|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Angelito
Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 195 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Wysłany: 20:16 :33 , 26 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Odcinek 27
-Och, Nico, proszę, proszę, proszę.- Elena pociągnęła Nicolasa za rękę. Mężczyzna sceptycznie spojrzał na stragany zastawione dosłownie wszystkim. Jeśli wejdą na ten mały targ to pewnie spędzą na nim dużo czasu. To miejsce tętniło życiem i oferowało prawie wszystko, od owoców i napojów przez różnorakie pamiątki po kapelusze i stroje kąpielowe.- Nie rób takiej miny.
Elena pocałowała Nicolasa w policzek i podeszła do pierwszego stoiska. Była pewna, że mężczyzna pójdzie za nią, nie pomyliła się, Nico uśmiechnął się i wolnym krokiem ruszył jej śladem. Zakupy, oczywiście, przecież po to przyjeżdża się na wakacje.
-Kotku, to może ja usiądę na ławce i zaczekam na ciebie.- Zaproponował książę gdy Elena dłuższą chwilę oglądała jakieś koraliki czy inne świecidełka, Nico nie był pewien, bo ledwo rzucił na nie okiem.
-Nie marudź, Kochanie.- Skarciła go Elena nie podnosząc nawet wzroku znad bransoletek.
Nicolas napotkał rozbawione spojrzenie sprzedawcy, który miał wyraz twarzy jakby wahał między współczuciem, a zadowoleniem z, najprawdopodobniej, dużego zysku. Nico z westchnieniem rezygnacji zerknął na stojak z kapeluszami, tutaj też wybór był ogromny, różne kolory i fasony, z wstążkami, kwiatkami, duże i małe. Uwagę mężczyzny przyciągnął jeden - duży, słomkowy z niebieską wstążka i kokardą z tyłu. Ściągnął go i odczepił cenę. Elena również skończyła swoje zakupy, wybrała kilka drobiazgów i czekała na ich zapakowanie. Nico podszedł do niej i włożył jej kapelusz na głowę.
-Za wszystko.-Powiedział do sprzedawcy wkładając mu banknot do ręki i zabierając torebki przygotowane dla Eleny. Nicolas objął swoją ukochaną ramieniem i pociągnął jak najdalej od straganów, wolał by obdarzała go całą swoją uwagą, a już na pewno nie miał zamiaru dzielić się nią z jakimiś koralikami.- Chodź zanim całkiem zbankrutuję.
-Przysyłasz mi róże, a boisz się, że zrujnują cię naszyjniki kupione na targu?
-Kochanie, jeśli chcesz to kupię ci cały ten stragan, będziesz sobie handlowała w domu.
Elena roześmiała się i spojrzała na Nicolasa. Tak, był szczęśliwa, w tym małym miasteczku ze swoim księciem u boku, z dala od wszystkich, miała wrażenie jakby dotarli na koniec świata i znaleźli swój mały raj.
-Dziękuję, ale z zabawy w sklep wyrosłam dawno temu.
-A teraz w co się bawisz?- Zapytał szczerze zaciekawiony przyciskając ją troszkę mocniej do swojego boku. Lubił gdy była blisko, gdyby nie zakochał się w niej wcześniej z pewnością zrobiłby to w czasie tych kilku dni. Miała najbardziej niezwykłe oczy jakie kiedykolwiek widział, odbijały się w nich wszystkie emocje jakie czuła,a teraz tańczyły w nich figlarne błyski.
-W drażnienie ciebie. Jak mi idzie?
-Bardzo dobrze. Ale jeszcze mi nie podziękowałaś za kapelusz.
-Skąd wiesz, że mi się podoba?
Patrzyła na niego przekornie, lubiła się z nim droczyć i żartować. Różnił się od mężczyzn których dotychczas znała, Nico miał wrodzoną pewność siebie, nie był pyszny czy zarozumiały, znał swoją wartość i nie cofał się gdy sobie coś postanowił. Był jak jeden z drapieżnych kotów, jaguar albo pantera, gdy nie musiał leniwie wygrzewał się w słońcu, ale gdy zachodziła potrzeba atakował z mistrzowską precyzją.
