|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:08 :12 , 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 25
-Ben, Nasi są już na miejscu- Brandon wpadł do przyjaciela na rozmowę
-Dobrze, niech obserwują dom- zarządził mężczyzna
-Myślisz, że Ona tam jest?- Brandon miał wątpliwości
-To się okaże. Wybacz ale muszę poświęcić trochę czasu Margo. Ostatnio mieliśmy złe dni- wyjaśnił
-Jasne. Jakby coś się działo będę dzwonił- obiecał wychodząc. Benjamin wstał i poszedł do sypialni
-Miranda niedługo będzie z powrotem- wyszeptał pod nosem kładąc się obok żony
Siedziała wtulona w Niego gdy w pewnym momencie zadrżał
-Stało się coś?- mruknęła obserwując Go
-Nie Mel- uspokoił ją podnosząc z fotela bluze i zakładając ją na siebie- Zmarzłem- wyjaśnił ponownie ją przytulając
-Co będzie dalej z Nami?- spytała niepewnie
-Będziemy tu mieszkać. Razem- obiecał- Wiesz... Dzisiaj uświadomiłem sobie, że kocham Loli... A co do Ciebie... Jesteś wyjatkowa. Stałaś się dla mnie kimś bardzo ważnym- postanowił wyjaśnić jej to co czuł- Jesteś takim promyczkiem szczęścia... Aniołkiem z którym chciałbym spędzić resztę życia... Nigdy nie byłem zakochany, ale jeśli to nie to, to ja już nie wiem....- wziął jej twarzyczkę w dłonie i zanurzył się w jej spojrzeniu
-Co ty chcesz mi powiedzieć?- wyszeptała
-Kocham Cię Mała- musnął wargami jej usta- Odkąd zjawiłaś się w moim życiu... Ono odzyskało kolor. Wreszcie potrafię się cieszyć, że żyję- w jej oczkach błysnęły łzy- Nie płacz...- poprosił
-Nikt mi nigdy czegoś takiego nie powiedział...- wyznała- Nigdy nie miałam prawdziwej rodziny... Wychowywałam się w kilku zastępczych. Moi rodzice zginęli w wypadku gdy byłam malutka. Trafiłam do domu dziecka, a potem do adopcji... Oddali mnie po kilku miesiącach i tak w kółko. Nigdzie nie zostalam na dłużej... Boję się, że to co dzieje się teraz.... To wszystko zniknie- mocno ją objął chcąc zapewnić jej bezpieczeństwo
-Jesteś dla mnie najważniejsza- wymruczał wprost do jej ucha
-Miałam kiedyś chłopaka... On też tak mówił... Dopóki nie poszłam z nim do łóżka... Zostawił mnie ze złamanym sercem. Nie obchodziło Go co będzie dalej...- wiedziała, że może mu zaufać
-Ja Cię nie skrzywdzę- obiecał
-Ciii- położyła mu palec na ustach- Tylko bądź- poprosiła nie chcąc żadnych obietnic. Ufała mu i bez tego...
