|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fafunia87
Pupilek Psychiatry
Dołączył: 27 Kwi 2010
Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:32 :46 , 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Debi ma rację wstawiaj odcinki, my jesteśmy wymagające i sie do tego przyzwyczaj, poza tym ja njeszcze jedno chcę!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1407 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 19:13 :55 , 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
|19| Kłótnia to rzecz święta
Perlisty śmiech Thomasa odbijał się echem po całym dziedzińcu jego kamienicy, kiedy to blondyn słucham niezmiernie ciekawej opowieści Dulce. Na same słowa ‘dostał kolanem w krocze’ oblewał się purpurą rozbawienia, wyobrażając sobie minę Lucasa, zasranego, egoistycznego, pewnego siebie dupka, w jego mniemaniu. Jak czarnulka znalazła się w domu Tommego? Chłopczyna przyprowadził ją do rodzinnej chałpki, gdy natknęli się na siebie niedaleko parku, w którym Dulka ogałacała ziemię z pięknej, zielonej trawki, skubiąc ją co w palcach sił. Miażdżący rechot Cassela, siedzącego aktualnie w salonie wraz z przyjaciółką, wydobył z pokoju obok rozwścieczoną blondynkę. Dziewczyna, tupiąc nogą, obrzuciła go kilkoma francuskimi przekleństwami, po czym wróciła do angielskiego.
- Do zoo małpo, tu ludzie chcą normalnie żyć! A to czupiradło porwałeś z cyrku? – fuknęła niesmacznie na Dulce, która skuliła się pod groźnym wzrokiem współtowarzyszki. Westchnęła, po czym z bólem stwierdziła, że jest niechcianym gościem. Na głos, rzecz jasna, co od razu uległo podłemu komentarzowi młodej dziewczyny. – Spostrzegawcza to ty nie jesteś!
- Sophie! Jeśli w ciągu pięciu sekund się nie przymkniesz, urządzę cię tak, że nie wyjdziesz z domu przez najbliższe pół roku! – warknął blondyn. – Zrób papa imprezkom z kumplami! – zamrugał uroczo rzęsami, sztucznie się uśmiechając.
- A idź do diabła! – syknęła gniewnie, kierując się z powrotem do własnego królestwa.
- Żmija! – krzyknął za nią Thomas. – Jakie to szczęście, że jestem od niech starszy. Wprawdzie rok, ale zawsze to jest jakaś przewaga! – Dulce roześmiała się słodko na jego bajeczne stwierdzenie, roztaczając wokół cudowną aurę piękna i szczęścia. Zmieniała się, cały czas się zmienia! Przecież to już nie ta sama dziewczyna, to jakiś niespotykany gatunek, który swoje istnienie zawdzięcza takiemu jednemu szowiniście z ładnym tyłkiem i takimi, cudownymi, czekoladkami zamiast oczu. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że to dosyć dziwne, iż Lucas jest powodem zmiany czarnulki, no ale fakty mówią same za siebie. Ja tam się nie będę czepiać tych wykresów, co to mi je koleżanka porobiła, chcąc mi uświadomić postępy, jakie uczyniła panna Perez tuż po spotkaniu z młodym Brownem. I nie mówię tutaj o całowaniu, chociaż i tu zrobiła swego rodzaju krok w przód. Chodzi bardziej o pewność siebie i świadomość myśli, uczuć i własnej wartości! Ot, co! Trzeba przyznać, z epoki kamienia łupanego przebrnęła aż do czasów współczesnych, gdzie człowiek jeździć po sobie nie da. Ah, rozpiera mnie duma! Pora w końcu na jakieś zmiany, nie sądzicie?
- A kto to w ogóle jest? – rzuciła Dulce, bawiąc się szklanką napełnioną do połowy sokiem. Moim zdaniem ta szklanka jest do połowy pusta, ale się wtrącać nie będę, co by mnie mieli niektórzy zlinczować za zbędne zawieranie głosu. Zauważywszy pytające spojrzenie towarzysza, Perez wskazała głową miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stała jej oprawczyni i dopowiedziała: - Ta ładna blondynka. Twoja siostra?
- A! To niepoprawnie zachowujące się dziewczę z charakterkiem najgorszych złoczyńców świata? Na moje nieszczęście właśnie siostra. Sophie! Chodząca wredota! – skrzywił się z niesmakiem. Nie ma się mu co dziwić. Mieć za siostrę takiego potwora.. nie zazdroszczę. A no tak. Bo wy nie wiecie, jaka ta niewinna blondyneczka potrafi być groźna i niebezpieczna! Otóż to istny diabeł wcielony, który jak nie knuje, to oczernia, bądź w ostateczności obgaduje. Istne przeciwieństwo Thomasa a niezmierne podobieństwo, co ja mówię? Po prostu kopia babki! – Gdyby nie to, że mam na nią broń w postaci kilku szantaży, to już dawno by mnie z błotem zmieszała, albo wysłała do zakładu psychiatrycznego. Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy, ile w niej jadu! Czasami się zastanawiam, czy jej w szpitalu nie podmienili, a ja gdzieś tam we wszechświecie mam taką słodką siostrzyczkę, co to zawsze jest grzeczna, nigdy nie pyskuje, wykonuje wszystkie moje polecenia, a na dodatek potrafi gotować, bo to coś, co tu było, to tylko gary przypala i gada bez ogłady, zresztą nie na temat.
- Ale jej słodzisz! – mruknęła ironicznie Dulce, hamując chichot. A mówiąc już o chichotach, to wy wiecie, że istnieje taki ptak, co się zwie kukabura chichotliwa i gdyby nigdy nic mieszka sobie w Australii? Nie żebym robiła jakiś projekt z geografii, męcząc się nad nim kupę czasu, skąd, to tylko taka ciekawostka! Ale wróćmy do naszego tematu, a dokładnie do fantastycznej dwójki, konwersującej na wprost nieziemski temat, czytaj Sophie Cassel.
- A co! Ona nie jest lepsza! Też nadaje na mnie, przy każdej nadarzającej się okazji.
- Przestańcie mnie obmawiać, bo mam czkawkę, jak stąd do Afryki! – doszedł ich zjadliwy krzyk naszego głównego tematu rozmów, ponownie czytaj Sophie Cassel. Tak nawiasem, czemu tu ciągle jakieś kontynenty występują?
- Przymnij się! – odparował Thomas, po czym uroczo sympatycznym głosem zwrócił się do kompanki: - Ochłonęłaś już po konfrontacji z tym pożal się Boże głupkiem od siedmiu boleści? Widzę, że tak. W takim bądź razie zabieram cię na lody, tu w pobliżu jest taka fantastyczna lodziarnia. Obawiam się, że w tym domu nie wytrzymam ani chwili dłużej! – syknął przekonująco, wracając pamięcią do skrzeku siostry, działającej na niego, jak czerwona płachta na byka. Czarnulka zgodziła się bez problemu. Miała niesłychaną ochotę na lody, najlepiej czekoladowe z wszystkimi możliwymi dodatkami. Marząc o przepysznym deserze, totalnie zapomniała, że nie jest sama w tym pomieszczeniu. Dopiero szturchnięcie Tommego przywołało ją do porządku i wróciła do świata żywych, opuszczając krainę lodem i czekoladą płynącą.
Tymczasem, parę przecznic dalej, trójka nastolatków użerała się z potężnym facetem, który okazał się tak delikatny, że zemdlał pod wpływem lekkiego uderzenia, jak twierdził Juan, ratując się przed groźnymi słowami blondynki. Biedny Jean Paul, stracił przytomność. A gdyby jeszcze tego było mało, Lucas był nie do końca dysponowany z powodu swego urazu, jakiego nieszczęsny doznał przez kolano Dulce i żeby iść, koniecznie musiał się o kogoś podpierać.
- Idiota, imbecyl! Musiałeś go uderzyć poczwaro? – syczała Bianca, dysząc pod ciężarem Luci, non stop uwieszonego jej ramienia. – Możesz mi chociaż powiedzieć dlaczego, przebrzydła istoto, to zrobiłeś?
- Powtarzam chyba dziesiąty raz. Koleś miał taki sam podkoszulek, musiałem ratować swoje imię! No proszę cię, powiedz mi, jak ty byś się czuła widząc dziewczynę ubraną identycznie, co ty? Szczerze wątpię, byś pogratulowała jej stroju. Już bardziej wyobrażam sobie waszą walkę na ringu – roześmiał się na ten obraz.
- Z czego rżysz? – warknęła. – Przez Ciebie biedny Jean Paul zemdlał.. – pociągnęła teatralnie nosem. – Biedaczek.. – rozczuliła się, robiąc przy tym słodką minkę.
- Biedaczek.. biedny Jean Paul zemdlał.. – małpował ją Juan, ciągnąc tego osobnika za sobą. – Pff.. – fuknął – Taki on biedny, że szok! - powiedział ironicznie.
- Dosyć! A ty Bianco, zamiast zawodzić nad szkodami, jakie poniosła ta francuska świnia, pomartw się trochę o zdrowie kuzyna, które również cierpi. Zresztą, jak ten okropny chłoptaś mógł się gapić na twój biust tym perwersyjnym wzrokiem? Przecież do niedopuszczalne! – gotował się Lucas.
- Gdzie?! – warknął Juan przystając na jeden raz. Owiał swym zimnym spojrzeniem omdlałego, którego ciągnął za sobą i wbił mu w delikatne, francuskie ciałko swoje paznokcie. Bynajmniej, nikt tego nie zauważył, a Bianca, ignorując to niedorzeczne pytanie, zwróciła się do Luci:
- Przemawia przez Ciebie zazdrość kuzynie, a to trochę dziwne, nie sądzisz? Moim zdaniem, ten zaszczyt powinieneś zostawić mojemu chłopakowi, więc tak kulturalnie się proszę, odwal się! W innym wypadku, zostawię cię na środku ulicy, a na dokładkę naślę na Ciebie Dulkę! – zagroziła, patrząc na niego znacząco.
- Spoko już się zamykam! – zapewnił, wybałuszając przy tym oczy. – Szczerze? Tą ulicę bym jeszcze przeżył, ale obawiam się, że kolejna konfrontacja z Dulce zaserwowałaby mi długi pobyt w szpitalu na intensywnej terapii. Nie dziękuję, obejdę się! – fuknął oburzony. – Po za tym, Ty nie masz chłopaka, więc ktoś musi Cię bronić przed natrętami, których ślina wytworzyłaby kolejny zbiornik sztuczny w naszym kraju. A tego byśmy nie chcieli.
- No wypraszam sobie, a właśnie, że mam chłopaka, i jest w naszym towarzystwie.. – uśmiechnęła się złośliwie, wystawiając mu język. Na twarz Juana wstąpił niemrawy skrzyw, obrazujący jego radość uprzednim stwierdzeniem Bianci.
- Serio? A że niby kto? – zadrwił Lucas – Ja odpadam, Juan też.. no nie gadaj? Ten pobity to Twój chłopak? – z wrażenia, szczęka mu opadła.
- Dokładnie ciamajdo! – rzuciła tryumfalnie.
Nagle Perez zatrzymał się po raz kolejny tego dnia, tyle, że biedny Jean Paul zderzając się z jego muskularnym ciałem, odbił się o niego i opadł hukiem na chodnik, wydając z siebie zduszony jęk. To się porobiło.. uuu.. nie chcielibyście widzieć jego miny za nic w świecie. To zło buchające z oczu, rozszerzone źrenice, zwężone usta, tworzące swego rodzaju nitkę. Zaciśnięte pięści i czerwone policzki. Czy taki wygląd wróży coś dobrego? Chyba w snach, chociaż i to nie.
- Stop! – zarządziła władczo blondynka – Czy ty aby na pewno się dobrze czujesz? – zapytała, spoglądając z ukosa na purpurowego towarzysza, zlewającego się z barwą swojej koszulki. – Może wezwać pogotowie? Dostałeś ataku serca? To Twój pierwszy dzień prostaty? Zobaczyłeś siwego włosa na głowie i zrobiło Ci się duszno? – dopytywała, naprawdę wystraszona.
- Daj mi kilof! – wykrztusił przez zęby, robiąc się jeszcze bardziej czerwony. A wiecie, że on na serio wyglądał, jakby mu na pęcherz parło! Istny cyrk, chciałoby się powiedzieć!
- Po co? – palnęła bez zastanowienia.
- Żeby zmiażdżyć tego stwora! – odparował.
- Juan? – usłyszeli nagle słodki głos nikogo innego, tylko Dulce Margarity Perez. Dokładnie spotkanie wszechczasów!
- Wujek? – zaraz po niej do głosu doszedł Thomas, przyglądając się z przerażeniem leżącemu na środku Francuzowi.
- Ups.. – skwitowała Bianca, rozmyślając nad szybkim kupnem biletów na Antarktydę i jak najszybszym opuszczeniem kraju. Oj, coś mi się wydaje, że akuratnie w tym momencie wyjaśni się wiele kluczowych spraw. Znudziły mnie już te tajemnice, kłamliwe opowiastki i bezsensowne kłótnie, połączone z wyzywaniem się od najgorszych. Pora na wyjaśnienia! Najwyższy czas, bo to już się powoli chore stawało!
- Do cholery jasnej, Dulce co ty tu robisz z tym facetem? Pytanie za sto punktów, jakim prawem przebywasz z jakimkolwiek facetem!? – dorwał ją Juan, zażarcie próbując wyciągnąć informacje.
- Bądź łaskaw się ode mnie odczepić! – uśmiechnęła się złośliwie – Łapy precz! Kto to ja jestem, że możecie mnie tak szarpać, potrząsać! Worek kartofli? Wypraszam sobie, jestem pełnoprawną kobietą! – odrzuciła włosy do tyłu, wypinając piersi. A trzeba przyznać, miała co pokazać! I tym zachowaniem wstrząsnęła wszystkimi obecnymi. Już nie będę wspominać tych biednych przechodniów, którzy na swoje nieszczęście, napatoczyli się akuratnie pod nogi dyskutujących i byli świadkami tych szokujących konwersacji.
- Czy ty aby na pewno jesteś moją siostrą? A może masz gorączkę? – Juan spojrzał na czarnulkę podejrzanym wzrokiem, lustrując ją na wylot.
- KIM?! – do rozmowy włączył się rozdygotany Lucas, który ledwo oddychał przez te ciągle napływające emocje. Natomiast młody Perez, zapominając w ogóle o przestrogach Bianci, odparował:
- Siostrą! No człowieku, prostego wyrazu nie rozumiesz? To co ja mam Ci to przeliterować!? – pytał zirytowany – A może przetłumaczyć na inny język? Jakiś synonim lub inne określenie? Halo! Ile ty masz lat, żeby o takie rzeczy pytać?! SIOSTRA! – krzyknął, przeciągając sylaby. – Członek rodziny, dziecko płci żeńskiej urodzone kilka lat po mnie, córka mojego ojca i matki, bratanica ciotki Anastazji.. - wymieniał jak oszalały. – Co jeszcze?
- Tylko nie ciotka Anastazja.. – wydyszał Lucas, wspominając sobie wspaniałe chwile spędzone w chacie czarownicy. Po chwili jednak wrócił do rzeczywistości. – Chcesz powiedzieć, że Dulce Margarita Perez to Twoja siostra, a nie jak mówiła Bianca.. DZIEWCZYNA?! – nachylił się nad stremowaną kuzynką, paląc ją swoim spojrzeniem. Takim groźnym, że aż feee…! No diabeł by się przestraszył i momentalnie wskoczył do wody święconej, której, jak powiadają bardzo się wystrzega. Panna Boyer zacięła cię chwilowo, przeciągając jak oszalała literkę ‘y’, czym wywołała zbiorowe oburzenie. – To ja się załamuję, serce mi się rozpada na drobniutkie kawałeczki, zamartwiam się, że jestem zgubiony, a ty.. – wskazał palcem na blondynkę – Ty wstrętna, parszywa istoto! – wysapał, oblewając się czerwienią. – Policzymy się później! – fuknął na nią, po czym przerzucił wzrok na z lekka zdezorientowaną czarnulkę i oczywiście zmienił wyraz twarzy. – Dulce… - zajęczał uroczo, upadając przed nią na kolana. – Ja cię przepraszam! Ja nie wiedziałem.. To Bianca.. – pociągał teatralnie nosem, robiąc z siebie istnego idiotę.
- Że co proszę? – odparła zdegustowana Dul – Jeszcze na nią składasz? – żachnęła się. – Ty lepiej samego siebie przeproś za to, że jesteś takim niedorozwojem. Później na nogach do Częstochowy i ewentualnie możesz mnie przepraszać, z miłą chęcią poślę cię do diabła! – zdumione miny obecnych plus rozbudzający się Francuz. No wyobraźcie to sobie. Nagle, niż stąd ni zowąd, Thomas zatrząsł się od śmiechu.
- Moja krew! – powiedział dumnie.
- Ale ja się w Tobie zakochałem! – przyznał Lucas, spoglądając uroczymi czekoladkami na swą ukochaną, która pastwiła się nad jego uczuciami. Ale momencik, co on robił, kiedy ona z kolei była tą dobrą? Też ją obrażał, miał gdzieś jej uczucia, miał gdzieś łzy, a niech jęczy i błaga! W nosie mam to jego rzekome cierpienie!
- Teraz to ty się pluszem wypchaj! – Dulce skrzyżowała ręce na piersi i rzuciła mu przesączone obrzydzeniem spojrzenie. – A widzisz, jak to jest! Dobrze Ci? – zapytała ironicznie.
- Nie chciałbym przerywać tych waszych wspaniałomyślnych konwersacji, ale chyba mamy kolejnych obywateli tego kraju, którzy chcieliby się przyłączyć.. – stwierdził blondyn, na co wszyscy nareszcie zwrócili uwagę na dwóch mundurowych, stojących obok i jak gdyby nigdy nic, gapiących się na całe stowarzyszenie kłócicieli.
- Dzień doby mili państwo. Doszły nas słuchy, że zakłócanie spokój wszystkim mieszkańcom.
- Ręce do góry, jesteście aresztowani! – warknął drugi wysuwając spluwę przed siebie, na co wszyscy równo podnieśli ręce. Nawet Jean Paul, ledwo trzymający się na klęczkach.
- Weź Arnold wyluzuj, nie grasz w żadnym z tych filmów, co ostatnio oglądałeś. Ogarnij się i schowaj tą sikawkę, bo nam młodzież wystraszysz! – zbył go drugi, ciężko wzdychając.
- Nawet się człowiekowi zabawić nie dasz! – naburmuszył się poprzedni.
- No dobra dzieciaki, pakować się! I tego leżącego też zabierzcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sprotte
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 461 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 21:59 :43 , 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
bede cie nosic na rekach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Migotka
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 401 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok Płeć:
|
|
Wysłany: 22:28 :51 , 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
jutro przeczytam i skomentuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1865 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce Płeć:
|
|
Wysłany: 23:42 :43 , 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
hahahahahaha
Jakiś tam ptak, a teraz film grozy w roli głównej z policjantem
Nie mogę....
A dobrze mu tak, nasza Dulcita niech się cieszy
hahaha
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1407 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:51 :48 , 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
ty się nie śmiej!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1865 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce Płeć:
|
|
Wysłany: 19:23 :44 , 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Mam płakać hahaha
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1407 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 19:33 :14 , 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
możesz xD bo to co pisze jest już tak żałosne, że płącz to najodpowiedniejsza reakcja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1865 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce Płeć:
|
|
Wysłany: 20:28 :15 , 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Nie nie nie|!!!| Nie zgodzę się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 20:49 :58 , 25 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
świetny odscinek
to z tym arnoldem i filmem boskie
czekam na nexta ciekawa jestem co się wydarzy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 28 Kwi 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków Płeć:
|
|
Wysłany: 19:36 :34 , 31 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
no nareszcie się wszystko wujaśniło
dość tych nie domówień i kłamst Blanci
mam nadziję że się pogodzą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 1407 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 22:00 :56 , 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
|20| Pomoc potrzebna od zaraz
Tupnęła nogą, aż cały komisariat się zatrząsł. Kto by się spodziewał, że w Dulce narodzi się tyle siły? Energii, pięknej energii. Opartej na wyzwoleniu z kajdan przeszłościowej bojaźni i zbytecznej w tych czasach skromności. Nic piękniejszego, tylko cudowna, na nowo narodzona dziewczyna.
- Odklej się ode mnie! Prędzej Celin Dion zostanie ogłoszona Królową Zrzeszenia Dziewic Ameryki, niż ja, Dulce Margarita Perez wybaczę Ci wszystko, czym tak mnie zraniłeś! – warknęła na skruszonego Lucasa. Żałosny mięczak. Co on sobie do cholery myśli? Już mam tego po dziurki w nosie. Wciąż ją przeprasza, kompromitując się na oczach całego personelu policji. Na szczęście ktoś w końcu przegnał mgłę sprzed oczu naszej uroczej czarnulki. Dojrzała nareszcie, jaki z niego gagatek. Paskuda w otoczce czekoladowej aury.
- Ależ Dulce! Nie rań mnie w ten sposób! Bardzo mi na Tobie zależy! – upierał się z tą swoją smutną minką. Z jednej strony wygląda słodko, ale jak mi się przypomni, co on naopowiadał o niej, to cały czar słodyczy pryska. Krótko rzecz ujmując, Dulce powinna jak nic otrzymać nagrodę. Za swoją wytrwałość rzecz jasna i wrodzony talent do odgrywania się na innych.
- Thomas! Gdzie ta Twoja koleżanka, bo powoli zaczynam mieć mdłości przez tego idiotę! – Dulce parsknęła gniewnie, wskazując palcem Lucasa. A ten, zachowuje się, jakby nie usłyszał słodkiej ksywki, jaką nadała mu Dul. Obraziła go!
- Powinna zaraz być. Spokojna Twoja rozczochrana! Aleś ty się niecierpliwa zrobiłaś! – Tu bym się z nim zgodziła w zupełności. Sama osobiście widzę, jak nam uroczy kwiatuszek Dulce rozkwita. Przeistoczyła się w przepiękną orchideę ze zwykłego kaktusa, który bacznie stoi na oknie w jej sypialni. Tylko podziwiać ten cud natury. Wracając do naszych diabelsko ulubionych bohaterów, to muszę wam wspomnieć o bardzo ważnej, istotnej rzeczy. Otóż, kiedy tylko Dulce i Lucas znaleźli się w radiowozie, chłopak momentalnie zajął miejsce obok niej, po raz setny przepraszając. Natomiast Duli, z racji swej niepojętej ogłady, grzecznie, kulturalnie rzecz ujmując, przyłożyła mu z całej pety pięścią w twarz. Pech chciał, że podbiła mu oko. Ach ta śliwa.. Nie za ładnie to wygląda.
- Dulceeeee… - zajęczał Brown. – Zrobię wszystko, tylko daj mi jeszcze jedną szansę!
- Tak mi przykro, ale ty tą szansę już wykorzystałeś ostatnim razem. Nie rób ze mnie idiotki. Precz z łapami! – Wykrzyczała głośno, jednocześnie spychając z siebie lepkie rączki towarzysza. Do cholery, przysięgam Wam, uduszę go własnymi rękami! Ach ta szumowina ze śmietnika. Teraz go oświeciło, że panna Perez to skarb? Teraz? A wcześniej, to co? Spokojnie, wdech, wydech..
- Wybacz mi ukochana! – Rechot. Istny rechot. To Thomas dla jasności. Blondyn nie wytrzymał już tych przesłodzonych wyznań i zwyczajnie się roześmiał. W sumie mu się nie dziwię. Być świadkiem tak żałosnego przedstawianie rzeczywiście nie należy do rzeczy ulubionych.
- Mili państwo.. – do celi przypełzał gruby, bardzo gruby policjant, który tak bardzo fascynuje się filmami sensacyjnymi. – Z przykrością stwierdzam, że wpłacono za Was kaucję! Jesteście wolni.. – mruknął, otwierając celę. Tak, dobrze słyszycie. Władowano ich jeden po drugim za kratki tylko dlatego, że grubasek chciał spróbować, jak to jest. No i spróbował.
- Aly! – rozpromienił się Tommy, zrywając na równe nogi. W progu izby stanęła piękna brunetka o bujnych kręconych włosach z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Ten cudowny uśmiech dosłownie w sekundę przeobraził się w wyraz niezadowolenia. Alicia skrzyżowała ręce na piersiach i skierowała się w kierunku wychodzących z celi.
- Niezdarna kreaturo! – warknęła na blondyna. – Czy ja zawsze muszę cię wyciągać z tarapatów? Znudziła mi się ta praca. Lepiej poszukaj drugiej naiwnej – ciągnęła, uparcie patrząc na skruszoną minkę Cassel’a. Ależ on słodko wygląda z tą podkówką. Jestem w stanie pomyśleć, że rzeczywiście jest mu przykro, ale no przepraszam bardzo. To jest Thomas Cassel, niezwykły mężczyzna o blond włosach. Nie jakiś tam pospolity chłopczyk.
- Aly, nie gniewaj się. Pewnie znowu zawaliłaś przeze mnie próbę. Przepraszam.. – podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił. – Nie chciałem, jednak sama widzisz, jak sprawa wygląda. Obiecuję, to się więcej nie powtórzy. – Pogłaskał delikatnie jej ciemne puszyste włosy.
- No już, przestań, bo się wzruszę! – Zironizowała jego wystąpienie, czując podstęp na kilometr. Chciał ją jedynie udobruchać, bo rzeczywiście przepadła jej próba zespołu, tylko dlatego, iż dostała telefon od przyjaciela. Nie mogła go zostawić samego w potrzebie. Nie ona, nie Alicia Alexandra Alvarez.
- Aly?! – zapytał nagle oszołomiony Juan, który dopiero teraz rozpoznał dawną znajomą. Brunetka przeniosła na niego czujny wzrok i otworzyła szeroko usta w geście niedowierzania. Dostała takiego szoku, jak stąd do Meksyku, a zaręczam Wam jest to bardzo daleko z mojego punktu widzenia. Natychmiast podbiegła do Perez’a uwieszając mu się na szyi.
- Juan! – krzyknęła radośnie. – Boże kochany, jak ja Cię dawno nie widziałam! Kopę lat staruszku! Ale nic się nie zmieniłeś! Dalej tak samo przystojny, szarmancki i uwodzicielski. Wieczór w Paryżu, pamiętasz? – Uśmiechnęła się niewiarygodnie pięknie i ponownie przylgnęła do znajomego kolegi. No może takiego bardzo bliskiego kolegi. Bardzo, bardzo bliskiego. Ale ja już nic nie mówię, bo mam wrażenie, że chcecie wiedzieć co wydarzyło się dalej. Bynajmniej, żeby potem nie było, że Wam nie chciałam powiedzieć, iż Alicia Alvarez i Juan Perez byli razem. Ups! To się wygadałam! No nic, mówi się trudno i żyje się dalej!
- To było moje pierwsze i ostatnie śniadanie w Paryżu! – zaśmiał się. – Ich żarcie jest ohydne! – wykrzywił się, chwaląc się dookoła językiem.
- Braciszku, ja nie wiedziałam, że miałeś tak fasssscynujące przygody – zasyczała Dulce, mrużąc oczy.
- Ty masz siostrę? Osz ty! Nie pochwaliłeś się gamoniu! – Aly wciągu pięciu sekund znalazła się przy zdezorientowanej czarnulce, uśmiechając się, witając i wykonując różne inne takie niekontrolowane ruchy. – Miło cię poznać! Zawsze myślałam, że to dziecko – tu wskazała na Juana – jest jedynakiem i dlatego głupek wyruszył sam w tak daleką podróż z gitarą w ręce. Ależ ty jesteś piękna! – komplementowała Aly, ciągle szeroko się uśmiechając. Ja był już dostała skurczu mięśni twarzy. Widzę, że panna Alvarez żyje ze śmiania się. No cóż, każdy ma sposób na życie, jak to mówią.
- Halo! A o mnie zapomnieliście, coś mi się wydaje.. – nagle wszyscy dosłyszeli zduszony jęk wyraźnie dochodzący z wnętrza celi. Jean Paul! Zreflektowali się w porę. No jak tak można? Zapomnieć o biednym człowieczku, który tak oberwał o tych niewiernych istot. – Mój Boże! – wykrzyknął Francuz, stojąc sztywno w wejściu od celi. – Nie wierzę własnym oczom. Po raz kolejny go uratowałaś Aly! Tym razem i ja załapałem się pod wiano biedny i porzuconych..
- Thomas cię w to wciągnął? – zapytała oszołomiona Alicia, przyglądając się sponiewieranemu mężczyźnie. – Ojejku! Boli? – dotknęła delikatnie jego szczęki, widząc jeszcze cieknącą z wargi krew. – Już ja mu porachuję kości, cwaniaczek myśli, że będzie mógł tak krzywdzić mojego Jeana Paula! – cmoknęła go delikatnie w policzek, mając na celu złagodzenie bólu, który mu towarzyszył. No i plan się powiódł. Francuz uśmiechnął się nieznacznie i rozczochrał jej piękne włosy.
- Ty sobie nie pozwalaj, młoda damo! – zażartował.
- Lucas jestem! – Luca wyciągnął rękę w kierunku nowoprzybyłej dziewczyny i poraził ją swoim zniewalającym uśmiechem, któremu towarzyszyło spojrzenie najzwyczajniejszego podrywacza. Zaskoczona, a jednocześnie zadowolona brunetka wyswobodziła się z uścisku francuskiego przyjaciela, podając rękę Brownowi.
- Aly.. – przygryzła dolną wargą, dając mu jasno do zrozumienia, że gra wstępna właśnie się rozpoczęła. Przyjął wyzwanie. Jeśli myślicie, że ta miła dziewczyna, rzeczywiście go zainteresowała, to jesteście w błędzie. Sprowadzam Was na ziemię. To jest zwyczajny podstęp. Pff! Jestem oburzona sprytem Lucasa. On chce wzbudzić w Dulce zazdrość! Do cholery, coś czuję, że mu się to uda! Teraz tylko Bianca może pomóc!
- Halo, halo, panieneczko! – o wilku mowa. – Możesz sobie dotykać każdego, ale mojego kuzyna zostaw w spokoju. Regulamin mówi, że zwierzęta dzikie i nieokiełznane powinny trzymać się od ludzi na co najmniej trzysta metrów – poinformowała wyniośle, odsuwając Lucasa w bezpieczne miejsce. – Wara od Luci, bo wszystkie włosy powyrywam i nie zostanie nawet jeden marny, zniszczony do szpiku kości!
- Zgadzam się z Biancą! – wyrwała się Dulce, już po chwili żałując tego karygodnego czynu. Lucas spojrzał na nią takim przenikliwym wzrokiem, że autentycznie, czuła się naga! Nagusieńka, jak ją Pan Bóg stworzył. Buuu.. teraz ten osobnik nijakiej płci pomyśli, że Dulce jest zazdrosna! Pomińmy fakt, że to prawda! Jejku, a miało być tak pięknie. Wyobraźcie to sobie, że ja liczyłam na jakąś dramatyczną scenę, w której Lucas ginie potrącony przez samochód, prowadzony przez Dulce! A tu taka wtopa! Ona mu ewidentnie dała do zrozumienia, że jej na nim zależy! Kryjcie się wszyscy, niezadowolony narrator nadchodzi! – Co do tego regulaminu.. – poprawiła natychmiast swoją wypowiedź, no ale ludzie! Czy ktoś jej uwierzył? Sami sobie odpowiedzcie. Zaręczam, odpowiedź do trudnych nie należy.
- Przepraszam wszystkich bardzo, ale kurcze pieczone, za chwilę leci „Gliniarz na tropie” i nie chciałbym przegapić. No wiecie, trzeba się uczyć od najlepszych.. – do konwersacji wtrącił się otyły policjant, majstrując paluchami przy pilocie od telewizora. – Wybaczta dzieciaki, tam są drzwi..
Taksówka zatrzyma się przed domem Dulce. Czwórka osób wysiadła z samochodu, pozostając w nienagannym milczeniu. Toć to dziwne zjawisko! Przecież oni w każdym momencie życia kłócą się do upadłego. Uff.. no nareszcie ktoś się odezwał.
- Dobranoc Dulce. Dobranoc Juan. Karaluchy pod poduchy – powiedziała Bianca.
- Dobranoc Bianca. Dobranoc Lucas – odpowiedziała panna Perez.
- Dobranoc Lucas. Dobranoc Bianca – tym razem głos zabrał Juan.
- Dobranoc Juan. Dobranoc Dulce – no to się zrobiło nudno. Są tak oficjalni, jak prezydent Stanów Zjednoczonych na światowym spotkaniu ludzi biznesu. A gdzie się podziały emocje? Gdzie hałas, obraźliwe słowa? Ja się nie pisałam na relacjonowanie głupich, nudnych wydarzeń! No dobra, wrócimy do naszych bohaterów. Lucas, tak samo jak pozostali milczał, uparcie przyglądając się sąsiadom. Oh nie! Powoli ludzie, ja za Wami nie nadążam! Czujecie mój sarkazm? Stoją, gapią się, stoją, gapią się.. niedługo zasnę, jak tak dalej pójdzie.
- Do cholery! – wrzasnął niespodziewanie Luci. – Dulce, możesz mnie potem wyzywać, zabić, poćwiartować, zakopać w mrowisku, ale ja muszę! – po tych słowach złapał ją w ramiona i wpił się w jej słodkie, nabrzmiałe od emocji usteczka. Co dziwne, Dulce się nie opierała, wręcz przeciwnie. Zachowywała się, jakby dokładnie tego od niego oczekiwała. Pocałunku, zapierającego dech w piersiach. Zarzuciła mu ręce na szyje i przylgnęła do jego muskularnego ciałka. Jak ja jej zazdroszczę. Szczęściara jedna! Mieć w posiadaniu takie cudeńko.. przepraszam za moją słabość, bo przecież to niedopuszczalne, ale tylko spójrzcie na niego. Oh, zapomniałam, wy tego nie widzicie. Bynajmniej, wygląda jak gwiazda jaśniejąca na niebie. Strumień płynący w górach. Serce bijące dla ukochanej.. Aż mi się łezka puściła.
- Khm.. – chrząknął znacząco Juan, który już wcześniej chciał przerwać tą nieszczęsną romantyczną scenę. Dulce z trudem odkleiła się od towarzysza, który niechętnie puścił ją z ramion. Widziała jak za mgłą. Wszystko rozmyte. Jej policzki świeciły czerwienią, a usta błyszczały. Ręce miała drżące. Serce wariowało. Boże kochany! Ona się zakochała po uszy!
- Samolot leci.. – wyszeptała, wskazując palcem w górę. Kiedy wszyscy spojrzeli na niebo, Dul momentalnie zmyła się do domu. Spryciula.
- Dulce… - mruknął zawiedziony Luca, słysząc jak drzwi od domu czarnulki zamykają się z hukiem. – Dul..
- Brown, masz szczęście, że jest późno a ja jestem zmęczony, inaczej podziałbyś losy tego popaprańca, Jean Paula czy jak mu tam. Dulce nie zasługuje na to by cierpieć..
- Wiem. Nie pozwolę na to – obiecał z determinacją. – Mi naprawdę na niej zależy. Nie wiem, jak to zrobiła, ale rzuciła na mnie urok.
Dulce, czując wypieki na twarzy, momentalnie oblała się zimną wodą. Samo wspomnienie pocałunku doprowadzało ją do obłędu psychicznego. Wariowała, bo tak strasznie pragnęła powtórki. Doskonale wiedziała, że bez pamięci zakochała się w Lucasie, ale miała pewne wątpliwości, czy wierzyć w jego wyznania. Czy aby na pewno był szczery mówiąc, że mu na niej zależy. Tyle pytań i zero odpowiedzi. Rozumiem ją. Zadręcza się bidulka.
- Dulce! Wychodź wreszcie! Telefon dzwoni! – doszedł ją rozgniewany głos brata. Cóż mu się dziwić, zajmowała łazienkę od godziny i nawet się nie zapowiadało, żeby ją zwolniła. – Dulce, ja do Ciebie mówię!
- No już! A telefon odbierz!
Po piętnastu minutach Dulce w samym szlafroku wyszła z pomieszczenia, które okupywała dokładnie siedemdziesiąt dziewięć minut i udała się do salonu, gdzie, jak się spodziewała, zastała Juana.
- Kto dzwonił? – zapytała beznamiętnie, siadając na kanapie przed telewizorem. Włączyła go i westchnęła.
- Rodzice – odparł sztywno Juan. W tym samym momencie ich spojrzenia się spotkały. Matko kochana! Juan rozmawiał z rodzicami. Pierwszy raz od tylu lat! Toż to wydarzenie stulecia. – Matka, jak mnie usłyszała, zemdlała, a ojciec jąkał się jak potłuczony – ciągnął. – Myślałem, że sam zwariuję. Dulce.. Oni tutaj przyjeżdżają. Z moich obliczeń wynika, że będą tu za całe trzy godziny.. – wyjąkał osłupiały chłopak, tępo gapiąc się na rozszerzone oczy siostry. Mam wrażenie, że oboje są zdruzgotani takim obrotem sprawy. Ponadto.. jak Dulce skołuje sobie chłopaka w tak krótkim czasie, w dodatku podobnego do Lucasa. Identycznego!!! Przecież to cholera niemożliwe! Cuda się zdarzają, racja, ale nie aż takie. Przecież znalezienie sobowtóra Luci zajmie co najmniej dziesięć lat, jak nie więcej! A ona biedna ma tylko trzy godziny!
- Gdzie idziesz?! – wrzasnął Juan, patrząc na wybiegającą z domu Dul. W samym szlafroku na zewnątrz? Czy ona postradała zmysły?
Chwilę po tym, czarnulka stała już przed domem sąsiadów, czekając na otwarcie drzwi. Jakie było zdziwienie Lucasa, kiedy zobaczył ją taką słodką, w szlafroczku przed drzwiami. Był w siódmym niebie!
- Dul? – zapytał niedowierzając. – Co ty tutaj robisz?
- Potrzebuję cię! – wyznała otwarcie.
- Dulce, ty chyba żartujesz! My nie możemy! Ja tak nie chcę.. Inaczej sobie wyobrażałem nasz pierwszy raz.. – odparł skołowany do potęgi ósmej. Zaczął drżeć.
- Co ty pieprzysz? Zachowaj te farmazony dla siebie. Moi rodzice będą tu za nie całe trzy godziny. Już zapomniałeś? Ty mój chłopak być! – odpaliła, trzęsąc się ze zdenerwowania. – Zbieraj się, widzę cię u mnie w domu za piętnaście minut. Zrozumiano?
- Ale..
- Obiecałeś, że mi pomożesz! Lucas, proszę cię.. – wyszeptała smutno. No kto by nie uległ temu urokowi? Zwłaszcza, jak się jest zakochanym po uszy. Ale się będzie działo! Olaboga! Zapowiada się fantastycznie śmieszna przygoda w domu Dulce Margarity Perez.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 28 Kwi 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków Płeć:
|
|
Wysłany: 10:53 :39 , 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
no no super odcineczek
to się działo tylko po co Juan przerywał ten pocałunek
czekam na new
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 13:36 :30 , 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
boski odcineczek
duli wzięła się wgarść
nieźle wyjechal;a lukasowi w więzieniu
ciekawa jestem co się wydarzy gdy przyjada rodzice duli ijuana
czekam na nexta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
fafunia87
Pupilek Psychiatry
Dołączył: 27 Kwi 2010
Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 20:00 :17 , 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
no to Gabi dałaś czadu , odcinek zarąbisty i jaki dłuuuugi, super więcej takich!!!
podobają mi się twoje przerywniki, aż się z nich uśmiałam
Lucas teraz przeprasza, niech sobie przypomni jak potraktowł tą słodką i nieśmiałą Dulce!
Aly jakaś nowa, tyle facetów koło niej, nawet zna Juana, oj Bianca będzie zazdrosna Bianaca broniła przed Aly, Lucasa ale czy napewno jej o niego chodziło? a może o sama wiesz (Juana) , oj Bianka by pewno chciała ją zabić
Dulce była zazdrosna, no trzeba przyznać, że Lucasowi udał się podstęp
ile można słuchać przeprosin, wkońcu Luc odważył się na inny krok POCAŁUNEK i to jaki :shock: zapierajacy dech
rodzice do Dulce i Juana przyjeżdżają, jest okazja aby Lucas zbliżył się znów do Dul i pokazał jak mu na niej zależy, mam wrażenie, że będzie się działo i ty o to się postarasz, znając ciebie Luc zadowolony takim obrotem sprawy on nie musi udawać on najchętniej zostałby naprawdę tym chłopakiem
czekam na kolejny zwłaszcza na przyjazd rodziców i odgrywanie scen między naszą parą udająca parę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|