-Widzę to w twoich oczach, zresztą mam wspaniały gust i tym razem też dobrze wybrałem, wyglądasz ślicznie.
-Jesteś zbyt pewny siebie, ale rzeczywiście, bardzo mi się podoba.- Elena poprawiła kapelusz i spojrzała na Nicolasa.- Dziękuję.
-Proszę, ale nie zapytałaś ile on będzie cię kosztował.
-Myślałam, że to prezent.- Nico pokręcił głową. Zatrzymał się i dotknął jej rozpuszczonych włosów, Elena patrzyła jak przesuwają się między jego palcami.- Ale dobrze, ile będzie mnie kosztował?
-Kolację, ten kapelusz kosztuje jedną kolację.
-Och, trochę drogo, ale to bardzo ładny kapelusz, chyba wart jest takiego poświęcenia.- Wspięła się na palce i pocałowała Nicolasa w czubek nosa. A potem odwróciła się szybko i zaczęła biec, kapelusz nieomal spadł jej z głowy, ale przytrzymała go ręką.
-Poświęcenia? Ja ci dam poświęcenie!- Nico ruszył w pościg, Elena śmiała się podczas biegu, zresztą chyba i tak nie miała zamiaru uciekać zbyt daleko, więc książę dopadł ją już po kilku metrach.- Teraz czas na karę i lekcję dobrych manier.
Pochylił się i pocałował ją, tym razem Elenie nie w głowie była jakakolwiek ucieczka, przeciwnie, przytuliła się mocniej do swojego ukochanego. Całowali się na środku miasteczka całkowicie się tym nie przejmowali, zakochani i szczęśliwi.
-Wystarczy, bo zaraz zrobimy z siebie widowisko. Carlos i Sergio mieliby ubaw do końca życia gdyby musieli nas wyciągać z więzienia za nieprzyzwoite zachowanie w miejscu publicznym.
Nico wziął Elenę za rękę i ruszyli w stronę parkingu.
-A zdarzyło ci się to już kiedyś?
-Co?
-Nieprzyzwoite zachowanie w miejscu publicznym.
Nico roześmiał się. Pomyślał, że babcia dostałaby prawdziwego zawału gdyby znalazł się w areszcie z takiego powodu, a Carlos i Sergio wypominaliby mu to przy każdej możliwej okazji.
-Nie, nigdy.
-A z jakiegoś innego powodu?- Zapytała i zerknęła na niego z ciekawością. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić Nicolasa za kratkami.
-Teoretycznie nie, ale kiedyś było bardzo blisko, jeszcze na studiach. Wdaliśmy się z chłopakami w burdę w barze, ale jak usłyszeliśmy policję to woleliśmy opuścić lokal. - Uśmiechnął się na to wspomnienie. Tak, z Carlosem i Sergiem zawsze była dobra zabawa, lubili szaleć, a na swoim koncie mieli masę mniejszych i większych wybryków. Nicolas dawno doszedł do wniosku, że oszalałby gdyby nie jego przyjaciele.
-O co poszło?- Elena była autentycznie zainteresowana. Nico nie był chucherkiem, ale nie był też przerośniętym mięśniakiem, wyglądał tak, że większości kobiet na plaży trudno byłoby oderwać od niego wzrok. Wiedziała, że jest silny, przekonała się o tym.
-Nie o co, a o kogo.- Nico zauważył minę Eleny i starał się zachować kamienną twarz.
-I ?
-I była bardzo ładna, inaczej bym się o nią nie bił.
Elena za wszelką cenę chciała zachowywać się normalnie, ale ciekawość ją zżerała- dlaczego bił się o jakąś kobietę? I jeszcze coś, lekkie uczucie zazdrości, o tę dla której Nico gotów był kogoś uderzyć. Miała tyle pytań, że nie wiedziała od którego zacząć i jak zrobić to delikatnie.
-A ta dziewczyna to.... czy to było coś poważnego?
-Jesteś zazdrosna?- Nicolas uśmiechnął się jak dzieciak który czeka na prezent i wie, że już za chwilkę go dostanie. Przytrzymał też mocniej dłoń Eleny.
-Nie, nic mnie nie obchodzi z kim kiedyś coś tam robiłeś.- Miała nadzieję, że jej słowa brzmią przekonująco, bo sama nie była do końca pewna czy to co mówi jest prawdą.
-Po pierwsze, to było jeszcze na studiach. Po drugie, słodka złośnico, owszem była bardzo ładna, pewnie dlatego jakiś podpity facet ją zaczepił. Ja stanąłem w jej obronie, on miał przyjaciół, ja też, niektórzy goście z ochotą się dołączyli i w efekcie tłukło się pół baru.- Oczy mu się śmiały gdy opowiadał jej tę historię. Bawiła go jej reakcja, ale też mocno mu schlebiała.- Chciałaś coś jeszcze wiedzieć?
-A co było potem?
-Nic, uciekliśmy, zresztą i tak było już po wszystkim. Rodzice by nas pozabijali gdyby musieli nas wyciągać z aresztu, nie mówiąc już o prasie. A jeśli pytasz o nią, to była mi bardzo wdzięczna. Miałbym bardzo ciekawą noc gdybym przyjął jej podziękowania.
-Nico!- Elena uderzyła księcia wolną ręką w ramię, ale niezbyt mocno.
-Spokojnie, nie przyjąłem, wróciłem z chłopakami. Już wtedy byłem bardzo wybredny.
-Jesteś okropny.
-A nie przypadkiem kochany, słodki i czarujący?
Elena roześmiała się w odpowiedzi. Zdecydowanie posiadał te cechy, widziała spojrzenia kilku kobiet gdy spacerowali po miasteczku. Jednak Nico jakby tego nie zauważał, był wpatrzony tylko w Elenę, co jej samej bardzo podnosiło samoocenę, czuła się wyjątkowa kiedy dawał jej kwiaty albo zwyczajnie trzymał za rękę. Jeśli kiedykolwiek miałaby sobie wyobrażać Casanovę to miałby twarz Nica.
-Co chciałbyś zjeść na tę kolację?- Elena wolała zmienić temat, bo jeszcze powiedziałaby za dużo o zaletach Nicolasa.
-Nie mogę dzisiaj, muszę zadzwonić i powysyłać kilka mail. Babcia jeszcze gotowa wysłać za mną wojsko jeśli nie będzie pewna, że jestem bezpieczny. Ale nie martw się, o kolacji nie zapomnę, ja zawsze biorę co moje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Angelito
Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 195 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Wysłany: 17:28 :05 , 17 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Odcinek 28
Obudziło ją pukanie, a raczej walenie, do drzwi. Lekko zdezorientowana usiadła na łóżku i zapaliła nocną lampkę, spojrzała na zegarek, kto mógł dobijać się o 2.30 w nocy? Domek leżał dość daleko od centrum miasta, a więc wszystkich sklepów i knajpek, raczej mało prawdopodobne było by jakiś pijany imprezowicz pomylił adresy. Złodziej też nie pukałby do drzwi, więc albo któryś ze znajomy wpadł z wizytą w środku nocy albo ktoś potrzebował pomocy. Elena podbiegła do drzwi wejściowych, trochę bała się je otworzyć, bo nigdy nie wiadomo kogo licho przyniosło o tak późnej porze. Miała nadzieję, że ciotka jej nie znalazła, bo akurat ona byłaby zdolna wyrwać kogoś z łóżka by zrobić mu awanturę.
-Elena!
-Nicolas?!
Elena szybko przekręciła klucz pewna, że coś się stało i to coś bardzo złego. Nicolas nie zjawiłby się u niej w środku nocy bez powodu. Szczególnie, że ostatniego wieczoru odwiózł ją wcześniej, bo musiał zadzwonić do rodziców żeby ich uspokoić i zapobiec poszukiwaniom następcy tronu przez służby specjalne, więc pewnie dowiedział się czegoś niepokojącego, co nie mogło czekać do rana.
-Co się stało?!- Kobieta przesunęła się robią księciu miejsce w korytarzu, ale on nie miał zamiaru wchodzić, zamiast tego chwycił ją za rękę.
-Chodź ze mną.
-Ale co....
-Zaraz ci wszystko wyjaśnię, tylko zamknij drzwi i chodź ze mną.
Elena spojrzała na Nicolasa, był trochę dziwny, nie śmiał się, nie żartował, przeciwnie był poważny, jakby miało się coś stać albo już się stało. W dodatku był w tych samych ubraniach co ubiegłego wieczoru i nie wyglądał jakby kładł się spać tej nocy. Dlatego spełniła jego prośbę, a wyjmując klucz z zamka nabrała pewności, że stało się coś bardzo złego.
-Nico?
-Tak?
-Gdzie idziemy?
Myślała, że pójdą do jego samochodu, a tymczasem szli plażą. Noc była bardzo ciepła, bezchmurne niebo, tysiące migoczących gwiazd i księżyc który łagodnym blaskiem rozświetlał mrok – idealna noc dla zakochanych. Jednak Elena nie zwracała na to uwagi, ścisnęła mocniej dłoń Nicolasa, on spojrzał na nią uważnie.
-Zimno ci?- Zapytał i nie czekając na odpowiedź ściągnął marynarkę i otulił Elenę. Wyglądali trochę dziwnie, on w długich spodniach i koszuli, na bosaka, a ona w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach w których sypiała, a teraz jeszcze w jego marynarce która sięgała jej do połowy uda, przez co była dłuższa od piżamy.- Przepraszam, w ogóle nie pomyślałem.
-Nie, nic nie szkodzi, zresztą nie jest mi zimno.- Próbowała wyczytać coś z jego twarzy, był skupiony, a Elena była coraz bardziej pełna złych przeczuć. Nico nie należał do ludzi którzy łatwo panikują, właściwie nie była pewna czy on kiedykolwiek w swoim życiu panikował, wydawał się raczej typem który trzeźwo ocenia sytuację. Teraz też wyglądał jakby podjął jakąś decyzję, tylko dlaczego nie chciał jej poinformować o co chodzi?- Co się stało?
-Nic takiego.- Spojrzał szybko na Elenę, miał nadzieję, że jego głos brzmiał pewnie. Przyśpieszył kroku co jeszcze bardziej zaniepokoiło Elenę. Nie uwierzyła w jego zapewnienia, zatrzymała się z zaciętą miną.
-Nie ruszę się ani na krok dopóki mi nie powiesz co jest grane!
Nico odwrócił się i popatrzył na nią uważnie. Po sekundzie uśmiechnął się pierwszy raz tej nocy.
-Nie pójdziesz?- Zapytał z przekorą, a potem, zanim Elena zdążyła się zorientować co się dzieje, Nico przerzucił ją sobie przez ramie. - Wiedziałem, że nie będzie łatwo. - Mruknął jakby do siebie
-Nico!- Krzyknęła dziewczyna, zwisała głową w dół, próbowała się jakoś wyrwać, ale mężczyzna trzymał ją mocno jakby spodziewał się szarpaniny.- Postaw mnie natychmiast! Co się dzieje? Czy moja ciotka...
-... Cicho bądź i przestań się tak rzucać.- Jego głos był zdecydowany i brzmiały w nim nuty zadowolenia. Elena miała wrażenie, że ta sytuacja zaczęła go bawić, może i ona byłaby rozbawiona gdyby nie złe przeczucia które nie dawały jej spokoju. Musieli wyglądać dziwnie, mężczyzna niósł kobietę w marynarce w środku nocy na plaży. Właściwie wyglądało to na uprowadzenie i Elena trochę tak się czuła.
-Chcę wiedzieć co się dzieje!
-Będziesz się teraz ze mną kłóciła? Nie wiem czy jesteś w najlepszej pozycji by wygrać cokolwiek.- Zauważył, a Elena była niemal pewna, że się uśmiecha. Chociaż trudno jej było zorientować się w czymkolwiek biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znalazła.
-Ja tylko chcę....
-....no dobrze, postawię cię.- Przerwał Elenie zanim po raz kolejny spróbowała się wyrwać. Nico delikatnie postawił kobietę na piasku i popatrzył jej w twarz. Była piękna, nawet teraz ze zdezorientowaną miną, wyciągnięta z łóżka w środku nocy. Mężczyzna wyciągnął rękę i odgarnął kosmyk włosów z jej policzka.
-Nico, powiedz, co się stało?- Głos miała zatroskany, chwyciła księcia za rękę jakby chciała mu w ten sposób dodać otuchy.
-Zakochałem się w tobie.- Uśmiechnął się lekko, ale oczy miał poważne. - Kocham cię i dlatego .....- Przeczesał dłonią włosy i przełknął ślinę, wyglądał jakby opuściła go pewność siebie. A potem zrobił ostatnią rzecz jakiej Elena się spodziewała - ukląkł na jedno kolano.- chciałbym cię zapytać, Eleno Blanco Alvarez, czy zostaniesz moją żoną?
Elena zobaczyła pierścionek który Nico zdążył w międzyczasie wyjąć z kieszeni. Przed sekundą miała pustkę w głowie, teraz przeleciały przez nią tysiące myśli. Patrzyła na Nicolasa klęczące u jej stóp w blasku księżyca na plaży i nic nie mówiła.
-Może nie jestem rycerzem na białym koniu, ale mogę zaofiarować ci pół królestwa- Zażartował Nico, lekko zaniepokojony jej milczeniem.- I moją miłość aż do śmierci.
Ostatnie zdanie powiedział już na poważnie.
-Nico....
-Możesz powiedzieć ,,tak''? Bo już zaczynam się denerwować. Wiem, że mam lekko stukniętą rodzinę i przyjaciół, ale oni też cię pokochają i z reguły są niegroźni. Zakochałem się pierwszy raz w życiu i pierwszy raz się oświadczam, więc mogę robić coś nie tak, ale chciałbym mieć z tobą dzieci, móc cię rozpieszczać i dzielić życie.
Elena czuła jak łzy napływają jej do oczu.
-Ja... ja... nie mogę za ciebie wyjść.
-Co?!
Mężczyzna poderwał się na równe nogi, patrzył teraz na Elenę z góry i miał wrażenie, że się przesłyszał. Obmyślił te zaręczyny bardzo starannie, plaża, noc i pełnia księżyca, był nawet koc, kieliszki i szampan których Elena nie zauważyła. Nico miał w głowie kilka scenariuszy, ale żaden z nich nie przewidywał odmowy. Zacisnął pięści i poczuł jak diament z pierścionka wbija mu się w dłoń.
-To nie jest dobry pomysł...... my nie powinniśmy się pobierać.
Elena miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze, nie przewidywała, że ten dzień będzie miał takie zakończenie.
-Podasz mi jakiś powód? Czy odrzucasz moje oświadczyny, bo masz takie widzimisię? Chyba, że chodzi o Manola?- Książę przeszedł do ataku, bo tak było prościej. Z emocji które się w nim kłębiły gniew rósł z każda chwilą, innych wolał nie analizować, nie w tej chwili.- Ewentualnie mnie nie kochasz i tylko bawiłaś się mną przez te dwa tygodnie.
-Nico, proszę cię.- Elena mówiła już błagalnym tonem, chciała chwycić go za rękę, ale się odsunął.
-Ja też cię prosiłem. Skoro wiedziałaś, że nic z tego nie będzie, to po co igrałaś ze mną przez cały ten czas? Dobrze się bawiłaś? A czy twój plan przewidywał, że padnę przed tobą na kolana prosząc byś za mnie wyszła, bo zakochałem się w tobie jak głupi? Czy to tylko była wisienka na torcie?
-Nie mogę zostać twoją żoną, nie jestem arystokratką, nie mam żadnych koneksji, nie znam się na etykiecie, tylko stracisz jeśli się ze mną ożenisz.- Elena wyrzuciła to wszystko z siebie prawie jednym tchem. Miała porozmawiać z księciem o tym wcześniej, ale brakowało jej odwagi i nie chciała psuć nastroju. Teraz i tak nie miała nic do stracenia.
-Czyli co? Powinienem ożenić się z Clarą?- Z cynicznym uśmieszkiem zapytał Nico.
-Nie... nie wiem.....z kimś odpowiednim.- Elena miała wrażenie, że rozmowa zmierza w coraz gorszym kierunku, ale nie wiedziała jak ma wyjaśnić co czuje, zresztą Nico nie wyglądał jakby chciał tego słuchać.
-Czyli nie z tobą.- Rozluźnił pięść w której ściskał pierścionek, spojrzał na niego, a potem znowu na Elenę.- Zrozumiałem, drugi raz cię nie poproszę, mogę ci to obiecać.- Odwrócił się i pochylił by podnieść butelkę szampana. Kobieta dopiero teraz zauważyła koc i wszystko co przygotował Nico by świętować zaręczyny
-Ja...
-Daruj sobie.- Nico zaczął iść przed siebie w jednej ręce trzymając pierścionek, a w drugiej butelkę.- Wiesz co?- Rzucił przez ramię- Ożenię się z pierwszą kobietą którą spotkam, może ona nie będzie miała problemów żeby za mnie wyjść, a przecież miłość i tak się nie liczy w małżeństwie.
Elena patrzyła jak Nicolas odchodzi i dopiero po chwili zorientowała się, że płacze.
-Czemu Nico nas tutaj zebrał? - Zapytała Leonia siadając na fotelu w bibliotece.- Chłopcy, wiecie coś? - Zapytała Carlosa i Sergia, ale oni pokręcili głowami.
-Chciał żebyśmy wszyscy tu byli o 20stej.- Juan spojrzał na zegarek.- Zostało mu jeszcze 5 minut.
-Może chodzi o Elenę?-Isabel wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z teściową, obie podejrzewały, że Nico pojechał jej szukać, chociaż nikt nie chciał im niczego powiedzieć. Książę zniknął na dwa tygodnie i przez ten czas odezwał się tylko kilka razy, w ostatniej wiadomości prosił by się zebrali w bibliotece, bo chciałby im coś ogłosić. Obie panie domyślały się co to za nowina i starały się nie okazywać swojej radości skoro jeszcze nic oficjalnie nie zostało potwierdzone.
-Och, dajcie już spokój z tym swataniem- Mruknął Juan. On też podejrzewał, że sprawa ma związek z Eleną, polubił ją, ale nie miał zamiaru wywierać presji na swojego syna. Najwyraźniej takich skrupułów nie miała ani jego matka ani żona.
Zanim któraś z kobiet zdążyła coś odpowiedzieć, drzwi biblioteki otworzyły się i stanął w nich Nico. Był sam.
-Dobry wieczór. - Nico uśmiechnął się i obrzucił spojrzeniem swoich bliskich. Mama i babcia siedziały w fotelach, ojciec stał obok Isabel, a Carlos i Sergio opierali się o regały z książkami. Wszyscy patrzyli na niego z uwagą.
-Kochanie, a gdzie...?- Próbowała zapytać Leonia, ale Nico wszedł jej w słowo.
-...Elena?- Gdy babcia kiwnęła głową Nicolas powiedział takim głosem jakby mówił o pogodzie- Oświadczyłem jej się.
-To wspaniale.- Isabel podniosła się by pogratulować synowi. Carlos i Sergio uśmiechnęli się szeroko, Leonia wyglądała jak kot który dobrał się do śmietanki, a Juan już miał coś powiedzieć, gdy Nico dodał:
-Ale mnie odrzuciła.
Isabel usiadła, a właściwie opadła na fotel, Nico trzema słowami zdmuchnął uśmiech z twarzy pięciu ludzi.
-To niemożliwe.- Leonia pokręciła głową. Cały jej plan się zawalił.
-Powiedziałem jej, że nigdy więcej nie poproszę jej o rękę i ożenię się z pierwszą kobietą którą spotkam.- Na twarzach rodziny i przyjaciół księcia pojawiał szok zmieszany z niedowierzaniem. Leonia wyglądała jakby miała zemdleć, a Isabel pobladła strasznie. Carlos i Sergio patrzyli na księcia jakby oszalał.- Dlatego was tutaj zebrałem, chciałbym wam przedstawić moją przyszłą żonę.[/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|