-Kochanie- wymruczał wprost do jej ucha. Nie miał pojęcia dlaczego czuje się przy Niej tak szczęśliwy. Miał wiele kobiet, był w kilku związkach, ale żadna z nich nie dała mu tego co Miranda
-Co chcesz?- warknęła z wyczuwalną złością
-Chce żeby tak już było zawsze- wyznał nie przejmując się jej humorkiem. Wiedział, że jej przejdzie- Żebyś zawsze budziła się obok mnie- nie słysząc jej odpowiedzi zerknął na Nią niepewnie- Nie wściekaj się- poprosił
-Szantażysta- mruknęła
-Nie podobało Ci się?- spytał zasmucony
-Bardzo mi się podobało- postanowiła odpuścić. Złość w tej chwili i tak nie miała już sensu
Przeciągnęła się w jego ramionach mrucząc przeciągle. Przytulił ją mocno. Ułożyła główkę na jego piersi i postanowiła przerwać ciszę
-Darin- mruknęła czując jak opuszkami palców wędruje po jej ramieniu
-Co kochanie?- tak bardzo cieszył się, że została
-Na co Wam były te pieniądze?- wyczuła jak zadrżał
-Na operację dla Julie- wyjaśnił niepewnie. Nie chciał kolejnej awantury. Postanowiła na razie nie drążyć tematu. Na dzień dzisiejszy dowiedziała się dosyć
-Pomogę Ci- obiecała
-Jak Kocie?- nie rozumiał jej
-Mam na koncie pieniądze... Oddam je ojcu...- wyszeptała
-To kilkanaście tysięcy- wiedział, że nigdy się na to nie zgodzi
-Nie szkodzi- mruknęła
-Miri nie mieszaj się do tego- poprosił delikatnie
-Nie chcę, żeby ojciec nadal się na Was mścił- wyjaśniła- Nie zniosłabym gdyby coś Ci się stało- zerknęła na Niego. W jej oczkach odnalazł smutek
-Gdy dowie się, że Cię porwaliśmy... Nikt Nam wtedy nie pomoże...- wyszeptał chcąc by znała jego myśli
-Nie dowie się- mruknęła obejmując go mocno- Wszystko się ułoży... Zobaczysz- próbowała go uspokoić mimo, że sama nie wierzyła swoim słowom
-Najważniejsze żebyś była obok- mruknął całując ją namiętnie
-Będę- szepnęła między pocałunkami
W tej chwili, w tym momencie to było dla Nich najważniejsze.... Mieli siebie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 19:15 :35 , 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Melanie ma kiepskie wspomnienia z dzieciństwa, ale miejmy nadzieję, że Jas choć trochę je zatrze. Nie mogę rozgryźć do końca ojca Miri, nie wiem, czy chce ją z powrotem, bo ją kocha, czy po prostu zakłóca jego idealny plan na życie. Wiem, że są przesłanki za tym pierwszym, ale jeszcze mnie nie przekonuje. "Szantażysta" ma bardzo ciekawe sposoby, chyba akurat jemu bym to wybaczyła.
Czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 20:05 :49 , 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Niestety więcej nie mam
Dzięki za kom
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzieło szatana
Moderatorka
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 919 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z klatki B Płeć:
|
|
Wysłany: 20:10 :46 , 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Biedna Mel. Mam nadzieję, znajdzie przy Jasonie to czego wcześniej nie miała
Darin z Miri jak słodkooo
I otwiera się przed nią ładnie
Czekam na nowy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 1:14 :23 , 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 26
Dom obserwowany był przez kilkunastu młodych mężczyzn ubranych na czarno. Z niedaleko położonego lasu mieli doskonały widok. Na polanie zaparkowali swoje samochody, niewidoczne z żadnego z okien. Postanowili przyjeżdżać tu w ciągu nocy. W dzień nie miało to zbyt wielkiego sensu. Wystarczy, że ktoś z domowników zapuściłby się w stronę lasu i cały plan szlag by trafił. Spoglądali przez lornetki gdy nagle z nieba spadły krople deszczu. Z początku mżawka zaczęła przeradzać się w ulewę. Dołączyły grzmoty i błyskawice
-Cholera- zaklął jeden z mężczyzn- Zbieramy się
Wysunęła się z jego objęć i zakładając na siebie bieliznę i koszulkę na krótki rękaw podeszła do okna i usiadła na parapecie. Spoglądała w zachmurzone niebo. Wiedziała, że to co obiecała Darinowi nie będzie łatwe do zrobienia. Musiała zadzwonić do ojca i przekonać Go, że wyjechała. Potem wyciągnie pieniądze z konta i Jason je odwiezie. Darina nigdy tam nie puści. Zbyt mocno by się o Niego bała. Zerknęła w stronę lasu. Zadrżała. Kilka poruszających się postaci kierowało się w głąb drzew. Krople deszczu zaczęły uderzać o szybę. Błysnęło. Teraz widziala dokładnie sześć napakowanych sylwetek. Ogarnął ją strach. Czując delikatny dotyk na swoim ramieniu odwróciła się z paniką w oczach
-Ciii- Darin objął ją w pasie i przytulił się do jej pleców- Spokojnie... To tylko ja- starał się ją uspokoić
-Darin- jęknęła wystraszona
-Co się stało?- czuł jak mocniej stara się w Niego wtulić
-Tam ktoś był- postanowiła jednak mu o wszystkim powiedzieć
-To niemożliwe- wyszeptał z pewnością- Nikt tu nie dotrze- pocałował ją w główkę
-Byli tam- rzuciła mu przerażone spojrzenie- Widziałam....
