąż brzmiały jej słowa. A jeśli miała rację i On nie jest w stanie dać Mayicie tego na co zasługuje. Całej tej rozmowie przysłuchiwał się również Roger, który miał ochotę wygarnąć kobiecie co o niej myśli, jednak nie miał zamiaru zniżać się do jej poziomu. Nie zauważył nawet kiedy jego brat wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie.
- Taylor ! - krzyknął, lecz On już go nie usłyszał. Po około godzinie do warsztatu wkroczyła Mayita. Widać było, że dziewczyna jest naprawdę szczęśliwa.
- Witaj Roger - ucałowała go w policzek - A gdzie Taylor ? - rozejrzała się po warsztacie.
- Była tu Twoja menadżerka - powiedział.
- Co ?! - zdziwiła się - Proszę powiedz, że nie nagadała Taylorowi jakiś bredni - mówiła.
- Stwierdziła, ze nie jest facetem dla gwiazdy - wyjaśnił - Taylor gdzieś pojechał, nie mam pojęcia gdzie - dodał.
- Powiedz mi chociaż w którą stronę - poprosiła.
Roger wskazał jej kierunek i wspomniał o kilku miejscach gdzie mogła znaleźć jego brata. Jednak w żadnym z tych miejsc go nie było. Po prostu przepadł jak kamień w wodę. Mayita objechała całą okolicę, wszystkie bary, restauracje i nic, nigdzie nie było jej ukochanego. Gdy zapadł wieczór dziewczyna znajdowała się na jakimś pustkowiu. Nie wiedziała gdzie jest i mało ją to obchodziło. Zatrzymała samochód i pozwoliła płynąć tak długo wstrzymywanym łzą.
- Taylor gdzie jesteś ? - pytała samą siebie. Tak bardzo chciała by był teraz przy niej. Przytulił ją i powiedział, ze wszystko będzie dobrze. Wiedziała, ze musi go odszukać i wszystko wyjaśnić. Daniela tak naprawde jej nie znała. Widziała w niej tylko pieniądze, nic więcej. Nie miała pojęcia o jej uczuciach, o tym jak bardzo kocha Taylora.


Odcinek 6

Po kilku godzinach błądzenia bez celu ulicami miasta do domu wrócił Taylor. Mężczyzna nie miał pojęcia co miało tu miejsce podczas jego nieobecności. Nie wiedział, że Mayita pojechała go szukać i jeszcze nie wróciła. Wchodząc do domu, zatrzymał się na ganku i usiadł na fotelu, który tam stał. Podczas tych kilku godzin w samotności, przemyślał sobie kilka spraw i podjął decyzje. Zdawał sobie sprawę z tego, ze nie pasuje do świata w jakim żyje Mayita, ale wiedział też, że jest Ona dla niego kimś bardzo ważnym. Po chwili podszedł do niego Roger i usiadł obok. Przez chwilę przyglądał się starszemu bratu i postanowił coś powiedzieć.
- Mayita tu była i pojechała Cie szukać - mówił - Zdenerwowało ją to co tu się stało i to bardzo - dodał.
- A gdzie jest teraz ? - zapytał brunet, który wiedział, że prędzej czy później będzie musiał porozmawiać z dziewczyną.
- Nie mam pojęcia, jeszcze nie wróciła, ani nie dala żadnego znaku życia - stwierdził chłopak.
Taylor nie potrzebował więcej informacji, od razu ruszył na poszukiwania gwiazdy. Bał się o nią, przecież na każdym kroku, czyhają na nią niebezpieczeństwa. Po za tym nie zna dobrze okolicy i łatwo może się zgubić. Z każdą minutą mężczyzna denerwował się coraz bardziej, nie wybaczył by sobie gdyby coś stało się tej drobnej i delikatnej istocie. Gdy tracił już wiarę na odnalezienie jej, dostrzegł samochód stojący na poboczu, od razu rozpoznał w nim auto Mayity. Zaparkował obon niego i opuścił swój samochód. Rozglądał się dookoła, lecz późna pora nie ułatwiała mu zadania. Na szczęście po chwili dostrzegł postać siedzącą na jednym z kamieni. Ostrożnie podszedł do niej i okrył swoją kurtką.
- Taylor !! - krzyknęła szczęśliwa dziewczyna i rzuciła mu się na szyję - Kochanie, tak bardzo się bałam, że już Cie nie zobaczę - mówiła ujmując jego twarz w dłonie.
- Nie mógłbym zostawić Cię bez słowa - stwierdził - A szukanie mnie i zatrzymanie się na tym pustkowiu, było nierozsądne - skarcił ją, ale w głębi duszy cieszył się, że jest cała i zdrowa.
- Przepraszam, ale kiedy Roger powiedział mi o tych bzdurach, nie mogłam siedzieć bezczynnie - tłumaczyła - Daniela nic o mnie nie wie, nie ma pojęcia o tym co ja czuję - mówiła gładząc jego policzek.
- Ale Ona miała racje, ja nie jestem facetem dla gwiazdy - powiedział patrząc jej prosto w oczy - Nie jestem w stanie dać Ci tego czego pragniesz - wyjaśnił Taylor.
- Jesteś. Już mi to dałeś. Dzięki Tobie jestem szczęśliwa i zakochana - gdy to mówiła, w jej oczach zapaliły się ciepłe iskierki, które od razy rozczuliły mężczyznę - Jeśli chcesz, zrezygnuję z mojego życia jeszcze dziś, nie będę już gwiazdą - stwierdziła pewnym tonem głosu. Dla Taylora było tego za wiele, przez myśl mu nawet nie przeszło, że Mayita będzie w stanie porzucić wszystko to co kocha, dla niego. Właśnie w tej chwili jego decyzje szlak trafił. Był pewien, że uczucia czerwonowłosej są tak samo szczere i mocne jak i jego. Nie myśląc już za wiele przygarnął ją do siebie i mocno przytulił.
- Nie musisz, poradzimy sobie i z Twoim światem i z moim - powiedział jeszcze mocniej ją obejmując.
- Jesteś dla mnie najważniejszy i nie chcę Cie stracić - wyznała dziewczyna. Gdy trzymał ją w ramionach, cały świat przestawał dla niej istnieć, nic nie miało znaczenia. ważne było tylko to, że jest blisko niej. Do domu wrócili samochodem Taylora, gdyż Mayita nie miała siły prowadzić. Była zbyt zmęczona dzisiejszym dniem, co dało się zauważyć, bo zasnęła zanim Puente zdążył jeszcze uruchomić silnik. Mężczyzna nie chcąc jej budzić po dotarciu na miejsce, chwycił ją na ręce i zaniósł do sypialni. Ułożył ją na łóżku i okrył kołdrą, a gdy już miał wychodzić poczuł jej delikatną dłoń na swojej.
- Proszę zostań - spojrzała na niego sennie.
- Jesteś tego pewna ? - zapytał.
- Tak - odpowiedziała przesuwając się i robiąc mu miejsce obok siebie. Taylor nie pewnie położył się na łóżku, jakby to co robi było karalne. Jednak Mayita miała inne zdanie na ten temat i przylgnęła do niego całym swoim drobnym ciałem. Położyła głowę na jego torsie i spokojna już zamknęła oczy. Mężczyzna natomiast objął ja ramieniem i delikatnie bawił sie jej włosami. Był szczęśliwy i wdzięczy losowi za to jak zakończył się ten dzień. Za to, ze leży obok ukochanej kobiety i trzyma ją w ramionach. Rano para powitała nowy dzień nadal będąc w swoich objęciach. Oboje milczeli, a na ich twarzach malowały się promienne uśmiechy.
- Muszę jechać do Danieli i z nią porozmawiać - stwierdziła Mayita unosząc głowę tak, by spojrzeć na ukochanego.
- Kochanie nie wracajmy już do tego - poprosił Taylor.
- Przez nią prawie Cie straciłam, nie zostawię tak tego - powiedziała. Mężczyzna wiedział, że nie odwiedzie jej od tego pomysłu i przestał sie licytować. Mayita zawsze robiła to co chciała i to się chyba nigdy nie zmieni. Po śniadaniu para pożegnała się i każde poszło w swoją stronę. Gwiazda od razu udała się do swojej wytwórni wiedząc, ze tam z pewnością zastanie menadżerkę.
- Daniela musimy porozmawiać - spojrzała na nią gniewnym wzrokiem.
- Słucham o co chodzi ? - zapytała kobieta.
- Zostaw moje życie osobiste w spokoju. Twoim interesem jest moja kariera, a nie uczucia - mówiła - Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do Taylora, zakończymy współpracę - zagroziła. Ta z pozoru spokojna i miła osoba, potrafiła tez pokazać pazurki i mocno nimi podrapać.
- Ale czy Ty nie widzisz, ze do siebie nie pasujecie ? - próbowała ją przekonać Daniela.
- Powiedziałam już nie Twoja sprawa i radzę Ci nie mieszaj się w moje życie, gdy Cie o to nie proszę - powiedziała.
- Dobrze, będzie jak chcesz - zgodziła się kobieta.
Mayita Gomez była dla niej zbyt dochodową postacią, by ją stracić. Wiedziała, ze musi być tak jak gwiazda chce, bo inaczej straci pracę.

Tymczasem w warsztacie również bracia postanowili porozmawiać. A raczej Taylor postanowił poradzić się Rogera. Może to śmieszne ale ten o kilka lat młodszy chłopak, wiedział o wiele więcej w sprawach sercowych niż jego starszy brat.
- Młody co ja mam robić ? - zapytał.
- Kochasz ją ? - spojrzał w stronę brata.
- Tak i jestem tego pewien - odpowiedział - Ale nie chcę, by przeze mnie jej kariera ucierpiała - mówił.
- Idioto przecież Ona tez Cie kocha, jesteś dla niej ważniejszy niż jakaś kariera - tłumaczył Roger.
- A jeśli daniela miała rację...I jestem tylko kolejnym kaprysem gwiazdy - stwierdził bez przekonania mężczyzna.
- Jesteś kretynem do kwadratu - załamał ręce chłopak - Ty jesteś ślepy czy Ci coś ciężkiego na łeb spadło ? - pytał nie mogąc nadziwić się głupocie brata.
- No ale co ? Przecież tak też może być - powiedział.
- Tak gdyby Mayita nie była Mayitą. Czy Ty nie widzisz, ze Ona jest w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Nie widziałeś jej oczu gdy ją znalazłeś na tym pustkowiu - mówił - Ona Cie kocha palancie - popatrzył na brata.
Taylor wiedział, że Roger ma rację, a Mayita dała wczoraj dowód, że naprawdę jej na nim zależy. Ale co będzie gdy to On zawiedzie ? Gdy nie będzie potrafił żyć z gwiazdą ? Co jeśli to On ją zrani ? Było to ostatnią rzeczą, której chciał, ale przecież jest tylko człowiekiem. Jednak postanowił zaryzykować, oboje z Mayitą chcą tego, chcą być razem. Więc czemu ma pozwolić przeminąć takiemu uczuciu, skoro może się im udać.


Odcinek 7

Czy można tęsknić za kimś aż tak, by nie móc normalnie funkcjonować ? Jak to możliwe, że zaledwie kilka godzin rozłąki sprawia, że tak bardzo tęsknimy. Mnie się nie pytajcie, ale ta dwójka zapewne by Wam odpowiedziała. Taylor już rano przyjechał do apartamentu Mayity. Kupił świeże bułki, owoce i wszystko czego można tylko zapragnąć po przebudzeniu. Gdy wszedł do środka, jedna z pokojówkę przekazała mu, ze Mayita czeka na niego w swojej sypialni. Uchylił ostrożnie drzwi i po cichu wszedł do środka. Czerwonowłosa leżała na ogromnym łóżku w białej pościeli, wyglądała tak niewinnie i pięknie. Nie chcąc jej zbudzić, powoli podszedł do łózka i ułożył się obok niej, tak by móc na nią spoglądać. Odgarnął delikatnie kosmyk włosów, który opadł jej na policzek.
- Taylor - wyszeptała.
- Tak kochanie to ja - uśmiechnął się.
- Kochanie... - rozmarzyła się - Uwielbiam jak tak do mnie mówisz - powiedziała przysuwając się bliżej niego. Mężczyzna objął ją i mocno przytulił. Uwielbiał jej bliskość, zapach, ciepło jej ciała. Mógłby trwać tak wieczni, była dla niego jak tlen, jak narkotyk od którego się uzależnił. Jedną dłonią bawił się kosmykiem jej czerwonych loków, a drugą mocno obejmował.
- Pójdę zrobić śniadanie - zaproponował po chwili.
- Poproszę gosposie to nam je przyniesie - o nie Ona nie miała zamiaru, nawet na chwilę pozwolić mu na opuszczenie tego łóżka. Nie teraz gdy jest jej tak dobrze. Czuła bicie jego serca i ciepły oddech na swojej skórze, a to było to o czym zawsze marzyła.
- Kochanie zaraz wrócę - próbował ją przekonać - Nim się obejrzysz ja będę już z powrotem ze śniadaniem - uśmiechnął się i delikatnie musnął jej usta.
- Powtórzy - rozkazała.
- Kochanie zaraz... - no cóż może nie zrozumiała, więc chciał powtórzyć, lecz mu przerwała. I zrozum tu kobiety.
- Nie to gamoniu - powiedziała i zrobiła minę rozzłoszczonej małej dziewczynki. Co rozbawiło Taylora, uwielbiał jak sie złościła i to jeszcze w taki sposób.
- Gamoń idzie zrobić śniadanie, a panienka grzecznie wstaje - stwierdził i jeszcze raz szybko ją pocałował. Po zapoznaniu się z kuchnią, Taylor przystąpił do tworzenia dział kulinarnego. Po około piętnastu minutach taca była pełna. Trzeba przyznać, że się postarał i nawet gwiazda takim śniadaniem nie pogardzi. No właśnie co do gwiazdy, to ta nie miała chyba dziś zamiaru wstawać. Gdy Taylor wrócił do sypialni, ta nadal smacznie sobie spała. Mężczyzna postawił tacę na komodzie i ruszył w stronę łóżka. Jednym ruchem ściągnął z niego kołdrę i czekał na reakcję Mayity.
- Ej ! To moje - zrobiła smutną minkę, ale to nie pomogło, więc próbowała dalej - Jest mi zimno, będę chora... - wyliczała, ale Taylor był nieugięty.
- Wstajesz po dobroci ? - zapytał.
- No no - zamrugała zalotnie oczami - Ktoś tu się zdenerwował - stanęła na łóżku i podeszła do mężczyzny kładąc mu dłonie na ramionach.
- Ktoś tu zaraz zrobi z Tobą porządek - uśmiechnął się i pociągnął ją tak, że oboje wylądowali na łóżku. Mayita miała o tyle lepiej, że leżała na Taylorze.
- Z tej strony to Cie nie znałam - zaśmiała się i musnęła jego wargi. Puente objął ją i przewrócił tak, by to On był nad nią.
- Moja panno, nie ze mną te numery - mówiła całując jej szyję. Niestety pieszczoty przerwało pojawianie się gościa. Oboje niechętnie opuścili sypialnię i udali do salonu. Szczęście obojga prysło jak bańka mydlana gdy zobaczyli kto złożył im wizytę. Nie był to kto inny jak Daniela. Nie dało się ukryć, że kobieta jest zdziwiona widokiem Taylora i nie zbyt jej się podoba to, że nadal jest z Mayitą. Ta od razu to zauważyła i jeszcze bardziej wtuliła się w ukochanego.
- O co chodzi ? - zapytała niezadowolona, że ktoś im przerwał.
- Mam dla Ciebie nową propozycję. Chciałam to z Tobą omówić - tłumaczyła Guzman.
- I nie mogłaś poczekać z tym do jutra ? - popatrzyła na nią - Mówiłam, że dziś nie ma mnie dla nikogo - dodała i uśmiechnęła się w stronę Taylora.
- Ale to nie może czekać, zaproponowano Ci turne po Europie - mówiła - Chyba nie odrzucisz takiej propozycji ? - spojrzała na nią. Trasa koncertowa po Europie to dla Mayity wielka szansa, możliwość pokazania się światu. Ale...no właśnie jest jedno ale. Takie przedsięwzięcie może potrwać nawet kilka tygodni, co oznacza kilka tygodni rozłąki z Taylorem. A tego to Ona na pewno nie przeżyje. teraz gdy tak naprawdę ich związek dopiero się zaczynał, Ona miała go zostawić. Dziewczyna spojrzała na ukochanego i podjęła decyzję.
- Nie wezmę w tym udziału - stwierdziła, a oczy Danieli i Taylora skierowały się na nią.
- Ale... - próbowała coś powiedzieć menadżerka gwiazdy.
- Nie ma żadnego ale powiedz, że odmówiłam i już - rozkazała.
- Kochanie przemyśl to, przecież to dla Ciebie wielka szansa. W Europie Cie już znają, ale nigdy nie mieli okazji Cie zobaczyć - próbował ją przekonać Taylor - Dlaczego nie chcesz jechać ? - zapytał.
- Bo nie rozstanę się z Tobą na tak długi czas - odpowiedziała.
- Maleńka mówiliśmy już o tym - przytulił ją - To jest Twoja praca i pasja, ja nie mam z tym nic wspólnego i proszę Cie byś się zgodziła - popatrzył na nią. Cieszył się, że jest w stanie dla niego tak wiele poświęcić, ale nie chciał by rezygnowała ze swych marzeń. Jej szczęście było najważniejsze, a wiedział, że ta trasa da jej go bardzo dużo.
- Więc chcesz bym jechała ? - pytała.
- Tak kochanie - odpowiedział całując ją w czoło.
Mayita sama nie wiedziała co ma robić, z jednej strony ta trasa jest spełnieniem jej marzeń, a z drugiej Taylor, bez którego nie może żyć. A co będzie jeśli podczas jej nieobecności kogoś pozna i ją zostawi.
- Boje się - stwierdziła tuląc się do mężczyzny - A co będzie jeśli wyjadę i Ty o mnie zapomnisz, albo kogoś poznasz - mówiła, a Taylor powstrzymywał się, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Wiecie co Wy się dogadajcie, a ja idę - wtrąciła Daniela - Nie mogę patrzeć na to co Ty wyprawiasz - zwróciła się do Mayity.
- Zgódź się głuptasie i nie wymyślaj - stwierdził.
- A będziesz tu na mnie czekał ? - zapytał.
- Nawet wieki - odpowiedział i pocałował ją. Mayita objęła go i z jeszcze większa namiętnością oddawała mu pocałunki. Pragnęła go, chciała by stał się częścią jej. Kochała go i bezgranicznie mu ufała, była pewna, zę jej nie skrzywdzi. Taylor uniósł ją i zaczął nieść w kierunku sypialni, była dla niego jak piórko, mógł ją nosić na rękach godzinami i nie czuł by zmęczenia. Gdy dotarli do sypialni położył ją na łóżku, cały czas namiętnie całując. Dłońmi błądził po jej odzianym jeszcze ciele. Jednak i ubrania zaczęły z niej po chwili znikać. Jego każdy ruch był delikatny i namiętny, każdy dotyk sprawiał Mayicie niewyobrażalną przyjemność. Gdy leżała przed nim naga, nie mógł nadziwić sie jej pięknie. Jego dłonie pieściły jej piersi, uda, a gdy dotarły do najcenniejszej części jej ciała poczuł jak dziewczyna się peszy.
- Coś nie tak kochanie ? - zapytał namiętnym i spokojnym głosem.
- Nie wszystko jest wspaniale, tylko że ja...ja... - popatrzyła na niego i po jego minie wiedziała, że już domyślił sie o co chodzi.
- Chcesz powiedzieć, że jesteś dziewicą ? - spojrzała na nią zdziwiony.
- Tak - przyznała zawstydzona - Ale chcę byś to teraz zmienił, kochaj się ze mną Taylor - poprosiła przyciągając go do siebie. Mężczyzna nieco oszołomiony faktem, że właśnie dziewczyna leżąca przed nim ofiarowuje mu siebie, wrócił do pieszczot. Teraz był jeszcze bardziej delikatny, nie chciał sprawić jej najmniejszego bólu. Nie darował by sobie, gdyby ją skrzywdził, a wiedział, że teraz każdy ruch może zadać jej ból. Pieścił każdy milimetr jej ciała, całował, dotykał dawał jej rozkosz jakiej nigdy nie zaznała. Gdy upewnił się, ze jest gotowa na jego przyjęcie, wszedł w nią powoli i z niezwykłą delikatnością. Nie sprawiło jej to bólu, a nawet jeśli to szybko zastąpiła go niezwykła rozkosz. Tej nocy oboje zaznali spełnienie i zasnęli wtuleni w swoje nagie ciała. Szczęśliwi i zakochani.

Odcinek 8

Czy w życiu człowieka może być coś piękniejszego niż poranek w ramionach ukochanej osoby ? Gdy zasypiamy i budzimy się ona jest przy nas, czujemy jak oddycha, możemy wyczuć bicie jej serca. Tak jak teraz Mayita. Jej głowa spoczywała na torsie mężczyzny, który tej nocy uczynił z niej prawdziwą kobietę, człowieka dzięki któremu odkryła z życiu coś nowego i niezwykłego. Dłonią delikatnie gładziła jego skórę i rozkoszowała się bliskością. Nigdy nie przypuszczała, że może być taka szczęśliwa, a jednak była.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptał Taylor przytulając ją jeszcze mocniej.
- Obudziłam Cię ? - zapytała.
- Nie, a nawet jeśli to możesz mnie tak budzić codziennie - mówił obracając ją w swoją stronę tak, by móc spojrzeć w jej oczy - Wszystko w porządku ? - oczywistym było o co pytał. Ale Mayita skupiła się na tym jak zadał to pytanie, był taki troskliwy i delikatny. Nie liczyło się dla niego własne dobro i korzyści, ale to czy jej było dobrze.
- W jak najlepszym - odpowiedziała całując go.
- A to za co ? - uśmiechnął się i podciągnął ją tak by ułożyła się na nim. Bliskość jej ciała sprawiała, że chciał krzyczeć ze szczęścia, gdy patrzył na jej piękny uśmiech, czuł jak bicie jego serca przyśpiesza.
- Zdziwiłeś się wczoraj co ? - pytała bawiąc się jego włosami. Uwielbiała błądzić dłońmi w jego lokach i nie tylko jej sprawiało to przyjemność.
- Nie zaprzeczę, ale bardziej zdziwiło mnie to, że tego chciałaś - tłumaczył - Bałem się, że nie będę w stanie sprawić by Twój pierwszy raz był wyjątkowy - wyznał Taylor.
- Ale był i to właśnie dzięki Tobie - powiedziała namiętnie go całując. Była mu wdzięczna za to, że się nie wycofał za to, że sprawił jej tyle przyjemności. To Ona była najważniejsza i dzięki niemu to wiedziała. Każdy jego ruch uświadamiał jej jak bardzo ją kocha i jak Ona kocha jego. Niestety i te miłe chwile musiały minąć. Oboje mieli dziś dużo pracy, a Mayita podjęła decyzję o wyruszeniu w trasę koncertową po Europie. Teraz miała pewność, że Taylor na nią poczeka. Para pożegnała się w apartamencie gwiazdy i każde ruszyło w swoją stronę. Gomez od razy udała się do swojej menadżerki, by powiedzieć jej o swojej decyzji.
- Zgadzam się na tą trasę - stwierdziła Mayita wchodząc do biura Danieli.
- Na nareszcie mądra decyzja - ucieszyła się kobieta - Czas się skupić na tym co ważne moja droga - dodała.
- Daniela nie obchodzi mnie co myślisz o Taylorze, nie rozdzielisz mnie z nim. Zajmij się trasą i daj mi znać, jak wszystko będzie gotowe - powiedziała i ruszyła w stronę studia, gdzie miała kontynuować swoją pracę. Po tej nocy miała jeszcze więcej energii i zapału do pracy.

Tymczasem Taylor cały w skowronkach wrócił do swojego domu. Dziś wszystko miało dla niego jasne barwy, nikt ani nic nie było w stanie sprawić, ze uśmiech z jego twarzy zniknie. Wiedział, ze po części to zasługa Rogera, więc postanowił mu jak najszybciej podziękować i podzielić się swoim szczęściem oczywiście.
- Cześć braciszku - przywitał się - Wiesz co, jesteś najlepszym bratem pod słońcem - stwierdził radośnie.
- A Tobie co słońce przygrzało czy co ? Mówisz rzeczy, które od dawna są oczywiste - zaśmiał się. Ale bardziej cieszyło go to, że Taylor jest w tak świetnym nastroju. Przez chwilę pomyślał nawet, że ktoś podmienił mu brata.
- Nie braciszku, jestem szczęśliwy ! - te słowa zostały prawie, że wykrzyczane - Mayita jest wspaniała i moja, rozumiesz moja - ekscytował się mężczyzna.
- Dla mnie żadna nowość, ale cieszę się, że i do Ciebie to dotarło - uśmiechnął się. Roger cieszył się szczęściem swojego brata, wiedział, że jak nikt inny Taylor zasługuje na szczęście. Rozmowę braci przerwało pojawienie się Mayity. Co bardzo ich ucieszyło, ale też i zdziwiło.
- A co Ty tu robisz kochanie ? - zapytał Taylor przytulając swoją ukochaną.
- Producentowi coś wypadło i musieliśmy przerwać próbę - tłumaczyła - Bardzo jesteś zajęty ? - popatrzyła kusząco na swojego chłopaka.
- Tak - odpowiedział ku wielkiemu zdziwieniu pozostałej dwójki - Bo zabieram moją dziewczynę na spacer - zaśmiał się widząc przerażone miny pozostałych. Jednak im nie było do śmiechu, a za swój żart Puente dostał po głowie. Gdy tylko udało mu się udobruchać ukochaną, para udała się na spacer do pobliskiego parku. Nie przeszkadzało im nawet to, że paparazzi śledzą każdy ich ruch. Po prostu mieli to gdzieś. W objęciach przemierzali kolejne alejki ciesząc się sobą i pięknym popołudniem.
- Muszę ich poprosić o odbitki - zaśmiał się Taylor.
- Zaczynają działać mi na nerwy - stwierdziła czerwonowłosa - Chodź usiądziemy - wskazała na ławkę. Po chwili już na niej siedzieli, a raczej brunet siedział, bo dziewczyna ułożyła się na niej kładąc głowę na jego kolanach. Mężczyzna bawił się jej lokami, a Ona mówiła do niego o wszystkim i o niczym.
- I jak ja mam bez Ciebie wytrzymać kilka tygodni ? - zasmuciła się. Nadal nie mogła wyobrazić sobie jak to będzie bez niego. Gdy nie będzie mogła go przytulić i pocałować.
- Nie myśl o tym, jakoś wytrzymamy - pocieszał ją. Po kilkudziesięciu minutach para postanowiła wrócić do domu Taylora. Dochodząc do niego usłyszeli czyjś śpiew. Mężczyzna od razu rozpoznał głos swojego brata, wiedział o jego pasji i niezwykłym głosie, ale dla Mayity która słyszała to po raz pierwszy było nie małym zaskoczeniem hobby Rogera. Podeszli bliżej i stanęli tak, by ich nie zauważył, wsłuchiwali się w to jak śpiewa przez dłuższą chwilę, gdy w końcu dziewczyna odzyskała głos.
- Wiedziałeś ? - zapytała.
- Tak, młody od zawsze podśpiewywał ale nigdy nie traktował tego poważnie - tłumaczył Taylor. Mayita już nic nie mówiła tylko poszła w stronę chłopaka. Roger nieco się speszył widokiem pary i natychmiast wyłączył muzykę.
- Jesteś świetny - wyznała May - Nie myślałeś by zająć się tym na poważnie ? - pytała.
- Nie to raczej tak, by się nie nudzić - stwierdził.
- Ale co Ty mówisz, powinieneś się pokazać, nagrać demo - mówiła - Przyjdź do mojej wytwórni przedstawię Cie Felipe - zaproponowała.
- No nie wiem - zamyślił się - Chyba nie dał bym rady poświęcić wszystkiego dla kariery - powiedział Roger.
- Nie musisz - wtrąciła Mayita przytulając swojego chłopaka - Zastanów się nad moją propozycją i daj mi znać - uśmiechnęła się.
- Idziemy na gorę ? - zapytał uśmiechnięty Taylor.
- Oczywiście - zaśmiała się dziewczyna. Para poszła wprost do sypialni bruneta. Gdy byli blisko siebie żadna z nich nie mogło się opanować. Pieszczotą mężczyzny towarzyszył radony śmiech czerwonowłosej, znal każdy jej najczulszy punkt i pieszczotami doprowadzał ją do szaleństwa. Ich celem było łóżko w sypialni, na którym po chwili oboje leżeli. Taylor pieścił i całował ciało swojej ukochanej, a Ona w tym czasie odpinała guziki jego koszuli.
- Kochanie...Roger - wyszeptała.
- Jak go znam to już wyszedł z domu - odpowiedział nie przestając jej całować. Chciał zapamiętać każdy milimetr jej ciała, nacieszyć się bliskością, dotykiem. Z każdą minutą pragnęli się coraz bardziej i bardziej. Ich nagie ciała w końcu połączyły się w jedno. Kolejny raz czerwonowłosa stała się częścią bruneta, a On jej. Gdy oboje zaznali spełnienia, zasnęli wtuleni w siebie. Nie wyobrażali sobie, by mogli zasypiać osobno. Byli jak dwie idealnie pasujące do siebie połówki jabłka. Będąc razem, byli tak po prostu szczęśliwi.


Odcinek 9

Kolejne dni mijały wszystkim w dość ekspresowym tempie, dzień wyjazdu Mayity zbliżał się wielkimi krokami, co smuciło zarówno ją jak i Taylora. Starali się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu i zapamiętać każdą wspólnie spędzoną chwilę. Dzień w którym Mayita miała wyjechać do Europy, był najgorszym dniem w ich życiu. Taylor już z samego rana przyjechał do jej apartamentu, by odwieźć ją na lotnisko. Oczywiście nie obyło się bez marudzenia gwiazdy, która co pięć minut wpadała na genialny pomysł wycofania się z trasy. Na szczęście Puente szybko przywracał ukochaną do pionu i wybijał jej te pomysły z głowy.
- Kochanie, a może jednak zostanę - mówiła nieśmiało, tuląc się do niego i kurczowo trzymając jego dłoń.
- May - popatrzył na nią gniewnym wzrokiem - Kiedy do Ciebie dotrze, że nie ma już odwrotu, a po za tym masz tam jechać i koniec - stwierdził stanowczo. Jemu też to rozstanie nie przychodziło łatwo. Ale jako mężczyzna musiał byś silny za nich oboje. Cały czas powtarzał sobie, że to dla Mayity szansa, że za niedługo wróci i znów będą razem. Na lotnisku czekało na nich jak zwykle kilkuset fanów i fotoreporterów. Dzięki ochronie jakoś udało im się przebić przez tłum i dojść do miejsca gdzie mieli się pożegnać. Cały czas towarzyszyła im Daniela, ale nie zwracali na nią uwagi. Kobieta nie wyruszała z gwiazdą na podbój Europy, co wszystkich nieco zdziwiło, ale cóż taka była decyzja pań.
- Uważaj tam na siebie i pamiętaj że bardzo Cie kocham - wyszeptał Taylor mocno ją obejmując - Dzwoń kiedy tylko będziesz chciała - dodał.
- Pamiętaj, ze ja też Cie kocham...bardzo - otarła łzy i namiętnie go pocałowała. Choć nie odeszła jeszcze od niego nawet na krok, jej serce już umierało z tęsknoty. Gdy wchodziła do samolotu łzy same spływały jej po policzku. Tymczasem Taylor i Daniela pomału opuszczali lotnisko.
- Nareszcie wolny - uśmiechnęła się blondynka.
- Nie rozumiem o czym mówisz - stwierdził.
- Dobrze wiesz, teraz nikt nie będzie Cie pilnował, możesz robić co chcesz i z kim chcesz - kontynuowała Guzman.
- To co dała mi Mayita wystarczy mi na te kilka tygodni - powiedział - A zresztą nie Twoja sprawa - dodał.
- Tylko nie łódź się, że Ona też będzie Ci wierna, to gwiazda, którą trzeba często zaspokajać - mówiła chcąc go zdenerwować, jednak nie miała pojęcia o tym co ostatnio się wydarzyło. Taylor śmiał się w duchu, ale nie dał po sobie poznać tego rozbawienia. May miała rację mówiąc, że menadżerka tak naprawdę nic o niej nie wie.
- Zobaczymy - rzucił na odchodne i udał się do swojego samochodu. Nie dał się sprowokować Danieli bo był pewien uczuć swojej dziewczyny. Dała mu dowód miłości i to mu wystarczyło. Teraz zaczęły się dla niego długie i ciężkie tygodnie bez niej, ale na samą myśl o tym co będzie gdy wróci, uśmiechnął się do siebie.

Po kilkugodzinnym locie Mayita nareszcie wylądowała na jednym z Hiszpańskich lotnisk. Od zawsze chciała zagrać koncert w tym kraju, spotkać tutejszych fanów. Teraz jej marzenia zaczynały się spełniać. Na lotnisku jej przylotu oczekiwało mnóstwo ludzi, fanów i dziennikarzy. Co chwila zatrzymywała się, by dać komuś autograf czy zrobić zdjęcie. Specjalnie przygotowany samochód odwiózł gwiazdę do hotelu, gdzie spokojnie mogła przygotować się do wieczornego programu, w którym będzie gościem. Na miejscu poznała także człowieka, który miał być jej menadżerem podczas tej trasy. Ku jej zaskoczeniu nie był to starszy pan, a młody i przystojny mężczyzna.
- Witaj - podał jej dłoń - Nazywam się Inaki Sanroman i Daniela powierzyła Cie mojej opiece - uśmiechnął się.
- Miło mi Cie poznać - odwzajemniła uśmiech - Ile mam czasu na przygotowanie się ? - zapytała wypakowując z torby kosmetyki.
- Jakieś dwie godziny, ale i tak wyglądasz pięknie - czy On ją podrywał ? Chyba tak, ale Mayicie wcale się to nie podobało.
- Zostaw mnie samą - poprosiła lekceważąc jego słowa.
- Słyszałem, że jesteś niedostępna, ale żeby aż tak - mówił zbliżając się do niej - Nasz współpraca może być bardzo miła i przyjemna - położył jedną dłoń na jej talii a drugą odgarnął włosy z szyi. May natychmiast odskoczyła od niego.
- Nie waż się mnie więcej dotykać - popatrzyła na niego -A teraz się stąd wynoś - rozkazała. Inaki nie chcąc wywołać skandalu, posłusznie opuścił jej pokój. Mayita po chwili doszła do siebie i zaczęła przygotowania do programu. Tuż przed godziną dziewiętnastą do drzwi pokoju zapukał szofer, który miał ją odwieść do studia. Gwiazda nie spodziewała się, że zostanie tak serdecznie przyjęta w obcym kraju, z każdej strony otaczali ją fani skandujący jej imię. Równo o godzinie dwudziestej, Mayita Gomez pojawiła się na ekranach telewizorów, również Taylora. Jej widok bardzo go ucieszył, choć dzieliło ich tysiące kilometrów, teraz czół, że jest blisko. Mężczyzna uważnie wsłuchiwał się w każde jej słowo, podziwiał jak łatwo odpowiada na pytania prowadzących i znajduje wyjście z każdej sytuacji. Pod koniec programu padło pytanie, którego najbardziej się obawiał.
- No to może na koniec zdradzisz nam kim jest ten przystojny mężczyzna u Twego boku - uśmiechnął się prowadzący, a na telebimach w studio pojawiły się zdjęcia gwiazdy z Taylorem.
- Nic Wam nie umknie - zaśmiała się dziewczyna - Jest to ktoś przy kim zamierzam budzić się i zasypiać do końca zycia - powiedziała kierując twarz do kamery, jakby to co mówi nie było kierowane do publiczności jako odpowiedź na pytanie, a wyznanie kierowane do Taylora. Brunet był równie mocno zaskoczony jak i publiczność w studiu. Nie pragnął teraz niczego innego jak przytulenia swojej ukochanej. Jego myśli zakłócił dźwięk dzwonka telefonu.
- Dzień dobry kochanie - usłyszał słodki głos Mayity - Oglądałeś ? - zapytała.
- Tak kochanie - odpowiedział - I nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym Cie teraz przytulić - wyznał.
- Chyba wiem, bo ja też tego chcę. Cały dzień myślę o Tobie i zaraz zwariuję - mówiła - To dopiero pierwszy dzień, a ja już się czuję jakby rok minął - dodała smutno.
- Moje maleństwo...A jak Ci się podoba w Europie ? - zapytał - Ludzie Cie nie staranowali - zaśmiał się.
- Jest cudownie i ludzie są cudowni, nawet nie wiesz ile dostałam już od nich prezentów - opowiadała z przejęciem Mayita - Co chwile podbiega do mnie jakieś maleństwo i przytula...to jest takie słodkie - zachwycała się.
- Cieszę się bardzo, tylko niech te maleństwa nie zamienią się na przystojnych Hiszpanów - powiedział. Ale On również był teraz szczęśliwy, wiedział, że jego ukochana robi to co kocha,a to było najważniejsze - Ale teraz wracaj do hotelu i się wyśpij, jutro koncert - dodał.
- Tak wiem, ale jak pomyślę że nie będzie Cie w nocy przy mnie, to nie mam najmniejszej ochoty iść spać - tłumaczyła.
- Skarbie jestem przy Tobie cały czas - zapewnił troskliwym głosem - I kocham Cie z każdą sekundą coraz bardziej.
- Ja Ciebie też kocham - powiedziała - Dobranoc - wyszeptała i odłożyła słuchawkę. Teraz spokojnie mogła oddać się w ramiona Morfeusza. Choć nie mogli być teraz z Taylorem razem, to czuli swoją obecność. Odnajdywali się w każdym zakątku swoich serc i dusz. Uczucie jakie między nimi się narodziło, uczyniło ich ludźmi szczęśliwymi i to było najważniejsze. Ich szczęście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez :Michalina: dnia 12:32 :28 , 04 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 12:37 :09 , 04 Maj 2010    Temat postu:

