Forum Maniacs' World ;) Strona Główna

Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans -> Awaked (Przebudzony) - Odc. 8.
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu  
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 5:01 :29 , 16 Sty 2011    Temat postu: Awaked (Przebudzony) - Odc. 8.

    Odcinki


    Sezon 1.

    1. The awakening ♥ Przebudzenie done
    2. My future present ♥ Moja przyszła teraźniejszość done
    3. Let's be friends ♥ Zostańmy przyjaciółmi done
    4. Losing my mind ♥ Tracąc głowę done
    5. Lucky day ♥ Szczęśliwy dzień done
    6. Our morning ♥ Nasz poranek done
    7. Who's that chic, Nate? ♥ Co to za dziewczyna, Nate? done
    8. More ♥ Bardziej done


Entrada: http://www.youtube.com/watch?v=9DKb27rE1eM








Nazywam się Amanda Suarez. Po moim nazwisku domyślacie się pewnie, że jestem latynoską. Tak jest! ORGULLOSAMENTE MEXICANA! Do Los Angeles przeprowadziłam się po śmierci matki siedem lat temu. Ojciec przeniósł siedzibę firmy do gorącej Kalifornii i cóż mogę powiedzieć; dorabia się niezłej fortuny. Good for you, Daddy! Prawda jest taka, że życie tutaj pełne koloru i pokus, nie zawsze jest szczęśliwe. Szczególnie, że bardzo mi jej brakuje. Odeszła, gdy miałam dziesięć lat. Teraz wkraczam w dorosłość. Bez niej... Życie, jak dziwnie potrafi się potoczyć. Poza tym jestem zwyczajną nastolatką, choć nad wyraz dojrzałą, jednak nadal potrafię spełniać swój teenage dream. Mam chłopaka, z którym jestem od dwóch lat. Czasami zdarza nam się konflikt interesów. Nie rozumie moich pasji, mojego życia. No, ale sama wiedziałam na co się piszę, kiedy postanowiłam związać się z dwudziestoczterolatkiem. Zastanawiam się czy nie lepiej dla obojga będzie, jak się rozstaniemy. Mam nadzieję, że Dianna i Audrina pomogą mi przez to przejść. W końcu to moje dwie najlepsze przyjaciółki. Jako pierwsze podeszły do mnie w klasie, gdy nie umiałam ani słowa po angielsku. Dzięki nim jestem kim jestem. Strasznie się między sobą różnimy, jednak łączy nas jedno: sztuka. Ja śpiewam, tzn. staram się śpiewać, Dianna jest istnym człowiekiem renesansu: maluje, fotografuje, próbuje sił w aktorstwie i reżyserii, natomiast Audrinie marzy się kariera projektantki. Naprawdę ma zadatki na bycie nową Channel czy Versace. Wszystkie trzy złożyłyśmy papiery do Los Angeles College of Art, ale to nie jest ważne. To nawet nie jest historia o nas. Głównym bohaterem jest ON.


Obsada:


Dulce Maria jako Amanda Suarez
17 lat


Christopher von Uckermann jako Nathan Marks
21 lat


Dianna Agron jako Dianna Fabray
17 lat


Chord Overstreet jako Stephen Reed
17 lat


Lucy Hale jako Audrina Silverstone
17 lat


Ian Harding jako Ian Bright

26 lat


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 11:27 :38 , 03 Lut 2011, w całości zmieniany 13 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 5:03 :01 , 16 Sty 2011    Temat postu:

Przez jedwabiście białe firany nowoczesnej kliniki wpadały pierwsze promienie kalifornijskiego słońca. Przestrzeliły pięknie urządzoną prywatną salę, w której od lat nic się nie zmieniało. Delikatne cząsteczki kurzu unosiły się w powietrzu. Wpół na krześle, wpół na łóżku leżała czterdziestodwuletnia kobieta, która przez dramat jaki przeżyła wyglądała, jakby była powyżej pięćdziesiątki. Jej życie wyglądało właśnie w ten sposób. Całe dnie spędzała w szpitalu licząc na pewien cud. Modląc się, płacząc, odbierając sobie co wieczór nadzieję, że jej marzenie się spełni. W końcu co wieczór zasypiała na krześle, oparta o łóżko, trzymając rękę ukochanego syna w dłoni. Wpadające przez okna iskrzące milionami roznieconych płomyków światło podrażniło jej oczy, sprawiając jej wielki ból. Zaczęło obmywać każdą z jej zmarszczek, ukazując policzki jeszcze mokre od łez. Delikatnie przymrużyła oczy próbując złapać ostrość. Gdy jej wzrok przyzwyczaił się do porannego światła, jej oczom ukazał się ten rozpaczliwy widok. Widok pięknego, młodego mężczyzny, który nieruchomo leżał tuż przed jej zafrasowaną twarzą.
- To twoje 21. urodziny, kochanie... - kobieta wstała z krzesła, nie puszczając dłoni przystojnego szatyna. - Kolejne bez Ciebie... - jęknęła nachylając się nad nim i ucałowała jego blade czoło. W tym momencie jedna z jej łez upadła na policzek Nathana.


- Cory, oboje zdajemy sobie sprawę z tego, co chcę powiedzieć... - drobniutka brunetka z latynoskim akcentem wpuszczając do domu swojego chłopaka postanowiła nie zwlekać z oznajmieniem mu podjętej przez siebie decyzji.
- Od razu do konkretów? - smukły brunet, na którego z pewnością poleciałaby każda kobieta, objął silnym ramieniem talię siedemnastolatki i przyciągnął ją do siebie nie bacząc na jej zgodę.
- Zostaw mnie! - Amanda z trudem wyrwała się z jego objęć - Uspokój się! - krzyknęła poprawiając swoją niebieską koszulę w kratę. - I właśnie dlatego uważam, że powinniśmy się jak najszybciej rozstać.
- Słucham? - oburzenie Cory'ego było niewiarygodnie przerażające. Dziewczyna nigdy nie widziała takiego wściekłego spojrzenia u bruneta. Prawda jest taka, że nie raz był w stanie ją przerazić. Wiele razy podczas kłótni zdarzało mu się wydzierać na Mandy lub szarpać ją. W tych momentach dziewczyna zapominała o całej miłości do niego i ogarniał ją strach. Tak było też i w tym momencie. Cory z kroku na krok był coraz bliżej niej. Dziewczyna cofała się, jednak biała sofa, stojąca w jej salonie, zagrodziła jej drogę. Brunet złapał ją za ramiona i mocno ścisnął.
- To boli... - jęknęła przerażona. Jego wściekłe spojrzenie wypełniły łzy.
- Jak możesz tak mówić? - szepnął ściskając je jeszcze mocniej.
- Bo taka jest prawda... - powiedziała próbując nie rezygnować z założonego sobie celu. - Od dawna nic nas nie łączy - spojrzała na swoje ramiona, które za chwile miałyby eksplodować pod wpływem uścisku. - Tak będzie lepiej dla nas obojga.
- Masz kogoś innego.. - krzyknął histerycznie - Przyznaj się, zostawiasz mnie dla jakiego pieprzonego smarkacza?
- Nie! - szepnęła
- Ty mała zdziro! - krzyknął wypuszczając ją z uścisku i uderzył z całej siły w twarz. Amanda złapała się za policzek i wierzchem dłoni przejechała po ustach czując ogromne szczypanie. Spojrzała na rękę i ujrzała na niej czerwoną maź. Ogarnęło ją przerażenie. Bała się tego, co Cory może zrobić jej za chwilę. Spojrzała mu głęboko w oczy i dostrzegła jedynie owładniętą szałem duszę. - Zapłacisz mi za to! - wysyczał przez zęby unosząc rękę na skuloną na kanapie brunetkę.
- Co tu się do cholery dzieje? - krzyknął Stephen zauważając zakrwawioną twarz siostry. Natychmiast pobiegł w kierunku Cory'ego jednak ten dziwnym unikiem uchylił się od uderzenia i odpuszczając wycofał się za drzwi. W pierwszej chwili przepiękny blondyn o pełnych ustach chciał pobiec za idiotą, który tak potraktował istotkę, którą kochał najbardziej, jednak w tym samym momencie szloch Amandy przypomniał mu o tym, co jest konieczne. - Mandy... siostrzyczko... - W oczach Stephena pojawiły się łzy, po tym jak objął siostrę ramieniem i unosząc dłonią jej twarz przetarł delikatnie płynący strumień krwi. - Co on Ci zrobił? - przytulił ją bez wahania do klatki piersiowej pozwalając, żeby jego nowa, biała koszulka została zakrwawiona przez zranioną twarz siostry. Tak naprawdę Stephen nie był bratem Amandy. Jego matka trzy lata temu wyszła za meksykańskiego biznesmena, który wraz z córką sprowadził się z ojczyzny, by zapomnieć o całym bólu. Na początku nie tolerował pięknej brunetki, mimo tego, że szczęśliwie okazała się jego rówieśniczką. Przez pierwsze pół roku to ją bezpodstawnie obwiniał o rozwód jego rodziców. Jednak z czasem oboje odkryli, że zawsze marzyli o rodzeństwie i jego wsparciu. Od tego momentu stali się nierozłączni. Ona - przebojowa i nieposkromiona artystka i on - bardzo nieśmiały i oszałamiająco dziwny sposób przyciągający kobiety koszykarz. Chodzili razem do jednej klasy i szkoły, mieli wspólnych przyjaciół. Dzielili wspólnie radości i problemy. Mieli siebie w takich chwilach jak ta.
- Nie mów nikomu. - Amanda zaniosła się płaczem.
- Ale Mandy... - szepnął całując jej pachnące limonką włosy - Musimy to powiedzieć tacie.
- Nie! - dziewczyna odskoczyła od brata przecierając ostatecznie usta.
- Czemu się tak temu sprzeciwiasz - oburzył się Stephen - Ten idiota zrobił Ci ogromną krzywdę i gdybym nie wrócił po portfel, którego zapomniałem, nie wiadomo, co by się stało. - westchnął głęboko stając naprzeciwko niej. - Jeżeli go spotkam, przysięgam, jego piękna buźka zyska kilka szram.
- Zdób z nim co chcesz - dziewczyna wstała i złapała blondyna za dłoń - Ale obiecaj mi, że nikomu o tym nie powiesz...
- Drzwi są otwarte, więc wchodzę... - Amandę i Stephena dobiegł najsłodszy głos na świecie. Kilka sekund później ujrzeli przepiękną blondynkę z aparatem w ręku wchodzącą do salonu. - Tu jesteście... - uśmiechnęła się, jednak gdy chwilę później dostrzegła twarz przyjaciółki, uśmiech od razu zniknął z jej twarzy. - Co ty jej zrobiłeś? - krzyknęła nadpobudliwie wyrywając rękę Amandy z dłoni blondyna.
- CO? - wysyczał Stephen, którego uśmiech spowodowany głosem Dianny automatycznie się ulotnił.
- Zawsze uważałam, że smolisz do niej cholewy, ty patologiczna świnio. - krzyczała na bogu ducha winnego Stephena nie pozwalając brunetce dojść do słowa. - Jednak to przeszło ludzkie pojęcie. Żeby bić kobietę? - blondynka popchnęła go a on potykając się o róg stołu, upadł na ziemię spoglądając na nią z żalem.
- Przestań! - krzyknęła Amanda najgłośniej jak można! - Co ty do cholery robisz? - krzyczała na coraz bardziej zdezorientowaną blondynkę. - Znowu twoja wybujała wyobraźnia przysłoniła Ci zdrowy rozsądek, Dianna uspokój się. - krzyknęła.
- Ale ja... - jęknęła blondynka zdziwiona niecodziennym zachowaniem zazwyczaj spokojnej Amandy. Jednocześnie było jej cholernie głupio względem Stephena, którego prawdę mówiąc bardzo lubiła. - Ale.. ta krew.. - szepnęła.
- To Cory... - brunetka spuściła wzrok.
- Co za ch... - Dianna wysyczała pierwsze litery ostatniego słowa - Niech ja go tylko dorwę.
- To moja działka.. - szepnął zasmucony i zdegustowany tą sytuacją Stephen. Dianna spojrzała się w jego hipnotyzujące, wypełnione żalem oczy i poczuła napływający wstyd.
- Stephen, ja przepraszam... - wymamrotała pod nosem.
- Daruj sobie... - powiedział odważając się w końcu na jakieś konkretne słowa w kierunku dziewczyny, w której podkochiwał się się od dwóch i pół roku. - Przynajmniej w końcu wiem, co o mnie myślisz... - powiedział, po czym odwrócił się i wyszedł z domu.
- Jak zwykle wszystko spieprzysz... - powiedziała Amanda dotykając z grymasem miejsce, gdzie znajdowała się rana.
- Chodź, zdezynfekujemy to. - Dianna pociągnęła ją za rękę w kierunku łazienki.