-Sprawdzę to- mruknął wypuszczając ją z objęć i zakładając na siebie spodnie, koszulkę i bluzę z kapturem
-Zostań- poprosiła bojąc się o Niego
-Zaraz wrócę- przekręcił klucz w drzwiach chcąc wyjść z pokoju. Podbiegła do Niego mocno Go przytulając
-Nie idź- spojrzała na Niego załzawionymi oczami. Wiedział, że się bała- Darin...- wyszeptała. Wziął ją na ręce i położyl do łóżka kładąc się obok. Wtuliła się w Niego nie pozwalajac mu nawet zdjąć bluzy. Przymknęła oczy wdychając zapach jego perfum- Nie zostawiaj mnie- cichutko mruknęła
-Nie zostawię- obiecał wiedząc, że nie zrobi niczego czego by nie chciała...
Melanie leżała na łóżko słuchając odgłosów zza okna. Od zawsze bała się burzy. Usiadła obtulając się kołdrą . Niepewnie zerknęła w okno. Błysnęło, a chwilę potem rozległ się grzmot. Pisnęła ze strachu. Szybko wstała i wyszła z pokoju. Zeszła na dół chcąc napić się wody. W drodze powrotnej zajrzała do salonu. Spał na kanapie na wpół odkryty. Podeszła cichutko i dokładnie przykryła Go kocem. Zagrzmiało ponownie. Przymknęła oczy starając się uspokoić. Po chwili usiadła na fotelu opierając główkę o oparcie. Może to głupie ale z Jasem w jednym pomieszczeniu czuła się bezpieczniejsza. Skuliła się i zamknęła oczy próbując zasnąć...
Leżał wpatrując się w śpiącą Mirandę. Leżała wtulona w Niego piąstkami ściskając jego bluzę. Była taka bezbronna. Nienawidził siebie za to, że kiedyś myślał aby ją skrzywdzić. Teraz zrobiłby wszystko aby była szczęśliwa. Obiecał sobie, że nigdy jej nie zawiedzie, że zawsze będzie jej bronił i zapewni jej bezpieczeńswto. Powoli starał się oswobodzić z jej objęć. Wstał z łóżka i ściągnął bluzę. Podszedł do okna uważnie obserwując otoczenie
-Dokąd idziesz?- mruknęła zaspana. Nawet nie zauważył kiedy się przebudziła
-Nigdzie nie idę Kocie- uspokoił ją- Zdejmowałem bluzę- wyjaśnił jednocześnie zrzucając z siebie koszulkę, a potem spodnie
-Chodź do mnie- poprosiła patrząc na Niego zaszklonymi oczkami
-Już jestem- szepnął wsuwając się obok Niej pod kołdrę- Chodź- wyciągnął zapraszająco ręce. Bez problemu wpasowała się w jego ramiona dłońmi obejmując go w pasie. Mruknął zadowolony czując jej drobne ciałko przy swoim- Jesteś dla mnie wszystkim- wyszeptał jej wprost do ucha. Podniosła główkę obdarowując Go szybkim pocałunkiem
-Ty dla mnie też- wymruczała zamykając oczy. Kilkanaście minut później spali oboje
Obudził się z kolejnym grzmotem. Zaspany rozejrzał się wokoło. Zaskoczony ujrzal śpiącą na fotelu Melanie. Tuż obok Niej słodko chrapała Mafia. Wstał z łóżka i zdjął psiaka z oparcia fotela, kładąc Go na dywan. Szczeniak zawarczał przez sen. Jason zaśmiał się i delikatnie podniósł Melanie. Od razu się w Niego wtuliła. Była wyziębiona. Zmartwiony zaniósł ją na piętro i połozył do łóżka. Dłonią dotknął jej czoła. Otworzyła oczy
-Co tu robisz?- wyszeptała
-Zasnęłaś na dole- wyjaśnił- Zmarzłaś- obtulił ją kołdrą- Co się dzieje?- zapytał niepewnie
-Od zawsze boję się burzy- mruknęła zawstydzona. Usiadł obok Niej na łóżku przyciągając dziewczynę bliżej siebie. Ułożyla głowę na jego kolanach, a On wplótł palce w jej długie włosy. Bawił się ciemnymi kosmykami starając się ją uspokoić
-Przy mnie nic Ci nie grozi- powiedział
-Wiem, dlatego poszłam do Ciebie do salonu- wiedziała, ze ją zrozumie
-Dlaczego mnie nie obudziłaś?- nie rozumiał jej
-Bo tak słodko spałeś...- wyjaśniła delikatnie się uśmiechając
-Mogę zostać.... Jeśli chcesz- nie chciał jej do niczego zmuszać. Poruszyła główką twierdząco.
-Nasz koc zmoknie- mruknęła zasmucona
-Weźmiemy drugi- obiecał- Nie martw się- pochylił się całując jej główkę
-Dziękuję- szepnęła zamykając oczka
-Za co?
-Że jesteś- kilka minut później słodko spała. Obserwując ją sam również odpływał w krainę Morfeusza
Miranda wstała wczesnym rankiem. Nie budząc Darina ubrała się i poszła zajrzeć do Loli. Dziewczynka siedziała na łóżku, a wokół niej porozrzucane były różne rzeczy
-Mogę?- spytała zerkając na pięciolatkę
-Pewnie- dziewczynka uśmiechnęła się zachęcająco
-Co tam masz?- Miranda usiadła na różowej pościeli i uważnie obserwowała Małą
-To moja lalka- Loli zaczęła opowiadać- Mam ją od zawsze. Pani Muniez powiedziała, że była już ze mną gdy trafiłam do Domu dziecka. To mój ukochany miś- wskazała na brązowego pluszaka- A to moja mamusia- pokazała fotografię. Miranda zaciekawiona wzięła zdjęcie do ręki. Zadrżała. Znała doskonale kobietę ze zdjęcia. Poczuła rozchodzące się w niej gorąco gdy zrozumiała co to oznacza. Powoli to co wydawało się niemożliwe stawało się rzeczywistością. W myślach układała puzzle, w których nie brakowało zadnego elementu. Obraz fotografii zaczął się rozmazywać. Ciemność ogarnęla ją całą. Usłyszała krzyk Loli po czym straciła świadomość....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Migotka
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 401 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok Płeć:
|
|
Wysłany: 14:27 :43 , 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
czyzby Loli była siostrą Miri????
czekam na kolejny rozdzialik
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 05 Wrz 2010
Posty: 67 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kłodawa
|
|
Wysłany: 15:19 :33 , 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Domyślam się, kim jest Loli dla Miri, ale nie będę zdradzała moich domysłów Poczekam, aż wszystko sama wyjaśnisz Mam nadzieję, że ojciec Miri nie zabierze jej od chłopaków. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzieło szatana
Moderatorka
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 919 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z klatki B Płeć:
|
|
Wysłany: 18:41 :42 , 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Weźcie nie psujcie całej zabawy
Loli to... Loli
Piękny odcinek. Ja chcę Darina! Wraca mi do niego miłość
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 21:26 :29 , 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Macie w nagrodę za ładne komentowanie
ODCINEK 27
„Uciekaj stąd i zabierz wszystkie Nasze dni
Obrazy wspomnień, na których razem ja i ty
Wyblakłe kalendarze i daty Naszych marzeń
I powiedz jej by zawsze dbała o wszystko co kochałam...”