Odcinek 10

Kolejny dzień nie zaczął się dla Taylora najlepiej. Na dzień dobry znalazł pod swoimi drzwiami gazetę na okładce której był nie kto inny jak Mayita i jej nowy menadżer. Niby nic dziwnego, a jednak sytuacja w jaką przedstawiało to zdjęcie była jednoznaczna, jakiś obcy facet przytula jego kobietę. Nie da się opisać tego co czół teraz Taylor, był zły, wściekły i miał ochotę ręcznie wytłumaczyć temu mężczyźnie z kim jest Mayita. Niestety na odległość nie da się tego zrobić. Pozostała mu tylko nadzieja na to, ze był to pierwszy i ostatni raz. Gdy trochę ochłonął i wrócił do rzeczywistości, ruszył do miasta by pozałatwiać swoje sprawy. I tam po raz kolejny przekonał się, że to nie jest jego dzień. Przekraczając próg jednego z banków natknął się na Danielę. Chciał ją jakoś wyminąć, ale niestety kobieta go zauważyła. Jak mieć pecha to na całego.
- Witaj - uśmiechnęła się - Co za spotkanie. Nawet jak nie ma Mayity, My się widzimy - mówiła całkiem przyjaźnie, co nie spodobało się brunetowi. Daniela i bycie miłą dla niego równa się kłopoty.
- Przypadki się zdarzają - odpowiedział.
- Czyżbyś widział zdjęcie, bo jakiś taki niezadowolony jesteś - popatrzyła na niego - Nie wspominała Ci o Inakim ? - zapytała zdziwiona kobieta. Znęcanie się nad nim było chyba jej hobby, no ale cóż każdy robi to co lubi.
- A powinna ? - pytał - Zresztą ufam May, a to zdjęcie jest jak każde inne - nie cholera nie jest, ale ta baba nie musi o tym wiedzieć. Taylor nie miał pojęcia km był Inaki i dlaczego powinien o nim wiedzieć.
- To jej były, pierwsza miłość jak to mówią - czy można być aż tak podłym ?...Ależ oczywiście.
- Żyjmy teraźniejszością - stwierdził Puente - Przepraszam, ale muszę już iść. Do widzenia - rzucił jej krótkie spojrzenie i opuścił bank. Po jaką cholerę on do niego poszedł...po jaką cholerę musiał się tego wszystkiego dowiedzieć ? Dlaczego Mayita nie powiedziała mu o Inakim o o tym, że będzie z nią w Europie ? Czy to możliwe, by ich uczucia odżyły ? Taylor całą drogę powrotną do domu bił się z myślami. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Po powrocie do domu wyłączył telefon i postanowił poukładać sobie to wszystko na spokojnie. Nie pomyślał tylko o jednym, że Mayita może do niego dzwonić. I tak też było, dziewczyna już od dłuższego czasu próbowała się z nim skontaktować. Niestety na próżno. Po kilku godzinach nieudanych prób postanowiła zadzwonić do Rogera.
- Słucham ? - odezwał się głos młodszego z braci.
- Cześć Roger, słuchaj nie mogę dodzwonić się do Taylora, jest gdzieś tam może ? - zapytała.
- Wiesz co daj mu trochę czasu, nie jest tak łatwo przełknąć informację o tym, że Twoja dziewczyna spędzi kilka tygodni ze swoim byłym - mówił chłopak, a Mayicie wydawało się, ze mówi do niej po chińsku lub ją z kimś pomylił.
- Czekaj...O czym Ty mówisz ? - pytała zdziwiona.
- No o tym Inakim czy jak mu tam - wytłumaczył, a po drugiej stronie usłyszał wybuch śmiechu gwiazdy.
- Kto Wam takich głupot naopowiadał ? - zapytała rozbawiona.
- No Daniela - odpowiedział - To znaczy, że to nie jest Twój były - Roger nie mógł w to uwierzyć. Ta chora menadżerka kolejny raz próbuje zniszczyć związek jego brata.
- Jak Taylor mógł w coś takiego uwierzyć, przecież powiedziała bym mu gdybym współpracowała ze swoim byłym - tłumaczyła dziewczyna.
- May mi naprawdę nie musisz się tłumaczyć, to jest Wasz prawa - stwierdził chłopak.
- A możesz mi go dać do telefonu ? - poprosiła.
- Poczekaj sprawdzę czy jest - odpowiedział , dobrze wiedział, że jego brat jest w domu, ale nie chciał podjąć za niego decyzji o rozmowie z dziewczyną. Roger wszedł do pokoju Taylora i szeptem powiedział mu kto dzwoni. Puente sam nie wiedział czy chce teraz z nią rozmawiać, po chwili zastanowienia pokazał braty, że go nie ma. Chłopak spodziewał się nieco innej decyzji, ale zgodnie z prośbą brata okłamał Mayitę.
- Niestety nie ma go w domu - powiedział po chwili ciszy - Nie wiem gdzie On polazł, ale telefon zostawił w domu - wytłumaczył.
- Dobrze, jeśli możesz to przekaż mu, że dzwoniłam - poprosiła po czym odłożyła słuchawkę. Nie miała pojęcia co się dzieje, dlaczego Taylor do niej nie zadzwonił i nie chciał by mu to wyjaśniła. I tak też było, mężczyzna nie chciał żadnych wyjaśnień, postanowił, ze na własne oczy przekona się o tym co robi jego ukochana w Europie. Bracia nadal siedzieli w pokoju tego starszego i uważnie się nawzajem obserwowali. Roger od razu domyślił się, że jego brat już wiedział co ma zrobić.
- Pojadę tam - stwierdził nagle Taylor - Pojadę i przekonam się co tu jest prawdą - dodał.
- May mówiła... - chciał coś powiedzieć młodszy chłopak, lecz mu przerwano.
- Słyszałem o czym rozmawialiście - powiedział - Ale to nie zmienia faktu, że jeszcze dziś polecę do Hiszpanii - Roger wiedział, ze to ostateczna decyzja. Jego brat był uparty i stanowczy, jak coś sobie postanowił nie było odwrotu. Być może jego pomysł jest dobrym rozwiązaniem i chyba jedynym w takiej sytuacji. Taylor zadzwonił na lotnisko i zarezerwował bilet na najbliższy lot do Hiszpanii. Przy pomocy brata spakował najpotrzebniejsze rzeczy, przekazał mu wskazówki dotyczące warsztatu i ruszył w drogę. Teraz tylko i wyłącznie chciał przekonać się o wartości słów swojej ukochanej. Lot choć długi nie był dla niego specjalnie męczący, zresztą cały czas rozmyślał o Mayicie. Ufał jej, ale zdjęcia zasiały w nim ziarnko niepewności. Po odebraniu bagażu udał się wprost do hotelu, w którym nie tylko On był zameldowany, mieszkała tam również gwiazda.
- Dobry wieczór, rezerwowałem tu pokój - mówił stojąc przed recepcjonistą - Na nazwisko Puente - dodał.
- Miło pana widzieć Taylorze - uśmiechnął się mężczyzna - Pana narzeczona nie mówiła, że pan nas odwiedzi - kontynuował. Taylora bardzo zdziwił fakt, ze go tu znają. No ale w sumie gazety są wszędzie i wszędzie piszą o Mayicie Gomez.
- Chcę jej zrobić niespodziankę - wytłumaczył - "Albo Ona mi ją zrobi " - dodał w myślach.
- Rozumiem, oj nie ma jak to młodość i miłość - tak niestety to był typ gawędziarza - Ale niejeden panu zazdrości - mówił.
- Tak Mayita jest cudowną kobietą - stwierdził - Czy mogę dostać klucz do pokoju ? - zapytał już nieco zniecierpliwiony. Recepcjonista po chwili podał mu klucz i odprowadził pod drzwi pokoju. Oczywiście buzia mu się nie zamykała. Taylor chyba znał już całą rodzinę i ostatnie dziesięć lat życia pana Luisa.
- Mam do pana prośbę, niech pan nie mówi Maycie, że tu jestem. Jutro rano sam ją przywitam - powiedział Taylor.
- Oczywiście niech pan się nie martwi nic nie powiem - mężczyzna uścisnął jego dłoń i odszedł. Puente sam nie wiedział czy dobrze robi, powinien wierzyć Mayicie, a tymczasem przylatuje tu i chowa się w pokoju. Nie wiedział czy to wszystko ma sens, nie wiedział co zrobi gdy wszystko będzie jasne. Teraz jednak nie miał siły nad tym myśleć, zmęczenie dało o sobie znać i marzył już tylko o łóżku. Zasnął z nadzieją, że jutro zobaczy swoją Mayite, tylko swoją.


Odcinek 11

Rano zaraz po przebudzeniu Taylor postanowił pójść do apartamentu Mayity. Nie mógł przecież bez końca siedzieć w pokoju i się ukrywać, zresztą wolał mieć już tą rozmowę za sobą. Wychodząc z pokoju czuł jak trzęsą mu się ręce. Tak bał się. Przede wszystkim reakcji dziewczyny gdy go zobaczy. Jednak nie przewidział jednego, jaka będzie jego reakcja gdy zobaczy ją i to w takiej sytuacji jak teraz. Swoją ukochaną dostrzegł po drugiej stronie holu w objęciach obcego mężczyzny. Był to dla niego szok, jakiś facet całuje właśnie jego kobietę, a On stoi i na to patrzy. Taylor nie reagował, stał w miejscu jak słup soli, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Po krótkiej chwili gdy Mayita wyrwała się z objęć mężczyzny, zauważyła swojego chłopaka. Teraz również i ona nie była w stanie zrobić nawet kroku. Lecz gdy zobaczyła jak Taylor odwraca się i wraca do swojego pokoju, ruszyła za nim. Niepewnie weszła do środka i stanęła za brunetem, który stał przy oknie. Oboje nie wiedzieli co mają mówić, żadne z nich się tego nie spodziewało.
- Taylor... - wyszeptała kładąc mu dłoń na ramieniu. Ten ostatkiem sił strącił ją i odszedł. Nie było to łatwe, bo dotyk Mam sprawiał, ze przechodziły go dreszcze, ale nie mógł teraz temu ulec.
- Nadal uważasz, że Daniela nie miała racji ? - zapytał chłodno - Dalej będziesz mi wmawiała, że tylko ja się dla Ciebie liczę - popatrzył na nią. Jednak teraz nie było w jego spojrzeniu miłości i troski, wręcz przeciwnie była złość i gniew.
- Bo tak jest - odpowiedziała ledwo powstrzymując łzy - Inaki już pierwszego dnia się do mnie dobierał - tłumaczyła.
- Nie ! Nie mam zamiaru tego słuchać - przerwał jej - Chciałem się tylko upewnić i mam czego chciałem - dodał.
- Kochanie... - Mayita próbowała coś jeszcze powiedzieć lecz Taylor jej na to nie pozwolił.
- To koniec - powiedział otwierając drzwi - Mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze kogoś, kto pokocha Cie tak jak ja - spojrzała na nią po raz ostatni i zamkną drzwi gdy dziewczyna wyszła. Nie widział sensu by dłużej zostawać w tym miejscu, więc spakował się i udał do recepcji, by się wymeldować. Na jego szczęście nigdzie nie spotkał Mayity, nie miał pojęcia co by zrobił gdyby ją teraz zobaczył. Chociaż wiedział, ze jego decyzja jest tą właściwą, a może chciał by taką była, nie mógł ot tak wyrzucić kobiety z pamięci i serca.
- Już nas pan opuszcza ? - zapytał recepcjonista.
- Niestety obowiązki wzywają - odpowiedział Taylor i wyszedł z hotelu. Przed nim czekała na niego taksówka, która zawiozła go wprost na lotnisko. Przez cały czas miał przed oczami obraz Mayity całującej Inakiego, nie mógł wybaczyć sobie, że dał się tak oszukać. Ale czy to możliwe, by Mayita aż tak udawała, przecież oddala mu to co miała najcenniejsze, więc dlaczego teraz była z innym ? Z tych rozmyśleń wyrwała go czyjaś dłoń, która chwyciła jego rękę. Nie zauważył nawet tego, że właśnie obok siedzi Ona.
- Co Ty tu robisz ? - zapytał obojętnie.
- Proszę wysłuchaj mnie, zostań tu ze mną i pozwól udowodnić, ze tylko Ciebie kocham - prosiła gwiazda.
- Niczego nie musisz mi udowadniać - odpowiedział.
- Taylor proszę wybacz mi, ja naprawdę tego nie chciałam. Inaki co chwilę mnie nachodził, ale ja za każdym razem go odtrącałam - mówiła, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Jeszcze nigdy Taylor nie był wobec niej taki zimny i obojętny. To nie był ten sam mężczyzna przy którym cały świat przestawał dla niej istnieć.
- Mayita ale mnie to naprawdę już nie interesuje. Nie chce słuchać Twoich wyjaśnień - tłumaczył - Tobie to tylko sprawia ból, a ja zdania i tak nie zmienię - powiedział.
- Więc to koniec ? - zapytała.
- Tak - dopowiedział. Mimo tej odpowiedzi gwiazda przybliżyła się do niego i namiętnie pocałowała. Wiedziała, zę to może być ich ostatni pocałunek. Włożyła w niego całą siebie, tak, że nawet Taylor nie miał siły by ją odtrącić. Wstał ni odrywając się od jej ust.
- Żegnaj kochanie - wyszeptał i po raz ostatni zatopił się w jej ustach. Nie oglądając się za siebie ruszył na pokład samolotu. Cały czas czuł smak i zapach May, sam się sobie dziwił, że dał radę odejść i powstrzymać się przed wybaczeniem jej. Nie było to dla niego łatwe czuł, że jeśli teraz ulegnie zawiedzie się po raz drugi. Gdy dotarł do domu, wszedł do swojej sypialni wszystko powróciło z podwójna siłą. Przed oczami miał obraz swojej ukochanej, jej piękne ciało, włosy, uśmiech...Na szczęście w porę do pomieszczenia wszedł Roger, gdyby nie On jeszcze chwila i Taylor by zwariował.
- Coś szybko wróciłeś - zauważył chłopak.
- Nie miałem czego tam szukać, więc wróciłem - stwierdził starszy z braci wypakowując swoje rzeczy z torby.
- Więc to prawda - kontynuował Roger, znał Taylora i wiedział, że sam mu nic nie powie, a wygadanie się przed kimś na pewno mu pomoże.
- Jeśli chodzi o to czy znalazła sobie pocieszyciela, to tak. Mogłem zobaczyć to nawet na własne oczy - mówił.
- A jesteś pewien, że było to tym na co wyglądało ? - pytał. Roger nadal nie wierzył w to, ze Mayita zdradzała by jego brata, widział jak bardzo jej na nim zależało. A przecież nie mogła odkochać się w dwa dni.
- Młody daj sobie spokój, ja nic zmieniać już nie będę. Nie chcę mieć z nią już nic wspólnego - powiedział stanowczo.
- Więc nawet jej nie wysłuchałeś, tylko od razu oceniłeś - zamyślił się chłopak - Wiesz co myślałem, ze jesteś nieco inny, jak widać myliłem się - stwierdził i opuścił pokój brata. Dopiero teraz dotarło do Taylora co próbował uświadomić mu brat. Zachował się tak jak każdy inny, ocenił kogoś nie dając mu szansy na wyjaśnienie. Opuścił May nie dając jej możliwości na normalną rozmowę. Zamiast jej wysłuchać od razu podjął decyzję. Tylko czy teraz ma to jakieś znaczenie ?

Tymczasem Mayita od powrotu z lotniska cały czas siedziała w swoim pokoju. Nikt nie wiedział co się stało lub kto jest powodem łez gwiazdy. Jej to jednak nie obchodziło, siedziała skulona w kącie i płacząc tuliła do siebie zdjęcie Taylora. Nie mogła znieść myśli, że to już koniec, że ją zostawił. Cały czas w głowie miała jego ostatnie słowa " Żegnaj kochanie". Nagle do jej pokoju wszedł człowiek, którego jako jedynego nie miała ochoty wyrzucić za drzwi. Był to Felipe. Mężczyzna podszedł do niej i mocno przytulił, już nie raz to robił. Był przy niej wtedy gdy nie dawała sobie rady z plotkami i zawistnymi kolegami z branży.
- Nie płacz maleńka - wyszeptał -Nikt nie jest wart Twoich łez - mówił ocierając łzy spływające po jej policzku.
- On jest - wyszeptała ledwie słyszalnym głosem - Felipe dlaczego ja nie mogę być szczęśliwa ? Po jaką cholerę pojawił się tu ten Inaki ! - krzyczała.
- A co On ma z tym wspólnego ? - zapytał producent. Mayita opowiedziała mu o wydarzeniach jakie miały miejsce od jej przylotu do Hiszpanii i o dzisiejszym poranku też. Felipe nie mógł uwierzyć, że dziewczyna przeżywała coś takiego, a On o tym nie wiedział.
- Dlaczego nic nie mówiłaś ? - pytał - Przecież bym go zwolnił, nie miałem pojęcia, że się tak zachowuje - mówił.
- Teraz to już nie ma znaczenia - stwierdziła - Taylor nie chce mnie znać - dodała.
- Nie martw się maleńka - pocieszał ją - Obiecuję Ci, że to wszystko się jakoś ułoży - uśmiechnął się. Felipe został przy niej do póki nie zasnęła. Był wściekły na siebie, że wcześniej nic nie zauważył. Teraz gdy May była naprawdę szczęśliwa, On dopuścił do tego, że jej to szczęście odebrano. Nie wiedział jeszcze jak, ale przysiągł sobie, ze naprawi to co zniszczyli jego pracownicy. Zanim opuścił pokój gwiazdy, okrył ją jeszcze kołdrą i wyłączył telefon, by mogła się wyspać.


Odcinek 12

To właśnie dziś, sześć tygodni od ostatnich wydarzeń Mayita Gomez miała dać swój ostatni koncert. Fani w Mediolanie przywitali ją równie serdecznie jak Ci z innych krajów. Mimo wszystko, gwiazda nadal była w świetnej formie, a na scenie dawała z siebie wszystko i gdyby nie gazety pewnie nikt by nie wiedział o tym, przez co teraz przechodzi. Dzisiejszy koncert miał być pożegnaniem z Europą. Nawet Taylor nie mógł powstrzymać się przed włączeniem telewizora, a to co zobaczył wcale go nie zdziwiło. Mayita wyglądała jak zwykle olśniewająco, na scenie nie była tą spokojną dziewczyną, wręcz przeciwnie była wulkanem energii, jakim pięknym wulkanem. Jednak to co zdarzyło się po kilkudziesięciu minutach wstrząsnęło wszystkimi, gwiazda przy wykonywaniu jednej ze swoich piosenek zemdlała. Na szczęście w porę chwycił ją jej tancerz i wyniósł ze sceny. Nikt nie wiedział co się stało, fani płakali i rozpaczliwie prosili by ktoś powiedział im co się stało ich idolce. To samo przeżywał Taylor, gdy zobaczył jak May bezwładnie osuwa się na ziemię, serce mu zamarło. Niczego nie pragną teraz tak , jak tego by znaleźć się obok niej. Po chwili usłyszał dźwięk telefonu, bez chwili zastanowienia podszedł i odebrał go.
- Witaj Taylor - usłyszał męski głos po drugiej stroni słuchawki - Nazywam się Felipe i jestem producentem Mayity - tłumaczył.
- Co z nią ? - zapytał natychmiast Puente.
- Pogotowie właśnie zabrało ją do szpitala, ale nie martw się lekarz powiedział, że to z przemęczenia - mówił.
- A dlaczego dzwonisz akurat do mnie ? - Taylora nieco zdziwił telefon od producenta gwiazdy. Przecież wiedział, że nie są już razem, to po co dzwoni ?
- Chciałem Cie prosić byś przyleciał do Mediolanu, porozmawiał z Mayitą. I Tobie i jej to pomoże - stwierdził Felipe. Dobrze wiedział, że rozdział tej pary jeszcze się nie skończył, wręcz przeciwnie on się dopiero zaczynał.
- Nie rozumiem po co ja miałbym się tam zjawić. Przy May są ludzie, którzy się nią zaopiekują - powiedział.
- Przemyśl to i jeśli się zdecydujesz to na mailu masz adres szpitala i hotelu gdzie mieszkamy - wytłumaczył - Mam nadzieję, że jesteś rozsądny i podejmiesz właściwą decyzję - zakończył rozmowę Felipe.
Taylor sam nie wiedział co ma zrobić, z jednej strony chciał być teraz przy May, a z drugiej bał się jej reakcji. A może Felipe ma rację i obojgu ta rozmowa pomoże, w końcu gdy się rozstawali, On nie dał jej szans na rozmowę, czy warto to teraz zmieniać ? Puente nie zauważył nawet kiedy zaczął się pakować, to oznaczało chyba tylko jedno, że podjął decyzję.
- A Ty gdzie się znów wybierasz ? - zapytał wchodząc do pokoju brata Roger. Chłopak domyślał się odpowiedzi, no ale co mu szkodzi zapytać i upewnić się.
- Do Mediolanu - stwierdził brunet.
- Dobra decyzja - uśmiechnął się - Tylko teraz daj ej szansę wszystko wyjaśnić. I słuchaj tego co mówi Ci to urządzenie - Roger wskazał na serce.
- To nie jest takie łatwe, ale postaram się - powiedział Taylor. Gdy tylko dokończył pakowanie udał się na lotnisko, skąd wyruszył wprost do Mediolanu. Będąc na miejscu wyciągnął kartkę z dwoma adresami. Nie chcąc pokazać się Mayicie w takim stanie, Taylor najpierw udał się do hotelu. Już przy wejściu zauważył spojrzenia innych ludzi, domyślił się, że również tutaj było głośno i ich związku. Przy recepcji podszedł do niego mężczyzna około trzydziestki i dziwnie się do niego uśmiechał. Puente nie miał pojęcia kim On jest, ale znając życie zaraz się dowie.
- Cieszę się, ze jednak przyjechałeś - powiedział owy nieznajomy - Felipe - podał mu dłoń, a brunet odwzajemnił uścisk.
- Taylor. Przyjechałem choć tak naprawdę nie wiem po co - stwierdził.
- Ważne że przyjechałeś - uśmiechnął się szatyn - Idź się odśwież, a ja na Ciebie tu poczekam. Możesz mieć małe problemy z dotarciem do szpitala - tłumaczył. Puente podziękował mu za pomoc i udał się do swojego pokoju. Po około trzydziestu minutach, Taylor wrócił do holu, gdzie czekał na niego Felipe. Producent widząc zdenerwowanie mężczyzny, bez zbędnych pytań pokierował go do swojego samochodu. Fakt Taylor nigdy sam by nie trafił go szpitala gdzie leżała gwiazda. Jednak przy pomocy Felipe dotarł pod same drzwi jej sali. Naciskając na klamkę, czuł jak jego dłonie trzęsą się ze zdenerwowania. Pierwszy raz od sześciu tygodni zobaczy swoją Mayite. Ale czy będzie potrafił jeszcze z nią normalnie porozmawiać i czy Ona będzie chciała go widzieć. Miał to szczęście, że czerwonowłosa spała, podszedł do jej łóżka i usiadł na stojącym obok niego krześle. Niepewnie chwycił dłoń dziewczyny i delikatnie złożył na niej pocałunek.
- Taylor - wyszeptała zdziwiona - Co...Co Ty tu robisz ? - pytała nie wierząc w to, że właśnie obok niej siedzi ktoś, za kim tak bardzo tęskniła, człowiek, którego pragnęła zobaczyć, choćby przez chwilę.
- Przyjechałem - no tak trudno się domyślić, ale jednak jego wiele kosztowała. Musiał się powstrzymać, by jej nie pocałować, przytulić powiedzieć jak bardzo ją kocha.
- Ale...Przecież ostatnio... - mówiła - Myślałam, że nie chcesz mnie już więcej widzieć - wyznała, ale Taylor nie mógł się skupić na tym co mówiła. W jej oczach znów dostrzegł te iskierki, które tak bardzo kocha, wiedział, ze z jego pojawieniem się tu wróciła jej nadzieja. Ale czy słusznie ?
- Ostatnio mówiłem wiele rzeczy, ale teraz to nieistotne. Czy lekarze powiedzieli już co było powodem Twojego zasłabnięcia ? - zapytał z troską w głosie.
- Nie jeszcze nie - odpowiedziała - Taylor czy to, że tu jesteś...Oznacza, że możesz mi wybaczyć - popatrzyła na niego. Jej oczy po prostu go hipnotyzowały. Nikt nigdy nie patrzyła na niego tak jak Ona.
- A mam Ci co wybaczać ? - zapytał - Myślę, że wszystko jest już jasne, a mój przyjazd potraktuj jako zwykłą przyjacielską troskę - pozwiedzał. Przyjacielską ? Jak Ona może traktować go jak przyjaciela ? Przecież go kocha, nie potrafi bez niego żyć. Czy po tym wszystkim co razem przeżyli rzeczywiście mogą być przyjaciółmi ? Dla Mayity wydawało się to niemożliwe, bo nie można pragnąć przyjaciela.
- Więc teraz jestem dla Ciebie tylko przyjaciółką ? - zapytała.
- Tak - odpowiedział, choć zrobił to wbrew sobie - I proszę nie wracajmy już do tego. Za bardzo boli, zarówno Ciebie jak i mnie - dodał Taylor.
- To dlaczego chcesz by tak było ? Skoro obojgu nam to sprawia ból - spojrzała na niego błagalnie. Niczego tak nie chciała jak tego, by ją przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
- Bo tak być musi - stwierdził Puente.
- Nie Ty chcesz by tak było - wtrąciła dziewczyna - Gdyby Ci na mnie zależało, dał byś mi to wszystko wyjaśnić. Wybaczył byś mi - powiedziała.
Taylor chciał coś odpowiedzieć, ale do sali gwiazdy wszedł lekarz. Być może to i lepiej, bo co miał powiedzieć Mayicie ? Doktor stał przez chwilę i uważnie obserwował parę. Szczerze mówiąc nieco ich przeraził tym milczeniem. Po chwili jednak przemówił.
- Już wiemy co pani dolega...


Odcinek 13

Mayita i Taylor spojrzeli na lekarza, więc jednak coś dolegało dziewczynie. Tylko co to było i dlaczego mężczyzna był takie tajemniczy ? Oboje nie wiedzieli i w napięciu czekali na to co powie im doktor.
- Jest pani w ciąży - uśmiechnął się - Naprawdę serdecznie państwu gratuluję - uścisnął ich dłonie i opuścił salę. A przyszli rodzice ? Do nich chyba jeszcze chyba ta wiadomość nie dotarła, żadne z nich nie wypowiedziało nawet słowa. Puente stał i jak zahipnotyzowany spoglądał na May. Czy to możliwe że właśnie ta kobieta będzie matką jego dziecka ? Czy to właśnie On już wkrótce zostanie ojcem ? To wszystko było dla niego jak sen, nie mógł uwierzyć w to, że jest to rzeczywistość, a lekarz dopiero co powiedział mu, że będzie miał dziecko. Mayita nie miała odwagi się odezwać, a może bała się tego co powie Taylor. Instynktownie położyła rękę na brzuchu i uśmiechnęła się, wiedziała, że teraz jest ktoś kto zawsze będzie ją kochał.
- Czy to moje dziecko ? - zapytał po chwili brunet, a serce dziewczyny przeszył ogromny ból. Jak On mógł w to wątpić ? Jak mógł pomyśleć, że go zdradziła ? Choć Mayita chciała być silna, to teraz nie umiała i po jej policzku popłynęła gorzka łza.
- Jak możesz w to wątpić - popatrzyła na niego - Ale wiesz co, nie to nie jest Twoje dziecko, Ono jest tylko i wyłącznie moje - powiedziała patrząc mu prosto w oczy - A teraz stąd wyjdź - dodała. Mężczyzna posłusznie opuścił salę i sam zastanawiał się jak mógł powiedzieć coś tak podłego. Jak mógł zwątpić w uczucia kobiety, którą kocha, kobiety, która mu się oddała. Był na siebie wściekły za to co zrobił, przecież powinien się ucieszyć, zapomnieć o wątpliwościach i razem z ukochaną cieszyć się tą chwilą, a On po prostu wszystko spieprzył. Mayita również nie mogła uwierzyć w słowa Taylora, czy rzeczywiście była dla niego zwykłą dziwką, która idzie do łóżka z każdym napotkanym facetem ? Być może, ale teraz jej to nie obchodziło, myśl że pod sercem nosi teraz nowe życie, sprawiała że na jej twarzy pojawiła się uśmiech. To właśnie to maleństwo było sensem jej życia, to dla niego będzie silna.
- Wiesz skarbie...Jeszcze kilka godzin temu, nawet o Tobie nie marzyłam, a teraz...Teraz Ty jesteś tu ze mną, a raczej we mnie - mówiła gładząc swój brzuch - Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie i nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo Cie kocham. Mam nadzieję, ze Twój tatuś też Cie pokocha...A jeśli nie to sami sobie jakoś poradzimy - kontynuowała i nie zauważyła nawet, że jej słowom od dłuższego czasu przysłuchuje się nie kto inny jak Taylor.
- Już je pokochałem - odezwał się podchodząc do łóżka May.
- Co Ty tu robisz ? - zapytała zaskoczona.
- Przepraszam. Zachowałem się jak idiota - stwierdził - Ale kocham to maleństwo i Was nie zostawię. Nie będziesz sama - powiedział kładąc dłoń na jej brzuchu. Mayita sama nie wiedziała co ma mówić, z jednej strony była na niego wściekła, a z drugiej właśnie o takich słowach marzyła.
- Nie jestem już sama - wyszeptała - I nie będę Cie do niczego zmuszała, jeśli nie chcesz tego dziecka, zrozumiem - mówiła sama się sobie dziwiąc.
- May nie mów tak. To jest nasze dziecko i mam zamiar być dla niego dobrym ojcem, chcę móc je kochać tak jak Ty - popatrzył na nią. Tak znów dostrzegła w jego oczach troskę, znów był przy niej jej kochany Taylor. Ale czy był taki bo chciał, a może dlatego, że musiał. Tego Mayita nie wiedziała, po prostu cieszyła się tą chwilą, miała przy sobie dwie najukochańsze osoby, nic więcej się nie liczyło. Po około godzinie Puente opuścił salę gwiazdy, rozmowa którą właśnie przeprowadzili bardzo pomogła obojgu. Mężczyzna upewnił się w tym, że wyciągnął pochopne wnioski, a kobieta w tym, że mu na niej zależy, na niej i na dziecku. Wychodząc ze szpitala brunet natknął się na Felipe, który najwyraźniej na niego czekał.
- Chciałem z Tobą pogadać, masz chwilę ? - zapytał producent.
- Tak - odpowiedział i podążył za mężczyzną w kierunku pobliskiej kawiarni.
- Słuchaj nie chciałem się wtrącać w Wasze sprawy, ale nie mogę już patrzeć na to co robicie - mówił - Wiem, ze to co zobaczyłeś miłe nie było...ale na szczęście prawdą też nie - popatrzył na Taylora.
- Co masz na myśli ? - zapytał.
- Inaki od początku dobierał się do Mayity i im bardziej Ona go odtrącała, tym ten stawał się bardziej nachalniejszy - tłumaczył - Nikomu o tym nie powiedziała bo nie chciała robić szumu. Znasz ją przecież - dodał Felipe.
- Czy ten człowiek jeszcze z nią pracuje ? - spojrzał na niego. Cieszył się, że May ma zawsze przy sobie kogoś takiego jak Felipe. Dbał o nią i chciał by była szczęśliwa.
- Nie już nie - odpowiedział - Proszę daj jej szansę, Ona naprawdę Cie kocha. Jeszcze nigdy nie wiedziałem jej tak szczęśliwej jak z Tobą, a znam ją dość długo - mówił.
- Dziękuję - Punete uścisnął dłoń rozmówcy i opuścił kawiarnię. Sam nie wiedział co ma robić, czy rzeczywiście jest aż tak głupi by nie zauważyć, że Mayita jest mu wierna. Czy teraz gdy to do niego dotarło, dziewczyna da mu szansę i zaufa po raz drugi ? Tego nie wiedział, mógł się tylko modlić by tak było. Chciał ją odzyskać, nie mógł dłużej bronić się przed tym co do niej czuje. To jest jego kobieta i zrobi wszystko by odzyskać jej zaufanie. Taylor nie zauważył nawet, że znajduje się już pod swoim hotelem. Gdy doszedł do pokoju, spotkał przed nim kogoś, kogo najchętniej udusił by gołymi rękoma. Panowie przez dłuższą chwilę przyglądali się sobie, jednak żaden się nie odezwał. Puente nie mogąc dłużej patrzeć na głupi uśmiech Inakiego, postanowił się odezwać.
- Czego tu chcesz ? - zapytał.
- Musiałem na własne oczy zobaczyć faceta, który nie potrafi zaspokoić gwiazdy - zakpił.
- Nie mogę się z Tobą równać mistrzu - popatrzył na niego drwiąco. Nie miał zamiaru, ani ochoty kłócić się z kimś takim jak Inaki, był dla niego zwykłym zerem.
- To chyba jasne - uśmiechnął się. Tak On chyba nie dostrzegł ironii w wypowiedzi Taylora.
- Tylko wiesz co ? Mi mimo wszystko gwiazda nie odmówiła - poklepał go po ramieniu - Chyba nie jest ze mną tak źle skoro do mnie wróciła - stwierdził.
- Jeszcze zobaczymy, którego z nas wybierze. Nie zapominaj kim jestem ja, a kim Ty - zmierzył go wzrokiem, jednak to pozostało brunetowi obojętne. Szczerze mówiąc było mu żal Inakiego, chłopak nie miał o niczym pojęcia i przy każdej możliwej okazji robił z siebie idiotę.
- Życzę powodzenia przy szukaniu nowej pracy - powiedział całkiem poważnie Puente. Nie uzyskał odpowiedzi, bo jego rozmówca opuścił hotel w ekspresowym tempie. Taylor wszedł do swojego pokoju i położył się na łóżku. Uśmiechnął się na samą myśl o maleństwie, które za jakiś czas nazwie go tatusiem. Wziął do ręki zdjęcie Mayity i położył na poduszce obok. Nie mógł doczekać się chwili gdy znów będzie zasypiał i budził się przy kobiecie, którą kocha.


Odcinek 14

Następnego dnia zgodnie z obietnicą Taylor w szpitalu pojawił się już z samego rana, by odebrać z niego Mayitę. Od rana dopisywał mu humor i nie wiedzieć czemu ten dzień wydawał mu się wyjątkowy. Zanim udał się do sali dziewczyny, wstąpił jeszcze do gabinetu lekarza by upewnić się, że wszystko w porządku zarówno z May jak i dzieckiem. Podziękował doktorowi za wszystko co dla nich zrobił i poszedł wprost do sali gwiazdy. Gdy wszedł do środka czerwonowłosa stała przy oknie i gładziła swój, płaski jeszcze brzuch. Dla Taylora był to najpiękniejszy widok na świecie, podszedł do niej i delikatnie objął od tyłu kładąc swoje dłonie na jej.
- Dzień dobry - wyszeptał, a dziewczynę przeszły dreszcze. Jego głos znów był delikatny i przepełniony troską.
- Zabierz nas stąd - poprosiła i obróciła się w jego stronę. Taylor uśmiechem na ustach objął ją, chwycił torbę leżącą na łóżku i razem opuścili szpital. W drodze do hotelu żadne z nich się nie odzywało, jedynie Puente od czasu do czasu spojrzał na May, uśmiechając się przy tym. Po dotarciu na miejsce poszli wprost do apartamentu gwiazdy. Wiedzieli, że muszą porozmawiać i właśnie teraz przyszła na to pora.
- Potrzebujesz czegoś ? - zapytał brunet.
- Tak, byś ze mną w końcu normalnie porozmawiał - popatrzyła na niego.
- May, wiem, że masz mi za złe to jak się zachowywałem, ale spróbuj mnie zrozumieć - mówił - Najpierw zdjęcia w gazecie, później to co zobaczyłem w hotelu. To po prostu mnie przerosło - tłumaczył.
- Rozumiem to, ale nie pozwoliłeś mi tego wyjaśnić. Z góry założyłeś, ze zdradzam Cie z pierwszym lepszym - to mówiąc w jej oczach pojawiły się łzy. Bolało ją to, że ukochany mężczyzna jej nie ufa, również Taylorowi było ciężko tego słuchać. Nie mógł uwierzyć w to, że zachował się w taki sposób.
- Przepraszam - powiedział podchodząc do niej - Jestem kretynem - przyznał - Kretynem, który bardzo Cie kocha i boi się, że straci - spojrzał na nią i przyłożył dłoń do jej policzka. Teraz żałował swojego postępowania, wiedział, że nie tak powinien zareagować kochający mężczyzna. Mayita patrzyła na niego i nadal nie mogła uwierzyć w jego słowa, nareszcie stał przed nią ten Taylor, którego kochała. Bez zbędnych słów przybliżyła się do niego i namietnie pocałowała. Pewnie pocałunek ten trwałby w nieskończoność, gdyby nie to, że obojgu po chwili zabrakło tchu.
- Kocham Cię - wyszeptała czerwonowłosa tuląc się do swojego ukochanego.
- To teraz zabieram Was na spacer - uśmiechnął się.
- Nas ? - Mayita popatrzyła na niego zdziwiona. Też była bardzo szczęśliwa, ale nie widziała bruneta podwójnie.
- Ciebie i nasze maleństwo - wytłumaczył przykładając dłoń do jej brzucha. Dziewczynie jeszcze trudno było oswoić się z myślą, że nie jest sama. To dziecko było spełnieniem jej marzeń, choć nie myślała by je tak szybko zrealizować, to teraz za nic w świecie nie dała by nikomu cofnąć czasu. Miała przy sobie zarówno mężczyznę, którego kochała jak i dziecko, które jest owocem i dowodem tego uczucia. Spacerując ścieżkami hotelowego ogrodu para śmiała się i rozmawiała, o wszystkim co tylko było możliwe. W końcu mieli do nadrobienia całe sześć tygodni. Mijając jedną z ławek natknęli się nawet na Inakigo, ale oboje potraktowali go jak powietrze. Byli zbyt szczęśliwi i zajęci sobą, by zawracać sobie głowę głupotami.
- Boże jak ja za Tobą tęskniłam - mówiła May mocno przytulając się do Taylora - Nieraz miałam ochotę po prostu siłą zmusić Cie byś mnie wysłuchał - popatrzyła na niego gniewnym wzrokiem.
- To straszne - uśmiechnął się - A ja miałem ochotę zabić wszystkich facetów, by już żaden Cie nie tknął - stwierdził Puente, który na samą myśl o tym, że ktoś dotyka jego kobietę dostawał białej gorączki.
- Ale teraz jesteśmy razem - powiedziała zadowolona - I chcesz czy nie jesteś na mnie skazany - zaśmiała się, a Taylor złożył na jej ustach pocałunek. Był stanowczy i zachłanny, ale jednocześnie namiętny i delikatny. W ciągu tych sześciu tygodni marzył o tym, by poczuć smak jej słodkich ust, przytulić ją do siebie i dać rozkosz jakiej nigdy nie zaznała.
- Jeśli jestem na Ciebie skazany, to chcę by wyrokiem było dożywocie - wypowiedział niechętnie odrywając się od jej ust. Mayita natomiast w odpowiedzi promiennie się uśmiechnęła. Uwielbiam gdy obdarzała go takim uśmiechem, w jej oczach wtedy zapalały się iskierki, które oddawały to jak bardzo jest szczęśliwa.
- No widzę, że ktoś tu oprzytomniał - uśmiechnął się Felipe, który właśnie do nich podszedł.
- A ja myślę, że ktoś tu ma w tym swój odział - stwierdziła gwiazda - Dziękuję - rzuciła mu się na szyję. Jednak po chwili zdała sobie sprawę z tego, że Taylorowi może się to nie spodobać. W jednej chwili odskoczyła od producenta i znalazła się przy swoim ukochanym.
- Kochanie nie przesadzajmy - spojrzał na nią.
- Dobra później sobie pogadacie, a teraz coś dla Was mam - Felipe wyciągnął z kieszeni dwie koperty - Jutro możecie wracać do domu - uśmiechnął się - A Ty moja panno masz tydzień wolnego - zwrócił się do May.
- I jak tu go nie kochać - zaśmiała się gwiazda.
Para podziękowała Felipe za to co dla nich zrobił i wróciła do hotelu. Jako, że był to ich ostatni wieczór w Europie postanowili udać się na kolację do jednej z restauracji. Po kilkugodzinnych przygotowaniach Mayita wyglądała olśniewająco. Prawdę mówiąc gdy Taylor ją zobaczył przeszła mu ochota na jedzenie i wszystko inne, jedyne czego chciał to jego ukochana. No ale mus to mus i już po chwili siedzieli w przepięknie przystrojonej sali. Czerwonowłosą zdziwił nieco fakt, że są tu sami, ale wystarczyło spojrzeć na uśmiech bruneta, by domyślić się, że to wszystko zaplanował.
- Wariat - uśmiechnął się do niego.
- Z takim przyszło Ci żyć kochanie - stwierdził.
Po chwili do stolika pary podszedł kelner, który przyniósł im deser. I to była kolejna rzecz, która zdziwiła dziewczynę, dlaczego zaczynają od deseru ? Wszystko stało się jasne gdy na szczycie pucharka swoich lodów dostrzegła piękny pierścionek. Popatrzyła niepewnie na Taylora nie wiedząc co ma robić. Mężczyzna natomiast wstał krzesła i kleknął tuz przed nią.
- Być może nie jestem księciem o jakim śni każda księżniczka i nie będę w stanie dać Ci wielu rzeczy - mówił - To jedno nigdy się nie zmieni, uczucie jakim Cię darzę. Kocham Cię od chwili, w której Cie ujrzałem i kochał będę zawsze - wyznał patrząc jej prosto w oczy - Mayito czy zgodzisz się zostać moją żoną ? - zapytał.
W tym momencie czerwonowłosa już całkowicie straciła kontakt ze światem. Nie mogła uwierzyć w to co się teraz dzieje. Jednak było coś, czego była pewna. Odpowiedź na pytanie Taylora.
- Tak - wypowiedziała wreszcie to magiczne słowo - Wyjdę za Ciebie, a książę z moich snów, nawet do pięt Ci nie dorasta - zaśmiała się.
- Kocham Cie - wyszeptał wsuwając jej na palec pierścionek. Dla obojga była to niezwykła chwila, jeszcze wczoraj ich wspólne życie stało pod znakiem zapytania, a teraz już tylko krok dzielił ich od tego by przysiąc sobie miłość przed Bogiem. Ten wieczór był niezwykły i niezwykle się zakończył. Mayita i Taylor znów stali się jednością. Ale nie był to zwykły seks, to była prawdziwa burza namiętności i uczuć. Po raz kolejny dwoje zakochanych w sobie do szaleństwa ludzi, zasnęło w swoich ramionach.


