|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 17:50 :56 , 07 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jak im ładnie idzie udawanie pary Pasują do siebie
Tony to fajtłapa Nie potrafi nawet uniknąć baloników z wodą Nie przepadam za kolesiem, zrób coś niech ten ślub się nie odbędzie
Asia pewnie że możesz Ola mówić
Martynka no to standardowo: NASTĘPNY
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 19:50 :50 , 07 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Albo Sara to spryciula.
Nie ma następnego, bo jest nie napisany.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 14:57 :23 , 08 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Odcinek 10
Niektórzy mówią, że miłość to rzeka... Niektórzy, że miłość to wesoła piosenka... Niektórzy mówią, że miłość jest wszędzie wokół nas... Przenosi nas, gdzie nasze miejsce. Niektórzy, że miłość to usłyszenie śmiechu w strugach deszczu... Ale na Upper East Side wszyscy wiedzą, że miłość to ból.*
W Guadalajrze zaczynają sobie to uświadamiać.
Gdyby ktoś tydzień temu powiedział Sarze Carmona, że tego dnia będzie brała ślub i to z kimś takim jak Tony Garcia, syn największego importera ropy naftowej w kraju, popukałaby się w głowę i wysłała taką osobę na leczenie w klinice psychiatrycznej. Ale dziś patrząc w lustro i widząc swoją sylwetkę odzianą w najpiękniejszą [link widoczny dla zalogowanych] jaką w życiu widziała, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jej życiem kieruje inna osoba. Od dziecka przyzwyczajona do samodzielności przez swoją przybraną cygańską rodzinę, nigdy nie zdawała się na przypadek. W jej życiu każdy ruch był przemyślany kilka razy, jednak nie tym razem... Sara poprawiła zabłąkany lok wśród kaskady innych upiętych w misterną fryzurę przez Marisol. Jej siostra zawsze miała smykałkę do takich rzeczy, o ile Sara miała wyczucie w smaku, to Marisol zawsze stawiała na pracę ręczną. Mama była już po operacji nadal czuła się słabo, ale lekarze dobrze rokowali, choć będzie musiała przejść przez chemioterapię. Tony miał pojawić się za pół godziny, jego rodzice postanowili wyprawić im ślub i wesele w swojej willi. Urzędnik już czekał na specjalnie przygotowanym podeście. Matka Tony'ego zasugerowała ślub cywilny, "przecież nie wiadomo jakiej wiary jest ta cyganka". Sara sięgnęła po bukiecik białych kwiatów i wpięła go we włosy dopełniając stroju. Spojrzała po raz kolejny w lustro, a po jej policzku spłynęła łza.
- Co ja wyprawiam? - Jęknęła do swojego odbicia i ukryła twarz w dłoniach.
- Też się nad tym zastanawiam - odwróciła się szukając źródła głosu. Z cienia wyłoniła się postać... Gabriela? Mózg musi płatać jej figle.
- Gabriel? Ale jak...? Co ty tu robisz?! - Zamrugała i otarła łzy, stając się ponownie pewną siebie kobietą. Co było strasznie trudne w takich warunkach. Był jeszcze przystojniejszy niż pamiętała, ubrany w ciemny garnitur i biała koszulę, jakby to on, a nie Tony miał dzisiaj stanąć razem z nią przed urzędnikiem stanu cywilnego. "Nie, Gabriel na pewno wolałby ślub kościelny", przemknęło jej przez myśl. "O czym ja myślę?!", przełknęła ślinę, gdy ruszył w jej kierunku.
- Ochraniam cię przed popełnieniem błędu. - Podszedł do niej wolnym krokiem i nachylił się nad bukiecikiem w jej włosach wdychając ich zapach. Dziewczyna przymknęła oczy...
......................................
- Mam nadzieję, że to się uda - rzuciła Marisol chodząc w te i z powrotem, jednocześnie zamiatając długim trenem [link widoczny dla zalogowanych] po panelach.