- Mam nadzieję kochanie... - kobieta nie przestawała płakać - Że kiedyś razem z nami usiądziesz przy stole i będziesz świętował wszystkie te lata, które straciłeś leżąc tutaj. Mam nadzieję, że ten człowiek, który Cie potrącił już nigdy nie zazna spokoju.
- Mamusiu... - kobieta usłyszała delikatny, ledwo wydzierający się z zastygniętego gardła głos - Mamusiu nie płacz...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 5:14 :11 , 16 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Migotka
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:16 :30 , 16 Sty 2011    Temat postu:

ajjj podoba mi się Wesoly czekam na kolejny rozdział Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:13 :03 , 16 Sty 2011    Temat postu:

Mi się bardzo ten pomysł podoba . Rozumiem że Vondy będą . Czekam na rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 16:53 :27 , 17 Sty 2011    Temat postu:

- Lekarze wzięli go na badania - blada i roztrzęsiona kobieta oparta o ścianę rozmawiała z mężem, który, gdy tylko odebrał telefon zwolnił się z pracy. To niesamowite, że Nathan obudził się akurat w dniu, w którym rozpoczynało się jego pełnoletnie życie, o którym nic nie wiedział. - Mówią, że to prawdziwy cud, że takie rzeczy się nie zdarzają. Boże. - Mówiła roztrzęsiona a z jej oczu spływały łzy szczęścia - Podobno prasa jest na dole, w końcu Nate był w śpiączce siedem lat. Rozumiesz? Siedem lat! Jak to jest możliwe.
- Spokojnie kochanie - wysoki mężczyzna w garniturze próbował uspokoić żonę, jednak on również nie był w stanie objąć umysłem tego, co się wydarzyło.

- Czemu tu jest tyle prasy? - spytała Audrina omijając grupkę fotoreporterów, którzy otaczali jednego z ordynatorów.
- Z pewnością usłyszeli, że jesteś tu woluntariuszką i chcą zrobić wywiad ze wschodzącą projektantką mody. - zażartowała Amanda
- Jasne - zaśmiała się Dianna - Prędzej usłyszeli o niesamowitej piosenkarce, która już robi szał w jednym z klubów.
- Albo usłyszeli, że siedemnaście i pół roku temu narodził się nowy Da Vinci w spódnicy i chcieli dostrzec trochę tego geniuszu. - dodała Audrina i wszystkie trzy wybuchły śmiechem.

Dziewczyny weszły właśnie do kliniki, w której były wolontariuszkami. Mimo tego, że miały dużo pieniędzy, czuły, że muszą jakoś to spłacić losowo. Szczególnie Amanda pragnęła ułatwić komuś życie, ponieważ, gdy jej matka jeździła na chemię, ta zawszę ją rozśmieszała. Podobno pomagało. Z momentem przestąpienia kliniki, za każdym razem wspominała piękną latynoskę, która aż do chwili śmierci nie traciła iskry z oczu. Przyjaciółki jak zwykle rozeszły się po różnych oddziałach. Na jednym z nich, brunetka zauważyła płaczącą kobietę, która wyglądała tak, jakby życie dało jej porządnie w kość.
- Przepraszam, czy wszystko w porządku? - spytała dotykając delikatnie ręki kobiety.
- Tak... - szepnęła kobieta przez łzy
- To dlaczego pani płacze? - Mandy nie potrafiła odpuścić.
- To łzy szczęścia moja droga... - kobieta wzięła głęboki wdech - Mój syn wybudził się ze śpiączki po siedmiu latach... w dniu swoich 21. urodzin... - kobieta schowała twarz w dłoniach a przejęta i zszokowana Amanda bez zastanowienia przytuliła ją. Kobieta odwzajemniła uścisk i obie ze łzami w oczach stały tak przez chwilę. - Wiesz.. - szepnęła kobieta zwierzając się tak naprawdę obcej dziewczynie - nie mam pojęcia co mam teraz zrobić, tak długo czekałam, a teraz nie wiem.. - chciała dokończyć jednak kątem oka ujrzała lekarza i zerwała się z krzesła. Amanda również.
- Nie wiem co powiedzieć... - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha mężczyzna w białym uniformie. - Zrobiliśmy wszystkie badania, wyszły znakomicie, tak, jakbyśmy badali młodego sportowca.
- To znaczy, że możemy go zabrać do domu? - spytała podskakując ze szczęścia.
- To wykluczone! - powiedział doktor - Musi tu zostać jeszcze co najmniej dwa tygodnie na obserwacji, jeżeli wszystko będzie bez zarzutu... wróci do domu, obiecuję! - powiedział i nim się obejrzał kobieta już siedziała wtulona w jego klatkę piersiową. Za nią stała piękna brunetka, która przykładając złożone ręce do ust powstrzymywała łzy.
- Dziękuję bardzo! - wymamrotała kobieta i spojrzała rozpromieniona na brunetkę.
- Widzę, że poznała pani Amandę. - doktor uśmiechnął się i objął ją ramieniem - To nasza najbardziej oddana wolontariuszka. Jest niesamowita. - Amanda uśmiechnęła się delikatnie a mężczyzna pocałował ją w czoło.
- Przestań wujku - uśmiechnęła się.
- Tak.. - szepnęła kobieta - Od razu widać, że jesteś dobrym człowiekiem. - odparła - Panie doktorze, czy mogę iść do syna?
- Nie! - powiedział stanowczo ku zdziwieniu kobiety. - Pani stanowczo za dużo czasu z nim spędziła. Rozmawiałem z pani mężem. Jedzie pani do domu, wyśpi się na czymś wygodniejszym od naszego drewnianego krzesła i przyjdzie pani jutro.
- Ale...
- Żadnego ale.. - powiedział doktor - Nie chcę potem leczyć pani, zrozumiano?
- Zrozumiano! - kobieta nieśmiało uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Poza tym teraz jest tam psycholog. - powiedział - To musi być okropne, gdy nagle czternastolatek budzi się w ciele dorosłego mężczyzny. Poza tym myślę, że przyda mu się towarzystwo kogoś młodego. - mrugnął okiem do Mandy.
- Ma pan rację, panie doktorze. - powiedziała dostrzegając męża - Dziękuję za wszystko, do widzenia!
- Do widzenia! - powiedzieli chórem lekarz i jego przybrana siostrzenica.
- Naprawdę mam do niego iść? - spytała lekko speszona - Naprawdę! - powiedział mężczyzna. - Przyda mu się twoje towarzystwo. Poza tym on jest... - mężczyzna uśmiechnął się sprytnie.
- Jaki? - spytała się zaciekawiona
- Sama zobaczysz! - mrugnął okiem i popchnął jej w kierunku drzwi, tak, że ta wpadając na nie, otworzyła je i wpadła do środka. Jej oczom ukazał się niesamowity widok. Przepiękny mężczyzna wpatrywał się z nią ze zdziwieniem, lekko onieśmielony. Miał piękne brązowe oczy, w których od razu Amanda się zaglębiła, jego włosy często podcinane aktualnie trochę podrosły tworząc malutkie loczki. Jego delikatne wargi były rozchylone, a oczy oglądały ją dokładnie. Również Amanda wywarła ogromne wrażenie na Nathanie. Musiał przyznać, że w swoim czternastoletnim życiu nie widział piękniejszej kobiety. Miała czekoladowe, delikatnie skręcone włosy, oczy podkreślone czarną kredką , która podkreślała jeszcze bardziej ich głębię. Jej usta lśniły od przezroczystego błyszczyka. Miała na sobie malutką czerwoną bluzkę na krótki rękaw z nadrukiem, która opinała jej spory biust i krótkie, czarne spodenki. Po dłuższej chwili wpatrywania się w siebie, brunetka zrobiła kilka kroków w kierunku chłopaka i nie przestając patrzeć w jego cudowne oczy pozwoliła sobie usiąść na jego łóżku.
- Amanda... - starała się powiedzieć to najdelikatniej jak się tylko dało. Wyciągnęła rękę w jego kierunku i czekała na jego reakcję.
- Nathan... - powiedział lekko chrypkowatym głosem, którego barwa oszołomiła brunetkę. Chłopak podciągnął się na rękach i przysunął swoją twarz do jej. Amanda przestraszyła się, ponieważ miała wrażenie, że chłopak chce ją pocałować. Jednak on przejechał wnętrzem dłoni po jej delikatnym policzku i subtelnie musnął kciukiem kącika jej ust, który był bardzo opuchnięty. - Kto Ci to zrobił? - spytał spoglądając stanowczo w jej głębokie oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 21:27 :19 , 17 Sty 2011    Temat postu:

Świetny rozdział . Jestem ciekawa jak będzie z Nathan i Amanda . Czekam na kolejne rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 1:36 :02 , 19 Sty 2011    Temat postu:

    3. Let’s be friends♥ Zostańmy przyjaciółmidone


- To… - wyrwana z amoku odwróciła twarz… - To nic takiego… - odwróciła się udając spokojną, jednak musiała przyznać sama przed sobą, że te słowa wyprowadziły ją z równowagi. – Uderzyłam się…
- Nie można uderzyć się w takim miejscu… - oznajmił ze spokojem – Ktoś Cię skrzywdził Amando i ja to widzę. – Dziewczyna była ogromnie zaskoczona otwartością Nathana. Spodziewała się, że chłopak, który przebudził się po tylu latach, będzie siedział zasępiony, zamknięty, ciężko będzie do niego dotrzeć i będzie miał problemy z zaakceptowaniem rzeczywistości. Nathan natomiast był… normalny. Tylko nie udawał pozera i nie starał się zrobić na niej jak najlepszego wrażenia. Bardzo jej się to podobało.
- Nie warto o tym rozmawiać. – Powiedziała próbując zakończyć ten temat, będąc coraz bardziej zaskoczona zachowaniem szatyna.
- Skoro tak uważasz. – powiedział, czując, że dziewczyna nie chce o tym rozmawiać
- Jak się czujesz… no wiesz… z tym wszystkim. – spytała dokładnie obserwując chłopaka.
- Chodzi Ci o to, że przespałem siedem lat? – spytał z przerażającą szczerością.
- Yhym… - brunetka czuła się onieśmielona takim zachowaniem.
- Na razie to jeszcze do mnie nie dociera, czuję się jakbym obudził się następnego dnia, jednak w innym ciele. – oznajmił układając się wygodnie na łóżku – Dam sobie radę. Muszę. – chłopak zawiesił wzrok na pewnym punkcie na ścianie i świdrował go swoimi bajecznie hipnotyzującymi oczami. – Wiesz… - westchnął – Jednego jest mi tylko żal…
- O czym mówisz? – Amanda siedziała wpatrzona w niego jak w obrazek w momencie, gdy zwrócił się do niej i przerwał jej kontemplacje męskiego piękna.
- Chodzi mi o to, że podobno przespałem najpiękniejszy wiek swojego życia… - jego przepiękne czekoladowe tęczówki napełniły się łzami – Chciałbym móc przeżyć pierwsze miłości, szkolne imprezy, wiesz TO wszystko, co mnie ominęło. To chore. Jak ja mogę mieć dwadzieścia jeden lat.
- Po pierwsze – Amanda wstała, podeszła do niego i bardzo podekscytowana złożyła pocałunek na jego policzku – wszystkiego najlepszego! – odsunęła się i zatrzymała się przy jego twarzy, by móc z bliska przyjrzeć się jego oczom. Usiadła z powrotem na wcześniejsze miejsce i złapała go za dłoń. – Po drugie jesteś jeszcze młody, możesz dużo przeżyć. A co do dziewczyn, to uwierz, nie zdążysz stąd wyjść a już będziesz miał ich na pęczki. – zaśmiała się i zauważyła, że Nathan również – Zresztą, powinieneś się cieszyć, ominęło Cię dojrzewanie, pryszcze i te sprawy i teraz jesteś bardzo przystojnym facetem. – Próbowała nadal go rozbawić, jednak Nate zmienił wyraz twarzy.
- Uważasz, że jestem przystojny? – spytał się z całkowitą powagą.
- A widziałeś się w lustrze? – uśmiechnęła się – Jesteś jednym z najprzystojniejszych facetów, jakich poznałam. – dodała całkiem szczerze. Autentyczność jej słowom nadało to cudowne spojrzenie, w którym dało się odczytać całą prawdę o jej duszy. – Moja przyjaciółka Audrina zakochałaby się w tobie od pierwszego wejrzenia – westchnęła – Jesteś całkowicie w jej typie.
- A w twoim typie jestem? – spojrzał tajemniczo ściskając mocniej jej rękę.
- Jesteś w typie każdej kobiety. – odpowiedziała wymijająco
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. – spojrzał się na nią dość kokieteryjnie.
- Nie sądziłam, że po siedmiu latach w śpiączce, okażesz się takim podrywaczem. – zaśmiała się, jednak widząc minę Nathana postanowiła udzielić odpowiedzi na jego pytanie. – Tak, jesteś w moim typie, zdecydowanie tak.
- Wiedziałem! – zaśmiał się – To było widać po twoim wejściu.
- Uuu.. – chłopak ewidentnie podenerwował Veronicę tym stwierdzeniem – Chyba jednak pomyliłam się w stosunku do Ciebie, Nate. – powiedziała dość poważnie – Wydawało mi się, że jesteś czułym, sympatycznym facetem, wychodzi jednak na to, że jesteś taki jak każdy. - Powiedziała podnoszą się z łóżka i chwytając torbę.
- Poczekaj! - przestraszony tym faktem szatyn zeskoczył z łóżka i złapał ją za rękę. Czuł się dziwnie pierwszy raz stojąc na nogach i będąc tak ciężkim i wysokim. – Przepraszam… - powiedział tym samym subtelnym głosem, którym mówił wcześniej – Po prostu pomyślałem, że czuły i sympatyczny chłopak nie ma szans u takiej piękności jak ty. – Dziewczyna stanęła jak wryta. Nie miała zielonego pojęcia co ma zrobić. Ciągnęło ją do niego, oh jak bardzo on jej się podobał. Jednak poznała go kilkanaście minut temu. W dodatku chłopak przed nią miał tak naprawdę umysł czternastolatka. Bała się bardzo tego wszystkiego, co w tym momencie się działo.
- O mój Boże, czemu ty stoisz? – krzyknęła pielęgniarka, gdy tylko weszła do sali. Amanda odskoczyła od niego jak poparzona. Nathan spojrzał się na nią z nostalgią i żalem. Dziewczyna nie spuszczając z niego wzroku wyminęła kobietę i wyszła z sali. Z torbą w ręku szła energicznie wzdłuż korytarza całkowicie roztrzęsiona. Nie wiedziała co się z nią dzieje, czemu ucieka.
- Boże! – pomyślała zakrywając usta dłonią – Nie mogę tam wrócić. – stwierdziła i wychodząc z kliniki, usiadła na betonowych schodach. Słońce parzyło ją w twarz przez co zaczynało jej się robić strasznie gorąco. – Audrina! – Mandy krzyknęła do telefonu – Wyjdziesz już? – spytała zdenerwowana.
- Jasne – powiedziała drobna brunetka nie do końca rozumiejąc zachowanie przyjaciółki – Zabiorę Diannę, jest salę obok.
- Ok, czekam na was na schodach! – powiedziała po czym się rozłączyła. Upał wraz z szybkim biciem serca sprawiały, że zrobiło jej się słabo. Wstała i podeszła do znajdującego się kilka kroków dalej kiosku. Kupiła wodę z lodówki i wypiwszy kilka łyków wylała całą resztę na siebie.
- Czy ty doszczętnie oszalałaś? – spytała się Dianna wybiegając z budynku złapała się na głowę.
- Idziemy stąd! – powiedziała chwytając dziewczyny za ręce i ciągnąc je za sobą. Odruchowo odwróciła się i spojrzała się w okno pokoju, w którym znajdował się Nathan i ku jej zdziwieniu ujrzała tą przepiękną postać wpatrującą się w nią z żalem.
Przyjaciółki weszły do willi Amandy i dopiero wtedy dziewczyna puściła ich ręce.
- Co to do cholery było? – spytała się będąca nadal w szoku Dianna.
- Umrzecie jak wam to powiem…- latynoska chodziła w kółko i zachowywała się jak opętana.
- Uspokój się! – Blondynka podeszła do niej i potrząsnęła Amandą przywracając dziewczynę do rzeczywistości.
- Słyszałyście o tym chłopaku, który obudził się po siedmiu latach?
- Jasne, cały szpital o tym mówił.. – powiedziała Audrina – Swoją drogą to niesamowite…
- Niesamowite to jest to, że ja byłam u niego dzisiaj – mówiła jak sparaliżowana stojąc i wpatrując się w jeden punkt przed sobą. – Boże, co za ciacho… I jakie ma oczy… Rozpływałam się za każdym razem, gdy w nie patrzyłam. Dziewczyny to szalone – nawijała jak szalona – ale coś nas połączyło. Boże co ja w ogóle gadam. Swoją drogą, jak się mnie zapytał, czy jestem w jego typie i, że bał się, że nie ma u mnie szans, chciałam rzucić mu się na szyję i obdarować milionami pocałunków. Żeby wynagrodzić mu te wszystkie lata.
- Audrina, czy zrozumiałaś cokolwiek z tego, co ona powiedziała? – spytała się skrzywiona Dianna.
- Zrozumiałam chyba, że zakochałaś się w facecie, który właśnie wybudził się ze śpiączki po siedmiu latach.
- Co? – spytała się brunetka wyrwana z amoku – Nie.. Skąd wam to przyszło do głowy.
- Właśnie nam to powiedziałaś. – odparła coraz bardziej przestraszona o stan psychiczny Amandy, Dianna.
- O czym tak plotkujecie? – po schodach zszedł przystojny blondyn w zwykłym T-shircie, jednak to jak opinał się on na jego klatce piersiowej wprawił jedną z dziewczyn o palpitację serca. Blondyn zszedł na dół i obejmując siostrę pocałował ją w czoło. – Jak się czujesz? – spytał się z troską w głosie.
- Wiesz co, Stephen? – Audrina zaśmiała się ironicznie – Chyba całkiem nieźle, bo już zdążyła znaleźć sobie nowy obiekt westchnień.
- Nie patrz tak na mnie Dianna… - powiedział uszczypliwie chłopak w momencie, gdy zauważył, że blondynka świdruje go wzrokiem. – Już ją puszczam. – powiedział – Nie chce, żeby ktoś mnie oskarżył o molestowanie czy coś. – Stephen zdjął rękę z ramienia Amandy i wyszedł na taras.
- Idź! – pisnęła Mandy
- Co? – blondynka przetwarzając po raz kolejny raniące ją słowa blondyna nie usłyszała sugestii przyjaciółki.
- No idź głupia! – popędziła ją brązowooka latynoska.
- Oni są jak dzieci… - Audrina podeszła do Amandy i obie wspólnie przyglądały się speszonej Diannie, która szła w kierunku wyjścia na taras. – Myślisz, że kiedykolwiek zorientują się, że są dla siebie stworzeni?
- A ty skąd wiesz takie rzeczy? – zdziwiła się Mandy zastanawiając się, czy oby przypadkiem nigdy nie wygadała jakiegoś sekretu, który powierzył jej brat.
- Przecież to widać na kilometr! – podsumowała brunetka.