Odcinek 15

Ten poranek był dla Mayity i Taylora tym wyśnionym i tym, o którym marzyli od dłuższego czasu. W końcu obudzili się w swoich ramionach, szczęśliwi i uśmiechnięci. Niestety nie mogli tak za długo trwać, gdyż to właśnie dziś musieli wrócić do kraju. Oboje cieszył fakt, że wracają do domu i nareszcie będą blisko siebie. Oczywiście na lotnisku czekał już na nich cały tłum fanów i dziennikarzy, wszyscy tu martwili się o gwiazdę i chcieli znać powód jej zasłabnięcia. Jednak jeszcze nie było im dane się tego dowiedzieć, zarówno May jak i Taylor unikali odpowiedzi na tego rodzaju pytania. Prosto z lotniska udali się do domu Puente, gdzie czekał na nich Roger. Chłopak gdy tylko zobaczył wtuloną w siebie parę, uśmiechnął się i bacznie ich obserwował. Taylor znał brata i wiedział, ze ten z chęcią wykrzyczał by teraz " A nie mówiłem ! ", ale powstrzymał się i posłał tylko starszemu bratu triumfalne spojrzenie.
- Jak Wy ślicznie razem wyglądacie - zauważył - Już myślałem, że ręcznie będę musiał Wam wytłumaczyć, że żyć bez siebie nie możecie - zaśmiał się.
- Młody nie filozuj, tylko chodź do domu, mamy Ci wiele do powiedzenia - stwierdził Taylor i spojrzał na swoją ukochaną. Gdy cała trójka siedziała już w salonie, nastała chwila ciszy. Roger czekał na to co chcą mu powiedzieć, a Oni nie wiedzieli jak.
- Więc tak, po pierwsze zaręczyliśmy się - powiedział brunet, a jego młodszy brat od razu wstał i podbiegł uściskać przyszłą bratową.
Wiedziałem - uśmiechnął się.
- A po drugie - Taylor zawahał się, lecz gdy tylko poczuł dłoń Mayity na swojej, odwaga mu wróciła - Będziesz wujkiem - wydusił z siebie. Roger miał minę jakby co najmniej dowiedział się, że to On zostanie ojcem. Patrzył z niedowierzaniem to na Mayite, to na Taylora i nie mógł uwierzyć w to co mu powiedzieli. Był tak szczęśliwy, że nie wiedział co ma mówić, zresztą żadne słowa nie oddały by jego szczęścia. W końcu jego brat był szczęśliwy i spełniały się jego marzenia. Rodzina, żona, dzieci to było to o czym marzył jego starszy brat.
- Ja za Wami nie nadążę - stwierdził - Nawet nie wiecie jak się cieszę - dodał i przytulił May oraz brata.
- My też się cieszymy - uśmiechnęła sie dziewczyna - To maleństwo pokaże wszystkim jak bardzo się mylili - powiedziała głaszcząc swój brzuch.
- No dobrze, teraz to ja zabieram moje dwa skarby na wycieczkę - Taylor wstał i chwycił narzeczoną za rękę - Czas odpocząć kochanie - musnął delikatnie jej usta i już po chwili nie było ich w domu. Jechali w bliżej nie określone miejsce, ale czerwonowłosa była spokojna, wiedziała, że z ukochanym wszędzie jest bezpieczna. Po jakimś czasie dojechali na jedną z plaż, znajdujących się w zacisznym miejscu. Puente rozścielił na piasku koc i wygodnie się ułożył. Zaraz dołączyła do niego Mayita kładąc głowę na jego torsie. Gdy ją przytulał cały świat przestawał istnieć, czuła jak delikatnie głoska dłońmi jej skórę. Nie potrzebowała żadnych słów i obietnic, wystarczyło jej to, że był obok.
- Kocham Cię - wyszeptał Taylor.
- Ja Ciebie też kocham - uśmiechnęła się spoglądając jak fale rozbijają się o brzeg.
- Ciekawe czy nasze maleństwo wie jak bardzo je kochamy i jak wiele dało nam szczęścia - zastanawiał się brunet trzymając dłoń na brzuchu ukochanej.
- Mam nadzieję, ze tak - stwierdziła May kładąc dłoń na jego dłoni - Wiesz wybrała już nawet imię dla naszej córeczki - uśmiechnęła się do narzeczonego - Dulce - dodała.
- Ślicznie kochanie, ale to będzie syn - powiedział dumny przyszły tatuś - I będzie się nazywał Diego - stwierdził.
- Mówię, ze to będzie dziewczynka - czerwonowłosa zrobiła gniewną minę - Moja księżniczka - uśmiechnęła się na samą myśl o maleńkiej dziewczynce w sukience i warkoczykach. Będzie ją czesała, przebierała, uczyła jak być kobietą. Zawsze marzyła o tym by mieć córkę, małą, słodką dziewczynkę.
- Kochanie czy to ważne jaka będzie płeć dziecka ? - spojrzał na nią - Najważniejsze jest to by było zdrowe - przytulił dziewczynę i przyciągnął ją do siebie. Teraz oboje spoglądali na piękny zachód słońca. Nie pierwszy i nie ostatni w ich życiu, ale jednak wyjątkowy.
- Masz rację - przyznała - To będzie nasz maleństwo, które będziemy kochać ponad wszystko - stwierdziła.
- To zostaje nam jeszcze jedna sprawa - uśmiechnął się Punte - Data naszego ślubu - wyjaśnił. No fakt byli zaręczeni, ale Mayita nie spodziewała się, że Taylor tak szybko będzie chciał się z nią ożenić. Nie miała nic przeciwko, wręcz przeciwnie nie mogła doczekać się tego dnia, ale ukochany zaskakiwał ją coraz bardziej.
- Ja mogę wyjść za Ciebie choćby zaraz - powiedziała.
- Nawet nie wiesz jak bardzo bym tego chciał - przytulił ją mocniej - Ale to niewykonalne - posmutniał.
- Moje maleństwo - zaśmiała się czerwonowłosa i przytuliła narzeczonego - Musimy wymyślić jakąś inną, bardziej realną datę - stwierdziła.
- Wiem ! Może za dwa miesiące, gdy znów będziesz miała kilka wolnych dni - mówił brunet - Wystarczająco dużo czasu, by wszystko załatwić - dodał. W odpowiedzi został obdarzony namiętnym i jakże słodkim pocałunkiem. Miał on chyba oznaczać to, że Mayita się zgadza, ale kto by się nad tym zastanawiał całując taką kobietę. Niestety i te chwile dobiegły końca. Na dworze było coraz chłodniej, a Taylor nie chciał by jego ukochaną dopadło przeziębienie. Wsiedli do samochodu i ruszyli z powrotem do domu mężczyzny. Gdy weszli do środka zdziwił ich fakt, ze Rogera nigdzie nie było wchodząc do salonu brunet zauważył ślady krwi. Natychmiast pobiegł na gorę, by zobaczyć czy jest tam jego brat. Nie mylił się, Roger siedział skulony na podłodze w łazience. Jego twarz była zakrwawiona, a ubrania, które miał na sobie podarte. Po chwili podbiegła do nich również Mayita, którą ten widok przeraził.
- Roger co tu się do cholery stało ? - zapytał Taylor podnosząc go z podłogi.
- Był tu jakiś dziennikarz i znalazł sobie sposób na wyciąganie ze mnie informacji o Was - tłumaczył - Oczywiście o niczym mu nie powiedziałam - dodał szybko. Para była w szoku, a zwłaszcza May, która nie mogła pojąć jak to możliwe, że ludzie są tak okrutni.
- Wiesz z jakiej był gazety ? - popatrzyła na Rogera, a ten pokiwał twierdząco głową - Dobrze zapisz mi nazwę, Ci ludzie za to odpowiedzą - stwierdziła. Taylor pierwszy raz w życiu widział ukochaną w takim stanie. Była poważna i zdenerwowana. Oboje pomogli Rogerowi przenieść się do sypialni, gdzie przemyli jego twarz i opatrzyli. Później bez zbędnych słów udali się do sypialni. Nareszcie byli razem, sami, a w okół nich cisza i spokój.


Odcinek 16

Wydarzenia jakie miały miejsce dzień wcześniej, wciąż nie dawały Mayicie spokoju. Dziewczyna już od rana stawała na głowie, by odnaleźć człowieka, który pobił Rogera. W czasie trwania swojej kariery widziała naprawdę przeróżne rzeczy, ale jeszcze nigdy żaden z dziennikarzy nie posunął się tak daleko. Z pomocą gwieździe przyszedł Felipe, którego również ta sytuacja zdenerwowała i zaniepokoiła. Wspólnie z May odnaleźli redakcję brukowca, lecz nikt nie chciała im tam nic powiedzieć. Opis mężczyzny jaki dał im Roger, niestety nie pasował do żadnego dziennikarza jakiego tam spotkali. Po kilku godzinach starań i poszukiwań, oboje wrócili do domu Taylora. Puente był wdzięczny Mayicie, że tak bardzo przejęła się sprawą pobicia jego brata, ale nie mógł pozwolić na to, by jego ukochana była narażona na jakikolwiek stres i wysiłek.
- Cholera przecież nie zapadł się pod ziemię - stwierdziła dziewczyna siadając na sofie obok Taylora - Już nie wiem gdzie go szukać - dodała czerwonowłosa.
- Prędzej czy później jakoś do niego dotrzemy, jak widać ciekawi go Wasze życie. Myślę, że nie zrezygnuje tak łatwo - tłumaczył Felipe. Taylor tylko przysłuchiwał się tej rozmowie i zastanawiał co zrobić, by choć na chwilę wyrwać Mayitę z tego bałaganu. Widział jak bardzo przejmuje się tą sprawą, a przecież lekarz kazał jej unikać stresu. Po chwili zastanowienia brunetowi wpadł do głowy pewien pomysł. Dzięki niemu oboje wyrwą się na chwilę z miasta i pobędą sami, tylko we dwoje. Tylko jak przekonać dziewczynę do wyjazdu ? Puente dobrze wiedział, że nie będzie to łatwe, ale musi się udać.
- Dobra koniec na dziś - stwierdził przerywając ich rozmowę - Felipe urlop May jest nadal aktualny ? - popatrzył na producenta, a ten pokiwał twierdząco głową - Więc kochanie idź się spakuj - zwrócił się do ukochanej.
- Ale po co ? Wiesz, że teraz nie mam czasu na wycieczki, ten człowiek zapłaci za to co zrobił Rogerowi - mówiła.
- A ja nie chcę być Ty za to zapłaciła - spojrzał na nią dając do zrozumienia o co mu chodzi. Mayita wiedziała, że ma On rację, robiła wszystko to czego nie powinna, ale jak ma być spokojna gdy ktoś krzywdzi jej bliskich. Rodzina i bliscy zawsze byli dla niej najważniejsi, a teraz również Roger do nich należał. Nie mogła pozwolić na to, by ktokolwiek go skrzywdził.
- Obiecuję, że nic mi nie będzie - przytuliła narzeczonego.
- Nie May, wyjeżdżamy i to jeszcze dziś - stwierdził - Proszę idź się spakuj - popatrzył na nią proszącym wzrokiem. Dziewczyna po prostu nie mogła powiedzieć nie. Gdy tak na nią patrzył wiedziała, ze robi to dla jej dobra, troszczy się o nią i o dziecko jak każdy kochający facet. Mayita pożegnała się z Felipe i ruszyła do sypialni, by się spakować. Po około godzinie oboje z Taylorem byli gotowi do drogi. Tylko gdzie On ją zabiera ?
- Kochanie a dokąd My jedziemy ? - zapytała.
- Zobaczysz - uśmiechną się tajemniczo.
- Nie powinniśmy zostawiać teraz Rogera samego - mówiła - Przecież ten człowiek znów może go napaść - tłumaczyła gwiazda, która jak widać nadal nie mogła przestać myśleć o tej sprawie. Jednak z każdą chwilą mówiła o tym coraz mniej, zapewne za sprawą widoków jakie teraz przed sobą miała. Taylor widząc zachwyt w jej oczach sam się uśmiechnął. Właśnie o to mu chodziło, by choć na chwilę jego ukochana od wszystkiego się oderwała. Po około trzech godzinach drogi byli na miejscu, Puente zatrzymał się przed dużym, starym ale jakże pięknym domem. May nieco to zdziwiło, nigdy nie słyszała by bracia mieli bliskich w takim miejscu, a co dopiero z takim domem. Mężczyzna wysiadł z samochodu i otworzył drzwi czerwonowłosej. Chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę werandy.
- Podoba Ci się ? - zapytał przytulając ją i dłonią delikatnie gładząc jej brzuch.
- Tu jest pięknie, a ten dom...Jest cudowny - mówiła zachwycona - Ale kto tu mieszka ? Skąd wiesz o tym miejscu ? - pytała.
- To dom moich dziadków. Oboje już nie żyją, a dom dostaliśmy ja i Roger - tłumaczył - Ale sama widzisz, że tu praktycznie jest się odciętym od świata, więc rzadko tu bywamy - wyjaśnił Puente, prowadząc ją do środka. Wnętrze domu odebrało dziewczynie mowę, było po prostu niezwykłe, wchodząc do środka czuło się atmosferę miłości, choć już dawno nikt tam nie mieszkał. Mayita nie mogąc już się powstrzymać , rzuciła się na szyję ukochanego i mocno go przytuliła. Ten natomiast chwycił ją na ręce i zaniósł do salony, gdzie usiadł na kanapie, sadzając ją sobie na kolanach.
- Kocham Cie - wyszeptał.
- Jak Ciebie też kocham - uśmiechnęła się i popatrzyła w jego oczy - Nawet nie wiesz jak bardzo - dodała i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Nie wybaczyła by sobie, gdyby nie zgodziła się na ten wyjazd. Teraz była w pięknym miejscu, tylko i wyłącznie ze swoim ukochanym. Jeszcze jakiś czas temu wątpiła, ze takie chwile kiedykolwiek będą miały miejsce, a teraz była w ramionach człowieka, którego kocha, ojca jej dziecka.

Tymczasem Roger, ktory gdyby nie kilka siniaków pewnie nie pamiętał by już o całym zajściu, wypełniał swoje obowiązki w warsztacie. Choć nie musiał to z chęcią spędzał w nim każdą wolną chwilę, a myśląc o tym, że jego brat jest właśnie z kobietą, którą kocha, praca szła mu nadzwyczaj sprawnie. Gdy opuszczał warsztat zauważył, że przy bramie stoi kobieta, którą bardzo dobrze znał. Nie da się ukryć, że wolałby jej nigdy nie poznawać.
- Witaj Roger - uśmiechnęła się - Jest może Taylor ? - zapytała.
- Nie, nie ma. Wyjechał i nie wiem kiedy wróci - odpowiedział chcąc jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.
- Ty nawet po tylu latach nadal masz do mnie żal, za to co stało się pomiędzy mną, a Twoim bratem - popatrzyła na niego. Chłopak nie musiał nic mówić, by dziewczyna poznała odpowiedź na swoje pytanie.
- Blanca dobrze wiesz, że nigdy Ci tego nie wybaczę - stwierdził - I proszę Cie zostaw Taylora w spokoju - spojrzał na nią. Co prawda nie przypominała już tej kobiety, która zraniła jego brata, ale nie była też kobietą, która go pokocha tak jak Mayita.
- Nadal jest z tą gwiazdką - bardziej powiedziała niż zapytała.
- Tak jest z May i są szczęśliwi. Nie pozwolę Ci kolejny raz zniszczyć życia mojemu bratu - mówił - Ty miałaś swoją szansę, ale jej nie wykorzystałaś - dodał.
- Wiem, ale jest coś o czym muszę powiedzieć Taylorowi - stwierdziła kobieta - Powiedz mu, że musi się ze mną skontaktować - poprosiła i odeszła zostawiając Rogera samego. Młody Puente nie miał pojęcia o co może chodzić kobiecie. Ale bał się, bał się tego, że to co powie jego bratu może wszystko zniszczyć.
- Co Ty znów Blanca wymyśliłaś ? - zapytał sam siebie.
Bardzo chciał znać odpowiedź na swoje pytania, ale niestety nie było mu dane jej poznać. Teraz stanął przed poważną decyzją, powiedzieć Taylorowi o wizycie Blanki, czy też nie. W końcu od dawna już nic ich nie łączy, On jej nie kocha, ale co będzie gdy przeszłość powróci ? Gdy okaże się, ze tą dwójkę coś łączy. Te pytania męczyły Rogera, jednak nie zamierzał psuć wyjazdu Mayicie i Taylorowi. Do ich powrotu podejmie decyzję i zrobi to co uzna za słuszne.


Odcinek 17

Chyba każdy człowiek potrzebuje chwili spokoju, oderwania się od rzeczywistości i przeniesienia choćby na chwilę w całkiem inny świat. Tak jak teraz Mayita i Taylor. W końcu znaleźli miejsce gdzie bez obaw mogą cieszyć się swoim szczęściem. Tak po prostu mogli siedzieć wtuleni w siebie przed domem, mimo wczesnej pory na ich twarzach malował się promienny uśmiech. Dłoń mężczyzny nawet na chwilę nie znikała z brzucha czerwonowłosej. Pocałunki, czułe gesty i spojrzenia to właśnie było to o czym marzyli, czego pragnęli. Choć ostatnie tygodnie nie było dla nich łaskawe, teraz zostało im to wynagrodzone. Oczekiwali narodzin swojego dziecka i odliczali dni do ślubu.
- Kochanie zgodzisz się bym poprosiła Felipe o znalezienie jakiegoś spokojnego miejsca na nasz ślub ? - zapytała kobieta.
- Oczywiście, że tak. Cieszę się, że Tobie tez zależy na tym, by było to skromne i zatajone przed mediami wydarzenie - odpowiedział. Szczerze to obawiał się tego, że najważniejszemu dniu w jego życiu towarzyszyć będą fotoreporterzy, dziennikarze i fani. Tego dnia chciał by byli przy nim tylko najbliżsi, nikt więcej.
- Na razie nie chcę by ktokolwiek wiedział o ciąży i ślubie - stwierdziła - To jest tylko i wyłącznie nasze szczęście - uśmiechnęła się i uniosła tak by móc pocałować ukochanego.
- Kocham Cie - wyszeptał - I wiesz co - zrobił łobuzerską minkę - Idziemy cieszyć się naszym szczęściem...Do sypialni - stwierdził radośnie Taylor. W jednej chwili chwycił Mayitę na ręce i zaniósł do pokoju, w którym po raz kolejny ta dwójka stała się jednością. Za każdym razem od nowa poznawali swoje ciała, delikatnie pieścili każdy ich milimetr. Dla nich każdy kolejny raz, był tym pierwszym, wyjątkowym. Po udanym poranku, para z uśmiechem na ustach wsiadła do samochodu, by wyruszyć w drogę powrotną do domu. Taka chwila wytchnienia była im potrzebna, szczególnie May, która nosiła pod sercem nowe życie. Gdy podjechali pod odm Taylora zauważyli, że przy bramie stoi jakiś mężczyzna, nie wiedzieli kim On jest, ale gdy zobaczyli w jego dłoni aparat, domyślili się.
- I co teraz ? - zapytała czerwonowłosa, która z chęcią rozszarpała by tego człowieka.
- Zostań tu i się nie ruszaj. Ja się nim zajmę - oświadczył Puente i ruszył w kierunku dziennikarza. Niestety ten go zauważył i zaczął uciekać, brunet nie miał jednak zamiaru mu odpuścić i ruszył za nim. Po chwili dogonił mężczyznę i powalił na ziemię, choć miał ogromną ochotę obić mu twarz, nie zrobił tego. Wyciągnął telefon i zadzwonił po policję. Po złożeniu zeznań oboje z Mayitę mogli spokojnie wrócić do domu, teraz byli jeszcze bardziej szczęśliwi, człowiek chcący zakłócić ich spokój, był już tam gdzie jego miejsce.
- No, no kochanie takiej kondycji to tylko pozazdrościć - zaśmiała się gwiazda.
- Bardzo śmieszne, bardzo - stwierdził otwierając jej drzwi do domu. Razem poszli wprost do pokoju Rogera, by przekazać mu dobre nowiny. Tak jak myśleli chłopak był w swoim świecie, całkowicie oddany muzyce.
- Koniec koncertu - uśmiechnął się Taylor wyłączając radio.
- O już jesteście - ucieszył się - a Ty to czystych ubrań nie masz ? - popatrzył na brata, który rzeczywiście trochę się pobrudził przy łapaniu dziennikarza.
- Braciszku możesz mi pogratulować, bo złapałem tego śmiecia co Cie pobił - powiedział dumnie - Ale o tym to później...Mamy z May do Ciebie prośbę - mówił obejmując swoją narzeczoną.
- Tak, chcielibyśmy Cie prosić, byś został świadkiem na naszym ślubie - wyjaśniła czerwonowłosa.
- Przecież wiecie, że nie mógłbym Wam odmówić - uśmiechnął się.
- Dzięki młody - Taylor poklepał go po plecach - To teraz możesz wracać do swojego świata - dodał i pociągnął Mayite za sobą w stronę salonu. Oboje usiedli na sofie i tajemniczo na siebie spoglądali. Niby nic takiego, ale dla nich właśnie takie chwile były wyjątkowe, byli w nich tylko oni nikt więcej.
- No to została nam jeszcze jedna sprawa - stwierdził brunet - Kto zostanie Twoją druhną - uśmiechną się, jednak ten uśmiech szybko znikł z jego twarzy, gdy zobaczył smutną minę ukochanej. Nie wiedział skąd u niej taka reakcja. Po chwili zastanowienia zdał sobie sprawę, że dziewczyna nigdy nie mówiła mu o swojej rodzinie. On za niedługo zostanie jej mężem, a nawet nie zna swoich przyszłych teściów. Tylko co może być powodem milczenia May w tej sprawie ?
- Kochanie mogę Cie o coś zapytać ? - przybliżył się do niej i objął ramieniem.
- Pytaj - powiedziała.
- Dlaczego nigdy nie mówisz o swojej rodzinie ? - zapytał spoglądając w jej oczy. W momencie gdy wypowiedział słowo rodzina, zobaczył jak do oczu czerwonowłosej napływają łzy. Od razu przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i mocno przytulił. Mayita przez dłuższą chwilę milczała i kurczowo go obejmowała. To nie było dla niej łatwe, choć teraz jest szczęśliwa, to w głębi serca wydarzenia sprzed kilku lat, nadal bardzo bolały.
- Dla moich rodziców przestałam istnieć cztery lata temu, gdy po raz pierwszy stanęłam na scenie - mówiła próbując powstrzymać łzy. Nadal słyszała słowa wypowiedziane przez ojca " Już nie jesteś moją córką ".
- Ale dlaczego ? - dopytywał Taylor.
- Byli przeciwni mojej karierze. Stwierdzili, ze nie po to wychowywali mnie na porządną dziewczynę, bym machała tyłkiem przed małolatami - tłumaczyła. Mayita nadal nie mogła zrozumieć dlaczego rodzice nie potrafili zaakceptować jej pasji do muzyki.
- Przecież to Twoje życie, kochasz to robić i nie jesteś jakąś tam tanią gwiazdką ! - mówił oburzony postępowaniem rodziców dziewczyny - Powinni Cie wspierać - dodał.
- Ich to nie obchodziło - stwierdziła - Kontakt mam tylko ze swoją siostrą, Marią i to właśnie ją chcę poprosić by została moją druhną - spróbowała się uśmiechnąć.
- Na pewno się zgodzi - brunet ponownie się do niej zbliżył i położył dłonie na jej brzuchu - I pamiętaj ja i nasze maleństwo jesteśmy z Ciebie dumni - dodał delikatnie ją całując.
- I tylko to się dla mnie liczy - uśmiechnęła się i wstała podchodząc do komody gdzie leżał jej notes. Odszukała w nim numer siostry i już po chwili panie były umówione na spotkanie, następnego dnia. Mayita cieszyła się, że nadal ma dobry kontakt z siostrą i że ta chciała się z nią spotkać. Po krótkiej rozmowie z Marią wróciła do swojego ukochanego, by dalej cieszyć się swoim szczęściem. Wiedziała, ze teraz jej życie zmieni się, bo są przy niej osoby, które kochają ją taką jaką jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 13:06 :31 , 04 Maj 2010    Temat postu:

Odcinek 18

Następnego dnia Mayita była na nogach już wcześnie rano, tak bardzo chciała już zobaczyć swoją siostrę, że wszystko inne przestawało dla niej istnieć. Oczywiście był jeden wyjątek w postaci Taylora, którego właśnie obserwowała.Uwielbiała patrzeć jak śpi, zastanawiała się zawsze co jest powodem jego uśmiechu. Czy śnił o niej, o dziecku ? Miała nadzieję, ze tak, pragnęła dać mu szczęście sprawić, ze na jego ustach zawsze będzie widniał uśmiech. Nie zauważyła nawet gdy role się odwróciły i to brunet spoglądał na nią. Na widok jego brązowych oczu, wpatrujących się w nią z taką troską i miłością, czerwonowłosa uśmiechnęła się i przybliżyła do niego. Każda chwila, w której była przy nim, czuła jego oddech na swojej skórze, bicie serca, sprawiała, że była tak po prostu szczęśliwa.
- Denerwujesz się ? - zapytał po chwili Taylor, wstając i spoglądając na swoją narzeczoną. Wiedział, że nie jest to dla niej łatwe i ni dziwiły go jej obawy przed tą rozmową.
- Trochę, ale cieszę się, że w końcu zobaczę Marię - wyznała - Kiedyś spędzałyśmy ze sobą każdą chwilę, a teraz zobaczę ją po raz pierwszy od kilku miesięcy - mówiła gwiazda.
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się - A teraz zmykaj się przyszykować - dodał i delikatnie ją pocałował. Mayita zgodnie z radą Taylora udała się do łazienki, by przygotować się na spotkanie z siostrą. Tego dnia nie chciała wyglądać jak wielka gwiazda, zależało jej na tym by stać się Mayitą sprzed kilku lat. Co prawda z jej urodą było to trudne, bo i tak wyglądała ślicznie, ale nawet Puente odprowadzając ją do samochodu, nie mógł nadziwić się zmianą. Gdy tylko para pożegnała się, czerwonowłosa ruszyła w miejsce gdzie umówiła się z Marią. Była to lodziarnia, w której jako małe dziewczynki przesiadywały godzinami.
- May - uśmiechnęła się młoda i równie piękna jak siostra dziewczyna, szczerze mówiąc nie przypominała Ona już tej małej dziewczynki jaką była jeszcze jakiś czas temu.
- Maria - spojrzała na nią ze łzami w oczach i mocno przytuliła - Siostrzyczko jak Ty się zmieniłaś - stwierdziła przyglądając się jej.
- Obie się zmieniłyśmy, ale Ty wyglądasz jeszcze piękniej niż zwykle - mówiła. dziewczyny nie mogły nacieszyć się swoją obecnością, miały sobie tyle do powiedzenia, że nie wiedziały od czego zacząć. Gdyby to od niech zależało nigdy nie straciły by ze sobą kontaktu na tak długi czas. Niestety na ich drodze stanęli rodzice i nie wiele mogły zrobić. Teraz jednak znów były razem i tak jak kiedyś mogły cieszyć się swoją obecnością.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam Cie zobaczyć...Mam Ci tyle do opowiedzenia - Mayita z podziwem patrzyła na swoją młodszą siostrę.
- No to mów, najlepiej zacznij od tego przystojniaka co Cie w sobie tak rozkochał - zaśmiała się Maria.
- Taylor, najwspanialszy facet na świecie i ojciec mojego dziecka - powiedziała przykładając dłoń do swojego brzucha. Młodsza z sióstr była całkowicie zaskoczona, ostatnie o co mogła podejrzewać siostrę, to to, ze jest w ciąży.
- Boże May to cudownie - ucieszyła się i przytuliła czerwonowłosą - Nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszę - mówiła Maria ze łzami w oczach. Kochała siostrę i zawsze pragnęła jej szczęścia, choć rodzice się od niej odwrócili, Ona nie miała takiego zamiaru. Była dumna z Mayity i podziwiała ją za wszystko co osiągnęła.
- Ja też się cieszę - uśmiechnęła się - Nie planowaliśmy z Taylorem tak szybko dzieci, ale teraz nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej - powiedziała szczęśliwa gwiazda.
- Powiesz rodzicom ? - zapytała Maria. Zdawała sobie sprawę, że odpowiedź na to pytanie będzie wiele kosztowała jej siostrę. Rodzice zostawili ją i powiedzieli wiele gorzkich słów, ale dziewczyna wiedziała, że kochają swoją starszą córkę.
- Nie wiem czy ma to sens...W końcu dla nich już przestałam istnieć - stwierdziła smutno.
- Oni Cie kochają, nie raz widziała jak przeglądają Twoje zdjęcia - opowiadała. Mayita bardzo chciała by tak było, mimo wszystko rodzice nadal byli dla niej bardzo ważni i pragnęła by w końcu jej wybaczyli i zaakceptowali jej życie. Teraz gdy będzie miała dziecko, a Oni zostaną dziadkami, nadarza się okazja, by porozmawiać. Może to maleństwo będzie w stanie przekonać ich do tego, że ich córka nie jest tym za kogo ją uważają.
- Być może odważę się z nimi porozmawiać, ale nie wiem - stwierdziła - A wracając do mnie i do Taylora...To chciałam Cie o coś poprosić - uśmiechnęła się czerwonowłosa.
- No mów - zachęcała ją Maria.
- Zostaniesz moją druhną ? - zapytała.
- Ja przez nadmiar wrażeń dziś nie zasnę - zaśmiała się - Oczywiście, że zostanę - popatrzyła na siostrę, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Właśnie dowiedziała się, ze zostanie ciocią i jeszcze ślub May. Była szczęśliwa faktem, że w życie siostry wkroczył ktoś taki jak Taylor. Człowiek, który dał jej tyle szczęścia i miłości. Panie jeszcze długo ze sobą rozmawiały, Mayita chciała wiedzieć o wszystkim co wydarzyło się w życiu siostry. Obie cały czas się uśmiechały, nie mogły nacieszyć się tą chwilą. Pierwszą wspólną od tak dawana. Ale na pewno nie ostatnią.

Tymczasem Taylor postanowił zając się przygotowaniami do ślubu. Podczas nieobecności narzeczonej udał się w kilka miejsce, które znalazł Felipe. Każda z kapliczek znajdowała się w zacisznym i odciętym od świata miejscu, co bardzo cieszyło pana młodego. Puente wybrał dwie kapliczki, które najbardziej mu sie spodobały i postanowił, ze razem z May wybiorą spośród nich tą właściwą. Niestety na jego drodze pojawiły się przeszkody. Będąc w urzędzie stanu cywilnego, dowiedział się, ze jego ślub z Mayitą jest niemożliwy, a na pewno nie teraz. Nie da się opisać tego jak bardzo wstrząsnęła nim wiadomość, którą otrzymał od urzędnika. Nie czekał nawet aż dokończy On zdanie, tylko wybiegł z budynku. Jeszcze nigdy nie był tak wściekły, właśnie teraz gdy tylko krok dzieli go od spełnienia marzeń, wraca przeszłość i wszystko rujnuje.
- Ej, ej wracaj na ziemię ! - zawołał Roger widząc, że jego brat myślami jest gdzieś bardzo daleko i nie zauważył nawet, ze jest już w domu.
- Mayita już wróciła ? - zapytał rozglądając się po pomieszczeniu.
- Nie - odpowiedział.
- Poproś ją by przyszła na górę jak wróci - spoglądnął na brata i sam udał się do sypialni. Nie miał pojęcia jak jej o tym wszystkim powiedzieć. Gdy zobaczył ją w drzwiach pokoju, taką szczęśliwa i uśmiechniętą to wszystko stało się dla niego jeszcze trudniejsze.
- Byłem w urzędzie stanu cywilnego - zaczął po chwili.
- Przepraszam, wiem, że mieliśmy iść tam razem - powiedziała całując go na powitanie - Udało Ci się wszystko załatwić ? - zapytała czerwonowłosa.
- May nie możemy się pobrać...


Odcinek 19

- May nie możemy się pobrać - powiedział patrząc jej prosto w oczy. Bał się jej reakcji, bał się tego co powie i zrobi. Ale Ona tylko stała i patrzyła się na niego, dopiero po chwili po jej policzku potoczyła się pierwsza, samotna łza. Właśnie teraz gdy zamierzała być szczęśliwa, coś znów jej w tym przeszkadza. Nie miała pojęcia dlaczego tak jest, dlaczego Taylor nie może się z nią ożenić. Sama nie wiedziała czy chce znać powód. Nadal nic nie mówiąc podeszła do łózka i usiadła na nim, nie potrafiła nawet zapytać dlaczego. Taylor również podszedł do łóżka i ukucną przed nią, tak by móc patrzeć jej w oczy. Nie chciał by cierpiała, ale wiedział, ze musi powiedzieć jej o tym co sam dziś usłyszał.
- Kochanie ja sam byłem zaskoczony gdy urzędnik powiedział mi o tym wszystkim - mówił - Okazało się, że ja mam żonę - powiedział sam nie dowierzając swoim słowom. Żonę ? Jej ukochany ma żonę ? Tylko tyle zdołała zrozumieć. Pierwszy raz w życiu Mayita nie wiedziała co ma robić, właśnie usłyszała od swojego narzeczonego, że jest już żonaty, że jest w jego życiu inna kobieta.
- Co Ty mówisz ? Jak to możliwe ? - dopytywała.
- Sam nie wiem - westchnął - Pięć lat temu byłem z dziewczyną, która teraz jest niby moją żoną, ale nie mam pojęcia jak to się stało - tłumaczył brunet, który naprawdę nie wiedział jak doszło do tego, że On i Blanca są małżeństwem.
- Nic z tego nie rozumiem - stwierdziła czerwonowłosa - I chyba już nie chcę rozumieć - dodała.
- Kochanie obiecuję, że jak najszybciej odnajdę Blancę i rozwiodę się z nią - zapewnił.
- Wiesz obawiam się, że kiedyś o tym, że jesteś moim mężem też zapomnisz - wyznała - Przyśle kogoś po moje rzeczy - powiedziała wychodząc z pokoju. Nie przypuszczała nawet, że dzień, który miał być tak piękny, stanie się jej koszmarem. Jak szybko odzyskała Taylora, tak szybko go też straciła. Gwiazda nie wiedziała co ma teraz zrobić, płakać nie miała już sił, walczyć o swoje szczęście już też nie. Wróciła do swojego apartamentu i popatrzyła na zdjęcie stojące na komodzie, Ona i Taylor uśmiechnięci i szczęśliwi. Dlaczego znów ktoś zabrał im to szczęście ? Po krótkim namyśle postanowiła zadzwonić do swojej siostry, czuła, że to właśnie bliskość Marii jest jej teraz potrzebna. Młodsza z sióstr od razu zgodziła się przyjechać do mieszkania tej starszej i co więcej była tam już po chwili. Czerwonowłosa nic nie mówiła tylko wtuliła się w dziewczynę, dziękowała losowi, że jest teraz blisko niej.
- Co się stało ? - zapytała po chwili szatynka. Nie mogła znieść widoku zapłakanej i nieszczęśliwej siostry. Jeszcze rano szczęście ją po prostu roznosiło, teraz na jej twarzy malował się smutek, a oczy przepełniał ból.
- Taylor...On...On ma żonę - powiedziała przez łzy i jeszcze mocniej przytuliła się do Marii.
- Jak to ma żonę ? - pytała zaskoczona. Nie znała narzeczonego siostry, ale wiedziała, że May nie była by w stanie pokochać pierwszego lepszego.
- Ponoć sam o tym nie wiedział...Ale to nie istotne, sama wychowam nasze dziecko - stwierdziła ocierając łzy.
- Ale kochanie przecież On na pewno się z nią rozwiedzie. Kocha Ciebie, a nie tamtą kobietę - tłumaczyła młodsza z sióstr - Nie przekreślaj go tak od razu - popatrzyła na czerwonowłosą. Nigdy nie widziała jej w takim stanie i to tylko upewniało ją w tym, że Mayita kocha tego mężczyznę. May sama nie wiedziała czego tak naprawdę chce, być może zbyt pochopnie podjęła decyzję. W końcu Taylor nie miał pojęcia o tym, że ma żonę, ale co będzie gdy ją też zostawi i zapomni. Czy to w ogóle możliwe ? Gwiazda sama nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie. Przecież będą mieli dziecko, są ze sobą szczęśliwi...Więc dlaczego Ona ma wątpliwości ?
- Pomożesz mi ? - zapytała po chwili Marię, a ta pokiwała głową zgadzając się - Proszę pojedź jutro do domu Taylora i zabierz moje rzeczy - spojrzała na siostrę. Wiedziała, ze nie tego się po niej spodziewała, ale taką podjęła decyzję. Nie wróci do Taylora, na pewno nie teraz.
- Jesteś tego pewna ? - zapytała szatynka.
- Tak maleńka jestem - odpowiedziała bez przekonania, bo nie była tego pewna. Prawdę mówiąc teraz nie była już niczego pewna. Po prostu czuła, że tak będzie lepiej, nie wiedziała dla kogo, ale dla kogoś na pewno. Zgodnie z prośbą May, Maria została z nią na noc, zresztą nawet bez tego by została. Martwiła się zarówno o nią jak i o dziecko, które z pewnością odczuwało to co dzieje się z jego matką.