-Ty już zgłupiałaś do reszty!- krzyk Benjamina Dowsona rozniósł się po calej willi
-Podjęłam już decyzję- mruknęła nie przejmując się jego złością
-Nie pozwalam- warknął wiedząc, że nie zgodzi się na jej głupie pomysły
-Odchodzę- Margo postanowiła nie rezygnować
-Nie możesz- szarpnął ją za rękę chcąc pokazać swoją wyższość- Jeśli odejdziesz...
-Nie boję się Ciebie- nie dała mu dokończyć groźby- Złożyłam już papiery rozwodowe... Zapomnij o mnie- mruknęła
-Nie wiesz co robisz- za wszelką cenę chciał ją zatrzymać
-Wiesz... Pierwszy raz od bardzo dawna chyba wiem- starała się Go wyminąć
-Nie dasz sobie rady beze mnie... Zniszczę Ci życie- zagroził
-Już je zniszczyłeś- odepchnęła Go od siebie i biorąc walizkę wyszła z domu wsiadając do stojącej taksówki. Podała kierowcy adres lotniska i oparła głowę o szybę. Była pewna, że podjęłam dobrą decyzję. Dłużej nie wytrzymałaby z tym czlowiekiem. Martwiła się jedynie o Mirandę. Skoro Ona wyjezdża Mała nie będzie mieć nikogo po swojej stronie. Zostanie zniszczona przez ojca tyrana. Po raz pierwszy zaczęła modlić się aby nastolatka nie wróciła do domu... Wszędzie jej będzie lepiej niż tutaj...
Słysząc krzyk Loli wpadł wystraszony do jej pokoju. Od razu zobaczył Mirandę. Była nieprzytomna i niesamowicie blada
-Co się stało?- zerknął na wystraszoną dziewczynkę
-Nie wiem- wyszeptała mając łzy w oczach- Czy Ona umarła tak jak moja mamusia?- pięciolatka wlepiła w Niego przerażone spojrzenie
-Nie maleńka... Ona tylko zemdlała. Za chwilę się obudzi- uspokoił ją. Słysząc kroki na schodach wziął dziewczynę na ręce. Do pokoju równocześnie weszli Jas i Melanie
-Co się stało?- brunetka wyglądała na wystraszoną
-Nie wiem- powtórzył- Zemdlała... Zajmijcie się Małą- poprosił przytulając do siebie Miri i wynosząc ją z pokoiku. Wszedł do swojej sypialni i usiadł na łóżku sadzając ją sobie na kolanach. Podtrzymywał ją jedną dłonią drugą zaś delikatnie potarł jej twarzyczkę- Nie strasz mnie maleńka- poprosił odgarniając kosmyk wlosów z jej czoła- Kocie...- wyszeptał czując wszechogarniającą Go bezradność. Przytulił ją do siebie mrucząc jej do ucha obietnice, byleby tylko się obudziła...
Wszedł do swojego gabinetu i nalał whisky do przezroczystej szklanki. Upił lyk trunku. W furii rzucił naczyniem o ścianę. Szklanka rozbiła się na małe kawałeczki dokładnie tak jak jego raz już zranione serce. Spojrzał na fotografię swojej pierwszej żony. „Tylko Ciebie kochałem” wyszeptał. Wiedział, że teraz musi odnaleźć Mirandę. Była jedyną osobą, która mu została. Wiedział, że córka nigdy Go nie opuści. A gdyby nawet chciała, On nigdy jej na to nie pozwoli
-Loli nie płacz- Jason tulił do siebie dziewczynkę jednocześnie obserwując Melanie sprzątającą bałagan
-To przeze mnie- pięciolatka zaniosła się od placzu- Pokazałam jej moją lalkę, misia i zdjęcie mamusi, a Ona umarła- dziecko nie rozumiało sytuacji
-Nie umarła skarbie- Jason cierpliwie uspokajał Loli- Zemdlała. Za chwilkę się obudzi...- obiecał
-Dlaczego zemdlała?- Loli zerknęła na Niego niepewnie
-Może źle się poczuła- wyjaśnił- Ale nic jej nie będzie zobaczysz- Melanie włączyła się do rozmowy. Ukucnęła przed dwójką bliskich jej osób. Ponad osóbką Loli zerknęła na Jasona. Wzruszył ramionami nie wiedząc jak wyjaśnić zaistniałą sytuację. Sam chciał wiedzieć co spowodowało omdlenie dziewczyny... Tylko tego im brakowało....
-Darin- wyszeptała
-Nareszcie- odetchnął z ulgą- Jak się czujesz?- spytał zmartwiony
-Strasznie- mruknęła, a wraz ze wspomnieniem przyczyny złego samopoczucia jęknęła przerażona
-Co się stało?- spytał lekko ją od siebie odsuwając
-Loli... Nie mogę w to uwierzyć- miała łzy w oczach
-Nie rozumiem- przyznał- Wyjaśnij mi- poprosił
-To długa historia- mruknęła nie wiedząc jak przekazać mu to czego się dowiedziała. To co ułożyła sobie w główce
-Mamy czas- mruknął- No chyba, że nie chcesz....
-Chce tylko nie wiem jak Ci to wytłumaczyć- powiedziała uważnie Go obserwując- Sama do końca tego nie rozumiem....
-Kotek wyduś to z siebie- poprosił
-Ja... Ona...- z jej oczek wypłynęło kilka łez
-Hmm?- cierpliwie czekał aż ułoży sobie wszystko
-Loli...- zawahała się jednak wiedziała, ze nie powinna tego przed Nim ukrywać. Musiała się komuś zwierzyć, a wydawało jej się, że On będzie najbardziej odpowiednią osobą- Loli jest moją siostrą....- wyrzuciła z siebie
-Co?
Kilka godzin później wysiadła z samolotu. Skierowała się do stojącego na lotnisku mężczyzny
-Pedro- mruknęła mocno go przytulajac
-Nareszcie jesteś- wyszeptał- Nie płacz- mruknął widząc łzy na jej twarzy
-Tęsknilam za Tobą- wyznała- Przepraszam, że to tak długo trwało ale nie potrafiłam stamtąd odejść- wytłumaczyła. Mężczyzna pochylił się i zaborczo wpił się w jej wargi
-Też tęskniłem- wyszeptał- Teraz już wszystko będzie dobrze- obiecał biorąc ją za rękę i ciągnąc w stronę samochodu
-Dokąd jedziemy?- spytała szczęśliwa
-Do Naszego nowego domu- wyjaśnił- Moja Margarita- czule ucałował jej dłoń....
-Już zawsze tylko Twoja- obiecała
-Jak to siostra?- wypuścił ją z objęć
-Za chwilę Ci wytłumaczę- Usiadła obok Niego czujac zawroty głowy
-Jesteś tego pewna?- nie wiedział skąd u Niej te przypuszczenia
-Tak... Ale musze jeszcze zadzwonić do jednej osoby- spojrzała na Niego niepewnie. W jej oczach wyczytał niemą prośbę i oczekiwanie
-Miranda nie mogę- wyszeptał- Zrozum mnie... Jeśli ktoś dowie się gdzie jesteś... Zagrożone będzie nie tylko moje życie, ale też Jasa, Mel i Loli...- spojrzał na nią szukając zrozumienia
-Pomóż mi- wzięła jego twarz w swoje dłonie- Muszę wiedzieć...- szepnęła
-Skarbie...- wiedział, że nie może dać jej telefonu
-Zaufaj mi- poprosiła- Nic się nie stanie...- widziała jak się waha- Zrobię wszystko co będziesz chciał- obiecała- Darin.... Proszę...- wiedział, że może żałować tej decyzji ale nie umiał jej odmówić. Podał jej malutki telefon. Musnęla szybko jego usta. Widząc jego niepewność usiadła mu na kolanach. Mimowolnie objął ją- Będę ostrożna- obiecała- Nie pozwolę Cię skrzywdzić- przytuliła się do Niego wystukując dziewięć cyferek. Kilka chwil później usłyszała głos w sluchawce
-Margo- wyszeptała....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzieło szatana
Moderatorka
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 919 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z klatki B Płeć:
|
|
Wysłany: 23:32 :53 , 27 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Brawa dla Margo Nie była na szczeście uzależniona od Bena psychicznie i wyjechała i jest szczęśliwa
Biedna Miri, szoku dostała xd
No i ma siostrę xD Nie no ale takie akcje się zdarzają przecież. Tu gdzieś rodzeństwo ... xD
DObrze, że ma Darina.
A Loli niech się nie martwi To nie przez nią
Czekam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 19:37 :14 , 29 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Dzięki za kom
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 21:22 :37 , 29 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Szybko odleciała, czyżby coś więcej niż szok? Wyprzedzam system, zabijesz mnie.
Jaki znowu Pedro? Nie kojarzę go kompletnie, ale widać Margo zna go więcej niż ja i lepiej dla niej. Marnowała się przy ojcu Miri.
Ja już wiem swoje, ale przerażenie Loli było straszne, mała zanosząca się płaczem dziewczynka, okropny widok.
Myślę, że ten telefon do domu to nie był dobry pomysł, a raczej bardzo, bardzo kiepski, by nie skończyło się to tak źle jak mi się wydaję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 7:27 :02 , 30 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
nie będę Cie zabijać xD
Nie wiesz kto to Pedro bo o Nim mowy nie było wcześniej:) dzięki za kom:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 20:24 :31 , 31 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 28
[link widoczny dla zalogowanych]
-Ben, nie ma jej tam- Brandon zdawał relacje przyjacielowi- Mieszka tam jeden z braci z dziewczyną i dzieckiem- wyjaśnił
-A Miranda?- Ben był pewien, że jego dziecko powinno być w tamtym domu
-Nie widzieli... Ani jej, ani tego drugiego- mruknął- Co robimy?- zapytał czekając na dalsze wskazówki
-Niech jeszcze tam zostaną. Tylko żeby nikt ich nie widział- zaznaczył
-Są tam od zmroku do świtu. To jedyna możliwość- odparł Brandon
-Dobrze. Jakby coś sie działo to dzwoń- poprosił odkładając słuchawkę. Usiadł przy biurku zastanawiając się co jej zrobi gdy wróci do domu. Spojrzał na leżące przed Nim papiery rozwodowe. Nie widząc sensu w walce o Margarite podpisał je bez najmniejszego żalu. Setka innych kobiet będzie chciała być na jej miejscu... Żadna strata... I tak jej nie kochał...
-Miranda?- kobieta ze zdziwieniem rozpoznała głos pasierbicy- Gdzie ty jesteś?- spytała zaniepokojona
-To nieważne. Nic mi nie jest- mruknęła chcąc uspokoić macochę- Tata jest wściekły?
-Szuka Cię- kobieta postanowiła ją ostrzec- Odeszłam od Niego Skarbie... Nie wracaj tam... On już dosyć krzywd uczynił, nie chcę żeby coś Ci się stało...
-O czym ty mówisz?- Miranda wogóle jej nie rozumiała
-Twój ojciec jest członkiem mafii. Nie można mu ufać- wyznała- Zostań tam gdzie jesteś bezpieczna... I nie używaj karty kredytowej bo namierzy Cię w kilka godzin- wytłumaczyła
-Wrócisz do Niego?- zapytała niepewnie
-Nie kochanie... Juz nigdy się nie zobaczymy- wyszeptała- Przykro mi ale tak będzie lepiej...
-Margo... Dziękuję- mruknęła
-Za co dziecinko?- kobieta nie wiedziała o co chodzi
-Za to, że zawsze się mną opiekowałaś- wyznała- Nigdy nie dałaś mnie skrzywdzić i to dzięki Tobie wiem, jakie wartości sa ważne w życiu- wiedziała, że zawdzięcza jej wiele
-Jesteś szczęśliwa?- usłyszała. Spojrzała na Darina, który mocno ją do siebie tulił. W jego ciepłe, troskliwe oczy wyrażające całe uczucie do Niej. Widząc jej smutek czule pocałował jej nosek. Uśmiechnęła się
-Tak. Jestem szczęśliwa- odpowiedziała tym samym sprawiając Darinowi radość- Muszę Cię o coś zapytać- mruknęła wiedząc, że sprawi jej ból
-Tak?
-Widziałaś choć raz swoje dziecko?- wyszeptała- Wiesz czy to chłopczyk czy dziewczynka?- w słuchawce nastała cisza. Czekała cierpliwie
-Nie Miri. Twój ojciec i lekarz powiedzieli, że maleństwo urodziło się martwe- Miranda czuła ból w jej głosie- Może nie powinnam Ci tego mówić ale moja ciąża była przyczyną kłótni w małżeństwie Twoich rodziców. Twój ojciec bardzo długo zdradzał Twoją matkę- wiedziała, że musi to powiedzieć- Strata tego maleństwa to kara za rozbicie związku Twoich rodziców. I wiesz to boli ale tak jest lepiej. On znienawidziłby to dziecko- wyjaśniła
-Ale... Jeśliby żyło...- Miranda nie wiedziała jak jej wszystko wyjaśnić
-Kochanie ten temat jest dla mnie zamknięty. Za niecałe pół roku znowu będę matką- wyznała
-Czy mój tata...
-Nie. To nie jego dziecko- mruknęła kobieta- I naprawde przykro mi, że więcej Cię nie zobacze. Bądź szczęśliwa dziecinko- poprosiła chcąc zakończyć trudną dla siebie rozmowę
-Ty też. Żegnaj- wyszeptała naciskając czerwoną słuchawkę- Miałam rację- spojrzała zasmucona na Darina
-Więc dlaczego nie powiedziałaś jej prawdy?- nie rozumiał
-Ona jest w ciąży. A Loli jest szczęśliwa tutaj, z Nami... Mel i Jason są dla Niej całym światem. Zresztą Ona dla Nich też. Nie umiem ich rozdzielić- w jej oczkach zalśniły łzy. Nie zauważyła stojących w drzwiach Melanie i Jasa- Mała nigdy nie dowie się, że jestem jej siostrą... Zostanie z tymi, których kocha... Nie zniszczę jej bezpiecznego świata- zdecydowała wtulając się w Darina. Wiedział jak jej ciężko. Kątem oka zauważył wycofującą się dwójkę -Może to i lepiej, że słyszeli... Oszczędzi Nam to wyjaśnień- pomyślał mocno obejmując siedzącą na kolanach kobietkę
-Co o tym myślisz?- Melanie zerknęla na Jasona. Szli w stronę lasu trzymając się za ręce.
-Nie wiem Mel- próbował zebrać myśli- Ale boję się, że ją stracimy- pomyślał o Loli
-Ona jej nie zabierze- mruknęła z pewnością- Sam słyszałeś
-Nie spodziewałem się po Niej takiego poświęcenia- wyznał- Nie wiem czy będę potrafił spojrzeć jej w oczy... Boję się, że zobaczę w nich cierpienie- mruknął- I wiesz... teraz już nigdy nie wybaczę sobie, że ją skrzywdziłem. Myślałem, że porwaliśmy rozpieszczoną gówniarę, a Ona okazała się niewinną i wrażliwą dziewczyną...- widziała, że szczerze żałował jak ją traktował. Szli milcząc. Kilkanaście minut później dotarli nad jezioro. Usiadł na pomoście spoglądając przed siebie. Wiedział, że źle ocenił Mirandę, że ją skrzywdził. Bał się, że zmieni zdanie i odbierze im Loli. Przecież były rodziną.... W pewnej chwili poczuł na plecach dotyk delikatnych dłoni Melanie. Odwrócił się i przyciągnął ją do siebie
-Przejdziemy przez to razem- wyszeptała pomiędzy namiętnymi pocałunkami. Spojrzał na Nią mając w oczach łzy- Kocham Cię- szepnęła poddając się magii chwili....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 05 Wrz 2010
Posty: 67 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kłodawa
|
|
Wysłany: 17:11 :07 , 02 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Żeby tylko po tym telefonie ojciec Mirandy jej nie namierzył.. Super, że pomiędzy Jasonem i Melanie wszystko jest w porządku. I pomiędzy Darinem i Miri też. Czekam na następny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|