Dianna ubrana w zwiewną sukienkę podkreślającą jej mikroskopijną talię wyszła na taras ku zdziwieniu blondyna o pełnych ustach. Na jej szyi jak zwykle wisiał jeden z najlepszych na rynku aparatów fotograficznych. Gdy tylko zauważała coś ciekawego, pstrykała zdjęcia swoją lustrzanką, twierdziła, że jest dla niej jak twardy dysk lub ukryta pamięć, która rejestruje wszystkie istotne dla niej rzeczy i sięga po nie, gdy tylko wspomnienie danej chwili na płynie do jej zagmatwanego umysłu. Widząc Stephena, który z wyciągniętą do góry twarzą upajał się gorącymi promieniami słońca, sięgnęła po aparat i zaczęła robić mu zdjęcia. Jedno po drugim w różnych kadrach. Chłopak uchylił jedno oko i widząc zajęcie blondynki zmarszczył czoło.
- Co ty robisz? – powiedział nie ukrywając złości.
- Wyglądałeś fenomenalnie w tym świetle. – Dianna uśmiechnęła się do niego ciepło jak gdyby nigdy nic.
- Jeśli myślisz, że to wystarczy, żebym przestał się na ciebie złościć, to bardzo się mylisz. – Stephen wziął butelkę wody stojącą obok niego i ruszył w kierunku małego wzgórka znajdującego się w ich ogrodzie. Wszedł na niego i usiadł tam wyciągając się w kierunku słońca. Dziewczyna podreptała za nim i zrobiła dokładnie to samo, co on. – Nie dasz mi spokoju, nie?
- Nie… - szepnęła delikatnie. Na dźwięk jej barwy głosy przeszły go dreszcze. Zresztą jak zawsze, gdy go tylko otwierała usta, by coś powiedzieć.
- Wiesz, że nikt w życiu nie obraził mnie tak, jak ty dzisiaj? – ku zaskoczeniu blondynki obrócił głowę w jej stronę i spojrzał się w jej błękitne oczy.
- Stephen, ja przepraszam. – szepnęła opuszczając głowę ze wstydu – Wiesz, że jestem kompletną idiotką, która najpierw robi potem myśli.
- Nie jesteś idiotką… - w jednym momencie z chłopaka zeszła cała złość i znów spojrzał na nią oczyma pełnymi blasku. Dianna była osobą bardzo inteligentną, wyczuloną na piękno, liryzm i sztukę. Jednak nawet do głowy nie przyszłoby jej, że siedzący obok blondyn jest w niej zakochany po uszy. Jego jedyną wadą jest to, że jest strasznie nieśmiały i niepewny efektu swoich działań. Dianna była pewna, że traktuje ją jak siostrę, przyjaciółkę. Uważam, że ktoś powinien ją uświadomić.
- Naprawdę tak uważasz? – spojrzała w jego oczy. W Stephenie coś pękło. Nagle odwrócił głowę i potrząsnął nią, jakby chciał pozbyć się tego wrażenia. - Wszystko ok? – spytała się widząc dziwne zachowanie Stephena.
- Tak i naprawdę uważam, że jesteś świetną osobą, która dużo sobą reprezentuje. – Blondyn odważył się na chwilę szczerości. Bał się jednak, żeby Dianna nie uciekła.
- Dziękuję – dziewczyna zarumieniła się. – A ja mam Ci do powiedzenia coś, co Cię ucieszy. – powiedziała niczego nieświadoma Dianna.
- Zamieniam się w słuch… - odparł szczęśliwy Stephen przeczuwając, że w końcu jego modły zostaną spełnione.
- Wiesz, która to Mia? – spytała się a chłopak przytaknął głową – Powiedziała mi dzisiaj, że bardzo jej się podobasz. Co ty na to? – spojrzała na zawiedzionego blondyna. – Przecież to najseksowniejsza dziewczyna w szkole.
- Czy ona jest ślepa, czy to ja daję marne sygnały? – spytał sam siebie w duchu – Jest ładna, ale nie najpiękniejsza. – odparł
- W takim razie kto Ci się podoba? – spytała zaciekawiona panna Fabray.
- Szczerze? – spytał się próbując opanować tą walkę myśli w swojej głowie.
- No tak. – odpowiedziała ciekawa
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – przysunął się do niej udając, że chce jej powiedzieć coś na ucho.
- Tak! – powiedziała coraz bardziej zaciekawiona.
- Jesteś pewna? – spytał się ostatecznie udając pewnego siebie, jednak jego serce o mały włos nie wyskoczyło z pięknie wyrzeźbionej klatki piersiowej.
- No dawaj! – krzyknęła już podekscytowana. Stephen wewnętrzną częścią dłoni dotknął jej policzka i ku ogromnemu zaskoczeniu spojrzał się w jej przepiękne oczy z odległości kilku centymetrów.
- Ty Dianna… - wyszeptał prosto w jej usta – Szaleję na Twoim punkcie…

- Tak? – Amanda odebrała telefon marszcząc czoło.
- Amanda tu wujek! – powiedział mężczyzna o grubym głosie – Możesz mi powiedzieć co zaszło między tobą a Nathanem? – spytał zdenerwowany.
- Jak to co zaszło? – zdziwiła się dziewczyna – Porozmawialiśmy trochę i gdy przyszła pielęgniarka, wyszłam. – wyjaśniła zastanawiając się co się dzieje – Czy coś się stało?
- Tak, Nate siedzi przybity i ciągle powtarza, żebyśmy Cię przyprowadzili, bo musi z tobą porozmawiać. – powiedział lekarz trochę wystraszonym głosem – Przyjedź proszę.
- No nie wiem… - westchnęła dziewczyna.
- Proszę! – jęknął wujek.
- No dobrze niech będzie. Tylko zabiorę ze sobą dziewczyny – powiedziała stanowczo.
- Rób jak chcesz, tylko przyjedź tu szybko.

- Stephen o czym ty mówisz? – dziewczyna nawet nie drgnęła i nadal chłopak miał ją na wyciągnięcie ust.
- Wyznaję Ci to co czuję.. – powiedział dość poważnym głosem.
- Przestań! – Dianna wstała i otrzepała się z trawy. Zdziwiony chłopak spojrzał na nią pytająco i stanął naprzeciwko niej. – To jest bardzo kiepski rodzaj zemsty, spodziewałam się po tobie czegoś więcej. – Powiedziała po czym odwróciła się i zaczęła iść w stronę domu. W tym momencie miał ochotę złapać ją, mocno ją potrząsnąć i wykrzyczeć jej wszystko prosto w twarz, jednak coś się w nim zablokowało. Zacisnął zęby a do jego umysły ponownie napłynęła złość.
- Masz rację? – krzyknął w kierunku blondynki – Mia jest najseksowniejszą dziewczyną w szkole! Umów mnie z nią! – po czym ruszył za nią.
- Super, że jesteście! – powiedziała Amanda – Braciszku zawieziesz nas do kliniki? – mrugnęła teatralnie oczkami.
- Po co? – spytała się lekko zdegustowana ostatnimi słowami chłopaka.
- Jedziemy do Nathana.
- Do kogo? – zdziwili się oboje, po czym rzucili w swoim kierunku śmiertelne spojrzenie.
- Do chłopaka od śpiączki. – odpowiedziała w skrócie nie zdając sobie sprawy z tego, jak komicznie to zabrzmiało.
- Ahaaa! – powiedziała Dianna i uśmiechnęła się na samą myśl. Po chwili siedzieli już w czerwonym kabriolecie Stephena. Dziwnym przypadkiem obok kierowcy usiadła Dianna posyłając w jego kierunku wściekłe spojrzenia.
- Dobra mam dość! Czy wy naprawdę musicie zachowywać się jak dzieci. Nie chce w tym towarzystwie mala vibra! Tylko buena vibra! Rozumiecie? – krzyknęła strasznie zestresowana spotkaniem z brązowookim przystojniakiem Amanda.
- Jakby twój głupi brat nie wpadł na to, że zemści się na mnie wyznając mi miłość, wszystko byłoby ok. – krzyknęła Dianna.
- Sama widzisz! – powiedział Stephen wyłapując spojrzenie siostry w lusterku.
- Dianna ! Tu jesteś niereformowalna! – powiedziała załamana postawą przyjaciółki, Audrina.

Po dojechaniu na miejsce wszyscy szybko ruszyli w kierunku budynku. Wszyscy oprócz Amandy, która niechętnie weszła do kliniki. Wjechali na górę windą i gdy doszli do sali Nathana brunetka zatrzymała ich.
- Poczekajcie. – szepnęła – Najpierw ja! Zawołam was za chwilę.
- Ok! – odparli i usiedli na krzesłach w holu. Amanda stanęła przed drzwiami i biorąc głęboki oddech nacisnęła na klamkę.
- Mogę? – spytała się wychylając głowę.
- Czekałem na Ciebie. – na ustach oszałamiająco przystojnego szatyna pojawił się delikatny, ujmujący uśmiech. Chłopak usiadł na krańcu łóżka zwieszając nogi i gestem dłoni zawołał ją do siebie. Dziewczyna nie chcąc robić problemów podeszła do Nate’a i ku jej zdziwieniu chłopak złapał ją za ręce. – Przepraszam! – powiedział nie spuszczając wzroku z jej twarzy. – Wystraszyłem Cię!
- Nie.. – jęknęła
- Nie kłam! – powiedział stanowczo.
- Po prostu nie wiedziałam, jak zachować się w tej sytuacji. - wyznała
- A podobno jestem w twoim typie. – powiedział z miną zawiedzionego nastolatka.
- Tak to prawda. Jesteś bardzo przystojnym facetem. – westchnęła – Ale ja Cię nie znam. Szczególnie jeśli mówimy o takiej sytuacji, w której się znalazłeś.
- Aha.. Już rozumiem… - puścił jej ręce – Uważasz, że nadal jestem czternastolatkiem i nie chcesz opiekować się zwykłym dzieckiem. – Amanda chciała się wtrącić, ale ten uciszył ją ręką – Uwierz, że postarzałem się dzisiaj psychicznie co najmniej o dwadzieścia lat, dlatego nie rozumiem twojego zachowania.
- Nate, masz rację… - szepnęła – To ja powinnam Cię przeprosić! Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji. – z dziwnych przyczyn, ale czułą, że musi mu się wytłumaczyć. – Poza tym pozwól, że Ci coś obiecam.
- Co takiego? – chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha
- Gdy tylko stąd wyjdziesz nadrobię z tobą te siedem straconych lat. Będziemy imprezować, poznawać nowych ludzi, spełniać nasze marzenia i zachcianki. Co ty na to? – spytała się podekscytowana swoją propozycją.
- Jak najbardziej za! – Zaśmiał się – Pod jednym warunkiem!
- Jakim? – spytała się rumieniąc się uroczo.
- Zostaniesz moją przyjaciółką? – spytał z zaskoczenia.
- Tak… - odpowiedziała i przytuliła chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:13 :21 , 19 Sty 2011    Temat postu:

Świetny rozdział . Czekam co dalej będzie się działo . Jestem ciekawa jak będzie z Nathan i Amanda . Jestem bardzo ciekawa jak to będzie dalej . Czekam na kolejne rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 10:40 :51 , 21 Sty 2011    Temat postu:

    4. Losing my mind ♥ Tracąc głowę done


- Możemy wejść? – spytała Dianna otwierając drzwi na oścież. – Przepraszam, ale nie mogliśmy się doczekać, żeby Cię poznać! – powiedziała zastając Amandę i Nathana w słodkim uścisku. – Oh… Nie chciałam przeszkadzać.
- Przestań! – Zawstydzona brunetka momentalnie wysunęła się z objęć przystojnego szatyna, który zarumienił się jak dziecko w przedszkolu pocałowane przez ładną koleżankę. – To jest właśnie Nathan. – Przedstawiła chłopaka siedzącego na łóżku ze spuszczonymi nogami.
- Dianna. – piękna blondynka patrząc kątem oka na Stephena, pocałowała w policzek Nate’a. Przybrane rodzeństwo spojrzało się na siebie ze złością. Czyżby byli zazdrośni?
- Stephen – chłopak podał szatynowi rękę potrząsając nią mocno.
- Miałaś rację – powiedziała brunetka wychodząca zza jego pleców – Ten chłopak to niezłe ciacho.
- Jesteś Audrina, prawda? – spytał się spoglądając na uroczą brunetkę, po której od razu widać, że jest artystką.
- Skąd wiesz? – spytała się zaskoczona projektantka. W tym momencie Nathan i Amanda spojrzeli się na siebie i zaczęli się śmiać. – Dobra. Nie wnikam. – odpuściła.
- Jak się czujesz? – spytała Dianna.
- Coraz lepiej – uśmiechnął się serdecznie szatyn - szczególnie w takim towarzystwie… - Amanda zarumieniła się a cała reszta spojrzała się na nich podejrzliwie.
- Kiedy wychodzisz? – spytał się Stephen.
- Za jakieś dwa tygodnie… - powiedział – Mam nadzieję, że szybko zleci mi ten czas.
- No to jak wyjdziesz – dodał blondyn – będziemy musieli się razem pobujać.
- Pobujać? – spytał Nathan nie do końca rozumiejąc.
- Wyjść gdzieś. – poprawiła brata Amanda.
- No szkoda, że to nie dzisiaj. – westchnęła Audrina. – Mógłbyś potowarzyszyć którejś z nas na dzisiejszej imprezie. – mrugnęła teatralnie do brunetki.
- Co to za okazja? – spytał się zaciekawiony szatyn posyłając co chwilę krótkie spojrzenia w kierunku Mandy.
- Niedługo kończymy szkołę. – zaśmiał się Stephen – trzeba to opić.
- Koniecznie! – zachichotała Dianna na co stanowczym spojrzeniem odpowiedział blondyn o pełnych ustach.
- A propos, dzwoniłaś do Mii? – spytał ironizując
- Napisałam jej sms’a.
- Dziękuję bardzo! – udał uprzejmość.
- Skończycie to? – krzyknęła znudzona ich zachowaniem Amanda.
- Dzieciaki… - do sali wszedł brzuchaty mężczyzna z wąsem uprzejmie się uśmiechając. – Myślę, że czas iść. – powiedział – Nathan z pewnością jest bardzo zmęczony.
- Nieprawda – skłamał chcąc spędzić więcej czasu z oszałamiającą brunetką o pięknych oczach.
- Nie żartuj! – dziewczyna uśmiechnęła się do niego serdecznie.
- Moja siostra ma rację – powiedział Stephen ściskając ponownie rękę najpierw szatynowi, potem wujkowi. – Widzimy się po wyjściu.
- Jasne! – odrzekł szatyn.
- Pa! – dziewczyny pomachały mu i wyszły razem z blondynem.
- Wyjdziesz bez pożegnania? – spytał się kokieteryjnie Nate, dziewczyny, która zdążyła zrobić kilka kroków w kierunku drzwi. Obdarował ją spojrzeniem, któremu nie mogła odmówić. Boże jak ona bała się tego uścisku. W jego objęciach po prostu zamierała, chciała w nich zostać i nie mierzyć czasu. – No chodź. – powiedział do niej zachęcająco wyciągając rękę. Dziewczyna bez zawahania złapała za nią a on mocnym szarpnięciem przyciągnął ją do siebie i oboje zatopili się w silnym uścisku. Przejechał delikatnie dłonią po jej lśniących lokach i wziął głęboki oddech napawając się ich wonią. – Przyjdziesz jutro? – wyszeptał jej do ucha na tyle cicho, że wąsaty mężczyzna nie był w stanie tego usłyszeć.
- Na pewno! – uśmiechnęła się sama do siebie, wiedząc, że Nate nie będzie w stanie zobaczyć tego uśmiechu. Oderwała się od niego niechętnie, choć zdawała sobie sprawę z tego, że może spędzić tam całą wieczność. Złapała za jego dłoń odchodząc w kierunku drzwi i odwróciła się w progu by jeszcze raz spojrzeć w jego głębokie oczy. Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Tą przereklamowaną, tak często wykorzystywaną w durnych komediach romantycznych? Amanda też nie wierzyła, aż do tego czasu.
Gdy wyszła z budynku zauważyła, że cała reszta czeka na nią w samochodzie. Ku jej zdziwieniu Dianna znów siedziała obok kierowcy. Tym razem jej zasępiona mina i wbity w bliżej nieokreślony punkt wzrok, były jakieś dziwne. Blondynka nie zauważyła nawet, że przyjaciółka zdążyła wsiąść do samochodu. Sama też chwilę potem napawając się wspomnieniami cudownej osoby Nathana, zdawała się całkowicie stracić kontakt z rzeczywistością. Gdy stanęli na światłach, spojrzała w okno samochodu, w którym siedziała kłócąca się para. Przypomniała sobie nagle Coryego i ich związek, który oparty był na postrachu i braku zaufania. Poczuła w sercu ulgę, która nagle wypełniła całe jej ciało. Nagle zdała sobie z czegoś sprawę, ona też jest przebudzona. Przebudzona, z tego całego strasznego życia, miała wrażenie, że jest w stanie stać się kim chce i zrobić ze sobą co chce. Poczuła szczęście.
- Słyszałaś co powiedziałem? – spytał się dość poirytowany blondyn – Amanda! – krzyknął wyrywając brunetkę z amoku.
-Co? – odkrzyknęła równie kąśliwie
- Fajny ten twój Nathan. – powiedział – Trochę dziwny, ale fajny.
- A jaki ma być po siedmiu latach śpiączki, matole… - powiedziała ni stąd ni zowąd zazwyczaj łagodna Dianna.
- Słucham?! – oburzył się blondyn, zjeżdżając gwałtownie na pobocze i hamując z piskiem sprawił, że wszystkie trzy poleciały do przodu.
- Oszalałeś? – krzyknęła Audrina.
- Obrażasz mnie od samego rana… - krzyczał zawsze nieśmiały i delikatny blondyn – Obraziłaś mnie w moim domu, w moim ogrodzie i teraz robisz to w moim aucie. – powiedział trochę łagodniej łapiąc obiema rękoma za kierownice. – Uważam, że powinnaś wysiąść. – wyrzucił z siebie. Przerażona blondynka spojrzała się na niego ze wstydem. Sama nie rozumiała tego, czemu dzisiaj tak bardzo dokucza jej jego osoba.
- Nie żartuj, Steph. – powiedziała zmęczona ich dąsami Amanda – Jedź dalej. – Chłopak obrócił się w kierunku siostry i widząc jej proszący wzrok wcisnął pedał gazu.

Kilka godzin później Amanda i Audrina siedziały w pokoju tej pierwszej przygotowując się na imprezę.
- Gdzie ta Dianna? – Mandy podejrzliwie zerkała na zegarek.
- Pewnie stanęła zrobić zdjęcia jakiemuś kamyczkowi na ziemi i się zasiedziała.
- Dobre… - obie się zaśmiały.
- Przepraszam za spóźnienie! – Zziajana blondynka wpadła do pokoju i z hukiem zamknęła drzwi opierając się o nie, jakby przed kimś uciekała.
- Stało się coś? – Audrina zerknęła na zmęczoną przyjaciółkę.
- Jestem kompletną idiotką! – powiedziała sama do siebie wpatrując się w ziemię. Dianna odeszła od drzwi i położyła się na łóżku.
- O co znowu chodzi? – spytała się zaniepokojona Amanda.
- Stephen nie wyznał mi swoich uczuć z powodu zakładu, tylko dlatego, że tak czuje, prawda? – spojrzała się przerażonymi oczyma na dwie piękne brunetki, które patrzyły na nią z pożałowaniem.
- Brawo! – krzyknęła Audrina – Powinnaś dostać Oskara za spostrzegawczość!
- Aż tak? – Dianna załamała ręce. Dziewczyny pokręciły potakująco głowami.
- Idiotka ze mnie… - powtórzyła pod nosem.
- Czy chcesz nam, wstrętna, kłamliwa i nie zdradzająca tajemnic swoim najlepszym przyjaciółkom, małpo powiedzieć, że ty też lecisz na blondaska? – spytała się Audrina. Dianna spojrzała się na nie smutnym wzrokiem.
- Ale to jest już nieważne. – powiedziała – Mia mi odpisała, że będzie na nas czekać w RedPapers.
- No to powiem Ci, że masz przesrane. – podsumowała Audrina.
- Nie do końca! – powiedziała zamyślona Amanda – Mam plan, którego pierwszym krokiem jest twój wygląd.
Po półtorej godziny były gotowe. Wszystkie trzy wyglądały genialnie. Audrina jak zwykle postawiła na styl niezależnej artystki [link widoczny dla zalogowanych], Amanda założyła skromny, choć prześliczny komplecik [link widoczny dla zalogowanych] a Dianna wyglądała pięknie jak zawsze, tylko tym razem jej oczy promieniowały z podekscytowania [link widoczny dla zalogowanych].
- Powiedział mi, że najbardziej urzekła go w tobie twoja naturalność. – blondynka zarumieniał się – Powinno się podobać. – Amanda uśmiechnęła się sama do siebie.
- Nie ma to jak naturalność i krótka spódniczka! – zażartowała Aud. i wszystkie zaśmiały się wychodząc. Na dole czekał już na nie zniecierpliwiony blondyn. Gdy przyjaciółki schodziły jego wzrok wlepiony był w małą, blond piękność, która nie dość, że wyglądała słodko, to również seksownie.
- Muszę Ci coś powiedzieć! – Amanda przeszła do rzeczy – Diannie jest bardzo głupio, ale okazało się, że Mii chodziło o Stephena Collinsa. – Dziewczyna spojrzała się do niego uroczo, co znów sprawiło, że cała jego złość odeszła w niepamięć.
- Nie ma sprawy… - powiedział wpatrzony w blondynkę – I tak nie chodziło mi o nią. – uśmiechnął się do niej kokieteryjnie.
Wsiedli do taksówki i podając kierowcy adres klubu 66, ruszyli. Siedzącemu z przodu Stephenowi robiło się gorąco na samą myśl o Diannie. Nie chciał odpuścić, nie tym razem. Gdy dojechali na miejsce blondyn wyszedł z samochodu otwierając dziewczynom drzwi. Ostatnia wyszła Dianna i spoglądając w oczy Stephenowi, speszyła się rumieniąc się. Chłopak odpowiedział tym samym, czując jak cała nieśmiałość względem niej napływa od nowa.
- Panie przodem. – powiedział do Dianny wpuszczając ją do klubu. Dziewczyna odwdzięczyła się słodkim, ale i kokieteryjnym spojrzeniem.
Weszli do środka, gdzie już było pełno ludzi. Znaleźli swój zarezerwowany stolik i rozglądając się po klubie uśmiechnęli się do siebie.
- To będzie dobra impreza. – powiedziała Audrina zauważając oszałamiająco przystojnego bruneta siedzącego dwa stoliki dalej. Był z kolegami. Wydawali się trochę starsi od nich. Nagle zauważyła, że i mężczyzna się w nią wpatruje. Uśmiechnęła się pod nosem, delikatnie podnosząc kupionego przed chwilą przez Stephena drinka na znak toastu. Chłopak uśmiechnął się i zrobił dokładnie to samo.
- Może być? – blondyn podał Diannie szklankę z trunkiem a ona kiwnęła potakująco głową. Usiadł obok niej i spojrzał się jej prosto w oczy.
- Słuchaj Stephen, - zaczęła ku jego zdziwieniu tym swoim głosem, który doprowadzał go do szaleństwa. Trzeba było przyznać, że jest w nim coś erotycznego. – Chciałam Cię przeprosić za to całe moje dzisiejsze zachowanie. – spojrzała prosto w oczy ledwo panującego nad sobą blondyna – Nie uważam Cię za matoła a tym bardziej nie za patologiczną świnię. – jęknęła – Jesteś świetnym facetem, Steph.
- Przyznam, że się tego nie spodziewałem. – dodał sprawiając, że spojrzała się na niego z żalem – Ale dziękuję, to dla mnie bardzo ważne.
- A słuchaj… - powiedziała zdenerwowana, co można było wywnioskować z jej drżącego głosu. – To… co … To co powiedziałeś w ogrodzie to była prawda? – zająknęła się by chwilę później wypowiedzieć całe zdanie na jednym tchu.
- A dokładnie? – udawał, że nie pamięta. Prawda jest taka, że zaskoczenie przemieniło się w ogromną nieśmiałość. Bał się, że odrzuci go po raz drugi.
- Już nieważne… - powiedziała speszona spuszczając głowę na dół.
- Tak… - odpowiedział cały trzęsąc się ze zdenerwowania.
- Tak, co? – spytała się zszokowana.
- Tak, to prawda… - złapał dłonią jej podbródek – Straciłem dla Ciebie głowę! – powiedział prosto w jej usta, po czym pocałował ją.



    5. Lucky day ♥ Szczęśliwy dzień in progress


Amanda&Nathan and Dianna&Stephen - Awake {byJoshGroban}
Arrow [link widoczny dla zalogowanych]

w końcu załadowałam ten filmik. Oglądajcie szybko, bo mam nadzieję, że z twitvida mi tego nie skasują, chociaż nigdy nic nie wiadomo. ENJOY!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 15:36 :23 , 21 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 17:33 :36 , 21 Sty 2011    Temat postu:

miła niespodzianka dla oczekujących:

    5. Lucky day ♥ Szczęśliwy dzień done
    6. Our morning ♥ Nasz poranek in progress


- Widzisz to? – krzyknęła Audrina do zaczarowanej tym widokiem Amandy.
- Też bym tak chciała… - wymamrotała w amoku.
- Ze Stephenem? – oburzyła się brunetka w czarnej sukience.
- Oszalałaś! – skrzywiła się Amanda – Nie mówię o nim.
- Aha…. – zażartowała podstępnie Audrina – Chodzi o Nathana? Mua mua mua mua – udawała pocałunki.
- Przestań. – powiedziała ze smutkiem – Jestem w czarnej dupie. – odparła czarnowłosa – Przecież nie możemy być razem.
- A to czemu? – seksowna brunetka oburzyła się jeszcze bardziej niż przedtem.
- No jak ty to sobie wyobrażasz? – powiedziała biorąc ostatniego łyka drinka.
- Na koszt tego pana przy tamtym stoliku – przerwała im kelnerka podająca Audrinie wielkiego, wielokolorowego drinka.
- Dziękuję – powiedziała szeptem w kierunku mężczyzny – To chyba nasz szczęśliwy dzień – westchnęła do Amandy.

Wracając do pary słodkich blondynów, to oboje odrywając się od siebie, zawstydzili się tym tak bardzo, że nie potrafili spojrzeć sobie prosto w oczy. Zaczarowany tym momentem Stephen przejechał wierzchem dłoni po jej delikatnym policzku. Przez ich ciała przeszły malutkie dreszcze a w brzuchach miliony motyli przygotowywało się do odlotu. Chłopak złożył delikatny pocałunek na jej policzku, po czym oboje uśmiechnęli się do siebie czule.
- Nareszcie… - jęknął pod nosem przystojny blondyn biorąc głęboki oddech – Dziękuję…
- Za co? – spytała się lekko wybita z rytmu Dianna.
- Za ten pocałunek, za to, że jesteś… - odparł przyglądając się wpatrzonym w niego wielkim oczom dziewczyny. – Za to, że mam nadzieję, że dasz mi szansę to powtórzyć… - szepnął już odważniej. Dianna uśmiechała się tylko nie wiedząc, co ma powiedzieć. Prawda jest taka, że ona nigdy nie umiała być w związku, była zbyt niezależna i nigdy to nie wychodziło. Jeśli była z kimś to trwało to dwa, trzy tygodnie. Bała się zmarnować przyjaźni ze Stephenem. – Zrobiłem coś nie tak? – spytał się zerkając na zamyśloną blondynkę.
- Nie.. – westchnęła smutno
- Jeśli to było za wcześnie na pocałunek, to przepraszam… - opuścił głowę w dół.
- Nie to nie o to chodzi.. – Dianna podniosła ją delikatnie palcami błądząc spojrzeniem po jego pięknej twarzy – Po prostu nie chcę Cię zranić… - szepnęła w jego pełne usta dotykając ich delikatnie swoją wargą.
- Mmmm… - westchnął napawając się tym momentem rozkoszy – A czemu taka piękna istotka jak ty, miałaby mnie zranić? – spytał się próbując skraść jej jeszcze jeden pocałunek, jednak dziewczyna zrobiła kokieteryjny unik.
- Po prostu nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni… - szepnęła swoim słodkim oddechem wprost w jego ucho, co wprawiło go w delikatne drgania. Jednak po analizie tych słów, chłopak zmarszczył czoło.
- Wydaje mi się, że to, co chcesz zrobić jest niemożliwe. – westchnął i odsunął się od niej ku zaskoczeniu dziewczyny. Wziął w rękę szklankę i duszkiem ją opróżnił. Spojrzał się z powrotem swoimi smutnymi oczyma w jej kierunku i zauważył tą iskrę w jej oczach. Płomień, jakiego do tej pory u niej nie widział. – Jeśli zaryzykujesz – powiedział – oprócz przyjaźni otrzymasz też moje uczucie. Jednak , jeśli postanowisz zrezygnować nie wiem, czy będę mógł traktować Cię jak swoją przyjaciółkę. Zresztą nigdy tego nie potrafiłem. – spojrzał na nią tym maślanym, proszącym głosem, któremu nikt by się nie oparł. – Nie skreślaj tego od razu na porażkę.
- Po prostu za bardzo mi na tobie zależy… - powiedziała cicho.
- Słucham? – z powodu głośnej muzyki do Stephena nie dotarły słowa blondynki.
- Bardzo mi na tobie zależy! – krzyknęła w momencie, kiedy muzyka ucichła. Oboje po raz pierwszy spojrzeli się na siedzące naprzeciw nich Amandę i Audrinę, które szczerzyły się do nich jak głupi do sera. Oboje zarumienili się. Dianna słysząc pierwsze nuty jej ulubionej ostatnimi czasy piosenki, złapała go odważnie za rękę i pociągnęła ze sobą na parkiet.
WŁĄCZ
- Nie umiem tańczyć… - powiedział zawstydzony trochę załamanym głosem, gdy dziewczyna ciągnęła go w kierunku parkietu.
- Dasz radę… - uśmiechnęła się do niego słodko zajmując odpowiednie miejsce. Stanęła naprzeciwko niego i złapała obiema rękoma jego ramiona. Wspięła się na palce u nóg i skierowała głowę do jego ucha – dlatego uwielbiam tą piosenkę, nie jest ani wolna ani szybka, a przy takich kawałkach możesz naprawdę wyrazić to, co czujesz. – powiedziała – Wystarczy, że złapiesz mnie za biodra – spojrzała mu prosto w oczy – i zaczniesz kołysać się razem ze mną… - szepnęła wirując delikatnie w jego objęciach. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego ile w tym było erotyki.
- Boże ona naprawdę próbuje go nauczyć tańczyć… - Amanda pokiwała nieszczęśnie głową widząc pląsy Dianny i Stephena – Może mój brat rzeczywiście nie jest drewnianą kłodą. – zarechotała czekając na reakcję Audriny, jednak ta zajęta była wpatrywaniem się w bruneta kierującego się do baru – Aud. Słuchasz mnie?
- Zaraz wracam.. – powiedziała jak zahipnotyzowana i ruszyła w kierunku mężczyzny.
- Jasne, najlepiej zostawić mnie samą… - jęknęła rozpaczliwie popijając drinka.

- Hej… - powiedziała Audrina siadając obok chłopaka przy barze – Dziękuję za drinka. – uśmiechnęła się rozkosznie.
- Ian. – mężczyzna spojrzał się na nią wyciągając rękę.
- Audrina. – szepnęła zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Czym się zajmujesz? – spytał się mężczyzna zamawiając im kolejne drinki.
- Staram się wybić jako projektantka… - uśmiechnęła się – Ale to jeszcze przede mną.
- Ja jestem nauczycielem – uśmiechnął się – Tzn. dopiero będę od lipca. Właśnie ukończyłem studia.
- To niemożliwe – uśmiechnęła się delikatnie. Musiała przyznać sama przed sobą, że to był pierwszy mężczyzna, który tak ją onieśmielał. Straciła swoją pewność siebie, za którą kryła się jak za murem od czasu kiedy pewien palant złamał jej małe i kruche serduszko. Ponad dwa lata z nikim się nie spotykała. Ostatnio obiecała sobie, że to się zmieni. To było jej postanowienie. Kończyła osiemnaste urodziny na dniach i nic nie potrafiło jej powstrzymać.
- Czemu? – zdziwił się mężczyzna.
- Nauczyciele nie są tacy seksowni. - zmrużyła oczy i upiła łyk drinka.

Amanda siedział sama, chyba jako jedyna na sali. Co chwilę podchodził do niej jakiś średnio podpity gość próbujący poprosić ją do tańca. Jednak odmawiała każdemu. Tak naprawdę cały czas w głowie siedział jej szatyn o pięknym spojrzeniu. Miała go prawie przed oczami. Czuła jego zapach i ciepło płynące z jego serca. Czuła się jak idiotka zastanawiając się nad tym, co by było, gdyby ktoś potrafił czytać w jej myślach. Wiedziała jednak jedno: nie da rady wytrzymać do jutra. Nagle poczuła jak telefon w jej małej kieszonce wibruje. Spojrzała na wyświetlacz i jej oczom ukazał się nieznany numer. Wbiegła szybko do łazienki i jakimś cudem gubiąc wszystko po drodze odebrała telefon.
- Hej… - usłyszała ten magnetyzujący głos.
- Hej… - uśmiechnęła się sama do siebie opierając się o umywalkę.
- Przeszkadzam Ci? – spytał się niepewnie.
- Nie… - prawie krzyknęła z ekscytacji – Dianna flirtuje na parkiecie z moim bratem a Audrina poznała faceta, więc siedzę sama.
- Dianna i Stephen? – zaśmiał się – Od razu było widać.
- Prawda?! – Oboje wybuchli śmiechem, po czym zapadła cisza.
- Przyjedź do mnie! – zaproponował
- Teraz? – spytała się zaskoczona, chociaż pragnęła wykrzyczeć TAK.
- Obiecałaś mi, że jak wyjdę to zrobimy wiele szalonych rzecz- mówił podekscytowany – Po co czekać tyle czasu?
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? – mówiła radosnym głosem Amanda.
- Klinika jest otwarta na noc – szepnął – wystarczy, że się tu zjawisz i przemkniesz przez puste korytarze. – zaproponował już prawie szeptem. – Zostawię otwarte drzwi. Co ty na to?
- Okej… - powiedziała nieśmiało
- Naprawdę? – spytał się zaskoczony. Nie spodziewał się, że się tu zjawi.
- Niedługo będę….

Amanda wyskoczyła z łazienki, jakby się coś stało, narzucając na siebie marynarkę. Chciała podbiec do Dianny i Stephena, jednak Ci byli tak zajęci wpatrywaniem się w siebie, że nie chciała psuć im tego momentu. Następnie ujrzała Audrinę śmiejącą się radośnie do przystojnego mężczyzn z drugiego stolika na prawo. „Już dawno nie widziałam jej takiej rozpromienionej” – pomyślała. Po czym uśmiechając się pod nosem wyszła z klubu. WŁĄCZ {jak będzie potrzeba to po raz drugi xD} W tym samym momencie DJ zmienił piosenkę zapraszając wszystkie zakochane osoby na parkiet.
Stephen przyciągnął do siebie Diannę jednym ruchem sprawiając, że dziewczyna zatopiła się w jego silnych ramionach. Ian spojrzał się na rozpływającą się w jego spojrzeniu Audrinę i wyciągnął do niej rękę zaprowadzając ją nieopodal znajomej jej pary. Wszyscy wokół nich kołysali się w rytm pięknej ballady.
Amanda przemierzała kolejne, kolorowe i tętniące życiem mimo nocy ulice Los Angeles, przewracając telefon ze zniecierpliwienia. Kierowca zatrzymał się pod kliniką, po czym brunetka rzucając mu pięćdziesięciodolarowy banknot wybiegła z taksówki.
- Panienko, jeszcze reszta – krzyknął za nią mężczyzna wychylając głowę za szybę i patrząc na biegnącą w nieokreślonym bliżej kierunku Amandę..
- To , co robię jest warte więcej niż pięćdziesiąt dolarów – odpowiedziała mu będąc już daleko. W pewnym momencie spojrzała w znajome jej okno szatyna. Stał tam i obdarzył ją tym uśmiechem, dla którego właśnie robiła to, co robiła. Wbiegła przez drzwi z boku budynku i ściągając szpilki, by być jak najciszej wbiegała po schodach czując jak jej serce wali z każdym uderzeniem mocniej. Chciała już być na górze, zobaczyć go i poczuć z powrotem jak to jest być w jego ramionach. Znalazła się na jego piętrze i oparła się rękoma o kolana, stabilizując swój oddech. Miała do przebycia jeszcze długi korytarz. – Jak mam to zrobić, żeby nie być zauważoną? – spytała samą siebie. Uśmiechnęła się pewnie pod nosem i zaczęła biec. W trakcie przemierzania korytarza czuła się wolna jak ptak, który lata w przestworzach. Czuła, że może zrobić wszystko. Podbiegła do uchylonych drzwi otwierając je na tyle szybko, że przechodząca nieopodal pielęgniarka nie zdołała tego zauważyć. Oparła się o drzwi zasapana po czym roześmiała się pod nosem sama do siebie. Zaczęła po chwili podnosić głowę do góry i ujrzała jego. Stał wpatrzony w nią z kokieteryjnym uśmiechem. Nie miał już na sobie tego szpitalnianego obrusa, który całkowicie zakrywał jego ciało. Tym razem siedział na łóżku w długich dresowych, siwych spodniach i białym podkoszulku na ramiączka, który opinał jego umięśnioną klatkę piersiową. Amanda zrobiła kilka kroków w jego stronę, on również zaczął iść. Spotkali się pośrodku i łapiąc się za ręce uraczyli się słodkim spojrzeniem.
- Nie wiem czemu, nie wiem jak – wyrzucała z siebie zmęczona latynoska – Ale musiałam tu przyjechać.
- Ciii… - szepnął zatapiając się w jej oczach – Nic nie mów. – Objął ją swoimi ramionami sprawiając, że znów poczuła się jakby była w niebie. Oderwał się od jego klatki piersiowej i spojrzała mu prosto w oczy. Oboje niemal słyszeli bicie swoich serc. Ich miliony skonfundowanych emocji zagęściło powietrze wypełniając pomieszczenie milionem motyli. Nathan nie wytrzymał, przysunął swoją głowę do jej twarzy i racząc ją przejętym spojrzeniem, złapał jej twarz w swoje dłonie i namiętnie ją pocałował. Amanda nie wyrywała się, nie miała nawet takiego zamiaru. Pragnęła tylko, żeby ta chwila trwała jak najdłużej….

- To chyba mój szczęśliwy dzień... - wyszeptała Audrina do ucha Iana.
- To jest nasz szczęśliwy dzień... - powiedział Stephen wprost w usta Dianny tuż przed namiętnym pocałunkiem.
- To mój szczęśliwy dzień - pomyślała Amanda gubiąc i odnajdując się na nowo w ustach i objęciach Nathana - I nie zmieniłabym go za nic w świecie...

I'll do it all over, I''ll do it all over, I'll do it all over again for you...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:57 :45 , 21 Sty 2011    Temat postu:

Świetne rozdziały . Czekam co dalej będzie się działo . Czekam na kolejne rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RudaGusia
Przybłęda



Przybłęda
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 19:58 :49 , 21 Sty 2011    Temat postu:

O kurcze... Zrobiłam sobie krótką przerwę od nauki, weszłam na forum i z czystej ciekawości weszłam w Twoje opowiadanie i powiem Ci szczerze, że oniemiałam po prostu... Jeśli nie liczyć momentu, w którym Cory uderzył Amandę, to wszystkie pięć rozdziałów przeczytałam z szerokim uśmiechem na ustach Wesoly nawet te początkowe sprzeczki Dianny i Stephena Mruga
Nie mam za bardzo czasu, żeby porządniej skomentować, bo dermatologia i anatomia na mnie czekają, ale masz na pewno kolejną czytelniczkę Wesoly
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział Wesoly
Pozdrowionka Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Migotka
Nieuleczalnie Chory



Nieuleczalnie Chory
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta


PostWysłany: 21:08 :22 , 21 Sty 2011    Temat postu:

ajjjj jak szybciutko pojawił sie kolejny rodzialik to mi się podoba Wesoly Wesoly Amanda chyba powoli zaczyna się podkochiwać w Nathanie Mruga Diana jest szczęsliwa i Adriana też poderwała jakiegos przystojniaka Laughing czekam na kolejny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilusia
Osobnik Kreatywny



Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 18:03 :02 , 27 Sty 2011    Temat postu:


    6. Our morning ♥ Nasz poranek done/in progress
    7. Say anything ♥ Powiedz cokolwiek in progress


Włącz

Audrina wpadła na drzwi męskiej łazienki i całując Iana pociągnęła go za sobą. Chłopak oszołomiony alkoholem i jej perfumami dał się ponieść emocjom i wszedł za nią zamykając drzwi. Złapał ją za jej drobniutkie, delikatne uda i podsadził do góry. Dziewczyna oplotła jego pośladki udami czując jak mężczyzna cały drży z podniecenia. Sama nie wiedziała czemu się tak zachowuje. Działał na nią jak żaden inny. Był od niej starszy i chyba to pociągało ją w nim najbardziej. Miała już dość smarkaczy plączących się pod jej nogami. W dodatku jego oczy. Przyciągały ją, gdy tylko na nią patrzył. Miał w nich taki magnetyzm, taką hipnotyzującą nieśmiałość. W dodatku całował niesamowicie. Audrina została w klubie sama. Amanda ulotniła się dawno temu bez niczyjej wiedzy, a chwilę potem Dianna i Stephen uczynili to samo. Swoją drogą nigdy nie sądziła, że słodka Diannka i super nieśmiały Stephen wymskną się wspólnie z klubu. Nigdy nie sądziła również, że będzie siedziała na blacie w męskiej ubikacji, do której zaciągnęła obcego chłopaka i całowała się z nim tak, jakby zaraz miał nastąpić koniec świata. Jak widać wszystko jest możliwe. Zastanawiała się tylko czy powiedzieć mu teraz o tym, że jest dziewicą, czy może później.