Tymczasem Taylor zastanawiał się jak mógł do tego wszystkiego dopuścić, jak to się stało, że On i Blanca są małżeństwem. Mimo szczerych chęci nie był w stanie przypomnieć sobie nawet dnia spędzonego z tą kobietą. W jego głowie cały czas była Mayita i nie potrafił myśleć teraz o kimś innym. Obawiał się , że właśnie taka będzie jej reakcja, nie będzie chciała słuchać wyjaśnień tylko odejdzie, ale co ma zrobić by do niego wróciła.
- Musimy pogadać - jego rozmyślania przerwał głos Rogera, który właśnie wszedł do pokoju.
- Młody proszę nie teraz - poprosił.
- Słyszałem o czym rozmawialiście i muszę Ci coś powiedzieć - stwierdził - To ważne i na pewno istotne w tej sytuacji - dodał młodszy z braci.
- To mów - Taylor popatrzył na chłopaka.
- Blanca tu była - wyjawił ku wielkiemu zdziwieniu brata - Byliście wtedy z May w domu dziadków. Chciała z Tobą rozmawiać, ale powiedziałem, że Cie nie ma i ma dać Ci spokój - tłumaczył.
- Dlaczego do cholery mi o tym nie powiedziałeś ! - krzyknął brunet, który naprawdę był wściekły. Może gdyby spotkał się z Blancą wcześniej, dało by się to jakoś odkręcić, a tak stracił May i nie wie co robić. Roger nie wiedział jak ma sie wytłumaczyć, nie wiedział o tym, że kobieta ma naprawdę coś ważnego do przekazania jego bratu. Chciał go chronić, a tymczasem pogorszył jego sytuację.
- Nie wiedziałem, że to aż tak poważna sprawa. Nie wiedziałem, że Ona jest twoją żoną - powiedział po chwili patrząc na wściekłego brata.
- To sie naucz, że jak masz mi coś przekazać to to robisz ! - stwierdził zdenerwowany, szukając kluczyków od samochodu.
- Co teraz zrobisz ? - zapytał.
- Nie wiem do cholery ! - wrzasną Taylor, któremu złość nie przechodziła, wręcz przeciwnie z sekundy na sekundę była coraz większa.
- Jeśli chcesz to porozmawiam z May - zaproponował Roger.
- Nie mieszaj się do tego, swoje już zrobiłeś - popatrzyła na niego gniewnie brunet. Chłopak widząc, że nic nie wskóra opuścił pokój brata. Sam był na siebie zły, za to jak postąpił, ale nie miał pojęcia, że Blanca może być żoną Taylora. Ten natomiast nadal próbował odnaleźć kluczyki do swojego samochodu. Nie miał pojęcia co zrobi, ale wiedział, że musi jak najszybciej odnaleźć Blancę. Po kilku minutach gdy wreszcie odnalazł to czego szukał, wybiegł z domu trzaskając przy tym drzwiami. Był wściekły i nie zamierzał tego ukrywać. Teraz liczyło się tylko odszukanie Blanki i naprawienie wszystkiego.


Odcinek 20

Zgodnie z prośbą siostry Maria już następnego dnia rano udała się do domu Taylora, by zabrać stamtąd jej rzeczy. Szczerze, to bała się tego spotkania, nie znała narzeczonego siostry i nie wiedziała jak na to wszystko zareaguje. Niepewnie wysiadła z samochodu i rozejrzała się po okolicy, ani jednej żywej duszy, kompletna cisza i pustka. Spojrzała na dom do którego miała zaraz wejść, wzięła głęboki oddech i nacisnęła na przycisk domofonu, brama otworzyła się, a Ona weszła do środka. W drzwiach domu zobaczyła młodego mężczyznę, jednak to nie był ten ze zdjęć jakie widziała u Mayity. Czyżby pomyliła domy ? Nie to raczej niemożliwe. Czuła jak chłopak uważnie się jej przygląda, nie chcąc przedłużać tej sytuacji postanowiła odezwać się jako pierwsza.
- Dzień dobry, przyjechałam zabrać rzeczy Mayity - wyjaśniła podchodząc bliżej chłopaka. ten nadal nic nie mówił tylko patrzył na nią. Chyba nie była brudna, a makijaż się jej nie rozmazał. Więc dlaczego On się tak patrzy ?
- A kim jesteś jeśli mogę spytać ? - odezwał się w końcu Roger.
- Siostrą May - odpowiedziała zmieszana dziewczyna. Irytowało ją zachowanie bruneta. Chciała po prostu zabrać rzeczy i stamtąd odejść.
- Tak myślałem - uśmiechnął się - Proszę wejdź, pokażę Ci gdzie są jej rzeczy - powiedział zapraszając ją do środka. Nie mógł oderwać od niej wzroku, była tak bardzo podobna do swojej siostry, nawet uśmiech miała taki sam. Zgodnie z tym co powiedział wskazał dziewczynie sypialnię i pozwolił wszystko spokojnie spakować. Nie było mu łatwo, bo wiedział, ze to oznacza jedno, koniec związku Taylora i Mayity. Ale przecież nic mu nie da to, ze zabroni zabrania tych rzeczy z ich domu. Gdy Maria dokończyła pakowanie, wróciła do salonu gdzie nadal stał chłopak.
- Jestem Roger, brat Taylora - uśmiechnął się po raz kolejny i uścisnął jej dłoń.
- Maria - odpowiedziała i odwzajemniła gest. W sumie to było jej przykro, że muszą poznawać się w takich okolicznościach, ale cóż takie jest życie.
- Więc już postanowiła, że od niego odchodzi - stwierdził smutno - Szkoda, że nie dała mu szansy - dodał.
- Też jest mi z tego powodu przykro, bo wiem, ze go kocha - tłumaczyła Maria - Nie wiem czemu tak postępuje, ale muszę ją wspierać...Sam rozumiesz - mówiła spoglądając na Rogera. Dziwiło ją to, że tak swobodnie ze sobą rozmawiają, mieli podobne zdanie co do związku Mayity i Taylora, ale niestety oni mogą sobie tylko pogadać. Po krótkiej rozmowie pożegnali się i każde wróciło do swoich zajęć. Maria pojechała prosto do domu swojej siostry, by oddać jej rzeczy i spróbować z nią porozmawiać. Jak zwykle zastała ją siedzącą nad zdjęciami Taylora, nie musiała pytać by wiedzieć, ze płakała. Podeszła do jej łóżka i usiadła obok.
- I co wolisz tak cierpieć niż z nim porozmawiać - popatrzyła na siostrę. Nie było łatwo patrzeć jej na cierpienie May, ale teraz wiedziała, ze nie tylko Ona cierpi w tym związku. Po rozmowie z Rogerem zrozumiała, że Taylorowi też jest ciężko.
- A co mam zrobić ? Maria On ma żonę, rozumiesz żonę - mówiła ocierając łzy.
- Tak o której nie wiedział i którą właśnie teraz prosi o rozwód - powiedziała szatynka. Nie miała pojęcia jak, ale wiedziała, ze musi przekonać siostrę do rozmowy z narzeczonym. I nie chodziło tu o ich dobro, a dobro dziecka.
- Teraz to nie ważne, poradzę sobie sama. Ja i moje dziecko - stwierdziła czerwonowłosa. Nie umiała postąpić teraz inaczej, choć kochała Taylora całym sercem, nie potrafiła tak po prostu pójść teraz do niego i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Myśl o tym, że w jego życiu jest inna kobieta nie dawała jej spokoju. Jak mógł zapomnieć o tym, że ma żonę, jak mógł ją tak po prostu zostawić.

Tymczasem Taylor czekał na swoją żonę w jednej z kawiarni. Bal się tego spotkania, bał się tego, że ta kobieta nigdy nie zniknie z jego życia. Pojawia się zawsze w najmniej odpowiednim momencie i zabiera całe jego szczęście. Tak jak teraz, jednym słowem odebrała mu wszystko co kochał. Do kawiarni w której się umówili przyjechał już godzinę wcześniej, chciał jak najszybciej to wyjaśnić.
- Witaj Taylor - uśmiechnęła się młoda i piękna kobieta. Fakt zawsze potrafiła oczarować faceta i było to chyba tylko jedna jej pozytywna cecha. Chociaż może nie do końca.
- Cześć - odpowiedział. Na nim już ten jej niewinny uśmiech nie robił wrażenia, wręcz przeciwnie.
- Widzę humor dopisuje - zauważyła - Czyżbyś nie cieszył się faktem, że jesteśmy małżeństwem - zaśmiała się.
- Możesz mi wyjaśnić jak do tego doszło ? - zapytał - Bo jakoś nie przypominam sobie bym prosił Cię o rękę - mówił.
- Już Ci wszystko tłumaczę mężulku - uśmiechnęła się po raz kolejny i opowiedziała Taylorowi o tym co wydarzyło się kilka lat temu. Puente z każdym kolejnym zdaniem kobiety był zdziwiony coraz bardziej, jak to możliwe, że On nic nie pamięta. Dlaczego mógł przypomnieć sobie to jak dwadzieścia lat temu uczył się jeździć na rowerze, a tego, ze ożenił się z Blancą nie.
- Więc byłem pijany - stwierdził - Zresztą mniejsza o to, chcę się z Tobą jak najszybciej rozwieść - powiedział patrząc na nią. Jak mógł dać się złapać na coś takiego, pozwolić by jakaś kobieta wykorzystała to, że za dużo wypił.
- Oczywiście - zgodziła się od razu ku wielkiemu zdziwieniu bruneta - Ale nie ma nic za darmo - dodała szybko. Tego właśnie się spodziewał. Blanca zawsze potrafiła załatwić wszystko tak, by mieć z tego jak największe korzyści. Ale teraz nie obchodziła go cena jaką będzie musiał zapłacić za rozwód. Zrobi wszystko by go dostać.
- Czego chcesz ? - zapytał.
- Zapłacisz mi za niego - powiedziała - Powiedzmy, że trzysta tysięcy dolarów - zaproponowała. Taylor ostatkiem sił powstrzymał się od tego, by nie zrobić czegoś tej kobiecie. Jak może żądać od niego takiej sumy za jeden głupi podpis. Przecież i tak nie są małżeństwem, łączy ich tylko papier, którego nawet nie wiedział na oczy. Ale trudno gdyby musiał zapłacił, by nawet dwa razy więcej, by tylko pozbyć się Blanci ze swojego życia.
- Dobrze, daj mi kilka dni, a uzbieram tą sumę - powiedział wstając od stolika i opuścił lokal. Nie miał pojęcia jak zdobyć tyle pieniędzy. Z tego co zarabiał do końca życia nie udałoby mu się uzbierać takiej kwoty. Ale nie ma innego wyjścia, stanie na głowie, byleby tylko w ciągu kilku dni mieć te pieniądze. W drodze do domu cały czas myślał nad tym co może zrobić i wpadł na pewien pomysł. Sprzeda swój warsztat. Miejsce, które było częścią jego życia, ale nieważne. Dla Mayity i dziecka jest w stanie zrobić wszystko.


Odcinek 21

Następnego dnia Taylor już rano dostał telefon z informacją, że znalazł się chętny na kupno jego warsztatu. W sumie to go to nie zdziwiło, warsztat był dopiero co po remoncie i cieszył się nienaganną opinią, więc nic dziwnego w tym, że ktoś chce go kupić. Choć nie było to dla niego łatwe udał się na spotkanie z tym człowiekiem. Właśnie pozbywał się części swojego życia, miejsca gdzie znajdował ciszę i spokój, czterech ścian, w których spełniał swoje marzenia. Ale teraz nie to było dla niego ważne, wiedział, że jeśli tego nie zrobi, nie rozwiedzie się z Blancą to straci Mayitę na zawsze. A do tego dopuścić nie mógł, kocha ją i zrobi dla niej wszystko, nawet kosztem własnych marzeń i pragnień. Bo to Oni byli dla niego najważniejsi, kobieta jego życia i ich maleństwo, które nosi pod sercem. Mężczyzna chcący kupić warsztat okazał się idealnym kupcem, Puente od razu zauważył, że ten człowiek zna się na rzeczy i jak nikt inny, odpowiednio zatroszczy się o dorobek jego życia. Po dokonaniu wszystkich formalności dotyczących sprzedaży warsztatu, na Taylora czekała kolejna ważna sprawa do załatwienia. Teraz musi jakoś o tym wszystkim powiedzieć Rogerowi. Postanowił zrobić to od razu po wejściu do domu.
- Roger muszę Ci coś powiedzieć - stwierdził siadając obok brata w salonie - Dzisiaj sprzedałem warsztat - to mówiąc spojrzał na brata. Wiedział, ze ta wiadomość będzie dla niego szokiem, w końcu to miejsce również i dla niego było bardzo ważne.
- Jak to sprzedałeś ?! Taylor co Ty mówisz przecież...On był dla Ciebie wszystkim - młody Puente nie mógł zrozumieć dlaczego jego brat zrobił coś takiego. Pozbył się właśnie czegoś na co pracował połowę swojego życia.
- Musiałem. Blanca zażądała ode mnie pieniędzy za rozwód. Gdybym tego nie zrobił, nigdy nie uzbierał bym takiej sumy - wyjaśnił mężczyzna. Teraz nie liczyło się dla niego nic innego, jak tylko rodzina. Nie było istotne ile straci na tym by odzyskać May, bo żeby to osiągnąć jest w stanie zrobić wszystko. Musi jej pokazać, że mu na niej zależy i dla tej miłości poświęci nawet swoje marzenia. Teraz także Roger nie dziwił się bratu, że podjął taką decyzję. Chłopak choć miał nie wtrącać się już w życie Taylora, postanowił złamać ten zakaz. Bo gdy On nie porozmawia z May, to ta dwójka chyba nigdy się nie dogada. Zadzwonił więc do niedoszłej bratowej i omówił się na spotkanie. Całe szczęście nie musiał o nie błagać, bo gwiazda zgodziła się od razu.
- Witaj Roger - uśmiechnęła się i przytuliła chłopaka - Ciesze sie, że mnie w końcu odwiedziłeś - dodała tak jakby z wyrzutem.
- Przepraszam, ale jakoś ostatnio najchętniej nie ruszałbym się z domu - wyjaśnił brunet. Bo co miał powiedzieć, ze bał sie spojrzeć jej w oczy. Przecież to On ukrył fakt, że Blanca wróciła, to przez niego Taylor tak późno się o wszystkim dowiedział i nie miał szans jej na to przygotować.
- Doskonale Cie rozumiem. Ale chodź i mów, bo przecież miałeś do mnie jakąś sprawę - stwierdziła czerwonowłosa prowadząc go do salonu.
- Tak chodzi o Taylora - przyznał - Blanca zażądała od niego pieniędzy za rozwód i ten sprzedał warsztat - mówił. Mayita już nie wiedziała co ją bardziej zdziwiło, fakt, że ta kobieta jest tak podła, czy to, że jej ukochany dla ratowania ich związku sprzedał właśnie część siebie. Bo bez wątpienia warsztat był jego częścią i był miejscem gdzie oboje się poznali. Był początkiem ich historii i miłości.
- Jak mogłeś mu na to pozwolić ? - zapytała po chwili - Ta kobieta nie ma prawa żądać od niego zapłaty za coś co mu się należy - mówiła zdenerwowana.
- Ale mi powiedział o tym dopiero po fakcie. May pogadaj z nim w końcu, przecież oboje się kochacie, musicie razem jakoś poradzić sobie z tą sytuacją - Roger to mówiąc uważnie obserwował gwiazdę. Widział jak z każda chwila przełamywała swój opór, rozumiał to, że jest jej ciężko, ale rozmowa z Taylorem może jej tylko pomoc. Po dokończeniu rozmowy już w znacznie lepszych nastrojach pożegnali się i każde wróciło do swojej codzienności. Jednak Mayicie nie dawały spokoju słowa Rogera, a jeśli ma rację i powinna być teraz przy Taylorze. Wspierać go jak każda kochająca kobieta, wspiera swojego mężczyznę. Sama już nie wiedziała co ma myśleć. Na szczęście z pomocą przyszła jej Maria, która właśnie ją odwiedziła. Młodszą z sióstr od razu zaciekawił powód lepszego humoru May.
- No więc... - zaczęła uśmiechnięta szatynka, chcąc się czegoś dowiedzieć.
- No więc co ? - zapytała nieco zagubiona we własnych myślach czerwonowłosa. Nie przywykła do tego, że jest przy niej ktoś, kto od razu zauważa, że coś się wydarzyło, tak jak teraz Maria.
- Rozmawiałaś z Taylorem ? - pytała nieco jaśniej.
- Nie...Ale chyba powinnam to w końcu zrobić - zauważyła nareszcie - Był tu jego brat i powiedział, że Taylor sprzedał warsztat, by zapłacić żonie za rozwód - wyjaśniła gwiazda. Boże jak jej ciężko było mówić o tej kobiecie jako zonie jej ukochanego.
- To na co jeszcze czekasz ? - siostra popatrzyła na nią - Bierz telefon i dzwoń się z nim omówić - uśmiechnęła się podając jej komórkę. Czerwonowłosa dłuższą chwilę wahała się nad wybraniem numeru narzeczonego. A co będzie jeśli, On nie zgodzi się na spotkanie. Przecież zostawiła go wtedy gdy najbardziej jej potrzebował, więc może nie będzie chciał jej już widzieć. No ale jak nie spróbuje to się nie przekona. Po chwili namysłu zdecydowała się wcisnąć zieloną słuchawkę.
- Słucham - pierwszy raz od tak dawna usłyszała głos, który tak bardzo kochała.
- Taylor, to ja May - początki zawsze bywają trudne, no ale pierwsze zdanie mamy za sobą.
- Witaj - w głosie mężczyzny dało się słyszeć nutkę szczęścia i radości - Coś się stało ? Coś nie tak z dzieckiem ? - zapytał po chwili z przejęciem. Jak zwykle się o nią martwił, o nią i o ich maleństwo. Jak mogła pomyśleć, że kiedykolwiek o nich zapomni, jak mogła być tak głupia.
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziała chcąc go uspokoić - Dzwonię bo chciałabym się z Tobą spotkać - powiedziała dosyć niepewnie. Czego jak czego, ale odpowiedzi na tą propozycję to się bała.
- Oczywiście ! Powiedz tylko gdzie i kiedy, a przyjadę - dzięki Bogu, że się zgodził. Teraz również May była już o wiele spokojniejsza, Taylor nadal jest tym samym cudownym facetem, którego tak bardzo kocha.
- Może przyjedziesz do mnie jutro - zaproponowała. Chyba nie trzeba mówić, że Puente zgodził się od razu. Po tj rozmowie Mayita odetchnęła z ulgą, udało jej się umówić z Taylorem i co ważniejsze znów usłyszała jego głos. Ten słodki i przepełniony miłością głos ukochanego mężczyzny. Nic nie było teraz w stanie oddać tego co czuła, była szczęśliwa, bo wiedziała, ze jeszcze nie wszystko stracone. Ona i Taylor mają jeszcze szansę. Szansę na stworzenie swojemu maleństwu prawdziwej kochającej się rodziny.


Odcinek 22

Dzisiejszy dzień był szczególnym zarówno dla Mayity jak i dla Taylora. Znów czuli się jak na początku swojej znajomości, gdy w napięciu oczekiwali swojego spotkania. Teraz też to czuli. Tęsknota jaką za sobą odczuwali jest po prostu nie do opisania, chęć zobaczenia tej drugiej osoby, była ogromna. Taylor nie mógł doczekać się chwili w której zobaczy swoją ukochaną, momentu gdy po raz kolejny spojrzy w jej piękne, brązowe oczy. Stał właśnie przed drzwiami apartamentu gwiazdy, uśmiechnął się słysząc jej krzyk, że sama otworzy. I otworzyła, znów stała przed nim, taka jaką kochał najbardziej. Włosy w nieładzie, luźny dres i piękny uśmiech.
- Witaj - powiedział uśmiechając się, ile by dał, by móc ją teraz przytulić, poczuć jej zapach, dotyk. Nim zdążył o tym wszystkim pomarzyć, marzenia te stały się rzeczywistością, właśnie tuliła się do niego jego Mayita.
- Tęskniłam - wyznała. Choć nie zamierzała tak szybko okazać tego co czuje, to w chwili gdy zobaczyła bruneta, marzyła tylko o jednym, by znów znaleźć się w jego ramionach. Tutaj wszystko przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie, cały świat przestawał istnieć.
- Ja za Wami też - powiedział tuląc ją do siebie. Był taki szczęśliwy, jego ukochana znów jest przy nim i co ważniejsze pragnie przy nim zostać. Nawet nie zauważyli kiedy znaleźli się na sofie w salonie, Taylor cały czas patrzył na czerwonowłosą uśmiechając się. Dostrzegł nawet to, że jej brzuszek nieco się zaokrąglił, pewnie nikt inny tego jeszcze nie zauważył, ale On tak.
- Jak się czujesz ? - zapytał głosem przepełnionym troską i miłością, a jego spojrzenie w tej chwili roztopiło by najtwardszy lód.
- Dobrze - odpowiedziała - Taylor przepraszam za to jak wtedy postąpiłam. Teraz wiem, że nie tak powinnam zareagować - mówiła Mayita cały czas trzymając dłoń mężczyzny.
- Skarbie postąpiłaś tak jak postąpiła by każda kobieta na Twoim miejscu - stwierdził - I ja to rozumiem - dodał brunet.
- Ale powinnam być z Tobą, wspierać Cie, a nie tak po prostu odchodzić - tłumaczyła. Teraz to wszystko było takie jasne i oczywiste. Dlaczego wcześniej nie mogła sobie tego uświadomić, zachowywała się jak egoistka, a On musiał sobie z tym wszystkim radzić. Nie chcąc tracić już ani chwili dłużej Taylor przyciągnął do siebie czerwonowłosą i mocno przytulił.
- Najważniejsze jest to, że znów jesteśmy razem - powiedział spoglądając na kobietę - Dla mnie samego ta sytuacja była szokiem, więc wcale Ci się nie dziwię - uśmiechnął się.
- Teraz będzie już dobrze prawda ? - zapytała gładząc dłonią jego policzek, nikt nie jest sobie w stanie wyobrazić jak jej tego brakowała. Niby nic szczególnego, zwykły dotyk, a jednak dla niej był tak cenny i wyjątkowy. Brunet tym razem postanowił odpowiedzieć czynami, a nie słowami. Znów przybliżył do siebie ukochaną i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Prawdę mówiąc obawiał się reakcji Mayity i dlatego też był bardzo ostrożny, zresztą po co miał się śpieszyć. W końcu mógł po raz kolejny poczuć smak tych cudownych ust, które coraz bardziej zachęcały go do dalszych pieszczot. Gdy tylko poczuł przyzwolenie ze strony May, jego język wtargnął do wnętrza ust kobiety i zaczął pieścić jej podniebienie. To nie był kolejny pocałunek, to było coś niewyobrażalnego, coś co można poczuć tylko wtedy gdy naprawdę się kocha.
- Obiecuję, że zrobię wszystko byście byli szczęśliwi - wyszeptał odrywając się od czerwonowłosej.
- Ale My już jesteśmy szczęśliwi - odpowiedziała gwiazda - Twoja obecność i miłość jest wszystkim czego chcę - wyznała.
- To masz zagwarantowane - uśmiechnął się - May wrócisz ze mną do domu ? - zapytał patrząc na narzeczoną. Nie wyobrażał sobie tego, że znów ma wrócić do pustego domu, że gdy będzie dziś zasypiał nie będzie obok niego ukochanej osoby.
- Kochanie nią ma nic bardziej oczywistego niż to, że dziś w nocy sam nie będziesz - zrobiła swoją łobuzerską minkę i skradła pocałunek Taylorowi.
- Ah tak - zaśmiał się - No to ciekawie mi się ta noc zapowiada - stwierdził zadowolony. Uwielbiał gdy Mayita była taka wesoła i zadowolona. Jej uśmiech był dla niego najcenniejszy. Właśnie teraz utwierdził się w tym, że decyzja o sprzedaży warsztatu była najlepszym co mógł zrobić w tej sytuacji. Rozwiedzie się z Blancą i czym prędzej ożeni się z May. To była jedyna rzecz jaka go teraz obchodziła, cały świat po prostu mógł przestać istnieć, a On i tak będzie szczęśliwy ze swoją ukochaną.
- I wiesz co ? Mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę - stwierdziła wstając z sofy - Jedziemy zobaczyć nasz mały skarb - uśmiechnęła się, a Taylor nie mógł w to uwierzyć. Już za chwilę zobaczy swoje maleństwo, swoje najukochańsze dziecko. Szczęśliwa para w mgnieniu oka znalazła się w klinice, a później w gabinecie doktora. Puente nawet na sekundę nie puszczał dłoni ukochanej i nie przestawał patrzeć na monitor, gdzie jak twierdzi widział swojego syna. Mayita natomiast nie mogła oderwać oczy od niego, był taki szczęśliwy, z taką miłością patrzył na ekran, gdzie dla większości pewnie nic tam nie było.
- To teraz to maleństwo ma dla rodziców niespodziankę - uśmiechnął się lekarz i nacisnął jeden z guzików urządzenia. Po chwili para usłyszała bicie serduszka swojego dziecka. Nie da się opisać tego co czuje matka, co czuje ojciec gdy słyszy bicie serca swojego ukochanego dziecka. Jedynym na co było uch teraz stać, były łzy wzruszenia i szczęścia.
- To nasze maleństwo - wyszeptał Taylor patrząc na czerwonowłosą zaszklonymi od łez oczyma.
- Tak kochanie - odpowiedziała przyciągając go do siebie i czule całując.
- Ehm - wtrącił się również wzruszony lekarz - Proszę to jest płyta z tą jakże piękną melodią i widzimy się wkrótce Mayito - powiedział - A pan niech pilnuje narzeczonej - zwrócił się do Taylora po czym opuścił gabinet. Jeśli wcześniej któreś z nich powiedziało, ze jest szczęśliwe, to się myliło, bo szczęśliwi to Oni są dopiero teraz. Całą drogę powrotną do domu oboje wsłuchiwali się w rytm bicia tego małego serduszka. To była najpiękniejsza melodia ich życia, życia, które sami poczęli. Człowieczka, który jest owocem ich miłości. Taylor nie był w stanie wyrazić tego jak bardzo jest szczęśliwy i wdzięczny ukochanej, ale mógł pokazać wnosząc swoją narzeczoną do domu na rękach. Ułożył ją na łóżku w sypialni i wpatrywał się w jej piękne brązowe oczy.
- Dziękuję kochanie - wyszeptał - Dziękuję Ci za to maleństwo, za to, że dałaś mi więcej niż mógłbym chcieć - mówił.
- Kocham Cię - właśnie te słowa dostał w odpowiedzi. I chyba nic więcej nie było tutaj potrzebne. Najdelikatniej jak umiał pozbawił ukochaną ubrań, cały czas pieszcząc jej delikatną skórę. Tak bardzo tęsknił za jej ciałem, dotykiem, za wszystkim co teraz mu dawała. Pieścił każdy milimetr jej wspaniałego ciała najczulej jak tylko mógł. Nie śpieszył się, chciał dać jej jak najwięcej rozkoszy, pokazać jak bardzo jest jej wdzięczy. Wszedł w nią powoli o delikatnie, nie chcąc popełnić żadnego błędu. Zachęcany jej ruchami i słodkim szeptem z każdą chwilą poruszał się coraz szybciej, aż do momentu gdy oboje zaznali spełnienia. Teraz mogli zasnąć wtuleni w swoje nagie ciała, nie martwiąc się o jutro. Wiedzieli, że każdy kolejny dzień, w którym obudzą się razem, będzie tym wyjątkowym i niezwykłym.


Odcinek 23

Kolejny poranek, który zaczął się tak jak powinien. Taylor obudził się trzymając w ramionach swoją ukochaną, uśmiechnął się widząc jak spokojnie śpi. Nareszcie znowu miał ją blisko siebie i tak po prostu znów mógł na nią patrzeć. Mayita również marzyła właśnie o takiej pobudce, gdy tylko otworzyła oczy napotkała ten cudowny wzrok swojego narzeczonego. Ta miłość i troska jakie wypełniała jego spojrzenie była wręcz nie do opisania. Można było utonąć w tej brązowej, najpiękniejszej parze oczu na świecie. Taylor również nie mógł napatrzeć się na swoją ukochaną, zastanawiał się jak to możliwe, że mimo swojej sławy May wciąż pozostaje sobą. Nie potrzebuje robić w okół siebie szumu, a fani kochają ją ponad wszystko. Wystarczy jedno jej słowo czy gest, a świat pada jej do stóp.
- Jak się dziś spało moim dwóm szczęściom ? - zapytał brunet kładąc dłoń na brzuchu czerwonowłosej. Wciąż trudno było mu uwierzyć, że właśnie tak jest ta mała istotka, którą On kocha już nad życie. Pozwalał mu w to uwierzyć coraz bardziej zaokrąglony brzuszek u kobiety.
- Byłeś cudowny - wyszeptała przyciągając go do siebie - I spało nam się wspaniale - dodała całując jego piękne usta.
- Kocham Was - zdołał powiedzieć w przerwie między kolejnymi pocałunkami. Uwielbiał gdy Mayita stawała się taka namiętna i właśnie w ten sposób pomagała mu witać nowy dzień. Bez wątpienie był cholernym szczęściarzem, nie dość, że jego kobieta jest piękna z zewnątrz, to ma jeszcze piękniejsze wnętrze.
- My Ciebie też kochamy - uśmiechnęła się - Ale teraz musimy poważnie porozmawiać tatuśku - stwierdziła May siadając na łóżku.
- Tak ? A o czym ? - zapytał Taylor i również usiadł przyciągając do siebie czerwonowłosą tak, by móc ją przytulić.
- O tym, że sprzedałeś warsztat - wyjaśniła ku jego zdziwieniu. No fakt nie zdążyła mu powiedzieć o tym, że już wie. Ale jak miała mu o tym mówić, gdy w tym czasie mieli o wiele przyjemniejsze rzeczy do roboty. Więc po co psuć nastrój.
- Nie miałem innego wyjścia May. A nie mam zamiaru tułać się po sądach i walczyć o to, by w końcu ktoś zakończył tą farsę - tłumaczył Puente tuląc ją do siebie. Zdawał sobie sprawę z tego, ze gdyby nie zapłacił Blance za rozwód, Ona nigdy by się na niego nie zgodziła. A za tym idą dziesiątki spraw i miesiące tułania się po sądach. Tego On nie chciał, bo Mayita jego żoną ma zostać jak najszybciej. Nie pozwoli, by ktokolwiek im w tym przeszkodził.
- Rozumiem, ale mogłeś mi o tym powiedzieć . Pomogła bym Ci - powiedziała spoglądając na niego. Wiedziała jak cenny był dla jej ukochanego ten warsztat i jak trudno było mu go sprzedać, a Ona nie chce, by rezygnował ze swoich marzeń dla niej.
- Nie May, sprawę z Blancą załatwię sam i za własne pieniądze - stwierdził.
- Taylor ale teraz nie ma moje - twoje, teraz jest nasze - uniosła się by na niego spojrzeć - Jesteśmy razem i to co moje jest też Twoje - uśmiechnęła się i musnęła jego usta. W tym momencie do sypialni wszedł Roger. Oczywiście pukał, ale ile można stać i walić pięścią w drzwi. Chłopak stanął sobie w progu i z uśmiechem na ustach obserwował szczęśliwą parę. Po prostu nie miał sumienia im przerywać, no ale cóż kiedyś musiał.
- Czy możecie się już od siebie odkleić ? - zaśmiał się płosząc trochę zakochanych - Nie chciałem Wam przerywać, ale Taylor przyszedł mężczyzna, który kupił warsztat - wyjaśnił młody Puente. Starszy z braci w mgnieniu oka opuścił łóżko, ubrał się i znalazł w salonie, zostawiając w sypialni Mayitę i Rogera. Chłopakowi, który patrzył na przyszłą bratową chciało się po prostu śmiać. Naprawdę wyglądała słodko gdy była w takim nieładzie i lekkim zawstydzeniu.
- I co Cie tak bawi co ? - zapytała próbując szczelniej zakryć się kołdrą - Lepiej mi pomóż, bo mam pewien pomysł - dodała wskazując na ubrania, które miał jej chyba podać, co też uczynił.
- Co to za plan ? - pytał ciekaw tego co ta kobieta znów wymyśliła. Dobrze chociaż, że już się ubrała, znaczy chyba już, bo jak na razie to stał do niej obrócony plecami. Spróbował by nie, to Taylor zapewne by go zabił.
- Musisz zagadać o czymś Taylora, bym ja mogla na chwilę wyjść jak On wróci - powiedziała zadowolona, mając w głowie już wizję tego co zrobi.
Gdy tylko Puente wrócił do sypialni, May w mgnieniu oka ją opuściła. Już miał za nią iść gdy zatrzymał go Roger. Nie miał pojęcia gdzie tak śpieszyła się jego ukochana, no ale po tej nocy był spokojny. Wiedział, że na pewno od niego nie uciekła. A nawet jeśli to On już ją odnajdzie.
- I co teraz będzie ? - zapytał po chwili młodszy z barci. Warsztat był ich jedynym źródłem dochodu, a teraz oboje zostali bez pracy.
- Nie martw się, na pewno znajdziemy pracę - uspokoił go - A póki co mamy jeszcze resztę pieniędzy za sprzedaż warsztatu - wyjaśnił Puente. Sam obawiał sie tego co będzie, nie chciał by to Mayita ich utrzymywała. Ma zostać ojcem i głową rodziny, więc musi na nią zarobić. Musi dać ukochanej wszystko czego zapragnie.
- Mam nadzieję, że tak będzie - stwierdził Roger. Po chwili do braci dołączyła zadowolona czerwonowłosa. Od razu podeszła do swojego narzeczonego i mocno się w niego wtuliła. Nie widziała go zaledwie dwudziestu minut, a już za nim tęskniła.
- Oho zaczyna się - zauważył chłopak - To ja wychodzę, a Wy sobie nie przerywajcie - dodał spoglądając na całującą się parę. Dla nich w sumie nie istotne było teraz to czy ktoś ich obserwuje, czy tez nie. Bo kto by się przejmował czymkolwiek, całując taką kobietę, czy takiego mężczyznę. Mayita pchnęła lekko ukochanego tak, że ten opadł na łóżko. Z zachwytem patrzył na to jak jego kobieta, pozbawia się kolejnych części garderoby. To samo zresztą uczyniła z jego ubraniami. Jej dotyk doprowadzał go do szału, gdy delikatne dłonie dotknęły jego męskości zadrżał. Jednak prawdziwa niespodzianka czekała go dopiero później, gdy to May usadowiła się na nim.
- Ale kochanie... - wyszeptał pobudzony już do granic możliwości.
- Ciii...Teraz to ja będę kochała Ciebie - powiedziała muskając jego usta. Nadziała się na niego niezwykle delikatnie i z lekką nieśmiałością. To Ona dyktowała tempo, to Ona mogła go teraz kochać. Pokazać mu jak wiele dla niej znaczy. Po wszystkim leżeli wtuleni w swoje ciała z błogością i szczęściem wymalowanym na twarzy.
- Jesteś niezwykła - uśmiechnął się brunet całując po kolei każdy palec u jej dłoni.
- To nasza miłość jest niezwykła - stwierdziła obracając się tak, by móc go dokładnie widzieć - Nie wyobrażam już sobie życia bez Ciebie - dodała gładząc dłonią po jego policzku.
- Ja bez Ciebie też nie kochanie - odpowiedział całując ją. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, a tak piękne chwile kończą się najszybciej jak to tylko możliwe. Ale co zrobić gdy obowiązki wzywają.
- Wrócę zaraz po wywiadzie - zapewniła Mayita biorąc do ręki torbę - Kocham Cię - uśmiechnęła się w stronę Taylora i po raz ostatni tego popołudnia go pocałowała. Matko jak On wyglądał w tym ręczniku i z kropelkami wody na tej cudownej, wyrzeźbionej klatce. Właśnie w takich chwilach May żałowała, że istnieje coś takiego jak praca. Przecież w tym czasie można robić tyle przyjemnych rzeczy.