- Spokojnie - Tomas w końcu nie wytrzymał i wszedł na jej tor zatrzymując ją w miejscu. - Gabriel da sobie radę, zawsze sobie dawała radę z twoją siostrą, oni są dla siebie jak narkotyk.
- Obyś miał rację. Inaczej już jestem martwa. - Szatynka podjęła na nowo swoją wędrówkę omijając Tomasa. - Ona mnie rzuci na pożarcie krokodylom, gdy dowie się że to moja sprawka. Co ja sobie myślałam? Przecież już mogę zamawiać trumnę i kwiaty. Nawet wiem co każe napisać na grobie: "Umarła śmiercią tragiczną, przez swoją głupotę, zadźgana nożem przez siostrę w napadzie szału." - Zaczęła nerwowo wykręcać palce i przyspieszyła kroku nie patrząc pod nogi. W pewnym momencie wpadła na Tomasa, który zirytowany złapał ją za ramiona.
- Spójrz na mnie - Marisol posłusznie uniosła oczy, zbyt zdenerwowana, by zwracać uwagę na to co robi. - Liczymy do dziesięciu. Oddech. - Dziewczyna westchnęła z rozpaczą, ale zrobiła to co jej kazał. O dziwo poczuła się lepiej.
- A jeśli... - Tomas uniósł palec i położył na jej ustach.
- Będzie dobrze, są dorośli, jeśli wyjdą stamtąd żywi, to się dogadają.
- Mają trochę mało czasu - dodała Marisol, patrząc na ręcznie zdobiony złotymi drobiazgami zegar.
................................
Sara otrząsnęła się i odsunęła na szerokość ramienia od mężczyzny.
- Jakim cudem tu wszedłeś? Ochrona powinna cię zatrzymać. Tony niedługo tu będzie. - Wyrzucała z siebie słowa w tempie karabinu maszynowego.
- Co u ciebie robiła Adriana Alvarado? - Sara zamrugała nerwowo na tak szybką zmianę tematu i postawy. Przed chwilą uwodzicielski, teraz nakazujący i żądający, jakim cudem można to wytrzymać bez zawrotów głowy?
- Kto? - Zapytała dając sobie chwilę na wymyślenie w miarę prawdopodobnej wymówki.
- Adriana Alvarado, kobieta, która oskarżyła mnie o gwałt. - Ruszył w jej stronę wolnym krokiem, z każdym jego krokiem na przód dziewczyna dawała krok w tył, aż w końcu trafiła na ścianę, a Gabriel wykorzystując sytuację położył dłonie po obu stronach jej głowy nie dając szansy na ucieczkę.
- Aaaa... - Niezbyt była w stanie skupić się na myśleniu, gdy stał tak blisko niej.
- Tak właśnie. - Przeniósł spojrzenie na jej usta, które natychmiast nerwowo oblizała i wrócił do oczu z triumfującym wyrazem twarzy. - Pragniesz mnie. - To było stwierdzenie, nie pytanie, ale Sara pokręciła przecząco głową. - Nawet troszkę? - Ich usta zaczęło dzielić zaledwie kilka milimetrów. Znowu zaprzeczyła, ale nie wyglądało to zbyt przekonująco. Pocałunek ukradł jej oddech i nie broniła się przed nim. Tak samo jak przed dłońmi, które nagle znalazły się na jej nagich plecach. Ujęła jego twarz w dłonie i pogłębiła pocałunek nie zastanawiając się nad tym, że za dwadzieścia minut wychodzi za mąż, a panem młodym nie był Gabriel.
*cytat z "Plotkary"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eternamente dnia 14:58 :45 , 08 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Candysia
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 12:21 :46 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
No i dalej nie mogę się zdecydować który z tych facetów byłby lepszy dla Sary Z jednej strony chciałabym żeby Tony zmienił się dla niej i ją pokochał. Chociaż nie wiem czy już czegoś do niej nie czuje
Z drugiej jest Gabriel który naprawdę ją kocha (tak mi się wydaje).
