|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 16:23 :46 , 03 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
aj dawno nie komentowałam
ojojoj, znowu kłótnia
na szczęście się zpogodzili
uch, co za ulga
Miri i Jason zaczynają się dogadywać, martwi isę o nią, powstaje między nimi nić porozumienia, być może przyjaźń
zaczyna ię robić coraz ciekawiej
ciekawa jestem co będzie dalej
czekam na cinka
buziaczki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 11:07 :52 , 15 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 54
Ty, tylko Ty, zawsze Ty
Przynosisz szczęście mi
Jak kwiaty, które kwitną wiosną i
Ten zwykły dzień zamieniasz w wiersz
Poezji smak tak bliski jest
Wiem, że słuchasz mnie
Na uboczu kawiarenka
Która tylko nas pamięta
Nikt już do niej nie zagląda, choć
Poznała tyle serc
Nasz park, nasza alejka
Tak piękna jak te miejsca
Jak miłość, którą kocham.
-Mel- wszedł do łazienki w samych bokserkach. Zastał ją siedzącą w wielkiej wannie pełnej białej delikatnej piany
-Mógłbyś zapukać- mruknęła przymykając oczy
-Obiecuje poprawę- rzucił ściągając z siebie niepotrzebną bieliznę- Przesuń się- poprosił wchodząc do wody. Usiadł przed Nią pozwalając aby nogami objęła Go w pasie
-Po co przyszłeś?- spytała dłonie wplatając w jego włosy. Odchylił głowę do tyłu układając ją na jej ramieniu
-Bo tęskniłem- wymruczał- Poza tym chciałem się wykąpać
-Trzeba było poczekać albo iść do drugiej łazienki- czule pocałowała go w polik
-Jestem niecierpliwy- jęknął czując dotyk jej warg na swojej szyi- A z drugiej łazienki może chcieć skorzystać Darin
-Jest w domu?- podniosła główkę nasłuchując
-Poszedł poszukać Mirandy- wyjaśnił- Ale wróci- mruknął widząc jej rozbawienie
-Więc skoro Go nie ma....
-Hmm?- w jej oczkach wyczytał szatański plan
-To ja pobawię się w wampira- zaśmiała się delikatnie, z czułością całując jego szyję
-Ale wampiry zabijają- mruknął niepewnie
-Ja Cię oszczędze- roześmiała się zatapiając się w namiętnym pocałunku
Po wyczerpującym zbliżeniu przenieśli się na koc. Ze swojej bluzy uformował coś na kształt poduszki na której się ułożył. Ubrana jedynie w bieliznę położyła główkę na jego nagim torsie wsłuchując się w równomierne bicie jego serca. Wplótł palce w jej długie włosy delikatnie masując jej główkę. Przymknęła oczy czując kojący dotyk jego dłoni. Wtulona w jego ciało rozmyślała nad ostatnimi wydarzeniami
-Co z nami będzie?- postanowiła przerwać ciszę
-Będziemy razem- obiecał całując jej czółko
-Nawzajem się raniąc?- nadal bolały ją jego słowa
-Nie Kocie... Będziemy rozmawiać. Spokojnie i szczerze... Nie zniszczymy tego- wiedział, że zrobi wszystko aby dotrzymać słowa
-A jeśli już to zniszczyliśmy?- mimowolnie zadrżała
-Nie mów tak- szepnął. Na dźwięk jej słów odczuł kłucie w okolicach serca. Wiedział, że zawiódł nie po raz pierwszy ale kochał ją bardziej niż cokolwiek. Zrobiłby dla Niej wszystko, byleby tylko była szczęśliwa. Na początek postanowił panować nad słowami wypowiadanymi w jej kierunku
-Kocham Cię- wymruczała- Zrobię dla Ciebie wszystko tylko mnie nie rań- poprosiła cichutko. Usiadł na kocu szczelnie obejmując ją ramionami. Chciał aby czuła się przy Nim bezpiecznie. Chciał aby czuła się kochana.
-Nie będę- obiecał składając pocałunek na jej ramieniu- Mam dla Ciebie prezent- wyszeptał jej do ucha
-Jaki?- uśmiechnęła się delikatnie
-Widzisz tą gwiazdkę?- wskazał palcem na niebo
-Którą?- spojrzała w wyznaczonym kierunku
-Tą najjaśniejszą.... Jest Twoja- wyjaśnił
-Dajesz mi gwiazdę?- zaskoczył ją- Dlaczego?
-Bo Cię kocham, bo jesteś dla mnie najważniejsza, bo dla Ciebie jestem w stanie poświęcić wszystko- z każdym jego słowem w jej oczkach pojawiało się więcej słonych kropelek. Nigdy nie pomyślałaby, że jest takim romantykiem- Jeśli kiedykolwiek będziesz czuła się samotna, a mnie przy Tobie nie będzie to spójrz w niebo i znajdź swoją gwiazdkę. Pomyśl wtedy o mnie i od razu będzie Ci lepiej- obiecał
-Dlaczego mi to mówisz?- wystraszyła się- Chcesz mnie zostawić?
-Nie Kocie- zaprzeczył- Mówię Ci to żebyś zawsze pamiętała, że bez względu na to co kiedykolwiek się stanie. Za rok, dwa czy dziesięć lat... Chce żebyś wtedy pamiętała, że nigdy nie jesteś sama- wyznał pokazując przed Nią swoją wrażliwość. Widząc łzę spływającą po jej twarzy otarł ją delikatnie- Nie płacz- poprosił
-Kocham Cię- powtórzyła. Wiedziała, że nie musi nic więcej mówić. Wyczytał wszystko z jej oczu...
-Ugryzłaś mnie- wyszedł z łazienki patrząc na Nią ze złością. Jednak widząc jej szczęście wymalowane na twarzyczce od razu złagodniał- Wariatka jesteś- zaśmiał się kładąc się obok Niej na łóżku
-Waaaaaampir jestem- wyszczerzyła w jego kierunku białe ząbki- Poza tym ty mnie wymęczyłeś, więc potraktuj to jako zemstę- musnęła wargami jego usta
-Ubierz się- mruknął patrząc na jej idealne ciało przyodziane jedynie w skąpą bieliznę
-Nie podobam Ci się taka?- zasmuciła się
-Bardzo mi się podobasz- wyznał opierając dłonie po obu stronach jej głowy. Uniosła się lekko i przygryzła jego dolną wargę
-Tak?- wsunęla palce pod gumkę jego bokserek
-Mhm- jęknął czując dotyk jej dłoni- Nie prowokuj- warknął
-Kiedy ja uwielbiam Cię drażnić- wyznała
-Więc może sprawdźmy kto dłużej wytrzyma- zaproponował przesuwając dłoń na jej piersi
-To nie fair- warknęła wiedząc, że już poległa. Bez żadnych oporów pozbył się jej stanika czułymi pocałunkami obdarowując odsłonięty fragment jej ciała. Mruczała z rozkoszy przy każdym jego dotyku. Zsunęła z Niego bokserki dłonią dotykając jego męskości. Zadrżał
-Czarownica- burknął całując ją w nosek. Jednym stanowczym ruchem zdjął z niej majtki ułożył się między jej nogami
-To ty jesteś niewyżyty- zaśmiała się przyciągając go do siebie. Zatopił się w jej ustach z sekundy na sekundę sprawiając by pocałunek stawał się bardziej namiętny. Wszedł w Nią płynnym ruchem doprowadzając ją na szczyt....
-Szefie mam już informacje o tej małej- do gabinetu Benjamina szybkim krokiem wszedł Martin
-Szybko- Ben zerknął na Niego z widocznym oczekiwaniem
-Mówił Pan, że to pilne- mężczyzna podał złożoną na pół kartkę
-Dziękuje- Ben dał mu znak aby wyszedł. Sam zagłębił się w lekturze
„Loli Browner. Pięciolatka. Urodzona w Meksyku. Jako niemowle trafiła do domu dziecka. Rodzice nieznani. Przebywa pod opieką Melanie Sanchez....”
Opis osobowości Małej wogóle Go nie interesował. Ominął niepotrzebne fragmenty. Więcej nie było mu potrzebne. Ułożył puzzle w całość
-Moja córka...- wyszeptał
ODCINEK 55
[link widoczny dla zalogowanych]
Szli przez las wtuleni w siebie. Wsłuchani w swoje oddechy, pogrążeni we własnych myślach. Robiąc krok za krokiem. Niepewni przyszłości ale wiedzący, że kochają się ponad wszystko. Mieli nadzieję, że właśnie to uczucie pomoże im przejść przez wszystkie problemy, które los postawi na ich drodze. Mieli siebie, a w tym momencie to było najważniejsze
-Zimno- mruknęła bardziej się w Niego wtulając. Zdjął z siebie bluzę po czym pomógł jej ją założyć
-Lepiej?- zapytał biorąc ją za ręke
-Stanowczo- wspięła się na palce delikatnie go całując
-A to za co?- zaśmiał się
-Nie chcesz?- zerknęła na Niego zasmucona
-Chce- pochylił głowę zanurzając się w namiętnym pocałunku. Trwałoby to na pewno dłużej gdyby nie pierwsze krople deszczu, które zatrzymały się na jego dłoni- Musimy się pośpieszyć- mruknął zakładając jej na głowę kaptur od bluzy. Trzymając się za ręce szybko ruszyli w stronę domu
-Śpisz?- Melanie usiadła na łóżku spoglądając na Jasona
-Myślę- odpowiedział
-O czym?- przytuliła się do Niego. Delikatnie objął ją przyciągając bliżej siebie
-O Nas i o Loli- wyjaśnił
-Nie rozumiem- w jej oczkach odnalazł wątpliwości
-Chciałbym ją zaadoptować- wyznał po chwili wahania
-I boisz się, że Miranda na to nie pozwoli prawda?- wiedziała, że zgadła gdy tylko na nią popatrzył. W jego spojrzeniu widoczna była niepewność, strach ale też ból.
-Porozmawiam z Nią- mruknął- Ale najpierw... muszę zrobić coś bardzo ważnego- wyszeptał wprost w jej wargi
-Hmm?
-Zobaczysz jutro- pocałował ją w nosek- A teraz śpij...
-Łajza- warknęła zamykając oczy
Wpadli na taras w doskonałych nastrojach. Przyciągnął ją do siebie obdarzając słodkim i czułym pocałunkiem. Wplotła palce w jego mokre włosy
-Zmokłeś- mruknęła mocno Go przytulajac
-No bo pada- zaśmiał się otwierając drzwi- A teraz ciiiiiiiicho- wyszeptał. Prawie bezszelestnie przedostali się na pietro, a potem do swojej sypialni. Zdjął z siebie mokre rzeczy i rzucił na dywan- Idę się kąpać- mruknął- Idziesz?- zerknął na Nią
-Nie- usiadła na łóżku. Po chwili usłyszała szum wody. Schowała twarz w dłoniach myśląc nad minionymi wydarzeniami. Czując zawroty głowy odchyliła się do tyłu upadając na poduszki . Wrócił po kilkunastu minutach ubrany jedynie w bokserki. Zastał ją skuloną na łóżku
-Co się dzieje Kocie?- chwilę później był tuż obok Niej
-Nic- szepnęła chcąc Go uspokoić. Powoli podniosła się z łóżka, a chwilę później zniknęła w łazience. Zamknęła się od środka i odkręciła zimną wodę. Ochlapała rozpaloną twarz i zamglonym spojrzeniem zerknęła w lustro. Była nienaturalnie blada. Ponownie zakręciło jej się w głowie. Usiadła na zimnych kafelkach opierając się o ścianę. Próbowała unormować oddech jednak to nie pomogło. Poczuła mdłości, a chwilę później pochylając się nad sedesem zaczęła wymiotować. Do sypialni wróciła po godzinie. Wystraszony Darin spacerował w kółko. Widząc ją wychodzącą z łazienki podszedł i podniósł ją bez najmniejszego wysiłku. Delikatnie ułożył jej drobne ciałko na miękkim materacu i przykrył kołdrą. Usiadł obok ciepłą dłonią dotykajac jej czoła
-Co jest Mała?- nieświadomie zadrżał
-To tylko osłabienie- mruknęła- Chodź do mnie- przesunęła się kawałek robiąc mu miejsce. Wsunął się obok Niej. Niemal natychmiast znalazła się w jego ramionach. Tam gdzie wszystkie problemy znikały. Tam gdzie czuła się bezpieczna i szczęśliwa.
Wstał wczesnym rankiem i poszedl zajrzeć do brata. Zastał Go śpiącego z wtuloną w Niego dziewczyną. Uśmiechnął się sam do siebie po czym wrócił do Melanie. Czule pocałował ją w czubek głowy. Przebudziła się w mgnieniu oka
-Dzień dobry- ziewnęła przeciągając się- Czemu już wstałeś?
-Chciałem pogadać z Darinem ale on śpi jeszcze- wytłumaczył obdarowując ją delikatnym pocalunkiem
-Sam?- mruknęła z widoczną ciekawością
-Z Mirandą- puścił do Niej oczko i nachylił się chcąc ponownie zasmakować jej ust
-Mogę?- do pokoju zajrzała pięciolatka
-No pewnie- Jason wyciągnął do niej ręce. Podbiegła mocno go przytulając
-Co będziemy dzisiaj robić?- zapytała wchodząc do Mel pod kołdrę
-Pojedziemy na zakupy- Jas posłał jej cudowny uśmiech
-Mel też?- Loli uważnie mu sie przyjrzała
-Nie. Pojedziemy we dwójkę- wyjaśnił- Co ty na to?
-Nie będzie Ci smutno?- dziewczynka spojrzała na ciemnowłosą
-Nie skarbie- Melanie starała się za wszelką cenę ukryć ciekawość- Możecie jechać. Ja sobie odpocznę i porozmawiam z Mirandą- znacząco popatrzyła na ukochanego
-Loli leć się ubrać bo zaraz wychodzimy- oznajmił
-A śniadanie?- mała zerknęła na Niego stojąc już przy drzwiach
-Pójdziemy do McDonalda- obiecał. Dziewczynka wydała okrzyk radości po czym zniknęła na korytarzu
-A mnie czemu nie chcesz zabrać?- Mel delikatnie uderzyła Go w ramię
-Yyyy... Nieważne- szybko cmoknął ją w usta i zniknął z zasięgu jej wzroku
Leżał wpatrzony w Nią jak w najwspanialszy obrazek. Nie wyobrażał sobie, że mogłoby jej nie być. Dotknął dłonią jej twarzyczki. Była rozpalona. Przeklinał sam siebie za wczorajszy wieczór. Na pewno zmarzła, a teraz będzie chora. Mimo iż nie żałował tych upojnych chwil, zresztą chętnie by je powtórzył, to wiedział, że jeśli się przeziębiła to z jego winy. Zauroczony spoglądał jak uchyla powieki. Chwilę później spoglądała na Niego czekoladowymi oczkami
-Jak się czujesz?- spytał bojąc się odpowiedzi
-Dobrze- w rzeczywistości jej samopoczucie idealne nie było. Jednak widząc jego zmartwienie postanowiła nie mówić mu prawdy
-Kocham Cię- szepnął czule ją całując. Położyła główkę na jego torsie wsłuchując się w bicie jego serca. Tylko przy Nim była tak bezgranicznie szczęśliwa. Westchnęła cichutko słysząc dźwięk dzwoniącej komórki. Darin wyciągnął rękę biorąc telefon z nocnej szafki- Twój ojciec- mruknął zerkajac na wyświetlacz
-Tak tato?- wzięła od niego aparat i nacisnęła zieloną słuchawkę
-Musisz do mnie przyjechać. Najlepiej dzisiaj- usłyszała
-Dzisiaj?- burknęła niezadowolona- Niby po co?- miala zamiar poleniuchować w łóżku
-Musimy porozmawiać- ojciec wydawał się jej zdecydowany
-O czym?- zmarkotniała myśląc jak się wymigać
-O Loli. Twojej siostrze- usłyszała....
ODCINEK 56
-Darin możemy pogadać?- do pokoju zajrzał Jason
-Jasne- młodszy z braci cicho wyszedł z pokoju zostawiając rozmawiającą ukochaną- Co się stało?
-Musisz mi pomóc- mruknął składając dłonie
-Ale w czym?- Darin nic z tego nie rozumiał
-Chce się oświadczyć Melanie- wyszeptał tak, że Darin ledwo go usłyszał
-To świetnie- odpowiedział- Ale nadal nie wiem do czego jestem Ci potrzebny
-Chcemy też zaadoptować Loli....
-To chyba niemożliwe- zeszli po schodach wychodząc przed dom- Ona ma ojca i siostrę
-No tak ale w papierach rodzice są nieznani- wyjaśnił- Porozmawiaj z Mirandą- poprosił- Nie chce robić nic przeciwko Niej...
-Już jestem!- Loli wybiegła z domu wpadając w objęcia starszego z braci
-Dokąd jedziecie?- Darin zerknął na brata
-Do galerii- Jas mrugnął znacząco- To jak?
-Dobrze. Porozmawiam- obiecał odwracając się w kierunku domu. Wszedł na taras obserwując jak brat wsadza dziewczynkę do jednego z samochodów po czym sam siada za kierownicą.
-Cześć Mel- Miranda weszła do sypialni dziewczyny
-Co ty taka blada?- Melanie niemal natychmiast znalazła się obok przyjaciółki
-Źle się czuje- mruknęła- Chyba łapie jakieś przeziębienie- wyjaśniła
-Mam nadzieję, że to nic groźnego- obie usiadły na łózku
-Nie po to tu przyszłam- postanowiła zmienić temat- Dzwonił moj ojciec...
-Co chciał?- Melanie z ciekawością spojrzała na dziewczynę
-Wie o Loli- wyszeptała
-Jak się dowiedział?- w oczach dziewczyny znaleźć można było przerażenie
-Nie mam pojęcia, ale nie martw się nie pozwolę mu jej zabrać- obiecała
-Myślisz, że dasz radę Go powstrzymać?- Melanie czuła jak w kącikach oczu zbierają się łzy
-Nie wiem- wzruszyła ramionami- Ale nie pozwolę mu jej zabrać- powtórzyła z pewnością
-I co tam dziewczyny?- do pokoju wszedł Darin
-Super- Miranda obdarzyła Go szerokim uśmiechem- Zawieziesz mnie do ojca?- spytała nieśmiało
-Po co?- zerknął na nią zaciekawiony
-Powiem Ci po drodze- mruknęła- Idę się ubrać- delikatnie przytuliła Mel po czym wyszła z sypialni
-O co chodzi?- spojrzał na Melanie
-Dowiedział się o Loli- odpowiedziała wchodząc pod kołdrę
-Ku.rwa- zaklął- Jak?- zadawał niemal identyczne pytania jak ciemnowłosa kilka chwil temu
-Nie wiem- w jej spojrzeniu zobaczył bezradność
-Będzie dobrze- obiecał. Gdy chciał wyjść wymawiając jego imię zawróciła Go- Hmm?
-Martwię się o Mirandę- wiedziała, że musi mu to powiedzieć
-Dlaczego?- podszedł bliżej siadając obok Niej na łóżku
-Jest blada i źle się czuje- podzieliła się z Nim swoimi spostrzeżeniami
-Mi powiedziała, że jest wporzadku- wyznał
-Bo nie chce Cię martwić- mruknęła- Myślę...- nie wiedziała czy powinna mu powiedzieć
-No...- popędził ją
-Wydaje mi się, że Ona jest w ciąży....
-W ciąży?- spojrzał na Nią przerażony
-Ten?- Jason posadził dziewczynkę na ladzie. Palcem wskazal jeden z pierścionków
-Nie!- krzyknęła wywołując uśmiech na twarzy ekspedientki
-To który?- spojrzał na Nią
-Tamten- wskazała paluszkiem pierścionek z dużym brylancikiem
-Bedzie się jej podobał?- nie wiedział czemu ale wierzył w gust pięciolatki
-Na pewno- zapewniła
-Więc poprosimy tamten- pokazał świecidełko młodej kobiecie. Patrząc jak pakuje pierścionek w czerwone pudełeczko czule pocałował Loli w czółko- Dziękuję za pomoc- mruknął. Mała mocno Go przytuliła
-Nie ma za co...
W drodze do Benjamina Dowsona w jego głowie ciągle brzmiały słowa Melanie. Z jednej strony chciał aby to była prawda, cieszyłby się z dziecka, lecz z drugiej bał się, że nie będzie dobrym ojcem. Nie chciał denerwować ukochanej więc milczał. Postanowił poczekać aż dziewczyna upewni się w swoich podejrzeniach, bo co do tego, że jakieś miała był pewien. Chciał aby sama podzieliła się z Nim tą wiadomością. Nie zamierzał w jakikolwiek sposób psuć jej tego momentu. Na wątpliwości przyjdzie czas potem. Był pewien, że każdy boi się zostać rodzicem, a jego przypadek nie jest wyjątkiem
-Co powiesz ojcu?- przerwał ciszę
-Prawdę- mruknęła- Nie pozwolę mu zabrać Małej. Nie wiem co On sobie ubzdurał ale na pewno jej nie dostanie- wyznała z pewnością w głosie
-Nie chcesz jej stracić- zauważył
-To już nie chodzi o mnie. Nawet gdyby ją zabrał i tak bym ją widywała. Bardziej chodzi o Mel i Jasa. Oni ją kochają. Zresztą z wzajemnością. Mała jest dla Nich najważniejsza, a ja nie pozwolę ojcu tego zniszczyć. On jej nie chciał więc niech teraz nie wyobraża sobie za wiele- mruknęła- Dla Niej rodziną jest Twój brat i Melanie
-Jeśli chodzi o nich...- postanowił dotrzymac obietnicy danej bratu- Jason chce ją adoptować....- wykrztusił
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 14:41 :21 , 02 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 57
Wrócili do domu w doskonałych humorach. Loli od razu pobiegła do siebie. Jason wszedł do salonu na kanapie znajdując ukochaną. Siedziała wpatrzona w ekran telewizora
-Hej skarbie- mruknął siadając obok Niej- Co jest?- dotknął jej twarzyczki odwracając ją w swoją stronę. Spojrzał w jej oczka pełne strachu i bólu- Nie strasz mnie- poprosił. Bez słowa wtuliła się w jego ramiona
-Do Mirandy dzwonił ojciec- wyszeptała mu wprost do ucha
-Po co?- mruknął domyślając się wszystkiego. Chciał jednak usłyszeć to od Niej
-Dowiedział się, że Loli jest jego córką- potwierdzila przypuszczenia mężczyzny
-Gdzie mój brat?- miał nadzieję, że razem coś wymyslą
-Pojechał z Mirandą do ojca. Chcą z nim porozmawiać- powiedziała mocniej go przytulając. Wplótł palce w jej włosy i czule pocałował czubek jej główki. Znów był zdany na Mirandę. Nie wiedział czy kiedykolwiek będzie w stanie się jej odwdzięczyć....
-Adoptować?- powtórzyła po Nim
-Yhym- potwierdził- Co ty o tym myslisz?- chciał znać jej opinie. Nie chciał aby cokolwiek robiła wbrew sobie
-Myślę... myślę, że to dobry pomysł- wyznała po chwili wahania- Mogliby byc prawdziwą rodziną
-Naprawdę tak myślisz?- zerknął na Nią chcąc się upewnić
-Tak. To najlepsze co może ją spotkać. Poza tym nie moge i nie chcę odbierać im szansy na szczęście- wyjasniła
-Jesteś niezwykła- mruknął biorąc ją za ręke
-Chce tylko żeby była bezpieczna i szczęśliwa. A z nimi będzie- oparla głowę o siedzenie- Skręć tutaj- mruknęła wskazując ręką kierunek
-Myślisz, że Twój ojciec się na to zgodzi?- miał co do tego wątpliwości
-Nie zamierzam Go pytać o zdanie- warknęła odpinając pas. Zaparkował samochód przed willą po czym wysiadł zatrzaskując drzwiczki. Poczekał na Mirandę. Trzymając się za ręce weszli do mieszkania. Od razu poprowadziła Go w stronę gabinetu
-Wróciłaś- już mieli wchodzić do środka gdy za ich plecami pojawił się Martin
-Nie wróciłam tylko przyjechałam do ojca- wyjaśniła spoglądając na dawnego przyjaciela
-Szkoda- mruknął rozczarowany- Myślałem, że może się opamiętałaś- zmierzył Darina pogardliwym spojrzeniem- On nie jest Ciebie wart...
-A ty jesteś?- zakpiła- Wybacz, ale ja sama wiem co jest dla mnie najlepsze- nie czekając na jego odpowiedź pociągnęła Darina i weszła do gabinetu ojca
-Melanie! Pójdziesz ze mną nad wodę?- Loli wbiegla do salonu i stanęła przed dziewczyną wlepiając w Nią błagalne spojrzenie
-Przecież jest zimno- Mel zerknęła na okno
-Ubiorę bluzę- Mała postanowiła nie rezygnować- Chce iść na spacer- wyjaśniła opuszczając główkę
-A Jason nie może iść z Tobą?- dziewczyna zerknęła na ukochanego
-O nie- zaprotestował- Ja zajmowałem się Nią od rana- mrugnął w stronę dziewczynki- Teraz Twoja kolej- delikatnie zepchnął Mel z kanapy
-A ty co będziesz robił?- zerknęła na Niego nieufnie
-Jak to co? Ja będę oglądał mecz- wyjaśnił biorąc pilot i włanczając telewizor
-Świetnie- mruknęła biorąc dziewczynkę za ręke i wychodząc z salonu- Łajza jesteś...
-Cieszę się, że przyjechaliście- Benjamin przytulił córkę po czym wyciągnął dłońw stronę Darina. Chłopak po chwili namysłu uścisnął ją
-Nalegałeś- mruknęła z ironią
-Dlaczego nie powiedziałaś, że ta Mała jest moją córką?- zapytał z wyrzutem siadając na fotelu
-A po co?- zerknęła na Niego
-Jest moim dzieckiem- wyjaśnił
-Jest dzieckiem, którego nie chciałeś- sprostowała- Więc uznałam, że nie będę tego zmieniać- wzruszyła ramionami- Ona jest szczęśliwa i tak ma zostać- powiedziała dobitnie. Chciała aby ojciec wziął sobie jej słowa do serca
-Margo wie?- uderzył w słaby punkt
-O ile się nie mylę to Margo jest przekonana, że jej dziecko nie żyje prawda?- spojrzała na Niego z wściekłością- I o ile się nie myle ty byłeś osobą, która ją o tym poinformowała. Poza tym Margo jest teraz szczęśliwa- postanowiła skończyć temat macochy
-Chce żeby Mała wiedziała, że jestem jej ojcem- zarządał
-Zapomnij- warknęła- Ona nigdy się o tym nie dowie rozumiesz?
-Więc nie powiesz jej również, że jesteś jej siostrą tak?- chciał się upewnić- Skąd to poświęcenie?
-Ona kocha mnie i bez tego. Jest szczęśliwa z Jasonem i Melanie. Mam z Nią stały kontakt i niepotrzebne mi nic więcej- wyjaśniła- Chce tylko jej dobra
-Więc zamierzasz ukrywać to przed Nią całe życie? Ona ma rodzinę. Nie musi już być sierotą- chciał za wszelką cenę do Niej dotrzeć. Naprawić dawny błąd
-Jest sierotą dzięki Tobie- odpyskowała- Mel i Jas chcą ją adoptować i zamierzam zrobić wszystko żeby im się to udało- czując uścisk Darina na swojej dłoni wiedziała, że postepuje dobrze
-Nie zgadzam się- Ben postanowił sie sprzeciwić
-Nie pytam Cię o opinię- mruknęła- W papierach rodzice są nieznani
-Więc zrobię testy DNA i okaże się czyją jest córką. Odbiorę Im Loli- zagroził
-Nie odważysz się- nagle pobladła
-Niby czemu?- Ben zdawał się tego nie zauważać
-Bo jesli to zrobisz zabiorę ją i nigdy więcej Nas nie zobaczysz. Możesz być jedynie jej „dziadkiem” chociaż nad tym się zastanowię. Więc wybieraj, a jak coś zdecydujesz to zadzwoń. Numer znasz- wiedziała, że to jest wszystko co może zrobić. Ciągnąc za sobą ukochanego wyszła z gabinetu, a potem z rezydencji. Usiadła na przednim siedzeniu główkę układając na oparciu
-Byłaś świetna- Darin wsunął się na siedzenie kierowcy- Jestem z Ciebie dumny- czule musnął wargami jej usta
-Zobaczymy jaki będzie efekt- szepnęła- Wracajmy....
Po wyjściu ukochanych kobietek od razu zabrał się do pracy. Przygotował kolację dla pięciu osób. Chciał aby w tej chwili towarzyszyli mu wszyscy, których kochał. W salonie porozstawiał świeczki. Do wiaderka z lodem wstawił szampana. Na śnieżnobiałym obrusie ustawił talerze, sztućce i kieliszki. Wiedząc, że zostało mu niewiele czasu pobiegł na górę wziąść szybki prysznic. Przebrał się w czarne jeansy, białą koszulę i marynarkę po czym zszedł na dół i usiadł przed telewizorem. W dłoni trzymał czerwone pudełeczko w kształcie serca. Nie mógł doczekać się chwili gdy wsunie na palec ukochanej prześliczny pierścionek. Był pewien swojej decyzji. Po raz pierwszy w życiu był zakochany do szaleństwa...
ODCINEK 58
To moja miłość
Słodka, szalona Piekielna miłość
Grzeszna
To moja miłość Wskroś potępiona
Przegrana
Co tu kryć
To moja miłość Trochę wstydliwa
W dodatku Niebezpieczna
Ta karczma, miła
Rzym się nazywa
I będzie, co ma być...
-Chce do domu- Loli wstała z pomostu i pobiegła leśną ścieżką
-Loli wracaj- Melanie wogóle nie rozumiała zachowania dziecka
-Maaaafia- dziewczynka zawołała psiaka. Szczeniak deptał jej po piętach co chwila poszczekując
-Moze poczekacie na mnie?- Melanie nie miała siły aby je gonić. Cały ten dzień był jakiś dziwny. Miała wrażenie, ze Jason coś przed Nią ukrywa, a Mała mu w tym pomaga
-No pośpiesz się- dziewczynka zaczęła ją popędzać
-Powiesz mi o co chodzi?- spytała zrezygnowana
-Nie!- Loli zaczęła się śmiać- To niespodzianka. Rusz się- wyszczerzyła do Niej ząbki
-Ja nie wiem po kim ty masz charakter- mruknęła pod nosem
-Więc Jason planuje oświadczyny?- wysiadła z samochodu i czekała na Darina
-Tak, a my będziemy honorowymi gośćmi na jego przyjęciu- wyjaśnił podchodząc bliżej i obejmując ją w pasie
-Mel się ucieszy- stwierdziła. Sama pomyslała jakby to było gdyby Darin poprosił ją o ręke. Jednak wiedząc, że na razie się na to nie zapowiada posmutniała
-Pewnie tak- przyznał jej rację- Co się stało?- zauważył zmianę jej nastroju
-Źle się czuję- mruknęła co w jakiejś części było prawdą
-Jutro pojedziemy do lekarza- postanowił
-Ale...
-Bez dyskusji- mruknął- Zbyt wiele dla mnie znaczysz żebym mógł Cię stracić...- w drzwiach przepuścił ją przodem- Wróciliśmy!
-Jaki elegancki- Miranda zerknęła na Jasona- Chodź poprawię Ci krawat- wyciągnęła dłonie w jego kierunku
-Potrzebuje Twojej pomocy- spojrzał na Nią prosząco
-Mów- zachęciła...
-Wróciłam- w korytarzu rozległ sie głos Melanie
-To świetnie- niemal natychmiast obok Niej zjawiła sie Miranda- Chodź ze mną- pociągnęła ją za rękę
-Ale dokąd?- chciała zaprotestować
-Zobaczysz- pociągnęła ją na piętro i wprowadziła do łazienki- Weź prysznic- mruknęła- Masz piętnaście minut- nie czekając na reakcję przyjaciółki wyszła z pomieszczenia zamykając drzwi. Słysząc szum wody spokojnie zaczęła się malować. Kilkanaście minut później Mel wyszła z łazienki jedynie w bieliźnie
-Co wy kombinujecie?- zapytała widząc Mirandę ubraną w śliczną białą sukienkę
-Spodoba Ci się- obiecała
-Powiedz mi chociaż trochę- poprosiła siadając przed lustrem
-Chłopaki robią kolację- mruknęła jednocześnie zaczynając układać jej włosy. Kilka minut później zrobiła jej delikatny makijaż- Jesteś śliczna- szepnęła
-Nie mam żadnej odświętnej sukienki- zaczęła marudzić
-Nic nie szkodzi. Ja mam- Miranda podeszła do szafy wyciągając sukienkę typu mała czarna
-Ale....
-Zakładaj i nie dyskutuj- pomogła jej zapiąć zamek na plecach- Voila. Gotowe- uśmiechnęła się szeroko- Idziemy....
-Czy One długo zejdą?- Loli siedziała przy stole opierając główkę na rączkach
-Cierpliwości Maleńka- Jason zaczął zapalać świeczki- To kobiety, a robienie się na bóstwo zajmuje trochę czasu- wyjaśnił
-Ja też jestem kobietą i już dawno jestem gotowa- burknęła wywołując uśmiech na twarzach braci
-Bo ty jesteś kobietką idealną- Darin czule ucałował czubek jej główki. Chwilę później usłyszeli ciche śmiechy. Do salonu weszły obie panie. Z zachwytem przyglądały się dekoracjom. Jason odsunął ukochanej krzesło. Darin poszedł jego śladem
-Co to za okazja?- Melanie zerknęła na Jasona
-A musi być jakaś?- zaczął nalewać wina do kieliszków- Chociaż nie będę tego odkładał- mruknął pod nosem. Wstał od stołu i podszedł do Melanie. Niewiele myśląc uklęknął na jednym kolanie w stronę dziewczyny wyciągając dłoń z czerwonym pudełeczkiem
-Co ty robisz?- szepnęła, a w jej oczkach błysnęły łzy. Darin złapał dłoń Mirandy i pociągnął ją na swoje kolana. Bez słowa się w niego wtuliła obserwując dalsze wydarzenia
-Wyjdziesz za mnie?- popatrzył na Nią roziskrzonym wzrokiem
-Ja...
-Powiedz tak!- Loli ukazała biel swoich ząbków
-Loli- Miranda zwróciła jej uwagę. Dziewczynka zerknęła na Nią niepewnie
-Tak...- Jason wsunął pierścionek na palec ukochanej po czym mocno ją do siebie przytulił. Czule musnęła wargami jego usta- Kocham Cię- szepnęła
-Ja Ciebie też skarbie- odwzajemnił pocałunek
-No to toast!- Darin wziął kieliszek do ręki drugi podając Mirandzie. Narzeczeni poszli ich śladem- Wasze zdrowie- z pierwszym łykiem wina poczuła się niedobrze. Świat wokół Niej zawirował.
-Przepraszam na chwilę- Wysunęła się z objęć Darina i niepewnym krokiem poszła do łazienki
-Co jej jest?- Jason spojrzał na wystraszonego brata
-Nie wiem....
ODCINEK 59
Stał pod drzwiami łazienki przez conajmniej kwadrans. Niepokoił sie o ukochaną istotkę. Co chwilę zadawał jej pytania czy wszystko w porządku. W końcu usłyszał odgłos przekręcanego zamka. Szarpnął drzwi, a po chwili trzymał w ramionach Mirandę. Była niesamowicie blada. Makijaż nie zamaskował podkrążonych oczu. Przeraził się. Nie miał pojęcia co się z Nią dzieje
-Chodż... Położysz się- wziął ją na ręce wogóle nie słuchając jej cichych protestów
-Ale... Zepsułam im kolację- szepnęła chowając główkę w jego marynarkę
-Nic się nie stało- chciał ją uspokoić- To nie Twoja wina- szedł po schodach tuląc ją do siebie
-Darin- jęknęła gdy położył ją na łóżku
-Co się stało Kocie?- zerknął na Nią wystraszony
-Muszę Ci coś powiedzieć- wiedziała, ze wszystkie jej przypuszczenia nieodwracalnie stają się rzeczywistością. Nie mogła i nie chciała dłużej niczego ukrywać
-Hmm?- usiadł obok Niej zamykając ją w swoich objęciach
-Spóźnia mi się okres- usłyszał jej szept- Już ponad tydzień... Ja chyba jestem w ciąży....
-No to zostaliśmy sami- Jason spojrzał na dwie kobietki
-Czekamy na Nich?- Mel zerknęła na Niego
-Nie. Raczej już nie wrócą- mruknął idąc do kuchni. Po chwili wrócił z przyrządzoną kolacją. Dwie godziny później Loli zasnęła z główką ułożoną na stole¬- Za dużo wrażeń- skomentował patrząc na pięciolatkę
-Zaniosę ją na górę- zaproponowała wstając z krzesła
-Ja to zrobię- Jason uprzedził ją biorąc dziewczynkę na ręce- Szkoda żebyś pogniotła tą sukienkę- mrugnął do Niej- poczekasz na mnie w sypialni?- poprosił
-Jasne- uśmiechnęła się do Niego. Kilka minut później przebierał Loli w piżamkę
-Co teraz ze mną będzie?- spojrzała na Niego zasmucona
-W jakim sensie?- niezbyt ją rozumiał
-No bo ty teraz wyjdziesz za Melanie...
-Ożenię się z Nią- mechanicznie ją poprawił
-No właśnie... A co będzie ze mną?- powtórzyła pytanie- Oddacie mnie z powrotem?- w jej oczkach dostrzegł łzy
-Skąd ten pomysł?- mocno ją przytulił
-No bo będziecie mieć na pewno swoje dziecko- opuściła główkę nie chcąc patrzeć w jego oczy
-Loli!- Ukucnął i podniósł jej twarzyczkę na wysokość swojej- Naszym pierwszym dzieckiem jesteś Ty i to się nigdy nie zmieni- obiecał
-Kocham Cię- wyszeptała mocno się w Niego wtulając
-Ja Ciebie też maleńka- zapewnił- A teraz pod kołdrę i zamykaj oczka- poczekał aż wypełni prośbę po czym pocałował czubek jej główki- Dobranoc
-Dobranoc- wyszczerzyła do Niego ząbki
-W ciąży?- powtórzył za Nią- Jesteś pewna?- chociaż niedawno to samo zasugerowała mu Mel nadal nie przyzwyczaił się do myśli, że mógłby zostać ojcem
-Zły jesteś?- zignorowała jego pytanie
-Nie kochanie- w głębi odczuwał radość jednak strach, że może nie dać rady brał nad Nim górę
-Też się boję- wyznała rozumiejąc jego uczucia- Ale nikt nie wie jakim będzie rodzicem zanim sam się o tym nie przekona- chciała Go uspokoić- Nie da się nauczyć roli matki czy ojca- mocno się w Niego wtuliła
-Ale my damy sobie radę- zapewnił ją- Będzie dobrze bo jesteśmy razem prawda?- wolał się upewnić
-Tak- przyznała- Kocham Cię- pocałowała Go delikatnie. Niewiele myśląc pogłębił pocałunek opadając z Nią na łóżko
Wszedł cichutko do sypialni. Wzrokiem omiótł postać stojącą przy oknie. Była prześliczna. Podszedł do Niej wolnym krokiem. Objął ją w pasie dłonie splatając na jej brzuchu. Czule ucałował jej odsłoniętą szyjkę
-Jason- zamruczała odwracając się przodem do Niego. Niemal natychmiast obdarował ją namiętnym pocałunkiem. Badał językiem tajemnice jej ust. Mruczała rozkosznie pozwalając mu na wszystko. Jednym ruchem rozsunął zasuwak jej sukni. Powoli zsunął cienkie ramiączka delikatnie całując ją w odsłonięte ramiona. Kilka sekund później sukienka znalazła się na dywanie. Mel stała przed Nim w skąpej różowo-czarnej bieliźnie
-Jesteś prześliczna- mruknął spoglądając na Nią roziskrzonymi oczami. Zrzucił z siebie marynarkę, a chwilę później koszulę. Przejechała opuszkami palców po jego nagim torsie. Wspięła się na palce ponownie zatracając się w pocałunku. Wziął ją na ręce i położył na łóżku nie zaprzestając pocałunków. Dłońmi wędrował po jej ciele. Wyciągnęła ręce i odpięła jego pasek. Szybko pozbył się spodni jednocześnie zdejmując niebieskie bokserki. Jednym ruchem odpiął koronkowy stanik Mel. Po chwili całował jej pełne piersi. Jęknęła cichutko wbijając paznokcie w jego kark. Uśmiechnął się wiedząc, że sprawia jej niemałą przyjemność. Dłonie przeniósł na jej biodra. Zataczał nimi koła na jej ciele powoli zbliżając się do wewnętrznej strony jej ud. Przyciągnęła do siebie jego głowę po czym przygryzła jego dolną wargę
-Znowu bawisz się w wampira?- zaśmiał się
-Nie marudź- szepnęła bez reszty zatracając się w pocałunku i pieszczotach, którymi ją raczył. Nie chcąc dłużej czekaj zsunął z Niej ostatnią część bielizny. Opuszkami palców dotknął jej najczulszego miejsca. Wygięła się w łuk oczekując jego dalszych ruchów
-Jesteś moja- szepnął splatając swoje palce z jej
-Tylko Twoja- jęknęła czując jak powoli zagłębia się w jej ciele. Po chwili spokojne ruchy zaczęły się nasilać. Wspólnymi siłami dotarli na szczyt rozkoszy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 15:31 :29 , 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 60 (ostatni)
Zapytałam dziecko niosące świeczkę:
- Skąd pochodzi to światło?
Chłopczyk natychmiast ją zdmuchnął.
-Powiedz mi, dokąd teraz odeszło- odparł- Wtedy ja powiem ci, skąd pochodzi.
4 miesiące później:
Leżała na łóżku trzymając za rękę Darina i z zachwytem w oczach spoglądając na mały czarno-biały ekranik
-Będziecie mieć córeczkę- lekarz spojrzał na dwójkę młodych ludzi. Z kącika oka Mirandy wypłynęła mała przezroczysta kropelka
-Córeczka- Darin nieświadomie powtórzył za doktorem
-Czy wszystko z Nią w porządku?- Miranda zerknęła na lekarza
-Tak wszystko zmierza w dobrym kierunku- wyjaśnił- Niech Pani się tylko nie denerwuje i nie ogranicza z potrzebami żywnościowymi- poprosił
-O to nie trzeba się martwić- Darin czule pocałował jej główkę
-Proszę się wytrzeć- ginekolog podał jej kilka papierowych ręczników- A ja pójdę po zdjęcia Państwa maleństwa- wyłączył telewizorek i zniknął za zieloną zasłonką. Pół godziny później szli w stronę samochodu
-Nie jest Ci przykro?- spojrzała na Niego uważnie
-Dlaczego?- wogóle jej nie rozumiał. Był tak bardzo szczęśliwy. Postanowił na razie nie martwić się rolą ojca. Na to przecież przyjdzie jeszcze czas
-Pewnie wolałbyś synka- wyjaśniła przytulając się do Niego
-Chce tylko żeby było zdrowe- zatrzymał się i wziął jej twarzyczkę w swoje dłonie- Będę miał Małą księżniczkę- mruknął muskając delikatnie jej wargi- Będzie rozpieszczoną córeczką tatusia- wyjaśnił tym razem całując ją w nos- I w końcu będziemy szczęśliwi- obiecał
-Kocham Cię- szepnęła mocno się w Niego wtulając
-Ja Ciebie też- odwzajemnił uścisk- Ale musimy już jechać. Wiesz jak Mel zaczyna panikować- mruknął
-W końcu jutro wychodzi za mąż- uśmiechnęła się podając mu rękę- A to nie zdarza się codziennie....
Następnego dnia wszystko było gotowe. Cały dom został przystrojony w kolorowe światełka i kilkadziesiąt balonów. Od samego rana pojawił się nieoczekiwany gość
-Tata? Co ty tu robisz?- Miranda ubrana jedynie w żółty szlafrok spoglądała na ojca z niepokojem
-Przyjechałem bo chce porozmawiać z Melanie i Jasonem- wyjaśnił
-Dzisiaj to niemożliwe- mruknęła- Nie pozwolę Ci popsuć Im tego dnia- warknęła
-Nie chcę nic im psuć- szepnął opuszczając głowę. W ostatnim czasie dużo zrozumiał- Mam dla Nich ślubny prezent- spojrzał na Nią niepewnie
-Dzień dobry!- obok Mirandy pojawiła się Loli
-Cześć Maleńka- spojrzał na swoją córeczkę. Miri dostrzegła w jego oczach łzy
-Wejdź- mruknęła odsuwając się i pozwalając mu przejść- Loli idź po Mel i Jasa- poprosiła, a chwilę później obserwowała jak pięciolatka wbiega po schodach
-Który to miesiąc?- spojrzał na jej lekko zaokrąglony brzuch. Nie widział jej od ich ostatniej rozmowy
-Końcówka czwartego- odpowiedziała włanczając elektryczny czajnik
-Będę dziadkiem- uśmiechnął się do Niej
-Tak- przyznała- Małej dziewczynki- odwzajemniła uśmiech. Miała nadzieję, że ich stosunki kiedyś się poprawią
-Miri.... Przepraszam za wszystko- podszedł do Niej kładąc dłonie na jej ramionach- Wiem jak wiele zła Ci wyrządziłem- wiedział, że nadszedł czas aby przyznać się do winy- Wycofałem się ze wszystkich interesów. Zostawiłem tylko rodzinną firmę. Jest czysta- chciał aby córka znów dostrzegła w Nim człowieka. Po krótkiej chwili Miranda mocno się w Niego wtuliła. W jego oczach pojawiły się słone krople
-Kocham Cię- usłyszał
-Ja Ciebie też maleńka- w końcu poczuł się lepiej. Czuł, że ma jeszcze szansę aby wszystko naprawić
-Miri co chciałaś?- w kuchni pojawił się Jason z Melanie
-Ja chciałem Wam dać prezent ślubny- Benjamin spojrzał na wtuloną w siebie parę. Miranda wysunęła się z jego objęć
-Nie rozumiem- Mel mocniej ścisnęła dłoń Jasona
-Jeśli nadal chcecie adopcji Małej...- zerknął na wchodzącego do kuchni Darina- Nie będę Wam tego utrudniał- obiecał- Będziecie dla Niej idealnymi rodzicami- wiedział, że ma rację- Takimi jakich moja Miranda nigdy nie miała- zamglonym wzrokiem patrzył jak Melanie podchodzi i mocno Go przytula
-Dziękuję- szepnęła powoli się odsuwając- Zostanie Pan na ślubie?
-Z wielką przyjemnością- posłał jej uśmiech. Miranda podeszła do Darina i wzięła Go za rękę. Nareszcie wszystko zaczęło się układać...
Po wypowiedzeniu sakramentalnego „tak” wrócili do domu. Nie potrzebowali dużej ilości gości. Wystarczyło im to, że mieli siebie nawzajem. Było to wszystkim co potrzebne im do szczęścia. Benjamin został do wieczora zbliżając się do każdej osoby z ich małej rodzinki. Teraz po tym co przeszli mieli nadzieję, że wszystko co złe za Nimi, a teraz zacznie się droga usłana różami, ale czy na pewno?
4 miesiące później:
-Jest prześliczna- po raz pierwszy trzymała w ramionach swoją córeczkę. Mała miała czekoladowe oczka i ciemne włoski. Była podobna i do matki i do ojca. Razem z Darinem spoglądała na Nią jak na ósmy cud świata. Choć na świecie była dopiero od dwóch godzin to już bezwarunkowo skradła ich serca. Wiedzieli, że dla Niej będą w stanie zrobić wszystko
-I tylko Nasza- delikatnie pocałował maleńką główkę dziewczynki
-Uważaj- szepnęła- Zsuniesz jej czapeczkę- czułym gestem dotknęła policzka dziecka. Kątem oka zerknęła na ukochanego mężczyznę. Patrzył na swoje dziecko roziskrzonym wzrokiem.
-Jak jej damy na imię?- zerknął na Nią zaciekawiony
-Masz jakieś propozycje?- chciała aby jej pomógł
-Może Vanessa? W skrócie Nessie- zaproponował- Pasowałoby do Niej
-A może Renesmee?- Splotła swoje palce z jego. Powoli ucałował wnętrze jej dłoni
-Idealnie... Dziękuje- wyszeptał obdarzając ją pocałunkiem- Jesteś najlepszym co mogło mnie spotkać w życiu
-I zawsze już będziemy razem?- spojrzała na Niego z powagą
-Na zawsze....[/i]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|