Odcinek 24

Ten dzień rozpoczął się cudownie i wszystko zapowiadało, że tak też się zakończy. Taylor podczas nieobecności Mayity postanowił zatroszczyć się o przyszłość swojej rodziny. Wybrał kilka ogłoszeń pracy, zamieszczonych w gazecie i udał się na spotkania z potencjalnymi pracodawcami. Teraz gdy wraca do swojego domu, na jego twarzy gości uśmiech, tak to oznacza, że znalazł pracę. Być może nie jest ona spełnieniem jego marzeń, ale najważniejsze jest to, że będzie sam zarabiał na swoją rodzinę. Gdy przekroczył próg swojego domu od razu zauważył rozrzucone rzeczy swojej ukochanej. Choć sam uwielbiał porządek, to ten bałagan mu nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie dzięki niemu wiedział, że gdzieś blisko jest jego May. Wchodząc do salonu zastał ją skuloną na sofie, wszystko było by w porządku gdyby nie fakt, że kobieta płakała i cała się trzęsła. Bez chwili zastanowienia podbiegł do niej i mocno przytulił, a Ona tylko wtuliła się w jego ramiona, które zawsze dawały jej schronienie.
- Kochanie co się stało ? Dlaczego Ty płaczesz ? - pytał zdenerwowany brunet. Jeszcze kilka godzin temu na tej pięknej twarzy gościł uśmiech, a teraz cała zalana jest łzami. Taylor bał się tego co mogło być przyczyną takiego stanu jego narzeczonej i modlił się w duchu by powodem jej łez nie było ich maleństwo.
- Jak dobrze, że już jesteś - zdołała wydobyć z siebie - Dzwoniłam do Ciebie ale nie odbierałeś - mówiła tuląc się do niego najmocniej jak tylko potrafiła.
- Przepraszam skarbie ale miałem spotkanie i wyłączyłem telefon - wytłumaczył Puente - Powiedz mi wreszcie co się stało - poprosił spoglądając na czerwonowłosą.
- Ktoś mnie śledzi. Odkąd wyszłam z domu cały czas jechał za mną jakiś samochód - tłumaczyła - A gdy mój ochroniarz chciał do niego podejść, odjechał - opowiedziała już nieco spokojniejsza Mayita. Przy Taylorze czuła się bezpieczna i wiedziała, że jej i dziecku nic nie grozi. Mężczyzna natomiast robił wszystko co mógł. by ukryć swoje zdenerwowanie. Bał się o swoją rodzinę, ale wiedział, że teraz musi uspokoić swoją ukochaną i sprawić, by poczuła się naprawdę bezpieczna. Nikomu nie pozwoli skrzywdzić dwóch najważniejszych osób w jego życiu.
- Może to jakiś dziennikarz lub fotoreporter ? Kochanie w Twoim zawodzie to normalne, że ludzie Cie obserwują - wyjaśnił - Niepotrzebnie się przejmujesz - dodał gładząc jej czerwone loki. Wiedział, że Mayita nie panikowała by bez powodu, ale może to ciąża tak na nią działa i teraz jest bardziej czujna niż wcześniej. Było to możliwe, ale Taylor nie miał zamiaru ryzykować bezpieczeństwa swojej ukochanej i już myślał nad tym co zrobić, by bez względu na to gdzie i z kim będzie, May czuła się bezpieczna.
- Chyba masz rację - stwierdziła czerwonowłosa - Teraz gdy noszę w sobie nasze maleństwo, jestem bardziej strachliwa i wszystko mnie niepokoi - przyznała.
- Rozumiem Cie skarbi i ograniczymy Twoje samodzielne wyjścia do minimum - powiedział patrząc na kobietę - Gdy mnie nie będzie zawsze możesz poprosić o pomoc Marię lub Rogera - tłumaczył z przejęciem Taylor. Mayita już z uśmiechem na ustach spoglądała na swojego narzeczonego. W jego oczach było tyle troski i miłości, patrzył na nią tak jakby była jakimś trofeum, które jest dla niego bezcenne. I taka też była miłość jaką go darzyła. Bezcenna. Bo nic nie było, by ws tanie zastąpić jej ukochanego Taylora. Jego miłości, czułości i wszystkiego co jej dawał.
- Kocham Cię wiesz - uśmiechnęła się dotykając dłoni bruneta, która spoczywała na jej widoczny już brzuszku.
- Ja Ciebie tez kocham i nasz skarb oczywiście też - powiedział zadowolony - I mam dla Was dobrą wiadomość - stwierdził radośnie. Mayita nie miała pojęcia co jest powodem tak dobrego nastroju mężczyzny, ale cieszył ją fakt, że jest szczęśliwy, a dzięki temu Ona również.
- No słuchamy - czerwonowłosa z zaciekawieniem patrzyła na narzeczonego, a ten jak na złość tylko się uśmiechał - Taylor ! - ponagliła go.
- Znalazłem pracę - oświadczył.
- To cudownie kochanie - ucieszyła się May - Ale wiesz jest mały problem - zaczęła niepewnie obawiając się jego reakcji - Bo ja też mam dla Ciebie pewną propozycję - stwierdziła. Puente nie miał pojęcia o czym mówi jego ukochana, przecież nigdy wcześniej nie wspominała, że szuka dla niego pracy. Zresztą May nie miała pojęcia o branży motoryzacyjnej, więc jakim cudem znalazła mu pracę. Tego jeszcze nie wiedział, ale miał nadzieję, że to się zaraz zmieni.
- Jak to masz pewną propozycję ? - zapytał bacznie ją obserwując.
- Choć ze mną to sam zobaczysz jaką - uśmiechnęła się zalotnie - I od razu mówię, że odmowy nie przyjmuję - popatrzyła na niego groźnie. Taylor nawet nie domyślał się co mogla wymyślić Mayita. Jedyne czego był pewien to to, że nie nadąża już za tą kobietą. Codziennie czymś go zaskakuje.
- Skarbie co Ty kombinujesz ? - obrócił ja tak, by móc patrzeć jej prosto w oczy. Nie umiała kłamać i On dobrze o tym wiedział. Tylko, że teraz w jej oczach widział wyłącznie szczęście oraz miłość.
- A czy Ty musisz zadawać tyle pytań ? - zapytała - No chyba, że mi nie ufasz i najpierw musisz się upewnić gdzie Cie zabieram - stwierdziła smutno.
- Kochanie ! Przecież wiesz, że Ci ufam i pójdę z Tobą choćby na koniec świata - zapewnił przytulając ją do siebie. Taka była prawda, za Mayitą poszedłby wszędzie. Gdy była blisko, wszystko przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie. Teraz też nie obchodziło go to gdzie jadą. Najważniejsze było to, że będą tam razem.
- Kotku może ja poprowadzę ? - zapytał po chwili - Powiedz mi gdzie mam jechać, a tam pojadę - stwierdził brunet. Nie chciał by jego ukochana się przemęczała, tym bardziej po tym co miało miejsce kilka godzin wcześniej. No i oczywiście w ten sposób dowiedział by się dokąd jadą. A nie da się ukryć, że to go bardzo ciekawiło.
- Świetny pomysł kochanie - odpowiedziała od razu May.
- Więc gdzie mam jechać ? - na to pytanie kobieta odpowiedziała śmiechem. Uwielbiała Taylora właśnie za to, że potrafił uwierzyć w każde jej słowo, będąc przy tym strasznie słodkim. On natomiast właśnie zdał sobie sprawę, że ukochana najnormalniej w świecie sobie z niego żartuje.
- Nie ze mną te numery mój drogi - stwierdziła puszczając mu oczko.
- Jesteś wredna - powiedział smutny.
- Ja Ciebie też - zaśmiała się. Przez resztę drogi już żadne z tej dwójki sie nie odzywało. Czerwonowłosa jedynie uśmiechała się pod nosem przypominając sobie minę Taylora sprzed kilku minut. Mężczyzna natomiast uważnie śledził drogę, którą właśnie jechali. Wydawała mu się ona dziwnie znajoma, ale późna pora nie ułatwiała mu zadania, odnalezienia się w tym miejscu.
- Jesteśmy - stwierdziła po chwili gwiazda wysiadając z samochodu. Puente posłusznie, bez zbędnych słów wyszedł z niego zaraz za narzeczoną. Jakie było jego zdziwienie gdy zobaczył miejsce w którym się znajduje.
- Ale May...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 13:11 :26 , 04 Maj 2010    Temat postu:

Odcinek 25

Taylor stał i jak zahipnotyzowany patrzył na obiekt przed którym się znajduje. Przecież to był jego zakład, no właśnie był, więc dlaczego Mayita go tu przywiozła i co jej propozycja może mieć wspólnego z warsztatem ? Tego nie wiedział, jednak teraz zastanawiał się dlaczego panują tu takie pustki. Zupełnie tak jakby warsztat był zamknięty, a przecież jeszcze jakiś czas temu gdy tędy przejeżdżał, samochody nie mieściły się na podjeździe. Po chwili Puente spojrzał pytająco na swoją ukochaną. Tylko Ona wiedziała o co w tym wszystkim chodzi i co robią w tym miejscu.
- Chcę byś znów pracował w miejscu, w którym spełniają się Twoje marzenia. W miejscu gdzie spełniły się nasze marzenia - powiedziała czerwonowłosa przytulając się do bruneta. Ten natomiast nie miał pojęcia co mówić i robić. Słowa Mayity oznaczają jedno, odkupiła ten warsztat od człowieka, któremu go sprzedał. To tak jakby dała mu pieniądze dla Blanci.
- Nie przyjmę tego - stwierdził i ruszył w stronę samochodu - Prosiłem byś pozwoliła mi samemu zatroszczyć się o naszą rodzinę - spojrzał na narzeczoną gniewnym wzrokiem. May nie spodziewała się takiej reakcji z jego strony. Była pewna, że Taylor zrozumiał już to, że teraz wszystko co mają jest ich. A tymczasem On znów chce wszystko dzielić na moje i Twoje. Tylko gdzie miejsce na zaufanie i wsparcie.
- Tak prosiłeś mnie o to, a ja Cie prosiłam byś w końcu zrozumiał, że to co moje jest teraz także i Twoje - powiedziała podniesionym głosem - Wiem ile znaczy dla Ciebie warsztat, tylko tu byłeś naprawdę szczęśliwy wykonując swoją pracę. A ja chcę byś był szczęśliwy - zakończyła i wsiadła do auta. Nie rozumiała zachowania Taylora, dlaczego na każdym kroku musi wracać do tego, że to Ona ma pieniądze. Przecież nie to jest ważne, bo Ona przede wszystkim jest kobietą, która go kocha. W drodze powrotnej do domu, w samochodzie panowała kompletna cisza. Taylor widział, że swoim zachowaniem i decyzją zawiódł May, ale przecież nie mógł pozwolić na to by to Ona utrzymywała jego. A może rzeczywiście jego poglądy są błędne i nie powinien na to patrzeć w ten sposób. Mężczyzna nie mógł znieść widoku smutnej miny ukochanej i dlatego gdy tylko znaleźli się w domu, postanowił raz jeszcze z nią porozmawiać. Musi jakoś naprawić swój błąd, bo nie ma zamiaru kłócić się o pieniądze ze swoją narzeczoną.
- Skarbie przepraszam - wyszeptał siadając obok czerwonowłosej na łóżku - Nie chciałem tak zareagować, ale nie moge przyzwyczaić się d myśli, że nie jestem sam...I, że ktoś się o mnie troszczy - wyjaśnił przytulając ją do siebie. Tak właśnie było, nie mógł oswoić się z tym, że jest ktoś kto go kocha i wspiera, ktoś taki jak Mayita.
- Nie chciałam Cie zdenerwować. Po prostu ten warsztat również dla mnie jest ważny, to tam Cie poznałam - powiedziała patrząc na ukochanego.
- Wiem kochanie, to dzięki niemu Cie poznałem i mnie również trudno przyszło rozstanie z nim - mówił - Ale wiesz, że nie miałem innego wyjścia - dodał gładząc zaokrąglony brzuszek May.
- Zgodzisz się na to, by On nadal był Twoją własnością ? - zapytała niepewnie.
- Tak kochanie - uśmiechnął się - Jesteś najwspanialszą kobietą na świecie - wyznał i oddał sę rozkoszy jaką niewątpliwie jest całowanie ust tej kobiety.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ! - wykrzyczała przerywając pocałunek - Kocham Cie najbardziej jak się tylko da - uśmiechnęła się i tym razem to Ona pocałowała narzeczonego. Pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz namiętniejszy. Taylor dłonią dotarł już do okrytej jeszcze przez bieliznę piersi ukochanej. Każda chwila, w której był blisko tej kobiety, gdy mógł pieścić jej ciało, całować pełne i tak miękkie usta, była niezwykła i za każdym razem wyjątkowa. Również Mayita czerpała z tego ogromną przyjemność. Nikt nie potrafił dotykać ta jak jej mężczyzna, niczyj dotyk nie był w stanie dać jej tyle rozkoszy i rozbudzić takie uczucia.
- Zamknąłeś drzwi ? - zapytała ledwo słyszalnym głosem gwiazda.
- Tak kochanie, zresztą Roger już śpi - odpowiedział całując jej szyję. Może to dziwne ale uwielbiał właśnie tą część ciała swojej ognistowłosej. Znał jej najczulsze punkty, wiedział gdzie dotknąć i pocałować, by dać jej niewyobrażalną rozkosz. Zresztą nie tylko brunet był tak obeznany w mapie ciała swojej ukochanej. Również Ona potrafiła sprawić, że jeden dotyk przenosił go w całkiem inny wymiar. Jej szept, ruchy, każdy gest potrafiły pobudzić go do granic możliwości. Chwila, w której razem ze swoją kobietą tworzyli idealną jedność, była najpiękniejszą i najprzyjemniejszą jaka mogła go spotkać. Będąc w niej czół po prostu coś czego nie da się opisać. A spełnienie ? Ono przychodziło za każdym razem gdy się kochali. Tak było tez i tym razem. Oboje zaznali cudownego spełnienia.
- Kocham Cie - wyszeptała po raz kolejny czerwonowłosa, układając głowę na torsie ukochanego.
- Ja Ciebie też kocham - uśmiechnął się Taylor - Ale nasze maleństwo weźmie nas chyba za jakiś niezaspokojonych - dodał radosnym głosem.
- No ja mam jednak nadzieję, że Ono już o tej porze grzecznie śpi i nie podgląda rodziców, którzy nie są już tak grzeczni - stwierdziła uśmiechnięta May delikatnie dotykając swojego brzucha.
- Pewnie za niedługo gazety już się o nas rozpiszą - powiedział nieco smutnym głosem Puente.
- Fakt, nasz skarb rośnie i każe już mamusiu żegnać się z jej figurą - zauważyła gwiazda.
- Oj kochanie nie będzie tak źle - pocieszał ją - Ja zawsze będę Cie kochał i uważał za najpiękniejszą na świecie - uśmiechnął się i ucałował jej główkę.
- Obiecujesz ? - zapytała robiąc słodką minkę.
- Obiecuję - odpowiedział bez zastanowienia Taylor.
Teraz oboje mogli, szczęśliwi zasnąć w swoich ramionach. To właśnie tu odnajdywali wszystko czego potrzebowali do szczęścia. Razem tworzyli idealną całość, byli jak dwie połówki jabłka, które idealnie do siebie pasują. Niestety ta noc była dla nich wyjątkowo krótka, choć trwała tyle godzin co zawsze. Jednak po przebudzeniu oboje mieli szczere uśmiechy na ustach.
- I ja znów musze iść do pracy - posmutniała May. Dlaczego zawsze w tak cudownych chwilach, Ona musi opuszczać ramiona ukochanego i iść do pracy.
- Taka kolej rzeczy kochanie - uśmiechnął się Taylor - Ale dziś masz w miarę luźny dzień - zauważył siadając na łóżku i spoglądając na czerwonowłosą. Wyglądała po prostu pięknie jej opalona skóra i ogniste loki idealnie pasowały do białej pościeli. I ta rozkosz w jej oczach.
- No tak, ale muszę Cie zostawić - stwierdziła siadając obok niego i wtulając się w jego bezpieczne ramiona.
- Przecież za kilka godzin znów będziemy razem - tłumaczył Puente - A teraz ładnie idziesz się ubrać i jedziesz do studia - powiedział całkiem poważnie podnosząc ją z łóżka. Mayita posłusznie wykonała polecenia narzeczonego, oczywiście nie mogąc odmówić sobie przerw na przytulenie go czy pocałowanie. Jednak po pewnym czasie udało jej się wyszykować do wyjścia. Niestety zaraz po opuszczeniu domu po raz kolejny poczuła to dziwne uczucie, że toś ją obserwuje. Zlekceważyła to jednak przypominając sobie słowa Taylora, że to tylko jej wyobraźnia lub jakiś wścibski fotoreporter.


Odcinek 26

Mayita samotnie podążała leśną drogą, która prowadziła do jednej z głównych ulic Meksyku. Akurat w radiu leciała jedna z jej piosenek, tak to ta, którą śpiewała kilka miesięcy temu tylko i wyłącznie dla Taylora. Jak bardzo zmieniło się jej życie od tego czasu. Wtedy nawet nie marzyła o tym, by mieć u swego boku ukochanego, a pod sercem jego dziecko. Maleństwo, które z dnia na dzień w niej rosło. Już nawet gazety zaczęły spekulować na temat tego, czy młoda gwiazda czasami nie spodziewa się dziecka. Jej to jednak nie interesowało, była szczęśliwa i nie zamierzała pozwolić na to, by ktokolwiek to szczęście zniszczył. Nagle jak spod ziemi wyrósł przed nią czarny, terenowy samochód. Zahamowała z piskiem opon, zatrzymując się tuż przed nim. Nie miała pojęcia co się dzieje, dlaczego ktoś zajechał jej drogę. Po chwili ujrzała idącego w jej stronę młodego mężczyznę. Zlękła sie obserwując wyraz jego twarzy, miał szaleństwo w oczach, patrzył na nią w tak dziwny i przerażający sposób. Bała się, jednak nie zamierzała dać tego po sobie poznać. Mężczyzna podszedł do jej auta i otworzył drzwi, dając gwieździe do zrozumienia, że ma wysiąść.
- Witaj Mayito - wyszeptał kładąc jej słoń na ramieniu.
- Przepraszam czy My się znamy ? - zapytała odsuwając się od niego. Nie miała pojęcia kim jest ten człowiek, znał jej imię, no ale cóż prawie każdy je znał.
- Ty mnie jeszcze nie znasz, ale ja wiem o Tobie wszystko. Znam Cię lepiej niż ktokolwiek inny, kocham jak żaden inny mężczyzna - mówił to mając w oczach obłęd. Dłonią dotykał jej włosy, ramiona. Musiał czuć jak cała drży, jednak nie była to oznaka przyjemności lecz strachu. teraz May uświadomiła sobie, że jej obawy były słuszne, ktoś ją śledził i obserwował. Z pewnością był to ten mężczyzna.
- Przepraszam, ale nie mam pojęcia kim pan jest - tłumaczyła chcąc jak najszybciej znaleźć się znów w swoim samochodzie i odjechać - Proszę mnie nie dotykać ! - krzyknęła gdy poczuła jego dłoń na swojej talii.
- Jesteś tylko moja - wyszeptał po czym przyłożył do jej twarzy białą chusteczkę. Gwiazda osunęła się na ziemię podtrzymywana przez napastnika, co zamortyzowało upadek.
Tymczasem radosny Taylor siedział na łóżku wpatrując się w jakąś fotografię. Zapewne nikt z nas nie dostrzegł by na niej nic po za czarno-szarymi plamami. Ale nie On, nie ojciec, który widzi tam swoje dziecko. To był jego synek lub córeczka, mała istotka, która była owocem prawdziwej miłości. Rozmyślania mężczyzny przerwał jego telefon, Puente wstał niechętnie z łózka, by go odebrać.
- Witaj Taylor, z tej strony Daniela czy Mayita jest jeszcze w domu ? - zapytała kobieta, która chyba po raz pierwszy na niego nie krzyczała i starała się być miła.
- Nie, wyjechała jakąś godzinę temu, powinna być już na miejscu - odpowiedział nieco niespokojny.
- Ale jej nie ma, dzwoniłam jednak nie odbiera telefonu. Pomyślałam, że może jest z Tobą - tłumaczyła menadżerka, która chyba też zaczynała się martwić.
- Może są korki lub wstąpiła gdzieś do sklepu - próbował znaleźć jakieś wytłumaczenie brunet. Jednak nie mógł siedzieć bezczynnie, postanowił sam przejechać się drogą, którą miała do pokonania jego ukochana. W międzyczasie cały czas kontaktował się z Danielą, na wypadek gdyby Mayita się odnalazła. Niestety tak się nie stało i kolejna godzina nie przyniosła żadnych wieści. Taylor nie wiedząc już gdzie szukać pomocy, postanowił skontaktować się z Marią.
- Przyjechałam najszybciej jak mogłam, co się stało ? - zapytała siadając na ławce obok przyszłego szwagra.
- May zniknęła - wydusił z siebie i dopiero teraz dziewczyna zobaczyła, że brunet cały się trzęsie.
- Jak to zniknęła ? Pokłóciliście się ? - dopytywała.
- Nie, rano wyszła do pracy, ale tam nie dojechała - wyjaśnił - Boje się, przecież jej nie może się nic stać. Ani jej, ani dziecku - mówił chowając twarz w dłoniach. Nie dopuszczał do siebie nawet myśli, że jego ukochanej i maleństwu może się coś stać. Maria okazała się kobietą równie silną co jej siostra i od razu przystąpiła do działania. Postanowiła jeszcze raz, razem z Taylorem przejechać trasę, którą zazwyczaj jeździła Mayita. O pomoc poprosili również Rogera i Felipe, którzy zajęli się przeszukiwaniem uliczek prowadzących w głąb lasu. Po kilkudziesięciu minutach poszukiwań, w końcu udało się odnaleźć samochód gwiazdy. Niestety jej w nim nie było.
- Musimy powiadomić policję - stwierdził Felipe, nie zauważając, że Taylor właśnie to robi. Choć z początku funkcjonariusz nie chciał przyjąć zgłoszenia, tłumacząc się tym, że muszą upłynąć dwadzieścia cztery godziny od zaginięcia, to gdy tylko usłyszał kogo mają szukać, szybko zmienił zdanie.
- Jeśli ktoś ją tknie...zabiję go... - groził Puente, lecz zamilkł gdy przytuliła go Maria. Wiedział, że nie jest sam, że ktoś boi się o May tak samo bardzo jak i On.
- Nikt jej nic nie zrobi. Nim się obejrzysz Mayita znów będzie przy Tobie - próbowała go uspokoić szatynka. Po kilkunastu minutach w miejscu gdzie znaleziono samochód gwiazdy, był już radiowóz i dwóch funkcjonariuszy. Dokładni przeszukali pojazd i teren w okół niego. Gdy rozeznali się w sprawie, wezwali ludzi do pomocy i udali się do stojących na uboczu bliskich zaginionej.
- Na chwilę obecną możemy stwierdzić, że porywaczowi na pewno nie zależało na pieniądzach i rzeczach wartościowych, gdyż wszystkie zostały w aucie - tłumaczył starszy z policjantów.
- Macie jakieś ślady ? Cokolwiek co ułatwi odnalezienie May ? - dopytywał Felipe. Mayita była dla niego jak młodsza siostra, zawsze o nią dbał i troszczył się. Nie mógł znieść myśli, że jej i dziecku może coś grozić.
- Niestety nie, ale zraz przyjadą technicy, może im uda się coś ustalić, są tu ślady jakiegoś pojazdu więc może do czegoś dojdziemy - wyjaśnił młody policjant - Mają państwo zdjęcie zaginionej, są w stanie powiedzieć w co była ubrana ? - popatrzył na osoby stojące przed nim. Taylor bez chwili zastanowienia wyciągnął portfel, a z niego zdjęcie ukochanej.
- Była ubrana w jasne dżinsy i niebieską bluzkę, miała też białą kurtkę i czapkę z daszkiem - powiedział jednym tchem brunet, który jeszcze kilka godzin temu obserwował jak jego narzeczona szykuje się do wyjścia.
- Moja siostra jest w ciąży - dodała Maria znacząco spoglądając w stronę funkcjonariuszy. Gdy tylko na miejscu pojawiły się kolejne radiowozy Taylor, Maria, Roger, Felipe i Daniela udali się do domu braci, by tam oczekiwać na jakiekolwiek wieści i Mayicie.
W tym samym czasie czerwonowłosa przebudziła się w pomieszczeniu o kolorze ścian takim samym jak jej włosy. Nie miała pojęcia gdzie jest i co tutaj robi. Nagle drzwi pokoju uchyliły się i do środka wszedł młody, uśmiechnięty mężczyzna.
- Witaj kochanie - zwrócił się do niej - Mam nadzieję, że się wyspałaś - dodał kładąc przed nią tace z jedzeniem.
- Gdzie ja jestem ?! I czego ode mnie chcesz ?! - pytała przerażona gwiazda. To wszystko było dla niej jak cholernie słaba brazylijska telenowela, z tą tylko różnicą, że tu nie mogła domyślić się końca.
- Spokojnie skarbie, chcę tylko naszego szczęścia. Nie martw się wszystko będzie dobrze - powiedział tuląc ją do siebie. Mayita była tym wszystkim przerażona, miała związane ręce i nogi, była Bóg wie gdzie i Bóg wie z kim. Nie miała pojęcia o co chodzi temu mężczyźnie i dlaczego ją tak traktuje. Chciała tylko jednego, by Taylor jak najszybciej wyciągnął ją z tego piekła.


Odcinek 27

Mayita przez całą noc nie zmrużyła nawet oka, zmęczenie dawało jej się we znaki, ale strach nie pozwalał jej na sen. Bała się, z każdą sekundą coraz bardziej. Obcy mężczyzna okazał się jej fanem, choć tak tego raczej nazwać nie można. May nie była jego idolką lecz obsesją. W kółko powtarzał o ich miłości i przyszłości. Był jak w transie, nie docierały do niego słowa gwiazdy. Miał swój świat, w którym był ukochanym Mayity Gomez. Teraz czerwonowłosa w pokoju była sama, nie miała pojęcia gdzie jest i co robi ten mężczyzna. W pomieszczeniu gdzie leżała było jedno okno, szczelnie zapłonione czarnymi zasłonami. Na ścianach wisiały jej zdjęcia i plakaty, w rogu pokoju zauważyła stos wycinków z gazet, które o niej pisały. Widok ten ją przeraził, wiedziała, że ma do czynienia z niebezpiecznym człowiekiem. Nie raz w branży głośno było p psycho-fanach, jednak nigdy nie myślała, że sama będzie musiała przez to przejść. Dodatkowo paraliżował ją strach o dziecko, przecież ten mężczyzna na pewno zauważy wypukłość jej brzucha. Teraz nie obchodziło ją to czego będzie On chciał, zrobi wszystko o co poprosi, byle tylko Ona i dziecko byli bezpieczni. Jej rozmyślanie przerwało pojawienie się owego mężczyzny. Dopiero teraz May zauważyła, że jest On młody i przystojny.
- Jak się dziś czujesz skarbie ? - zapytał siadając obok niej i biorąc jej drobne dłonie w swoje.
- Dobrze - odpowiedziała z lekkim wahaniem - Możesz mi powiedzieć co zamierzasz zrobić ? Rodzina na pewno się o mnie martwi - mówiła łagodnie chcąc wzbudzić w nim zaufanie.
- Ja jestem Twoją rodziną ! - oburzył się - Za kilka dni wyjedziemy z kraju, dokąd tylko zechcesz kochanie - mówił - I będziemy szczęśliwi - dodał zbliżając się do czerwonowłosej - Pocałuj mnie - poprosił. Mayita nie wiedziała co ma robić. Jeśli ten człowiek wywiezie ją z Meksyku, Taylor nigdy jej nie odnajdzie. Bała się, że pomoc nie nadejdzie, że nikt jej nie odnajdzie i będzie skazana na tego człowieka, który na dodatek chce ją właśnie pocałować. Widząc, że jego twarz już prawie styka się z jej, gwiazda zaczęła kaszleć. To był jedyny sposób, jaki przyszedł jej go głowy, by uniknąć pocałunku i nie narazić się mężczyźnie.
- Przepraszam - wyszeptała lekko się uśmiechając - A mógłbyś mi powiedzieć jak masz na imię ? - szybko znalazła jakiś temat do rozmowy, by sytuacja sprzed chwili się nie powtórzyła.
- Vincent - odpowiedział obejmując ją i przyciągając do siebie. Mayita od razu zaczęła zadawać kolejne pytania. Co prawda nic co związane z Vincentem jej nie obchodziło, ale musiała go czymś zająć. Chwile w jego ramionach były dla niej torturą, która miała nadzieję, niedługo się skończy.
Tymczasem Taylor zaczynał odchodzić już od zmysłów. Policja wciąż nie miała żadnych wieści o Mayicie i nie zanosiło się na to, by miało się cokolwiek zmienić. Nie miał pojęcia co jeszcze powinien zrobić, gdzie szukać pomocy. Jedyne co przyszło mu do głowy to pojechanie do rodziców May i proszenie ich o pomoc. Jej ojciec jest wpływowym człowiekiem i w końcu chodzi o życie jego córki. W notesie ukochanej odnalazł adres domu państwa Gomez i od razu się tam udał. Drzwi otworzyła mu jedna z służących, która zaprowadziła go do salonu. Tam spotkał rodziców Mayity, siedzących nad stertą gazet piszących o porwaniu ich dziecka.
- Dzień dobry - przywitał się.
- Pan jest...narzeczonym naszej Mayity - stwierdziła kobieta ocierając łzy i podchodząc do niego - Laura Gomez - przedstawiła się podając mu dłoń, którą On ucałował.
- Tony Gomez miło mi Pana poznać - również ojciec gwiazdy przywitał się z przyszłym zięciem.
- Taylor Puente - przedstawił się brunet - Już państwo wiedzą o porwaniu May - powiedział wskazując na gazety. Państwo Gomez zaprosili go do środka i wypytali o wszystkie szczegóły porwania. Taylor od razu zauważył, że mimo wszystko bardzo kochają Oni swoją córkę i martwią się o nią. Jeśli możliwym było, by cokolwiek go teraz ucieszyło, to ten fakt naprawdę go cieszył. Wiedział jak May zależy na rodzicach i że pragnie znów się do nich zbliżyć.
- Jest jeszcze coś - zaczął niepewnie brunet, chcąc powiedzieć im o chyba najważniejszym i najbardziej istotnym szczególe.
- Co takiego ? - zapytał Tony.
- Mayita jest w piątym miesiącu ciąży - oświadczył z małym lękiem malującym się na jego twarzy. Ta wiadomość mogła zarówno poprawić jak i pogorszyć sytuację w tej rodzinie. Taylor zauważył jak bardzo ciąża May zdziwiła jej rodziców. Na szczęście nie zauważył nic niepokojącego w ich zachowaniu. Byli zaskoczeni, ale nie źli.
- Moja córka w ciąży - westchnęła Laura - Boże ile My straciliśmy...Tyle czasu... - zaczęła rozpaczać kobieta, jednak gdy tylko mąż ją przytulił uspokoiła się.
- Czy policja o tym wie ? - zapytał Pan Gomez, który wydawał się Puente nieco zagubionym w tej całej sytuacji. Od razu było widać, że kocha córkę tylko sam przed sobą boi się do tego przyznać. Nie może przeboleć tego, że tak źle ją osądził i wyrzucił ze swojego życia.
- Tak wiedzą o tym - oświadczył - Przykro mi, że państwo dowiadują się o tym w taki sposób - powiedział patrząc na nich. Po chwili rozdzwonił się telefon Taylora, który natychmiast go odebrał z nadzieją, że ktoś po drugiej stronie przekaże mu jakieś wieści o Mayicie. I tak też było, a dzwonił policjant nadzorujący poszukiwania gwiazdy.
- Wie Pan już coś ? - zapytał przejęty brunet.
- Tak znaleźliśmy pańską narzeczoną - odpowiedział.
- Jak to ? Gdzie Ona jest ? Jest już bezpieczna ? - pytał jak opętany, nie mogąc uwierzyć, że wszystko jest w porządku i że oboje z dzieckiem są bezpieczni.
- Niestety ale sprawa jest bardziej skomplikowana. Pani Mayita nadal przebywa w mieszkaniu porywacza. Jak się okazało jest On tak zwanym psycho-fanem - tłumaczył mężczyzna - Nie będzie łatwo odbić panny Gomez, to niebezpieczny i nieobliczalny człowiek - dodał. Przez ciało Taylora przeszło tysiące nieprzyjemnych dreszczy, już miał nadzieję...A teraz okazuje się, że May i dziecko są w rękach jakiegoś wariata. Nie mogąc wydobyć z siebie już nic sensownego, Puente pożegnał się i rozłączył.
- Kto to by ? Co z naszą córką ? - dopytywała Laura.
- Wiedzą już gdzie jest...ale...ale grozi jej niebezpieczeństwo - mówił z trudem próbując opanować drżenie rąk.
- Jak to ? Co się do cholery dzieje ? - denerwował się Tony.
- Porwał ją jakiś psychopata - wyjaśnił - Odzyskani jej nie będzie łatwe - stwierdził Taylor. W między czasie Gomez zdążył już wyciągnąć telefon i skontaktować się z tym kim trzeba. Nie mógł pozwolić na to, by jego córce i wnukowi groziło jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Taylor i Laura spoglądali na niego z nadzieją, że uda mu się coś załatwić. Zrobić coś, by ocalić Mayitę...


Odcinek 28

Jak się okazało Pan Gomez był bardzo wpływowym człowiekiem i zorganizowanie takiej akcji, jak odzyskanie Mayity z rąk porywacza, nie było dla niego problemem. Wystarczyło kilka telefonów, a policja już organizowała dodatkowe jednostki do pomocy. Taylor i Tony również brali w tym wszystkim udział, a raczej przyglądali się działaniom policji. Niestety prócz tego co przekazał im znajomy porywacza, nie wiedzieli nic więcej. Nie mieli pojęcia do czego zdolny jest ten mężczyzna i czy do tej pory nie skrzywdził Mayity, bądź też dziecka. Jedyne co mogli zrobić to czekać na jego ruch, bo przecież kiedyś musi wyjść z mieszkania. Po około dwóch godzinach oczekiwań w końcu z klatki schodowej wyszedł młody mężczyzna, który przypominał człowieka ze zdjęcia i opisu jaki posiadali funkcjonariusze. W jednej chwili, która trwała dosłownie kilka, może kilkanaście sekund, pięciu z policjantów rzuciło się w jego stronę i powaliło na ziemię. Był On zbyt zaskoczony, by stawiać jakikolwiek opór, wiedział, że to i tak nie będzie miało sensu. Taylor nie czekając ani chwili dłużej wraz z dwoma policjantami pobiegł w stronę bloku, by jak najszybciej odzyskać ukochaną. Drzwi do mieszkania były zamknięte, ale mężczyźni nie mieli z nimi problemu i już po chwili byli w środku. Po kolei sprawdzali każde z pomieszczeń, szukając czerwonowłosej. Dopiero gdy Puent dotarł do ostatniego z pokoi, zastał w nim zapłakaną May.
- Taylor ! - krzyknęła, choć nie przypominało to raczej krzyku. Od razu było widać, że kobieta jest przerażona i zmęczona. Brunet w mgnieniu oka znalazł się przy niej i mocno ją przytulił. Teraz gdy trzymał ją w ramionach, mógł odetchnąć i powiedzieć sam sobie, że wszystko jest już dobrze.
- Już dobrze kochanie, jesteś bezpieczna - wyszeptał jeszcze mocniej ją obejmując.
- Myślałam...myślałam, że mnie nie odnajdziesz - mówiła przez łzy, kurczowo się jego trzymając - On chciał...nas wywieźć - tłumaczyła Mayita.
- Nie pozwoliłbym na to - stwierdził - Nigdy bym na to nie pozwolił - powiedział. Para przez dłuższą chwilę siedziała wtulona w siebie i nawzajem się uspokajała. W końcu byli blisko siebie, bezpieczni. Po chwili dołączył do nich lekarz, który musiał zbadać May i sprawdzić czy abu na pewno już wszystko w porządku.
- Proszę się nie martwić, nie dzieje się nic niepokojącego. Stres, strach, brak snu, to Panią osłabiło, ale szybko Pani to nadrobi - uśmiechnął się doktor.
- Czyli z dzieckiem wszystko w porządku ? - zapytał Taylor nie chcąc mieć co do tego żadnych wątpliwości. Na samą myśl o tym, że mógłby stracić swoje maleństwo robiło mu się słabo. Dziecko i Mayita byli całym jego światem i bez nich on się po prostu walił i tracił sens. Gwiazda z przejęciem patrzyła na swojego ukochanego, był taki przejęty i zatroskany. Nie musiał nic mówić, by Ona wiedziała jak bardzo ją kocha. Widziała to w jego spojrzeniu, odczuwała za każdym razem gdy na nią patrzył i jej dotykał. Przy nim zapominała o wszystkim, bo wiedziała, że jest bezpieczna.
- Zapewniam Pana, że nic nie grozi zarówno dziecku jak i jego matce - zapewnił ponownie lekarz.
- Dziękujemy Panie doktorze - tym razem odezwała się już dużo spokojniejsza May. Po chwili lekarz opuścił mieszkanie, a para znów znalazła się w swoich objęciach. Taylor delikatnie gładził dłonią włosy ukochanej i szeptał jej do ucha coraz to piękniejsze wyznania. Nie obchodziło ich teraz nawet to, że znajdują się w obcym mieszkaniu, na dodatek należącym do człowieka, który chciał skrzywdzić gwiazdę. Gdy byli razem wszystko przestawało mieć znaczenie, liczyło się tylko to, że mogą czuć bliskość swoich ciał, bicie serc.
- Kochanie zabierz mnie do domu - poprosiła - To miejsce...Nie chcę tu być - powiedziała wtulając się w bruneta. Na samą myśl o tym co działo się w tym pomieszczeniu i do czego jeszcze mogło dojść w jej oczach pojawiły się łzy. Gdyby nie Taylor, jeden Bóg wie gdzie teraz by była i co zrobił, by z nią ten człowiek. Przecież był chory, mógł skrzywdzić ją i dziecko.
- Już wracamy i musimy zadzwonić do Marii i reszty - stwierdził Puente podnosząc się z łóżka razem z narzeczoną. Para budynek opuściła wtulona w siebie i od razu udała się do samochodu mężczyzny. Gdy Mayita wsiadała do auta zauważyła dobrze znanego jej człowieka. Sama nie mogła uwierzyć w to, że jej ojciec tu był, czyżby miał coś wspólnego z tym, że ją uratowano ? Czy to możliwe, by się o nią martwił ? Tego nie wiedziała, jednak teraz zainteresowało ją co innego. Czy Taylor ma z tym coś wspólnego ? Może poznał już jej rodziców i to On poprosił ojca o pomoc. Po chwili Puente zauważył nieobecność duchową swojej ukochanej i zatrzymał samochód.
- Coś się stało ? - zapytał patrząc na nią.
- Kontaktowałeś się z moimi rodzicami ? - pytała patrząc się w jakiś punkt za szybą auta. Sama nie wiedziała czy to dobrze, czy źle, że zwrócił się o pomoc właśnie do nich.
- Tak - odpowiedział zgodnie z prawdą - Nie gniewaj się kochanie, ale policja już nie dawała sobie rady, a mówiłaś, że Twój ojciec jest wpływowym człowiekiem - tłumaczył, lecz po chwili zamilkł czując na swoich ustach dotyk warg czerwonowłosej. Prawdę mówiąc nie takiej reakcji się spodziewał. Myślał, że May będzie zła i zrobi mu awanturę, a tymczasem Ona go całuje. Oczywiście oddawał jej każdy pocałunek i przytulił ją mocno do siebie, gdy obojgu zabrakło powietrza.
- Dziękuję - wyszeptała kobieta.
- Nie mnie dziękuj, a rodzicom. Gdybyś Ty widziała jak Oni się martwili - opowiadał brunet - Twój ojciec postawił do pionu pół Meksyku - zaśmiał się. Chyba nawet do końca nie zdawał sobie sprawy jak wiele znaczą jego słowa dla Mayity. Po tylu latach znów miała szansę odzyskać rodziców, rodzinę. Zbliżyć się do nich i zacząć wszystko od nowa. A teraz gdy wiedziała, że im nadal na niej zależy, było to o wiele prostsze.
- Muszę się z nimi spotkać - stwierdziła nadal przytulając się do narzeczonego - Teraz wiem, że to wszystko ma jeszcze sens - dodała.
- Oczywiście, że ma kochanie. Jesteś ich córką i Cie kochają - powiedział.
- Pojedziesz tam ze mną ? - popatrzyła na niego robiąc swoja ulubioną minę, która zawsze na niego działała - Przy Tobie jestem odważniejsza - wyznała muskając delikatnie jego usta.
- Pojadę - uśmiechnął się Puente - A ja przy Tobie jestem szczęśliwy - dodał kładąc dłoń na jej zaokrąglonym brzuszku. Tu właśnie było jego miejsce, przy dziecku i kobiecie, którą kochał ponad wszystko. Mayita również zapomniała już o koszmarze jaki przeżywała jeszcze kilka godzin temu. W ramionach Taylora była bezpieczna. Po chwili brunet znów odpalił samochód i razem z May wrócili do domu. W końcu oboje mogli zasnąć w swoim łóżku, wtuleni w swoje ramiona.