Gdybym ja miała wybierać wzięłabym obu bo uwielbiam i Tonego i Gabriela
Kiedy kolejny odcinek? Chciałabym wiedzieć co z tym ślubem a ty
tak mnie trzymasz w niepewności
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 17:07 :15 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Myślałam, że już wam nie zależy na odcinku, ale jeśli tak to proszę, właśnie skończyłam pisać.
Odcinek 11
Mentiría si dijera que sin ti la vida sigue igual
Que no duele tu partida y que por fin ya te logré olvidar
Decir que no me afecta verte ya con otro
- No me lo creería ni yo mismo tampoco
Sería mirarme al espejo y quererme engañar
Gabriel przesunął dłonie na talię Sary i przycisnął ją całym ciałem do ściany. Dziewczyna nawet nie pomyślała, żeby się opierać, tak długo na to czekała. Jakaś myśl nie dawała jej spokoju. Tony! Jęknęła w duchu i zaczęła odpychać Gabriela.
- Nie, nie możemy. Za chwilę wychodzę za mąż. - Jednym stanowczym ruchem odepchnęła go od siebie i odsunęła się odwracając do niego tyłem. Mężczyzna przeczesał włosy rozpaczliwie próbując znaleźć słowa, które mogły ja przekonać do zmiany decyzji. Kochała go, widział to w jej oczach, ale co do diabła, powiedzieć? Zdecydował, że czyny są bardziej wyraziste niż słowa i ruszył w jej kierunku. Położył dłoń na jej brzuchu, a twarz wtulił we włosy.
- Kochasz mnie, proszę Cię, nie rób tego - wyszeptał wprost do jej ucha. Wtuliła się w niego plecami i poczuł jak jej drobnym ciałem wstrząsa szloch.
- Nie mogę. - Przez jej myśli przebiegł obraz matki, która już by nie żyła, gdyby nie pomoc Tony'ego. Nie wiedziała, dlaczego chciał się z nią ożenić, ale to był jego jedyny warunek, nie mogła go zawieść. - A poza tym już cie nie kocham. - Oszustka, przebiegło jej przez myśl. Do oczu nabiegły jej łzy i choć bardzo starała się je powstrzymać, spłynęły po policzkach. Gabriel płynnym ruchem obrócił ją twarzą do siebie.
- Powiedz mi to teraz - opanował chęć otarcia łez, które dostrzegł na jej twarzy i dokończył - teraz, prosto w twarz. - Sara uniosła oczy, ale zaraz potem jej opuściła i wtuliła się w jego ramiona. Gabriel odetchnął z ulgą.
- Nie mogę... - Po chwili się odsunęła i otarła łzy wierzchem dłoni. - Mam dług do spłacenia. - Odwróciła się w stronę lustra i spojrzała w odbicie łapiąc jego spojrzenie. - Proszę Cię, idź już. - Opuściła głowę. Gabriel westchnął i złapał ją w pół przyciągając do siebie.
- Nie wyjdziesz za niego. - Mężczyzna zdecydował, że już czas na bardziej drastyczne środki.
- Ale... - Sara spojrzała w lustro na jego zawziętą minę i zamilkła.
- Nie pozwolę na to. - Zacisnął delikatnie zęby na jej uchu i rozpoczął wędrówkę, schodząc pocałunkami w dół jej szyi. Sara drgnęła starając się wyswobodzić, gdy Gabriel złapał za delikatny materiał rękawa i pociągnął w dół odsłaniając ramię i część dekoltu. Cholera, tego już za wiele, sięgnęła wolną ręką za siebie dotykając jego karku. Niemal czuła triumfalny uśmiech, który wykrzywił jego wargi.
- Co zamierzasz? - Zapytała w ostatnim przypływie rozsądku.
- Porywam cię. - Co? Jednak nawet nie próbowała się wyrywać, gdy wziął ją na ręce i wyniósł z pokoju.
.................................
Ten wypadek całkowicie wytrącił go z równowagi. Gdy zobaczył jak ciężarówka zmierza na dziewczynę, która chyba nawet jej nie zauważyła, myślał, że serce mu stanie. Zatrąbił, ale to był błąd, ponieważ dziewczyna zamiast uciekać obejrzała się do tyłu i wtedy nastąpiło zderzenie. To moja wina, pomyślał Tony badając puls coraz bardziej blednącej Penelopie, jak już zdołał się dowiedzieć z jej dokumentów, gdy składał raport szpitalnej telefonistce. Spojrzał nerwowo na zegarek. Biedna, puls był w porządku, ale nie podobała mu się krew sącząca się z tyłu głowy. Warknął na dwóch świadków wypadku, którzy przytrzymywali walczącego kierowce ciężarówki.
- Czy może pani potrzymać jej kark? - Zwrócił się do najbliższej z przyglądających się jego operacjom kobiet. Gdy kobieta zajęła jego miejsce, zwinął marynarkę i podłożył pod głowę rannej. - A ty uspokoisz się sam, czy mam Ci pomóc. - Rzucił wrogim tonem do nadal szamoczącego się kierowcy. Na szczęście chwilę później pojawiła się i policja i karetka, więc kierowca stracił jakąkolwiek nadzieję na ucieczkę.
- Jest pan z rodziny? - Zwrócił się do niego ratownik.
- Nie, ale jestem świadkiem, pojadę z nią do szpitala. - Powiedział stanowczym tonem, a ratownik widząc, że nie ma najmniejszych szans by mu to wyperswadować pozwolił mu wsiąść do karetki. Tony wyciągnął komórkę z kieszeni spodni i wybrał numer domowy, po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się David.
- Gdzie się podziewasz, za pięć minut bierzesz ślub. - Odezwał się kuzyn zaciekawionym tonem. - Czyżbyś stchórzył?
- Nie, nawet o tym nie myśl. Odwołaj urzędnika i powiedz Sarze, że miałem wypadek i jadę do szpitala, na pewno zrozumie, że w tej sytuacji musimy odwołać ślub.
- Coś Ci się stało? - Zapytał zaniepokojony nie na żarty David.
- To nie ja ucierpiałem, przekaż Sarze wiadomości, ok?
- Jasne, już idę. - Blondyn usłyszał klik i odłożył słuchawkę. Po chwili zastanowienia ruszył na poszukiwanie niedoszłej panny młodej. W korytarzu natknął się jednak na piękną ciemnowłosą dziewczynę i towarzyszącego jej mężczyznę ubranych na galowo.
- Państwo na ślub, prawda? Chyba się nie odbędzie. - Zaskoczył go skonsternowany wyraz ich twarzy.
- Jestem Marisol, siostra panny młodej. Co pan ma na myśli mówiąc, że ślub chyba się nie odbędzie?
- A to ty... - Dziewczyna zmrużyła oczy zastanawiając się pewnie czy nie zbesztać go za impertynencje. - Przepraszam, nie przedstawiłem się. David Garcia, kuzyn pana młodego. - Uniósł dłoń Marisol do ust, która natychmiast oblała się rumieńcem, co wywołało zmarszczenie brwi u jej towarzysza.
- David - blondyn wyciągnął rękę.
- Tomas - mężczyzna niechętnie odwzajemnił uścisk.
- Nadal czekam na odpowiedź. - Zadziora, pomyślał David, patrząc z uznaniem na brunetkę.
- Tony miał wypadek, właśnie idę do Sary...
- Ja jej powiem! - Rzuciła szybko i pobiegła w stronę pokoju, w którym powinna znajdować się panna młoda.
- Wybacz jej, jest w gorącej wodzie kąpana. - Powiedział Tomas dostrzegając minę blondyna. Niesamowita, przebiegło Davidowi przez głowę, nadal mając przed oczami jej subtelną twarzyczkę. Nie wiedział, już która z nich jest piękniejsza, ale na pewno siostry Cardona zasługiwały na uwagę.
Po dłuższej niż zazwyczaj nieobecności, dodaję też link do alternatywnej entrady, w której rolę Sary gra Anahi, mam nadzieję, że się spodoba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Candysia
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:10 :34 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
O jaaaaaaaa! Jednak Gabriel ją porwał Tylko trochę go nie rozumiem. Jak chciał przekonać Sarę to mógł jej powiedzieć że ją kocha? Myślę że wtedy by się tak nie broniła. Czemu facetom tak trudno to powiedzieć?!
Ale przynajmniej nie tylko z winy Sary i Gabriela ślub się nie odbył.
Mam jeszcze taką prośbę. Mogłabyś mi podać tytuł tej piosenki z entrady? Byłabym wdzięczna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 18:24 :20 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Z której entrady?
Nikt nie powiedział, że ślub się nie odbędzie. A co do Gabriela i jego wyznania miłości, każdy gest o tym świadczy, może uznał, ze słowa są niepotrzebne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Candysia
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:29 :44 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Z tej do której dodałaś link pod rozdziałem
Co Ty kombinujesz z tym ślubem to ja nie wiem Pozostaje czekać na kolejne odcinki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 18:37 :54 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
To nie czekaj, łaski bzzzy
To Jencarlos Canela - Si susperas cuando te ame
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Candysia
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 18:44 :07 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Dziękuję bardzo
A kiedy można się spodziewać następnego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 19:25 :38 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Przecież nie czekasz :p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Candysia
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 21:43 :34 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Candysia napisał: |
Pozostaje czekać na kolejne odcinki |
Jak to nie?
Ja czekam zawsze i wszędzie na Twoje odcinki Jeszcze tego nie wiesz?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Candysia dnia 21:45 :03 , 14 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 22:14 :34 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jak się bardzo postaram to jeszcze dzisiaj, ale to na prawdę bardzo musiałabym się sprężyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Candysia
Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 438 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 23:10 :19 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Aż takich nacisków nie wywieram Jeszcze zapiszesz mi się na śmierć i dopiero będzie Wstaw kiedy możesz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 621 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Far, far away... In the Wonderland lives girl... That's me :D Płeć:
|
|
Wysłany: 23:17 :40 , 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Za późno
Odcinek 12
A partir de hoy?
- Kocham cię. - Sara zamknęła oczy i przygryzła wargę z przyjemności, jaką sprawiało jej ponowne słuchanie tych słów. Oparła się o barierkę tarasu i wciągnęła do płuc świeże powietrze ze szczęśliwym uśmiechem. Gabriel przesunął nosem po jej szyi sprawiając, że zamruczała jak kotka. - Uwielbiam jak mruczysz. - Dziewczyna roześmiała się radośnie.
- Dawno się tak nie czułam. - Gabriel objął ją ramionami w pasie i przyciągnął ją jak najbliżej siebie, wtulając twarz we włosy, które już dawno rozsypały się w swobodne loki.
- Jak?
- Spokojna, kochana, po prostu... Szczęśliwa - obróciła się do niego i dotknęła koniuszkiem języka czubka jego nosa, wywołując śmiech u obojga.
- Wiesz co mi najbardziej przeszkadza? - Przez jej głowę przemknęło tysiąc myśli, zaczynających się na Tony'm, a kończących na Adrianie Alvarado. - Ta suknia, strasznie mnie irytuje. - Uśmiechnął się szatańsko, a ona odetchnęła z ulgą.
- Ktoś Ci zabrania coś z tym zrobić? - Zsunęła jedno ramiączko sukni, patrząc jak podąża za nim głodnym wzrokiem.
- Nie wiem, jak mogłem tak długo bez ciebie wytrzymać. - Uśmiechnęła się jak rasowa uwodzicielka i nie spuszczając wzroku ze swojego palca przejechała nim w dół po jego torsie zatrzymując się na klamrze paska.
- Ja też nie mam pojęcia jak... - Uniosła oczy. - Mogłeś beze mnie wytrzymać.
- Czarownica - wziął głęboki oddech zaciągając się jej zapachem. - Mówiłem, że Cię kocham? - Złapał ją za biodra i przyciągnął ku sobie.
- Tak, ale nie przestawaj. - Wsunęła dłoń w jego włosy i przyciągnęła do pocałunku. - A przy okazji, ja ciebie też - dodała kilka milimetrów od jego ust.
..................................
Sara wymknęła się z łazienki ubrana wyłącznie w czarny T-shirt należący do Gabriela. Powinna mieć wyrzuty sumienia względem Tony'ego, ale nie potrafiła teraz o tym myśleć. Kochała Gabriela i nie mogła tego zmienić za żadne skarby świata.
- Wolisz sałatkę grecką czy włoską? - Zapytał Gabriel żonglując pomidorami, gdy stanęła w drzwiach kuchni. Dziewczyna pokręciła głową z rozbawieniem i usiadła na wysokim stołku po drugiej stronie blatu.
- Od kiedy potrafisz przygotować cokolwiek innego niż lasagne z mikrofalówki? - Oparła podbródek w kołysce dłoni i łakomie spojrzała na jego nag tors. Pomidory potoczyły się po podłodze.
- To twoja wina, rozpraszasz mnie, gdy tak patrzysz. - Pochylił się i skradł jej całusa opierając się dłońmi o blat.
- Uważaj, bo ty taki skromny jesteś. - Zagryzła zęby na jego dolnej wardze przeszkadzając mu skutecznie w próbie odsunięcia się.
- Skromność to moje drugie imię. - Udało mu się powiedzieć między pocałunkami.
- Jasne. - Zmrużyła oczy i posłała mu złośliwy uśmiech.
- Jak możesz mi nie wierzyć? - W mgnieniu oka znalazł się po jej stronie bufetu. Równie szybko Sara siedziała na blacie i poddawała się kolejnej serii rozkosznych tortur. Z zamroczenia wyrwał ją dzwonek telefonu.
- Nie odbieraj - jęknął Gabriel wkradając się dłońmi pod cienki materiał koszulki.
- To może być coś ważnego - złapała go zanim zabrnął za daleko i zeskoczyła z blatu. - Przecież nigdzie nie uciekam. - Wycisnęła na jego ustach soczysty pocałunek i pomknęła w stronę sypialni, gdzie zostawiła swoje rzeczy.
- Żeby to nie był Tony. Błagam. - Mruczała do siebie przeszukując pokój w poszukiwaniu źródła irytującej melodyjki. Sama nie wiedziała jak mogła zostawić telefon pod łóżkiem, gdy go w końcu odnalazła. Spojrzała na wyświetlacz i odetchnęła z ulgą. Marisol.
- Gdzie ty się podziewasz?! Dzwoniłam już chyba z pięćdziesiąt razy!
- Tam gdzie mnie wysłałaś, z Gabrielem. - Mężczyzna zdążył jej już opowiedzieć całą historię ich "planu", nie pominął również znaczącej roli jej uroczej, diabelskiej siostrzyczki.
- Więc chyba nie powinnam przeszkadzać. - Dziewczyna brzmiała na rozbawioną, ale po chwili się opanowała. - Ale to ważne... - Jej ton wskazywał, że mówiła bardziej do siebie niż do siostry.
- Mów co się stało? - Rzuciła zaniepokojona Sara. - Tony przyjechał i Cię wypytywał? Co mu powiedziałaś?
- Nie to nie o to chodzi. To znaczy chodzi o Tony'ego, ale...
- No mów! - Sara krzyknęła do słuchawki zirytowana.
- Tony miał wypadek jest w szpitalu, nic więcej nie wiem - powiedziała na jednym wdechu Marisol i usłyszała tylko kliknięcie zakończenia rozmowy.
- Sara, wiesz zdecydowałem jednak, że zrobię włoską. - Gabriel wszedł do sypialni i rozejrzał się ze zmarszczonym czołem. Nie dość, że dziewczyny nie było, to coś jeszcze mu nie pasowało. Jej rzeczy! Zabrała wszystko łącznie z suknią ślubną! - Sara! Sara! - Usłyszał dźwięk zapalanego silnika i wybiegł na podwórze. - Sara! - Upadł na kolana i złapał się za głowę w geście rozpaczy. Przecież nigdzie nie uciekam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eternamente dnia 23:33 :28 , 14 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|