Nathan musnął ostatni raz usta Amandy swoim językiem i nie otwierając jeszcze oczu, uśmiechnął się sam do siebie. Tak dawno się nie całował, tak dawno nie czuł ust kobiety, a co dopiero takiej. Kobiety, która poznała go tego samego dnia i zdecydowała się rzucić wszystko i zaryzykować tylko po to, żeby zobaczyć go po raz kolejny. Trzymał jej delikatną główkę w swoich dłoniach i otwierając oczy zaczął przyglądać się jej zdezorientowanym i skonfundowanym oczom. Wyglądała jak anioł. W prostych, długich włosach opadających na przykryte czarną marynarką ramiona i plecy. Jej różowiutka sukienka sprawiła, że wyglądała jeszcze słodziej niż przedtem. Ona również oglądała go dokładnie. Każdą część jego twarzy po kolei, tak, jakby miała go już nie zobaczyć. Nie myślała o pocałunku. Źle! Nie myślała o konsekwencjach tego pocałunku. O samym akcie rozkoszy myślała i to dosyć dużo. To był najpiękniejszy, najdelikatniejszy i jednocześnie najbardziej namiętny pocałunek w jeż życiu. Chciała pocałować go jeszcze raz. Pragnęła jego nabrzmiałych ust. W dodatku koszula i spodnie idealnie odznaczały się na jego męskim ciele. Dopiero teraz zauważyła jak dobrze jest zbudowany. Spojrzała mu w oczy. Niespodziewanie ich spojrzenia po raz pierwszy spotkały się ze sobą. Oboje się speszyli, ich serca zaczęły bić szybciej. Wydawało się, że Nathan był spokojniejszy. Spokojnie oddychał, chociaż myśli w jego głowie wprawiały go w drgania. Amanda uśmiechnęła się nieświadomie kącikiem ust, czym wywołała iskry w oczach mężczyzny. Przymknęła oczy i postanowiła położyć wszystko na jedną kartę. Zbliżyła swoją głowę do niego, uchylając subtelnie zaczerwienione wargi. Nathan spojrzał się na nią ze szczęściem w oczach i ku jej zdziwieniu zamiast złożyć pocałunek na jej ustach, ucałował jej czoło. Jakież było rozczarowanie Amandy, gdy uchyliła powieki. Nagle cała ta słodka maska, którą oboje założyli na siebie runęła na ziemię i porozbijała się na małe kawałeczki. Dziewczyna ze zrezygnowaniem otworzyła ponownie oczy, nie odważyła się jednak spojrzeć Nathanowi w twarz. Zastanawiała się tylko, czemu chłopak nadal obejmuje jej szyje i kark swoimi subtelnymi dłońmi. Delikatnym ruchem dała po sobie poznać że chce, żeby szatyn ją puścił. Odeszła kawałek.
- Myślę, że powinnam już wyjść...- powiedziała całkowicie zmieszana. Chłopak spojrzał się na nią z wyrzutem. Nie wiedział o co chodzi. Przecież przed chwilą stali w objęciach, a teraz ona, piękna brunetka o najsłodszym imieniu, jakie było mu dane poznać, chciała go tu zostawić samego z tyloma pytaniami, na które tylko ona znała odpowiedź.
- Dlaczego? - spytał smutny - Zrobiłem coś nie tak?
- Tak! Odrzuciłeś mnie! Nie odwzajemniłeś pocałunku! A tyle mnie to kosztowało, żeby zrobić ten pierwszy krok! - chciała wykrzyczeć mu prosto w twarz. Jednak zamiast tego spojrzała się na niego sparaliżowana.
- Amanda...- szepnął wprost w jej usta, po tym jak przeszedł kilka metrów w jej kierunku. - Powiedz mi... - dodał muskając kciukiem jej policzek. Dziewczyna stała jak zahipnotyzowana. Nathan objął ją dłońmi w pasie tak silnie i zachłannie, jakby nie chciał jej nigdy wypuścić.
- Po prostu nie powinnam tu przychodzić - zająknęła się przy odpowiedzi.
- Ciekawe.. - powiedział chłopak uszczypliwie - Jeszcze przed chwilą wpadłaś tu i powiedziałaś, że musiałaś tu przyjść. - zaśmiał się pod nosem - Gdzie tu sens?
- Po prostu to nie powinno się wydarzyć... - jęknęła trochę zdezorientowana śmiałym zachowaniem szatyna.
- TO? - zaśmiał się znowu - To czyli nasz pocałunek? - zbliżył do niej swoją głowę, a ona patrzyła czując, że nie da rady powstrzymać swojego ciała, swojego podniecenia i jeśli jeszcze chwilę będzie ją tak kusił, nie wytrzyma i się na niego rzuci. - A szkoda, bo mam zamiar zrobić to po raz kolejny... - uśmiechnął się zawadiacko i zaskakująco wpił się namiętnie w jej rozchylone z wrażenia wargi. Równie szybko oderwał od niej swoje usta i uśmiechnął się sam do siebie - I następny - Dziewczyna stała jak sparaliżowana dając ponieść się emocjom. Nie sprzeciwiała się, wręcz przeciwnie, chciała więcej. - I jeszcze jednego. - pocałował ją, tym razem dłużej. Odstąpił chwilę później bardzo dumny ze swojego czynu. Wpatrywał się w jej skonfundowane i zagubione tęczówki, które ukazywały w 3d bitwę jej serca i rozumu. Sama dobrze nie wiedziała, które z nich wygrywało.
- Nate... - jęknęła nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak seksowny był głos, którym wypowiedziała jego imię - Nie... - zaskoczony tymi słowami chłopak odszedł od niej kilka kroków.
- Masz rację... - szepnął podchodząc do łóżka - Nie powinienem tego robić... - Usiadł na nim opierając łokcie na kolanach. Patrzył się przed siebie ślepo. Czyżby aż tak się pomylił? Czyżby ona tego nie chciała? - Jak chcesz możesz iść, nie będę cię zatrzymywał. - powiedział nawet na nią nie patrząc.
- Nathan, czemu się na mnie złościsz? - spytała delikatnie a chłopak spojrzał się na nią wymownie dając jej jednocześnie odpowiedź na swoje pytanie. - Przepraszam... - powiedziała odważnie spoglądając w jego oczy. - Po prostu zagubiłam się w tej sytuacji.
- Komu ty to mówisz.. - oboje wybuchli śmiechem - Budzę się nagle i jestem 30 cm wyższy, mam zarost, włosy pod pachami i w ... - przerwał zerkając na Amandę, która się zarumieniła. - W dodatku komputer to już nie jest wielkie pudło, które zajmuje całe biurko, wszyscy mają komórki, które obsługuje się za pomocą dotyku. Wszystko jest dla mnie obce. Mój najlepszy przyjaciel nawet nie przyszedł się ze mną zobaczyć, co mu się dziwić, minęło siedem lat, teraz praktycznie jesteśmy sobie obcy.
- Boli Cię to prawda? - spytała się zerkając na jego zafrasowaną twarz.
- Właśnie nie! - powiedział entuzjastycznie
- Jak to? - zdziwiła się brunetka
- Dzięki tobie... - uśmiechnął się do niej kokieteryjnie - Jesteś przy mnie cały czas i to mi dodaje otuchy... Nie potrafię myśleć o niczym innym oprócz twoich czekoladowych przebłyskujących bursztynem oczu. - Chłopak zmienił pozycję i usiadł 'po turecku', by móc być bliżej niej. Amanda siedziała jak zaczarowana. Nigdy nie usłyszała nic piękniejszego. Wszyscy faceci do tej pory na pytanie jaki ma kolor oczu odpowiadali po prostu brązowy. Ale nie Nathan, nie on. On był wyjątkowy, magiczny. - Dziękuję! - ucałował ją w policzek. A ona zarumieniła się jeszcze bardziej niż wtedy, gdy powiedział o włosach łonowych. - Dlatego proszę... Nie odchodź. Uzdrawiasz mnie...
- ... a ty mnie.... - szepnęła nie zdając sobie z tego sprawy.
- Co? - oczy Nathana błyszczały jak dwie rozpalone gwiazdki.
- Przy tobie czuję się dziwnie... - jej wyznanie zasmuciło chłopaka - Nie o to mi chodzi..- powiedziała zerkając na jego reakcję - Chodzi o to, że jesteś wyjątkowy Nate... - powiedziała. Uwielbiał, gdy tak go nazywała - i sprawiasz, że i ja się tak czuję. - dokończyła i jedyne co zauważyła to jego stłumiony uśmiech. Już nic nie mówili tylko spoglądali na siebie obdarowując się krótkimi, słodkimi spojrzeniami.
- Chodź.. - powiedział pokazując jej miejsce obok siebie. Amanda posłusznie ruszyła w kierunku wyznaczonego miejsca i ułożyła się obok niego. Chłopak wyciągnął nogi i wpatrywał się we wtuloną w siebie piękną brunetkę. Dziewczyna położyła głowę gdzieś między ramieniem a jego klatką piersiową i z uwagą wsłuchiwała się w jego wdechy i wydechy. - Opowiedz mi o sobie, coś, czego normalnie nie opowiedziałabyś nowo poznanemu facetowi.
- Rozstałam się dzisiaj z chłopakiem... - oznajmiła i poczuła jak całe ciało Nate'a wzdrygnęło się razem z nim. - Ma 24 lata i nie był zbyt zadowolony z mojej decyzji - kontynuowała
- To on ci to zrobił? - chłopak przejechał po dobrze zatuszowanym przez makijaż kąciku ust. Amanda pokiwała twierdząco głową a chłopak zacisnął pięści i jedną z nich uderzył w łóżko. - Jak można być takim skurwielem. Zabiłbym go, gdyby teraz dostał się w moje ręce.
- Możesz się dogadać ze Stephenem - zaśmiała się - ma podobne plany. - Teraz ty mi coś powiedz. - zmieniła temat - Byłeś kiedyś zakochany?
- Biorąc pod uwagę moje możliwości czasowe, to nie, chyba nie... - uśmiechnął się - zauroczony na pewno, ale zakochany... zakochany nie... - spojrzał prosto w jej oczy - Zresztą żadna nie miałaby szans z tobą...
- Jasne..
- No serio.. - oboje wybuchli śmiechem z powodu miny, którą zrobił chłopak.
- Jesteś dziewicą?/Jesteś prawiczkiem? - spytali się jednocześnie, a Amanda podparła się na łokciach, by bliżej przyjrzeć się jego reakcji.
- Nie jestem... - szepnęła - Ale, gdybym mogła to cofnąć.. - uśmiechnęła się smutno.
- Długo byliście razem? - spytał się
- Dwa lata. - powiedziała nie do końca dumna z siebie..
- Ja też nie... - odpowiedział zaskakując dziewczynę.
- Co nie?
- Też nie jestem prawiczkiem... - uśmiechnął się - Straciłem dziewictwo jakiś miesiąc przed wypadkiem.. - Oboje nie wiedzieli dlaczego, ale uśmiechnęli się do siebie w dziwny sposób. Co to mogło znaczyć? Czyżby mieli jakieś plany w stosunku do siebie. Bardzo, bardzo możliwe...

- Jesteś pewna? - spytał oszołomiony Stephen tym, co się dzisiaj wydarzyło. Leżał właśnie na półnagiej Diannie, w gościnnym domku obok własnej rezydencji. Sam był tylko w, rozpiętych zresztą już, jeansach i spoglądał na leżącą w samej bieliźnie blondynkę. Gdyby ktokolwiek powiedziałby mu rano, że ten dzień skończy się w ten sposób, z pewnością by go wyśmiał.
- Tak.. - jęknęła nie zdradzając do końca całej prawdy o sobie. Stephen wpił się swoimi dużymi wargami w jej usta, a następnie przejechał nimi po szyi i dekolcie zostawiając tam mokry ślad. Podniósł ją delikatnie do góry i szybkim ruchem rozpiął jej stanik. Uwolnił w ten sposób nie za wielkie, jednak kształtne piersi. Dziewczyna wpatrywała się w jego błądzącą po jej ciele twarz nie hamując się przed jękami przyjemności. Zastanawiała się skąd nabrał takiej zwinności, jednak to nie był moment na tego typu wyznania. Chwile później oboje leżeli już nadzy. Stephen muskał jej ciało dłońmi i obdarowywał je pocałunkami. Chciał, żeby ta noc była wyjątkowa, jednak nie hamował się przed odważniejszymi pieszczotami, na które Dianna reagowała czasem otwierając szeroko oczy. Spojrzał się na nią obdarzając ją delikatnym pocałunkiem w brodę. Wszedł w nią dość stanowczo i zaczął robić dosyć silne ruchy. Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas, który postanowiła ukryć. Prawda była taka, że ruchy Stephena zamiast przyjemności dawały jej dużo bólu. W innej sytuacji z pewnością rozkoszowałaby się tym momentem, jednak nie teraz. Owładnięty namiętnością chłopak uniósł jej twarz, której wyraz bardzo go zdziwił. Instynktownie spojrzał się na miejsce, w którym byli złączeni. Jego serce zamarło. Zarówno ona, on jak i znajdujące się pod nimi prześcieradło było całe we krwi. Chłopak spojrzał się zszokowany na swoją dziewczynę rzucając jej pytające spojrzenie. Wyszedł z niej natychmiastowo i usiadł na skraju łóżka.
- Czemu nie powiedziałaś, że jesteś dziewicą? - spojrzał się na nią z wyrzutem wyjmując twarz z dłoni. Czuł się okropnie, podle. Czuł, że ją skrzywdził, że zadał jej tylko ból. Nie mógł patrzeć w jej oczy. Zdawał sobie sprawę, że to nie jego wina. Gdyby wiedział, zrobiłby to delikatniej, nie zadałby jej tyle bólu. Poza tym Dianna go okłamała. Rozmawiali o tym, gdy tylko zdecydowali się wyjść z klubu. Zdecydowanie powiedziała, że straciła dziewictwo już dawno temu. A teraz? Teraz leżeli w kałuży krwi oboje zawstydzeni.
- Steph... - nie zdążyła dokończyć.
- Okłamałaś mnie! - krzyknął - Dlaczego? - zakrywając się wstał i spojrzał na nią z wyrzutem. Siedziała skulona i nie mogła wybaczyć sobie tego głupiego kłamstwa. Nie chciała go zawieść.
- Nie chciałam, żebyś mnie zostawił... - powiedziała głosem i rozumkiem małej dziewczynki.
- Za kogo ty mnie masz? - krzyknął - Dianna do cholery! Nie rozumiesz tego...
- Chyba powinieneś się cieszyć, że jesteś/byłeś moim pierwszym… - krzyknęła
- Cieszyłbym się, gdybyś ty to doceniła! – powiedział wyzuty z uczuć.
- Stephen… - Dianna owinięta w kołdrę podeszła do zmartwionego blondyna.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś? – spytał spoglądając wprost w jej błękitne oczy – Chciałem, żeby to było wyjątkowe…
- Ale było… - próbowała go pocieszyć.
- Przestań - krzyknął odtrącając jej dłoń. – Tak wyobrażałaś sobie swój pierwszy raz?
- Uspokój się do cholery! – wrzasnęła w jego kierunku.
- Dianna zrozum, że ja już nigdy nie będę mógł spojrzeć Ci prosto w oczy.. – szepnął wprost w jej usta – Cały czas będę miał w pamięci to, jak bardzo cię skrzywdziłem… Gdybyś tylko powiedziała, zrobiłbym to delikatniej, nie pozwoliłbym Ci na to cierpienie. Rozumiesz? – wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. Nie pomogła nawet blondynka, która wtulała się w jego nagi tors. – Idź do łazienki… - szepnął – Umyj się! A ja muszę zostać sam.
- Steph.. Proszę Cię.. – jęknęła
- Idź.. – powiedział stanowczo. Uczyniła co kazał.


- Ian.. Ian nie.. – szepnęła pomiędzy głębokimi wdechami, w momencie, gdy chłopak włożył rękę pod jej sukienkę. Strasznie go tym speszyła.
- Co jest? – odskoczył od niej jak poparzony.
- Ja nie mogę… - powiedziała po raz pierwszy spoglądając na niego oczyma pełnymi żalu. – Nie mogę tego zrobić. To dla twojego dobra… - szepnęła.
- Czemu? – spytał łapiąc ją za dłonie.
- Mam 17 lat… - westchnęła – I jestem jeszcze dziewicą.
- Co? - krzyknął



koniec cz.1.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 15:00 :12 , 28 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa



Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: 21:49 :53 , 27 Sty 2011    Temat postu:

Świetny rozdział . Czekam co dalej będzie się działo . Jak się wszytko ułoży. Jak się wszystkim para ułoży . Czekam na kolejne rozdziały . Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Maniacs' World ;) Strona Główna -> Romans Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin