|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 14:33 :17 , 22 Kwi 2010 Temat postu: Czas Dorosnąć | EPILOG | 16.01. |
|
|
Scenariusz : Ja
Odcinki : 50
Premiera : ???
Carlos jest, a raczej był, rozpieszczonym synkiem swoich rodziców. Zawsze dostawał to czego chciał, a odmowa dla niego nie istniała. Wszystko zmieniło się w dniu jego dwudziestych drugich urodzin, gdy rodzice powiedzieli dość. Imprezy, panienki na jedną noc, to to o czym musi zapomnieć. Studia, praca i idealna narzeczona to to co jest jego najbliższą przyszłością. Czy Carlos będzie w stanie spełnić żądania rodziców ? Czy wieczne dziecko jest w stanie dorosnąć ? Co zmieni pojawienie się w jego życiu jej ? Idealnej dziewczyny z dobrego domu.
Tego dowiecie się czytając tą telenowelę.
Wiek : 22 lata.
Zajęcie : Imprezy.
Hobby : Dziewczyny.
Wiek : 21 lat.
Zajęcie : Studia - Psychologia.
Hobby : Muzyka.
Wiek : 23 lat.
Zajęcie : Studia - Biznes.
Hobby : Imprezy.
Wiek : 21 lat.
Zajęcie : Studia - AWFiS.
Hobby : Sport.
Amanda i Alfonso Lozano - rodzice Carlosa.
Miranda i Federico Espino - rodzice Angie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez :Michalina: dnia 22:23 :11 , 16 Sty 2011, w całości zmieniany 26 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 14:36 :22 , 22 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Odcinek 1
Jak to jest obudzić się ze świadomością, że właśnie od dziś Twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni ? A jak poradzić sobie z tą świadomością mając niewyobrażalnego kaca i ból głowy nie do opisania ?
Nad tym zastanawiał się właśnie Carlos, jeszcze wczoraj rozpieszczony synek swoich rodziców, a dziś mężczyzna, który musi poukładać swoje życie. Tylko jak to zrobić nie mając o niczym pojęcia. Kilka godzin temu to ojciec załatwiał wszystko za niego, a matka pilnowała by nic nie zabrakło jej synkowi. Do czasu. Właśnie wczoraj w dniu jego dwudziestych drugich urodzin z ust jego własnego ojca padły te jakże skomplikowane słowa "Synu czas dorosnąć". Carlos nie miał pojęcia jak teraz będzie wyglądało jego życie. Imprezy zamieni na studia, chętne panienki na porządną narzeczoną, a czas wolny na pracę. Nie, nie to przecież niemożliwe, On Carlos Lozano nie może stać się przykładnym synem, studentem, narzeczonym. Nie może, ale musi. Przecież gdy straci wszystko, chcąc zachować swoją wolność, to tym bardziej sobie nie poradzi. Brunet nawet nie chciał myśleć o tym co go czeka, ale cóż nikt nie mówił, ze będzie łatwo. Wstał, wziął prysznic, ubrał się i poszedł na spotkanie z życiem. Ku jego zaskoczeniu dziś rodzice byli w domu i co więcej najwyraźniej na niego czekali.
- Witaj synku - Amanda ucałowała syna na dzień dobry. Nie dało się ukryć, że jest jej oczkiem w głowie i gdyby mogła zrobiła by dla niego i za niego wszystko.
- Usiądź - ojciec wskazał mu fotel - Jak wiesz od dziś zaczynasz zmieniać swoje życie. Zaczniemy więc od Twoich studiów - tłumaczył Alfonso podając synowi jakieś ulotki.
- Skoro mam dorosnąć to chyba mogę sam sobie wybrać kierunek - powiedział przeglądając kartki.
- Tak i zrobisz to teraz, a później pojedziemy na wybraną przez Ciebie uczelnię i się tam zapiszesz - stwierdził mężczyzna. Widać było, że zależy mu na tym, by jego syn stał się w końcu prawdziwym, odpowiedzialnym facetem.
- To może zaprowadzisz mnie tam jeszcze za rączkę - zakpił Carlos werując kolejne oferty. Jak na złość każdy kolejny kierunek był gorszy od poprzedniego, kto w ogóle wymyślił te cholerne studia, strata czasu i nic więcej. Ale jak się ma nóż na gardle to cóż, nie ma innego wyjścia.
- Nie pogarszaj swojej sytuacji, a jeśli chodzi o pracę to umówiłem Cie na rozmowę z moim przyjacielem, ojcem dziewczyny, z którą chcę Cie poznać - mówił ojciec. No tak jeszcze tego tylko brakowało, by dziewczynę też mu wybrali. Mógł ją sobie nawet wyobrazić, cnotliwa dziewczynka z nosem w książkach. Za jakie grzechy On musi tak cierpieć ?
- Tato ! Nie mam zamiaru robić tego co chcesz, sam znajdę sobie porządną kobietę - stwierdził oburzony chłopak.
- Za późno, jutro jesteśmy zaproszeni do nich na kolację - powiedział całkiem spokojnie Alfonso, przywykł już do zachowania syna i wiedział, że ten zrobi wszystko by nie stracić majątku.
- Pięknie ! Może jeszcze jakieś rewelacje ? - Carlos spojrzał na ojca. Zastanawiał się czy czasem ktoś mu go nie podmienił, bo jak dobry tatuś może pakować swojego jedynego synka w takie bagno ? Młody Lozano nie wyobrażał sobie kolacji z przyjaciółmi rodziców i ich córką. No chyba, że okaże się Ona długonogą blondynką z idealną klatką piersiową.
- Już nic, ale zbieraj się, jedziemy na uczelnię, a później do biura Twojego nowego pracodawcy - zakomunikował mężczyzna i razem z chłopakiem udał się do samochodu. O ile wizyta na uczelni wybranej przez Carlosa minęła szybko i bezboleśnie, pewnie za sprawą tego, ze musiał się On tam tylko przedstawić, to rozmowa z przyjacielem ojca nie była już tak przyjemna. Oczywiście najpierw starsi panowie musieli sobie trochę posłodzić i nazachwycać swoimi firmami, później dziećmi, a na końcu przyszedł czas na nudzonego już wszystkim bruneta.
- A więc chłopcze to będzie Twoje miejsce pracy - tłumaczył Federico - Jak na razie Twoim zadaniem będzie wypełniani mało skomplikowanych dokumentów i pilnowanie by się to wszystko nie pogubiło - opowiadał dalej mężczyzna. Więc już wszystko jasne od dziś jesteś trzy p, przynieś, podaj, pozamiataj. I po co to wszystko ? Na jaką cholerę On syn, człowieka śpiącego na pieniądzach ma pracować ? No dobra to da się znieść, ale spotkanie z córką tego człowieka to już lekkie przegięcie, przecież to nie średniowiecze, by spotykać się z kimś bo tak chce ojciec. Ale chwileczkę przecież to tylko kolacja, nikt obrączek na place nie wkłada, więc może czas wyluzować.
- No to jutro widzimy się u nas na kolacji - uśmiechnął się Federico - Angie już nie może doczekać się tego spotkania - mówił, a Carlos modlił się by już skończył. Skoro ta dziewczyna cieszy się z tego spotkania, to na bank coś jest z nią nie tak. Panowie po chwili pożegnali się i młody Lozano w końcu mógł się odprężyć.
- Mam nadzieję, ze nie wywiniesz jutro żadnego numeru - Alfonso spojrzał ostrzegawczo na syna - Masz być miły i uprzejmy dla tej panienki - dodał.
- Wiem jak należy traktować kobiety, więc nie truj - poprosił mając już wszystkiego serdecznie dosyć. Czuł się tak jakby grał w jakieś słabej komedii, bo cholera jasna, który rodzic w taki sposób wychowuje swoje dorosłe już dziecko. Zgodnie z prośbą syna, Lozano zatrzymał się przed domem jego przyjaciela, w końcu nie zamknie chłopaka w domu.
- Tylko pamiętaj, zero imprez i panienek - powiedział na odchodne. Carlos tylko pokiwał głową na znak, ze zrozumiał i ruszył do domu przyjaciela. Bo do kogo miał pójść jak wszyscy powariowali.
- Witam studenta - zaśmiał się Raul podając brunetowi piwo.
- Weź mnie nie wkurzaj jeszcze Ty - Carlos rozsiadł się na fotelu - Wiesz co oni wymyślili, że będzie mnie wychowywała jakaś panna z dobrego domu - opowiadał załamany - Ma mnie sprowadzić na właściwe tory - dodał.
- I co w tym takiego strasznego ? - zapytał szatyn, który sam, choć był uważany za podrywacza, od dawna miał dziewczynę, którą kochał i szanował.
- Cholera czy Ciebie też coś ciężkiego w łeb uderzyło ! Wyobrażasz sobie mnie w roli grzecznego chłopca, któremu wystarczy trzymanie za rączkę ?! - krzyczał zdenerwowany. Fakt trudno było go sobie wyobrazić w takiej sytuacji. Do tej pory naiwne lalki same wchodziły mu do łóżka i starały się o jego względy, a teraz to On będzie musiał zabiegać o kobietę. Ale czy będzie potrafił ?
- A dlaczego od razu zakładasz, że trafi Ci się jakaś cnotka. Może to całkiem fajna laska - pocieszał go Raul. Choć nie rozumiał przyjaciela to wiedział, że musi go teraz wspierać i pokazać mu jakieś plusy tej sytuacji.
- Wiesz po spotkaniu z jej ojcem, szczerze w to wątpię - stwierdził biorąc kolejny łyk piwa. I pomyśleć, że jeszcze chwila i nawet tego nie będzie mógł zrobić.
- Nie przesadzaj, pójdziesz tam i zobaczysz jak wygląda sytuacja. W razie czego poszukamy kogoś w koleżankach mojej księżniczki - uśmiechnął się i poklepał przyjaciela po plecach. Carlos bardzo chciał by tak było, nie zniesie udawania, że wszystko jest dobrze, gdy tak nie będzie. Musi się zmienić, ale nie zamierza płacić za to zbyt wysokiej ceny, ceny swojego wizerunku. Zgodnie z obietnicą daną ojcu, do domu wrócił wcześnie i bez zbędnych promili we krwi. Teraz pozostało mu tylko czekać na jutro i na spotkanie z idealną dziewczyną. A co będzie gdy Ona naprawdę okaże się idealna ?
Odcinek 2
Ile jesteśmy w stanie znieść by zadowolić naszych rodziców ? Czy rzeczywiście narzucając nam coś, robią to Oni nieświadomie ? Być może tak, ale czy przez ich nieświadomość naprawdę musimy się męczyć. Angie zawsze była przykładem wzorowej córki, świadectwa z paskiem, wzorowe zachowanie i wszystko czego można pozazdrościć młodej dziewczynie. Również uroda była jej wielkim atutem, choć nie lubiła afiszować się ze swoim wdziękiem to i tak panowie nie mogli przejść obok niej obojętnie. Ale co z tego, gdy Ona najzwyczajniej w świecie miała to gdzieś. Na pierwszym miejscu stawiała przede wszystkim wykształcenie, to ono było dla niej najważniejsze, oczywiście zaraz po rodzinie. No właśnie co do rodziny, to ona wpakowała ją w to wszystko, zrobili z niej jakieś koło ratunkowe dla rozpieszczonego chłoptasia. Za jakie grzechy Ona musi znosić te męki ? Chyba nikt nie zasłużył na coś takiego, ale jak odmówić kochanemu ojcu ? Poprosił ją o pomoc, a Ona nie potrafiła odmówić, naiwność ? Nie, po prostu wdzięczność i szacunek. Dzisiejszego dnia jak zwykle wstała wczesnym rankiem, najpierw trening, później kąpiel, odpowiedni strój, delikatny makijaż i wyjście na uczelnię. To właśnie tu Angie odżywała, wśród przyjaciół, którzy byli częścią jej życia.
- Witaj moja piękna - do czerwonowłosej podeszła blondynka i uściskała ją. Od razu było widać, że dziewczyny są sobie bliskie i bardzo cieszą je wspólne spotkania.
- Karla ? A co Ty tu robisz ? - pytała - Nie powinnaś teraz romansować z tymi swoimi śmiesznymi urządzeniami na siłowni ? - dopytywała Angie, dobrze wiedziała, ze sport jest całym życiem przyjaciółki. Nigdzie nie ruszała się bez swoich ciężarków, skakanek i innych dziwnych rzeczy.
- No właśnie tam jadę, ale chciałam zobaczyć jak Twój humor przed dzisiejszym wieczorem - uśmiechnęła się. Znała czerwonowłosą na wylot i wiedziała, że to nie w jej stylu, ale nigdy nie potrafiła odmówić ojcu. Tym bardziej gdy prosił ją tak bardzo jak w tym przypadku. Karle również dziwił taki sposób wychowywania dorosłego dziecka, no ale cóż zrobić.
- A weź mi nawet nie mów, ja nie wiem jak to wytrzymam. Już wyobrażam sobie tego lalusia zapatrzonego w siebie - mówiła, a na samą myśl o tym chłopaku robiło jej się niedobrze.
- Jak zwykle pełen optymizm - zauważyła blondynka - Może nie będzie taki zły, skąd wiesz, że to stereotyp gogusia ? - popatrzyła na nią.
- Bo mój tato wychwalał go jakby był jakimś bogiem, a jak wiesz to nie wróży nic dobrego - wyjaśniła Angie. Zawsze gdy jej ojciec kogoś chwalił, człowiek ten okazywał się całkowitą odwrotnością jego słów. A Ty razem Federico nie mógł nazachwycać się młodym i zdolnym, lecz trochę zagubionym chłopcem.Angie znała takich jak On i nigdy nie ukrywała, ze taki facet dla niej po prostu nie istnieje.
- Oj tam nie przesadzaj, w końcu to tylko kolacja - uśmiechnęła się Karla i objęła przyjaciółkę ramieniem - Chwile poudajesz, że jesteś zachwycona i po kłopocie - dodała.
- Wiesz co, idź Ty już lepiej na tą swoją siłownię - stwierdziła czerwonowłosa - Odezwę się jutro jak przeżyję tą cudowną kolację - powiedziała odchodząc w stronę wejścia na uczelnię. Sama zastanawiała się po co tu dziś przyszła, bo i tak nie mogła się na niczym skupić. Cały czas próbowała wyobrazić sobie syna, przyjaciela rodziców, ale nie potrafiła. Jak bardzo, by chciała żeby okazał się normalnym facetem, ale czy to możliwe biorąc pod uwagę to, dlaczego ma się z nim spotkać. Tak minęły jej całe wykłady, pierwszy raz w życiu cieszyła się, ze w końcu może wrócić do domu. Jednak tam czekało ją kolejne, nie małe zaskoczenie. Salon pełen przeróżnych sukien i oczywiście jej matka w centrum całego zamieszania.
- Angie córeczko dobrze, ze już jesteś - kobieta chwyciła ją za rękę i wprowadziła do salonu - Chodź wybierzesz suknię na dzisiejszy wieczór - mówiła podekscytowana Miranda. Dziewczyna w ogóle nie rozumiała zachowania matki, o co Ona robi tyle hałasu ? Nie idą przecież na bal, tylko jedzą najzwyklejszą w świecie kolację, we własnym domu.
- Mamo wiesz, że tego nie lubię. Mam swoje suknie i założę którąś z nich - próbowała się bronić, lecz na darmo. Nie dość, że zaraz czeka ją kolacja z tym kimś, to jeszcze teraz musi tracić czas na mierzenie tych wszystkich kiecek. Przecież tylko zrobi z siebie idiotkę, ten cały Carlos wyskoczy pewnie w dżinsach, a Ona stroi się jak stróż w Boże Ciało. Czemu ją to spotyka ? Za te wszystkie lata bycia przykładną córką, teraz płaci cenę wyższą niż ten koleś za bycie darmozjadem. Na szczęście po około godzinie była wolna i padnięta.
- Śliczna jest ta suknia, będziesz wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle - cieszyła się Miranda.
- Mamo i o co tyle zachodu. Zrobię tylko z siebie pośmiewisko, a ten chłopak i tak się nie zmieni - tłumaczyła Angie zmywając makijaż.
- Zobaczysz córeczko to ponoć bardzo miły i przystojny młodzieniec, jestem pewna, że się polubicie - uśmiechnęła się pani Espino. Ile Angie by dała za pewność i entuzjazm swojej matki. Jak na razie nic nie wskazywało na to, ze polubi tego osobnika, wręcz przeciwnie za to wszystko co musi teraz znosić, zaczyna go nienawidzić.
- Tak ja też - odpowiedziała od niechcenia - A teraz przepraszam, ale idę się wykąpać - uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami łazienki. Dlaczego Karla i jej mama mogły zobaczyć w tej sytuacji coś pozytywnego, a Ona nie ? Może rzeczywiście przesadza, a Carlos okaże się całkiem fajnym facetem. Punkt dziewiętnasta usłyszała jak rodzice witają już gości, ale nie nie Ona nie miała zamiaru zejść na dół z własnej nieprzymuszonej woli.
- Może o mnie zapomną - pomyślała na głos - Boże spraw by o mnie zapomnieli ! - błagała składając ręce jak do modlitwy. Niestety to wszystko na nic bo już po chwili do jej pokoju wkroczył roześmiany ojciec.
- Córeczko przyszli goście - ogłosił.
- Już tatusiu...już idę - powiedziała zrezygnowana. Sama nie wiedziała czemu, ale z każdą sekundą denerwowała się coraz bardziej, cholera Ona po prostu chciała mu się spodobać. Dlaczego tak nagle wszystko się zmieniło i zapragnęła być kobietą...piękną kobietą. Nie wiedziała ale nie zamierzała dać po sobie tego poznać. Ostatnie poprawki i była gotowa.
- Możemy iść - uśmiechnęła się do Federica, czekającego na nią przed drzwiami pokoju. Widząc podziw w oczach ojca, przekonała się do tego wieczoru jeszcze bardziej, chciała tam iść, choćby po to by sprawić przyjemność rodzicom. Chwyciła dłoń ojca i pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Co ma być to będzie, teraz czasu nie cofnie i kolacja jej nie ominie. Pojawiając się tuż przy schodach najpierw zobaczyła skierowane w jej stronę uśmiechy przyjaciół rodziców i matko, zdziwił ją fakt, że nigdzie nie widzie jego. Czyżby się rozmyślił ? To by było zbyt piękne, już po chwili napotkała i jego spojrzenie.
Odcinek 3
Była piękna, była tak cholernie piękna i seksowna, ale przecież nie była długonogą blondynką. Wręcz przeciwnie to drobna i delikatna, ognistowłosa kobieta. Cholera nie Carlos nie możesz tak o niej myśleć, przecież ta dziewczyna ma zamiar zrobić z Ciebie porządnego faceta, więc nie może być normalna. Jej cudowne ciało i ten zabójczy uśmiech są tylko zmyłką, by Cie do siebie przekonać. Angie w międzyczasie biła się z podobnymi myślami, nie spodziewała się, że ten chłopak może być aż tak przystojny, gdyby nie wiedziała kim jest pomyślałaby, że to porządny mężczyzna, a nie rozkapryszony dzieciak. Czuła jak z każdą sekundą uginają się pod nią nogi, gdy stała na przeciwko niego nie była nawet w stanie powiedzieć jak się nazywa. Odwzajemniła jednak jego gest i podała mu rękę na przywitanie. Musieli wyglądać dość zabawnie biorąc pod uwagę to jak patrzyli na nich rodzice. Ale co ich obchodzi jak Oni na nich patrzą, gdy Oni patrzą tak na siebie. Przecież już na dzień dobry powinni pokazać, że to wszystko ani trochę im się nie podoba, a Oni co ? Stoją i gapią się na siebie jakby pierwszy raz człowieka zobaczyli. Nie zauważyli nawet, że w holu zostali sami, a rodzice już od dłuższego czasu siedzą przy stole.
- Może do nich dołączymy ? - jako pierwsza odezwała się Angie, której nie przyszło to łatwo. Nie miała pojęcia co ma mówić, nie znała tego chłopaka, a ostatnią rzeczą, której chciała to zbłaźnienie się przed nim.
- Więc chodźmy - odezwał się wreszcie Carlos. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie sprawiła, że zapomniał języka w buzi. Dla obojga była to nowa i dziwna sytuacja, rodzice zajęci byli swoim światem, a Oni siedzieli i myśleli tylko o tym, by ten wieczór dobiegł już końca. Po chwili stało się to czego najbardziej się obawiali, a raczej to czego obawiała się Angie. Jej kochany tatuś wpadł na kolejny genialny pomysł.
- Córeczko może pokażesz Carlosowi ogród - zaproponował Federico - Porozmawiacie, poznacie się lepiej - mówił radośnie. Dziewczyna kiwnęła tylko głową i już po chwili oboje z brunetem spacerowali po ogromnym i pięknym ogrodzie. Jednak nie bardzo obchodziły ich te wszystkie kwiatki, całą swoją uwagę skupiali na tym co powiedzieć i zrobić.
- Słuchaj nie będę udawała, że mi się to wszystko podoba i jestem zachwycona możliwością poznania Ciebie - wyskoczyła nagle czerwonowłosa - Bo zapewniam Cie, że jest wręcz przeciwnie. Tacy faceci jak Ty dla mnie nie istnieją i nie zamierzam mówić, że jest inaczej - kontynuowała swoją wypowiedź.
- Twój ojciec mówił, że cieszysz się na to spotkanie - wtrącił Carlos, którego zdziwiło, ale też zachwyciło zachowanie dziewczyny. Była niezwykła i urocza nawet gdy się złościła, ale nie nie w niej nie ma nic niezwykłego, jest najnormalniejszą kobietą w świecie. I zapamiętaj to sobie.
- Tak, a mi mówił, że jesteś dobrym i miłym, lecz trochę zagubionym chłopcem - stwierdziła ze słyszalną kpiną w głosie. Nie zamierzała udawać grzecznej dziewczynki, szczególnie w stosunku do tego osobnika. Młody Lozano był całkowicie zdezorientowany, spodziewał się brzyduli z nosem w książkach, bojącej się powiedzieć choćby słowo, a tymczasem idzie obok odważnej, pięknej kobiety.
- Jeśli myślisz, że mi się to podoba to niestety też się mylisz. Nie miałem najmniejszej ochoty tu przychodzić - mówił - Więc dla rodziców o świętego spokoju poudawajmy, że się lubimy, chyba nic tym nie tracimy - popatrzył na czerwonowłosą.
- Mam nadzieję, że muszę to robić pierwszy i ostatni raz - stwierdziła i ruszyła przed siebie. Carlos uśmiechnął się pod nosem i poszedł za nią. Mimo, że powiedział, że mu się nie podoba, to teraz wręcz przeciwnie, podobało mu się i to bardzo. Angie coraz bardziej go ciekawiła, nie była typową dziewczyną z dobrego domu, miała w sobie coś co nie pozwalało przejść obok niej obojętnie. Gdy doszli do domu zauważyli, że ich rodzice zdążyli się już rozejść i każde było zajęte swoimi sprawami. Ojcowie oczywiście żywi dyskutowali o swoich firmach, a matki przeglądały kolejne katalogi z ciuchami.
- Ja idę do siebie jeśli chcesz to chodź, jeśli nie to rób co chcesz - stwierdziła Angie wchodząc po schodach na gorę. Carlos z łobuzerskim uśmiechem ruszył za nią. Jej pokój też go zaskoczył, nie było tam sterty książek i zeszytów, wręcz przeciwnie był to pokój typowej, młodej dziewczyny.
- Coś Ci się nie podoba ? - zapytała widząc, że brunet rozgląda się po jej pokoju. Prawdę mówiąc był pierwszym facetem, oprócz jej ojca, który przekroczył próg drzwi jej królestwa.
- Wręcz przeciwnie miło tu - uśmiechnął się i ułożył na jej łóżku.
- Czy Ciebie pogięło ! - krzyknęła patrząc na niego gniewnie. Mogła wiele znieść, ale nie to, ze ten koleś jak gdyby nigdy nic kładzie sie na jej łóżko.
- Nie krzycz tak. jeśli bardzo chcesz to połóż się obok mnie - poklepał dłonią miejsce obok siebie i słodko sie uśmiechną. Potrafił wyprowadzić człowieka z równowagi to fakt.
- Ty naprawdę jesteś taki głupi czy tylko udajesz ?! - spojrzała na bruneta - Złaź stąd i siadaj tam na krześle, jeśli chcesz tu zostać - powiedziała całkiem poważnie, wskazując stołek stojący w jednym z narożników pokoju.
- To mnie stąd ściągnij - znów się uśmiechnął i ułożył jeszcze wygodniej. Angie z bojową miną ruszyła do niego i chwyciła za ręce, chcąc zrzucić do ze SWOJEGO łóżka. Jednak nie przewidziała jednego, że po pierwsze On jest mężczyzną, marnym bo marnym ale zawsze i po drugie jest silniejszy od niej. Nim się zorientowała, Carlos pociągnął ją i po chwili leżała już na nim. Tego się nie spodziewała, teraz bała się wykonać choćby najmniejszy ruch. Na każdym centymetrze swojego ciała, czuła jego ciało. Ich twarze dzieliły centymetry i co zrobić w takiej sytuacji ? Panna Espino nie miała zielonego pojęcia. O dziwo ta bliskość jej nie denerwowała, wręcz przeciwnie sprawiała jej przyjemność. Jego oddech był tak ciepły i delikatny. Carlosa też zdziwiło to co poczuł gdy Angie znalazła się tak blisko. Przecież nie raz kobieta leżała na nim i nie obce były mu takie sytuacje, ale jeszcze nigdy nie czół czegoś takiego.
- Możesz mnie puścić ?- zapytała ledwie słyszalnym głosem czerwonowłosa. Gdyby Carlos nie był tym kim jest, pewnie teraz by go całowała. Ale nie, nie może tego zrobić, nie z nim, nie teraz.
- Może mogę, może nie mogę - szeptał niebezpiecznie się do niej zbliżając. Teraz nie myślał już o tym kim jest Ona i kim jest On, teraz liczyło się to, że cholernie chce ją pocałować. Zatopić się choćby na chwilę w jej malinowych ustach. Angie uważnie go obserwowała, widziała jak przymyka oczy i przybliża ją do siebie. Nie mogła dłużej czekać, jednym ruchem wyrwała się z jego objęć i jak najszybciej z niego zeszła.
- No proszę ktoś tu chciał mnie pocałować - zaśmiała się chcąc odgonić od siebie myśli, ze jest idiotką i mu na to nie pozwoliła.
- Wolałbym już chyba pocałować tego miśka - chwycił maskotkę leżącą na łóżku.
- Wiesz - powiedziała podchodząc do niego - Twój kolega ma chyba nieco inne zdanie na ten temat - uśmiechnęła się patrząc na wybrzuszenie w okolicach jego rozporka od spodni. To był dla Carlosa cios poniżej pasa, jego twarz w jednej sekundzie przybrała kolor włosów dziewczyny. Nic nie mówiąc wstał i w mgnieniu oka opuścił jej pokój. Za drzwiami usłyszał tylko śmiech czerwonowłosej. Cholera naprawdę go podnieciła i jeszcze to zobaczyła. Czy może być coś gorszego ? Na pewno nie. Teraz Lozano marzył tylko o tym, by znaleźć się w swoim domu i łóżku. Jak bardzo by chciał zapomnieć o tym incydencie, a jak bardzo by chciał żeby Angie o nim zapomniała.
Odcinek 4
Ta noc na pewno nie należała do udanych, zarówno dla Carlosa jak i dla Angie. Oboje cały czas myśleli o tym co się stało i o ile dziewczyna nie mogła powstrzymać się od śmiechu na wspomnienie tej sytuacji, to chłopakowi nie było już tak wesoło. Jeszcze nigdy nie zaliczył takiej wtopy i to przed dziewczyną. Jak mógł pozwolić na to, by doprowadziła go do takiego stanu i jeszcze to zobaczyła. Fakt, faktem, że była pierwszą kobietą, która tak bardzo go podnieciła i to w tak krótkim czasie. Wystarczył jej delikatny dotyk, szept, a On płonął od środka. Ale to i tak nie zmienia faktu, że już nigdy nie pokaże jej się na oczy, bo po co ? By zobaczyć w nich to politowanie, by zostać wyśmianym. O nie na to to On nie pozwoli. Tak ale jego rozmyślanie w niczym mu raczej nie pomoże, a do nowej pracy i tak iść musi. Matko jak można wstawać o siódmej rano, ubierać ten niewygodny garnitur, koszulę, krawat i jeszcze iść do pracy. Dla Carlosa te czynności były po prostu abstrakcją, czymś z czym do tej pory spotykał się tylko na ekranie telewizora, oglądając filmy. A teraz sam siedzi właśnie w samochodzie z koszulą zapiętą na ostatni guzik i jedzie do swojej pracy. On Carlos Lozano musi pracować. No niestety taka jest rzeczywistość.
- Witaj chłopcze, dobrze, że już jesteś - przywitał go Federico - Mam dla Ciebie pierwsze zadanie. Weź proszę te teczki i zrób kopię dokumentów, które się w nich znajdują - no tak zadanie na poziomie przedszkolaka. Ale cóż jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Carlos chwycił papiery i udał się do pomieszczenia gdzie znajdowało się ksero. Jak się szybko okazało ta niby prosta czynność, nie była w cale taka łatwa.
- Cholera jasna co za złom ! - krzyknął gdy po raz kolejny nie udało mu się skserować dokumentów. Był tak pochłonięty swoją pracą, że nie zauważył nawet tego, ze ktoś do niego dołączył i obserwuje jego zmagania z maszyną.
- Nie tak nerwowo - uśmiechnęła się Angie - Wystarczy tu przycisnąć i po kłopocie - powiedziała wciskając jeden z guzików. Jednak to bruneta mało obchodziło, patrzył na nią jak zahipnotyzowany, cholera jasna znow ją spotkał. I co ma teraz zrobić ? Przecież nie przeprosi za to, że się podniecił, ale udawał, że nic się nie stało też nie będzie.
- Nie patrz się tak na mnie, bo znów skończy się to w dość nietypowy sposób - stwierdziła ledwie powstrzymując się od śmiechu. Lozano nadal stał jak słup soli i nie miał odwagi powiedzieć choćby słowa. Uratowało go pojawienie się Federica, który po chwili dołączył do pary.
- O dobrze, że jesteście tu razem - powiedział - Od dziś, w mojej firmie będziecie pracowali jako duet, mam nadzieję, że zgrany - uśmiechnął się. I tylko jemu w tej sytuacji było do śmiechu, pozostała dwójka stała i patrzyła się na niego jak na wariata.
- Tato ale...miałam tylko pomóc Tobie, a nie męczyć się z nim - mówiła załamana czerwonowłosa.
- Ale pomagając Carlosowi, pomagasz i mnie. Jesteś już obeznana w sprawach firmy, więc teraz nauczysz Carlosa tego, czego ja Cie nauczyłem - tłumaczył Espino. Zrezygnowana Angie wiedząc, ze nic już nie wskóra opadła na stojącą w pobliżu sofę. Teraz właśnie nastąpił jej koniec, musi pracować z kolesiem, który podnieca się gdy tylko ją dotknie. Dla Lozano ta sytuacja też nie była komfortowa, On nie mógł wypowiedzieć w towarzystwie czerwonowłosej nawet słowa, a teraz przyszło mu z nią pracować. Wiedział, że musi znaleźć w sobie siłę i odwagę do rozmowy z Angie. Co prawda nie będzie jej tłumaczył jak doszło do wybrzuszenia w jego kroku, no ale coś powiedzieć musi. Tylko jak to zrobić, by nie popełnić kolejnego błędu i nie zrobić z siebie jeszcze większego idioty. Na początek przysiadł się do niej najostrożniej jak tylko potrafił.
- Naprawdę tak bardzo zdziwiło Cię to co się ze mną stało ? - zapytał po chwili, a przysypiająca już Angie podniosła głowę i popatrzyła na niego. Prawdę mówiąc to znów chciało jej się śmiać, Carlos wyglądał jak nastolatek, którego rodzice przyłapali na oglądaniu gazet z nagimi paniami.
- Jeśli chodzi Ci o to czy byłeś pierwszym facetem, którego podnieciłam, to muszę Cie rozczarować bo nie - stwierdziła po chwili. Już miała dodać, że był jedynym u którego ją to rozbawiło, ale powstrzymała się, by go bardziej nie pogrążyć.
- To czemu cały czas się na mnie patrzysz jak bym Bóg wie co zrobił ? - spojrzał na nią. Cholera jak tak delikatna kobieta może być taką diablicą. Przecież gdy na niego patrzy wygląda tak niewinnie.
- Normalnie się na Ciebie patrzę, więc nie wyobrażaj sobie za dużo - powiedziała - Jestem tu jeszcze tylko dlatego, że chce pomóc ojcu, więc lepiej uważnie słuchaj tego co mówię - rozkazała podchodząc do biurka. Kolejne godziny młodym upłynęły na tym, że Angie bawiła się w nauczycielkę i tłumaczyła Carlosowi wszystko jak krowie na rowie. Co prawda brunet nie był zbyt pojętnym uczniem, ale po jakimś czasie przyswajał sobie wiedzę przekazywaną przez dziewczynę. I teraz to co pewnie większość zaskoczy, Oni przez kilka godzin zdołali się nie kłócić i nie dokuczać sobie. Spokojnie ich samych to zdziwiło, ale naprawdę potrafili się dogadać i spędzić razem miło czas. Po wykonaniu wszystkich poleceń danych im przez pana Espino, oboje udali się do pobliskiej kawiarni, by napić się kawy.
- No i co chyba będą ze mnie ludzie - zaśmiał się Carlos podając czerwonowłosej filiżankę kawy.
- Nie rozpędzaj się tak, na razie nauczyłeś się obsługiwać ksero - uśmiechnęła się, ale gdy tylko dostrzegła smutek malujący się na jego twarzy, postanowiła go pocieszyć - Oj no dobra żartowałam. Nieźle Ci idzie jak na pierwszą pracę - pochwaliła go szczerze.
- Prawdę mówiąc to nie jest takie straszne jak myślałem - stwierdził. Sam dziwił się temu co mówi, ale tak było, zaczynał lubić to swoje nowe, dorosłe życie.
- A widzisz nie taki diabeł straszny jak go malują - podsumowała Angie. I kolejne zaskoczenie, Oni potrafią ze sobą normalnie rozmawiać nawet po pracy. Ale może to i lepiej, bo w końcu przez najbliższe tygodnie, a może nawet miesiące będą musieli znosić swoje towarzystwo codziennie, czy tego chcą, czy też nie. Teraz jednak nie będziemy się nad tym zastanawiać. Para nadal w miłej atmosferze dokończyła rozmowę i oboje wrócili do swoich domów. Ten dzień wiele zmienił w życiu obojga i co ważniejsze zakończył się o wiele lepiej niż poprzedni. W szczególności dla Carlosa.
Odcinek 5
Co jest gorsze. spóźnić się pierwszego dnia pracy, czy może drugiego ? Bo dzisiaj właśnie drugiego dnia pracy, Carlosowi nie bardzo wyszła poranna pobudka. Szczerze to początkowo nie bardzo przeraziło go to, że od dobrych czterdziestu minut powinien być w firmie, ale gdy tylko przypomniał sobie pierwszą żelazną zasadę Angie brzmiącą " Za spóźnienie grozi sroga kara", szybko zmienił swoje nastawienie i już po chwili był w drodze do pracy. Cholera jak mógł zaspać, przecież teraz Ona go zabije. Prawie dwie godziny spóźnienia, Carlos jesteś trupem. Gdy tylko zaparkował samochód, biegiem ruszył do biura, które dzielił z czerwonowłosą. Boże jak On by chciał, by Ona też miała gorszy dzień i się spóźniła do pracy. Ale teraz nie ma co liczyć na cud, tylko trzeba iść i błagać o wybaczenie.
Lozano po cichu wślizgnął się do pomieszczenia i rozejrzał dookoła. I co ? I nigdzie nie ma Angie, przynajmniej tak mu się wydawało. Podszedł do fotela stojącego za biurkiem i okręcił go z zamiarem usadowienia się na nim. Jednak tutaj czekała na niego niespodzianka w postaci wkurzonej dziewczyny. Bruneta tak wystraszył jej widok, że w mgnieniu oka znalazł się po drugiej stronie biurka. Wiecie należy zachować bezpieczną odległość.
- Masz mi coś do powiedzenia ? - zapytała tonem głosu, który nawet mnie przeraził. Chyba nikt nie chciałby być teraz na miejscy chłopaka. Oczami wyobraźni widział już to piekło jakie zaraz zgotuje mu ta panienka.
- Cześć - bardziej zapytał niż powiedział, ale i tak to był jego błąd. Chyba rozsądniejsze by było już nic nie mówienie, bo tak to sobie właśnie grób wykopał.
- Cześć ! ? Czy Ciebie do jasnej cholery pogięło ?! Spóźniasz się dwie godziny i mówisz mi cześć ?! - krzyczała dziewczyna. Pierwszy raz w życiu ktoś zdołała ją tak bardzo wkurzyć, jak można być tak bezczelnym. Z chęcią to Ona by coś teraz rozniosła, a najlepiej to tego osła stojącego przed nią, ale jakoś się musi powstrzymać. W końcu kultury to po tym panu się spodziewać nie można.
- No sory, ale zaspałem - może to zadziała. Oj chyba jednak nie, teraz to Angie wyglądała jak wściekły pies. Co prawda bardzo ładny, ale cholera jaki niebezpieczny. Espino już po prostu brakowało słów jak można być aż tak tępym. Zamiast powiedzieć głupie przepraszam to ten jej tu z prawdą wylatuje i przyznaje, że zaspał. Przecież mógł powiedzieć, że przeprowadzał ślepca przez ulicę lub ściągał kota z drzewa, ale nie ten prosto z mostu mówi, że mu się tyłka z łóżka ruszyć nie chciało.
- Zamilcz ! - rozkazała - Najlepiej będzie jak stąd wyjdziesz i wrócisz gdy zmądrzejesz - dodała zdenerwowana. Kurczę teraz to Ty się kobieto inteligencją nie popisałaś. Przecież jak ma wrócić jak zmądrzeje to Ty go już nigdy nie zobaczysz. No ale cóż już sobie poszedł, więc czasu nie cofniemy.
- Ta kobieta to ma temperament - uśmiechnął się do siebie za drzwiami Carlos. Sam się zdziwił, że potrafi być tak posłuszny i to kobiecie, ale cóż przynajmniej żyje. Jak to zwykle miał w zwyczaju gdy nie wiedział co robić od razu jechał do Raula. Co On by bez niego zrobił, najprawdopodobniej zginął i to już dawno temu. Mail to szczęście, że jego przyjaciel był akurat w domu i miał czas by po raz kolejny mu pomóc. No bo coś musi zrobić, aby udobruchać Angie i pokazać jej, że nie jest takim kretynem na jakiego wygląda.
- To co żeś znów nawyrabiał ? - zapytał Raul, który najchętniej to by się teraz pośmiał z przybitego kumpla. O chyba pierwszy raz w życiu się czymś martwił i wyglądało to naprawdę zabawnie.
- Spóźniłem się do pracy i Angie się wściekła - tłumaczył - Ja naprawdę nie chciałem - stwierdził nieco zagubiony i podrapał się po głowie. No bo przecież nie zaplanował sobie, że się spóźni, samo tak jakoś wyszło.
- To Ty z nią pracujesz ? - pytał niedoinformowany szatyn.
- No tak jakby - odpowiedział - Znaczy pracuję, ale teraz to już nie wiem, bo Ona chyba chce mnie zabić, albo coś - ja też nie rozumie tego co mówi więc spokojnie.
- A przeprosiłeś ją ? Próbowałeś coś wymyślić żeby ją udobruchać ? - pytał Cruz, choć wiedział, że gdyby tak było to pewnie tego idioty, by teraz u niego nie było.
- Miałem ją okłamywać ? Przecież nie powiem, ze mi się samochód popsuł skoro tak nie było - mówił brunet.
- Carlos to Ty ? Człowieku do tej pory każde Twoje słowo skierowane do kobiet było kłamstwem - uświadomił go. Raul nie miał pojęcia co się stało z jego przyjacielem, bo człowiek siedzący obok niego na pewno nie był tym Carlosem Lozano, którego znał. Dla tamtego faceta kłamstwo było codziennością i czymś całkiem oczywistym, a ten tu marze się jak jakaś baba.
- W stosunku do niej tak nie umiem. Lepiej powiedz mi co mam zrobić, by już nie była na mnie wkurzona - chłopak popatrzył błagalnie na szatyna. Również dziwiło go to, ze nie potrafi traktować Angie jak każdej innej. No bo w końcu Ona nie była jak każda inna, chciała mu pomóc i nie ciągnęła do łóżka po pięciu minutach znajomości. Więc chyba to normalne, że traktuje ją inaczej.
- Kup bukiet kwiatów, zrób minkę jak idiota i przeproś - uśmiechnął się Raul - To działa na każdą kobietę, więc na nią pewnie też - dodał zadowolony. Carlos za radą przyjaciela udał się do kawiarni, wykupił chyba wszystkie będące w niej czerwone róże i ruszył wprost do firmy. Miał nadzieję, ze tym razem nie popełni żadnego głupiego błędu i Angie mu wybaczy. Cholera On musi prosić kobietę o wybaczenie, jakby mu to ktoś powiedział jakiś czas temu, to pewnie by go wyśmiał. No ale cóż popełnił błąd to musi go naprawić, w końcu ma być prawdziwym mężczyzną to musi zacząć nad sobą pracować. Wchodząc do biura od razu zauważył czerwonowłosą siedzącą na sofie i przeglądającą jakieś papiery. Ile On by dał by umieć się tak skupić na pracy.
- Angie - zaczął niepewnie, a ta podniosła na niego wzrok zza papierów - To dla Ciebie, chciałem Cie przeprosić - powiedział wręczając jej bukiet. Nie ukrywajmy dziewczyna była w lekkim szoku, nie spodziewała się czegoś takiego po tej ofierze losu. Ale nie, nie Ona nie zamierza dać sie tak łatwo udobruchać, a co pokaże mu gdzie jest jego miejsce.
- Nie musiałeś się wysilać, bo kwiaty i tak tu niczego nie zmienią - stwierdziła - Ostatni raz toleruję coś takiego, następnym razem będziesz tłumaczył się przed moim ojcem - spojrzała na niego. Fakt wyglądał słodko jak stał przed nią z taką skruszoną minką. Matko dlaczego jak facet jest przystojny to w pakiecie jest też idiotą.
- Więc nadal jesteś na mnie zła - usiadł zrezygnowany obok niej. Niech te rady Raula szlak jasny trafi. Bo w tym wypadku nawet cała kwiaciarnia by nie wystarczyła.
- Nie nie jestem, ale zawiodłeś mnie i wybacz nie mam już dziś ochoty na Twoje towarzystwo - powiedziała wychodząc z biura. Cholera może trochę za ostro go potraktowała. Ale co tam niech cierpi, może przynajmniej to go czegoś nauczy. Angie nie było łatwo funkcjonować przez resztę dnia z myślą, że zrównała Carlosa z ziemią, ale wiedziała, ze musiała tak postąpić. Nie może pokazać mu, że kwiatki i słodka mina wszystko załatwią. Ma zrobić z niego faceta, to zrobi, nawet kosztem tego, że młody Lozano ją znienawidzi. A może niepotrzebnie panikuje i wszystko się jakoś ułoży. Przecież pokazali już, że potrafią się dogadać, więc może i teraz tak będzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sprotte
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 461 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 22:18 :23 , 22 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Fajnie było poczytac od pocżatku. Niestety nie mogę doczytać bo zostałam wywalona z forum dlatego apeluje o dodanie reszte odcinków tu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Księżniczka
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 462 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z bajki Disneya Płeć:
|
|
Wysłany: 20:43 :05 , 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
O mamo ale genialna telka
coś mi świta że czytałam ja na innym forum ale chyba nie skomentowałam ani razu !
teraz będę czytać i komciać na bierząco
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 23:23 :17 , 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
bedę czytać
czytałam już na tamtym forum ale nie do końca więc z chęcią jeszcze raz to czytnę
czekam na kolejny cinek:")
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 8:13 :41 , 24 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dzięki dziewczynki ;*
Fakt ta tela ma już chyba 38 odcinków
Postaram się je jak najszybciej wrzucić żebyście się nie nudziły czytając po raz kolejny te bzdety
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 12:04 :26 , 24 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Odcinek 6
Jak ta krytyka działa na człowieka, wystarczyło kilka gorzkich słów, a dziś Carlos w pracy był dużo wcześniej. Co więcej był tam przed Angie. Chyba nie muszę mówić jaką minę miała czerwonowłosa wchodząc do biura i widząc tam młodego Lozano. On nawet przeglądał jakieś dokumenty, nawrócił się czy co. Espino trudno było ukryć uśmiech, więc tak też przywitała bruneta, zresztą należało mu się za taką poprawę. Carlos również uśmiechnął się widząc znacznie lepszy humor dziewczyny, co tam, że się nie wyspał ważne, że Ona jest zadowolona i chyba już się na niego nie gniewa. Pełen sukces.
- Miło Cię tu widzieć o tej porze - stwierdził nalewając sobie kawy, no cóż robotem nie była i jej też się miło o tej godzinie nie wstawało - Mam nadzieję, że tak już zostanie - dodała spoglądając na niego. Nawet rano gdy był taki nieogarnięty wyglądał naprawdę pociągająco.
- Przepraszam za wczoraj - powiedział podchodząc do niej - Obiecuję, że to się już nigdy więcej nie powtórzy - uśmiechnął się patrząc jej prosto w oczy. Teraz już zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Oboje od razu wzięli się do pracy, co dziś wychodziło im zadziwiająco dobrze. Angie naprawdę miała powód do dumy, sprawiła, że Carlos zaczyna zachowywać się jak prawdziwy, odpowiedzialny mężczyzna. Miejmy tylko nadzieję, że tak już mu zostanie i to na zawsze. Lozano był tak pochłonięty pracą, ze nie zauważył nawet, która godzina i że pora już na przerwę.
- No dobra już to zostaw i zmiataj na lunch - uśmiechnęła się wyciągając mu z rąk papiery.
- A może pójdziesz ze mną ? - zaproponował ku wielkiemu zdziwieniu czerwonowłosej. Cholera zaprosił ją na lunch, to chyba za dużo jak na jeden dzień, no ale po tym wszystkich nie wypada odmówić. Jakaś nagroda mu się należy.
- Czemu nie - odpowiedziała i razem opuścili firmę. Nawet innych pracowników zdziwiło to, że opuszczają ją razem i to w tak dobrych nastrojach. Zresztą tak też upłynął im cały lunch, nie kłócili się i nie udowadniali cały czas, że jedno jest mądrzejsze od drugiego. Co więcej doszli nawet do wniosku, że mogą się dogadać i polubić. Ale to oczywiście z czasem.
- Skoro zgodziłaś się zjeść ze mną lunch, to może dasz się jeszcze zaprosić na lody ? - Carlos popatrzył na dziewczynę, a ta z wrażenia zakrztusiła się wodą, którą właśnie piła. Czy to możliwe żeby w tak krótkim czasie kretyn jakim był Carlos, zmienił się w całkiem fajnego faceta ? No bo da się z nim pogadać, zaprasza na lody i przy tym jeszcze tak słodko się uśmiecha. Czego chcieć więcej ?
- Chyba nic mi nie będzie jak spędzę z Tobą jeszcze chwilę - zaśmiała się i razem z Lozano opuścili restaurację. Niby taka codzienna i zwykła sytuacja, a Oni czuli się tak dziwnie, może dlatego, że nie przywykli do takiego zachowania ze strony tej drugiej osoby. W końcu byli dla siebie mili, siedzieli na ławce i jedli lody. Dla tych co ich nie znali zapewne wyglądali jak para, ale nic bardziej mylnego, bo do pary to im jeszcze daleko.
- I jak Ci się podoba Twoje nowe życie ? - zapytała po chwili Angie. Nie wiedzieć czemu ciekawiło ją to, co teraz czuje brunet, czy jest szczęśliwy, czy też nie.
- Szczerze, to na początku w ogóle mi się nie podobało - przyznał - Czułem się jakbym grał w jakiejś słabej telenoweli, ale teraz to się zmieniło - powiedział zadowolony.
- Czyżbyś polubił ranne wstawanie, studia i pracę z taką wredną jędzą jak ja ? - zaśmiała się. Trzeba przyznać nikt się tak pięknie nie uśmiecha jak ta kobieta. Nikomu nie jest tak do twarzy z uśmiechem jak jej.
- Prawdę mówiąc jestem Ci wdzięczny za to jak mnie potraktowałaś, zrozumiałem, ze to nie jest zabawa i czas zacząć być odpowiedzialnym - mówił nieco skrępowany. Pierwszy raz w życiu zdobył się na taką szczerość i mówił to co podpowiadało mu serce. Sam nie wiedział co się z nim dzieje, ale przy tej dziewczynie nie umiał nie być sobą.
- Cieszy mnie fakt, że to zrozumiałeś. Ale musisz wiedzieć, że to dopiero początek - stwierdziła - Prawdziwe życie zacznie się wtedy gdy będziesz musiał pogodzić pracę ze studiami - tłumaczyła. Mimo, że to nie ją czekały te ciężkie chwile, to bała się. Przy bliższym poznaniu Carlos zyskał w jej oczach i teraz naprawdę chciała mu pomóc. Chciała by mu się udało. Ale czy będzie w stanie to wszystko znieść, zrezygnować z przyjemności i zacząć żyć jak większość młodych ludzi. Tego właśnie się obawiała, że to się może nie udać.
- Wiem to i wiem też, że nie będzie łatwo szczególnie jak jest się mną. Ale dam sobie radę - to mówiąc spojrzał na Angie, zobaczył w jej oczach coś czego jeszcze nigdy nie widział. Troskę i wiarę w to, że mu się uda.
- I nie mogłeś mieć takiego podejścia do sprawy jakieś trzy lata temu ? - zapytała uśmiechając się. Bo dlaczego miała się nie uśmiechać, odniosła sukces. Carlos zaczyna dorastać. Dla niej jako przyszłej pani psycholog to nie małe osiągnięcie.
- Trzy lata temu nie znałem Ciebie - przyznał nieco zawstydzony - Może gdybym wtedy też miał kogoś kto, by we mnie wierzył dziś bym nie był tym kim jestem - mówił młody Lozano. Angie nawet przez myśl nie przeszło, że może On być tak szczery i posiadać jakiekolwiek uczucia. Jego słowa naprawdę zrobiły na niej duże wrażenie i cieszyła się, że wzbudza w nim zaufanie. Bo gdyby tak nie było, nie odważyłby się na powiedzenie tego wszystkiego. Czerwonowłosa nie wiedziała nawet co ma mu odpowiedzieć, jak na to wszystko zareagować, by niczego nie popsuć.
- Cieszą mnie Twoje słowa, ale pamiętaj, żę robisz to przede wszystkim dla siebie - powiedziała dotykając jego dłoni - To Twoje życie i to Ty musisz o nie zadbać - dodała speszona nieco tym co poczuła dotykając jego ręki. Dotarło do niej, ze chłopak siedzący przed nią jest tak naprawdę cholernie wrażliwym facetem, który pragnie jedynie bliskości i wsparcia od drugiej osoby. Tą dość dwuznaczną sytuację przerwał telefon Espino. Dzwonił nie kto inny jak jej ojciec z prośbą, by jak najszybciej przyjechali do biura.
- Co się mogło stać ? Przecież wszystko zrobiliśmy tak jak trzeba - zastanawiał się Carlos wchodząc do budynku.
- Zaraz się przekonamy co wymyślił szefunio - uśmiechnęła się Angie chcąc go trochę uspokoić. Gdy razem przekroczyli próg swojego gabinetu Federico już tam na nich czekał. Lozano odetchnął z ulga widząc go uśmiechniętego, to znak, ze nic nie skopał, ale Angie wiedziała, że ta mina nie wróży dla nich nic dobrego. Ojciec zawsze się tak uśmiechał gdy wpadał na kolejny, według niego oczywiście, genialny pomysł.
- Dzieci mam dla Was niespodziankę...
Odcinek 7
Niespodzianka...Jaka do jasnej cholery niespodzianka. Nie trudno było zauważyć, że żadne z tej dwójki nie lubi niespodzianek. Szczególnie Angie, która wiedziała, ze jej kochany tatuś na pewno wymyślił po raz kolejny coś by ją dobić. I jeszcze ten jego głupi uśmiech. Carlos tylko spoglądał to na czerwonowłosą, to na pana Espino. Widział, że dziewczyna coraz bardziej się denerwuje, zresztą On sam ledwo trzymał się już na nogach. No bo co to może być za niespodzianka i dlaczego ten facet tak dziwnie na nich patrzy. Chyba nie wyskoczy zaraz z tekstem, że mają się pobrać, no cholera Oni byli tylko na spacerze. Ok oboje mieli ochotę się pocałować, ale nic więcej. Czy On wreszcie powie o co chodzi, czy sami mają się domyśleć.
- No więc tą niespodzianką jest - pauza - Wasz wyjazd do Włoch - uśmiechnął się Federico - Jutro rano macie samolot - dodał po czym opuścił gabinet tej dwójki. A Oni, Oni stali i patrzyli na siebie jakby zaraz mieli się pozabijać. Dlaczego im się to przytrafia, czy cholera w tak wielkiej firmie nie ma innych ludzi. Przecież każdy chciałby pojechać do Włoch. Angie nie zamierzała tego tak zostawić, o nie. Prędzej spłonie Rzym niż Ona poleci tam z Carlosem.
- Tato ! - rozległ się jej krzyk i już po chwili dziewczyna znajdowała się w gabinecie ojca, a zaraz za nią pojawił się tam Lozano.
- Słucham córeczko - Espino popatrzył na swoje dziecko. Oj nie będzie miał łatwo z tą istotką.
- To słuchaj, bo zamierzam Ci powiedzieć, że ja nigdzie nie jadę ! - to raczej zostało wykrzyczane. Panowie byli nieco zszokowani temperamentem tej jakże niepozornej młodej damy. Carlos nigdy nie pomyślałby, że Angie potrafi jednak sprzeciwić się ojcu i tak dobitnie mu to powiedzieć. Ta kobieta z dnia na dzień zaskakiwała go coraz bardziej.
- Ale Angie powinnaś sie cieszyć, że wysyłam Cię w tak piękne miejsce. Macie tam kilka ważnych spotkań - tłumaczył mężczyzna, chcąc trochę uspokoić córkę. Obawiał się takiej reakcji z jej strony, ale cóż wszystko jest już załatwione i nie ma odwrotu.
- Tak, a po co On mi tam ? - zapytała wskazując na bruneta, który stał i uważnie obserwował całą tą sytuację.
- Myślałem, że się lubicie - stwierdził - Po za tym z Carlosem będziesz bezpieczniejsza - dodał na co czerwonowłosa zareagowała śmiechem. Teraz już ani Federico, ani Carlos nie wiedzieli o co chodzi. Co takiego śmiesznego powiedział mężczyzna, że Angie dławi się śmiechem ?
- Dobra pożartowaliśmy sobie, a teraz tato odwołaj ten lot i spotkania lub wyślij tam kogoś innego - powiedziała patrząc na ojca. Jak On może jej to robić, cały czas pakuje ją w jakieś bagno, czy naprawdę nie widzi, że ten facet na nią działa. Po prostu nie może przebywać z nim sam na sam i to jeszcze we Włoszech.
- Przykro mi Angie, ale lecicie tam jutro razem z Carlosem i to nie podlega żadnej dyskusji - stwierdził stanowczo Federico - Taka jest Wasza praca - dodał opuszczając swój gabinet. Pozostała tam dwójka nie wyglądała na zadowoloną takim obrotem sprawy. Ogólnie Lozano nie miał nic przeciwko temu wyjazdowi, ale gdy widział minę dziewczyny, sam tracił ochotę na cokolwiek. Dziwiła go taka nagła zmiana w zachowaniu Espino przecież jakąś godzinę temu zachowywali się jak najlepsi przyjaciele, a teraz Ona robi aferę o jakiś wyjazd.
- Angie o co chodzi ? Dlaczego nie chcesz byśmy jechali tam razem ? - zapytał w końcu Carlos.
- Bo nie mam na to ochoty ! Bo mnie to wszystko wkurza i do jasnej cholery ja mam swoje życie ! - wykrzyczała dając upust swoim emocjom. Mało było w tych słowach prawdy, ale co miała zrobić, powiedzieć mu, że obawia się tego co może wydarzyć się w czasie tego wyjazdu. Przecież to chore i On na pewno ją wyśmieje lub weźmie za wariatkę, która na dodatek na niego leci.
- A myślisz, że mi się to podoba ! To nie Tobie wszystkiego zabraniają tylko mi ! I nie rób z siebie wielce pokrzywdzonej ! - teraz również chłopak nie wytrzymał i wykrzyczał to co leżało mu na sercu. Przecież to On musi żyć jak jakiś mnich, bez imprez, dziewczyn i wszystkiego co uwielbiał. Do tego dostał jeszcze w pakiecie cholernie piękną kobietę, która robi za jego niańkę. I kto tu ma gorzej ?
- To już nie mój problem, bo to nie ja przez dwadzieścia dwa lata swojego życia byłam nikim ! Masz co chciałeś, ja nie mam zamiaru się przez Ciebie męczyć ! - te słowa były chyba niepotrzebne. Jednak padły z ust osoby, której Carlos ufał najbardziej. Jak mógł pomyśleć, ze Ona chce go wspierać, że się o niego troszczy. Teraz poznał prawdę, jest dla niej po prostu nikim.
- Będę jutro na lotnisku - tylko tyle zdołał powiedzieć. Prawdę mówiąc miał teraz ochotę usiąść i płakać. Jak mógł się tak pomylić, zaufać komuś dla kogo jest zerem. Po chwili i do Angie dotarło to co właśnie zrobiła, chcąc powstrzymać swoje, zraniła jego uczucia. Jak mogła go tak potraktować, przecież to nie jego wina, że jej się tak cholernie podoba. Nie mogąc sobie z tym wszystkim poradzić Espino postanowiła odwiedzić swoją przyjaciółkę. Musi w końcu powiedzieć komuś o tym wszystkim, bo inaczej zwariuje, a Carlos nadal będzie obrywał za niewinność.
- Powiesz coś wreszcie czy pomilczymy sobie kolejne piętnaście minut ? - zapytała Karla, której znudziło się już patrzenie na czerwonowłosą i domyślanie co się stało.
- Wpadłam - stwierdziła.
- Co ?! Jesteś w ciąży ?! - krzyknęła zszokowana blondynka i już miała jej gratulować, gdy napotkała ten przyprawiający o dreszcz wzrok.
- Nie ! Chodzi o Carlosa - wyjaśniła Angie - On chyba nie jest już dla mnie idiotą, którego mam wychować - mówiła.
- To znaczy, że się w nim zakochałaś ! - uśmiechnęła się Ruffo - No ale dlaczego masz taką minę, jakby Bóg wie co się stało ? - popatrzyła na nią pytająco.
- Bo nie mogę się w nim zakochać, to nie jest facet dla mnie - powiedziała sama nie wiedząc czemu tak uważa. Może po prostu bała się tego, że Lozano się nią pobawi, pobawi i zostawi. A Ona nie potrafi być z kimś kto nie angażuje się w związek. Jak kocha to na amen i tego też oczekuje od drugiej osoby. Mało prawdopodobnym jest to, że może oczekiwać tego ze strony Carlosa. On pewnie nawet nie wie czym jest związek.
- To się nie zakochuj kto Ci każe - Karla miała już dość marudzenia przyjaciółki i ani trochę jej nie rozumiała. Jak zwykle szuka problemów tam gdzie ich nie ma.
- Biorąc pod uwagę to, że jutro lecę z nim do Włoch, to nie jest to takie łatwe - stwierdziła nieco załamana. I jeszcze to wszystko co mu dziś powiedziała, gorzej być nie może.
- Ulala no to wpadłaś po same uszy - uśmiechnęła się - Ale zobaczysz nie będzie tak źle, co najwyżej zaoszczędzicie na pokojach - zaśmiała się blondynka. I właśnie tego obawiała się Angie, że nie będzie umiała ukryć swoich uczuć będąc blisko niego. Zresztą kto by się starał opanować mając przy sobie takiego faceta. Ale przecież nie może skończyć tak jak każda inna, przespać się z nim, a później udawać, że to tylko seks, nic więcej. Teraz nie wyobrażała sobie jak to wszystko będzie wyglądało i jeszcze ta ich kłótnia. Pozostała jej tylko nadzieja, że to wszystko się jakoś ułoży.
Odcinek 8
Niestety wydarzenia z dnia poprzedniego nie było tylko złym snem, przeciwnie, były okrutną rzeczywistością. A dziś po raz kolejny trzeba się z nią zmierzyć. Tylko jak to zrobić gdy w głowie nadal mamy tych kilka prostych słów, które wszystko zmieniły. Carlos choć bardzo chciał nie zmrużył oczu tej nocy, nie mógł uporać się z myślą o tym, że dla Angie jest po prostu zerem. Dlaczego jej zaufał, dlaczego nie zauważył, że nic nie znaczy dla tej dziewczyny. I dlaczego tak cholernie zależy mu na jej zdaniu. To dla niej próbował być lepszym, starał się, zmieniał całe swoje dotychczasowe życie właśnie dla tej czerwonowłosej kobiety. Teraz znów musiał się z nią spotkać, co więcej musiał przebywać z nią przez większość czasu najbliższych dni. Gdy dotarł na lotnisko, Angie już tam była. Dla niej ta noc też nie była łatwa, nie potrafiła wybaczyć sobie tego co zrobiła. Jak mogła go tak potraktować. Zmienił się, chciał pokazać, że nie jest synkiem tatusia, a Ona zrównała go z ziemią. Nie umiała nawet się z nim przywitać, bała się, że każde jej kolejne słowo skrzywdzi go jeszcze bardziej. Carlos też milczał, bo co miał mówić. Wolał udawać, że ta sytuacja jest mu obojętna niż pokazać swoje prawdziwe uczucia. Pierwsza część lotu przebiegała w podobnej atmosferze, oboje milczeli i odkąd wsiedli do samolotu nawet na siebie nie spojrzeli. Jednak teraz Angie postanowiła przerwać tą sytuację i spróbować naprawić swój błąd.
- Carlos - spojrzała na niego niepewnie - Chciałam z Tobą porozmawiać...A raczej Cię przeprosić - mówiła patrząc na jego smutną minę. Teraz zdała sobie sprawę z tego jak bardzo go skrzywdziła.
- Nie musisz mnie przepraszać za to, że powiedziałaś co myślisz - stwierdził obojętnie brunet.
- Problem w tym, że ja tak nie myślę. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale naprawdę nie uważam, że jesteś nikim - wyznała dotykając jego dłoni. Obojga ten gest nieco speszył, ale żadne nie odważyło się oderwać swojej dłoni z tego uścisku. Carlos uważnie obserwował Angie, nie wiedział co ma o tym myśleć. Bał się po raz kolejny jej zaufać, uwierzyć w jej słowa.
- Nie przejmuj się tak tym i zapomnij o tej sytuacji - powiedział po chwili zabierając swoją rękę - Naprawdę nie ma czym się przejmować - dodał i odwrócił głowę w stronę okna. Espino dobrze wiedziała, że jej słowa go zraniły, a teraz nie chce się do tego przyznać. Widziała w jego oczach smutek i rozczarowanie. Zaufał jej, a Ona go skrzywdziła. Przez kolejne godziny lotu, żadne z tej dwójki nie odważyło już się odezwać. Czerwonowłosa wciąż myślała nad tym jak naprawić swój błąd, jak sprawić, by na twarzy Carlosa znów zagościł ten promienny uśmiech jakim zawsze ją obdarzał. Nie mogła patrzeć na to jak cierpi i to z jej powodu, wiedziała, że musi zrobić wszystko, by pokazać mu kim tak naprawdę jest dla niej. Do hotelu dotarli również nie zwracając na siebie uwagi, pogrążeni byli we własnych myślach i światach. Dopiero przed pokojem Lozano, dziewczyna zdobyła się na odwagę i odezwała do niego po raz kolejny.
- Zjemy razem kolację ? - zapytała nieśmiało. Bała się odmowy, ale musiała spróbować.
- Czemu nie - odpowiedział nadal przygnębiony chłopak - Będę czekał przy schodach za pół godziny - dodał nim znikną za drzwiami swojego pokoju. Nie miał pojęcia co jest powodem zmiany Angie, czyżby naprawdę żałowała tego co powiedziała. A może tylko po raz kolejny chce zabawić sie jego uczuciami i pokazać mu, że jest zwykłym kretynem, którego owinęła sobie w okół palca. Mimo wszystko tak jak powiedział czekał na Angie przy schodach w holu wielkiego hotelu. Gdy ją zobaczył znów odebrało mu mowę. Z każdą sekundą stawała się coraz piękniejsza i coraz bardziej jej pragnął.
- Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo - uśmiechnęła się podając mu swoją dłoń.
- Zaledwie kilka minut, więc nie jest tak źle - odpowiedział już nieco bardziej radosnym głosem. Przy niej po prostu nie umiał być smutnym, nie w chwili gdy patrzy na jej piękny uśmiech.
- Carlos naprawdę nie chciałam by to wszystko tak zabrzmiało. Ale ojciec ostatnio wyprowadza mnie z równowagi - mówiła gdy usiedli już przy swoim stoliku.
- Ty nigdy nie dajesz za wygraną - zaśmiał się - Uwierz mi, że czasem taki zimny prysznic się przydaje - zapewnił brunet.
- Tak tylko, że moje słowa mijały się z prawdą - stwierdziła - A Ty zrobiłeś postępy i nie powinnam Cie tak traktować - wyjaśniła czerwonowłosa. Cieszył ją fakt, że Carlos jest już w znaczni lepszym humorze i co więcej zaczyna się do niej uśmiechać. Choć wielu może się to wydać dziwne jej naprawdę bardzo zależało na jego zaufaniu. Każdego dnia widzi jak chłopak próbuje się zmienić i teraz cieszy się, że sama może w tym uczestniczyć.
- Zatańczymy ? - zapytał po chwili Lozano wstając od stolika i wyciągając ku niej swoją dłoń.
- Z miłą chęcią - odpowiedziała czerwonowłosa kładąc swoją dłoń na jego. Już po chwili dołączyli do reszty par kołyszących się w rytm muzyki. Brunet delikatnie objął ją w talii i przyciągnął do siebie, dziewczyna natomiast ośmielona poczynaniami chłopaka, zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła się w jego ramiona. Choć nie byli jedyną parą na parkiecie, tak właśnie się czuli. Jakby wszystko dookoła przestało istnieć, a orkiestra grała tylko dla nich. Ich ciała tworzyły idealną całość. Oboje rozkoszowali się tą chwilę i zastanawiali co to wszystko oznacza, dlaczego tak na siebie działają, dlaczego bycie blisko siebie sprawia im przyjemność.
- Mam nadzieję, że Cie za bardzo nie deptam - uśmiechnął się Carlos spoglądając na swoją partnerkę - Kiepski ze mnie tancerz - dodał.
- Nie jest tak źle - stwierdziła speszona tym, że napotkała jego wzrok - Najwyżej to ostatni wieczór tych butów - powiedziała i ponownie przytuliła głowę do jego ramienia. Chciała tylko jednego, by orkiestra nie przestawała grać, nie teraz gdy Ona jest szczęśliwa. Tak to prawda Ona jest szczęśliwa, będąc w ramion ach Carlosa. Jednak i ta chwila musiała kiedyś minąć, a piosenka skończyć. Nie zbyt zadowoleni tym faktem Carlos i Angie wrócili do swojego stolika.
- To co może odprowadzę Cię do pokoju - zaproponował Lozano - Jutro rano mamy spotkanie - dodał pospiesznie.
- Masz rację powinniśmy już się położyć - przytaknęła wstając i razem z Carlosem opuszczając restaurację. W drodze do pokoju miedzy parą znów zapadła cisza. Co jakiś czas spoglądali na siebie ukradkiem, ale żadne nie odważyło się wydobyć z siebie choćby słowa. Zatrzymali się dopiero pod drzwiami pokoju Angie, gdzie chłopak postanowił coś w końcu powiedzieć.
- Zapomniałem Ci podziękować za zaproszenie na tą kolację - zauważył brunet - Więc teraz dziękuję - uśmiechnął się i złożył pocałunek na jej dłoni.
- Nie masz za co dziękować. Dzięki Tobie spędziłam wspaniały wieczór - powiedziała, a raczej wyszeptała czerwonowłosa.
- Myślę, że nie pierwszy i nie ostatni - stwierdził przybliżając się do niej. Z każdą sekundą ich twarze były coraz bliżej. Spoglądali sobie prosto w oczy, jakby chcieli z nich wyczytać to, co stanie się za chwilę. Carlos położył jedną dłoń na talii dziewczyny i przyległ swoim ciałem do jej, drugą dłonią natomiast gładził jej delikatny policzek. Nie chcąc tracić ani chwili dłużej, po raz pierwszy zasmakował ust tej pięknej, ognistowłosej kobiety. Ona też nie była mu dłużna i od razu odwzajemniła pocałunek, dając do zrozumienia, że oczekuje kolejnego ruchu z jego strony. Teraz żadne nie pamiętało już sytuacji z dnia poprzedniego, liczyło się tylko tu i teraz. Pocałunek z każdą minutą stawał się coraz namiętniejszy, ich języki rozpoczęły wspólny taniec, ta jak Oni chwile wcześniej na parkiecie. Wtuleni w siebie nie mieli zamiaru przerywać tej chwili...
Odcinek 9
Carlos po omacku zdołał odnaleźć klamkę od drzwi i ją nacisnąć. Nawet na ułamek sekundy przy tej czynności nie oderwał się od ust Angie. Objął ją po raz kolejny i wprowadził do pomieszczenia. Już od progu zaczęli wzajemnie pozbawiać się ubrań. Cały czas pieścili swoje coraz to bardziej obnażone ciała. Każdy dotyk, szept doprowadzał ich do szaleństwa. Brunet delikatnie ułożył dziewczynę na łóżku i rozpoczął wędrówkę po jej pięknym, aksamitnym ciele. Kuszący jęk czerwonowłosej mobilizował go tylko do dalszych działań. Teraz po raz pierwszy jego dłoń dotknęła jej nagiej piersi, dla Carlosa była Ona wręcz idealna, poczuł jak Angie zadrżała pod wpływem jego dotyku. Pocałunkami pieścił każdy milimetr jej skóry, znał już każdy jej czuły punkt. Czerwonowłosa z utęsknieniem wyczekiwała kolejnych pieszczot, sama też starała się dać mu jak najwięcej rozkoszy. Dłońmi błądziła po jego nagich plecach czy torsie. Całą sobą zachęcała go do dalszych poczynań. Gdy Carlos dotarł dłonią do jej najcenniejszego i najczulszego miejsca, chronionego jeszcze przez materiał bielizny, poczuł, że kobieta jest już gotowa na to by przyjąć go w sobie. Uniósł delikatni jej biodra i jednym zwinnym ruchem pozbawił ja tej ostatniej części garderoby jaką miała na sobie. Z niezwykłą delikatnością przyłożył dłoń do jej kobiecości, sprawiając przy tym kobiecie niewyobrażalną rozkosz. Angie czuła jak cała płonie, teraz całą sobą pragnęła w końcu poczuć Carlosa w sobie. Ten jakby odczytując myśli czerwonowłosej, ułożył się na niej i powoli zanurzył w jej wnętrzu. Z każdym kolejnym ruchem kobieta coraz trafniej odnajdywała jego rytm i swoimi ruchami zachęcała go do kontynuowania tych cudownych doznań, jakie jej teraz ofiarował. Dla tej dwójki cały świat przestał istnieć, liczyli się tylko Oni, całkowicie sobie oddani i tak aż do momentu w którym oboje zaznali spełnienia.
- Dobranoc - wyszeptał Carlos przygarniając do siebie czerwonowłosą i mocno ją przytulając. Czując ciepło jej ciała, oddech na swojej skórze i jej cudowny dotyk, był po prostu szczęśliwy. Angie już nic nie odpowiedziała tylko z uśmiechem na ustach wtuliła się w ramiona kochanka. Czuła się cudownie, jeszcze nigdy żaden mężczyzna nie dał jej tyl rozkoszy co On. Nie zastanawiała się nad konsekwencjami tej chwili przyjemności. Chciała tego i nie żałowała swojej decyzji. Poranek niestety nie był już jednak tak przyjemny, Lozano obudził się sam. Gdy tylko uniósł głowę zauważył Angie, szykującą się do wyjścia.
- Dlaczego mi uciekłaś ? - zapytał zaspanym i rozmarzonym jeszcze głosem - Nawet nie dostałem buziaka na powitanie - powiedział smutny i usiadł na łóżku.
- Carlos nie wysilaj się - poprosiła - Dobrze wiem z kim poszłam do łóżka i wiem czym też jest dla Ciebie seks - stwierdziła bez zbędnych emocji.
- Ale o czym Ty mówisz ? - popatrzył na nią zdziwiony - Nie wiem co sobie o mnie myślisz, ale to co się wydarzyło dzisiejszej nocy, jest dla mnie ważne - mówiąc to podszedł do Angie.
- Ja naprawdę niczego od Ciebie nie oczekuję. Seks jest dla Ciebie zabawą i kochając się z Tobą wiedziałam o tym - powiedziała patrząc na niego. Prawdę mówiąc znów miała na to ochotę, ale wiedziała, że musi się powstrzymać. Musi.
- Angie o czym Ty do cholery mówisz ? - zapytał spoglądając na nią tak jakby chciał odgadnąć jej myśli. Nie wiedział dlaczego dziewczyna uważa, że byłby w stanie potraktować ją jak pierwszą lepszą. A uwierzcie, że nie był.
- Oboje tego chcieliśmy tak ? - zapytała, nie czekając jednak na odpowiedź, która chyba była oczywista - Było miło, nawet bardzo, ale teraz czas wrócić do rzeczywistości - stwierdziła.
- Nie wierzę, że to mówisz - powiedział.
- Dla Ciebie związki są jakąś abstrakcją i ja o tym wiem. Dlatego nie przejmuj się niczym, zdawałam sobie sprawę, że to była przygoda na jedną noc. Nie będę rozpaczała po katach - sama dziwiła się swoim słowom, tym bardziej, że w oczach Carlosa dostrzegła coś czego nigdy wcześniej nie widziała. To było zaangażowanie. Dziwiło ją to bo mimo wszystko nie wierzyła w to, że ten mężczyzna będzie w stanie kiedykolwiek się w coś zaangażować. Carlos też myślał, że to niemożliwe, ale stało się. Mu naprawdę zależy na tej kobiecie. Ta noc to nie był tylko seks, to były jego uczucia. Uczucia, które teraz zostały zranione, bo czy naprawdę nie zdołał ich wyrazić ? Czy nie dal Angie odczuć tego co do niej czuje, że chce by ta noc nie miała finały już następnego dnia rano.
- Jak możesz tak mówić i myśleć ?! Czy naprawdę nie widzisz kim dla mnie jesteś i ile dla mnie znaczysz ?! - pytał patrząc jej prosto w oczy. Musi ją do siebie przekonać, sprawić, żę uwierzy Ona w jego uczucia.
- Carlos proszę Cię...Nie zmieniaj się na siłę i nie zmieniaj się dla mnie - powiedziała delikatnie go całując - Za godzinę mamy spotkanie z klientem - dodała po czym opuściła swój hotelowy pokój. Nie mogła tam zostać razem z tym mężczyzną, więc postanowiła przenieść się do jego pokoju i tam przyszykować do wyjścia. Lozano natomiast nie mógł znaleźć sobie miejsca. To co się stało naprawdę miało dla niego ogromne znaczenie i nie wiedział dlaczego Angie uważa inaczej. Od początku nie traktował jej jak każdej innej dziewczyny. Więc dlaczego Ona tego nie zauważa. Jednego był pewien, nie zostawi tak tj sytuacji i czy Espiono tego chce czy też nie, porozmawia z nim i to jeszcze dziś. Teraz musiał się skupić na tym by przetrwać jakoś spotkanie z klientami. Opuszczając swój pokój, a raczej pokój Angie natknął się właśnie na nią.
- Gotowy ? - zapytała czerwonowłosa gdy ten do niej podszedł.
- Tak, możemy iść - odpowiedział po czym oboje udali się pod wskazany adres. Te dwa zdania, które wymienili jeszcze będąc w hotelu były ostatnimi jakie para zamieniła ze sobą tego popołudnia. Na spotkaniu robili co mogli, by nie musieć ze sobą rozmawiać. Nawzajem unikali kontaktu wzrokowego, nie mówiąc już nawet o cielesnym. Zachowywali się co najmniej dziwnie, ale nikt nie wnikał w to co jest między tą dwójką. Po udanym spotkaniu, nadal milcząc wsiedli to taksówki i wrócili do hotelu. Tutaj jednak Carlos postanowił w końcu coś powiedzieć.
- Musimy porozmawiać - zaczął gdy tylko weszli do środka ogromnego budynku.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona. Jutro omówimy to spotkanie - stwierdziła udając się do windy. Lozano nie miał najmniejszego zamiaru się poddawać i podążył za nią.
- Nie chce gadać o pracy, tylko o nas - powiedział stanowczo gdy drzwi windy zamknęły się za nimi. Na ich szczęście lub też nieszczęście byli w niej sami.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać - uśmiechnęła się lekceważąco Angie.
- Ja uważam, że mamy - stał przy swoim coraz bardziej zdenerwowany brunet.
- Niby o czym mamy gadać, skoro nas nie ma ? - zapytała czerwonowłosa patrząc na stojącego przed nią mężczyznę.
- Na przykład o tym - stwierdził niebezpiecznie się do niej przybliżając...
Odcinek 10
Tego Angie się nie spodziewała. On ją najnormalniej w świecie pocałował. I to jeszcze jak, naparł na nią z taką siłą, że ta nie miała wyjścia i musiała zarzucić mu ręce na szyję, by utrzymać się na nogach. Niestety znał jej czuły punkt i wiedział, że nic nie działa na nią tak jak jego pocałunki. W czasie gdy ich języki toczyły namiętną wojnę we wnętrzu ich ust, zdążyli przenieść się do pokoju czerwonowłosej. I o ile dziewczyna zaczynała przechodzić już do konkretów, to Carlos nie miał takiego zamiaru. Choć jego usta połączone były w namiętnym pocałunku z ustami Angie, On nawet jej nie obejmował. Nie reagował na jej dotyk i na to, że pomału zaczyna pozbawiać go ubrań. Po chwili czerwonowłosa spostrzegła, że chłopak zachowuje się co najmniej dziwnie i delikatnie odsunęła się od niego jednak na taką odległość, by jej dłonie mogły spoczywać na jego biodrach.
- Możesz mi wyjaśnić co się z Tobą dzieje ? - zapytała próbując ukryć lekką zadyszkę, którą złapała podczas pocałunku.
- A nie wiesz - popatrzyła na nią - Chyba to czym jest pocałunek nie jest jakąś ludową tajemnicą - dodał wydostając się z jej objęcia i siadając na dużym łóżku, w którym to zresztą jakieś dwanaście godzin temu kochał się z tą kobietą.
- Wiem czym jest pocałunek i czym zazwyczaj On się kończy, gdy wygląda tak jak nasz - stwierdziła stojąc na przeciw siedzącego mężczyzny - Nie wiem tylko co ma znaczyć Twoja reakcja, a raczej jej brak - spojrzała na niego, jakby był jakiś przestępcą. Nie rozumiała jego zachowania, przecież mógł ją mieć i teraz zamiast prowadzić tą głupią rozmowę, kochać się z nią.
- Może w ten sposób uświadomię Ci kim dla mnie jesteś - mówił zupełnie opanowany, choć nie było mu łatwo. Złość, nerwy i pożądanie. W końcu jest tylko facetem, więc nikogo chyba nie dziwi, że ta sytuacja go podnieciła. Pragnął tej kobiety, ale wiedział, że nie może, musi wygrać sam ze sobą i pokazać jej ile dla niego znaczy - Skoro nie wierzysz moim słowom, to może czyny zadziałają - dodał.
- Carlos o czym Ty mówisz ? Zamiast tej dennej rozmowy, która nie ma sensu, mogliśmy się kochać, a Ty co ? - usiadła obok niego na łóżku i czekała na to co powie.
- No właśnie mogliśmy, ale tego nie zrobimy. O tym mówię Angie, ale Ty i tak nie rozumiesz - powiedział chowając twarz w dłonie. Już nie wiedział jak i co ma mówić, by dotarło to do dziewczyny. Po prostu był bezradny jak małe dziecko.
- To mi to wytłumacz - poprosiła.
- Jak sama stwierdziłaś mogłem się teraz Tobą kochać i nie zaprzeczę miałem... i mam na to ochotę - wyznał zgodnie z tym co czuł - Ale chcę Ci pokazać ile dla mnie znaczysz, że nie jesteś dla mnie jak wszystkie inne panienki - tłumaczył Carlos, a Angie uważnie go słuchała - Łączy mnie z Tobą coś więcej niż seks - wyszeptał patrząc jej prosto w oczy. Nie potrafił mówić o swoich uczuciach i nigdy tego nie robił, ale teraz wiedział, że gdy tego nie zrobi, straci szansę i Angie.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - czerwonowłosa śledziła każdy najmniejszy gest bruneta. Widziała jak wiele kosztuje go każde kolejne słowo, jak bardzo stara się by mu uwierzyła, by go po raz kolejny nie odrzuciła. Espino nie chciała tego zrobić i miała nadzieję, że tym razem nie popełni żadnej gafy. Chcąc dodać Carlosowi otuchy ujęła delikatnie jego dłoń w swoje drobne rączki. Uśmiechnął się, czyli to był dobry ruch.
- Tylko tyle, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Nigdy nie zależało i tak na żadnej kobiecie - tłumaczył - I dlatego nie mogę znieść myśli, że masz mnie za kompletnego dupka, który potraktował Cię jak każdą inną - mówił nie spuszczając wzroku z ognistowłosej. Widział jak z każdym kolejnym słowem, które wypowiadał na jej twarzy pojawiła się uśmiech, a w jej oczach pojawiały sie te iskierki, tak samo jak wtedy w parku.
- Więc tak nie było ? - zapytała.
- Nie ! - niemalże krzyknął - Czy naprawdę jestem aż tal beznadziejny, że nie potrafię okazać swoich uczuć ? - spojrzał na nią tym swoim wzrokiem.
- Nie jesteś beznadziejny - zapewniła Angie - Ja po prostu boję się Ci zaufać - wyznała cały czas trzymając jego dłoń. Postanowiła, że też zdobędzie się na szczerość i powie Carlosowi o tym co do niego czuje. Nie mogła i nie chciała już dłużej tego ukrywać. A już na pewno nie teraz gdy On się przed nią otworzył.
- Dlaczego ? - popatrzył na nią i mocniej ścisnął jej dłoń, jednak tak by nie sprawić jej bólu.
- Nie wiem...Może boję się, że zaangażuję sie zbyt mocno i później będę cierpiała. Tego, że to wszystko będzie miało swój koniec - mówiła patrząc mu prosto w oczy. Dziwne bo teraz mu ufała, potrafiłaby po raz kolejny oddać całą siebie temu mężczyźnie...Ciało, duszę i serce.
- Więc spróbuj mi zaufać...Zaufajmy sobie na wzajem i nie zmarnujmy szansy jaką ofiarował nam los - poprosił przyciągając ją do siebie i czule obejmując. Nie miał pojęcia co się z nim dzieje, dlaczego ta ognistowłosa, drobniutka kobieta, budzi w nim tyle uczuć, namiętności i dlaczego tak bardzo boi się ja stracić. Nigdy wcześniej nie czuł nic podobnego do żadnej innej dziewczyny, a Angie, Ona zawładnęła każdą częścią jego ciała, umysłu i duszy.
- Obiecaj mi, że gdy obudzę się jutro rano, to to wszystko nie okaże się snem, a Ty naprawdę będziesz przy mnie - odsunęła się od niego delikatnie i ujęła jego twarz w dłonie.
- Obiecuję kochanie - uśmiechnął się i zbliżył swoją twarz do jej. Bez pośpiechu musnął jej usta, każdy jego gest był przepełniony uczuciem i troską. Była jego kobietą i zamierzał dać jej wszystko czego zapragnie, sprawić, że będzie szczęśliwa.
- To nie będziemy się dziś kochać ? - zapytała powstrzymując śmiech i opierając twarz na jego piersi.
- Nie - odpowiedział tuląc ją do siebie - Dziś nie - wyszeptał czule gładząc jej ogniste loki. Obiecał sobie, że się powstrzyma, da jej dowód na to jak bardzo mu na niej zależy.
- Ale zostaniesz na noc i będę mogła sie do Ciebie przytulić ? - pytała dłonią gładząc jego tors.
- Chyba mogę to dla Ciebie zrobić - uśmiechnął się po raz kolejny - Tylko nic nie kombinuj i dłońmi proszę nie schodzić poniżej pasa - zaśmiał się radośnie.
- Więc idę wziąć prysznic, a Ty tu na mnie czekaj. I jeśli tak bardzo się mnie boisz to w spodnie od piżamy powsadzaj sobie poduszki, może to Ci pomoże - jeszcze na chwilę przywarła swoimi wargami do jego, po czym śmiejąc się zniknęła za drzwiami łazienki. Po około czterdziestu minutach, para leżała w swoich objęciach nie szczędząc sobie czułych gestów i słów. W końcu byli szczęśliwi, w ramionach tej drugiej osoby odnaleźli to czego szukali i pragnęli. Nie obchodziło ich to o będzie, liczyło się tylko tu i teraz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 17:19 :31 , 24 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
piękne odcinki
i nie wygaduj takich bzdur
to nie są żadne bzdety tylko arcydzieło
zapamiętaj bo inaczej cię znajdę i nauczę ze nie wolno tak wyrażać się o tej telce :twisted:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 15:40 :05 , 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Proszę mi nie grozić bo mój obrońca Debuch nie pozwoli mi nic zrobić
Cieszę się, że się podobają
Dziś pewnie kolejne pięć odcinków jak mnie najdzie by je skopiować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 19:13 :24 , 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
to się cieszę bo są świetne
i tego się trzymajmy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 19:27 :14 , 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Odcinek 11
Dwie zakochane w sobie osoby. Kobieta i mężczyzna. To chyba jeden z najpiękniejszych obrazków jakie możemy zobaczyć. Teraz to szczęście spotkało ludzi spacerujących jednym z deptaków w centrum Florencji. Każdy przyglądał się tej szczęśliwej parze, jaką niewątpliwie byli teraz Carlos i Angie. Już wczesnym rankiem wyruszyli z hotelu, by zapoznać się z urokami tego miejsca. Chociaż patrząc na nich można wywnioskować, że bardziej interesują się sobą niż wszystkim dookoła. Chłopak nawet przez chwilę nie wypuszcza swojej dziewczyny z objęć, a Ona co chwila obdarza go czułym uśmiechem, bądź spojrzeniem. Pocałunkom nie ma końca i jeśli ktoś odnosi wrażenie, że Oni zapominają gdzie są to ma rację. Zarówno Carlos jak i Angie zapomnieli o wszystkich obawach, zaufali sobie i żyją tym co jest teraz. W pewnej chwili brunet puścił dłoń swojej dziewczyny i gdy ta miała już protestować zauważyła jak ukochany kupuje różę od chłopca, próbującego w ten sposób zarobić.
- Proszę kochanie - uśmiechnął się wręczając jej kwiat. Jego kolor był zupełnie taki sam jak włosy Angie.
- Jest śliczna - powiedziała zaskoczona takim zachowaniem chłopaka. Owszem widziała jak się zmienił i że traktuje ją naprawdę wyjątkowo, jednak nie spodziewała się na tak romantyczny gest z jego strony. Lozano widząc zmieszanie na twarzy ukochanej przytulił ją do siebie i dłonią delikatnie gładził jej ogniste loki.
- Tak będzie już zawsze - wyszeptał - Nie chce zmieniać się na siłę i nie robię tego. Po prostu sprawia mi przyjemność takie traktowanie Cie - wyjaśnił nie wypuszczając jej z ramion. Był szczęśliwy gdy Ona się uśmiechała i nie obchodziło go to co pomyślą inni.
- Nawet gdy wrócimy do domu ? Do znajomych i pracy ? - pytała czerwonowłosa rozkoszując się jego bliskością. Nie mogła uwierzyć w to, że Carlos potrafi być taki inny. Troszczy się o nią, chce by czuła się przy nim wyjątkowo i przychodzi mu to z taką łatwością, jakby zawsze taki był.
- Tak. Bo chce być z Tobą i nie obchodzi mnie nic innego - zapewnił. Nie liczyło się dla niego zdanie innych, to co sobie o nim pomyślą. Był pewien, że Raul go zrozumie i będzie go wspierał. Po za tym gdy ma przy sobie Angie wszystko po za nią przestaje istnieć. Dla niej też nie liczyło się to co ludzie myślą o Carlosie. Może mieć przypiętą etykietkę kobieciarza i podrywacza, bo Ona wie, że tak nie jest, prawdziwy Carlos jest czuły, opiekuńczy i oddany swojej kobiecie.
- Ciekawe co powiedzą nasi rodzice jak się dowiedzą - zamyśliła się czerwonowłosa.
- Mam nadzieję, że Twój ojciec mnie nie zabije - zaśmiał się Lozano.
- Głupek - stwierdziła i odepchnęła od siebie chłopaka - Przecież wiesz, że moi rodzice Cie lubią, można powiedzieć, że sami rzucili nas sobie w ramiona - mówiła wspominając ich pierwsze spotkanie. Nie można nazwać go udanym, ale przynajmniej było wesoło, co prawda tylko jej, ale co zrobić. Carlos szybko domyślił się o czym myśli jego dziewczyna i na samo wspomnienie tej wpadki miał ochotę zapaść się pod ziemię. Jak mógł wtedy dopuścić do czegoś takiego. To On miał zawstydzić Angie i udowodnić jej, że na nią działa, a tymczasem stało się odwrotnie. To On pokazał jej jak bardzo jej pragnie.
- Dalej tak na mnie reagujesz - zaśmiała sie odgadując jego myśli.
- To wcale nie było takie śmieszne - stwierdził - Jeszcze nigdy nie przytrafiło mi się coś takiego - wyjaśnił splatając swoją dłoń z delikatną dłonią Angie.
- Ja się nie śmieje, wręcz przeciwnie Twoje słowa mi pochlebiają. Nie wiedziałam, że mogę podniecić takiego faceta jak Ty - wyjaśniła całując go przelotnie w usta.
- Takiego to znaczy jakiego ? - zapytał bacznie ją obserwując. Nie chciał, by ukochana postrzegała go jako kobieciarza, który byle czym się nie zadowoli. Przy niej stawał się zupełnie kim innym, odmienionym i lepszym Carlosem. Chociaż prawdę mówiąc nie bardzo musiał się starać, by być innym, czuł, że gdzieś głęboko w swoim wnętrzu zawsze był właśnie taki. Opiekuńczy, troskliwy, romantyczny. Choć nie zdawał sobie z tego sprawy to pragną kogoś przy kim będzie mógł być właśnie sobą.
- Oj nie rób takiej miny - czerwonowłosa przystanęła i objęła chłopaka w pasie - Po prostu nigdy wcześniej żaden mężczyzna nawet przez przypadek nie dał mi do zrozumienia, że mnie pragnie - mówiła. To Carlosowi wystarczyło, wiedział, że Angie jest z nim szczera i nie karmi go głodnymi bajkami. Ufał jej, wierzył w to, że i Ona zauważa zmiany jakie w nim zachodzą. Para jeszcze chwile pospacerowała uroczym deptakiem, po czym wróciła do hotelu, by tam przygotować się do kolejnego spotkania klientami firmy. Tym razem to wszystko wyglądało jednak nieco inaczej niż poprzednim razem. Do wyjścia oboje przygotowywali się w jednym pokoju, pomagając sobie wzajemnie i co jakiś czas również przeszkadzając.
- Carlos proszę Cie przestań - powiedziała groźnie Angie do obejmującego ją od tyłu chłopaka.
- Zobacz jak My ładnie razem wyglądamy - uśmiechnął się patrząc na ich odbicie w lustrze.
- Tak widzę, ale za pół godziny mamy spotkanie, a nie jesteśmy jeszcze gotowi - stwierdziła obracając się w jego stronę i zawiązując mu krawat. Trzeba przyznać, że brunet w garniturze prezentował się wspaniale. Dla kogoś obcego na pewno sprawiał wrażenie porządnego i ułożonego mężczyzny. No cóż w sumie teraz tak było.
- Zdążymy, przecież spotkanie jest w hotelowej restauracji - uspokoił ją i delikatnie pocałował, tak, by nie zmazać swoimi ustami błyszczyka ukochanej. Już po chwili uśmiechnięta para opuściła pokój i udała się na dół gdzie znajdowała się restauracja. To spotkanie od poprzedniego różniło się praktycznie wszystkim. Angie i Carlos cały czas byli w świetnych humorach, rozmawiali ze sobą i zabawiali dwóch starszych panów. Sposób w jaki ze sobą rozmawiali i jak dobrze się rozumieli, postawił firmę w bardzo korzystnym świetle co zaowocowało kolejnym kontraktem.
- Udało się - westchnął z ulgą Lozano i opadł na łóżko - Kolejny kontrakt w kieszeni maleńka - uśmiechnął się czule spoglądając na czerwonowłosą próbującą wyswobodzić się z eleganckiej kreacji.
- Nieźle Ci idzie panie Lozano - stwierdziła podchodząc do łóżka - Ma Pan sporo zalet - wyszeptała siadając na nim okrakiem i całując namiętnie w usta.
- Oczywiście, że tak Pani Espino - przytaknął ledwie łapiąc oddech - Chyba należy mi się nagroda ? - uśmiechnął się spoglądając na ukochaną. W jej oczach widział coś tak niezwykłego, że nie mógł przestać w nie patrzeć. Zobaczył tam troskę, czułość, namiętność i coś czego jeszcze nie mógł rozszyfrować. Jednak to się teraz nie liczyło. Przewrócił dziewczynę tak, by to Ona znalazła się pod nim i rozpoczął rozkoszną wędrówkę po jej ciele. Jego usta pieściły każdy milimetr aksamitnej skóry...Dotykał ją tak, że Angie nie mogła powstrzymać odgłosów potwierdzających to jak jest jej dobrze. Tego wieczoru po raz drugi ta para połączyła się w jedność. Znów w swoich ramionach zaznali spełnienia i zasnęli z rozkoszą i błogością malującą się na ich twarzach.
Odcinek 12
Czy poranki zawsze muszą być niemiłe i kojarzyć się ze wczesnym wstawaniem ? Otóż nie, a na pewno nie poranki tej pary. Angie i Carlos już od jakiegoś czasu nie śpią, lecz nadal leżą w swoich objęciach i rozkoszują się ostatnimi chwilami we Florencji. Ostatnia noc w tym hotelu była dla nich tak samo magiczna i wyjątkowo jak i pierwsza. To tu zdali sobie sprawę z łączącego ich uczucia i postanowili o nie zawalczyć. Nie wiedzieli co czeka ich po powrocie do Meksyku, jak inni zareagują na ten związek i czy nadal będą mieli siłę o niego walczyć. Zdają sobie sprawę z tego, że życie to nie bajka i nie zawsze będzie im łatwo, ale właśnie na tym między innymi polega miłość. Trzeba ją docenić i umieć pielęgnować, a wtedy wszystko staje się łatwiejsze.
- O czym myślisz ? - zapytała po chwili Angie opierając się na łokciu i spoglądając na ukochanego. To co teraz czuła dla niej samej było czymś nowym. Jeszcze nigdy nie czuła się szczęśliwa tylko dlatego, że może na kogoś patrzeć i go przytulać.
- O wszystkim i o niczym - westchnął brunet - A tak naprawdę to nie chce mi się stąd wyjeżdżać - przyznał odgarniając kosmyk włosów z twarzy dziewczyny.
- A myślisz, że mi się chce. Dobrze mi tu z Tobą - stwierdziła całując go w usta. Jemu też było dobrze, nawet bardzo. Carlos sam nie wiedział co się z nim dzieje, dlaczego gdy jest z Angie nie myśli o imprezach, dawnych znajomych i innych dziewczynach. Przy tej ognistowłosej piękności jego dawne życie było po prostu niczym. Bo nigdy wcześniej nie czuł się tak jak teraz. Nigdy nie był szczęśliwy. Niestety teraz oboje musieli opuścić ciepłe łóżko i swoje ramiona. W końcu kiedyś muszą wrócić do domu i zmierzyć się z rzeczywistością. Pakowanie poszło im całkiem sprawnie, zresztą tak samo jak i wymeldowanie z hotelu oraz droga na lotnisko. Gdy zajęli już swoje miejsca w samolocie odetchnęli z ulgą.
- Kochanie - zaczęła Angie opierając się o chłopaka - Tak sobie myślałam, że może na razie nie będziemy mówić rodzicom o nas - mówiła nieco niepewnie czerwonowłosa.
- Myślisz, że tak będzie lepiej ? - zapytał Lozano, którego nieco zdziwiła prośba ukochanej. Bo dlaczego mają ukrywać przed bliskimi to, że są razem. Zresztą ich rodzice znają się od dawna i są dobrymi przyjaciółmi, więc nie powinni mieć problemu z zaakceptowaniem tego, ze są parą.
- Może najpierw pokażmy im, że się ze sobą dogadujemy, a później powiedzmy jak jest naprawdę. W końcu jeszcze przed wyjazdem o mało co się nie pozabijaliśmy - uśmiechnęła się chcąc załagodzić nieco sytuację. Carlos jest dla niej bardzo ważny i związek z nim traktuje bardzo poważnie. Nie chciałaby, by ktoś pomyślał, że łączy ich tylko łózko i nic więcej.
- Chyba masz rację. Musimy oswoić ich z tym, że teraz będzie całkiem inaczej - przyznał Lozano przytulając swoją dziewczynę. Reszta lotu minęła równie spokojnie, para zamieniła ze sobą jeszcze kilka zdań, a później każde zajęło się swoimi myślami. Carlos jak na dżentelmena przystało złapał taksówkę i odwiózł swoją ukochaną do domu. Tutaj jednak zaczęły się schody, bo oboje nie mieli ochoty się rozstawać.
- Zobaczymy się jutro w firmie - wyszeptał brunet między kolejnymi pocałunkami.
- Będę tam już chyba o piątej rano - stwierdziła Angie raz po raz całując jego usta, nos, policzki. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak wiele znaczy dla niej ten mężczyzna i, że tak naprawdę nie może bez niego żyć.
- Ja też będę tęsknił, ale teraz zmykaj już do domu - powiedział - Rodzice się pewnie za Tobą stęsknili - uśmiechnął się i jeszcze raz ją namiętnie pocałował. W końcu oboje się od siebie oderwali i Carlos również mógł wrócić do swojego domu. Jednak dziś żadne z nich nie miało ochoty opowiadać rodzicom o pobycie we Florencji. Chłopak pożegnał się tylko z rodzicami, którzy następnego dnia rano wyjeżdżali i udał sie do swojego pokoju. Teraz zarówno On jak i Angie chcieli jak najszybciej zasnąć i powitać kolejny dzień. I tak też się stało. Angie w firmie była jeszcze wcześniej niż zwykle z nadzieją, że Carlos również pojawi się tam zanim zaczną schodzić sie pozostali pracownicy. Niestety tak się nie stało i teraz dziewczyna w gabinecie siedziała razem z ojcem. A Lozano nadal nie było. Gdy już miała do niego dzwonić w drzwiach pomieszczenia staną chłopak. Nie wyglądał On za dobrze, był blady, kaszlał i od razu było widać, że w nocy za wiele nie spał. Wyglądał jak cień człowieka.
- Chłopcze co Ci dolega ? - zapytał zmartwiony Federico.
- Nie nic, tylko źle się czuję - odpowiedział ledwo słyszalnym głosem dodatkowo przerywanym kaszlem.
- Przecież Ty ledwo stoisz na nogach - stwierdziła Angie, która od razu podeszła do chłopaka i poprowadziła go na kanapę gdzie usiadł - Jesteś rozpalony - dodała.
- Moja córka ma rację - przytakną pan Espino - Jesteś chory i to poważnie - powiedział.
- Tato mogę zabrać go do domu ? - czerwonowłosa spojrzała na ojca - Zajmę się nim, a jak będzie trzeba wezwę lekarza - mówiła patrząc z troską na Carlosa.
- Dobrze jedźcie - zgodził się - W razie czego dzwoń do mnie Angie - podał córce torebkę i pomógł zaprowadzić Lozano do samochodu. Para całą drogę milczała, bo nawet jeśli chcieli by porozmawiać uniemożliwiał im to kaszel bruneta. Espino naprawdę zaczęła martwic się o ukochanego, bo ten z każdą minutą wyglądał coraz gorzej. Gdy tylko znaleźli się pod jej domem, Angie zaprowadziła Carlosa do swojej sypialni, gdzie położyła go do łóżka i szczelnie okryła kołdrą.
- A ostatnio wyganiałaś mnie ze swojego łóżka - uśmiechnął się brunet.
- Nie mam pojęcia co Ty żeś robił, że wyglądasz tak jak wyglądasz - stwierdziła dziewczyna - Zresztą teraz to nie istotne, spróbuj zasnąć, a ja pójdę ugotować rosół - powiedziała jeszcze raz sprawdzając czy chłopak aby na pewno jest dobrze przykryty kołdrą.
- Dziękuję - wyszeptał po czym zamknął oczy i zasnął. W czasie gdy Angie starała się coś ugotować w kuchni do domu wrócili już jej rodzice. Zdziwił ich fakt, że córka sama gotuje, a kucharka siedzi i się temu tylko przygląda. Wiedzieli, że to nie podobne do ich dziecka, dlatego postanowili porozmawiać z czerwonowłosą.
- Angie możesz nam powiedzieć co się dzieje - Miranda popatrzyła na dziewczynę badawczym wzrokiem.
- A co się ma dziać ? Gotuję, czy to takie dziwne ? - zapytała chcąc jakoś wykręcić się od dalszych pytań rodziców.
- Co Cie łączy z Carlosem i nie mów, że nic bo widziałem jak na niego patrzysz i jak się o niego troszczysz - przeszedł do sedna Federico, który chyba najlepiej znał swoją córkę.
- Jesteśmy razem - odpowiedziała tak po prostu. Nie było sensu dłużej tego ukrywać, skoro wszyscy zauważyli już to, że nie są sobie obojętni.
- A Alejandro ? Przecież nie zerwaliście - wtrąciła się matka dziewczyny - On za niedługa wraca skarbie - dodała i nagle cała trójka obróciła się w stronę drzwi, gdzie nagle rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.
- Carlos... - wyszeptała czerwonowłosa.
Odcinek 13
Odcinek 13
Carlos stał w miejscu jak głaz, nawet nie mrugnął okiem. Gdy Angie była już naprawdę blisko niego, obrócił się i opuścił kuchnię. Nie reagował na wołania i prośby dziewczyny, jego cały świat właśnie zawalił się jak domek z kart. Uczucia i kobieta, które stały się całym jego życiem okazały się złudzeniem, nic nie było takie, jak chciał by było. Angie nie była tą kobietą, za jaką ją miał. Tylko czym dla niej były te noce spędzone z nim, te chwile, w których byli razem. Tego nie wiedział i chyba nie chciał już wiedzieć, bo po co słuchać kolejnych kłamstw, karmić się fałszywymi zapewnieniami. Lozano nie obracając się za siebie wrócił do pokoju czerwonowłosej i pozbierał swoje rzeczy. Wiedział, że nie jest w nim sam i że Angie bacznie go obserwuje. Jej łzy go jednak nie wzruszały, nie miał zamiaru kolejny raz dać zrobić z siebie idiotę.
- Carlos wysłuchaj mnie - poprosiła zagradzając mu drogę do drzwi. Nie chciała się poddać, musiała mu to wytłumaczyć. Choćby miała to być ich ostatnia rozmowa.
- Wybacz ale nie mam ochoty. Opowiedziałaś mi już wystarczająco dużo bajek - stwierdził parząc na nią oczami przepełnionymi bólem i pogardą.
- Wszystko co mówiłam było prawdą - wyjaśniła - Ja i Alejandro to już przeszłość, nie mam z nim kontaktu od pięciu miesięcy - tłumaczyła czerwonowłosa przybliżając się do bruneta - Zostań - poprosiła kładąc swoje dłonie na jego piersi i przytulając się do niego tak mocno jak było to tylko możliwe. Na Carlosa ten dotyk działał i to bardzo, nie mógł w jednej chwili wyrzucić jej ze swojego serca. Ale wiedział, że musi być silny, bo słowa Angie mogą być prawdą, ale nie muszą. Może jest dla niej po prostu zabawką, która gdy wróci tamten facet, zostanie rzucona w kont.
- Nie Angie - powiedział stanowczo odpychając ją od siebie - Ja tak nie potrafię, nie potrafię Ci już zaufać - dodał patrzą jej prosto w oczy, a później opuszczając dom rodziny Espino. Czerwonowłosa nie mogła już dłużej powstrzymać łez, rzuciła się na łózko i płakała jak małe, bezbronne i bezradne dziecko. Nie mogła sobie wybaczyć tego, że nie powiedziała Carlosowi o Alejandro. Może gdyby wiedział, do tego wszystkiego by nie doszło.
Dziewczyna obudziła się dopiero następnego dnia rano, wzięła szybko prysznic i wyszła do pracy. Przynajmniej tam będzie mogła być blisko ukochanego. Jednak w biurze nie zastała Lozano, a całkiem obcego mężczyznę. Na oko mógł mieć z trzydzieści lat i widać było, że należał do grona pracoholików.
- Dzień dobry - przywitała się uważnie obserwując nieznajomego, który ustawiał swoje rzeczy na biurku Carlosa.
- Witaj - uśmiechnął się - Jestem Christian Cortez i będę miał przyjemność z Tobą pracować - wyjaśnił szatyn podając jej dłoń. Ale w głowie Angie było tylko jedno pytanie, gdzie jest Carlos ? Przecież nie mógł się zwolnić, nie mógł jej tego zrobić. Nie wiele myśląc opuściła swój gabinet i udała się do ojca. On musi jej to wyjaśnić i lepiej, żeby Carlos nadal pracował w tej firmie. Wszystkie wyjaśniło się wcześniej niż myślała, wystarczyło, że zobaczyła bruneta i swojego ojca przeglądających jakieś dokumenty.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi i dlaczego mam pracować z tamtym kolesiem ? - zapytała patrząc na nich.
- Christian jest jednym z moich najlepszych pracowników, na pewno się z nim dogadasz - zapewnił Federico, a Lozano nawet nie spojrzał na swoją byłą dziewczynę, co sprawiło, że ta była jeszcze bardziej rozdrażniona. Jak On może tak po prostu ją lekceważyć i rezygnować z bycia jej partnerem. Przecież to była jedyna okazja do tego, by mogli być blisko siebie, by Ona mogła na nowo odbudować jego zaufanie.
- A dlaczego Carlos nie będzie ze mną pracował ? - spojrzała na bruneta, który na dźwięk swojego imienia od razu uniósł głowę i popatrzył na nią.
- Bo poprosiłem o to Twojego ojca, chyba Cie to nie dziwi - tym razem odezwał się młody mężczyzna.
- Tak właśnie było i ja postanowiłem spełnić prośbę Carlosa - wyjaśnił Pan Espino. Angie nie wiedziała już co ma robić, nawet jej ojciec był przeciwko niej. Ale co się dziwić. Zraniła Carlosa, okłamała go to normalne, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Tylko co zrobić jeśli Ona nie może o nim zapomnieć. W takich chwilach był tylko jeden ratunek, rozmowa z Karlą. Dziewczyna miała akurat wolną chwilę, więc od razu zgodziła się spotkać z czerwonowłosą.
- Cześć skarbie - przywitała się blondynka całując na powitanie Angie w policzek - Co się stało, że sobie o mnie przypomniałaś ? - uśmiechnęła się siadając naprzeciwko niej.
- Nie przesadzaj, dzwoniłam codziennie i Ci wszystko opowiadałam - broniła się Espino.
- Dobra, dobra lepiej mów co tam słychać w świecie zakochanych - Karla uważnie patrzyła na dziewczynę i trudno było by nie zauważyć, że coś jest nie tak. Tylko co ?
- Tego nie wiem, ale jeśli chcesz wiedzieć co słychać w świecie idiotek, to chętnie Ci opowiem - mówiła.
- Co tym razem zmalowałaś ? - zapytała od razu Ruffo.
- Carlos przypadkiem dowiedział się o Alejandrze - wyznała - I to akurat teraz gdy wszystko tak dobrze się układało. Nie wiem czemu ja mu o nim nie powiedziałam - ciągnęła dalej Angie. Na szczęście miała Karle, która zawsze cierpliwie jej słuchała, a później szczerze mówiła jej co o tym myśli. Taka przyjaciółka jak Ona była po prostu skarbem, zawsze szczera i służąca dobrą radą.
- Ja też nie wiem czemu. Jednak wiem, że nie będzie Ci teraz ławo go odzyskać, zawiódł się na Tobie - stwierdzała.
- Muszę mu jakoś uświadomić, że naprawdę tylko On się dla mnie liczy - czerwonowłosa popatrzyła na przyjaciółkę. Nie wiedziała już co robić, jak odzyskać zaufanie i uczucie Carlosa. Co zrobić, by naprawić swój błąd.
- Będę trzymała kciuki maleńka - uśmiechnęła się Karla - I pamiętaj, rób to co podpowiada Ci serce, tylko tak nie będziesz żałowała swoich decyzji - dodała. Po chwili przyjaciółki pożegnały się i każda poszła w swoją stronę. Dzięki rozmowie z Karlą, Angie poczuła się nieco lepiej i wróciła jej wiara w to, że jeszcze nie wszystko stracone. Przecież to co narodziło się między nią, a Carlosem nie mogło zniknąć tak po prostu. On nie mógł tak szybko o niej zapomnieć.
Tymczasem Lozano wrócił właśnie do swojego domu. Jedna ze służących od razu przekazała mu, że jego rodzice czekają na niego w salonie. Gdy tam wszedł zastał ich w towarzystwie bardzo ładnej szatynki.
- Cześć synu - uśmiechnął się Alfonso - Chodź siadaj z nami. Pozwól, że Ci przedstawię, to Paty córka mojego dalekiego kuzyna - wyjaśnił ojciec, a młodzi uścisnęli sobie dłonie.
- Miło mi Carlos - przemówił brunet, który naprawdę był pod wrażeniem tej dziewczyny. Wydawała się Ona bardzo miłą osobą no i oczywiście bardzo piękną kobietą. Była dosyć wysoka, zgrabna i widać, że miała dobry gust. Wszystko czego może chcieć facet.
- Mnie również - uśmiechnęła się - Twój tata zaproponował mi bym zamieszkała u Was dopóki sobie czegoś nie znajdę - tłumaczyła - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu - spojrzała na młodego Lozano.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział z uśmiechem. Razem z rodzicami i Paty zjadł nawet kolację i mimo wszystko ten dzień zakończył się dla niego naprawdę miło. Paty okazała się również bardzo inteligentom i zabawną dziewczyną, dzięki czemu i On się trochę rozerwał. Cały wieczór minął im na rozmowie i lepszym poznaniu się. Gdy zrobiło się późno, pożegnali się i każde udało się do swojego pokoju.
Odcinek 14
Kilka następnych dni wyglądało podobnie, Carlos unikał Angie, a ta robiła wszystko, by zbliżyć się do ukochanego. Niestety nie udawało jej się to, Lozano nawet na nią nie patrzył gdy była obok niego, a rozmawiał tylko wtedy kiedy musiał i to na tematy związane z firmą. Dzisiaj ta dwójka miała spotkać się ponownie, jednak teraz poza murami firmy. Okazją do tego było przyjęcie jakie wydawali rodzice Carlosa. Od rana w domu rodziny Lozano panowało zamieszanie i naprawdę nie szło w nim wytrzymać. Chcąc wywinąć się od przygotowań, chłopak postanowił zabrać Paty na zakupy. Przez ten czas, który spędził razem z dziewczyną, bardzo się do siebie zbliżyli. Polubili swoje towarzystwo i spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Mieli podobne zainteresowania, zawsze znajdywali tematy do rozmów i nigdy się ze sobą nie nudzili. Dzięki dziewczynie, Carlos zapomniał o tym co wydarzyło się jakiś czas temu. Oczywiście w jego głowie wciąż była Angie, ale obiecał sobie, że wygra z tym uczuciem i nie pozwoli po raz kolejny zakpić z jego uczuć. Nie było to łatwe, ale jak na razie młody Lozano dawał sobie radę. Po udanych zakupach razem z Paty wrócili do domu, by przyszykować się na wieczór. Gdy już mieli rozejść się do swoich pokoi brunet zatrzymał dziewczynę, chwytając jej dłoń.
- Paty, chciałabyś towarzyszyć mi dzisiaj podczas tego przyjęcia ? - zapytał uśmiechając się do niej.
- Będzie mi bardzo miło - odpowiedziała radośnie.
- W takim razie przyjdę po Ciebie o dziewiętnastej - powiedział po czym poszedł do swojego pokoju. Było mu trochę głupio, wiedziała dlaczego to zrobił. Nie chciał być sam, gdy próg jego domu przekroczy Angie. Tylko, że tym sposobem wykorzystuje niewinną Paty, która nie ma o niczym pojęcia. No ale ucieszyła się z tej propozycji więc też będzie miała z tego jakieś korzyści. Tak jak mówił już o dziewiętnastej czekał pod drzwiami pokoju Paty, ubrany w elegancki garnitur prezentował się naprawdę bardzo przystojnie i męsko. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu skromna jak dotąd dziewczyna, wyglądała również pięknie i wyjątkowo. Ubrana była w skromną, lecz efektowną suknię, która idealnie podkreślała jej kobiece kształty. Gdy oboje, trzymając się za ręce, pojawili się przy schodach oczy wszystkich gości zwróciły się w ich stronę. Również oczy pięknej, czerwonowłosej kobiety, ubranej w niebieską suknię, która dodawała jej niesamowitego uroku. Spojrzenia Carlosa i Angie spotkały się na chwilę, jednak gdy Lozano dostrzegł towarzysza byłej ukochanej, od razu przeniósł wzrok na Paty.
- Wyglądasz pięknie - wyszeptał nachylając się do jej ucha - Jestem szczęściarzem, mając taką partnerkę - dodał, a dziewczyna oblała się lekkim rumieńcem. Przyjęcie okazało się sukcesem dla państwa Lozano, goście bawili się naprawdę wspaniale. Carlos na krok nie odstępował od Paty, zresztą tak samo jak Angie od Alejandra. Niestety dla tej dwójki, przyszło im sie tego wieczoru spotkać na osobności.
- Zgubiłaś się ? - zapytał brunet, gdy spotkał czerwonowłosą na pietrze swojego domu.
- Nie, byłam w toalecie. Na dole była zajęta - wyjaśniła nieco zdziwiona obojętnym i oficjalnym tonem chłopaka.
- Rozumiem - stwierdził - Nie będę Cie zatrzymywał, bo narzeczony zapewne już za Tobą tęskni - Carlos nie mógł darować sobie uwagi na temat obecności Alejandra na przyjęciu.
- Twoja dziewczyna pewnie też już Cie szuka - odgryzła się Espino.
- Nie musi mnie szukać, wie, że do niej wrócę - powiedział pewny siebie. Obojgu te docinki nie sprawiły ani przyjemności, ani radości. Tak naprawdę mieli ochotę skryć się, w którymś z pokoi i rzucić sobie w ramiona. Jednak upór i duma im na to nie powalała. Musieli podjąć się tej gry, nawet kosztem własnego szczęścia.
- Szybko znalazłeś sobie pocieszenie - odezwała się po chwili Angie - Jak widać zmiany było tylko tymczasowe - dodała patrząc na niego uważnie.
- I tu się mylisz. Właśnie teraz moja przemiana dokonała się całkowicie. Przy Paty jestem innym człowiekiem - mówił Carlos - Myślę o przyszłości, rodzinie, żonie, dzieciach - wymieniał, a serce czerwonowłosej rozpadało się na kawałki. Jak On może jej o tym mówić. Czy naprawdę nie widzi jak bardzo bolą ją jego słowa. Jeszcze kilka tygodni temu to ją widział u swego boku za kilka lat, a teraz ? Teraz mówi jej, że chce założyć rodzinę z inną kobietą.
- Tylko pogratulować - Angie zebrała w sobie siły, by powiedzieć cokolwiek i powstrzymać przy tym potok łez cisnący jej się do oczu.
- Oboje chyba jesteśmy szczęśliwi. Z Alejandrem tworzycie ładną parę - stwierdził całkowicie spokojny i opanowany Carlos. Jednak to były tylko pozory, prawda była taka, że sam sobie chciał coś teraz zrobić. Za te kłamstwa, za łzy w oczach ukochanej kobiety, za niepotrzebne cierpienie. Ale nie mógł tego zmienić, nie miał pewności, że uczucia czerwonowłosej są tak samo szczere jak jego. Może po prostu dziewczynie trudno jest oswoić się z myślą, że to On ją rzucił.
- Fakt, Alejandro jest cudowny i na szczęście już nigdzie nie musi wyjeżdżać - powiedziała.
- Więc nasza przygoda ma swoje plusy, oboje doceniliśmy to co naprawdę ważne - uśmiechnął się Lozano. Przygoda ? Jak do cholery to wszystko można nazwać przygodą. Angie nie miała już sił, właśnie jej marzenia i pragnienia prysły jak bańka mydlana. Dla Carlosa, to co dla niej było tak ważne i piękne było przygodą. Nie myliła się mówiąc, że jest kolejną dziewczyną w jego kolekcji. Jak mogła być tak naiwna i mu wierzyć.
- Racja - odpowiedziała i wyminęła bruneta. Po chwili stała już obok swojego chłopaka, próbując ukryć to, co się teraz z nią działo.
- Kochanie coś się stało ? - zapytał Alejandro, przerywając rozmowę, ze swoim przyszłym teściem. Angie tylko delikatnie się uśmiechnęła i przytuliła do niego, ukradkiem spoglądając w stronę parkietu, gdzie tańczyła inna z par. Gdzie tańczył jej ukochany z Paty. Carlos choć ciałem był przy swojej partnerce, to duchem był całkiem gdzie indziej. Widok Angie w ramionach innego mężczyzny był nie do zniesienia, nie miał pojęcia co zrobić, by powstrzymać się przed pójściem do nich i wyrwaniu dziewczyny z objęć Alejandra.
- Paty... - wyszeptał przytulając ją.
- Słucham ? - zapytała podnosząc głowę z jego ramienia i patrząc na niego. Brunet nie wiele myśląc zbliżył swą twarz do jej i delikatnie musnął jej wargi, by po chwili złożyć na nich namiętny pocałunek. Wszyscy goście zaczęli bić brawo "parze" i patrzyli na nich jak zaczarowani. Tylko jedna osoba stała nieruchomo, a po jej policzku potoczyła się jedna, samotna łza.
Odcinek 15
Pocałunek nie trwał zbyt długo, gdyż Carlos poczuł, że jego partnerka wcale nie ma ochoty na tego rodzaju pieszczoty. Dla niepoznaki para zakończyła go z uśmiechem na twarzy i kontynuowała taniec. Jednak nie długo, bo już po chwili Paty poprosiła bruneta, by poszli gdzieś gdzie będą sami. Wychodząc z salonu wzrok Lozano zatrzymał się na smutnej twarzy czerwonowłosej dziewczyny. Wiedział, że płakała, był tego pewien, że znów ją skrzywdził. Zresztą nie tylko ją, bo Paty też nie miała tęgiej miny, a i jemu samemu ten gest nie sprawił przyjemności. Odkąd zasmakował ust Angie, każde kolejne nie były w stanie sprawić mu tak ogromnej rozkoszy jak usta ognistowłosej. Z tych rozmyślań wyrwała go czyjaś dłoń na policzku i bolesne pieczenie tej oto części ciała. Nie miał pojęcia o co chodzi i dlaczego Paty go spoliczkowała.
- Nigdy więcej mnie nie całuj ! Nie jeśli myślisz o tamtej kobiecie ! - powiedziała głośno i wyraźnie.
Carlos nie mógł wyjść z podziwu, to była pierwsza dziewczyna, która tak potraktowała go po pocałunku. Zazwyczaj takie czułości miały swój finał w łóżku.
- Ale Paty no co Ty - próbował się wybronić - Zrobiłem to bo tego chciałem. Myślałem, że Ty też - tłumaczył.
- To nie myśl i przestań kłamać ! Przecież wiem jak Ci zależy na tej czerwonowłosej dziewczynie - mówiła próbując się uspokoić.
- Aż tak widać... - Lozano poddał się. Nie miał zamiaru dłużej się spierać, przecież Paty ma rację. Zależy mu tylko i wyłącznie na Angie, pragnie jej, potrzebuje. Tylko dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane i dlaczego On musiał skomplikować to jeszcze bardziej.
- Oboje pożeracie się wzrokiem, myślicie, że tego nie widać ? - popatrzyła na chłopaka - Radzę Ci przemyśleć sobie to wszystko i poukładać - powiedziała odchodząc. Carlos nie miał już ochoty na przyjęcie, musiał pobyć sam ze sobą, zastanowić się nad swoimi uczuciami, nad tym czego tak naprawdę chce i na co jest gotów. Bo co jeśli Paty ma rację i On na Angie działa tak samo jak Ona na niego. Z takimi myślami zmęczony zasnął w swoim łóżku. Gdy rano zadzwonił jego budzik, nie miał najmniejszej ochoty, by wstać. Ale musiał. Musi stawić czoła światu, zawalczyć o to co ważne. Schodząc po chodach zauważył, że Paty też już nie śpi, podszedł do niej chcąc się przywitać.
- Cześć Paty - zaczął nieco niepewnie.
- Witaj - uśmiechnęła się dziewczyna, której chyba złość już przeszła.
- Słuchaj...Chciałem Cie przeprosić za wczoraj - mówił czując się nieco głupio, musząc przepraszać za coś, o co kobiety kiedyś go prosiły.
- Nie gniewam się na Ciebie. Mam nadzieje, że coś do Ciebie dotarło wczorajszego wieczoru - stwierdziła - A teraz jedź do pracy i porozmawiaj z tą dziewczyną - dodała z uśmiechem Paty. Carlos zrobił tak jak mu poradziła. Po kilkudziesięciu minutach był już w firmie. Niestety na własne życzenie przestał pracować z Angie i aby z nią porozmawiać, musiał zaczekać do lunchu. Czad dłużył mu się nieubłaganie. Nie mógł się na niczym skupić, cały czas układał sobie w głowie to co powie ukochanej. Zastanawiał się jak to zrobić, by mu uwierzyła, przecież wczoraj na jej oczach całował inną. Jak mógł być takim kretynem. Gdy tylko Federico ogłosił, że pora na przerwę, Carlos w ciągu kilku sekund znalazł się przy gabinecie czerwonowłosej. Na szczęście dziewczyna tam była. Po chichu wszedł do środka i stanął naprzeciw niej.
- Anigie chciałbym z Tobą porozmawiać - powiedział, a raczej wyszeptał. Widząc smutną twarz i oczy tej pięknej kobiety, miał ochotę rzucić się z mostu.
- Wczoraj powiedziałeś mi już wszystko, a nawet więcej niż chciałam wiedzieć - stwierdziła smutno.
- Ale to nie tak... - popatrzył na nią błagalnie - Proszę daj mi chwilę, chodźmy do parku, to tylko chwila rozmowy... - prosił cały czas na nią patrząc. Espino nie mogła już dłużej się opierać. Widziała jak bardzo zależy mu na tej rozmowie. I chyba czas najwyższy wszystko sobie wyjaśnić, bo jak na razie, to cały czas robią sobie tylko na złość i sprawiają ogromny ból. Jak mówił Lozano udali się do parku, gdzie usiedli na jednej z ławek. Żadne nie wiedziało co mówić, choć mieli sobie tak wiele do powiedzenia.
- Angie... - zaczął po chwili chłopak - To co zrobiłem wczoraj było jakąś dziecinadą. Zrobiłem to... - ciągnął dalej - Ponieważ nie mogłem patrzeć na to jak tulisz się do tego gościa ! - powiedział już głośniej, tak, że przechodnie popatrzyli w stronę pary.
- Chcesz mi wmówić, że całowałeś inną dlatego, żę byłeś zazdrosny ? - zapytała czerwonowłosa - Carlos ja nie mam piętnastu lat i nie jestem idiotką - stwierdziła.
- Ale tak było ! Tak bardzo chciałem żebyś to przy mnie była...Wyrwać Cię z jego objęć...Nie wiedziałem co robić, więc pocałowałem Paty - wyjaśnił Lozano. Z perspektywy czasu ta sytuacja wydawała mu się po prostu żałosna. Jak On mógł to zrobić.Chyba nastolatek znalazł by lepsze wyjście z tej sytuacji. Ale oczywiście On musiał wybrać najgorsze z możliwych.
- A nie łatwiej było powiedzieć mi prawdę ? Wysłuchać mnie gdy chciałam mówić ? - dopytywała Angie.
- Co z tego, że teraz to wiem ? Byłem i jestem idiotą, ale nie potrafię bez Ciebie żyć ! Jesteś dla mnie wszystkim, to dzięki Tobie się zmieniłem, to dla Ciebie chcę być lepszy - brunet nie miał zamiaru już dłużej ukrywać swoich uczuć. Musiał to wszystko powiedzieć, musiał odzyskać swoją kobietę. Bo tylko Ona nadawała sens jego życiu. Po monologu Carlosa oboje siedzieli w milczeniu. Chyba nie tylko Lozano był w szoku, że zdobył się na taką odwagę i powiedział to wszystko. Dziewczyna również zaniemówiła.
- Masz zamiar coś zrobić, czy będziesz tak siedział i patrzył się na mnie ? - zapytała po chwili Espino.
- A co mam jeszcze zrobić ? - spojrzał na nią.
- Przytulić mnie niemoto - rozkazała uśmiechając się. Chłopak nie potrzebował dalszej zachęty i od razu porwał w ramiona ukochaną. Tak dobrze było mieć ją znów blisko siebie, czuć jej słodki zapach, dotyk delikatnych dłoni na swoim ciele. Oboje byli szczęśliwi, w końcu mogli zrobić to o czym od dawna marzyli. Mogli być razem.
- Przepraszam kochanie - powiedział po chwili Carlos.
- To ja Cie przepraszam, powinnam Ci powiedzieć a Alejandrze w chwili gdy się do siebie zbliżyliśmy, gdy wiedziałam, że nie ma już odwrotu - stwierdziła Angie, gładząc dłonią policzek ukochanego.
- Boże jak ja za Tobą tęskniłem - westchnął chłopak po czym przylgnął swoimi ustami do warg ognistowłosej. Czas zatrzymał się w miejscu, a cały świat przestał istnieć. Dla tej pary teraz nic się nie liczyło, oprócz tej chwili i tego pocałunku. Tak upragnionego i stęsknionego gestu, który sami sobie odebrali. Jednak teraz znów mogli cieszyć się sobą, a ich języki mogły złączyć się w namiętnym tańcu. Nie miało znaczenia to, że są w środku miasta, a w okół nich są inni ludzie. Oni po prostu znów byli szczęśliwi i zakochani.
No dobra mała przerwa w nauce
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez :Michalina: dnia 19:28 :15 , 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 23:57 :14 , 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
piękne odcinki
dobrze ze się pogodzili
czekam na dalszy cg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sprotte
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 461 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:14 :31 , 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Monis dodaj odcinki, proszę......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:20 :33 , 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
No dobra
Ale to chwile potrwa bo muszę je z maila pościągać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sprotte
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 461 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:25 :43 , 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
ok. Ja dodam zaraz do pieprz i sól wiec bd miec zajęcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|