Odcinek 29

Ta noc nie należała do najspokojniejszych w życiu Mayity i Taylora. Gwiazda budziła się co chwilę z krzykiem, a później długo dochodziła do siebie kołysana w ramionach ukochanego. Puente robił wszystko co mógł, by jego narzeczona czuła się bezpiecznie, jednak wiedział, że po tym co przeszła nie będzie jej łatwo, znów odzyskać spokój i poczucie bezpieczeństwa. Na szczęście oboje przetrwali jakoś tę noc. Rano nie wyglądali najlepiej, ale kogo w takich chwilach obchodzi wygląd. Brunet cieszył się tym, że znów ma przy sobie swoją May, która cały czas kurczowo się w niego wtulała. Dziś czekał ich kolejny trudny dzień, spotkanie z rodzicami czerwonowłosej. Taylor wiedział, że nie ma co się obawiać tego spotkania, ale niestety Mayita była innego zdania.
- Nie kochanie to nie ma sensu - mówiła leżąc obok bruneta - Niepotrzebnie robię sobie nadzieję. Darujmy sobie to spotkanie - ciągnęła dalej, a Taylor cierpliwie jej słuchał.
- Jak chcesz. Możesz nie iść, ale ja idę - stwierdził.
- Jak to idziesz ?! Tak beze mnie ? - pytała zaskoczona decyzją mężczyzny. No bo jak On tak po prostu może iść do jej rodziców i to bez niej.
- No tak. Skoro Ty nie chcesz - odpowiedział - Mam zamiar im podziękować za to, że nam pomogli - dodał całkiem poważny Taylor, po czym wstał z łóżka i zaczął się ubierać. May nie miała pojęcia co się dzieje, usiadła na łóżku i obserwowała swojego ukochanego.
- Ty naprawdę tam idziesz - stwierdziła widząc, że brunet naprawdę podjął już decyzję i nie zamierza jej zmienić.
- Oczywiście i Tobie też radzę pójść ze mną - powiedział podchodząc do niej - Oni Cie kochają i tęsknią za Tobą - wyznał przytulając czerwonowłosą. Rozumiał jej obawy to, że boi się ponownego odrzucenia. W końcu to co zrobili jej rodzice kilka lat temu było okropne i bardzo bolesne. Jednak każdy ma prawo popełnić błąd, pomylić się. Najważniejsze jest to, by go zrozumieć i chcieć naprawić, a Taylor był pewien, że państwo Gomez tego chcą. Chcą odzyskać swoją córkę i naprawić to, co zniszczyli kiedyś. Mayita jeszcze dłuższą chwilę biła się z własnymi myślami, jednak po chwili opuściła ramiona narzeczonego i sama zaczęła się ubierać.
- Zaraz będę gotowa - uśmiechnęła się idąc do łazienki. Taylor odetchnął z ulgą i rozsiadł się wygodnie w fotelu, wiedząc, że to "zaraz" Mayity potrwa nieco dłużej. I tak też było, gdyż gwiazda toaletę opuściła po około czterdziestu minutach. Szczęśliwy Puente od razu chwycił ją za rękę i poprowadził do samochodu. Nie dało się nie zauważyć, że May z każdą minutą denerwowała się coraz bardziej. Nie widziała rodziców od prawie pięciu lat. A teraz znów stoi przed swoim rodzinnym domem i zaraz ich zobaczy. Na powitanie parze wybiegła jako pierwsza Maria, która od razu rzuciła się siostrze na szyję. Dziewczyny przytulały się tak przez dłuższą chwilę, jednak gdy przed domem pojawili się Tony i Laura, Maria wypuściła siostrę z objęć. Teraz wokół panowała grobowa cisza. Rodzice patrzyli na swoją starszą córkę i widać było, że jej zaokrąglony brzuszek jak i jej obecność bardzo ich wzruszyła.
- Dzień dobry mamo, dzień dobry tato - przywitała się nieco niepewnie trzymając cały czas dłoń Taylora.
- Córeczko - jako pierwsza przełamała się Laura, która szybko podeszła do Mayity i mocno ją przytuliła - Jak dobrze, że jesteś cała i zdrowa, Ty i nasze maleństwo - dodała ze łzami w oczach. kładąc dłoń na brzuchu córki. May nie mogła uwierzyć we własne szczęście, tak bardzo pragnęła usłyszeć te słowa, znów poczuć bliskość i ciepło swojej mamy.
- Jak się czujesz ? - zapytał stojący dotąd na uboczu Tony, który wyglądał na nieco zdenerwowanego.
- Dobrze, dziękuję - odpowiedziała czerwonowłosa.
- Chodźmy do środka - zaproponowała Pani Gomez - Mamy tyle do nadrobienia, całe cztery, prawie pięć lat - westchnęła przytulając córkę i prowadząc ją w stronę domu. W środku Mayita od razu spojrzeniem odszukała swojego narzeczonego i dała do zrozumienia, że chce by był przy niej. Oboje usiedli na jednej z sof, a naprzeciwko zasiadł Tony. Natomiast Maria razem z matką udały się do kuchni, chcąc same obsłużyć gości.
- Tato - zdobyła się na odwagę, by w końcu porozmawiać z ojcem - Chcę Ci podziękować. Gdyby nie Ty, nie wiem co by się teraz ze mną działo - mówiła niepewnie patrząc na niego.
- Nie zrobiłem nic nadzwyczajnego. Chroniłem swoje dziecko - te słowa dla Mayity były wyjątkowo ważne. Teraz miała pewność, że jeszcze nie wszystko stracone - Kocham Cie córeczko - wyznał po chwili wahania Pan Gomez - Nie wiesz nawet jak bardzo żałuję, tych pięciu straconych lat - dodał. Czerwonowłosa sama nie wiedziała już czy to się dzieje naprawdę, czy może to jej piękny sen. Nie wiele myśląc wstała ze swojego miejsca i rzuciła się ojcu w ramiona.
- Ja Ciebie też kocham tato - wyszeptała Mayita.
- Nareszcie - westchnęła wzruszona Laura, która właśnie weszła do salonu.
- Chodź do nas mamo - uśmiechnęła się wyciągając rękę ku matce. Po chwili cała trójka stała już blisko siebie i nie mogła uwierzyć, że znów cała rodzina jest razem.
- No cóż ja się poprzytulam do szwagra - stwierdziła Maria siadając obok Taylora.
- Ani mi się waż mała ! - zaśmiała się gwiazda - On jest mój - powiedziała szczęśliwa przytulając się do rodziców, jednak jej wzrok cały czas skierowany był w stronę bruneta. To dzięki niemu teraz była taka szczęśliwa. Całe popołudnie May i Taylor spędzili z rodziną czerwonowłosej. Patrząc na ich szczęście, nie można było się domyślić, że jeszcze niedawno między tymi ludźmi było naprawdę źle. Po powrocie do domu na szczęśliwą parę, czekała Roger z równie dobrymi wiadomościami.
- Proszę bardzo braciszku - uśmiechnął się chłopak wręczając mu jakąś kartkę.
- Co to ? - zapytał Taylor.
- Czytaj to zobaczysz - stwierdził Roger.
- To wezwanie na rozprawę ! - krzyknął radośnie brunet - W końcu ! - dodał obejmując ramieniem May - Cieszysz się kochanie ? - popatrzył na nią.
- Marzyłam o tej chwili - powiedziała całując go delikatnie. Ten dzień był dla niej naprawdę wyjątkowy. Odzyskała rodziców, a teraz jeszcze i ukochanego, który już wkrótce będzie mógł zostać jej mężem. A wtedy nie będzie potrzebowała już nic więcej, bo wszystko będzie miała przy sobie. Ten niezwykły dzień musiał mieć też niezwykły finał, dlatego para od razu udała się do swojej sypialni.
- Wiesz, że jesteś najwspanialszym facetem na świecie ? - zapytała Mayita rozpinając powoli guziki koszuli bruneta.
- Yhym - uśmiechnął się obejmując ją w pasie.
- I wiesz, że bardzo Cie kocham - kontynuowała, rozpinając pasek od jego spodni.
- Yhym - wyszeptał Taylor czule całując usta czerwonowłosej - I ja Ciebie kocham - wyznał kładąc ją na łóżku. Znów była tylko jego, po raz kolejny oboje mogli zatracić się w swoim uczuciu. W tej chwili liczyli się tylko Oni. Brunet delikatnie rozebrał swoją ukochaną i obdarował pocałunkami każdy skrawek jej ciała. Mayita nie była mu dłużna i odpowiadała na każdą pieszczotę. Dłońmi gładziła jego plecy, kark i tors. A gdy była już gotowa, przyjęła go w sobie. Po raz kolejny oddała mu się cała, nie tylko ciałem ale i duszą. Wiedziała, że mężczyzna połączony z nią teraz w jedno ciało, oddaje jej się tak samo jak Ona jemu. I tak aż do chwili gdy osiągnęli upragnione spełnienie i zasnęli w swoich ramionach.


Odcinek 30

Trzy miesiące później
Ostatnie tygodnie w życiu Mayity i Taylora były po prostu jak wycięte z bajki. Gwiazda świetnie dogadywała się z rodzicami i spędzała z nimi każdą wolną chwilę. Oczywiście zawsze towarzyszył jej Taylor, którego państwo Gomez uwielbiali. Ciąża May, której nie dało już się ukryć była rzecz jasna. tematem numer jeden w rankingach plotkarskich portali i gazetach. Jednak przyszli rodzice się tym nie przejmowali i przygotowywali się na przyjęcie swojego maleństwa. Puente wraz z producentem Mayity ograniczył jej pracę do minimum, a nawet wysłali czerwonowłosą na urlop. Dziś jak zwykle brunet przyszykował swojej ukochanej śniadanie i podał je jej do łóżka. Trzeba przyznać, że Taylor naprawdę potrafił zaopiekować się narzeczoną, która tuż po porodzie miała w końcu stać się jego żoną. Gdy Puente zmywał naczynia po śniadaniu, a raczej wkładał je do zmywarki, usłyszał krzyk Mayity.
- Taylor ! Ja rodzę ! - krzyczała z sypialni czerwonowłosa.
- Co ?! Jak ?! Przecież jeszcze dwa tygodnie - mówił łapiąc się za głowę i patrząc na nią z przerażeniem. Do tej pory nie bal się tego momentu, ale teraz miał ochotę gdzieś się schować i nie musieć myśleć co robić.
- Powiedz o tym naszemu dziecku ! - powiedziała wściekła - A teraz chodź tu i pomóż mi wstać - rozkazała, a ten natychmiast podszedł do łóżka. Ledwo bo ledwo, ale po chwili oboje byli już w drodze do szpitala. Tam na szczęście zadaniem Puente było już tylko stanie przy May i trzymanie ją za rękę. Niby to nie On musiał rodzić, ale widok ukochanej w takim stanie był dla niego nie małym szokiem. Gdy oboje usłyszeli płacz, a raczej krzyk swojego dziecka wszystko inne przestało istnieć. Mayita nie czuła już bólu, ani zmęczenia, liczyło się tylko to, że jej maleństwo jest już z nią i zaraz będzie mogła je przytulić.
- To dziewczynka - oświadczył lekarz - Mają państwo śliczną i zdrową córeczkę - dodał podając dziecko pielęgniarce.
- Mam córkę - wyszeptał Taylor ze łzami w oczach - Kochanie mamy córkę ! - krzyknął szczęśliwy i zaczął całować wzruszoną Mayitę, która jeszcze nie mogła uwierzyć we własne szczęście.
- Proszę bardzo - uśmiechnęła się pielęgniarka kładąc malutką dziewczynkę obok jej mamy - Gratuluję, państwa córka jest okazem zdrowia - powiedziała.
- Moja córeczka - czerwonowłosa już nie powstrzymywała łez, w końcu mogła zobaczyć i dotknąć swój mały skarb, który spoglądał teraz na nią, pięknymi brązowymi oczkami. Ta mała istotka była całym ich światem. Taylor nie mógł oderwać wzroku od dwóch najważniejszych kobiet w jego życiu.
- Kocham Was - powiedział łamiącym się głosem, głaskając maleńką główkę swojej córeczki - Dziękuje kochanie za ten cud - wyszeptał patrząc Mayicie prosto w oczy.
- Kocham Cie - wyznała patrząc na niego z miłością. Ta to dziecko było cudem, ich dziełem, które było dowodem prawdziwej miłości. Musieli pokonać nie jedną przeszkodę, by móc teraz cieszyć się swoim szczęściem. Ale bez zastanowienia przeszliby jeszcze raz tą samą drogą, wiedząc, że nagrodą będzie to cudowne maleństwo, które połączyło ich już na zawsze.
- Zobacz jak się uśmiecha - zauważył Taylor - Witaj córeczko, wiesz, że jestem Twoim tatusiem - uśmiechnął się obserwując dziewczynkę.
- Nasza Dulce - uśmiechnęła się Mayita. Puente popatrzył szczęśliwym i dumnym wzrokiem na czerwonowłosą. Ta drobna kobieta dała mu tyle radości, spełniła wszystkie jego marzenia. Dzięki niej zrozumiał czym jest szczęście i miłość.
Cała rodzina już po trzech dniach opuściła szpital. Dulce była bardzo silną, choć drobniutką dziewczynką, a jej mamusia już kilka godzin po porodzie chciała wracać do domu. Dumny Taylor nie mógł nacieszyć się swoją małą księżniczką i dużą oczywiście też. Niestety po opuszczeniu szpitala nie było już tak kolorowo, gdyż przed nim czekało na nich stado fotoreporterów i ciekawskich. Na szczęście przy pomocy ochrony udało im się bezpiecznie dotrzeć do samochodu, którym udali się do domu.
- Witaj w domu córeczko - uśmiechnęła się do małej Mayita, gdy przekroczyli próg domu. Wchodząc do salony gwiazda przeżyła mały szok. Pomieszczenie było całe w balonach, a na kanapach siedziała cała jej rodzina. Wszyscy uśmiechnięci i szczęśliwi w napięciu oczekiwali pojawienia się nowego członka ich rodziny.
- Gdzie moja wnusia ?! - dopytywał Tony idąc w stronę Taylora i córki.
- Oho zaczęło się - zaśmiał się brunet - Pozwólcie, że Wam przedstawię nasza córka Dulce - powiedział dumnie wyciągając dziewczynkę z wózka i przekazał ją dziadkowi, który już nie mógł doczekać się tego momentu. Mayita wykorzystała chwilę, że ramiona jej ukochanego są wolne i od razu się w nie wtuliła. Oboje nie potrafili opisać teraz swoje szczęścia, patrząc na czwórkę dorosłych ludzi, zapatrzonych w ich córeczkę. Byli najszczęśliwszymi rodzicami pod słońcem.
- Jaka Ona śliczna - babcia nie mogła wyjść z podziwu dla swojej wnuczki - Jest taka podobna do Ciebie kochanie, gdy byłaś meleńka - mówiła patrząc na swoją córkę.
- Braciszku będziesz miał co robić gdy Duli podrośnie - zaśmiał się Roger.
- Niech się tylko, któryś zbliży do mojego maleństwa - w Puente na samą myśl o kolejkach adoratorów przed jego domem robiło się słabo. Ale kto jak to, On sobie poradzi z każdym. May z rozbawieniem przyglądała się narzeczonemu, dobrze wiedziała o czym myśli.
- Skarbie spokojnie, mamy jeszcze jakieś piętnaście lat świętego spokoju - uśmiechnęła się całując go delikatnie. Wszyscy patrzyli na tą scenkę jak zahipnotyzowani, nie co dzień można zobaczyć tak bardzo zakochaną w sobie parę. Rodzice i siostra May chcąc dać odpocząć całej trójce po chwili opuścili ich dom, a zaraz za nimi zrobił to również Roger, który chciał dać im trochę swobody i możliwości nacieszenia się sobą. Dulce spała jak aniołek leżąc przy piersi swojej mamy. Taylor ze łzami w oczach obserwował jak jego ukochana karmi ich córeczkę. To była najpiękniejszy widok jaki można sobie wyobrazić.
- Chyba już - odezwała się po chwili młoda mama.
- Daj zaniosę ją do łóżeczka - zaproponował brunet, biorąc córkę na ręce. Ułożył ją delikatnie w kołysce, która stała obok ich łóżka, po czym wrócił do Mayity i mocno ją przytulił.
- Kocham Cię - wyszeptał całując ją delikatnie - Ty i Dulce jesteście dla mnie wszystkim. Najlepszym co mnie w życiu spotkało - mówiła tuląc ją do siebie.
- Nie marzyłam nawet o tym, że będę taka szczęśliwa. A teraz...Teraz mam Ciebie, nasze maleństwo i rodzinę - szeptała opierając głowę o klatkę piersiową Taylora - Dzięki Tobie jestem naprawdę szczęśliwa - stwierdziła. Te słowa dla Puente były najważniejsze i najpiękniejsze jakie w mógł usłyszeć. Szczęście Mayity było dla niego najważniejsze i zrobiłby wszystko, by już zawsze była szczęśliwa, Ona i Dulce. Teraz miał przy sobie ukochaną kobietę i córeczkę, która była całym jego światem.


Odcinek 31

Kolejne dni w życiu Taylora, Mayity i maleńkiej Dulce nadal mijały spokojnie i cała trójka mogła cieszyć się sobą. Oczywiście nie było dnia, by pod ich domem nie kręcił się jakiś paparazzi, ale żaden z nich nie usiłował wkraść się na ich posesję, dzięki czemu bez obaw mogli cieszyć się swoim szczęściem. Na przykład tak jak dziś. Rano wtulonych w siebie młodych rodziców obudziło słodkie skomlenie ich córeczki, która jak się okazało chwilę później domagała się piersi swojej mamy. Choć Taylor nie raz widział jak jego ukochana karmi ich maleństwo, to za każdym razem ten widok po prostu go wzruszał. Gdy mógł leżeć obok dwóch najważniejszych osób w swoim życiu i patrzeć na ich uśmiechnięte twarze, czół się po prostu szczęśliwy.
- Kochanie - z rozmyśleń wyrwał go słodki i delikatny głos czerwonowłosej - Wydaje mi się czy gdzieś odpłynąłeś ? - uśmiechnęła się, cały czas karmiąc małą Dulce.
- Yhym i nie chcę już się ruszać z tego miejsca gdzie jestem - powiedział - Uwielbiam patrzeć jak karmisz Duli - wyjaśnił po chwili odgarniając kosmyk włosów z twarzy narzeczonej. Nie potrafił słowami oddać tego co do niej czół, jak bardzo ją kochał i jak bardzo był jej wdzięczny. Za to maleństwo, które leżało teraz między nimi, za szczęście, które mu dawała każdego dnia.
- Naszemu skarbowi chyba też się tu podoba - oboje popatrzyli na dziewczynkę, która uważnie ich obserwowała. Jej oczka były zupełnie takie sama jak Mayity i Taylora, brązowe i potrafiły roztopić najtwardszy lód.
- Daniela dzwoniła do mnie z kolejną propozycją - powiedziała po chwili May kładąc dłoń na dłoni bruneta, która leżała obok brzuszka dziecka i co chwila go głaskała.
- Znów chce zarobić na Dulce - stwierdził nieco zdenerwowany Puente - Wiesz, że nigdy się na to nie zgodzę - dodał szybko.
- Przecież wiesz, że ja też nie - gwiazda popatrzyła na narzeczonego - Nie sprzedam swojej prywatności, a już na pewno nie będę zarabiała na Dulce - wyjaśniła spokojnie przenosząc dłoń na jego policzek - Po prostu chciałam byś wiedział o jej propozycjach - wyjaśniła.
- Wiem, że ludzie, Twoi fani chcą zobaczyć nasze maleństwo, ale prędzej dam się pociąć niż sprzedam swoją córkę - powiedział całując wewnętrzną stronę dłoni Mayity. Cieszył się, że i Ona nie chce brać udziału w sesjach do jakiś pism i pozwolić na to, by cały świat mógł zobaczyć ich maleńką Duli. To jest ich dziecko, a nie towar na którym można zarobić.
- Kocham Cie - uśmiechnęła się czerwonowłosa - A teraz idziemy coś zjeść, bo umieram z głodu - powiedziała radośnie wstając z łóżka i biorąc na ręce dziewczynkę zawiniętą w różowy kocyk. No cóż nie da się ukryć, że większość rzeczy małej Dulce była właśnie w tym kolorze. Taylor szybko dołączył do swoich pań z kołyską córki, by On i Mayita mogli zjeść śniadanie. Rogera jak zwykle już nie było, odkąd pojawiła się Dulce spotkanie go w domu było cudem. Oczywiście uwielbiał bratanicę i spędzał z nią każdą wolną chwilę, ale chcąc dać bratu nacieszyć się rodziną, młodszy Puente znów sam musiał zająć się warsztatem.
- Skarbie tak sobie pomyślałam - zaczęła May - Może Roger chciałby zamieszkać w moim mieszkaniu. Tutaj nie może czuć się swobodnie, wszystko kręci się w okół Duli - tłumaczyła jedząc śniadanie przygotowane przez Taylora.
- Słońce Twoje mieszkanie jest warte trzy razy więcej niż ten dom, Roger się nie zgodzi - stwierdził brunet.
- A kogo obchodzą pieniądze. Jest młodym, przystojnym facetem, a tutaj nie może nawet przyprowadzić dziewczyny - uśmiechnęła się promiennie gwiazda.
- Jesteś niemożliwa - zaśmiał się Taylor - Chodź tu do mnie - wyciągnął w jej kierunku ręce, a gdy ta je złapała posadził ją sobie na kolanach.
- Bo Ty to pewnie w jego wieku grzecznie siedziałeś w domu i czytałeś książki - drażniła się z nim całując okolice jego ust.
- Oczywiście, że tak - odpowiedział przytulając ją do siebie jeszcze bardziej i czule całując jej usta. Nie mógł nasycić się ich makiem i delikatnością. Gdy wsunął ręce pod bluzeczkę od piżamki czerwonowłosej cały świat przestał istnieć. Jej aksamitna i gorąca skóra sama prosiła się o to, by ją dotykać, pieścić. Niestety na ziemię oboje zostali sprowadzeni wcześniej niż chcieli. Cudowne chwili przerwał im płacz Dulce. Popatrzyli na siebie wzrokiem pełnym pożądania, jednak po chwili wybuchnęli śmiechem.
- Córcia Ty to masz wyczucie czasu - westchnął Taylor podchodząc do kołyski i biorąc dziewczynkę na ręce. Mayita nie mogła oderwać wzroku od tego obrazka. W ciągu kilku sekund jej ukochany potrafił zapanować nad swoim pożądaniem i stać się troskliwym ojcem, który gdy tylko chwycił na ręce swoje dziecko, Ono przestało płakać i zaczęło się do niego uśmiechać. May nie miała najmniejszych wątpliwości co do tego, ze brunet jest idealnym ojcem. Sama po chwili również podeszła do kołyski, biorąc ze sobą nowego pampersa i wszystkie niezbędne przybory potrzebne przy przewijaniu niemowlaka.
- No tatuśku do dzieła - uśmiechnęła się podając Taylorowi pampersa - Chyba, że potrzebujesz pomocy - zaśmiała się czerwonowłosa, a młody tatuś odbierający od niej pieluchę popatrzył na nią wzrokiem oznaczającym kłopoty. Niezwykle przyjemne kłopoty.
- Śmiej się śmiej mamciu policzymy się wieczorem - stwierdził rozpinając śpioszki Dulce, która cały czas patrzyła na swoich rodziców.
- Widzisz córeczko, tatuś próbuje nastraszyć mamusię - mówiła nachylając się nad dzieckiem i delikatnie ujmując w dłonie jej rączki - Ale spokojnie już mama sobie z nim poradzi - powiedziała patrząc na narzeczonego oczyma przepełnionymi miłością, troską i szczęściem.
Niestety dzisiejszy wieczór zarezerwowany był na inne ważne wydarzenie. Otóż po raz pierwszy od narodzin Dulce, Mayita musiała się z nią rozstać. Już od dawna fani czekali na ten moment, Chwile, w której Mayita Gomez znów stanie na scenie. Dla młodej mamy nie było to łatwe zadanie. Musi opuścić swoją córeczkę na kilka godzin, nie będzie mogła kołysać jej w swoich ramionach do momentu aż zaśnie, zmęczona kolejnym dniem pełnym nowych rzeczy.
- Kochanie spokojnie, wszystko będzie dobrze - uspokajał ją Taylor, który był z nią przez cały czas. Dulce z wielką chęcią zajęli się dziadkowie, by On mógł wspierać May, która cała trzęsła się ze zdenerwowania.
- Dzwoniłeś do rodziców ? Duli nie płacze ? - dopytywała.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku, mała śpi, a Ty przestań się martwić, za dziesięć minut wchodzisz na scenę - przypomniał jej brunet przytulając się mocno do siebie. Dobrze wiedział jak wielki stres przezywa teraz jego ukochana. Po kilku miesiącach przerwy wraca na scenę. Jednak On był pewien tego, że Mayita sobie poradzi bo mimo tego, że jej życie uległo całkowitej zmianie, to Ona nadal jest tą wspaniałą May, którą kochają miliony ludzi na świecie.
- Dziękuję kochanie - uśmiechnęła się całując go delikatnie.
- No, a teraz idź i pokaż ludziom, że warto było na Ciebie czekać - jeszcze raz przytulił ją, po czym odprowadził do schodków prowadzących na scenę. W momencie gdy Mayita Gomez pojawiła się na scenie i zabrzmiały pierwsze dźwięki, publiczność oszalała. Nikt nie mógł uwierzyć w to, że znów widzi swoją idolkę. Koncert jak zawsze wypadł rewelacyjnie, a May była w swoim żywiole. Na scenie odnajdywała samą siebie, kochała śpiewać, kochała być z ludźmi, widzieć ich skandujących jej imię i znających na pamięć słowa jej piosenek. Łzą wzruszenia i podziękowaniom nie było końca. jednak po kilkudziesięciu minutach nadszedł czas, by się pożegnać i opuścić scenę. To Mayita zrobiła równie chętnie, nie mogąc doczekać się spotkania z Taylorem i córeczką.
- Byłaś cudowna - wyszeptał Puente gdy ukochana wpadła wprost w jego ramiona zaraz po opuszczeniu sceny.
- Bo śpiewałam dla Ciebie i Dulce - wyznała.
- Wracajmy do naszego aniołka - uśmiechnął się brunet i po pożegnaniu reszty ekipy razem z May udali się do domu jej rodziców, gdzie czekała na nich ich maleńka córeczka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 13:14 :22 , 04 Maj 2010    Temat postu:

Odcinek 32

Następne dwa tygodnie były równie udane i szczęśliwe jak poprzednie tygodnie życia Taylora i Mayity. Dulce z każdym dniem była coraz większa i codziennie dostarczała swoim rodzicom wiele uśmiechu i radości. Każdy jej gest, czy dźwięk jaki z siebie wydawała potrafił sprawić, że rodzice dziewczynki mieli w oczach łzy wzruszenia. Roger przyjął propozycję May i przeprowadził się do jej mieszkania, dzięki czemu wszyscy czuli się swobodniej. Niestety jedno się nie zmieniło, starania dziennikarzy i wszystkich gazet w Meksyku o zdjęcia małej Dulce. Wszystkie odmowy Mayity i Taylora po prostu nie docierały do tych ludzi. Byli oni wszędzie, śledzili każdy krok gwiazdy i jej rodziny. Dzisiejszego dnia jak zwykle Puente rano obudził się jako pierwszy i przygotował śniadanie dla swojej narzeczonej, która jeszcze smacznie spała z leżącą obok niej córeczką. Brunet każdego ranka gdy tak na nie patrzył, dostrzegał coraz większe podobieństwo między matką, a córką. Dulce miała taki sam nosek i usta jak May, za to po tatusiu odziedziczyła oczka. Teraz również nie mógł oderwać od nich wzroku, na samą myśl o tym, że znów musi je zostawić i iść do pracy, żałował, że istnieje coś takiego jak praca. Przecież On powinien być przy swoich księżniczkach przez cały czas, chronić je przed wszystkim i wszystkimi, móc patrzeć na nie zawsze wtedy gdy będzie miał na to ochotę. Z tych rozmyślań bruneta wyrwała delikatna dłoń gładząca jego policzek, nie musiał nawet przez chwilę zastanawiać się kto sprawia mu taką przyjemność.
- Witaj kochanie - uśmiechnął się pochylając nad czerwonowłosą i całując ją delikatnie w usta - Jak się spało ? - zapytał spoglądając na małą dziewczynkę, która tej nocy spała dość niespokojnie przez co i Oni nie spali zbyt dobrze.
- Dobrze, ale bałam się, że Duli coś dolega - powiedziała gładząc główkę śpiącego dziecka - Na szczęście zasnęła i jak widać teraz nadrabia całą noc - uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że nasza córeczka nie przywyknie do spania w łóżku rodziców - stwierdził Taylor spoglądając na swoją ukochaną.
- Też mam taką nadzieję - odpowiedziała gwiazda unosząc się pomału i całując go już nieco bardziej namiętnie. Po chwili do rodziców dołączyła także Dulce, po której nie było nawet widać śladu choroby. Dziewczynka jak zwykle uśmiechała się od ucha do ucha i uważnie obserwowała swoich rodziców. Jej brązowe oczka nieraz mogły sprawiać wrażenie rentgena, który chce wszystko dokładnie prześwietlić. No ale cóż taki już urok dziecka, że pragnie wszystko dokładnie poznać. Gdy cała rodzina zjadła śniadanie, oczywiście Duli nadal karmiona była przez swoją mamusie, co bardzo cieszyło Taylora, który obawiał się, że teraz gdy May wróciła już do pracy, będzie chciała karmić małą butelką. Na szczęście tak się nie stało i gwiazda w rozkład swojego dnia miała także wpisane karmienie swojej córeczki.
Gdy brunet dojechał do swojego warsztatu jak co dzień zastał tak już swojego brata. Roger zawsze pojawiła się tam przed nim i zawsze wychodził jako ostatni. Taylor nie potrafił słowami wyrazić tego jak bardzo jest wdzięczny bratu za pomoc, gdyby nie On, nie mógł by spędzać tyle czasu ze swoją rodziną.
- Byłeś dziś może w jakimś sklepie ? - zapytał nagle młodszy z braci.
- Nie, a co ? - brunet popatrzył nieco zdziwiony na Rogera, który od początku wydawał mu się trochę nieswój, jakby chciał mu coś powiedzieć, ale nie za bardzo wiedział jak.
- Tylko sie nie denerwuj - poprosił i podał bratu jedno z czasopism. W tym momencie Taylor przeżył szok. Na jego okładce nie było nikogo innego jak jego, Mayity i małej Dulce podczas zabawy w ich ogrodzie. Nie potrafił sobie tego wytłumaczyć. Jak to możliwe, by ktoś miał te zdjęcia, przecież jedynymi osobami, które je posiadają jest On i May. May...Nie Ona nie mogła by sprzedać ich prywatności...Nie zrobiła by tego bez jego wiedzy i zgody. Ale jak nie Ona to kto ? Punete w ciągu kilkunastu minut był z powrotem w domu. Przez całą drogę próbował się uspokoić, wytłumaczyć sobie jakoś to wszystko, ale nie umiał. Gdy wszedł do domu, Mayita bawiła się z Dulce w salonie. Był to tak cudowny widok, maleństwo śmiało się do swojej mamusi, która cały czas mówiła do niego i zabawiała je.
- May musimy porozmawiać - przeszkodził im siadając obok córki, która leżała na leżaczku i bawiła się jakąś maskotką.
- Kochanie, a co Ty tu robisz ? Przecież macie z Rogerem tyle pracy - pytała zdziwiona May, która w sumie nie powinna się dziwić, bo Taylor co chwila przyjeżdżał do domu, by sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Są ważniejsze sprawy niż praca. Jak na przykład moja córka, którą Ty sprzedałaś - stwierdził - Powiedz mi jedno : Dlaczego ? Dlaczego sprzedałaś nasze dziecko, naszą prywatność ?! - mówił nie dając dojść do słowa swojej narzeczonej.
- Ale... - próbowała coś powiedzieć czerwonowłosa.
- Proszę Cie nie kłam ! Nasza córka jest na okładce jednego z największych pism w tym kraju ! I co jesteś zadowolona z efektu ?! Teraz na pewno każdy uwierzy w to, że jesteś doskonałą matką ! - krzyknął, choć starał się tego nie robić, by nie przestraszyć Dulce, która nadal zajęta była swoją zabawką.
- Proszę Cie nie krzycz wystraszysz ją - poprosiła Mayita wstając z podłogi i podchodząc do niego - Nie wiem o czym Ty mówisz i nie chce wiedzieć. Nie mam pojęcia jak mogłeś pomyśleć, że zrobiła bym coś takiego bez Twojej zgody - powiedziała powstrzymując łzy cisnące się jej do oczu. Nie ufał jej...Zwątpił w nią. Jak ukochany mężczyzna mógł pomyśleć, że była by w stanie go zdradzić, zrobić coś wbrew niemu.
- Nie kłam. Nikt inny nie miał dostępu do tych zdjęć, a ja nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego swojemu dziecku - stwierdził podchodząc do małej Dulce i biorąc ją na ręce - Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zawiodłaś May - dodał przytulając do siebie dziecko, jednak cały czas jego chłodny wzrok obserwował czerwonowłosą. Mayita nic nie mówiła, nie miała siły. Sama jeszcze nie wiedziała jak to możliwe, by zdjęcia Dulce trafiły do gazety. Jednak stało się. Teraz bardziej bolał ją fakt, że Taylor jej nie ufa.
- A co ma tu moja córeczka ? - zapytał całkowicie odmieniony brunet wskazując na zabawkę swojej córeczki - Podoba Ci się piesek ? Kiedyś tatuś Ci takiego kupi, tylko, że będzie prawdziwy i będzie merdał ogonkiem - tłumaczył dziewczynce, która chłonęła każde słowo swojego taty - Ale na razie tatuś musi Cie zostawić wiesz - pocałował czubek główki Dulce - Ale nie martw się codziennie będę Cie odwiedzał - dodał i jeszcze raz przytulił do siebie dziecko. Mayita już nie miała siły powstrzymywać łzy. Więc się wyprowadza, zostawia ją i ich córkę. Czy to oznacza koniec ich związku ? Dlaczego nie chce jej wierzyć, dlaczego jej nie słucha ? Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na żadne z tych pytań. W czasie gdy Taylor pakował swoje rzeczy gwiazda tuliła do siebie swój mały skarb i próbowała się uspokoić. Jak On może je zostawić ? Jak może opuścić swoje dziecko ?
- Na jakiś czas zamieszkam razem z Rogerem w Twoim mieszkaniu - wyjaśnił - Codziennie będę tu przyjeżdżał i zabierał Dulce na spacer lub do mieszkania - kontynuował bawiąc się z córką - Nie potrafię teraz tu zostać i udawać, że nic sie nie stało, wiesz dobrze jak ważne było dla mnie to by moja córka miała normalne dzieciństwo - popatrzył na czerwonowłosą, która starała się ukryć łzy.
- Dobrze...Nie mam zamiaru utrudniać Ci kontaktu z Duli - powiedziała, a raczej wyszeptała Mayita.
- Pa księżniczko, jutro tatuś do Ciebie przyjedzie - uśmiechnął się do dziewczynki, po czym oddał ją jej mamie i opuścił dom. Dla niego też nie było to łatwe. Musiał zostawić swoje dziecko, pozbawić się możliwości bycia z nim przez większość dnia. Ale nie potrafił inaczej, nie potrafił być teraz w pobliżu Mayity, nie po tym co zrobiła ich rodzinie.
Zaraz po wyjściu Taylora, do domu gdzie została Mayita z Dulce przyjechali jej rodzice i siostra, którzy również mieli okazję zobaczyć zdjęcia w czasopiśmie.
- Więc kto dał im te zdjęcia jeśli nie Ty i nie Taylor ? - dopytywała Laura trzymając na rękach swoją maleńką wnuczkę.
- Nie wiem mamo, nie mam pojęcia i nie obchodzi mnie to teraz. Taylor nas zostawił... - tłumaczyła wypłakując się na ramieniu Marii.
- Nie płacz maleńka, On musi sobie to poukładać. Wiesz jaki jest Taylor, chciał mieć małą tylko dla siebie, a tymczasem teraz zobaczył ją cały Meksyk - próbowała pocieszyć siostrę szatynka. Znała swojego przyszłego szwagra i wiedziała, że ten facet ma swoje zasady. Nie raz słyszała jak mówił o tym, że nigdy nie sprzeda swojej prywatności, a teraz wszyscy mogą zobaczyć jak bawi się ze swoją córeczką i narzeczoną.
- Maria ma rację kochanie - stwierdził nie mniej zdenerwowany Tony - Nie martw się tak, Taylor Was kocha i na pewno za kilka dni mu przejdzie. A ja obiecuję Ci, że zrobię wszystko, by znaleźć człowieka, który to zrobił - przytulił do siebie starszą córkę i z troską spojrzał na swoją wnuczkę. Ten kto spróbował je skrzywdzić zapłaci za to. Nikt nie będzie niszczył szczęścia jego dziecka. Maria na prośbę siostry została z nią na noc i pomogła zaopiekować się Dulce, która chyba zaczęła wyczuwać, że dzieje się coś złego. Tymczasem Mayicie pozostała tylko nadzieja, że Taylor zrozumie i do nich wróci.


Odcinek 33

Przez kolejne kilka miesięcy w życiu Taylora i Mayity nie wiele się zmieniło. Mężczyzna mieszkał razem ze swoim bratem w dawnym mieszkaniu gwiazdy, a Ona wraz z małą Dulce w domu braci. Puente codziennie odwiedzał swoją córkę i kiedy tylko było to możliwe zabierał ją do siebie. May w ciąż nie mogła zrozumieć dlaczego tak się stało, dlaczego ukochany jej nie uwierzył i ją zostawił.
Dzisiejszy dzień dla całej trójki był bardzo szczególny i wyjątkowy, ponieważ to właśnie dziś Dulce kończyła roczek. Już od kilku dni w domu trwały przygotowania na tę uroczystość. Oczywiście zaproszeni zostali tylko najbliżsi i osoby, którym para bezgranicznie ufała. Rodzice dziewczynki razem przygotowali ją na ten wielki dla niej wieczór i gdy w salonie zebrali się już wszyscy goście, cała trójka wspólnie opuściła dziecinny pokój i udała się na dół gdzie czekała reszta rodziny. Mała Dulce wyglądała prześlicznie w różowej sukieneczce i ze swoim słodkim uśmiechem na twarzy. Wtulona w bezpieczne ramiona swojego taty pewnie wkroczyła do pomieszczenia i dzielnie zniosła tulenie dziadków i wujostwa. Od początku ta mała istotka zawładnęła sercami całej rodziny, nawet Felipe zmienił swoją ulubienicę z matki na córkę, która była jego oczkiem w głowie.
- Kochani ! - zawołała Mayita stając obok Taylora i córki - Teraz nasz mały skarb ma dla Was niespodziankę...Miejmy nadzieję, że udaną - uśmiechnęła się i wyciągnęła ramiona do dziecka, które po chwili ustawiła na podłodze. Brunet natomiast odsunął się od nich o dwa niewielkie kroki i przykucnął, cały czas uśmiechając się do Dulce.
- No maleńka chodź do tatusia - zawołał i wyciągnął ręcę, by w razie czego złapać dziewczynkę i zapobiec upadkowi - Skarbie tak jak Cie z mamusią uczyliśmy, no córcia - namawiał małą, która nadal kurczowo trzymała się rączkami dłoni czerwonowłosej. Po niedługiej chwili w całym domu słychać było tylko głośne ahh i brawa wszystkich gości. Tak, w końcu Dulce odważyła się i zrobiła swój pierwszy samodzielny krok.
- Brawo księżniczko - ucieszył się Taylor biorąc córkę w ramiona i kręcąc się z nią dookoła.
- Moja córeczka - podeszła do nich May i ucałowała czółko swojego dziecka - Moi drodzy to był pierwszy krok tej młodej damy w jej pierwsze urodziny - uśmiechnęła się do rodziny.
- Wnusiu kochana - do dziewczynki natychmiast podbiegła wzruszona i rozczulona do granic możliwości Laura - Moja perełka - mówiła całując Duli gdzie tylko popadło, o tak ta babcia miała niezłego bzika na punkcie swojej wnuczki.
- To teraz dziadek zabierze swoje słoneczko w bardziej ciekawe miejsce - uśmiechnął się Tony odbierając od żony dziecko - Mianowicie do tamtego pokoiku - wskazał na pokój w końcu korytarza.
- No tak prezenty - zaśmiała się Maria, która do tej pory bardziej zajmowała się obserwowaniem siostry i niedoszłego szwagra. Nie mogła pogodzić się z tym, że szczęście jej ukochanej May nie może nadal trwać przez zawiść innych osób. Przyrzekła sobie, że uratuje związek siostry, choćby miała być to ostatnia rzecz jaką zrobi w życiu.
- Widziałaś jak na siebie patrzą - zagadną Felipe, gdy zostali sami w salonie.
- Chyba nie ma tu nikogo kto by nie zauważył - odpowiedziała - Nie wiem już co mam robić, przecież Oni się kochają...Mają cudowne dziecko... - mówiła patrząc jak w pomieszczeniu obok cała trójka cieszy się rozpakowując pudełka z prezentami. Największą frajdę miała oczywiście Dulce, która w końcu mogła sobie coś poniszczyć do woli, a na dodatek w zamian dostawała coraz to większe prezenty.
- Coś wymyślimy - uśmiechnął się Felipe i objął Marię ramieniem - A teraz chodźmy zobaczyć co tam się dzieje - powiedział i pociągnął ją za sobą.
Gdy nareszcie wszyscy goście się rozeszli w domu zapanowała błoga cisza. Zarówno Taylor jak i Mayita padali z nóg, a mała Dulce już dawno poległa i zasnęła jeszcze zanim reszta opuściła dom. Jej rodzice przez cały wieczór unikali rozmowy ze sobą, zresztą tak było do kilku miesięcy, oboje rozmawiali ze sobą tylko wtedy gdy musieli i gdy chodziło właśnie o Dulce. Teraz po raz pierwszy od dłuższego czasu ta dwójka została sam na sam i żadne nie wiedziało co ma ze sobą zrobić. Taylor obiecał pomóc May posprzątać dom i zająć się córką, by Ona spokojnie mogła doprowadzić się do ładu. Tylko jak to zrobić, gdy człowiek boi choćby spojrzeć na tą drugą osobę.
- Jeśli chcesz możesz iść do łazienki, ja tu z nią posiedzę - zaproponował gdy oboje stali przy łóżeczku dziewczynki.
- Tak...Zaraz pójdę - powiedziała - Już myślałam, że nie zrobi tego kroku, a tu proszę zrobiła nawet dwa - zaśmiała się tak by nie obudzić dziecka.
- Zdolne mamy dziecko - uśmiechnął się Puente i mimowolnie objął ramieniem czerwonowłosą. Kobieta choć zaskoczona i trochę onieśmielona tym gestem wtuliła się w niego i przytuliła głowę do jego piersi, czując jak bicie jego serca z każdą sekundą jest coraz szybsze.
- Szkoda, że My nie wykazaliśmy się zdolnością ratowania naszego związku - wyszeptała po chwili, czując, że właśnie nadszedł moment by o tym wszystkim porozmawiać. Bo chyba kiedyś będą musieli. Łączy ich dziecko, ich mała córeczka, która zasługuje na to by mieć prawdziwą rodzinę, nawet jeśli jej rodzice nie będą już nigdy razem. A jak można stworzyć dziecku rodzinę, gdy rodzice nie potrafią ze sobą rozmawiać ?
- Też tego żałuję... - stwierdził obracając May tak, by móc patrzeć jej prosto w oczy - Nawet nie wiesz jak bardzo - dodał zbliżając się do niej. Delikatnie objął ją ramionami w talii i przyciągnął do siebie tak, że ich ciała stykały się ze sobą. Gdy Mayita zarzuciła mu ręce na szyję, nie czekał dłużej i zanurzył się w jej słodkich ustach. Oboje tak bardzo za tym tęsknili, za swoją bliskością, dotykiem, pocałunkami...Wszystko to stracili przez kogoś kto musi bardzo ich nienawidzić...Bo czy jest jakieś inne wytłumaczenie tego, że jeden człowiek wyrządza drugiemu taką krzywdę ? Teraz jednak nie było czasu by się nad tym zastanawiać, dla tej dwójki czas stanął w miejscu. Całowali się jakby miała być to ich ostatnia wspólna chwila, ostatni pocałunek. Tak zachłanny i gwałtownych, ale pełen namiętności i miłości. Po kilku, może kilkunastu minutach brunet oderwał się od ust ukochanej by zaczerpnąć trochę powietrza.
- Przepraszam, nie powinienem - wydyszał po chwili, ku wielkiemu zdziwieniu gwiazdy. Jak On może ją przepraszać za to, że spełnił jej największe pragnienie ?
- Ja nie żałuję, więc nie przepraszaj - stwierdziła.
- Ja też nie...Ale to nie powinno mieć miejsca May - powiedział patrząc na nią - Muszę już iść, poradzisz sobie ? - zapytał wypuszczając ją z objęć i podchodząc do łóżeczka śpiącej córeczki - Jutro zabiorę Duli, to będziesz miała czas dla siebie - wyjaśnił i opuścił dom zostawiając w nim śpiące dziecko i jego zapłakaną matkę.
Następnego dnia rano w domu, który zajmowała teraz Mayita pojawił się jej ojciec, który już wcześniej dzwonił, budząc ją przy tym, że ma dla niej dobre wiadomości.
- No więc - mówił nosząc na rękach swoją wnuczkę i strojąc do niej dziwne miny - W końcu mojemu znajomemu udało ustalić się kto sprzedał Wasze zdjęcia do gazety - wyjaśnił Tony.
- Jak to ?! I Ty mówisz to tak spokojnie ! - aż podskoczyła z wrażenie May - Kto to zrobił ? - dopytywała.
- Tylko się nie denerwuj kochanie - poprosił - To Twoja menadżerka - wyjawił pan Gomez.
- Daniela ? - zapytała nie dowierzając ojcu. Przecież to niemożliwe, ostatnio Daniela bardzo się zmieniła i nawet zaczęła akceptować nowe życie swojej podopiecznej. Sama ustalała jej terminy tak, by jak najwięcej czasu mogła spędzać z córką.
- Tak skarbie - potwierdził - To jest pewne jak to, że mam najśliczniejszą wnusie na świecie - powiedział i ucałował oba policzki Dulce, która cały czas uśmiechała się do dziadka i bawiła jego krawatem. Mayita nie wiedziała co ma powiedzieć. Jak to możliwe, że ta kobieta po raz kolejny ją zawiodła...Zrobiła coś czego nie można wybaczyć, sprzedała jej dziecko i rozwaliła związek. Przez nią straciła Taylora i szansę na cudowne życie u jego boku...Gwiazda nie wiedziała co zrobi, ale wiedziała, że Daniela jej za to zapłaci...


Odcinek 34

Wydarzenia z dnia poprzedniego były dla całej rodziny Gomez nie małym szokiem. Osoba, która od lat zajmowała się Mayitą, zastępowała jej rodzinę, okazała się nie godną zaufania. Tylko, że teraz nie ma to już najmniejszego znaczenia. Menadżerka zniszczyła związek gwiazdy z Taylorem i odebrała małej Dulce tatusia. Oczywiście Puente nadal nim był, ale co May odpowie gdy córka zapyta ją dlaczego tatuś nie mieszka z nimi ? Mayita nie potrafiła sobie z tym wszystkim poradzić. Na szczęście miała siostrę, która cały czas przy niej była i pomagała w opiece nad dziewczynką. Gdy czerwonowłosa doszła do siebie i była w stanie sama zająć się dzieckiem, Maria postanowiła powiedzieć o wszystkim osobie, która powinna wiedzieć o tym co się stało. Prosto z domu braci udała się do mieszkania, które teraz obaj zajmowali. Taylor był akurat w nim i nie ukrywał zdziwienia na widok młodszej z sióstr. Domyślił się, że coś musiało się wydarzyć inaczej Maria nie przyjechała by bez uprzedzenia.
- Coś z Dulce lub May ? - zapytał gdy tylko szatynka weszła do mieszkania.
- Nie, spokojnie z dziewczynami wszystko w porządku - wyjaśniła, by go uspokoić. Ucieszyło ją to, że zapytał również o byłą narzeczoną. To oznacza, ze nie jest mu obojętna i obchodzi go co się z nią dzieje.
- Więc co się stało ? - popatrzył na nią, nie mogąc znaleźć żadnego wytłumaczenia jej wizyty. Lubił Marię, ale wiedział też jak bardzo chce Ona, by między nim, a jej siostrą znów wszystko było tak jak dawniej. A On nie chciał by ktoś pomagał temu uczuciu i swatał ich na siłę. Puente wychodził z założenia, że co ma być to będzie i nie trzeba pomagać szczęściu, bo Ono i tak wybiera samo.
Panna Gomez opowiedziała wszystko swojemu niedoszłemu szwagrowi przy, którym na szczęście nie było teraz małej córeczki. Tylu niecenzuralnych słów pod adresem Danieli, Maria nie słyszała jeszcze nigdy. Mężczyzna z trudem starał się opanować. Miał ochotę krzyczeć, a jeszcze większą ochotę miał rozprawić się z fałszywą menadżerką, która odebrała mu to co kochał najbardziej na świecie. Co prawda była kobietą, ale nie wiem czy brunet znalazł by teraz w sobie tyle sił, by powstrzymać się przed tym, by nic jej nie zrobić. Nie wiele myśląc, podziękował szatynce i wybiegł z mieszkania. Po kilkudziesięciu minutach drogi był już pod wytwórnią Mayity, gdzie najczęściej można było spotkać Panią Guzman. Stojąc pod jej gabinetem usłyszał dobrze znany sobie, delikatny głosik.
- Nie wiem jak mogłaś mi to zrobić ! Przecież wiesz, że Dulce jest dla mnie całym światem i nie zamierzałam robić z niej jakiegoś produktu ! - krzyczała wściekła gwiazda.
- May spokojnie przecież nic się nie stało - próbowała uspokoić ją menadżerka - Pieniądze za zdjęcia są w kasie i przydadzą się do promocji Twojej nowej płyty - tłumaczyła jak gdyby nigdy nic.
- Do jasnej cholery, przez Ciebie straciłam mężczyznę, którego kocham. Ojciec mojego dziecka nie chce mnie znać i ma mnie za zwykłą sukę, która sprzedała swoje dziecko ! - wybuchnęła czerwonowłosa. Takich słów z jej ust Taylor się nie spodziewał. Wiedział, że ta drobna kobietka potrafi pokazać pazurki, ale to przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Jednak w głębi serca się cieszył. May go kocha i wygląda na to, że nie mniej niż On ją. Postanowił nie przeszkadzać panią w rozmowie i wygodnie oparł się o ścianę przysłuchując się kolejnym krzykom.
- Mówiłam, że to nie jest facet dla Ciebie. Powinnaś być z kimś na Twoim poziomie, facetem, który zrozumie Twój zawód - mówiła nadal spokojna Daniela. Wyglądało to tak, jakby naprawdę nie dostrzegała tego co zrobiła, była po prostu głucha i ślepa na uczucia innych.
- Ciebie już to nie musi interesować. Od dzisiaj nie jesteś moją menadżerką ! - wykrzyczała jej prosto w twarz, a blondynka chwyciła ją za nadgarstki i potrząsnęła tak, że gwiazda zatrzymała się na pobliskiej ścianie.
- Słuchaj no lalusiu, to dzięki mnie jesteś tym kim jesteś i nie radze Ci nawet żartować w ten sposób ! - ostrzegła ją - Więc lepiej stąd wyjdź i sie uspokój - rozkazała.
- Nie mam zamiaru - stwierdziła Mayita próbując się uspokoić - To koniec naszej współpracy, prosto stąd pójdę ale do Felipe. Pewnie ucieszy go to co zrobiłaś - zakomunikowała gwiazda/ Nie wiedziała skąd w niej tyle odwagi. Ale robiła to dla swojej córeczki, dla niej i dla Taylora. Może On też to kiedyś zrozumie i jeszcze będą prawdziwą rodziną.
- Ty mała niewdzięczna zdziro ! - krzyknęła wyprowadzona z równowagi menadżerka i usnioła dłoń, by spoliczkować Mayitę, jednak coś, a raczej ktoś jej to uniemożliwił. Obie Panie wmurował widok Taylora przytrzymującego rękę kobiety i tym samym chroniącego May przed uderzeniem.
- Nie radziłbym - odezwał się spokojnie - Chodźmy - zwrócił się do ukochanej i chwycił jej trzęsącą się dłoń w swoją. W milczeniu opuścili budynek wytwórni i wsiedli do samochodu Puente. Mayita nie pytała dlaczego tam był i dlaczego teraz są tu, a nie gdzie indziej. Był przy niej, a to jest najważniejsze. Po jakimś czasie samochód bruneta zatrzymał się pod ich domem, Taylor otworzył drzwi May i razem udali się do środka. Tam przywitała ich Laura z wnuczką na rękach. Mała Dulce jak zwykle była roześmiana i szczęśliwa, a gdy zobaczyła swoich rodziców od razu wyciągnęła rączki do mamy.
- Mami - wypowiedziała jedno ze swoich pierwszych słów, które od kilku dni codziennie wzruszało czerwonowłosą. Nie ma nic piękniejszego niż usłyszeć z ust swojego maleństwa słowo, mama. Oczywiście jak na razie Dul mówiła to po swojemu i nieliczni potrafili to zrozumieć, ale Mayita rozumiała córeczkę doskonale.
- Witaj księżniczko - przytuliła dziewczynkę i dopiero teraz odzyskała zupełny spokój. Przy tej małej istotce wszystko przestawało istnieć, liczyła się tylko Ona i jej bezwarunkowa miłość.
- To ja Was zostawię - uśmiechnęła się do Taylora, Laura i opuściła dom.
- A z tatą to już się panienka nie przywita - zagadną do dziecka brunet i przejął ją z ramion mamy. Byli do siebie tacy podobni. Dulce z każdym dniem stawała się coraz bardziej podobna do swojego taty. Gdy trzymał ją na rękach, dziecko po prostu promieniało ze szczęścia i radości, szczególnie wtedy gdy w pobliżu była jeszcze mama.
- Dziękuję - wyszeptała po chwili Mayita patrząc na ukochanego.
- Idź odpocznij, a ja zabiorę małą na spacer. Będziesz miała chwilę spokoju - powiedział wsadzając dziewczynkę do wózeczka - Nie pójdziemy za daleko, więc jak coś to dzwoń - dodał jeszcze i razem z Dulce wyszli z domu. Mayita nie wiedziała czy ma płakać czy się śmiać. Z jednej strony chciała krzyczeć ze szczęścia, że Taylor tu jest, że rozmawiają, zajmują się swoim dzieckiem. Ale z drugiej strony nie wiedziała ile to potrwa. Będzie tak tylko dziś, może tylko do jutra, a może będzie tak już zawsze. Co będzie gdy porozmawiają ze sobą po powrocie Taylora ze spaceru. Czy znów wyjdzie i zostawi ją samą z Dulce, czy zostanie i pozwoli jej wszystko wyjaśnić i wybaczy...


Odcinek 35

Po około dwóch godzinach spaceru Taylor razem z córeczką wrócił do domu, gdzie zastali nadal śpiącą Mayitę. Mężczyzny to nie zdziwiło, przez ostatnie miesiące była z Dulce sama. Choć On pomagał jej jak tylko mógł i zabierał małą do siebie dosyć często, to na pewno nie pomagał jej tak jak wtedy, gdy mieszkali razem. Sam po kilku godzinach z dziewczynką padała na twarz, a May musiała być przy niej cały czas. Po chichu zakradł się do sypialni i ułożył również śpiące maleństwo w kołysce. Nie mógł się powstrzymać i również położył się na łóżku, na tym samym co czerwonowłosa przed kilkoma godzinami. Gdy spała wyglądała tak niewinnie i słodko, zresztą dla Taylora zawsze tak wyglądała. Była jego księżniczką bez względu na wszystko. Delikatnie dłonią odgarnął włosy opadające na twarz kobiety i ułożył głowę tak by móc cały czas patrzeć na śpiącą gwiazdę. Tak bardzo za nią tęsknił, chciał być przy niej, razem z tą kobietą wychowywać ich dziecko i cieszyć się każdym nowym dniem. Zawsze o tym wiedział, ale dopiero po kłótni Mayity z Danielą zrozumiał jak ta słodka złośnica bardzo go kocha. A On ją zostawił samą sobie z małym dzieckiem. Tylko co z tego, że teraz to wie ? Czy nie jest za późno, by ratować tą miłość...Te rozmyślania przerwało Taylorowi przebudzenie się May, która uśmiechnęła się widząc przy sobie ukochanego.
- Odpoczęłaś trochę ? - zapytał przyglądając się jej i uśmiechając w momencie gdy czerwonowłosa ziewnęła przeciągając się na łóżku.
- O tak. Tego mi było trzeba - przyznała zadowolona i uniosła się na łóżku, by sprawdzić gdzie jest jej mała córeczka. Na widok śpiącej dziewczynki uśmiechnęła się jeszcze promienniej i spojrzała na leżącego obok niej mężczyznę. Właśnie spełniło się jej marzenie. Ma przy sobie dwie najważniejsze osoby w swoim życiu.
- Przepraszam - odezwał się po chwili brunet i usiadł na łóżku - Nie wiem jak mogłem Was zostawić. Pozwolić byś sama musiała zająć się naszym dzieckiem - mówił chowając głowę w dłonie. Teraz nie rozumiał swojego zachowania. Jak mógł tak postąpić, zachować się jak nieodpowiedzialny nastolatek, który chce uniknąć odpowiedzialności.
- Przecież mi pomagałeś. I doskonale Cie rozumiem...Może nie do końca, ale każdy na Twoim miejscu by się zdenerwował - wytłumaczyła go May. Te miesiące były dla niej bardzo ciężkie. Musiała wrócić na scenę, zajmować się dzieckiem i uporać się z tęsknotą za ukochanym. Chyba każdego taka sytuacja by załamała, ale Ona sobie z nią poradziła i nie przestała wierzyć w to, że będzie lepiej. I jak widać opłaciło się.
- Naprawdę tego żałuję May... - brunet obrócił się do byłej narzeczonej i popatrzył jej prosto w oczy - Nawet nie wiesz jak bardzo - dodał szeptem, a czerwonowłosa w mig pokonała dzielącą ich odległość i mocno przytuliła mężczyznę. Wiedziała, że zrozumiał swój błąd, dotarło do niego jak wielkie głupstwo popełnił.
- Mami ! - ten niezwykły dla obojga moment przerwał słodki głosik małej Dulce, która najwyraźniej zapragnęła dołączyć do swoich rodziców.
- Moja księżniczka wstała - ucieszyła się Mayita - Zobacz kto tu z nami jest...Tatuś - wskazała palcem na Taylora, który ze łzami w oczach przyglądała się dwóm najważniejszym kobietą w jego życiu. May była cudowną matką, a mała Duli zawsze będąc w jej ramionach uśmiechała się od ucha do ucha. Brunet doskonale wiedział jak wspaniale jest być w ramionach tej pięknej kobiety.
- Chodź tu szkrabie - Puente wyciągnął ręce w stronę córki - Co Ty na to żeby tatuś znów mieszkał z Tobą i mamusią - to mówiąc Taylor popatrzył na Mayitę, która tylko się do niego uśmiechnęła i objęła jednym ramieniem jego, a drugim przytuliła Dulce. Teraz była pewna, że warto było czekać. Znów ma ukochanego przy sobie, nawet jeśli jego decyzja o powrocie do domu nie oznacza powrotu do niej, to i tak jest szczęśliwa. Razem będą wychowywać swoją córeczkę, oboje będą przy niej zawsze gdy będzie tego potrzebowała. A z czasem może nawet między nimi będzie lepiej.
- No to co schodzimy na dół ? - zapytała radosna gwiazda - Przydałoby się w końcu dokończyć rozpakowywanie prezentów - zaśmiała się. Fakt nie łatwo było się z tym uporać, biorąc pod uwagę to, że sam dziadek zapakował prezenty dla swojej wnusi w cztery duże pudła.
- Czas się z tym zmierzyć - uśmiechnął się Taylor i trzymając Dulce na rękach udał się za May do pokoju na parterze. Zapowiadał sie długi wieczór.
- Duli chodź do mamusi ! - zawołała małą czerwonowłosa, która z pomocą Taylora złożyła właśnie różową, dziecięcą huśtawkę - Mały zbóju zostaw te kartony - zaśmiała się widząc dziewczynkę, którą ledwo było widać zza stosu pudeł i papierów, z którymi właśnie rozprawiała się swoimi małymi rączkami.
- Wsiadamy moja mała - oświadczył brunet zapinając ją w pasy - Chwila spokoju - puścił oczko do Mayity, która razem z nim patrzyła na szczęśliwą córkę. Gdy przyszła pora na pożegnanie się z zabawkami i przeniesienie się do łazienki, mała Dulce była jeszcze szczęśliwsza. Kąpiel to było to co ta mała istotka kochała. Nie łatwo było ją odciągnąć od przeróżnych zabawek, ale jeszcze trudniejsze było wyciągnięcie jej z wanny pełnej piany.
- Łobuzie może już starczy tych kąpieli ? - zapytała Mayita, która starała się rozprostować plecy i nogi. Nachylanie się nad wanienką i zabawy z dzieckiem nie można było nazwać relaksem, a na pewno nie w takiej postaci.
- Córcia co ta mama taka marudna co ? - zaśmiał się Taylor - Usiądź sobie, nie pierwszy raz kąpię tego smyka - powiedział myjąc delikatnie brzuszek dziewczynki. Mała była w swoim żywiole, co chwilę chlapała to tatę, to mamę, ale najczęściej jednak pluskała wodą na samą siebie i śmiała się przy tym do rozpuku. Po około pół godziny, gdy już żadne z rodziców nie miało siły, niestety zabawa musiała dobiec ku końcowi.
- I co tatuśku nadal uważasz, że marudzę ? - droczyła się Mayita, patrząc jak mężczyzna krzywi się prostując plecy.
- Ależ oczywiście, że tak - uśmiechnął się i owinął córeczkę ręcznikiem - Proszę bardzo to chyba Pani - stwierdził podając jej prawie śpiące już dziecko.
- A Pana to niby nie ? - popatrzyła na niego groźnie.
- Moje też. Tylko ja nie jestem tak pięknie zbudowany jak Pani i czegoś mi brak - tutaj spojrzał na piersi ukochanej - Chyba jeszcze karmisz ją piersią ? - zapytał nie będąc pewnym.
- Nie martw się, będę to robiła dopóki będę mogła - wyjaśniła i przytuliła do siebie zasypiającą pomału Dulce - Jeśli chcesz możesz zostać - dodała wychodząc z łazienki. Puente nie mógł odmówić sobie tego widoku. Zawsze uwielbiał patrzeć jak Mayita karmi ich córeczkę. Nadal ten widok bardzo go wzruszał. Jednak teraz czuł coś jeszcze. Niestety ta rozłąka i brak kobiety przez kilka miesięcy zaczęły dawać o sobie znak, a widok pięknego ciała czerwonowłosej na pewno nie ułatwił mu życia. Gdy May skończyła karmić Dulce, dziewczynka twardo już spała, więc położyła ją do łóżeczka i wróciła z powrotem na duże łóżko, gdzie siedział Taylor.
- Dobrze się czujesz ? - zapytała widząc, że mężczyzna jest jakiś nieobecny.
- Tak. Pójdę spać na dół do salonu - oświadczył patrząc gdzieś przed siebie - Dobranoc May - wyszeptał zbliżając się do ukochanej. Po chwili wahania delikatnie musnął jej usta i przytulił do siebie. Gdy zdołał się opanować, wstał i po chichu wyszedł z sypialni. Mimo wszystko był szczęśliwy, tak samo jak i Mayita. Ten drobny gest, pocałunek był przełomowym dla ich związku. Coś się zmieniło...A co z tego wyniknie ? Czas pokaże...


Odcinek 36

Minione dwa tygodnie przyniosły wiele zmian w życiu Taylora i Mayity. Można powiedzieć, że wszystko zaczęło wracać do normy. Para wspólnie zajmowała się swoją córeczką i na pierwszy rzut oka, wyglądali na szczęśliwą rodzinę. Aż tak kolorowo oczywiście jeszcze nie było, ale wszystko szło w dobrym kierunku, gdyż spędzali Oni razem czas nie tylko z Dulce. Gdy dziewczynka była w odwiedzinach u dziadków lub na spacerze z ciocią, Taylor i May szybko organizowali sobie ten czas...Razem. Chodzili do kina, na bankiety, po za tym mężczyzna towarzyszył gwieździe na każdym jej koncercie. Było tak jak kiedyś. No może nie licząc małego szczegółu jakim jest to, że Puente nadal spał sam na kanapie w salonie. Jednak czerwonowłosa cieszyła się tym co miała, możliwością spędzania z nim czasu, wspólnych zabaw z córeczką, spacerów...Tak jak dziś. Cała trójka wybrała się na spacer do jednego z parków. Dumny tatuś pchał wózek ze swoją małą córeczką, a obok niego szła roześmiana Mayita. Trudno było się nie śmiać, będąc tak szczęśliwym jak Ona. Miała teraz wszystko, cudowne dziecko i ukochanego mężczyznę, który się nimi opiekował. On nie musiał odwzajemniać jej uczuć, nie musiał z nią być jak mężczyzna z kobietą. Gwieździe wystarczyło to, że wrócił i znów tworzą Dulce prawdziwy dom.
- Przestaniesz się w końcu ze mnie śmiać ? - zapytał lekko zawstydzony Taylor. Co go podkusiło, by opowiadać czerwonowłosej o tym co wyprawiała ich córka gdy była z tatą sama.
- Naprawdę wpadłeś na tak genialny pomysł, by nie zakładać jej pampersa i iść z nią oglądać bajkę ? - dopytywała próbując powstrzymać śmiech. Nie było to łatwe, bo oczami wyobraźni zobaczyła już tą scenę.
- A skąd miałem wiedzieć, że mnie osika - zrobił smutną minę i popatrzył błagalnym wzrokiem na May. Cieszył go jej uśmiech, ale czy akurat musiała się śmiać z niego. Przecież nie jest wszechwiedzący i nie wiedział, że córka sprawi mu taką niespodziankę.
- Pomyślmy...Bo dałeś jej w tym samym czasie pić ? - stwierdziła i znów wybuchnęła śmiechem. Choć bardzo się starała to nie mogła się powstrzymać. Nie raz widziała Taylora zajmującego się Duli i za każdym razem musiał zrobić coś co rozbawiło ją do łez. Był cudownym ojcem, ale trochę niezdarnym.
- Nie śmiej się już ze mnie - poprosił.
- Dobrze już się nie śmieję - uśmiechnęła się gwiazda i wyciągnęła spod wózka kocyk, by okryć nim zasypiające dziecko. Mała Dulce rosła jak na drożdżach, jeszcze nie dawno była maleńkim niemowlęciem, a teraz gdy tylko opuszczała wózek trudno było za nią nadążyć. Na szczęście były też takie chwile jak ta, gdy dziewczynka słodko zasypiała. Nagle gdy ruszyli dalej, Mayita poczuła jak Taylor niepewnie chwyta jej dłoń. Bała się, że tylko jej się wydaje i wyobraźnia płata jej figla. Po chwili nie wytrzymała i popatrzyła na ukochanego, który wyglądał na nieco zmieszanego. Jednak nawet na chwile nie wypuścił jej delikatnej dłoni ze swojej, wręcz przeciwnie z każdą sekundą trzymał ją coraz pewniej.
- May... - wyszeptał.
- Ciii...Nic nie mów - poprosiła i przybliżyła się do niego kładąc obie dłonie na jego klatce piersiowej. Brunet wysłuchał jej prośby i już więcej się nie odezwał. Zrobił natomiast coś o wiele ważniejszego i przyjemniejszego. Połączył swoje usta z ustami ukochanej kobiety. Jedną ręką objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, a drugą mocno trzymał wózek ze swoją córeczką. Żadne z nich się tego nie spodziewało, jednak stało się. Ich języki znów rozpoczęły wspólny taniec, który kiedyś im przerwano. Byli razem...Teraz i na zawsze. Bo ich miłość mimo wszystko nie wygasła, wręcz przeciwnie umocniła się, pokonała wszystkie przeszkody i teraz znów popycha ich ku sobie. Gdy w końcu zabrakło im tchu, oderwali się od siebie i Mayita wtuliła się w ramiona ukochanego. Tak bardzo za tym tęskniła, za jego bliskością, dotykiem, ustami...A teraz znów to miała.
- Zawieźmy Duli do Twoich rodziców - zaproponował Puente.
- Chodźmy, po drodze do nich zadzwonię i uprzedzę, że przyjedziemy - uśmiechnęła się gwiazda i jeszcze raz przywarła do zaczerwienionych warg mężczyzny. Wiedziała co ją czeka i już nie mogła się tego doczekać. Dziś wrócą do siebie w każdym tego słowa znaczeniu. Będą jednością, tak jak kiedyś. Idealnym połączeniem dwojga kochających się ludzi. O tym marzyli przez ostatnie miesiące i dziś w końcu będą mogli być razem, zasnąć w swoich ramionach. Oczywiście dziadkowie nie posiadali się z radości, że będą mieli u siebie wnuczkę przez całą noc, ale było jeszcze coś co bardzo ich ucieszyło. Spojrzenia jakie posyłali sobie podczas wizyty u nich Mayita i Taylor. Dobrze wiedzieli co to oznacza i mieli nadzieję, że się nie mylą.
- Taylor... - zaczęła niepewnie czerwonowłosa gdy wrócili już do swojego domu i siedzieli w milczeniu w salonie.
- Chodź tu do mnie - wyciągnął ku niej rękę i gdy kobieta podeszła do niego usadził ją sobie na kolanach - Wiem, że zachowałem się jak idiota. Mimo wszystko nie powinienem był Was zostawiać, szczególnie Ciebie, samej z małym dzieckiem - tłumaczył - Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję - wyznał patrząc prosto w jej brązowe oczy.
- Nie mamy już wpływu na to co było, ale na to co będzie owszem - uśmiechnęła się Mayita gładząc dłonią policzek ukochanego.
- Chcę żebyś wiedziała, że nawet gdy nie byliśmy razem, gdy się wyprowadziłem to nie przestałem Cie kochać nawet na ułamek sekundy - wyznał przytulając ją do siebie.
- Ja Ciebie też kocham i już zawsze będę kochać - wyszeptała rozkoszując się bliskością mężczyzny. Po chwili oboje już zmierzali w kierunku sypialni, namiętnie się całując. Ich ubrania porozrzucane były po całym domu, ale kogo to teraz obchodziło. Gdy dotarli do celu, brunet ułożył się razem z ukochaną na łóżku i pocałunkami doprowadzał ją do szału. Nie było milimetra jej skóry, której by nie zasmakował. Dłońmi na nowo poznawał te cudowne krągłości i idealne kobiece ciało. Doskonale pamiętał jak było im ze sobą dobrze, nie zapomniał gdzie i jak ma dotykać by sprawić tej kobiecie niewyobrażalną przyjemność. Mayita oczywiście nie była mu dłużna i starała się ofiarowywać mu równie cudowne doznania co On jej.
- Tęskniłem...Tak cholernie tęskniłem - wyszeptał całując jej usta.
- Ko...kochanie zrób to wreszcie - błagała czerwonowłosa nie mogąc już wytrzymać. Ona też tęskniła, za nim całym. Marzyła o chwili, w której znów staną się jednością. Będą ze sobą tak blisko jak jest to tylko możliwe. Gdy w końcu to się stało, oboje zatracili się w tym uczuciu bez końca. Od razu odnaleźli wspólny rytm i w całym domu dało się tylko słyszeć westchnienia i ciche jęki. Po osiągnięciu szczytu, wyczerpany i szczęśliwy brunet opadł na poduszkę i przyciągnął do siebie ukochaną, którą jeszcze wstrząsały dreszcze rozkoszy.
- Wszystko w porządku ? - zapytał odgarniając z twarzy czerwone loki.
- Kocham Cię - wyszeptała Mayita po czym zasnęła w ramionach ukochanego. Taylor nie potrzebował nic więcej, to wyznanie w zupełności mu wystarczało. Odzyskał swoją miłość, kobietę dla której jest w stanie zrobić wszystko i której nie zamierza już nigdy stracić. Pokona każdego przeciwnika, który stanie na ich drodze. Nikomu nie pozwoli zburzyć tego szczęścia.


Odcinek 37

Następne dni gwieździe i jej rodzinie mijały podobnie. Razem z Taylorem i Dulce znów tworzyli prawdziwą rodzinę, co ważniejsze szczęśliwą rodzinę. Brunet na dobre przeniósł się do sypialni, a mała Duli zamieszkała w przygotowanym już wcześniej, przez tatusia pokoiku. Mayita z dnia na dzień była coraz szczęśliwsza, po prostu na nowo rozkwitła. Miała wspaniałą córkę i cudownego mężczyznę, który każdej nocy sprawiał, że dotykała nieba. Zresztą nie tylko noce były tak magiczne i piękne. W dzień również korzystali z życia w pełni, każdą wolną chwilę spędzali razem z trójkę lub też z rodziną. Państwo Gomez nie posiadali się ze szczęścia gdy córka wraz z przyszłym zięciem ogłosili im, że znów są razem, oczywiście w tej wiadomości najbardziej ucieszyła ich wizja tego, że wnuczka będzie u nich częściej niż do tej pory. Jak wiadomo para ma do nadrobienia kilkanaście miesięcy rozłąki. Dzisiaj jak zwykle Taylor około godziny piętnastej wrócił do domu, stęskniony za swoimi dwoma księżniczkami. Poranki były dla niego prawdziwą męką, to właśnie wtedy musiał je zostawić i iść do pracy, choć nieraz tak bardzo nie chciał. Gdy dziś przekroczył próg domu i wszedł do salonu zobaczył kobietę, bawiącą się z jego córeczką. Nie widział jej twarzy, bo była odwrócona do niego tyłem, ale mógłby przysiąc, że kogoś mu przypomina.
- Przepraszam - odezwał się - Kim Pani jest ? - zapytał, a owa nieznajoma odwróciła się w jego stronę. Wtedy Taylor przeżył prawdziwy szok. Już wiedział kogo przypomina mu ta kobieta.
- Pana dziewczyną i matką Pana córki - zaśmiała się Mayita. Dlaczego brunet jej nie rozpoznał ? A no dlatego, że gwiazda nie była już czerwonowłosą.
- Kocha...Kochanie co się...Stało z Twoimi włosami ? - zapytał nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Przecież jeszcze rano gdy obudziła się w jego ramionach, bawił się ognistymi lokami, a teraz nie potrafi nawet zidentyfikować koloru jej włosów.
- Mała zmiana - uśmiechnęła się May - Nie podoba Ci się ? - popatrzyła na niego zmartwiona.
- Podo...podoba. Wyglądasz pięknie, ale dlaczego ? I co to za kolor ? Brązowy ? Czarny ? - dopytywał oglądając dokładnie ukochaną. Wyglądała tak inaczej...Dojrzalej, bardziej kobieco o ile w jej przypadku w ogóle jest to możliwe. Nie znał drugiej tak bardzo seksownej i ponętnej kobiety. Mayita Gomez nawet w dresie była boginią.
- Wulkaniczny fiolet - uśmiechnęła się - Pomyślałam, że czas coś zmienić. Teraz gdy jestem matką, a na koncie coraz więcej wiosen...Ten kolor chyba jest bardziej odpowiedni co ? - zapytała wyjmując z kojca Dulce i wracając z powrotem do zszokowanego Taylora. Podobała mu się ta zmiana, ale jak tu odzwyczaić się od ognistej czerwieni.
- Skarbuś a Tobie jak się podoba odmieniona mama ? - brunet przejął w swoje ramiona uśmiechniętą dziewczynkę - Chyba się przyzwyczaimy co ? - pocałował czółko dziecka, a zaraz potem przygarnął do siebie May.
- Kocham Was - uśmiechnęła się fioletowo włosa i wtuliła w ramiona ukochanego. Choć się do tego nie przyznała ta zmiana ma też być oznaką nowego rozdziału w jej życiu. Teraz gdy odzyskała Taylora i znów tworzą prawdziwą rodzinę, wszystko się zmieni. Oczywiście nie zrezygnuje ze swojej pasji, ale na pewno nic nie będzie już takie jak dawniej. Teraz pierwsze miejsce w życiu Mayity zajmuje rodzina. Ukochany mężczyzna i przesłodka córeczka. To dla nich żyje i to Oni są sensem jej życia.
Po wspólnym obiedzie para razem położyła Dulce spać i sami też udali się do swojej sypialni, by trochę odpocząć. Puente nadal nie mógł przyzwyczaić się do nowego koloru włosów swojej kobiety, dlatego też cały czas się jej przyglądał.
- Kochanie czuję się jak jakiś eksponat w muzeum - stwierdziła Mayita opierając brodę na piersi mężczyzny i patrząc na niego. Był jej ideałem, trzeba to przyznać.
- Wiesz co różni Cie od eksponatu w muzeum ? - zapytał, a May pokiwała przecząco głową. Już się bała tego co zaraz usłyszy, bo znając bruneta to ta jego mądra główka już wymyśliła coś co wgniecie w łózko.
- Ciebie oglądać mogę tylko ja - uśmiechnął się i skradł jej buziaka - No i oczywiście Ty jesteś o wiele piękniejsza niż te wszystkie muzealne eksponaty - dodał przytulając do siebie kobietę.
- Ty już tak nie czaruj - zaśmiała się - Już bardziej się w Tobie nie zakocham - powiedziała z przekonaniem wtulając się w jego bezpieczne ramiona.
- Skoro tak to nici z dzisiejszej niespodzianki - ogłosił Taylor udając wielce smutnego i załamanego. Wiedział jak Mayita uwielbia niespodzianki i jak działa na nią jego smutna mina. No cóż kto by się temu oparł.
- Kochanie ! Co to za niespodzianka ? I dlaczego ja nic o niej nie wiem ?! - dopytywała gwiazda. Co jak co, ale niespodzianki przygotowane przez ukochanego zawsze były wspaniałe, więc nie można z nich tak po prostu zrezygnować.
- Bo to niespodzianka. Ale teraz już jest niepotrzebna - stwierdził smutny.
- Może jednak uda mi się Ciebie przekonać, że jest potrzebna - uśmiechnęła się May i delikatnie musnęła usta mężczyzny. Gdy zobaczyła jak ten zamyka oczy i uśmiecha się, postanowiła kontynuować. Powoli delikatny pocałunek przeradzał się w coraz bardziej namiętny i pełen pasji. Puente nie chcąc, by ciemnowłosa przerywała objął ją i przyciągnął do siebie najbliżej jak tylko mógł.
- I co ? Będzie niespodzianka ? - zapytała zmysłowym głosem, cały czas go całując.
- Yhym... - wymruczał - Idziemy na kolację - ogłosił gdy już wrócił do rzeczywistości.
- A co z Duli ? - zapytała Mayita.
- Maria zgodziła się do niej przyjechać, a nawet zabrać ją do Was do domu na całą noc - stwierdził zadowolony z siebie mężczyzna. Trzeba przyznać, że potrafił się zorganizować i zaskoczyć swoją ukochaną.
Jak obiecała młodsza z sióstr punktualnie o dziewiętnastej przyjechała po Dulce i zabrała ją do domu dziadków. Tymczasem jej rodzice szykowali się do wyjścia. Na pewno zajęło by im to o wiele mniej czasu, gdyby nie fakt, że Mayita cały czas chodziła za Taylorem i próbowała wyciągnąć z niego szczegóły niespodzianki. Uwielbiała niespodzianki, ale nigdy nie mogła się ich doczekać i najlepiej jakby od razu mówiono jej o co chodzi. Jednak brunet nie dał się i nie pisnął nawet słowa. Około godziny dwudziestej para znajdowała się już pod jednym z lokali w centrum miasta. Gdy weszli do środka gwiazda zobaczyła coś co już kiedyś widziała. Restauracja była pusta, a jeden jedyny stolik stojący na środku otoczony był świecami.
- Kiedyś... - chciała coś powiedzieć jednak mężczyzna zamknął jej usta pocałunkiem. Kończąc go uśmiechnął się tylko, dając jej do zrozumienia, że słowa są tu niepotrzebne. Przez pierwsze minuty oboje przy stoliku siedzieli w zupełnym milczeniu, tylko na siebie spoglądając. Aż w końcu Taylor odważył się przemówić.
- Kochanie, wiem, że ostatnio nie układało nam się za dobrze. Praktycznie w ogóle nam się nie układało i moja w tym zasługa - mówił - Ale przez te wszystkie miesiące jedno się nie zmieniło...To, że nadal bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie - wyznał podchodząc do niej i klękając przed siedzącą na krześle, zszokowaną Mayitą - Czy zgodzisz się zostać moją żoną po raz drugi ? - zapytał otwierając przed nią dłoń, w której trzymał piękny pierścionek.
- Tak i teraz już nią zostanę - uśmiechnęła się i czule pocałowała bruneta. Gdy ten chciał wsunąć jej na palec krążek, zauważył, że nie zniknął z niego poprzedni. May przez cały czas nosiła na palcu pierścionek, który podarował jej kilkanaście miesięcy temu w Mediolanie.
- Nadal go masz - wyszeptał szczęśliwy.
- Pamiętasz jak prosiłeś, by wyrokiem było dożywocie ze mną ? - popatrzyła na niego - Mówiłam byś uważał co mówisz - zaśmiała się przytulając do niego.
Taylor nie potrafił opisać swojego szczęścia. Zwątpił w kobietę, która kocha go ponad wszystko, która nawet na moment nie przestała wierzyć w to, że jeszcze będą razem. Nie pozwoliła zaprzepaścić tego uczucia, walczyła o nie. Oboje nawet nie spostrzegli gdy kręcili się w kółko na środku sali, szczęśliwi i zakochani. Jednak po chwili stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Mayita osunęła się na ziemię, tracąc przytomność.
- Wezwijcie karetkę ! - krzyknął przerażony Taylor i ukucnął przy ukochanej. Nie miał pojęcia co się stało i był przerażony. Przecież dopiero co ją odzyskał, nie może jej stracić...Mają córeczkę, całe życie przed sobą...Szczęśliwe życie ! Nikt ani nic nie może odebrać mu miłości jego życia, matki jego córki...Jego całego świata. Nie teraz...


Odcinek 38

Po przybyciu karetki do szpitala sanitariusze od razu zabrali gwiazdę na przeróżne badania. Na szczęście Mayita w drodze odzyskała przytomność i nic złego już się z nią nie działo, może po za tym, że była jakaś dziwna i jakby zamknięta w sobie. Taylor natomiast w międzyczasie powiadomił o wszystkim rodziców ukochanej i poprosił, by zajęli się małą Dulce. Teraz czekał w poczekalni na wieści o swojej narzeczonej. Jak na złość na horyzoncie nie pokazywał się żaden lekarz mogący udzielić mu jakiejkolwiek informacji. Gdy Puente pomału tracił już cierpliwość i był w stanie siłą wejść do gabinetu gdzie znajdowała się May, pojawił się przy nim doktor. Jego mina nie wskazywała nic dobrego, ale mężczyzna miał nadzieję, że tylko tak mu się wydaje i zaraz usłyszy, że z jego ukochaną wszystko w porządku i może zabrać ją do domu.
- Pan jest narzeczonym Pani Mayity Gomez ? - zapytał młody mężczyzna. Oczywiście to nie umknęło Taylorowi i jakoś nie spodobał mu się fakt, że zajmuje się On jego kobietą.
- Tak - odpowiedział od razu - Co z nią ? To coś poważnego ? - pytał zdenerwowany.
- Stwierdziliśmy i pacjentki wyczerpanie organizmu. Czy w ostatnim czasie była Ona narażona na większy stres, miała jakiś trudniejszy okres w życiu ? - zapytał lekarz uważnie obserwując bruneta.
- Tak - potwierdził, przecież i tak pewnie większość pielęgniarek w tym szpitalu zna ich życie lepiej niż Oni sami. Więc po co ma to ukrywać. Mieli z Mayitą gorszy okres w życiu, ale ostatnio gwiazda czuła się dobrze i nie narzekała na samopoczucie. Więc skąd to zasłabnięcie ?
- Niestety teraz widać tego skutki. Pacjentka naprawdę musi porządnie wypocząć i nabrać sił, by nie wynikły z tego inne komplikacje - wyjaśnił młody mężczyzna przeglądając kartę May - Jest jeszcze coś...Nie wiem czy zauważył to Pan wcześniej, ale ma Ona lekką depresję - wyjawił lekarz, a Taylor ze zdziwienia aż usiadł na stojącym za nim krześle. Depresja ? Jak to w ogóle możliwe...Przecież ostatnio była taka szczęśliwa i radosna. Gdy bawili się z Duli śmiała się wniebogłosy, a gdy kochali była taka namiętna i pełna uczuć. Całkowicie inna niż kobieta, która może mieć depresję. Zresztą sama mówiła, że się nie załamała ich rozstaniem, że wierzyła w ich miłość...
- Mogę do niej wejść ? - zapytał Puente. Musiał ją jak najszybciej zobaczyć. Nie wierzył w to wszystko, lekarze musieli się pomylić, bo May nie może mieć depresji.
- Problem w tym, że pacjentka nie chce nikogo widzieć - stwierdził - Ale jako, że jest Pan jej narzeczonym i będzie Pan potrzebny, by ją z tego wyciągnąć, to się zgadzam - doktor uścisnął dłoń Taylora i zostawił go samego z tysiącem przeróżnych myśli. Co teraz będzie ? Co z ich córeczką, ślubem, życiem...Czy to możliwe, by Mayita miała depresję ? Jak On mógł do tego dopuścić i nie zauważyć w porę, że dzieje się coś złego. Wchodząc do sali ukochanej zauważył, że leży Ona plecami do drzwi i nie ma najmniejszego zamiaru odwrócić się w jego stronę. Nie miał pojęcia co mówić, co robić i jak jej pomóc.
- May kochanie - wyszeptał siadając na krześle stojącym przy jej łóżku - Skarbie odwróć się w moją stronę - poprosił delikatnie kładąc dłoń na jej ramieniu. Gwiazda jednak nie zareagowała, nawet się nie poruszyła gdy ją dotknął.
- Chcę być sama - stwierdziła oschle.
- Ale skarbie Ty nie jesteś sama i nigdy nie będziesz - wyjaśnił - Kocham Cie i razem przez to przejdziemy. Musisz się postarać dla naszej córeczki, na pewno za Tobą tęskni - mówił do niej najczulej jak tylko potrafił. Jakich argumentów miał użyć, by do niej dotrzeć ? Posłużyć się dzieckiem, swoimi uczuciami...Co zrobić, by wróciła dawna Mayita. Pełna życia, szalona i zawsze uśmiechnięta.
- Nie chcę - oświadczyła.
- Nie mów tak May proszę - wstał z krzesła i usiadł na łóżku, tak by móc zobaczyć twarz ukochanej. Była blada i taka...Nijaka. Bez żadnych uczuć, emocji... - Skarbie popatrz na mnie - poprosił po raz kolejny jednak bez skutku. W końcu nie wytrzymał i sam obrócił głowę Mayity w swoją stronę, tak by móc spojrzeć w jej oczy. Gdy to zrobił zobaczył jak gorzkie łzy spływają po twarzy jego ukochanej. Nie wiele myśląc przytulił ją do siebie najmocniej jak tylko mógł. Ona nie mogła cierpieć, bo On nie jest w stanie tego znieść. Już wystarczająco wycierpiała, teraz musi być szczęśliwa i On zrobi wszystko by tak było.
Gdy tylko Mayita zasnęła, już nieco spokojniejsza, Taylor opuścił szpital i udał się do domu rodziców narzeczonej, by przekazać im informacje o córce i zobaczyć się ze swoją córeczką.
- Cześć myszko - przywitał się z dziewczynką, która gdy tylko zobaczyła tatę wyciągnęła rączki do góry prosząc, by wziął ją na rączki - Grzeczna była moja dziewczynka ? - zapytał całując jej małe rączki.
- Oczywiście, że była i grzecznie bawiła się z dziadkiem - uśmiechnęła się Laura - Ale mów co z Mayitą ? Co powiedział lekarz ? - dopytywała matka dziewczyny.
- Niestety nie jest dobrze - stwierdził smutno brunet - Oprócz tego, że jest wyczerpana ma depresję...Jak stwierdził lekarz lekką... - mówił tuląc do siebie Duli. Teraz Ona była jego jedynym oparciem, trzymając w ramionach córeczkę miał siłę wierzyć, że będzie dobrze. Jeśli nie dla niego, to właśnie dla niej May musi poradzić sobie z chorobą.
- Ale jak to możliwe - zastanawiał się Tony - Przecież Ona była taka szczęśliwa, zwłaszcza ostatnio...A po Waszym rozstaniu też nieźle sobie radziła - rozmyślał Pan Gomez.
- Niestety tak się stało...Teraz musimy być przy niej i ją wspierać co nie będzie łatwe z jej nastawieniem - tłumaczył Puente.
- Zrobimy wszystko by jej pomóc. Nasza córka ma dla kogo żyć - stwierdziła Laura.
- Mam do Państwa prośbę - zaczął Taylor kołysząc w ramionach Dulce - Mogliby Państwo zająć się Duli. Boję się, że sam sobie nie poradzę i chciałbym być cały czas przy May - wyjaśnił całując czółko dziecka.
- Oczywiście, że tak - uśmiechnął się Tony - Nie martw się naszym słoneczkiem, zajmiemy się nią - zapewnił głaskając małą po główce.
Gdy Taylor pożegnał się z córeczką i rodzicami Mayity wrócił do swojego domu, by się odświeżyć i przebrać. Cóż garnitur nie był zbyt wygodnym strojem do siedzenia w szpitalu. Jak najszybciej chciał wrócić do ukochanej i być przy niej, pokazać, że jest z nią na dobre i na z złe, że będzie ją wspierał zawsze...Musi sprawić by wróciła dawna Mayita...Potrzebuje jej bardziej niż tlenu, nie wyobraża sobie, by w jego życiu nie było już tej małej złośnicy, która rozjaśnia mu każdy dzień. Mają córeczkę i mnóstwo planów na przyszłość, które muszą zrealizować...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 13:16 :44 , 04 Maj 2010    Temat postu:

Odcinek 39

W kolejnych dniach stan w jakim znajdowała się Mayita, nie uległ poprawie, ale na szczęście nie uległ też pogorszeniu. Gwiazda nadal nie miała ochoty nikogo widzieć, ani z nikim rozmawiać. Całymi dniami siedziała w szpitalnej sali i patrzyła się w cztery ściany. Nikt nie potrafił do niej dotrzeć. Taylor robił co tylko mógł, by pomóc ukochanej jednak ta za każdym razem odrzucała tą pomoc. Dzisiaj postanowił postawić wszystko na jedną kartkę i do szpitala zabrać małą Dulce. Dziewczynka codziennie pytała o swoją mamę, a dziadkowie i tata nie wiedzieli już co mają mówić, by usprawiedliwić nieobecność May. Puente długo zastanawiał się nad tym czy powinien zabrać niespełna półtoraroczne dziecko do szpitala i wspólnie z Państwem Gomez, doszedł do wniosku, że to jedyna szansa na odzyskanie dawnej Mayity. Córeczka była dla niej wszystkim i kochała ją ponad wszystko...To nie mogło przeminąć i na pewno nie odtrąci Dulce.
Brunet niepewnym krokiem wszedł do sali fioletowo włosej, trzymając na rękach małą, uśmiechniętą dziewczynkę. Gdy ta tylko zobaczyła swoją mamusie od razu wyciągnęła w jej stronę rączki.
- Mami ! - krzyknęła szczęśliwa, rwąc się do zaskoczonej i nieco przestraszonej mamy.
- Dlaczego ją tu przyprowadziłeś ? - zapytała patrząc na Taylora. Nie mogła znieść widoku swojej małej księżniczki...Tak bardzo chciała ją przytulić, być przy niej...Ale miała w sobie jakiś hamulec, nie mogła tego zrobić tak po prostu...Chciała, ale nie mogła.
- To Twoja córka, tęskni za Tobą - stwierdził mężczyzna, sadzając małą na łóżku tuż obok May - Zresztą nie tylko Ona - dodał już nieco ciszej spoglądając na narzeczoną.
- Mami ! - powtórzyła jeszcze raz, kładąc główkę na piersiach ciemnowłosej i przytulając się do niej. To wystarczyło, by gwiazda pozbyła się jednego z "hamulców". Ta mała istotka sprawiła, że już dłużej nie mogła wytrzymać tej samotności, którą sama sobie sprawiła...Przytuliła do siebie Dulce i ucałowała jej czółko uśmiechając się przy tym czule.
- Cześć kochanie - wyszeptała powstrzymując łzy - Mamusia też za Tobą tęskniła...Bardzo - mówiła, cały czas tuląc do siebie dziewczynkę.
Taylor siedząc obok nich uśmiechał się i z radością patrzył jak Mayita znów zaczyna przypominać kobietę, którą kocha ponad wszystko. Cieszył się z podjętej decyzji, dzięki Duli, May zaczyna się otwierać i coś w niej pęka. Bariera jaką postawiła między sobą, a bliskimi.
- Oć ! - dziewczynka chwyciła mamę za rękę i próbowała stanąć na łóżku.
- Ale My nigdzie nie idziemy Skarbie - uśmiechnął się Taylor i przytrzymał małą szatynkę - Na razie przyszliśmy odwiedzić mamusię - wyjaśnił i zobaczył grymas na twarzy dziecka. To nie wróżyło nic dobrego...
- Córeczko, za kilka dni jak przyjdziesz z tatusiem to mamusia już razem z Wami wróci do domku, dobrze ? - Mayita spokojnie tłumaczyła wszystko Dulce, która obserwowała ich uważnie.
- Domu ! Mami ! Oć domu ! - nadal upierała się przy swoim dziewczynka.
- Duli dzisiaj nie zabierzemy mamy do domu - Puente posadził sobie córkę na kolanach - Mama musi jeszcze zostać w szpitalu. Ale jak tylko pan doktor zbada mamusie to zabierzemy ją do domku...Zgadzasz się ? - popatrzył błagalnie na małą. Co jak co ale ta maleńka istotka była uparta i zawsze wszystko musiało być tak jak chce Dulce. Taylor nie musiał się długo zastanawiać po kim Ona to ma, wystarczyło podnieść wzrok na May, która o dziwo teraz się uśmiechała. Widok dorosłego faceta, rozmawiającego z małą, śliczną i upartą dziewczynką rozweseliłby chyba każdego. Dla gwiazdy to był szczególny widok, bo tym facetem był jej ukochany, a dziewczynką jej kochana córeczka.
- Zabierz ją do domu...Przecież wiesz, że i tak zdania nie zmieni - zaśmiała się fioletowo włosa, a brunet miał ochotę skakać i krzyczeć z radości. Tak bardzo tęsknił za jej uśmiechem, a śmiech przeszedł już jego najśmielsze oczekiwania.
- Dobrze - zgodził się - Zawiozę ją do Twoich rodziców i wrócę - stwierdził spoglądając na narzeczoną.
- Dobrze - odpowiedziała żegnając się z Dulce. Nie trudno się domyślić, że mała nie miała najmniejszej ochoty opuszczać mamy...Jednak po chwili Taylorowi udało się wyciągnąć ją z sali i zawieźć do domu dziadków. Tam Puente streścił pokrótce Laurze i Tony'emu to co wydarzyło się w szpitalu i jeszcze przez chwile cieszył się tym razem z nimi. To naprawdę był bardzo ważny moment w życiu całej rodziny, być może właśnie dziś wszystko zaczyna wkraczać na dobrą drogę i już za jakiś czas znów staną się prawdziwą rodziną.
Nie minęła nawet godzina gdy Taylor po raz drugi dzisiejszego dnia przekroczył próg prywatnej kliniki, gdzie leżała jego ukochana. Teraz nie bał już się wejść do jej sali i zmierzyć z tym co tam zastanie. Ku jego zadowoleniu, w czasie tych kilkudziesięciu minut nieobecności w sali Mayity zaszło wiele zmian. Odsłoniła zasłony, które do tej pory cały czas były zasłonięte, a na stoliku postawiła mały bukiecik kwiatów.
- Jak się czujesz ? - zapytał siadając obok niej.
- A jak Ty byś się czuł na moim miejscu ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Bo jak może się czuć osoba, która odrzuca wszystkich, którzy ją kochają, odpycha ich od siebie nie mając żadnych powodów by to robić...
- Każdy może mieć gorsze dni - pocieszył ją Taylor ujmując w swoje dłonie, jej drobne rączki. Nie chciał, by była smutna i dołowała się niepotrzebnie tym, co tak naprawdę jest już nieistotne.
- Tak, ale nie każdy odtrąca bliskich i zachowuje się w taki sposób jak ja...To ja powinnam prosić Cię o pomoc, a tymczasem to Ty błagałeś mnie bym ją przyjęła... - mówił patrząc na niego - A co ja robiłam ? Zachowywałam się jak idiotka i Cie raniłam - kontynuowała fioletowo włosa.
- Nie przejmuj się tym kochanie...Przecież obiecałem, że będę przy Tobie zawsze - przypomniał Puente - Zawsze - powtórzył przytulając ją mocno do siebie. Właśnie tego potrzebował, poczuć ciepło tego drobnego ciałka...Dotyku kobiety, która jest dla niego wszystkim co najcenniejsze i najpiękniejsze...Jest jego narzeczoną, kobietą, kochanką i co najważniejsze jest matką jego córki.
- Chcę wrócić do domu - wyszeptała, nie pozwalając brunetowi odsunąć się od siebie. Było jej zbyt dobrze...Choć nie potrafiła jeszcze cieszyć się wszystkim tak jak kiedyś...To jej życie znów nabierało barw i sensu...Właśnie dzięki temu mężczyźnie. Przy nim wszystko było łatwe i takie proste do osiągnięcia.
- Porozmawiam z lekarzem i poproszę go o wypis - uśmiechnął się Taylor całując ją delikatnie w usta - Duli jednak postawiła na swoim - zaśmiał się, a May razem z nim.
Lekarz nie widział żadnych przeciwwskazań co do wypisania gwiazdy ze szpitala i na prośbę Taylora, wypisał wypis, by gwiazda mogła wrócić do domu...Do swojej rodziny i bliskich. To na pewno będzie dla niej o wiele lepszą terapią niż pobyt w szpitalu, który i tak nie jest już konieczny. Szczęśliwy Taylor z uśmiechem od ucha do ucha wrócił do ciemno włosej i gdy zobaczył, że stoi Ona przy oknie podszedł do niej i chwycił na ręce.
- Taylor ! - krzyknęła przestraszona - Co Ty wariacie robisz ? Przestraszyłeś mnie - powiedziała smutno, jednak mocno wtuliła się w ramiona ukochanego.
- Przepraszam - wyszeptał prosto do jej ucha - W ramach przeprosin przyjmij ode mnie to - wręczył jej wypis i skradł buziaka.
- Chyba Ci wybaczę - stwierdziła gwiazda udając, że się nad czymś zastanawia.
- Chyba ? - zapytał Taylor podchodząc do niej i obejmując ją w pasie - To chyba bardzo mi się nie podoba - wyszeptał tuż przy jej ustach, po czym zatopił się w nich. Całował ją z taką pasją i namiętnością...Można by odnieść wrażenie, że zaraz zmiażdży jej wargi, jednak brunet wiedział co robi. Choć pocałunek był bardzo namiętny i gwałtowny był też delikatny...Pełen miłości, pasji, pożądania, tęsknoty...
- Wybaczam - wyszeptała Mayita odrywając się od ust ukochanego, by zaczerpnąć trochę powietrza - Wracajmy do domu - poprosiła.
- Jedźmy - uśmiechnął się i chwycił dłoń narzeczonej.
Wspólnie opuścili szpital i udali się do domu rodziców May. Gwiazda nie mogła doczekać się spotkania z nimi i siostrą, no i oczywiście ze swoją małą księżniczką, za którą już zdążyła się stęsknić...


Odcinek 40

Trzy miesiące później

Dziś mijają dokładnie trzy miesiące od powrotu Mayity ze szpitala. Zarówno dla niej jak i dla Taylora były to bardzo pracowite miesiące. Para nareszcie doczekała się tego jakże upragnionego dnia, dnia swojego ślubu. Teraz nikt już nie pamięta tego co miało miejsce jakiś czas temu, gwiazda przy ukochanym i rodzinie narodziła się na nowo. Ciężkie chwile odeszły w niepamięć i zastąpiły je nowe szczęśliwe i radosne wspomnienia, wspólnych chwil w gronie najbliższych.
May już od rana wspólnie z siostrą i mamą szykowała się do tego cudownego dnia. Piękna, biała suknia leżała na niej idealnie...Jak powiedział sam Tony, jego córka jest idealną panną młodą. Taylor również szykował się pod czujnym okiem brata i teścia oraz swojej córeczki, która chyba najbardziej cieszyła się tym dniem. W końcu w domu było tyle ludzi i miała się z kim bawić. Gdy nareszcie panna młoda opuściła sypialnię i pokazała się u szczytu schodów, jej przyszły mąż zaniemówił z wrażenia. Jako jedyny nie widział wcześniej sukni i nie miał pojęcia jak wyglądała będzie tego dnia jego ukochana. Ledwo ustał na nogach, gdy Mayita znalazła się obok niego i przywitała go delikatnym pocałunkiem. Była taka piękna i delikatna...I tylko jego...
W kapliczce na parę młodą czekali już pozostali goście wraz z księdzem. Nikt nie mógł oderwać oczu od dwójki zakochanych w sobie ludzi, przysięgających sobie przed Bogiem wieczną miłość, na dobre i na złe. Sama Mayita uroniła kilka łez wzruszenia i szczęścia, gdy Taylor już jako jej mąż wsuwał na jej palec złoty krążek. Nareszcie była jego żoną...Zaczynali nowe, wspólne życie...Oni i ich córeczka.
- Kocham Cię - wyszeptał Taylor składając, oczywiście za pozwoleniem księdza, na ustach żony pocałunek. Tak długo o tym marzył...Oboje marzyli. Byli małżeństwem i nikt ani nic nie jest w stanie teraz ich rozdzielić.
Po uroczystości wszyscy obecni, rodziny i przyjaciele pary młodej udali się do jednej z restauracji, gdzie czekał na nich poczęstunek. Jako, że młode małżeństwo jeszcze dziś udawało się w podróż poślubną, nie mogło zbyt długo towarzyszyć gościom podczas zabawy. Razem z małą Dulce i rodzicami Mayity udali się do swojego domu, by dokończyć pakowanie i na spokojnie pożegnać się z córką.
- Mami ! - krzyknęła szczęśliwa dziewczynka i rzuciła się fioletowo włosej na szyję, gdy ta opuściła już łazienkę w nieco wygodniejszym stroju niż suknia ślubna.
- Słucham córeczko - ucałowała czółko dziecka.
- A cy Ty i tatuś, psywieziecie mi blaciska ? - zapytała, a para w tym samym momencie spojrzała na siebie zaskoczona. I co odpowiedzieć dwuletniemu dziecku w takim momencie ?
- Księżniczko - zaczął Taylor przejmując Dulce w swoje ramiona - Jeśli chcesz mieć braciszka to musisz o to poprosić bociana, jestem pewien, że jeśli ładnie go poprosisz to na pewno Ci go przyniesie - uśmiechnął się i spojrzał znacząco na May, która nadal była w ciężkim szoku. Gdy się z niego otrząsnęła podeszła do nich i przytuliła się do męża. Chyba właśnie nadszedł czas, by zdradzić swoją małą tajemnicę.
- Chyba już go o to poprosiłaś co myszko - pogłaskała małą po główce i spojrzała na bruneta. Teraz z kolei to On był w niemałym szoku.
- Tak, dziadzia plosił z Duli - pochwaliła się dumna dziewczynka.
- Kochanie...Ty...Ty - jąkał się Taylor cały czas obejmując swoje dwie królewny - Jesteś w ciąży ? - zapytał w końcu patrząc z niedowierzaniem na żonę. Jak to możliwe, że nie zauważył ? Przecież ostatnio przebywają ze sobą cały czas...
- Tak - odpowiedziała szczęśliwa gwiazda - Dokładnie w piątym tygodniu - dodała.
- Boże ! - krzyknął tylko i zaczął kręcić się w kółko razem z córką i żoną. Czy mogło go spotkać dziś coś jeszcze piękniejszego ? Kilka godzin temu przed obliczem Boga wsunął na palec ukochanej kobiety obrączkę...Znak ich miłości...A teraz dowiaduje się, że po raz drugi zostanie ojcem ! Ta cudowna kobieta da mu drugie wspaniałe dziecko. Owoc łączącego ich uczucia.
- Tati puść ! - oburzyła się Dulce.
- Skarbie będziesz miała braciszka ! - ciszył się tuląc do siebie dziewczynkę.
- A dzie On jeśt ? - zapytała zaciekawiona tym faktem szatynka - Mami - popatrzyła na wzruszoną Mayite, która nie potrafiła powstrzymać łez szczęścia patrząc na szczęśliwego męża. Spodziewała się, że ta wiadomość go ucieszy, ale jego reakcja przeszła jej najśmielsze oczekiwania.
- U mamusi w brzuszku - uśmiechnęła się May przykładając rączkę córeczki do swojego płaskiego jeszcze brzucha - Teraz jest jeszcze bardzo malutki, ale jak już trochę podrośnie, mama pojedzie do Pana doktora i On wyciągnie go z brzuszka - tłumaczyła powstrzymując śmiech. Nigdy nie przypuszczała, że mówienie o tak na pozór prostych sprawach jest takie trudne. Szczególnie gdy słuchaczem jest mała dziewczynka i jej roześmiany ojciec.
- Kochanie zapisz mi to - zaśmiał się całując żonę w usta.
Gdy cała rodzina doszła już do tego gdzie jest teraz braciszek Dulce i kiedy będzie mogła się z nim pobawić, razem udali się do domu rodziców Mayity, by tam zostawić małą. Oczywiście rozstanie nie przyszło łatwo, szczególnie po tym jak Tony i Laura dowiedzieli się, że po raz drugi zostaną dziadkami. Na szczęście po jakimś czasie młodemu małżeństwu udało się dotrzeć na lotnisko i wyruszyć w podróż poślubną.
Cozumel tak to właśnie tu dotarli Mayita i Taylor. Piękna meksykańska wyspa na Morzu Karaibskim i Oni dwoje. Po rozpakowaniu walizek i zapoznaniu się z hotelem, w którym mieli mieszkać przez najbliższe dni, razem udali się na plaże. Spacerując brzegiem morza wspólnie podziwiali piękny zachód słońca. Jeszcze jakiś czas temu ich wspólne życie stało pod wielkim znakiem zapytania, a teraz są małżeństwem...Wszystko nareszcie było tak jak powinno.
- Nie mogę w to wszystko uwierzyć - westchnęła po chwili Mayita - Jesteś moim mężem - uśmiechnęła się zarzucając ramiona na szyję Taylora.
- Yhym...A Ty moją żoną - musnął delikatnie jej usta.
- I mamy wspaniałą córkę - tym razem to fioletowo włosa pocałowała ukochanego.
- I cudowne maleństwo pod Twoim serduszkiem - dodał brunet przytulając do siebie żonę - Nie wyobrażasz sobie nawet jaki jestem szczęśliwy - wyszeptał.
- Kocham Cię - wyznała po raz kolejny Mayita - Zawsze będę Cie kochała - obiecała.
- I ja będę Was kochał zawsze - uśmiechnął się Puente i namiętnie pocałował kobietę swojego życia. Bez zbędnych słów para szybko udała się z powrotem do hotelu, by tam po raz kolejny zatracić się w swojej miłości. W uczuciu o które walczyli, któremu nie pozwolili zginąć.
- Nie wiem czym sobie zasłużyłem na taki skarb jak Ty - wyszeptał Taylor całując delikatnie każdy milimetr ciała swojej żony. Choć znał je na pamięć, każdej nocy chciał uczyć się go na nowo. Pieścić, całować jakby miałby to być ich pierwszy i ostatni raz.
- Nie wiem, ale ja do końca życia będę dziękowała Bogu, że postawił Cie na mojej drodze - stwierdziła Mayita całując go namiętnie. Znów stali się jednością. Idealnym połączeniem dwóch ciał i dusz. Żyli dzięki sobie i dla siebie... Każdy nowy dzień miał być ich dniem... Kochali się i to było najważniejsze... Wiedzieli, że nic, ani nikt nie jest w stanie pokonać ich uczucia. Gdy są razem nie ma przeszkody, której by nie pokonali. Właśnie dziś zaczęło się dla nich nowe wspólne życie, które na pewno jeszcze nie raz wystawi ich na ciężką próbę. Ale Oni byli na to przygotowani.



EPILOG

Trzy lata później

Duży dom z przepięknym ogrodem, pełnym dziecięcych zabawek. Huśtawki, piaskownice i inne przeróżne rzeczy tworzące raj każdego małego dziecka. Jednak w tym domu i w tej rodzinie nie to jest najpiękniejsze i daje domownikom wiele radości. W domu rodziny Puente najważniejsza i najpiękniejsza jest miłość. Każdego dnia te cztery osoby dowodzą, że jeśli się kocha, pokona się każdą przeszkodę i osiągnie każdy, nawet najwyższy szczyt.
Mayita i Taylor są szczęśliwym małżeństwem od trzech lat, którego owocami są Dulce i Dominic. Dwa małe potworki będące całym światem swoich rodziców.
Dziś cała czwórka znów była razem. Niestety praca May wymagała od niej wielu poświęceń w tym największego, opuszczania rodziny w najlepszym wypadku na kilka godzin, a w najgorszym na kilka dni. Jednak Taylor i dzieci za każdym razem gdy gwiazda musiała wyjechać, wspierali ją i dodawali otuchy. Teraz mogli cieszyć się sobą, w zaciszu domowego ogrodu, gdzie cały świat przestawał istnieć. Byli tylko Oni.
- I jak było na koncercie ? - zapytał brunet przytulając do siebie żonę.
- Jak zwykle fani byli cudowni, ale tęskniłam za Wami - wyznała całując go delikatnie w usta. Kochała to co robiła. Scena, występy, fani byli dla niej bardzo ważni...Przed pojawieniem się Taylora byli najważniejsi...Ale teraz gdy ma cudownego męża i dwójkę wspaniałych dzieci, koncerty wiążą się z tęsknotą za nimi.
- Mamusiu Domi patrzy, nie całujcie się - skarciła rodziców Dulce, trzymając za rączkę swojego młodszego braciszka. Taylor i Mayita popatrzyli na stojącą przed nimi parkę i wybuchnęli śmiechem.
- Perełko ale to nic złego, że tatuś całuje mamusię - wyjaśniła fioletowo włosa - Tak okazuje to jak bardzo mnie kocha wiesz - uśmiechnęła się sadzając sobie dziewczynkę na kolanach, a brunet w tym czasie chwycił na ręce swojego synka.
- Kocha ! - powtórzył szczęśliwy Dominic przytulając się do Taylora.
- My z Domim też Was kochamy - powiedziała mała szatynka dając mamie całusa w policzek. Mayita nie potrafiła ukryć swojego wzruszenia...Dzieci i mąż byli całym jej światem. Przy nich wszystko było takie proste, nie było smutku, choć nie raz los wystawiał ich na ciężką próbę.
- No dobra to kto idzie z tatusiem do kuchni po lody ? - zapytał Taylor wstając z huśtawki, na której do tej pory wszyscy siedzieli.
- Ja ! - rozległ się krzyk Dulce i Dominica.
- To może chodźmy wszyscy - zaśmiała się May.
- To co ? - brunet popatrzył na swoje pociechy - Kto pierwszy w kuchni ? - uśmiechnął się, a dzieci już nie było. Para natomiast nadal stała w ogrodzie i czule na siebie spoglądała.
- Kocham Cię - wyszeptała fioletowo włosa wtulając się w bezpieczne ramiona męża.
- A ja kocham Ciebie skarbie - odpowiedział zatapiając się w jej cudownych ustach. Mógł ją całować całymi dniami i nocami, a i tak nigdy nie miałby dość. Była jego kobietą...Jego życiem i całym światem. Do dziś co dzień rano, gdy budził się trzymając ją w swoich ramionach, dziękował Bogu, że postawił tą istotkę na jego drodze i sprawił, że ta droga stała się ich wspólną.

FIN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Szaleniec



Szaleniec
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 21:42 :40 , 04 Maj 2010    Temat postu:

piekna telka
wiele przeszli w życiu, ale i tak są razem
cieszę się że tak to się skończyło
dulce i dominic są słodcy
dwa małe potworki
uwielbiam ich WesolyWesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inés
Moderatorka Roku xD



Moderatorka Roku xD
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1865
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 22:13 :28 , 04 Maj 2010    Temat postu:

To też czytałam XD Wesoly

I jestem bardzo zadowolona Wesoly Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 22:16 :17 , 04 Maj 2010    Temat postu:

Dzięki dziewczynki ;*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fafunia87
Pupilek Psychiatry



Pupilek Psychiatry
Dołączył: 27 Kwi 2010
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 22:27 :11 , 04 Maj 2010    Temat postu:

czytałam wcześniej bardzo i się spodobała ta tekla, jeszcze raz przeczytam Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candysia
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:15 :27 , 21 Lis 2010    Temat postu:

Z wielką przyjemnością przeczytałam to opowiadanie po raz trzeci Mruga Za każdym razem coś nowego mnie fascynowało. Tym razem to jak bardzo Mayita i Taylor czekali na swojego maluszka. Wcześniej że dla niej ważniejszy był Taylor i mogła dla niego zrezygnować z kariery. Zakończenie bajkowe Mruga Bardzo się cieszę że mogłam przeczyta to rewelacyjne opowiadanie a raczej niesamowitą historię Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martusia14
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 10:53 :16 , 30 Lis 2010    Temat postu:

Natknełam sie na to opowiadanie po raz kolejny i znowu przeczytałam je całe. I po raz kolejny pojawia sie dowód na to ze szczerosc i zaufanie to podstawa w każdym związku.
Nasza kochana parka mimo iz w pierszych chwialch kiedy pojawialy sie trudności zostawilali druga osobe to i tak w końcu miłośc i tęsknota zwyciążała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:Michalina:
Moderatorka



Moderatorka
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 21:36 :08 , 30 Lis 2010    Temat postu:

Dzięki dziewczynki Wesoly

Aż mi się miło zrobiło, że ktoś wraca do moich zakończonych opowiadań Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Zakończona Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin