|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Kim jest tajemniczy mężczyzna współpracujący z Niną? |
Ojciec Viviany |
|
0% |
[ 0 ] |
Pedro |
|
71% |
[ 5 ] |
Wydziedziciony brat Viviany |
|
14% |
[ 1 ] |
Ktoś inny (podaj w komentarzu propozycję) |
|
14% |
[ 1 ] |
|
Wszystkich Głosów : 7 |
|
Autor |
Wiadomość |
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 21:13 :15 , 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
jej
biedna
wyjasnil jej wszytsko
ma racje
jest zwyklym tchorzem
ciekawa jestem co bedzie z nimi dalej???
czekam na newsa:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 23:33 :26 , 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Ale z Ciebie idiota, Pato! - krzyczała wściekła Victoria - o jej!, nie dość, że ją zdradziłęś to jeszcze wyleciałeś z takim tekstem...
- No stary, teraz to już pogrzebałeś swoje szanse - powiedział żartobliwie
- Dobra dajcie mi spokój... - powiedział zmęczony
- Jak chcesz, ale to twoje życie - powiedziała Vicky - Jadę do niej... Muszę z nią porozmawiać.. Na razie!
Veronica zerwała się z następnych lekcji. Nie mogłaby patrzeć na Patricia i obrzydłą twarz Viviany. Siedziała teraz w tym samym miejscu, w którym dzwoniła do Patricia, jak wszystko się wydało. Miała wielką ochotę zadzwonić do Matea jednak nie chciała wykorzystywać chłopaka, był zbyt fajny.
DING DONG
- Cześć - powiedziała brunetka zerkając na przyjaciółkę, która najwidoczniej nie miała za bardzo ochoty na spotkania z byłą przyjaciółką
- Co ty tu robisz? - zdziwiła się
- Myślę, że potrzebujesz z kimś porozmawiać - wyznała cicho Vicky
- Tak sądzisz? - nie ukrywała swojej złości
- Vero, proszę... Przestańmy być dziećmi - Vico zrobiła krok do przodu i już przytulała przyjaciółkę, która nie zdołała powstrzymać emocji i rozpłakała się w ramionach brunetki
- Dziękuję, że przyszłaś - wyszlochała nie odrywając się od Vico
- Nie ma Seleny? - zdziwiła się, zmieniając temat, nie mogła patrzeć na cierpienie Veronici
- Wyszła z Paco.. - wyznała czerwonowłosa
- Oni coś ze sobą? - zaciekawiła się Vicky
- Chyba... - powiedziała bezuczuciowo - Wczoraj szybko zamknęli się sami w pokoju..
- A ty i ... - Victoria próbowała dowiedzieć się czegoś
- Przyszłaś na zwiady? - wykrzyczała oburzona
- Nie.. - brunetka zauważyła swój błąd - po prostu widziałam, jak przywiózł Cię dzisiaj. Podobno to fajny chłopak.
- Naprawdę... - uśmiechnęła sie siadając na kuchennym stołku - Ma na imię Mateo i jest Polakiem
- Polakiem? - zaśmiała się - Podobno chleją co niemiara
- A mi się trafił gentleman - uśmiechnęła się na wspomnienie przystojnego bruneta
- I jak dobry był? - szturchnęła koleżankę - Dużego miał? No przyznaj się!
- Ejjj!!! - udała oburzoną, po czym spojrzała jej się prosto w oczy - Nie spaliśmy ze sobą... Oglądaliśmy gwiazdy..
- O to rzeczywiście gentleman - zaśmiała się Vico
- Chcesz drinka? - spytała się sięgając po butelkę
- Nie, dzięki jestem samochodem.. - odparła Vico
- No weź przestań - szturchnęła ją Vero - pogodziłyśmy się, trzeba się napić ! Wrócisz taksówką..- Veronica spojrzała się na nią błagalnym wzrokiem i na jej szczęście ubłagała przyjaciółkę, wyjęła butelkę wódki, colę, lód i cytrynę, po czym obie zaczęły szczerze rozmawiać. O tym co je poróżniło, o tych dwóch dniach, które ciągnęły się jak tygodnie.
DING DONG
- Kto to? - zdziwiła sie Vero
- Może Mateo - uśmiechnęła się Vico a czerwonowłosej oczy zabłyszczały z wrażenia, po czym podbiegła szybko do drzwi
- Mateo ... - krzyknęła otwierając drzwi na oścież, jej twarzy ukazała się najbardziej znienawidzona postac, która mogła się właśnie pojawić
- Nie jestem Mateo, ale też mogę Cię namiętnie pocałować - seksowna szatynka w progu pocałowała natarczywie Veronicę
- Spierdalaj! - krzyknęła wkurzona już zamachując się by ją uderzyć
- Co tu się dzieje? - do holu weszła Victoria - Co ta szmata tu robi?
- Przyszłam opowiedzieć Veronice najświeższego newsa, ale skoro tu jesteś, to też możesz posłuchać - olała brunetkę. Zarzuciła rękę na rękę i uśmiechnęła się szyderczo w kierunku dziewczyn
- Mów co chcesz i wypierdalaj stąd ! - krzyczała wściekła Vico
- No wiec, chciałam wam powiedzieć, ze Patricio i ja jesteśmy razem... - rzuciła Veronice zarozumiałe spojrzenie
- Ta, tylko ciekawe czy on o tym wie... - Victoria już ruszyła by rzucić się na dziewczynę, jednak Veronico zatrzymała ją
- Poczekaj... - odwróciła się do dziewczyny - Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi - powiedział uśmiechając się udając szczerość i pokazała dziewczynie wyjście
- Na razie kretynki... - pokazała im dwa palce i zniknęła za drewnianymi drzwiami
- Olej ją - brunetka objęła Vero ramieniem - przecież wiesz, że to zmyśliła
- Szczerze? - spojrzała się na nią - Wisi mi to... A niech będą ze sobą szcześliwi i zrobią sobie szóstkę dzieci ... A nie przepraszam, Patricio już jedno ma... - dodała sarkastycznie
- Vero..
- No co... - powiedziała - naprawdę mnie zranił... Ale mam to w nosie...
- Cześć ślicznotko .... - za jej plecami wydobył się ten cudowny, męski głos, który doprowadzał czerwonowłosą do drżenia. Veronica poznała go i stanęła jak wryta...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 23:40 :46 , 17 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 23:31 :44 , 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
uuuuuuuuuuuu
ciekawie sie robi
to ta kretynka viviana przyszla do vero???
dziwka
ach
biedna veronica
ciekawa jetsem kto przyszedl??? patricio???
czekam na szybciutkiego nexta
pozdro
buziaki:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 1:12 :12 , 21 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Hej... - przytuliła się do bruneta. Ten objął ją w pasie i oboje zatracili się w głębokim spojrzeniu.
- Ekhm... - przeszkodziła im Vicky. Chłopak spojrzał przed siebie a tam stała uśmiechnięta brunetka
- O przepraszam.. - westchnęła skrępowana Vero - To Victoria, moja najlepsza przyjaciółka - na dźwięk tych słów, obie uśmiechnęły się do siebie z nostalgią
- Mateo - chłopak podał brunetce rękę i ucałował ją w policzek
- Hej, słyszałam o Tobie same dobre rzeczy – Veronica poraziła dziewczynę spojrzeniem
- Ooo.. widzę, że opowiadałaś jej o mnie… - chłopak bardzo się ucieszył – najwidoczniej musiałem zrobić na Tobie pozytywne wrażenie
Victoria zerkając na skrępowaną Veronicę miała niezły ubaw. Chłopak patrzył na czerwonowłosą rozmarzonym spojrzeniem. Dziewczyna czuła się trochę dziwnie. Jeszcze niedawno sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.
- Mateo – dziewczyna złapała go za rękę, splatając swoje palce z jego – dziwisz mi się? – obróciła wszystko w żart, po czym pociągnęła chłopaka do salonu. Victoria poszła tam wcześniej przygotowując dla Polaka czystą szklankę. – Rozumiem, że napijesz się z nami.. – dziewczyna przylgnęła ciałem do chłopaka chcąc go przekonać
- No nie wiem… - zawahał się
- A co masz innego do roboty… - zaśmiała się Victoria wciskając chłopakowi pełną już szklankę
- W sumie to nic.. Przyjechałem tu na wakacje
- Poza tym nie możesz psuć reputacji swojego narodu! – zaśmiała się Vicky – Podobno pijecie co niemiara.
- Też o tym słyszałem – cała trójka wybuchła śmiechem
- Hola hola – krzyknęła Vicky – kogo to moje oczy widzą – krzyknęła zauważając jak do domu za rękę weszli Paco i Selena
- No cześć – powiedzieli trochę zmieszani
- Widzę, że impreza toczy się bez nas – zaśmiał się buntowniczo szatyn
- Dopiero zaczęliśmy – powiedział Mateo
- Siadajcie! – krzyknęła Veronica łapiąc za rękę siostrę. Pociągnęła ją do barku z pretekstem przygotowania nowych szklanek i łakoci. – Co jest między tobą i Paciem? – próbowała się podpytać. Blondynka zaczerwieniła się.
- Nnno nie wiem – zaśmiała się głupiutko – coś jest, ale nie potrafię jeszcze tego nazwać…
- A co było w nocy? – szeptała
- Oj co to za przesłuchanie – Selena spłoszyła się
- Po prostu widzę jak promieniejesz i bardzo mnie to cieszy – uścisnęła siostrę. Dziewczynom przyglądał się jeden przystojny mężczyzna. Mateo był oczarowany sposobem bycia Veronici. Przerażała go ta fascynacja, ale wiedział, że w momencie w jakim się oboje znajdują nie może odpuścić.
- Było bardzo przyjemnie – powiedziała z rozmarzoną miną – Ale lepiej ty mówi, co z Mateo? Boże dziewczyno, jak ten facet na Ciebie patrzy.
- Wiem, z nieba mi chyba spadł – spojrzała na niego i widząc, że chłopak przygląda się jej puściła mu zalotnie oczko
- I co? Powiesz mi jak kochają się Polacy? – spytała ciekawa tego, co zaszło wczoraj między tą dwójką
- Tego jeszcze nie wiem – powiedziała zadziornie – ale obiecuje Ci, że niedługo się dowiem
Obie dziewczyny wróciły do reszty. Veronica usiadła między nogami Matea, [link widoczny dla zalogowanych] Selena przytuliła się do Paca a Veronica spojrzała na samotną Vicky.
- Ej Vico skarbie… Zadzwoń po Pabla… Niech wpadnie – Vero uśmiechnęła się do niej najszczerzej jak potrafiła
- Już to zrobiłam.. – powiedziała ostrożnie – Powiedział, że niedługo będą…
- Będą? – Veronicę sparaliżował strach
DING DONG
- Victoria! – krzyknęła wściekła Veronica – jak mogłaś na to pozwolić!
- Vero, ale musisz jakoś to przejść prawda? – powiedziała zdenerwowana – Zachował się jak skończony kretyn, ale to nadal nasz przyjaciel… - powiedziała smutno chcąc przekonać dziewczynę. Zaskoczony Pato i wściekła na koleżankę Selena przyglądali się z zainteresowaniem całej tej sytuacji.
- Dasz radę, mała… - szepnął jej do ucha obejmując ją mocniej – Jesteś przy mnie, nie martw się…
Veronica spojrzała z ufnością w oczy chłopaka. Były takie ciepłe i szczere, nie mogła powiedzieć, że u jego boku czuła się niekomfortowo, że nie dawał jej bezpieczeństwa. Miała wrażenie, że będzie potrafiła przezwyciężyć wszystko. Nawet towarzystwo Patricia. Uścisnęła mocniej jego dłoń i pocałowała go czule w usta. Wszystkiemu przyglądał się Patricio.
- Hej – powiedział Pablo ściskający Vicky – Jestem Pablo
- Miło mi , Mateo – podał mu rękę – Wybacz, że nie wstaję, ale niestety nie dam rady… - zaśmiał się pokazując na Veronicę
- Jak chcesz to wstanę… - droczyła się z nim
- Niee! – krzyknął obejmując ją jeszcze bardziej
- Cześć – Patricio uśmiechnął się do Veronici i podał rękę brunetowi – Jestem Pato – Mateo poczuł się trochę zdezorientowany – Sorry za wczoraj.. Odbiło mi… - powiedział a w salonie zapadła cisza. Veronica nie była w stanie patrzeć na szatyna, dlatego wpatrywała się w dłoń Matea, która z każdą chwilą ściskała ją coraz mocniej.
- Nie ma sprawy, stary.. – odpowiedział chłopak podając mu rękę – Mateo!
- Z Polski! – zaśmiała się Victoria
- A ta znów zaczyna! – zaśmiała się Veronica
- Chyba będę musiał się z nią napić! – odparł żartobliwie Mateo po czym wszyscy roześmiali się. Patricio starał się wczuć w atmosferę jaka panowała w tym towarzystwie. Jednak nie mógł znieść widoku ukochanej z innym mężczyzną zdając sobie sprawę z tego, że wczoraj to on ją tak obejmował. Widział, że Mateo był oczarowany Veronicą. To jednak nie było najgorsze. Miał wrażenie, że takim samym spojrzeniem chłopaka obdarza czerwono włosa. Po ich dzisiejszej kłótni był zrezygnowany. Nie miał najmniejszej ochoty do walki o Vero. Przyznawał się przed samym sobą, że przyjął pozycję defensywną. Bronił się przed swoim bólem, który był tak ogromny, że zżerał chłopaka od środka.
- Zgadnijcie kto nas dzisiaj odwiedził – powiedziała przerywając sielankę Vero
- …? – wszyscy czekali na odpowiedź, jedynie Victoria kręciła głową zdając sobie sprawę co zaraz nastąpi.
- Viviana - powiedziała po raz pierwszy spoglądając na Patricia, który patrzył się na nią „spod byka”. Znów zatopiła się w jego oczach…
- Cooo? – krzyknęła Selena wyrywając ich z pełnego pasji spojrzenia – Ta szmata śmiała tu przyjść..
- Kim jest Viviana? – spytał się ciekawy Mateo całując Veronicę w policzek
- Kimś, kogo nie chciałbyś poznać… - powiedziała Vico – była naszą przyjaciółką, aktualnie jest kochanką swojego ojczyma i najbardziej znienawidzoną laską w mieście..
- I jak się okazuje – dokończyła Vero wpatrując się przeżerającym duszę spojrzeniem w Patricia – jest także dziewczyną Pata..
- Cooo? – oburzył się chłopak – Veronica co ty wygadujesz? – dziewczyna poczuła się okropnie.
- Tak nam powiedziała – zaśmiała się Vico ratując przyjaciółkę – Ale przecież wszyscy wiemy, że to nieprawda..
- Czyżby.. – Selena szepnęła do Paca a ten zmroził ją karcącym spojrzeniem. Zapadła cisza. Patricio miał ochotę wyjść, ale nie pozwolił mu na to wzrok Pabla, który nakazywał mu zostać. Poczuł się upokorzony, ale wiedział, że ta idylla nie może trwać zbyt długo.
- Który dzisiaj jest? – krzyknęła blondynka tak, że wszyscy podskoczyli na swoich miejscach
- 25. – powiedział zdezorientowany Pablo
- Boże Veronica zapomniałyśmy? – paplała jak opętana
- O czym? – siostra wyrwała dziewczynę z namiętnego spojrzenia jakim obdarowywał ją Mateo
- O imprezie kochana!
- O mój Boże! – krzyknęła Veronica – To dzisiaj!
- Czy ktoś może nam w końcu powiedzieć o co chodzi? – zaśmiał się zdezorientowany Paco
- Dzisiaj jest impreza Universal Music Mexico – oznajmiła spokojniej Vero
- Impreza u rodziców… - zaśmiał się Paco
- Twoi rodzice są powiązani z Universalem? – zdziwił się Mateo
- W sumie to są właścicielami meksykańskiej filii – powiedziała subtelnie
- Ahaaa – pozostawiła chłopaka w wielkim szoku
- No a wracając do imprezy, to jest ona dzisiaj o 20 i będą wszystkie gwiazdy wytwórni i w ogóle. – uśmiechnęła się – Musimy iść!
- Możemy zaprosić kogo chcemy – zaśmiała się Selena – Zaproszenia są podwójne… Idziecie z nami nie? – spojrzała pytająco na Paco
- Jasne, ja się na to piszę ! – powiedział
- My też idziemy! – powiedziała Vico spoglądając na Pabla
- A ty mój drogi – powiedziała do chłopaka czule – zostaniesz moją osobą towarzysząca na dzisiejszy wieczór? – Wszyscy wyczekiwali odpowiedzi chłopaka. Wpatrywali się w jego reakcję.
- Jasne, słońce.. – powiedział Mateo wpijając się w jej słodkie usta – A ty Patricio, idziesz? – powiedział ku zdziwieniu Veronici
- Chyba nie mam z kim… - zaśmiał się rozpaczliwie obrzucając Vero milionem krótkich spojrzeń.
- Weź kogo chcesz… - powiedziała Vero po czym krzyknęła – dziewczyny chodźcie na górę idziemy się przyszykować! – wstała i odwróciła się twarzą do Matea, po czym pocałowała go długo i namiętnie. Patriocio miał łzy w oczach, wiedział, że dziewczyna mściła się. To była zwyczajna zemsta i zdawał sobie z tego sprawę. Jednak widok ukochanej całującej innego mężczyznę nie napawał go radością.
- Ok, nie ma sprawy… - powiedział widząc w tym wieczorze cień szansy
- No to super! – krzyknął Paco – już dawno nie balowaliśmy razem…
Dziewczyny pobiegły na górę z zamiarem przekopania całej garderoby Veronici i Seleny. Natomiast skrępowani faceci zostali na dole.
- Na długo przyjechałeś? – ku zdziwieniu reszty Patricio zwrócił się do Mateo
- Na razie na miesiąc – uśmiechnął się szarmancko – ale może coś mnie tu przytrzyma dłużej…
- Mówisz o Veronice? – spojrzał na niego wyczekując negatywnej odpowiedzi
- Tak.. – rozpłynął się – ta dziewczyna jest niesamowita.. – powiedział – znam ją od wczoraj a najchętniej już przedstawiłbym ją rodzicom.. – zaśmiał się a razem z nim cała reszta – wiem, to zabrzmiało żałośnie haha..
- Przestań – powiedział Paco – ona naprawdę jest niesamowita i należy jej się szczęście
- Tylko nie próbuj nam jej wywieźć – Pablo pogroził mu żartobliwie palcem
- Nie no co wy… - zaśmiał się Mateo – Dopiero się poznajemy… A czy będzie z tego cos więcej.. Czas pokaże…
- Boże naprawdę miałaś rację, że ten facet to cud! – powiedziała Victoria ściskając Veronicę
- Mówiłam wam.. – dodała Selena
- Tak, on naprawdę mnie kręci.. – uśmiechnęła się Vero – I do tego czuję się przy nim tak bezpiecznie.. – powiedziała dotykając skórzanego notatnika
- Co tam masz? – spytała zdziwiona Vico
- Nic ważnego – odpowiedziała spłoszona Veronica
- No pokaż… - nalegała Selena nie znając tajemnicy siostry
- Nie! – powiedziała stanowczo – To są moje piosenki… - usiadła na łóżku, obie dziewczyny usiadły koło niej
- Piosenki? – zdziwiła się Vicky – Od kiedy ty piszesz piosenki?
- Od zawsze – mruknęła – Jedną z nich napisałam dzisiaj po powrocie ze szkoły… Jest bardzo osobista… - dodała – A wiecie co jest najlepsze?
- Co takiego? – spytała się Sel
- Dzisiaj pokażę ją Dulce… poprosiła mnie kiedyś, żebym napisała dla niej piosenkę… - powiedziała
- Dulce Marię? – krzyknęła zszokowana Vico – Nie żartuj!
- No serio.. – powiedziała delikatni czerwono włosa – Przeczytać wam tekst?
- Tak – krzyknęły obie…
Ingenua
Se que fui ingenua y me senti
colgando mariposas en el cielo
y hoy estoy tentando al raz del suelo
Fui ingenua y debolvi mi aire
y hoy la vida es un desierto
por amarte a corazon abierto
Głupia, naiwna
Wiem, że byłam głupia y czułam się
jakbym wieszała motyle na niebie
I dzisiaj kuszę nad ziemią
Byłam głupia i oddałam Ci moje powietrze
I dziś moje życie to pustynia
Z powodu kochania Cię otwartym sercem
http://www.youtube.com/watch?v=9vlOBwYw75k
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:35 :11 , 21 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Jest niesamowita
- Dziękuję...- w oczach Veronici pojawiło się wzruszenie
- To o Pato? - spytała delikatnie Selena. Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową.
- Ejj... ejjj... spokojnie - Victoria przytuliła Vero - Spokojnie... - Dziewczyna rozpłakała się
- Naprawdę mnie zranił... - szlochała - Udaję twardą, ale to tylko dzięki Mateo.. Dzięki niemu jakoś się trzymam...
- Jesteś pewna? - spytała się Vicky
- Czego?
- Że chcesz zrezygnować z Patricia.. - powiedziała nieśmiało brunetka
- Tak! - krzyknęła ocierając łzy - Z Patriciem koniec! - weszła do garderoby i wyciągnęła śliczną sukienkę w różyczki. Za nią weszły Selena i Victoria i takze przemierzały szatę. Godzinę zajęło im robienie włosów i malowanie się. W końcu stanęły we trzy przed wielkim lustrem i zrobiły sobie zdjęcie.
- Jesteśmy piękne! - zaśmiała się Selena.. - Ciekawe czy będą jacyś przystojniacy
- Selena! - zezłościła się Vico
- Co?
- A co z Paco?
- A o kim ja mówię.. zaśmiała się
- I co tam między wami?
- Nie wiem...
Chłopcy stawili się o 19:30. Najpierw przyszli Pato, Paco i Pablo, a następnie do domu wszedł Mateo. Wszyscy wyglądali bardzo elegancko. Jedynie Patricio ubrał się jak rockman. [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Nagle ich wzrok wlepił się w schodzące po schodach trzy piękne postaci. Były olśniewające. Pablo otworzył buzię na widok Victorię [link widoczny dla zalogowanych], Pacowi zareagowała pewna część jego ciała na widok Seleny [link widoczny dla zalogowanych], a Mateo i Pato wpatrywali się w schodzącą Vero [link widoczny dla zalogowanych].
- Wow! - Mateo podszedł do Veronici całując ją na przywitanie. - Wyglądasz pięknie... wszystkie wyglądacie pięknie...
- Ooołł... jakiś ty słodki! - Victoria zmierzwiła chłopakowi włosy i poszła do ukochanego.
- Selena.. - Paco złapał ją pod tyłkiem i podniósł do góry - Mam na ciebie ochotę, wyszeptał.. - po czym oboje zachichotali
Pod drzwiami został sam Patricio. Zrobiło mu się cholernie smutno. Wszyscy byli zajęci jedynie on był tu sam.
- Patricio, a ty nikogo nie zabrałeś? - zaciekawiła się Victoria
- Nie miałem kogo... - powiedział ze smutkiem
koniec cz. 1
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 17:26 :05 , 26 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
fajny odcinek
aj
biedna cierpi bo wciaz go kocha
mogl glupek jej powiedziec o synu a nie przespal sie z tta kretynka viviana
czekam na newsa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolina2603
Podopieczny Wariatkowa
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 19:08 :52 , 02 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedy rozdziały ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 19:26 :43 , 02 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
kiedy news???????????
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Capable!
Grzeszący umysłem
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze świata marzeń. Płeć:
|
|
Wysłany: 13:04 :11 , 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nieeee... Ten Mateo to po co tutaj!? Ja się nie zgadzam... wiem że Pato bardzo ją zranił, no ale niech ona nie będzie lepsza! Przecież widzi jaki chodzi smutny, no! Zresztą nie krzywdzi też Mateo, bo wmawia mu uczucia ze swojej strony które nie istnieją. No bo ja w ciągu jednego dnia można odkochać się w osobie na której naprawne nam zależało?!
No ale na szczęście pozostali są szczęśliwi ; ) Selena i Paco pasują do siebie, mam nadzieje że przez Vero i Pato nie wystąpi między niemi żaden konflikt. Jak dla mnie to Pablo i Victoria to również udana para... No i wszyscy są szczęśliwy tylko nie moja ulubiona para!
Pato - kretyn, jakby nie mógł się przyznać do tego że ma dziecko, tylko przespał się z tą jaszczurą!
Mateo - on jest wogóle tutaj niepotrzebny, według mnie zbędna postać i tylko narobi zamieszania
Veronica - Rozumiem, rozumiem że ją zdradził i że się na nim zawiodła... No dobra to nich ryczy po kątach a nie szuka na pocieszenie nowego!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 03 Lip 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 16:52 :17 , 12 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ja to nie wiem po co ten Mateo przyjechał... Dobra wiem xD, żeby namieszzać, ale ile to można? Niech on już wróci do siebie... A Pato ma się nie poddawać <nono>
Czekam na nowy rozdział...;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:43 :02 , 14 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Widzę, że trochę was tutaj zaniedbałam. Odcinków jest już jakieś 10 więcej, także wstawie tu wszystkie na raz
Veronica spojrzała na chłopaka z nostalgią. W tym momencie miała ochotę podbiec do niego i pocałować go, przebaczając mu wszystko, co zrobił. Wyglądał genialnie. Wyróżniał się. Potraktował tą imprezę na luzie. Nie był jednym z tych facetów, którzy wykazali się brakiem kreatywności i zarzucili na siebie zwykły garniak. On postanowił zostać sobą. Patricio zauważył jej spojrzenie i odwzajemnił je. Z niesmakiem na całą sytuację zerkał obejmujący piękną czerwonowłosą Mateo. Zauważył napięcie, jakie nadal wytwarza się z każdym spotkaniem Patricia i Veronici . Nie podobało mu się uczucie, jakie istnieje między tą dwójką. Obiecał sobie, że porozmawia sobie szczerze z Vero, która po prostu musi mu się w pewnym sensie wytłumaczyć, by oboje mogli spróbować stworzenia związku obojętnie jakiego typu.
- Idziemy? – zaproponowała Selena przerywając ciszę. Służba przygotowała już limuzynę, do której wsiadła siódemka bohaterów. To była pierwsza impreza, na którą szli w tak odmienionym składzie i z tak różnymi relacjami, jakie tworzyły się między niektórymi spośród nich. Victoria wtulała się w swojego mężczyznę – w Pabla. Ich związek był chyba bardziej dojrzały niż się tego spodziewano. Żyli ze sobą w zgodzie, hipnotyzując się każdym spojrzeniem i przeżywając każdą chwilę w swoim towarzystwie tak, jakby miała być tą ostatnią. Śmieszyło ich wspomnienie dawnego życia, to, co wydarzyło się w ciągu tych kilku dni sprawiło, że ich krótki związek scementował ich uczucia na długi okres czasu. To był jeden z tych związków, to był taki typ miłości, który bez większych problemów mógł przetrwać walkę z czasem. Niedaleko nich siedziała dwójka, która o swoich relacjach nie wiedziała zbyt wiele. Paco traktował Selenę jako obiekt pożądań seksualnych mimo tego, że zawładnęła jego umysłem nie tylko w kwestii erotyki. Fascynowała go, miał wrażenie, że potrafiłby się zakochać w tej słodkiej dziewczynie. W sumie on chyba już się w niej zakochiwał. Szkoda tylko, że nie potrafił tego okazać blondynce. Selena mimo całego uczucia, jakim darzyła Paca, czuła się źle. Chłopak bardzo ją pociągał, ale miała poczucie, że tylko na tym opiera się ich rozpoczęty wczoraj „związek”. Miała wrażenie, że Paco chce ją tylko przelecieć kilka razy i porzucić. To było niesamowicie sprzeczne z tym co działo się w momentach zapomnienia, w momentach, w których po prostu śmiali się, obdarowywali się pocałunkami i spędzali miło czas na poznawaniu się.
- Ej mała… - szatyn rozpalonym głosem wyszeptał jej do ucha gładząc jej delikatną szyję - Mam na ciebie ogromną ochotę… - Selena udała zainteresowanie, jednak w głębi marzyła o tym, żeby się rozpłakać, żeby po prostu wykrzyczeć szatynowi to wszystko, co frustruje dogłębnie jej duszę. Gdyby byli tu sami zrobiłaby to na pewno.
Veronica wtulała się w Matea, który dawał jej tyle ciepła. Jednak czy nie pomyliła tego ze zwykłą potrzebą bezpieczeństwa. Chłopak zjawił się w momencie, w którym ona nie potrafiła odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania. Prawdą jest, że w ciągu tych kilku dni zmieniło się całe jej dotychczasowe życie. Pojawił się Patricio, potem z hukiem zniknął, teraz tak samo szybko pojawił się Mateo, bała się żeby nie odszedł z jeszcze większym hukiem. Gdy tak leżała wtulona w Mateo zerknęła przypadkiem w stronę Patricia, który siedział sam naprzeciwko wszystkich wpatrując się w ciemną otchłań znajdującą się tuż za przyciemnianymi szybami limuzyny. Zrobiło jej się go bardzo żal. Miała wrażenie jak uczucia względem chłopaka odnawiają się na nowo. Jak na nowo rozpala się w niej ten ogień, który tylko Patricio potrafił rozpalić i go okiełznąć. Zawieszając na nim spojrzenie i zagłębiając się w swoich jakże głębokich przemyśleniach nie zauważyła, że seksowny szatyn zauważył skierowany w siebie wzrok dziewczyny. Uśmiechnął się do niej delikatnie z pewną nutką dezorientacji. Dziewczyna otrząsając się z amoku odwzajemniła uśmiech. Ten delikatny gest sprawił, że jego serce napełniło się nadzieją. Spuścił głowę by ukryć swój entuzjazm i radosny uśmiech. Zerknął znów na Veronicę, która pochłonięta była w namiętnym pocałunku z Mateem. Jednak i to nie potrafiło już go zranić. Ten jeden znak, jeden delikatny uśmiech dodał mu tyle siły i mocy, że tej nocy musiał zaryzykować.
Dojechali na miejsce. Było jakoś po dwudziestej. Przed wielkim klubem, który wynajęty był na tę okazję stało mnóstwo fanów z plakatami i dziesiątki paparazzich. Wysiedli z limuzyny, by zaraz przejść po czerwonym dywanie i pozować z będącym w tle logiem Universal Music. Oszołomieni fleszami weszli do klubu, który już od wejścia olśniewał przepychem. Co chwile mijały ich jakieś znakomitości. Veronica z zainteresowanie wypatrywała pewnej małej istotki tak podobnej do niej samej. Była podekscytowana na samą myśl, że Dulce była zainteresowana jej tekstem. Gdy tylko ją ujrzała, puściła rękę bruneta i podeszła podenerwowana do znanej Dul.
- Hej – krzyknęła do niej piosenkarka – Veronica, miałam nadzieję, że zobaczę Cię tutaj..
- Cześć – Veronica uścisnęła artystkę
- Masz coś dla mnie? – Dulce spojrzała na nią wzrokiem małej intrygantki
- Jakbyś zgadła – obie zaśmiały się a czerwono włosa wyjęła z kopertówki mały zawiniątek, po czym zdenerwowana podała go Dulce – przepraszam, że jest w takim stanie, ale napisałam to dzisiaj…
- Dałaś upust wszystkim smutkom – powiedziała zauważając jak młoda dziewczyna wpatruje się w stojącego nieopodal Patricia
- Zgadza się… - uśmiechnęła się bezsilnie
- Kochasz go, prawda? – Dulce spytała się z taką lekkością, że właśnie to najbardziej zszokowało Veronicę. Ta młodziutka piosenkarka potrafiła rozpoznać miłość na kilometr. W końcu sama byłą osobą bardzo wrażliwą.
- Nie skądże…
- Nie kłam – zaśmiała się brunetka rozwijając kartkę – Ja też byłam zakochana… Raz…
- Raz? – zdziwiła się Veronica – Nie to żebym śledziła każdy twój krok jak szalona fanka, no ale czytam gazety i wiem, że byłaś w kilku związkach. – wybrnęła z krępującej sytuacji
- Tak tylko raz – powiedziała spokojnie tłumiąc śmiech – I tak jak ty teraz pozwoliłam, żeby zniknął z mojego życia.
- Skąd wiesz, że ja właśnie tego nie chcę… - Veronica posmutniała
- Widzę twoje oczy Vero, one nie kłamią. – powiedziała masując jej ramię – Ja pozwoliłam Christopherowi wyjechać, nie popełniaj tego samego błędu…
- Hola hola… - przerwała zszokowana Victoria – z Uckermannem?
- Tak … zgadza się… - Także oczy Dulce posmutniały – Ale Ciiii – uśmiechnęła się – To tajemnica.
- Nie ma sprawy – Veronica przytuliła Dul – Dziękuję za radę.. pomyślę nad tym.. – Rozumiały się znakomicie. Obie młode i już tak doświadczone przez życie. Gdyby nie to, że Dulce miała napięty grafik, z pewnością mogłyby się zaprzyjaźnić – A co z tekstem? – Veronica wyrwała się z ramion artystki
- No właśnie wróćmy, do najważniejszego – zaśmiała się Dulce i szybko przeczytała tekst po czym w jej oczach ukazało się kilka łez – To niesamowite – szepnęła po czym zapadła chwila ciszy – Bardzo Cię zranił, co?
- Można tak powiedzieć… - uśmiechnęła się kącikiem ust
- Jest cudowna – odparła Dulce – A wiesz co jest w niej najpiękniejsze? To, że się z nią identyfikuję.. – obie uśmiechnęły się do siebie – Zrobię wszystko, żeby ta piosenka znalazła się na płycie
- Myślę, że to da się zrobić.. – zaśmiała się Veronica
- Bez zgody wytwórni ani rusz - powiedziała Dulce ze skrzywioną miną
- Zapomniałaś, że rozmawiasz z córką szefa? – obie wybuchły śmiechem
- Tu jesteś księżniczko. – brunet podszedł do Veronici i obdarował ją subtelnym pocałunkiem w usta. Ta spojrzała na zdziwioną Dulce.
- To Mateo.. – szepnęła odrywając od siebie bruneta
- Cześć – brunet pocałował ją w policzek
- Myślałam, że…. – zająknęła się Dulce, ale zobaczyła jak Veronica kładzie palec na ustach, dlatego urwała myśl.. – Vero… Luisillo mnie już ciągnie gdzieś , dlatego muszę lecieć. – ucałowała koleżankę – masz mój numer.. – dodała – mam nadzieję, że uda nam się spotkać i spokojnie porozmawiać... Wiesz, o piosence.. – puściła jej oczko po czym zniknęła.
- Kto to był? – spytał się zdezorientowany Polak
- To Dulce.. była kiedyś w RBD, zespół się rozpadł a ona rozpoczyna solową karierę ii… uważaj… i da moją piosenkę na swojej płycie – krzyknęła podekscytowana
- Wiedziałem, że skądś ją znam.. – uderzył się otwartą ręką w czoło ignorując drugą część zdania Veronici – Jasne, z RBD przecież moja siostra za nimi szaleje…. Boże Lilka mnie zabije jak jej o tym powiem. – zaśmiał się widząc zniesmaczoną minę Veronici.
- Wiesz co… - powiedziała oburzona – albo nic… weź wódkę i colę, ja będę przy stoliku. – odwróciła się i zniknęła w tłumie zostawiając chłopaka samego.
- Ała! – usłyszała męski głos szamocząc się bez celu
- To ty – uśmiechnęła się niedbale zerkając co chwilę na obijających się o nią ludzi
- Widziałem Cię z Dulce… - uśmiechnął się – znacie się?
- Chyba tak można powiedzieć – zachichotała skrępowana – Napisałam dla niej piosenkę… - postanowiła nie przeciągać..
- Naprawdę? – zdziwił się Pato
- Noo.. A wiesz co? – krzyknęła nie potrafiąc pohamować podekscytowania
- Co takiego?
- Ona będzie na jej płycie! – klasnęła w ręce i aż podskoczyła z radości nie zważając na to, jak było między nią a Patriciem od kilku dni.
- To niesamowite Vero! – Pato wziął ją w ramiona i podniósł najwyżej jak mógł. Nie potrafił pohamować swojej radości. Postawił ją na ziemię i oboje bardzo się zmieszali. Tymczasem na scenie pierwsze nuty zaczął grać zespół.
- Kiedy ją napisałaś? – Pato próbował opanować sytuację
- Dzisiaj… Taki nagły napływ weny…
Na scenę weszła Dulce a w raz z kolejnymi nutami granymi przez zespół Veronica zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, co piosenkarka ma zamiar zaraz zaśpiewać. Czułą się niesamowicie skrępowana biorąc pod uwagę fakt, że stoi w towarzystwie najprzystojniejszego mężczyzny na sali w dodatku wiedząc, że piosenka zaśpiewana przez Dulce będzie o nim.
- Chciałabym podziękować Veronice – zaczęła Dul – za tą niesamowitą piosenkę. Mam nadzieję, że nie będzie zła, że ją teraz wykonam. Dla niej…. I dla jej duszy… - dokończyła wyłapując wzrok Veronici spośród tłumu. Również Patricio spojrzał na Vero delikatnie pytając:
- Zatańczysz? - Nie mając odwrotu dziewczyna nie mogąc spojrzeć w jego karmelowe oczy skinęła tylko głową i położyła ręce na jego barkach po czym oboje zaczęli się delikatnie kołysać w rytm pięknej ballady. Patricio zamknął oczy i upajając się tym momentem zaczął wsłuchiwać się w słowa piosenki.
- Se que fui… ingenua y me senti… colgando mariposas en el cielo … y hoy estoy tentando al raz del suelo …
Fui … ingenua y devolvi … mi aire y hoy la vida es un desierto … por amarte al corazon abierto …
- Boże.. Veronica – chłopak automatycznie odskoczył od czerwonowłosej I spojrzał jej prosto w oczy – Ta piosenka jest o nas…
- Patricio… - wyszeptała tuż w usta chłopaka, gdyż ktoś właśnie popchnął ją w ramiona szatyna. Oboje poczuli dreszcze, ich spojrzenia spotkały się ze sobą pierwszy raz tak od kiedy nastąpiła ta cała afera z Vivianą. Nie wiedzieli co mają zrobić. Kilkusekundowe spojrzenie wydawało się ciągnąć wiecznie… To był ten moment, na który Patricio czekał od dawna… Zamknął oczy i wpił się w delikatne usta Veronici…
Widząc to , Dulce jedynie uśmiechnęła się ze sceny kończąc piosenkę. Na sali słychać było tylko szum gromkich braw…
---------------
Razem z muzyką skończył się ich pocałunek. Odsunęli się od siebie powoli. Veronica nie otworzyła oczu, nie potrafiła spojrzeć w oczy Patricia, który z kolei stał niesamowicie rozpromieniony. Szczęście dudniło mu w głowie i przemierzało każdy zakamarek jego ciała. Dziewczyna odważyła się otworzyć oczy i zatracając się we wzroku Patricia, miała ochotę się rozpłakać. Jedyne co potrafiła w tym momencie wykonać, to szybki obrót na pięcie i marsz w stronę loży jaką mieli zarezerwowaną.
- Szukałem Cię.. – wyszeptał zdezorientowany Mateo szepcąc jej do ucha
- Byłam w łazience – skłamała spoglądając na podchodzącego do stolika Patricia, który słysząc to „niewinne” kłamstewko uśmiechnął się triumfująco.
- Żałuj.. – kontynuował niczego nieświadomy brunet – Dulce zaśpiewała twoją piosenkę, wiesz?
- Naprawdę? – udała entuzjazm – To bardzo miło z jej strony… - wyznała nie mogąc opanować tych wszystkich myśli, które zamęczały jej umysł. Zerkała tysiąckroć na siedzącego naprzeciw Pata. Chłopak był w nią wpatrzony cały czas i każde jej minimalne spojrzenie sprawiało, że zaczynał na nowo wierzyć w swoje szanse.
- Vero, coś się stało? – zmartwiony Mateo pocałował Meksykankę w usta, co wywołało zimny dreszcz na ciele Patricia
- Po prostu… - nie wiedziała, w jaki sposób zbyć chłopaka – trochę źle się czuję.
- Może chcesz wyjść na zewnątrz.. – zaproponował a Veronica spojrzała na Patricia, który także wyczekiwał odpowiedzi
- Z chęcią – uśmiechnęła się i wyszła z brunetem z klubu. Patricio wypił na raz cały kieliszek tequili i delikatnie się skrzywił będąc na siebie ogromnie zły. Obserwując ich od jakiegoś momentu Paco przysiadł się do przyjaciela i z wyczekiwanie wpatrywał się w niego.
- Co? – krzyknął poirytowany Pato
- No nic… -powiedział jasny szatyn podpuszczając chłopaka
- Tak, dostaję szału za każdym razem, gdy widzę ich razem… - wykrzyknął – to chciałeś usłyszeć?
- Dokładnie to! – zaśmiał się Paco popijając drinka
- Ale wiesz co? – Patricio delikatnie uderzył pięścią w stolik – Przed chwilą się całowaliśmy… Rozumiesz?
- Wiem widziałem… - upił kolejny łyk drinka w taki sposób, jakby chciał powiedzieć coś przyjacielowi – I Mateo też widział…. Nie miał zbyt ciekawej miny…
- Co? – krzyknął zszokowany – I udawał przed nią takiego głupka?
- Najwidoczniej wie co robi…- Paco odstawił szklankę – Gdzie oni teraz są? – spytał się z niepokojem
- Wyszli na zewnątrz… - Kończąc Patricio zmarszczył czoło i momentalnie pobiegł w kierunku, w którym udali się Veronica i Mateo
- O co Ci chodzi? – krzyczała zszokowana dziewczyna próbując wydostać się z uścisku Matea
- Czemu ze mną pogrywasz? – krzyczał chłopak
- Nadal nie rozumiem o co Ci chodzi.. – mówiła przerażona próbując wyrwać się z rąk bruneta, który ściskał ją coraz mocniej
- Zostaw ją! – krzyknął wybiegający z klubu szatyn
- Przybiegł twój bohater… - Mateo zaśmiał się szyderczo. Veronica nie mogła uwierzyć, że w ramionach tego faceta czuła się tak bezpiecznie. Była przerażona zachowaniem Polaka i chciała, żeby ta szopka jak najszybciej się skończyła.
- Jednak moje pierwsze wrażenie było prawdziwe… - powiedział Patricio po czym nie wytrzymał i strzelił brunetowi w twarz. Czerwono włosa w tym czasie pobiegła po ochronę i powołując się na rodziców, kazała wyrzucić z imprezy bruneta. Gdy wróciła razem z ochroną do chłopaków, oni bili się już bez opamiętania. Ogromni faceci szybko ich rozdzielili a jeden z nich wyciągał Matea poza obszar klubu.
- O co wam chodzi? – Krzyczał oburzony całą sytuacją – To on na mnie napadł. – krzyczał widząc jak zapłakana Veronica wtula się w tors swojego byłego.
- Lepiej stąd spadaj koleś, jeśli nie chcesz, żebyśmy wezwali policję… - powiedział mu stanowczo ochroniarz a rozgoryczony brunet szybko się ulotnił
Nikt z przyjaciół nie zauważył, kto obok nich czaił się na tej hucznej imprezie. Między licznymi gośćmi salę przemierzał nie kto inny jak Viviana. Dziewczyna i tym razem miała przygotowany podły plan. Widząc jak Victoria i Pablo całują się namiętnie przy barze, szatynka wrzuciła niepostrzeżenie tabletkę do drinka bruneta. Chwilę potem oboje wzięli swoje szklanki i ruszyli w stronę swojej loży. Zauważyli zamieszanie jakie wytworzyło się nieopodal stolika. Patricio przyprowadził roztrzęsioną Veronicę, sam będąc nieźle potarganym.
- Co tu się stało? – krzyknęła Vico przytulając przyjaciółkę
- Mateo zobaczył jak ja i Vero się całujemy – spojrzał na dziewczynę jednak ona nie uraczyła go spojrzeniem – i wpadł w szał i zaczął szarpać Veronicę. Dobrze, że Paco uświadomił mi to wszystko, bo nie wiadomo do czego by się jeszcze posunął.. – Przyjaciele byli zszokowani relacją szatyna, jednak widok Veronici umacniał ich w przekonaniu, że to naprawdę mogło się zdarzyć
- Całowaliście się? – Pablo sącząc drinka wyszeptał do Patricia, który odpowiedział mu promiennym uśmiechem.
- Idziemy do łazienki – oznajmiła chłopakom Victoria – to może trochę zająć.
Dziewczyny zniknęły chłopakom z pola widzenia, a oni sami przysiedli się do dosyć smutnego Paca.
- Gdzie Selena? – zdziwił się Pato brakiem blondynki
- Tańczy tam gdzieś z jakimś fagasem… - powiedział widocznie poirytowany tym faktem szatyn zaczynając kolejnego drinka
- I co nic z tym nie zrobisz? – oburzył się Patricio
- Przepraszam, a co mogę zrobić? – powiedział zrezygnowany
- Słuchaj stary, ty chyba nie widzisz jak ta laska na Ciebie patrzy… - Pablo postanowił wesprzeć przyjaciela – Do cholery co ty wyprawiasz? – krzyknął – Traktujesz ją jak laskę na jedną noc…
- Whatever…. – powiedział i odszedł od stołu. Pablo ruszył za chłopakiem, jednak coś sprawiło, że zachwiał się na nogach. Otworzył oczy, które stały się nagle strasznie senne, wszystko się mu się rozmazywało, nie słyszał muzyki, nie kontaktował. Wsparł się na ręce, żeby nie upaść i usiadł na sofie.
- Co Ci jest? – krzyknął przestraszony zachowaniem kumpla Patricio
- Stary… - szepnął już całkowicie blady brunet – Coś jest nie tak….
- Dzwonię po karetkę… - krzyknął przyjaciel wyciągając telefon
- Nie… - sprzeciwił się Pablo – Nie przesadzajmy… - westchnął ciężko – Zamów mi taksówkę!
- Jesteś pewien? – krzyknął wybierając już numer
- Tak… - Patricio szybko zamówił taksówkę i pomógł przyjacielowi wydostać się z klubu. Zdawał sobie sprawę z tego, że coś dzieje się z Pablem nie tak. Nie mógł sam iść. Nogi uginały mu się, gdy szedł. Pomyślał, że Pablo ma objawy zażycia tabletki gwałtu, jednak to wydało mu się absurdalne. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego ile miał racji. Taksówka już na nich czekała. Patricio pomógł kumplowi do niej wejść, podał kierowcy adres i zapłacił.
- Jadę z tobą! – krzyknął bez namysłu z obawy o stan bruneta
- Nie… - powiedział – Dam radę. Lepiej leć do Victorii i powiedz jej wszystko…
- Ok… - westchnął niepocieszony Pato – Ale daj jakoś znać jak dojedziesz
- Nie ma sprawy… - wyszeptał
- W razie czego niech pan mu pomoże wejść.. – skierował słowa do taksówkarza po czym wbiegł do klubu. Wykorzystała to stojąca nieopodal Viviana, która szybko wskoczyła do taksówki i usiadła obok Pabla.
- Jestem jego dziewczyną… - powiedziała do zdezorientowanego kierowcy
- Victoria tak?
- Tak… - uśmiechnęła się podstępnie pod nosem po czym przytuliła bruneta
------------------------
Patricio wbiegł na salę w poszukiwaniu przyjaciół. Nie mogąc ich znaleźć udał się w kierunku damskiej łazienki, w której miały znajdować się dziewczyny. Stanął przed drzwiami i rozglądał się niepewny na wszystkie strony.
- Vero, Vicky jesteście tam? – krzyczał, jednak odpowiedział mu cichy szum spuszczanej wody. Nie patrząc na to, co robi otworzył drzwi z napisem Mujeres i rozejrzał się po wielkim, wykafelkowany pomieszczeniu.
- Aaaaa!! – krzyknęła jedna z dziewczyn po czym wybiegła z łazienki
- Patricio co ty tu robisz? – powiedziała oburzona jego obecnością Victoria
- Słuchaj! – wymamrotał roztrzęsiony
- Stało się coś? – za jego plecami pojawiła się Veronica. Patricio zerknął na nią delikatnie i spojrzał ze smutkiem na brunetkę
- Pablo nagle źle się poczuł… - zaczął widząc coraz bardziej przerażoną twarz dziewczyny – Zrobił się blady, nic nie widział i nie mógł sam iść…
- Coo??? – wyszeptała zszokowana Vico. Czerwonowłosa szybko podbiegła do przyjaciółki i przytrzymała ją, gdyż wydawało się, że słabnie.
- Gdzie on jest? – powiedziała Vero
- Chciałem zadzwonić po karetkę, ale mi zabronił…– powiedział Pato – wezwałem mu taksówkę i zapłaciłem kierowcy, żeby zaprowadził go do domu.
- Nie mogłeś pojechać sam? – krzyknęła z wyrzutem już trochę silniejsza Vico
- Nie pozwolił mi.. – powiedział – Kazał mi powiedzieć Ci o wszystkim..
- Jadę do niego… - powiedziała bez namysłu po czym wybiegła z łazienki
- Daj nam znać… - krzyknęła Vero jednak dziewczyna nie mogła już jej usłyszeć..
Patricio i Veronica spojrzeli się na siebie z troską. Mieli się dzisiaj świetnie bawić, mieli zapomnieć o wszystkich złych problemach a skończyło się wielkim dramatem. Najpierw pocałunek, potem afera z Mateo, sytuacja Seleny i Paca a teraz jeszcze Pablo. Tego chyba było za dużo.
- Chcesz już jechać? – spytał odgadując jej zamiary w tajemniczym spojrzeniu. Dziewczyna tylko kiwnęła potakująco głową i oboje wyszli z łazienki.
- Selena! – krzyknął rozwścieczony i już trochę pijany Paco łapiąc dziewczynę za nadgarstek i odciągając ją od seksownego blondyna, z którym spędzała ten wieczór. Dziewczyna spojrzała się na niego zszokowana jednak w głębi duszy była zadowolona reakcją chłopaka.
- Spadaj koleś.. – powiedział nieznajomy chłopak przyciągając ją do siebie z powrotem - Kim on jest? – szepnął do Seleny
- Jestem jej chłopakiem! – krzyknął rozwścieczony Paco. Selenę wmurowało, tak długo czekała na jakiekolwiek wyznanie z jego strony. Jednak nie można było powiedzieć, że była jakoś bardzo zadowolona.
- Paco, Selena – krzyknęła Veronica zauważając ich razem – Jak dobrze was widzieć…
- Coś się stało? – blondynka spojrzała na dziwnie wyglądającą siostrę
- Jakbyś nie zabawiała się z tym idiotą, to wiedziałabyś co się wydarzyło… - powiedział uszczypliwie Paco
- Nie kłóćcie się – wtrącił Patricio – Jedziemy już! Natychmiast!
- Ale ja nie chcę… - pisnęła Selena jak małe dziecko, które nie dostaje tego, czego pragnie
- Nie słyszałaś? Natychmiast! – krzyknął Paco łapiąc ją za rękę i pociągając siłą za sobą.
W trakcie mijania kolejnych pijanych ludzi Patricio tłumaczył skłóconej parce co stało się z Pablem. Oboje z Veronicą zdecydowali, że najlepiej będzie jak pojadą do domu. Wsiedli do limuzyny i od tego czasu żadne z nich nie odezwało się do siebie słowem. Jechali w ciszy spoglądając na siebie ukradkiem. Selena odwróciła się plecami do Paca, żeby uwydatnić swoją wściekłość. Z początku szatyn o szlacheckim pochodzeniu próbował łapać ją za rękę czy przytulać, jednak wszystkie jego próby zakończyły się fiaskiem. Limuzyna zatrzymała się przed willą dziewczyn. Selena wyleciała z niej jak strzała, szybkim krokiem zmierzając do salonu. Zaraz za nią wyskoczył Paco krzycząc żałośnie „Selena, Sel poczekaj”. Jednak w odpowiedzi otrzymał wściekłe westchnienia jakie wydawała z siebie blondynka. Veronica wysiadła z limuzyny i spojrzała na Patricia, który rzucając zwyczajne „Cześć” wyminął ją i poszedł w drugim kierunku.
- Nie wejdziesz? – spytała nie zdając sobie do końca sprawy z wagi swoich słów. Patricio stanął w miejscu i z opanowując entuzjastyczny uśmiech odwrócił się do Vero.
- Nie wiedziałem czy mogę… - odpowiedział w bezpieczny sposób
- Wiesz, że tak… - odrzekła delikatnym głosem. Ich spojrzenia jakby zawiesiły się w powietrzu. Wpatrywała się w niego wdzięcznym wzrokiem a on nie mogąc opanować swojego uśmiechu, spuścił głowę. – Poza tym…- zerknęła na wejście do domu słysząc dochodzące ze środka krzyki – Ktoś musi mi z nimi pomóc… - oboje uśmiechnęli się zawadiacko. Patricio pokazał jej ręką wejście i wszedł do domu sióstr tuż za Veronicą.
- Selena proszę… - zawodził smutnym głosem Paco nie zauważając, że Veronica i Patricio weszli do środka i z rozbawieniem zaczęli im się dokładnie przyglądać. – Powiedz mi czemu się tak złościsz…
- Nie wiesz? – krzyczała rozwścieczona Sel ciskając w niego poduszkami, które znajdowały się na stojącej obok sofie
- Nie mam pojęcia…. – wmawiał te brednie zarówno jej jak i sobie
- Czemu popsułeś mi wieczór?!- krzyknęła sprowadzając ich „rozmowę” na odpowiedni tor
- Jak to czemu? – tym razem to Paco oburzył się słowami blondynki – Tańczyłaś sobie z tym chłopakiem jak gdyby nigdy nic…
- A co może nie miałam prawa? – jej oburzenie sięgało histerii
- Nie! – krzyknął krótko podchodząc coraz bliżej niej
- A zapomniałam… - powiedziała sarkastycznie – przecież jesteś moim chłopakiem… - spojrzała na chłopaka, który miał poczucie, że sytuacja wymyka mu się spod kontroli – Szkoda tylko, że ja nie zostałam o tym poinformowana… - obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku schodów
- I tu Cię boli – wyszeptał jej na ucho łapiąc ją od tyłu i obejmując. Selena zaniemówiła i próbowała wyrwać się z objęć Paca, jednak chłopak okazał się sprytniejszy. Jednym gwałtownym ruchem obrócił drobniutką dziewczynę do siebie i wpił się w jej usta.
- Nie! – powiedziała stanowczo nie odwzajemniając pocałunku. – Co ty sobie wyobrażasz? – krzyczała na zdezorientowanego szatyna – Nie jestem jakąś pierwszą lepszą laską, która pojawia się na każde pstryknięcie palców!
- No przecież wiem, Seli… - próbował załagodzić całą sytuację delikatnym głosem
- Mimo tego traktujesz mnie jakby zależało Ci tylko na seksie ze mną! – powiedziała prawie ze łzami w oczach – Jak chcesz łatwej dziewczyny, to źle trafiłeś… - wykrzyknęła po czym szybko wbiegła po schodach.
Victoria już po raz kolejny pośpieszała taksówkarza. Bardzo bała się o swojego chłopaka, który nie dawał znaku życia, nie odbierał telefonów i sam też nie dzwonił. Miała najgorsze myśli, skoro silny, wysportowany facet nagle niemal traci przytomność i wszystkie zmysły poznawcze. Dojechali pod budynek. Brunetka pośpiesznie rzuciła kierowcy banknot i ruszyła w stronę klatki.
- Cholera nie odbiera… - zmartwiła się i nacisnęła guzik przy nazwisku jednego z mieszkańców apartament owca
- Tak? – spytał zaspany głos podnosząc słuchawkę i patrząc w domofonową kamerę.
- Proszę pana! Niech pan mnie wpuści – poprosiła obcą osobę zapłakana – Bardzo martwię się o mojego chłopaka a on nie odbiera…
- Wyglądasz na porządną dziewczynę – uśmiechnął się do niej przejęty – Wchodź! I jakby coś się stało, to dzwoń pod ósemkę.
- Dziękuję panu bardzo – powiedziała szczęśliwa do kamery i bez zawahania wbiegła do klatki. Victoria wsiadła do wielkiej windy i stopą wytupywała dziurę w podłodze. Usłyszała charakterystyczny dzwonek sygnalizujący dotarcie do celu i natychmiast wyszła z windy i podbiegła do drzwi mieszkania chłopaka. Wzięła głęboki oddech i złapała za klamkę. O dziwo drzwi nie były zamkniete…
- Pablo! – krzyknęła zszokowana, tak, że przyglądający się jej przez wizjer mężczyzna wybiegł z mieszkania i stanął tuż za nią widząc ten przerażający widok.
Na ledwo co przytomnym chłopaku siedziała szyderczo uśmiechająca się do nich, naga dziewczyna. Viviana miała rozmazaną szminkę, co na pierwszy rzut oka ewidentnie obrazowało namiętne pocałunki. Victoria w pierwszym momencie miała ochotę rozerwać Vivianę na malutkie części. Jednak szok i uginające się kolana nie pozwoliły jej na to. Stojący za nią i równie zszokowany mężczyzna złapał mdlejącą dziewczynę i wyprowadził ją z mieszkania. Wnosząc ją do swojego, gdzie już czekała jego żona.
- Co tu się stało? – spytała zerkając na omdloną brunetkę – później ci opowiem a teraz pomóż mi ją ocucić.
Viviana wstała z bioder Pabla i zaśmiała się w niebogłosy. Zamknęła drzwi i spojrzała na całkowicie nieprzytomnego Pabla.
- Boże… - chichotała – ja powinnam dostać za to Oskara.. – podeszła do lustra, by poprawić makijaż. Umalowała usta czerwoną szminką i zarzuciła na siebie ciuchy. Wzięła z komody torebkę i złożyła na policzku bruneta pocałunek, zostawiając czerwony ślad. – Miałam jej wysłać jej zdjęcia.. – zaśmiała się pod nosem zerkając na śpiącego chłopaka – Ale ta suka oszczędziła mi fatygi… - Zaśmiała się po czym wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami.
- C… co się stało? – wydukała Victoria marszcząc czoło z powodu zapachu alkoholu, który ją szybko wybudził.
- Zemdlałaś… - powiedział mężczyzna podając jej rękę i pomagając jej się podnieść. Spoglądając na jego twarz Victoria przypomniała sobie wszystko, co wydarzyło się przed kilkoma minutami, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Dziękuję za pomoc … - westchnęła z trudem wstając – Ale ja już muszę iść…
- O co to, to nie! – oburzyła się żona mężczyzny – Mąż Cię odwiezie…
- Nie… - uśmiechnęła się de niej w podziękowaniu za propozycję – I tak już wystarczająco Państwu przeszkodziłam…
- Nie ma odmowy… - powiedział stanowczo około 50-letni mężczyzna – Ubieram się i jedziemy. – Victoria uśmiechnęła się do niego szczerze i po kilku minutach siedziała z nim w samochodzie. Siedzieli w ciszy, wielkie krople deszczu waliły o szyby nowoczesnego samochodu. Po tym co się stało, ani ona, ani ten obcy mężczyzna nie wiedzieli, czy powinni cokolwiek powiedzieć. Mężczyzna zatrzymał się pod domem Veronici.
- To tu – uśmiechnęła się do niego zrozpaczona brunetka – Jeszcze raz dziękuję panu bardzo, za to, że mi Państwo pomogli…
- Przestań… - uśmiechnął się do niej dość zmęczony już mężczyzna – Myślę, że w naszej sytuacji, zrobiłabyś to samo. – Victoria zaczerwieniła się i pomachała odjeżdżającemu wybawicielowi. Dopiero teraz stojąc na deszczu uświadomiła sobie wszystko co się stało i zaczęła rozpaczliwie płakać. Czuła się tak upokorzona…
DING DONG
- Kto to może być o tej porze? – rzuciła w powietrze czerwono włosa zerkając na stojącego i ślepo patrzącego się w schody, smutnego Paca. Otworzywszy drzwi jej oczom ukazała się załamana i przemoknięta Victoria. Dziewczyna nie bacząc na nic wciągnęła ją za rękę, do suchego, ciepłego domu i przytuliła najmocniej jak potrafiła. Zauważając reakcję Paca, który wszystko widział, zaniepokojony Patricio wstał z fotela i podszedł do pozostałych.
- Niech pani przyniesie dużo ręczników i gruby szlafrok! – powiedział do służącej przechodzącej obok – Tylko błagam szybko! – Służąca zauważając w jakim stanie była Vico szybko pobiegła do schowka. Już po chwili podała chłopakowi trzy grube ręczniki i wielki szlafrok. Wszyscy weszli do salonu. Veronica pomogła Victorii zdjąć przemoczoną sukienkę, która uparcie trzymała się jej ciała. Już po chwili uporały się z niesfornym ubraniem i rzuciły je do miski właśnie przyniesionej przez służącą. Brunetka bez skrępowania rozpięła stanik i założyła wielki biały szlafrok, po czym zsunęła z nóg przemoczone stringi. Obwinęła sobie mokre włosy ręcznikiem i skulona usiadła na fotelu.
- Proszę – brunetka spojrzała na Paca, który podał jej kubek gorącej czekolady.
- Dziękuję, kochany jesteś…
- Opowiesz nam co się stało.. – spytała subtelnie Veronica przytulając się do roztrzęsionej dziewczyny
- Nie… - wyszeptała jej Vicky ze łzami w oczach. Bardzo chciała wyżalić się przyjaciołom, jednak wiedziała, że gdy opowie, co się stało, nie tylko ona będzie tu cierpieć, ale także dwie inne osoby, które chyba zdążyły się właśnie ze sobą pogodzić
- Victoria – powiedział Patricio z powagą siedząc na pufie naprzeciwko niej – Bardzo chcielibyśmy Ci pomóc. Jesteś naszą przyjaciółką i martwimy się o Ciebie.
- Nie mogę… - westchnęła zanosząc się płaczem – To w pewnym sensie dotyczy też was…
- Nas? – zdziwiła się Vero, również Patricio wpatrywał się w brunetkę zdezorientowany
- Coś się stało Pablo? – spytał przestraszony Paco
- Nie… - westchnęła i zaśmiała się przez łzy – On z pewnością ma się bardzo dobrze… - w pokoju zapadła cisza – Nakryłam go z Vivianą… kochali się….
Patriciowi pociekły łzy. Nie mógł uwierzyć, że ta ociekająca jadem żmija ukąsiła po raz kolejny.
- Już wiem jak się czułaś… - zwróciła się do przytulającej ją i bardzo bladej Veronici.
- To jest niemożliwe… - wyszeptał Paco
- Paco… - wydusiła z siebie Veronica – Idź po Selenę…
- Muszę?
- Natychmiast!
- Coś tu jest nie tak… - wyszeptał sam do siebie Patricio
- Co jest niemożliwe Pato ? – krzyknęła rozżalona Veronica – Przecież ich nakryła!
- Wiedziałam, że nie powinnam wam mówić… - Vico posmutniała jeszcze bardziej…
- Jak Pablo zareagował jak Cię zobaczył? – spytał się zamyślony szatyn – Przepraszam, że pytam, ale muszę wiedzieć… - podniósł głowę do góry a siedzącym naprzeciw dziewczynom ukazały się jego piękne, karmelowe oczy pełne łez. Victoria przełknęła ślinę
- W ogóle nie zareagował… - upiła łyk czekolady – Leżał… A Viviana siedziała na nim naga i śmiała się ze mnie… - zacisnęła mocno oczy
- A widziałaś jego twarz? – spytał się jakby rozwiązywał jakąś łamigłówkę
- Patricio! – wysyczała wściekła Veronica – Daj jej spokój…
- Nie widziałam… - wyznała Victoria
- Jasne… wszystko jasne… - powiedział sam do siebie
- Puk puk… - powiedział cicho Paco wchodząc do pokoju Seleny
- Czego chcesz? – wydukała zaskoczona widokiem chłopaka. Leżała na łóżku w bluzce na ramiączka i obcisłych bokserkach , słuchając głośnej muzyki lecącej z wielkich słuchawek jakie miała na głowie. Widząc, że Paco wszedł do pokoju zdjęła słuchawki i podniosła się na łokciach.
- Proszą, żebyś zeszła na dół.. – powiedział nieśmiało – To ważne…
- Powiedz im, że źle się czuję. – wstała i podeszła do swojej plazmy, wzięła w rękę pilot i wróciwszy na łóżko, włączyła telewizor.
- Sel… kotku… - powiedział do niej z żalem łapiąc ją za rękę , co sprawiło, że obojgu szybciej zaczęło bić serce. – Przepraszam za tą sytuację w klubie.. – powiedział wpatrując się w dziewczynę i wyczekując jej reakcji. Blondynka natychmiast wyłączyła telewizor i odwróciła się twarzą do smutnego szatyna.
- Ty nadal uważasz, że złościłam się z tego powodu? – powiedziała już dużo spokojniej
- Nie… - westchnął Paco – Po prostu musiałem od czegoś zacząć.. – Oboje uśmiechnęli się kącikami ust. – Przepraszam, jestem idiotą. – Przytulił dziewczynę – Sam nie wiem czemu Cię tak traktowałem… - powiedział odrywając się od niej i patrząc jej prosto w oczy – Po prostu bałem się wyznać Ci jak bardzo Cię lubię…. – w oczach Seleny zagościły łzy szczęścia
- To było takie trudne? – spytała żartobliwie i pocałowała chłopaka w usta
- Uwierz, że tak… - oboje zaśmiali się
- Ja też Cię bardzo lubię… - spojrzała mu prosto w oczy i oboje speszyli się jak małe dzieci
- Zróbmy to wszystko powoli… - przerwał dość długą ciszę Paco
- W jakim sensie? – spytała się Selena
- Nie śpieszmy się z rozwojem naszego związku… - spojrzał na zdezorientowaną dziewczynę – Rozumiesz?
- Chyba nie bardzo… - trochę posmutniała
- Po prostu nie chcę cierpieć jak…
- Veronica i Patricio… - dokończyła za niego uśmiechając się serdecznie
- Dokładnie… - westchnął i po chwili wstał z łóżka, Selena również to uczyniła – I jak Victoria…
- Powiedział ze zdołowaną miną
- Co się stało? – spytała wytrącona nagle z cudownego nastroju jasnowłosa
- Nie zgadniesz… - zaśmiał się rozpaczliwie pod nosem
- No mów…
- Nakryła Pabla i Vivianę w łóżku….
- Pierdolisz…. – krzyknęła zszokowana…
- Jest tutaj… - dziewczyna wybiegła po schodach a za nią ruszył szatyn
- Co jest jasne, Patricio? – zdziwiła się Veronica zauważając, że Paco i Selena właśnie zeszli na dół
- Hej… mała… - Selena przytuliła płaczącą Vico
- Cicho!- krzyknęła coraz bardziej zdezorientowana i sfrustrowana Vero – Mów dalej
- Widziałem Vivianę na przyjęciu… - powiedział seksowny szatyn wstając – Myślałem, że mi się wydaje, ale najwidoczniej nie…
- Do rzeczy… - powiedziała Vero
- Jeżeli dasz mi mówić, to Ci powiem…
- Victoria, czy był taki moment, kiedy odstawiliście swoje drinki i nie pilnowaliście ich? – zwrócił się do głównej poszkodowanej tego wieczoru
- Był… - powiedziała przypominając sobie namiętny pocałunek przy barze
- Super… - uśmiechnął się zadowolony – Przypomniałem sobie pewną sytuację… - kontynuował Patricio a wszyscy uważnie go słuchamy.. - Pamiętacie mojego byłego przyjaciela Tomasa? – spytał się
- Tego idiotę? – Veronica wzdrygnęła się na myśl o nim
- Dokładnie tego samego….
- Zawsze zastanawiałem się, czemu urwaliście kontakt…
- To nieważne… - wtrąciła Selena
- To bardzo ważne… - referował dalej a wszyscy zdziwili się po jego słowach – To dotyczy tego wieczoru, kiedy się pokłóciliśmy. Byłem z nim na imprezie. Od początku zachowywał się podejrzanie. Denerwował się a w oczach miał taką żądzę zwycięstwa, jaką pewnie nie raz widzieliście u Viviany. Przyszedł ze swoją dziewczyną, która nie chciała uprawiać z nim seksu. Byli ze sobą jakieś dwa miesiące, a on miał już tego dosyć. Jak się okazało wymyślił sobie przerażający plan.. – powiedział – Gdy dziewczyna poszła do łazienki, on zamówił jej drinka z colą i wrzucił do niego tabletkę. Jak się potem okazało to była tabletka gwałtu.
- Rozumiem, że o to się pokłóciliście.. – powiedziała niezaciekawiona Veronica – Ale co to ma wspólnego z Pablem.
- Wszystko! – krzyknął tak, że wszyscy podskoczyli – Pablo miał identyczne objawy jak ta dziewczyna. Karina, gdy wstała niemalże upadła. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa tak, że nie mogła sama chodzić, wszystko przed jej oczami się rozmazało, całkowicie ją zamroczyło, aż po jakiejś pół godzinie zemdlała. Wy tego nie widzieliście, ale to było identyczne z tym jak zachowywał się Pablo dokładnie w takim samym odstępie czasowym od wypicia drinka. Od razu o tym pomyślałem, ale wydało mi się to niemożliwe… Ale teraz… - urwał swoją myśl
- Jasne - wstał oburzony Paco – Viviana niepostrzeżenie wrzuciła mu tabletkę gwałtu do drinka, a gdy Pablo pojechał sam do domu, musiała go śledzić i bez najmniejszego problemu wykorzystała go. To oczywiste!
- Dokładnie! – Patricio przybił przyjacielowi piątkę
- Wszystko fajnie… - westchnęła Victoria – Ale niby czemu miałaby to zrobić?
- Ona się mści – krzyknął Paco – Wyrzuciliśmy ją z naszej paczki z hukiem, a ona po prostu się mści. Dowiedziała się, że Veronica i Patricio są razem i nie pozwoliła im się długo nacieszyć swoim szczęściem… - oboje spojrzeli się na siebie zrozpaczonym wzrokiem – Teraz zorientowała się, że ty jesteś z Pablem i zrobiła dokładnie to samo. Nie rozumiecie? Te dwa zdarzenia miały miejsce w zbyt krótkim odstępie czasowym.
- Wydaje mi się, że on może mieć rację… - Selena wsparła chłopaka i przekonująco spojrzała na dziewczyny
- Pamiętacie, jak przeraziła nas swoją wypowiedzią o pożądaniu? – przypomniał im – Powiedziała : „dla mnie to jest jak narkotyk, który podaję swoim ofiarom.” Pamiętacie?
- Tak – powiedzieli wszyscy
- Nie wiem… - westchnęła Veronica – Patricio naprawdę możesz mieć rację.
- Jest jeden sposób, w jaki możemy to potwierdzić?
- Jaki? – zaciekawiła się Veronica
- Musisz mi pomóc Paco. – zwrócił się do chłopaka – Wykryje to badanie moczu, tylko musimy to zrobić szybko.
- Jedziemy! – Krzyknął Paco, po czym oboje szybko wyszli zostawiając zafrasowane dziewczyny same..
---------------------
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:44 :51 , 14 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
To walenie do drzwi, które rozlegało się w przytoczonym wcześniej apartamentowcu zbudziło wszystkich w całym budynku prócz tego najbardziej zainteresowanego. Chłopcy zaniepokoili się brakiem reakcji ze strony przyjaciela, jednak z pomocą przyszedł im nie kto inny jak przyglądający się im 50-sięcioletni mężczyzna.
- Myślę, że drzwi są otwarte – powiedział zaspany mężczyzna ku zaskoczeniu Patricia i Paca
- Tak? – zamajaczał niepewnie Pato
-Od kiedy wyszła stąd ta bezczelna szatynka, nie słyszałem żadnego ruchu w tym mieszkaniu, a wiecie, to blok, ściany są bardzo cienkie, słychać przez nie wszystko… - uśmiechnął się pod nosem sąsiad bruneta
- Na pewno mówi o Vivianie – Paco szturchnął chłopaka po czym Patricio złapał za klamkę i uchylił nieśmiało drzwi
- Chłopcy – powiedział mężczyzna do znikających za drzwiami postaci
- Tak? – obaj zatrzymali się niepewni
- Victoria… Jak ona się czuję? – spytał zatroskany
- Jest u naszej przyjaciółki, już wszystko w porządku… - uśmiechnął się Paco zdając sobie sprawę kim jest stojący naprzeciw nich mężczyzna. To on pomógł Victorii. – Dziękujemy, że Państwo się tak nią zajęli, jest dla nas jak siostra.
- Nie ma sprawy – odrzekł mężczyzna – załatwcie tego skurwiela… - powiedział do tej pory łagodny mężczyzna… - ja bym mu tego nie podarował – po czym wszedł do mieszkania i zaklinował drzwi.
Chłopacy patrzyli jeszcze przez chwilę na zamknięte drzwi z minami, które wskazywały bezdenną pustkę.
- Pablo. –powiedział Pato do kolegi, który przytakująco kiwnął głową. Weszli ponownie do mieszkania i nie zaglądając nawet do sypialni, zauważyli roznegliżowanego Pabla leżącego na salonowej sofie. – Miałem rację… - szepnął pod nosem Patricio.
- No i co teraz? – spytał bezradny Paco – Zmuszamy go do sikania czy…
- Dzwonimy po karetkę! – przerwał mu nie wahając się Patricio. Szatyn wyjął z kieszeni komórkę i wykręcił krótki numer.
- Klinika doktora Suareza! – powiedziała serdecznym głosem jakaś starsza kobieta – W czym mogę pomóc?
-Dobry wieczór. – powiedział spokojny Patricio – Mam duży problem i podejrzewam, że potrzebuję karetki..
- Mówże chłopcze o co chodzi? – powiedziała zdenerwowana pielęgniarka
- Chodzi o to, że mój przyjaciel leży nieprzytomny u siebie w domu i nie mam pojęcia co mam zrobić. – z Patricia zszedł cały spokój a na jego miejsce wkroczyła wyczuwalna histeria
-Czy panowie są po jakiejś imprezie?
- Tak… - szepnął zdenerwowany Pato
- A może chłopak się po prostu upił i mocno śpi? – zaproponowała kobieta jednak ta opcja nie wchodziła w grę
- Słucham? – Patricio wyraźnie się oburzył – Chłopak wypił może ze dwa słabe drinki. To była oficjalna impreza. Po chwili źle się poczuł. Opadł z sił, stracił ostrość wzroku, nie mógł się ruszać ani mówić. Sam wrócił do domu, przyjechaliśmy sprawdzić jak się czuje a on jest całkowicie nieprzytomny – krzyczał rozwścieczony Patricio, na co Paco zmarszczył ze zdziwieniem czoło – Są państwo prywatną kliniką, której jestem wpływowym klientem, mój ojciec przyjaźnił się z doktorem Suarezem, a teraz, gdy potrzebuję Państwa pomocy, to muszę się tłumaczyć! – krzyczał rozwścieczony, jednak zdając sobie sprawę ze zbyt ostrej reakcji wziął głęboki oddech i jak gdyby nigdy nic powiedział nagle – Uważam, że podano mu tabletkę gwałtu… Potrzebuję pomocy… Błagam…
- Yyyy… Tak.. – odparła trochę spłoszona pielęgniarka – Już wysyłam karetkę… - oznajmiła – Na jaki adres?
- Mario Gonzaleza 83 przez 9 – wypowiedział jednym tchem zdenerwowany chłopak
- Pięć minut… - powiedziała pielęgniarka, po czym chłopak się rozłączył
- Wszystko ok? – spytał ze zdziwieniem Paco
- Ta.. – odparł Pato na chwilę zwieszając głowę. Jednak kilka sekund później potrząsnął głową i spojrzał stanowczo na Paca. – Idź do jego garderoby i przynieś jakieś czyste bokserki i jasną koszulkę. – krzyknął – Trzeba go ubrać przed przyjazdem karetki.
- Mamy go ubrać? – zdziwił się spoglądając na nagiego, przykrytego do połowy kołdrą chłopaka
- Jakbyś nie widział go nago… - powiedział poważnym głosem Patricio po czym zabrał się do ścierania śladów pomadki z policzka kolegi. Po chwili przyszedł Paco. Z pomocą kolegi szatyn szybko ubrał bruneta i ogarniając z grubsza salon usiadł czekając na karetkę.
Po chwili dobiegł ich dźwięk pukania do drzwi. Oboje ruszyli z miejsca i otworzyli sanitariuszom, którzy ujrzawszy Pabla od razu pobiegli w jego kierunku.
- Jak długo on tu tak leży? – spytał jeden z medyków
- Myślę, że jakoś od dziewiątej… - powiedział Pato, który był najbardziej zorientowany w sytuacji
- Jest jedenasta – powiedział sanitariusz marszcząc czoło - Musimy go natychmiast zabrać i zrobić badania… - oznajmił wstając od Pabla i zwracając się do dwójki przyjaciół.
- Muszę panu coś ważnego powiedzieć… - zatrzymał mężczyznę Patricio
- Tak? – spytał się zaskoczony lekarz
- Widziałem kiedyś dziewczynę, której podano tabletkę gwałtu – szatyn przeszedł do sedna – miała identyczne objawy jak Pablo po wypiciu tego nieszczęsnego drinka..
- Od razu o tym pomyślałem – powiedział lekarz – Miałem styczność z kilkoma takimi przypadkami, dlatego musimy szybko zareagować, by wiedzieć, czy to na pewno to.
- Sprawdzicie to? – spytał się Paco
- Tak – odparł uśmiechnięty doktor – jego krew da nam odpowiedź…
- Pojedziemy za wami – powiedział Patricio
- Nie chłopcy… - powiedział im mężczyzna – Klinika jest teraz zamknięta dla odwiedzających, niestety to nie jest szpital.. A myślę, że chłopak nie jest w takim ciężkim stanie, że coś mu grozi. Wyśpijcie się, weźcie jego rzeczy i przyjedźcie rano, dobrze?
- Skoro Pan tak uważa to dobrze… - Pato uścisnął mu rękę
- Rano będzie już wszystko jasne, będą wyniki badań, wtedy się wszystkiego dowiemy.. – mężczyzna skinął do nich głową na pożegnanie po czym wyszedł z mieszkania omijając przejętych sąsiadów swojego pacjenta.
- Co mu się stało? – spytała starsza Pani w nocnej koszuli, której widok zniesmaczył Patricia i Paca
- Stracił przytomność… - powiedział Paco
- Wiem, że Państwo nam dużo pomogli z Victorią, dlatego o tym Państwu powiem, żebyście nie mieli złego zdania o Pablu. W końcu jesteście jego sąsiadami – powiedział im cicho Pato – Tylko proszę nie mówcie o tym nikomu. – poprosił grzecznie
- Oczywiście – przytaknął zdezorientowany mężczyzna
- Pablo stracił przytomność po tym jak zaaplikowano mu tabletkę gwałtu. – sąsiedzi otworzyli oczy z wrażenia – Tą dziewczyną, którą pan widział była nasza była przyjaciółka Viviana, która chciała uwieść Pabla i dlatego mu ją podała. Mając nadzieję, że na wieść złego stanu Pabla przyjdzie do niego Victoria, którą Państwo mieli okazję poznać, postanowiła go wykorzystać. Niestety jej plan się powiódł. Na szczęście Victoria dowie się o niewinności swojego chłopaka, szkoda tylko, że Pablo na tym ucierpiał.
- Ojej – kobieta złapała się za głowę – Co za podłość!
- Nie widziałaś jej bezczelnej twarzy – rzekł mężczyzna do swojej żony
- Niestety musimy Państwa przeprosić. – odrzekł delikatnie wypraszając namolnych już sąsiadów – Musimy spakować jego rzeczy i jechać.
- Rozumiemy. –odparł mężczyzna – Dobranoc – oboje pożegnali się i wyszli z mieszkania.
- Myślałem, że już nie wyjdą.. – odsapnął Paco
- Ja też… Leć do łazienki po pastę, szczoteczkę i jakieś kosmetyki, ja biorę torbę i ciuchy. – Oboje rozeszli się do różnych miejsc apartamentu po raz pierwszy tak naprawdę go zwiedzając. Patricio wziął chłopakowi bieliznę, jeansy, koszulkę, bluzę i buty. Chwile potem przyleciał Paco ze wszystkimi niezbędnymi kosmetykami.
- Mam jego portfel i telefon, wziąłem też dwa ręczniki – powiedział młody szlachcic
- Super.. całkowicie o tym zapomniałem. – Patricio uśmiechnął się do kolegi w geście podziękowania , po czym wziął klucze z szafki, zgasił światło i po wyjściu zamknął mieszkanie na trzy spusty.
Paco i Pato szybko dotarli do domu sióstr bliźniaczek w którym panowała nadzwyczajna cisza. Bez pukania otworzyli drzwi i weszli do środka. Światło było pogaszone, wiec przez chwilę pomyśleli o tym, czy nie lepiej by było gdyby poszli do własnych domów, jednak coś zatrzymywało ich w tym miejscu. Po chwili dojrzeli w kuchni światło i nie patrząc na nic udali się w tym kierunku. Wchodząc zauważyli Veronicę siedzącą przy kubku gorącej herbaty.
- Jesteście – uśmiechnęła się nieco zafrasowana dziewczyna – Co to za torba?
- To rzeczy Pabla – powiedział nieśmiało Patricio – musimy je zawieść jutro do szpitala
- Cooo? – krzyknęła dziewczyna – Pablo jest w szpitalu?
- Dokładniej w klinice Suareza, ale spokojnie – Pato pocieszył ją ciepłym spojrzeniem – Pojechał tylko na badania, pobiorą mu krew i zobaczymy… - spojrzał jej głęboko w oczy – może okaże się, że mieliśmy rację.
- Gdzie reszta? – ku uciesze Vero, Paco przerwał tą niezręczną sytuację
- Vicky śpi u mnie a Selena chyba jest u siebie, ale pewnie jeszcze się nie położyła.. – puściła oczko do chłopaka, który trochę skrępowany ruszył w kierunku schodów – Paco…
- Tak? – spytał zaskoczony
- Fajnie was widzieć razem… - uśmiechnęła się
Zostali sami. Veronica i Patricio. Stopień skrępowania po dzisiejszym dniu sięgał zenitu.
- Co za dzień… - Patricio przerwał ciszę naturalnym westchnieniem. – Nie masz wrażenia, jakby od kilku dni doba miała po 100 godzin? – zaśmiał się z lekka rozpaczliwie
- Dokładnie. – odparła dziewczyna przewracając niespokojnie oczami - Tyle się dzieje… Patricio… - odważyła się zacząć . Chłopak wpatrywał się w nią tymi swoimi magicznymi oczami oparty o kuchenny stół. I to właśnie spłoszyło dziewczynę. -… Masz ochotę na coś do picia? – zrobiła głupią minę
- Co? – zdziwił się cicho Patricio widząc, że zamiary Veronici były inne – Chodzi Ci o herbatę?
- No nie wiem cokolwiek…. – dziewczyna oblała się czerwonym rumieńcem
- Szczerze? – powiedział trochę kusicielsko – To mam ochotę na wino – uśmiechnął się
- Ok – oboje wstali i ruszyli w kierunku salonowego barku – Tak naprawdę to jak najbardziej na to zasłużyłeś..
- Ja? – spytał zaskoczony jej wyznaniem. Oboje stanęli koło siebie i zaczęli się niezręcznie na siebie patrzeć
- Tak.. – powiedziała Vero – w końcu tyle zrobiłeś dla Pabla.
Czerwonowłosa przeklinała się w środku, że nie potrafiła podziękować Patriciowi za to, że ją uratował, nie potrafiła podziękować mu za ten pocałunek, którego przecież tak pragnęła. Chłopak wyczuwał jej obawy, jednak sam też nie potrafił porozmawiać z nią o tym wszystkim, co się zdarzyło.
- Napijesz się ze mną? - powiedział sięgając po kieliszki, uzyskał pozytywną odpowiedź. Veronica wzięła wino i korkociąg i oboje usiedli obok siebie na kanapie. Upili łyk wina i spojrzeli na siebie pytająco.
- Tak naprawdę, to jeszcze za coś innego powinnam Ci podziękować. – odważyła się zacząć
- Za co? – spytał, chociaż znał odpowiedź
- Za to, że mnie uratowałeś.. – spojrzała się na niego ze łzami w oczach, po czym delikatnie dotknęła jego dłoni – naprawdę nie wiem, co by się stało, gdyby nie ty Patricio… - Słowa Vero strasznie poruszyły Patricia.
- Chodź.. – wyciągnął ręce, a Vero po krótkiej chwili wahania wtuliła się w niego i rozpłakała się jak dziecko – Proszę nie płacz… - gładził ją po głowie
- Dziękuję Pato – wyszeptała Veronica
- Zawsze będę przy Tobie… - powiedział czule po czym dziewczyna oderwała się od niego i spojrzała się na chłopaka
- Czemu to powiedziałeś…
- Bo tak czuję… - wyznał – nawet jak nie będziesz chciała mieć ze mną nic wspólnego, zawszę będę Cię chronił..
- Zawsze będę mogła na Ciebie liczyć?- zapytała go nieśmiało
- Zawsze… - powiedział zbliżając swoją twarz do dziewczyny. Zamknął oczy i delikatnie ją pocałował. Zszokowana jego ruchem Veronica po chwili zastygnięcia, odwzajemniła pocałunek. Chłopak objął dziewczynę wsuwając delikatnie rękę pod jej sukienkę, której nie zdążyła jeszcze zdjąć. Oderwali się od siebie na chwilę i spojrzeli się sobie głęboko w oczy. Patricio dostrzegł w jej oczach rozpacz i szczęście jednocześnie. Widział, że dziewczyna walczy ze sobą i nie chciał jej do niczego zmuszać, nie chciał napierać na nią w podjęciu decyzji. Veronica nie wahała się jednak długo. Z utęsknieniem wpiła się szaleńczo w jego rozpalone usta. Chłopak z powrotem wsunął swoją dłoń pod jej sukienkę i gładził delikatnie jej udo przyprawiając dziewczynę o dziwne dreszcze.
- Chodźmy do Ciebie.. – wyszeptał w transie całując jej szyję
- Nie możemy…- wysyczała z rozkoszy – Victoria tam jest…
- To zostaniemy tutaj… - uśmiechnął się pod nosem .
Zsunął dziewczynę niżej pod siebie i sam ułożył na niej swoje ciało. Veronica całując go natarczywie, ściągnęła z niego skórę i koszulkę. Ich pocałunki z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej namiętne. Ich wargi były nabrzmiałe i bordowe od ciągłego wsysania się w nie i gryzienia. Ich języki natomiast walczyły ze sobą w jednych z najbardziej zapierających dech w piersiach zawodach. Veronica nagle wstała ku zdziwieniu rozpalonego Patricia. Stanęła naprzeciwko niego i wzrokiem sprawiła, że chłopak stanął tuż przed nią. Czerwono włosa odwróciła się a Pato delikatnie rozsunął jej na plecach zapięcie sukienki. Dziewczyna zrzuciła ją z siebie jednym gwałtownym ruchem i ku zdziwieniu Patricia stanęła przed nim w samych stringach…
Zadowolona i dumna z siebie Viviana wróciła do domu i od razu udała się do barku by wziąć coś mocnego. W końcu musiała uczcić tak ogromny sukces, bo co mogło tu pójść nie tak. Nie przypuszczała, że Patricio mógł się wszystkiego domyślić, że właśnie robią Pablowi badania. Dla niej to był moment zwycięstwa Viviany de la Cuore i nic nie mogło jej w tym przeszkodzić. Nic oprócz napalonego ojczyma.
- Czego chcesz? – powiedziała widząc ojczyma rozpinającego rozporek. Nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia
- Myślę, że tego, czego oboje chcemy.. – powiedział po czym rzucił się na nią
- Zostaw mnie… - mówiła lekceważąco
- Bo…? – podpuszczał ją obłapiając jej ciało
- Bo zacznę krzyczeć i matka usłyszy… - powiedziała poirytowana reakcją mężczyzny. W sumie nie miała nic przeciwko Pedrowi, uwielbiała go kusić i kochać się z nim, jednak dziś wolała w samotności upajać się swoim zwycięstwem.
- Nie ma jej… - wyszeptał jej do ucha całując jej szyję
- Pedro – krzyknęła odsuwając młodego ojczyma od siebie – Ja już nie mam na Ciebie ochoty.. – powiedziała pobłażliwie –Zapomnij o tym i daj mi spokój… - wstała, upiła łyk mocnego drinka, poprawiła swoją krótką sukienkę naciągając ją lepiej na tyłek i machając nim przed głową Pedra odeszła. Jednak niezbyt daleko.
- Nie po to dałem wolne całej służbie, żebyś mnie teraz chociaż nie obsłużyła… - powiedział kąśliwie zatykając jej usta. Objął ją od tyłu nie patrząc na sprzeciwy dziewczyny, która panicznie wgryzała się zębami w jego dłoń.
- Ałaa… - syknął z bólu , jednak nie puścił jej. Po raz pierwszy w jej oczach zawidniał strach. Jej błękitne tęczówki zdawały się krzyczeć. Mężczyzna wziął ją na ręce i siłą zaniósł do swojego pokoju.
- Zróbmy to – powiedziała niepewnie. Viviana pomyślała, że lepiej będzie, gdy zgodzi się na seks z nim, nawet dla własnej przyjemności, niż on miałby ją do niego zmusić
- Teraz mnie o to prosisz? – powiedział mężczyzna, który miał dość jej gierek – Teraz to ja tu rządzę, a ty nie masz nic do gadania… - wciągnął ją do swojej sypialni, tam zauważyła cztery chusty przywiązane do każdej z metalowych rurek. Położył ją na łóżku i przy pomocy siły przywiązał jej ręce i nogi każdą z chust. Viviana poddała się jego gierce, doceniając jego żądzę. Podobało jej się to, że w końcu zobaczyła w mężczyźnie prawdziwego faceta, a nie skulonego u jej nóg pieska. Podobało jej się to, że traktował ją tak szorstko. Mimo złych zamiarów Pedra, podniecał ją jeszcze bardziej niż kiedyś. W miejscu przerażenia pojawiła się ekscytacja.
- Jesteś złą dziewczynką.. – wyszeptał całując jej szyję . Podarł jej delikatną sukienkę na pół i zdjął z dziewczyny, tak samo było z jej bielizną. Z każdym ruchem Pedra Viviana czuła się coraz bardziej podniecona. Rozkoszowała się każdym dotykiem ojczyma, każdym jego pocałunkiem, aż do momentu gdy ten w nią wszedł. Dziewczyna poczuła ból. Chociaż starała się tego nie okazywać każdy ruch ojczyma sprawiał jej niewielki ból. Mimo całej przyjemności jaka towarzyszyła jego ruchom, doznania te były po prostu bolesne. Każdy ruch Pedra był gwałtowny, silny, mocny. Mężczyzna trzymał jej uda i rozkoszował się widokiem Viviany. Mimo tego, że na jej twarzy gościła przyjemność, Pedro dostrzegał w tym momencie swoją przewagę. Zrobił jeszcze kilka ruchów, po czym skończył łącząc się z Viv jednym gwałtownym ruchem.
- Okej… - wyszeptała dziewczyna – rozwiążesz mnie już?
- Tak… - mężczyzna zaczął rozwiązywać Vivianę, a gdy ona chciała wyjść, złapał ją od tyłu, obejmując ręką jej brzuch i wyszeptał – Myślisz, że to koniec? – po czym popchnął dziewczynę na łóżko i uzmysławiając jej już swoją władzę, oboje oddali się namiętnemu stosunkowi.
Tymczasem kilka przecznic dalej sprawy nabierały innego przebiegu.
- Jesteś pewna? – wyszeptał niepewnie napalony Patricio
- Czego? – spytała się czując jakby ktoś wylał jej na głowę wiadro zimnej wody
- Tego, że chcesz ze mną uprawiać seks… - powiedział spoglądając na jej nagi brzuch i piersi – Nie chcę, żebyś przespała się ze mną z samej wdzięczności…
- Patricio… ja…. – Veronica poczuła wstyd. Złapała leżącą obok poduszkę i skulona usiadła i zakryła się nią – przepraszam.. – jęknęła a z jej oczu spłynęła łza.
- Nie przepraszaj… - przytulił półnagą dziewczynę – To i tak wszystko moja wina.
Veronica spojrzała się na chłopaka niepewnie. Oboje mieli na siebie wielką ochotę, jednak pomiędzy nimi stało coś, co uniemożliwiało im cieszyć się gorącem swych ciał. Pato przytulał ją nagą, ona wtulała się w jego nagi tors. Było im ze sobą w tym momencie bardzo dobrze.
- Wiesz… - wyszeptała dziewczyna – że ja nie mogę do Ciebie wrócić… - Patricio oszalał z bólu, gdy usłyszał te słowa – Gdybym była na miejscu Victorii, to nawet bym się nie wahała.. – spojrzała mu głęboko w oczy…
- Ale teraz się wahasz… - dokończył za nią z rozdzierającym jego duszę i umysł bólem
-Nie tyle waham, co boję.. – powiedziała dziewczyna. – Gdyby nie afera z Mateo, to teraz pewnie z nim spędzałabym tę noc.. – powiedziała gorzko
- Czemu o nim wspominasz? – oburzył się Pato – Nie pamiętasz już jak Cię potraktował
- Zrobił to, bo widział nasz pocałunek… - tłumaczyła go czerwono włosa
- Nie wierzę w to co słyszę – wydarł się Patricio – oszalałaś?
-Nie nie oszalałam.. – krzyknęła Veronica – Po prostu jest wytłumaczenie na to co się stało…
- Bronisz go…. – powiedział już spokojniej – Dla mnie tu nie ma najmniejszego wahania, już wybrałaś…
- Patricio – powiedziała widząc, jak chłopak zbiera z ziemi swoje rzeczy – To nie tak… - dodała czując się winna tej całej sytuacji
- Chłopak o mało co Cię nie uderzył, znasz go 2 dni i ty go bronisz, a mnie? Mnie potraktowałaś jak śmiecia.. rozumiesz… - powiedział ze łzami w oczach nie zauważając jak przyglądają mu się trzy osoby stojące na schodach
- Pato… - dziewczyna podeszła do niego owinięta w cieniutki koc – Ty nie rozumiesz…
- Bardzo dobrze rozumiem… - odrzekł po czym wyszedł z jej domu. Do załamanej Veronici zbiegła trójka przyjaciół.
- Co tu się stało? – krzyknął Paco – Czemu jesteś nago? – zaśmiał się
- Ojj. Sprawy wymknęły się spod kontroli – dziewczyna spojrzała na niego żałośnie i ruszyła w stronę sofy
- Uprawialiście seks? – spytała zszokowana Vico
- Nie…. To znaczy.. O mało co nie…
- Nie mów mi, że powiedziałaś Patriciowi, że chcesz wrócić do Matea… - dodała oburzona tym, co słyszała wcześniej brunetka
- Nie powiedziałam… - cała trójka spojrzała na nią ze złością – ale chyba dałam mu to do zrozumienia…
- Vero… - krzyknęła trójka przyjaciół…
----------------------------------
Po wczorajszych aferach pozostało tylko senne wspomnienie. Veronica, Vivtoria, Selena i Paco dopiero co zaczynali rozbudzać się z ciężkiego snu, gdy w całym domu zaczął rozbrzmiewać natarczywy dzwonek.
- Kto to może być? - wymamrotała Vero do przecierającej obok oczy Vico
- Pójdę sprawdzić... - wstała z łóżka w słodkiej piżamce i nasunęła na stopy liliowe, puchowe kapcie, po czym mało energicznym ruchem zeszła po schodach. - Już idę! Już idę! - krzyczała, słysząc w swojej głowie upierdliwy dzwonek.
- Cześć... - powiedział Patricio, ku zdziwieniu Veronici, po czym z obojętną twarzą wyminął ją i wszedł do środka. - Śpicie jeszcze? - powiedział zerkając na strój czerwonowłosej
- Co? Tak... - powiedziała zadowolona z widoku szatyna
- No to pójdę ich obudzić, jeśli chcą jechać po Pabla... - powiedział obojętnie po czym odwrócił się w kierunku schodów.
- Poczekaj! - szepnęła tuż za jego plecami - Czy nie możemy porozmawiać o wczorajszym wieczorze...- Chłopak odwrócił się w jej kierunku i spojrzał w jej czekoladowe oczy. Sam patrzył na nią z wielkim żalem, tęsknotą, namiętnością...
- A jest o czym? - odparł dotykając subtelnie jej twarzy wierzchem dłoni, po czym umiejscowił ją za uchem Vero
- Ty mi powiedz... - wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. W tym momencie była gotowa na wszystko.
- Chciałbym, żeby to wszystko nigdy się nie wydarzyło... - powiedział z bólem odsuwając się od Veronici
- O czym mówisz? - spytała czując jak grunt osuwa się jej spod nóg - O tym, co stało się z Vivianą? - spojrzała na niego ze łzami w oczach po czym podeszła do niego kładąc swoje dłonie na jego torsie - Wczoraj dużo myślałam przed zaśnięciem... Zastanawiałam się, co zrobiłabym w twojej sytuacji... - oboje złączyli się w głębokim spojrzeniu - i nie wiem czy nie postąpiłabym tak samo... - Veronica opuściła głowę - Wybaczyłam Ci Patricio... - powiedziała to podnosząc ku niemu swoją piękną buźkę z chęcią obdarowania go utęsknionym pocałunkiem...
- Poczekaj... - powiedział odsuwając się od dziewczyny - Bardzo się cieszę, że mi wybaczyłaś... O to mi chodziło... - westchnął
- Ale? - Veronica podniosła ku niemu swoje rozczarowane oczy
- Po prostu nie wiem, czy nasz związek ma sens.... - powiedział sam siebie raniąc - Miesiącami spotykaliśmy się potajemnie, czując, że między nami jest coś więcej niż zwykły seks, jednak, gdy spróbowaliśmy... po prostu nie wyszło...
- Czyli co, to definitywny koniec? - powiedziała zasmucona Veronica - Nie chcesz mieć ze mną już nic do czynienia?
- Nie dokładnie o to mi chodziło... - powiedział przysuwając się do dziewczyny z zalotnym uśmiechem
- Czyli co? - spytała kompletnie skołowana
- Zacznijmy od nowa... To znaczy... Od momentu, gdzie umawialiśmy się tylko na seks... Nic zobowiązującego... Jeśli się zgodzisz... - Spojrzał na nią niepewnie
- Chcesz, żeby było tak, jak w trakcie trwania ViP? - powiedziała zaskoczona jego propozycją
- Dokładnie...
- I umawiamy się też z innymi? - powiedziała ze skwaszoną miną
- Nie musimy, ale jeśli chcesz...
- A ty chcesz? - Ich ciała z każdym słowem znajdowały się bliżej siebie
- Ymmm - pokręcił przecząco głową po czym zagłębili się w namiętnym pocałunku niezależnych kochanków.
- Czy to, co zdarzyło się wczoraj mi się przyśniło? - powiedział zaskoczony widokiem całującej się pary Paco. Towarzyszące mu dziewczyny również wyglądały na zaskoczone. W ich kierunku obróciła się wyrwana z pocałunku dwójka delikatnie się rumieniąc? - Czy powiedziałem to za głośno? - szepnął do Seleny
- Yhym... - przytaknęła po czym pociągnęła chłopaka na dół
- Jesteście razem? - spytała się ni stąd ni zowąd Victoria
- Nie... - uśmiechnęła się szczęśliwa Vero
- Jesteśmy Ninos Sin Control... - zaśmiał się obejmujący ją szatyn, a z nim cała reszta
-------------------
DING DOING
- Co to? - powiedziała zaspana Vico wyrwana z pięknego snu
- Dzwonek.. - wyszeptała Veronica - Pójdę otworzyć.. - powiedziała po czym nałożyła na stopy wielgachne kapcie i zeszła po schodach na dół.
- Wooo... - powiedziała zszokowana czerwonowłosa na widok Patricia
- Rozdziabiłaś budzię jakbyś zobaczyła ducha. O co chodzi... - powiedział chłopak z lekką ironią
- Co.. - Veronica potrząsnęła głową po czym podeszła do Patricia - Po prostu przed chwilą mi się to śniło...
- Co takiego?
- Ta sytuacja... Tylko rozmowa potoczyła się troszeczkę inaczej.. - powiedziała smutna..
- A o czym rozmawialiśmy? - zaintrygowany automatycznie podszedł do niej kilka kroków bliżej by mógł poczuć jak jej rozgrzane ciało emanuje gorącem...
- O takich tam... - zawahała się - naszych sprawach..
- Naszych sprawach? - przybliżył się przybijając ją wzrokiem do ściany
- Tak.. no wiesz... - była całkowicie poddana jego urokowi, jego postawie emanującej seksapilem przytłaczała jeszcze bardziej jej zaspane zmysły.
- Myślę, ze rozpoczęłaś dobry temat - powiedział niespodziewanie odchodząc od dziewczyny - Chyba powinniśmy wrócić do wolnego związku... - zaproponował rzucając jej interesowne spojrzenie.
- Wtf? - powiedziała pod nosem zszokowana przypominając sobie swój sen
- Co? - spytał zdziwiony jej szeptaniem
- Nic.. - uśmiechnęła się wiedząc co za chwilę nastąpi. Była przekonana, że rozmowa potoczy się tak, jak kilka chwil wcześniej w krainie Morfeusza - Masz rację.. - odparła bez zawahania do dość poważnie zaskoczonego szatyna
- Super! - podbiegł do niej, podniósł ją i zaczął obkręcać się wokół własnej osi
- Ale poczekaj... - powiedziała nieudolnie ukrywając zadowolenie. Szatyn opuścił ją na dół - Czy bycie w wolnym związku oznacza to, że możemy spotykać się z innymi? - powiedziała licząc na negację
- Pewnie.. - odpowiedział Patricio ku jej zaskoczeniu - Chyba to główna zasada "wolnego związku"... - chłopak nie potrafił opanować ekscytacji i w mgnieniu oka pocałował Veronicę..
- Łuhuhu... - krzyknął Paco - Chyba w końcu happy ending co? - Po czym spojrzał na zawiedzioną twarz Veronici
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:48 :46 , 14 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Po kilkudziesięciu minutach cała szóstka była już razem. Przyjaciele jak najprędzej przyjechali do Pabla, który nie krył zadowolenia na ich widok. Chwilę później przyszedł lekarz, który potwierdził przypuszczenia Patricia i oświadczył, że Pablowi podano tabletkę gwałtu. Victoria słysząc to podbiegła do chłopaka i zaczęła go namiętnie całować. Wszyscy mieli w oczach łzy szczęścia. Wszyscy oprócz Vero, która nie mogła odżałować, że jej historia nie skończyła się podobnym happy endem. Co prawda "była" z Patriciem ale to właśnie takie "była" przytłaczało jej umysł. Nie potrafiła poradzić sobie z rolą wolnego związku. Pato nie zauważał jej wahania, jej bólu. A tak naprawdę to udawał, że nie zauważa, jemu też ten układ nie leżał. Od dawna kochał Veronicę najmocniej jak tylko potrafił, jednak miał wrażenie, że to jedyny sposób, by mogli być razem. Wcześniej byli szczęśliwi po prostu ciesząc się swoimi ciałami i zmysłami. Bez etykietek, bez zobowiązań. Ich życie wydawało się dużo prostsze...
Po kilku godzinach robienia ostatecznych badań i załatwianiu papierków Pablo mógł opuścić klinikę wraz ze swoimi przyjaciółmi. Wszyscy zadowoleni ruszyli do jego mieszkania.
Tymczasem w bogatej dzielnicy, w której mieszkała Viviana sprawy toczyły się inaczej. Pedro wracając z klubu golfowego wszedł do domu i odłożywszy swoje kije wszedł do salonu. Widok jaki zobaczył zdziwił go i trochę zaniepokoił. Mercedez wraz z wtuloną w nią płaczącą Vivianą siedziały przed telewizorem. Kobieta spojrzała się z nienawiścią na swojego męża, co jeszcze bardziej przeraziło mężczyznę.
- Co tu się stało ? - spytał zaniepokojony - Viv co się stało?
- Ty potworze! - Mercedez wstała i rzuciła się z rękoma na mężczyznę. Próbując ją uspokoić Pedro spojrzał na szatynkę, która śmiała się do rozpuku. - Gwałciłeś moją córkę pod moim dachem! Zabiję Cię! - krzyczała rozwścieczona Mercedez będąc rozgoryczona bardziej tym, że mężczyzna ją zdradzał niż, że zrobił krzywdę jej córce.
- Słucham? - krzyknął brunet odpychając kobietę od siebie - Co ty wygadujesz? - krzyczał. - Ta mała zdzira sama uwodziła mnie co noc i zaciągała do swojego łóżka! - Podbiegł do Viviany i złapał ją za ramię po czym agresywnie pociągnął ja za sobą. - Powiedz matce, że mówię prawdę! - krzyknął - No mów!
- Mamo.. - Viviana rozpłakała się - Pomóż mi... Ja już nie zniosę jego dotyku! - Mercedez wyrwała córkę ze "szpon" Pedra - Zniszczyłeś mi życie - krzyczała w kierunku mężczyzny
- Proszę, Cię Merci! Chyba nie wierzysz w słowa tej zakłamanej suki! - powiedział sarkastycznie brunet
- Na początku nie wierzyłam! - powiedziała ze łzami w oczach - Ale potem Viviana pokazała mi to.. - powiedziała wciskając Play. Na telewizorze pojawił się obraz. To był film ze wczorajszej nocy gdzie Pedro brutalnie przywiązał Veronicę do łóżka i "wykorzystał" ją. Rzeczywiście, dla człowieka patrzącego na ta sytuację z boku bez wahania wyglądało to na gwałt. - I co ty na to? - powiedziała do niedowierzającego męża
- A gdzie dalsza część? - krzyknął do Viviany - Gdzie ta część, na której się namiętnie kochaliśmy i ujeżdżałaś mnie jak szalona? - krzyczał do młodej szatynki
- Mamo o czym on mówi? - płakała Viviana
- Wynoś się stąd! - krzyknęła Mercedez - Wynoś się albo zadzwonię po policję!
- Zapłacisz mi za to! - wykrzyczał Vivianie w twarz po czym złapał za marynarkę i z hukiem wyszedł z domu.
- Dzień dobry, Pablo! - powiedział serdecznie sąsiad
- Dzień dobry! - zdziwił się dość słaby jeszcze brunet na widok zaniepokojonego sąsiada
- Jak się czujesz? - spytał mężczyzna
- Bardzo dobrze... Dziękuję!
- A ty Victorio? - uśmiechnął się do pięknej brunetki
- Znakomicie - dziewczyna podeszła do mężczyzny i ucałowała go w policzek - Jeszcze raz dziękuję za pomoc!
- Ależ nie ma za co... - Pablo spojrzał się z lekkim zdziwieniem na całą tą scenkę, po czym wszyscy weszli do środka
- Jak to się stało - zwrócił się do Vico - Że masz lepszy kontakt z moimi sąsiadami ode mnie?
Wszyscy roześmiali się a Pablo zdziwił się jeszcze bardziej.
- Najważniejsze - powiedział Paco obejmując blondynkę - że wszystko jest już ok...
- Uuuu.. - zapiszczała reszta patrząc jak szatyn całuje Selenę
- A wy? - Pablo spojrzał nie na Vero i Paco w taki sposób, jakby od wczoraj się dużo zmieniło. - Co z wami?
- My... - szepnęła Veronica nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji
- Będziemy się dobrze bawić! - uśmiechnął się niezbyt przekonany do tego co mówi - Jak głosiła zasada naszego klubu Czysty sek i nic więcej.
Po tym wyznaniu wszyscy stanęli jak wmurowani. Łącznie z zainteresowanymi.
Zapadł wieczór. Viviana postanowiła uczcić swoje kolejne zwycięstwo i wybrała się do klubu nocnego. Matce powiedziała, że jedzie do Veronici, bo spotkanie z przyjaciółmi to to,czego własnie potrzebuje. W limuzynie przebrała się w seksowną sukienkę i kazała szoferowi zabrać się do klubu Egoist. Klub ten cieszył się ogromną renomą. Przede wszystkim dlatego, że przychodziły tam bogate dzieciaki by sie ze sobą swobodnie pozabawiac. Viviana weszła do środka patrząc na zapełnione loże i na widok przystojnych mężczyzn uśmiechnęła się sama do siebie. Nie zauważyła, że jeden z mężczyzn przyglądał się jej z ogromną nienawiścią.
[link widoczny dla zalogowanych]
- No nie wierze... CO za szczęście... - wysyczał Pedro do przyjaciela - To ona!
- No nieźle, żeby taka laska zrobiła Cię w konia! - uśmiechnął się jego seksowny kumpel.
- Pomożesz mi - powiedział z obłędem w oczach.
- Jasne!
- Podejdziesz do niej! I zaproponujesz jej tą zamykaną lożę, tą gdzie można robić dosłownie wszystko.
- Jeśli pozwolisz mi najpierw skorzystać - powiedział napalony przyjaciel
- A proszę bardzo! - zaśmiał się cynicznie - Leć już!
- Przepraszam drogie panie - powiedział mężczyzna wychodząc z zajmowanej przez nich loży po czym podszedł do sączącej drinka Viviany.
Dziewczyna poczuła czyjś zapach za swoimi plecami i ciężki oddech obok swojego ucha.
- Witam najseksowniejszą kobietę w tym klubie. - wyszeptał jej do ucha. Viviana natychmiast odwróciła się do niesamowicie przystojnego mężczyzny, na którego widok jej oczy zmieniły się w dwie żarzące się iskierki. - Zarezerwowałem specjalną loże tylko dla naszej dwójki - powiedział pewny siebie... - Co ty na to?
Viviana spojrzała się na niego znad kieliszka wzrokiem kocicy. Upiła jeszcze kilka łyków, po czym podała chłopakowi rękę i ruszyli w kierunku loży. Brunet otworzył drzwi i zamknął je na klucz. To był prawdziwy pokój kochanków, z ogromnym czarnym łóżkiem, bordowymi ścianami. Była tu nawet łazienka. Viviana znakomicie go znała, nie raz kończyła noc w tym miejscu. Chłopak podszedł do Viviany od tyłu i złapał ją za brzuch tak mocno, że poczuła objętość jego spodni. Jednym ruchem ściągnął z niej sukienkę i popchnął na łóżko. Nie zwlekali. W mgnieniu oka leżeli już nadzy i uprawiali gorący seks. Gdy mężczyzna doszedł spojrzał na nią wzrokiem zwycięzcy, po czym położył się obok niej.
- Masz ochotę na drinka? - powiedział szeptem.
- Ohhh tak... Marzę o nim.. - wymamrotała upajając się jeszcze rozkoszą pośród bezkresu ciemności, który panował w loży. W tym momencie po cichu z łazienki wyszedł Pedro. Dał klucz przyjacielowi, który zamknął ich od zewnątrz. Jak gdyby nigdy nic podszedł do Viviany i agresywnie obejmując jej brzuch chuchnął delikatnie w jej ucho...
- Wróciłeś... - szepnęła zamykając oczy
- O tak... - powiedział dumny z siebie Pedro. Dziewczyna rozpoznała jego głos i zanim zdążyła cokolwiek krzyknąć mężczyzna zakrył jej usta i wszedł w nią z taką agresją, że z jej oczu poleciały stróżki łez..
---------------------
Viviana wyrywała się z silnych objęć byłego ojczyma, jednak ten nie dawał jej odetchnąć.
- Chciałaś gwałtu? To masz! - krzyknął popychając dziewczynę na łóżko. Zamachnął się i uderzył ją w twarz..
- Ałaa! - Viviana zawyła przeogromnie cierpiąc. Nigdy nie sądziła, że seks może być tak bolesny. Początkowo chciała się rozluźnić i zrobić to, co wcześniej, jednak Pedro nie pozwolił jej na to. Bił ją po twarzy raz po raz nie przestając jej brutalnie gwałcić. Sam nie wierzył w to, co robi. Był tak opętany nienawiścią do młodej szatynki, że nie potrafił powstrzymać się przed najgorszym. Gdy skończył zszedł z półprzytomnej dziewczyny i ocierając swoje kostki z krwi zapukał w drzwi. Jego przyjaciel otworzył mu i obaj natychmiast ulotnili się z klubu.
Po kilku godzinach leżenia Viviana podniosła się boleśnie na łokciach i wstała z łóżka. Zapaliła światło i znalazłszy się na przeciwko lustra zapłakała na sam swój widok. Miała rozciętą wargę i brew, z których krew lała się stróżkami. Podbite oko, na które nie zwróciła z początku uwagi, zaczęło ją potwornie boleć. Dziewczyna nie mogła powstrzymać histerycznego, ale i bezsilnego płaczu. Miała wrażenie, że cierpi za całe zło, które wyrządziła swoim bliskim. Szybko ubrała sukienkę i otworzyła drzwi. Robiąc kilka chwiejnych kroków wprzód zwróciła uwagę całego klubu. Widząc wpatrzone w nią twarze poczuła, że traci przytomności po czym sekundy później upadła na ziemię.
- Zostaniecie u mnie prawda? - spytał się Pablo po uroczystej i suto zakrapianej kolacji - Mam spore mieszkanie, wiem, że większość z was w ogóle tu nie była, ale mam 3 pokoje, każde z łazienką, powinno starczyć.
- No nie wiem.. - napomknął Pato obdarowując Veronicę niepewnym spojrzeniem - powinieneś odpocząć.
- Wiecie, że najlepiej odpoczywa mi się z wami.. - spojrzał na nich z miną słodkiego psiaczka.
- Nie ma o czym gadać - powiedział entuzjastycznie Paco - zostajemy!
Po kilkudziesięciu godzinach, znużeni przyjaciele udali się do swoich sypialni. Pablo zabrał ze sobą Victorię, która nie mogła przestać się do niego tulić. Paco jednym ruchem wziął na ręce przeszczęśliwą Selenę, która była widocznie uradowana takim obrotem spraw. W salonie zostali tylko Veronica i Pablo wpatrzeni w siebie i skrępowani.
- Idziemy? - spytał się niepewnie Pato
- Yyy... - Vero zaniemówiła. Czuła się jakby Patricio był nowo poznanym facetem, z którym właśnie miałaby niechętnie spędzić noc. - Chyba idziemy.
Weszli do ciemnego pokoju i nie mogąc znaleźć włącznika obijali się o meble w wielkiej ciemności.
- Patricio.. - szepnęła Vero - chyba znalazłam łóżko..
- Poczekaj idę do Ciebie..- powiedział Pato automatycznie na nią wpadając. Oboje upadli na łóżko i przez kilka dobrych sekund nie zamienili ani słowa. Pozwolili sobie na to, żeby ich wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Gdy oczom Patricia ukazały się dwa piękne bursztyny nie czekał długo. Wpił się w jej usta z taką samą nostalgią jak na wczorajszym bankiecie. Całował ją zachłannie tak, jakby poznawał jej usta na nowo. Veronica początkowo zaskoczona obrotem spraw szybko dała się ponieść emocjom. Patricio pozwolił Veronice przesunąć się na wielkim łóżku i sam przypełznął w jej stronę. Napotykając na jej nagą nogę, szedł razem ze swoją dłonią w górę niej. Vero nie ukrywała ekscytacji. Jej wdechy i wydechy wydawały się zawisać w powietrzu. Patricio licząc na aprobatę czerwonowłosej ułożył się łagodnie między jej nogami i wracając do całowania błądził dłonią po jej udzie. W ich poczynaniach widać było niesamowitą tęsknotę, ale też strach i niepewność. Jednak nie rezygnowali z przyjemności. Oboje czuli się jakby cofnęli się w czasie. Jakby znowu byli parą przyjaciół w zakręconej paczce, starającą się nie wyjść poza zasady. Czuli takie samo podniecenie, które znamionowało wolność. Czuli się jakby byli ponad światem i poza światem. Jakby to, co teraz robią było poza jakąkolwiek rzeczywistością. Ku zaskoczeniu Patricia, Veronica wsunęła ręce pod jego brązowy t-shirt i kilkoma zwinnymi ruchami zdjęła go odsłaniając nagi tors szatyna. Patricio spojrzał się na nią tak, jak byk patrzy się na czerwoną płachtę. Był rozpalony i z utęsknieniem wyszukiwał ciała ukochanej. Po chwili złapał za dół jej bluzeczki i ściągnął ją z niej bezproblemowo a jego oczom ukazał się nieziemski widok.
- Nie masz stanika... - wyszeptał jak opętany obdarowując jej piersi mokrymi pocałunkami
- Szybko się zorientowałeś... - powiedziała szyderczo Veronica. Chłopak złapał za kołdrę i przykrył ich nagie ciała. Oboje szybko pozbyli się dolnych części garderoby bez krępacji zaczęli się ze sobą namiętnie kochać. Patricio wszedł w nią delikatnie, by chwilę potem stworzyć z Vero symfonię ich ruchów. Z ich ciał kipiała przyjemność. Nie męczyli się sobą w ogóle. Uprawiali seks przez kilka godzin i gdy ostatecznie padli zmęczeni, Veronica ułożyła subtelnie głowę na jego torsie i oboje zasnęli.
koniec pierwszej części ostatniego odcinka pierwszej temporady
------------------------
Viviana wyrywała się z silnych objęć byłego ojczyma, jednak ten nie dawał jej odetchnąć.
- Chciałaś gwałtu? To masz! - krzyknął popychając dziewczynę na łóżko. Zamachnął się i uderzył ją w twarz..
- Ałaa! - Viviana zawyła przeogromnie cierpiąc. Nigdy nie sądziła, że seks może być tak bolesny. Początkowo chciała się rozluźnić i zrobić to, co wcześniej, jednak Pedro nie pozwolił jej na to. Bił ją po twarzy raz po raz nie przestając jej brutalnie gwałcić. Sam nie wierzył w to, co robi. Był tak opętany nienawiścią do młodej szatynki, że nie potrafił powstrzymać się przed najgorszym. Gdy skończył zszedł z półprzytomnej dziewczyny i ocierając swoje kostki z krwi zapukał w drzwi. Jego przyjaciel otworzył mu i obaj natychmiast ulotnili się z klubu.
Po kilku godzinach leżenia Viviana podniosła się boleśnie na łokciach i wstała z łóżka. Zapaliła światło i znalazłszy się na przeciwko lustra zapłakała na sam swój widok. Miała rozciętą wargę i brew, z których krew lała się stróżkami. Podbite oko, na które nie zwróciła z początku uwagi, zaczęło ją potwornie boleć. Dziewczyna nie mogła powstrzymać histerycznego, ale i bezsilnego płaczu. Miała wrażenie, że cierpi za całe zło, które wyrządziła swoim bliskim. Szybko ubrała sukienkę i otworzyła drzwi. Robiąc kilka chwiejnych kroków wprzód zwróciła uwagę całego klubu. Widząc wpatrzone w nią twarze poczuła, że traci przytomności po czym sekundy później upadła na ziemię.
- Zostaniecie u mnie prawda? - spytał się Pablo po uroczystej i suto zakrapianej kolacji - Mam spore mieszkanie, wiem, że większość z was w ogóle tu nie była, ale mam 3 pokoje, każde z łazienką, powinno starczyć.
- No nie wiem.. - napomknął Pato obdarowując Veronicę niepewnym spojrzeniem - powinieneś odpocząć.
- Wiecie, że najlepiej odpoczywa mi się z wami.. - spojrzał na nich z miną słodkiego psiaczka.
- Nie ma o czym gadać - powiedział entuzjastycznie Paco - zostajemy!
Po kilkudziesięciu godzinach, znużeni przyjaciele udali się do swoich sypialni. Pablo zabrał ze sobą Victorię, która nie mogła przestać się do niego tulić. Paco jednym ruchem wziął na ręce przeszczęśliwą Selenę, która była widocznie uradowana takim obrotem spraw. W salonie zostali tylko Veronica i Pablo wpatrzeni w siebie i skrępowani.
- Idziemy? - spytał się niepewnie Pato
- Yyy... - Vero zaniemówiła. Czuła się jakby Patricio był nowo poznanym facetem, z którym właśnie miałaby niechętnie spędzić noc. - Chyba idziemy.
Weszli do ciemnego pokoju i nie mogąc znaleźć włącznika obijali się o meble w wielkiej ciemności.
- Patricio.. - szepnęła Vero - chyba znalazłam łóżko..
- Poczekaj idę do Ciebie..- powiedział Pato automatycznie na nią wpadając. Oboje upadli na łóżko i przez kilka dobrych sekund nie zamienili ani słowa. Pozwolili sobie na to, żeby ich wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Gdy oczom Patricia ukazały się dwa piękne bursztyny nie czekał długo. Wpił się w jej usta z taką samą nostalgią jak na wczorajszym bankiecie. Całował ją zachłannie tak, jakby poznawał jej usta na nowo. Veronica początkowo zaskoczona obrotem spraw szybko dała się ponieść emocjom. Patricio pozwolił Veronice przesunąć się na wielkim łóżku i sam przypełznął w jej stronę. Napotykając na jej nagą nogę, szedł razem ze swoją dłonią w górę niej. Vero nie ukrywała ekscytacji. Jej wdechy i wydechy wydawały się zawisać w powietrzu. Patricio licząc na aprobatę czerwonowłosej ułożył się łagodnie między jej nogami i wracając do całowania błądził dłonią po jej udzie. W ich poczynaniach widać było niesamowitą tęsknotę, ale też strach i niepewność. Jednak nie rezygnowali z przyjemności. Oboje czuli się jakby cofnęli się w czasie. Jakby znowu byli parą przyjaciół w zakręconej paczce, starającą się nie wyjść poza zasady. Czuli takie samo podniecenie, które znamionowało wolność. Czuli się jakby byli ponad światem i poza światem. Jakby to, co teraz robią było poza jakąkolwiek rzeczywistością. Ku zaskoczeniu Patricia, Veronica wsunęła ręce pod jego brązowy t-shirt i kilkoma zwinnymi ruchami zdjęła go odsłaniając nagi tors szatyna. Patricio spojrzał się na nią tak, jak byk patrzy się na czerwoną płachtę. Był rozpalony i z utęsknieniem wyszukiwał ciała ukochanej. Po chwili złapał za dół jej bluzeczki i ściągnął ją z niej bezproblemowo a jego oczom ukazał się nieziemski widok.
- Nie masz stanika... - wyszeptał jak opętany obdarowując jej piersi mokrymi pocałunkami
- Szybko się zorientowałeś... - powiedziała szyderczo Veronica. Chłopak złapał za kołdrę i przykrył ich nagie ciała. Oboje szybko pozbyli się dolnych części garderoby bez krępacji zaczęli się ze sobą namiętnie kochać. Patricio wszedł w nią delikatnie, by chwilę potem stworzyć z Vero symfonię ich ruchów. Z ich ciał kipiała przyjemność. Nie męczyli się sobą w ogóle. Uprawiali seks przez kilka godzin i gdy ostatecznie padli zmęczeni, Veronica ułożyła subtelnie głowę na jego torsie i oboje zasnęli.
koniec pierwszej części ostatniego odcinka pierwszej temporady
-----------------
- Obudź się! - krzyczał przestraszony mężczyzna w bieli. Dziewczyna delikatnie otworzyła oczy przymrużając je z powrotem, ponieważ raziło ją szpitalne światło.
- Kto pani to zrobił? - krzyczał zaniepokojony lekarz, lecz tylko pojedyncze słowa docierały do jej świadomości.
- Nie wiem - szepnęła dość pewna tego, co powiedziała - Nie znam tego człowieka... - skłamała chcąc po tym wszystkim chronić Pedra.
Minęły dwa tygodnie. Szóstka przyjaciół przygotowywała się właśnie do balu kończącego ich edukację w liceum. Victoria szła na bal z Pablem rzecz jasna, coraz bardziej zakochany Paco miał wielkie problemy z zaproszeniem Seleny na imprezę, jednak po długich nerwach odważył się i właśnie planowali kolorystykę swoich strojów. Siedziała z nimi Veronica, bo cóż miała robić z perspektywą braku partnera na imprezę jej życia. No właśnie. Chodzi tu o Patricia, który w ogóle nie wpadł na to, że mogliby na bal pójść razem. Po tej cudownej nocy u Pabla, szybko się ulotnił mając nadzieję, że dziewczyna nie będzie miała mu tego za złe. Bardzo się pomylił. Miała mu za złe i to bardzo. A on nie chciał po prostu, by ich przygoda znów nabrała niebezpiecznego kolorytu. Bał się zaangażować uczuciowo. Znowu. Miało się wrażenie, że on naprawdę zobojętniał na Veronicę. Że jest dla niego tylko ciałem. To nie było już nawet to, co za czasów grupy, teraz po prostu to była zwyczajna Vero, którą można zaliczyć przy każdej okazji. Bo mimo tego nietrafionego poranka, kiedy czerwonowłosa obudziła się samotnie, spotykali się regularnie to u niej to u niego. Oboje cierpieli przy tym przeogromnie, jednak, żadne nie potrafiło się przełamać.
- Ta jest śliczna - powiedziała z nostalgią Veronica pokazując piękną sukienkę, którą właśnie wypatrzyła w nowym katalogu.
- Nie zaprosił Cię jeszcze? - spytała Selena widząc smutny wzrok siostry. Czerwonowłosa westchnęła tylko i kiwnęła przecząco głową. - Zaprosi! - powiedziała niepewnie blondynka, po czym otrzymała kuksańca od Paca. - Co??
- Dziewczyny - chłopak posmutniał na samą myśl o tym, co chciał powiedzieć. - Chyba musicie o czymś wiedzieć..
- O czym ? - Veronica zmarszczyła czoło mając wrażenie, że nadchodzi coś niedobrego.
- Bo... jaaa.. - mamrotał nie wiedząc jak zacząć.
- Co ty! Wysłów się człowieku! - Denerwowała się Selena
- Bo ja widziałem się wczoraj z Patriciem.. - oczy Veronici posmutniały - Porozmawialiśmy szczerze, pierwszy raz od dobrego miesiąca.
- Iii? - nalegała Sel
- Powiedział mi, że spotyka się z Santaną.... - zrobił długą pauzę chcąc zauważyć reakcję Veronici. No nie była zbyt ciekawa. Spodziewał się tego, nie potrafił jednak okłamywać dziewczyny i słuchać jej nadziei w momencie gdy one nie spełniłyby się.
- Z tą rockmanką ? [link widoczny dla zalogowanych] - spytała Vero nie ukrywając swojego żalu.
- Tak... - szepnął - Ale Vero, czy to zmienia jakoś stan rzeczy? - spytał sie niepewnie
- Oczywiście. - powiedziała bezpłciowo po czym przeprosiła ich i wyszła z pokoju. Selena spojrzała się z wyrzutem na chłopaka.
- Przepraszam kochanie, ale musiałem..- dziewczyna przytuliła się do niego
- Wiem skarbek, wiem...
Tymczasem Veronica podeszła do barku, nalała sobie kieliszek najmocniejszej Tequili i łyknęła na raz krzywiąc się przy tym co niemiara. Wyjęła telefon i wybrała numer. Długo jej zajęło naciśniecie zielonej słuchawki, lecz otumaniona trochę gorzkim smakiem tequili zrobiła to. Osoba po drugiej stronie nie odbierała przez długi czas przez co dziewczyna straciła nadzieję.
- Veronica.. - odezwał się męski głos - Veronica to ty?
- Ttak.... Mateo... - w słuchawce nastała cisza. - Jesteś jeszcze w Meksyku..
- Tak.. do wtorku.. - powiedział speszony mężczyzna.
- To super... - powiedziała ośmielona tequilą - Możemy się dzisiaj spotkać..
- A Patricio nie będzie miał nic przeciwko? - powiedział trochę kąśliwie.
- Patricio nie ma tu nic do gadania.. - powiedziała zraniona.
- To będę po Ciebie za dwie godziny.. - powiedział najwidoczniej uradowany. Tak naprawdę Mateo był dobrym człowiekiem. Po prostu Veronica tak owinęła go wokół palca, że zwariował. Zwariował z zazdrości, gdy zobaczył całującego ją Patricia. Został w Meksyku miesiąc dłużej z nadzieją, że jednak Vero odezwie się do niego. Gdy stracił już wszystkie nadzieje, ona zadzwoniła.
- Będę czekać....- powiedziała zadowolona ze swojego czynu. W głębi duszy czuła, że słodki Polak jest naprawdę dobrym człowiekiem.
- Selena! - Veronica wpadła do pokoju, przerywając gołąbkom namiętny pocałunek! - Pożycz mi tą różową sukienkę! Idę na randkę!
- Randkę? - zdziwił się Paco
- A na co mam czekać Paco? - powiedziała ze złością - Że Patricio przyjdzie i rzuci mi się u nóg? Dajmy temu spokój.
Chłopak wstał i wyszedł. W tym czasie Vero ubrała się w piękną różową sukienkę [link widoczny dla zalogowanych]. Wyciągnięty na zewnątrz stanik dodawał jej kokieterii.
- Wyglądasz pięknie...- westchnęła Selena - Ale powiedz, czy naprawdę tego chcesz? - spytała niepewnie. Veronica poraziła ją spojrzeniem i wyszła z pokoju, bo usłyszała dzwonek.
- Patricio? - zdziwiła się otwierając drzwi. - Co ty tu do cholery robisz?
- Cześć - podszedł i pocałował ją w usta jak gdyby nigdy nic. - Paco do mnie dzwonił. Wybierasz się, gdzieś? - powiedział olśniony jej wyglądem - Czy to dla mnie? - powiedział przytulając ja.
- Daj spokój - dziewczyna odepchnęła go od siebie - Mam randkę - dodała zadowolona.
- Randkę?- Pato nie ukrywał złości. - A można wiedzieć z kim masz tą RANDKĘ? - podkreślił ostatnie słowo.
DING DONG
- Zaraz się dowiesz.... - powiedziała uszczypliwie po czym otworzyła drzwi. Za drzwiami stał mężczyzna, zakrywający twarz bukietem róż. Gdy opuścił je stojąca obok trójka dostała palpitacji serca.
- Hej Mateo.. - Veronica ucałowała go tuż przy kąciku ust, czym sprawiła, że przez ciało bruneta przeszedł cudowny dreszcz rozkoszy.
- Że co kurva? - krzyknął wściekły Patricio.
koniec części drugiej ostatniego odcinka pierwszej temporady
-----------------------------
- Dulce żartujesz prawda? - Patricio podbiegł do niej, ujął ją w pasie i ze smutkiem wyczekiwał odpowiedzi.
- Patricio.. - wykrzyknęła wściekła Vero odrywając się od chłopaka - Nie masz prawa decydować o moim życiu rozumiesz?
- Rozumiem - tym razem to seksowny szatyn podniósł głos - Ale z tym idiotą? Kurva czy masz zanik pamięci czy jesteś aż tak głupia?
- Najwidoczniej głupsza od Santany - oznajmiła po czym chłopak stanął jak wryty
- Powiedziałeś jej ? - zwrócił się do przyjaciela. - Vero! - krzyknął jednak jej nie było już w domu.
- Veronica... ja nie chcę dalej mieszać.. - powiedział zmieszany całą sytuacją Mateo - W ogóle nie rozumiem, czemu do mnie zadzwoniłaś... - zatrzymał się i złapał dziewczynę za szyję - Chciałbym Cię przeprosić... Nie wiem co mnie opętało tego wieczoru... Nigdy sobie tego nie wybaczę..
- Mateo przestań... - przysunęła swoje usta bliżej jego twarzy. Zobaczyła w tym momencie jak Patricio przygląda się im przez okno - Poza tym.. tęskniłam za tobą... - musnęła wargami usta zszokowanego chłopaka - Bardzo...
- Vero przepraszam - Mateo odsunął się natychmiast od dziewczyny - Przepraszam, ale.. Co z Patriciem?
- Ja i Patricio próbowalismy być razem niejednokrotnie, nie wychodzi nam to.. Poza tym, to nie on się tutaj liczy.. - Mówiła widząc jak twarz przyglądająca się im zza okna smutnieje.
- Na pewno? - spytał się zadowolony
- Tak - Uśmiechnęła się szyderczo po czym zanurzyła się w ustach gorącego Polaka.
Viviana przez ostatnie dwa tygodnie dochodziła do siebie w domu. Była sama. Jej matka zamiast martwić się o stan psychiczny córki bardziej interesowała się swoim. Mianowicie matka Viviany urządziła sobie dwutygodniowy urlop w spa w Cancun. Po ostatnich wydarzeniach szatynka była wrakiem człowieka i potrafiła myśleć wyłącznie o najgorszym. Miała ochotę zniknąć z miasta i już nigdy nie pojawić się w Meksyku. Tak też zamierzała uczynić, jednak coś stanęło na drodze jej wybitnego planu. Od kilku dni nachodziły ją poranne nudności. Często wymiotowała i czuła się osłabiona. Myślała, że to przez pobyt w szpitalu i przez leki, jednak coś podkusiło ją by udać się do apteki. Gdy wróciła do domu rozpakowała białą foliówkę i wyciągnęła z niej trzy testy ciążowe. Nasikała na każdy z nich i po pięciu minutach przeżyła horror. Tak Viviana zaszła w ciążę...
-------------------
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:54 :27 , 14 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Dobiegał wieczór. Veronica właśnie wysiadła z samochodu Mateo i po namiętnym pocałunku weszła do domu. W środku było ciemno. Nie było ani służby, ani Seleny, ani przede wszystkim Patricia.. Ufff.. Nie zapalając światła udała się do salonu by zrobić sobie drinka. Zapaliła światło a tam... Niespodzianka... Na środku salonu... otoczony tysiącem czerwonych róż stał Patricio.. Piękny jak zawsze [link widoczny dla zalogowanych]. Patricio miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że wyglądał seksownie nawet po wyjściu z łóżka. Jego piękny nieład na głowie i kusicielska mina doprowadzały Veronicę do szaleństwa. Czerwonowłosa starała się tego nie okazywać. W szczególności teraz, gdy między nimi jest tak a nie inaczej. Dwójka zakochanych w sobie ludzi nie umiejących się dogadać. Nie umiejących wyznać sobie, że się kocha. To absurd. Ale pamiętacie co wam pisałam o absurdach? Oni są ich mistrzami. Wracając do Patricia. Stał sobie biedak na środku salonu w towarzystwie czerwonych róż i przejęty czekał na reakcje Verononici.
- Nic nie powiesz? - podszedł do niej z iskierką w oczach..
- Uhmm.. - westchnęła nie potrafiąc wydobyć z siebie żadnego słowa. Po czym ku zdziwieniu Patricia uderzyła go w twarz.
- Vero? - spojrzał się na nią z żalem i niezrozumieniem trzymając się za czerwony policzek - Za co to?
- Pato? Co to jest? - krzyczała wściekła.. Łzy spływały po jej policzkach
- To? - westchnął uśmiechając się. Nie chciał dać sie sprowokować. - Chciałem Ci pokazać, że...
- Że co Pato? - krzyczała otumaniona żalem i łzami... - Że nadal się mną bawisz? Co to za cholerna szopka?
- Ejj.. ejj.. Spokojnie! - Patricio podbiegł do dziewczyny , złapał ją za kark i przyłożył swoje czoło do jej.. - Chciałem Ci pokazać jakim idiotą jestem.. - szepnął roniąc łzę
- No co ty nie powiesz.. - westchnęła nie mając siły krzyczeć
- Przepraszam, ten cały nasz układ to po prostu ...
- No wyduś to z siebie... - powiedziała widząc męczarnie Patricia
- To po prostu poroniony pomysł - dokończył całując czule jej nos. Dreszcz, który przeszedł przez ciało Veronici był tak intensywny, że nawet Pato go poczuł i uśmiechnął się sam do siebie.
- I tak nagle poczułeś, że nie chcesz tego kontynuować ... - Veronica była tak skołowana tą całą sytuacją. Dodatkowo bliskość Patricia rozpraszała ją, jego seksowne ciało dotykało jej z taką delikatnością..
- Wiedziałem to przez cały czas.. - szepnął - Po prostu nie miałem siły się do tego przyznać..
- A co z Santaną ? - Dulce odsunęła się od niego..
- Veronica.. - Patricio zaniemówił
- Jesteś z nią? Spotykasz się z nią? Czy to też koleżanka od seksu? - Dulce udała poirytowaną..
- Santana... - Patriicowi brakowało tchu.. - Z Santaną.. hmmm..
- Czyli nie mamy o czym gadać Pato.. - Veronica przetarła łzy - W końcu stara miłość nie rdzewieje... Mogłam się domyślić, że kiedyś do siebie wrócicie... No bo w końcu byliście ze sobą przez dwa bite lata... - Vero podniosła głos wyraźnie poirytowana
- Vero przestań... - Pato podbiegł do niej i ją namiętnie pocałował - Wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza.
- Skoro tak... To czemu nie potrafisz raz na zawsze skończyć z Santaną? Czemu się z nią spotykasz? Czemu nie potrafisz jej dla mnie zostawić? - Veronica rozpłakała się..
- To nie jest takie łatwe... - westchnął Pato - Wiesz, że ona dużo dla mnie znaczyła...
- Że co słucham? - Veronice puściły nerwy - To po jakiego chuja mówisz, że jestem dla Ciebie najważniejsza, skoro nie potrafisz zerwać ze swoją byłą? Jesteś nienormalny Pato! Serio! - odwróciła się na pięcie i próbowała wyjść, jednak chłopak złapał ją za rękę.
- Pójdziesz ze mną na bal? - wypalił znikąd. W tym momencie nogi Veronici zrobiły się jak z waty. Ileż ona czekała na te słowa. Cholera! Tak bardzo marzyła o tym, żeby ten przystojny szatyn zaprosił ją na ten pieprzony wymarzony przez nią bal. Ile ona planowała zrobić podczas tego balu. Chciała go przeżyć właśnie z nim, jednak było już chyba za późno. - Właśnie po to tu przyszedłem. - wyczekiwał jej odpowiedzi
- A co Santana Ci odmówiła? - powiedziała ironicznie czerwonowłosa
- Veronica przestań! - krzyknął Pato - Nie zaprosiłem jej! To z tobą chciałem pójść..
- No to troszkę się spóźniłeś.. - na te słowa Patricio stanął jak wryty
- Masz już partnera?
- Właśnie poprosiłam Mateo o to, żeby mi towarzyszył..
- Mateo? - Patricio dostał szału i zrzucił ze stołu wszystkie róże - Mateo????
- Tak ....- wyszeptała rozumiejąc jak wielki błąd popełniła. Patricio nie wytrzymał. Spojrzał jej sie w oczy z ogromnym żalem i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Czemu to zawsze się tak kończy? - Selena spytała Paca
- Nie wiem, ale BRAWO VERONICA! to było fenomenalne! - krzyknął paco przyklaskując dziewczynie
- Czy wy zawsze musicie podsłuchiwać nasze rozmowy? - krzyknęła do siostry i przyjaciela
- Rozmowy? - Sel oburzyła się teatralnie.
- Za każdym razem, kiedy odbywają się wasze "rozmowy" - Paco ułożył palce na znak cudzysłowu - odbywa się tu wielka burza.
- Serio, Vero... - Selena podeszła do siostry - spójrz na ten pokój. - Miała rację , róże leżały rozwalone po całym pokoju, po tym jak Patricio się "zdenerwował".
- Źle robię, nie? - spojrzała na nich z miną pokrzywdzonego psiaczka.
- Daaa!! - krzyknęli
- Mam pomysł! - powiedziała - Bal jest jutro, także na zakupy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 15:21 :34 , 18 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Nadszedł dzień balu. Wszyscy w szkole byli niesamowicie podekscytowani. Już od rana wszystkie salony fryzjerskie i salony piękności przeżywały oblężenie jakie miało miejsce tylko raz do roku. I właśnie do jednego z takich salonów udały się trzy przepiękne przyjaciółki. Veronica, Selena i Victoria wparowały do salonu z niesamowitym blaskiem w oczach. Mnóstwo fryzjerek, wizażystek i tym podobnych upiększaczek wyglądu kręciło się wokół trzech ślicznotek. Każdej zakręcano włosy na wałki, każda czuła się tak podekscytowana. Szczególnie Veronica, która miała nadzieję, że jej plan wypali. Wiedziała, że dała ciała na całej linii, wiedziała, że musi odzyskać Patricia. Tylko przy nim czuła się całkowicie spełniona. Jednak wspomnienie o kimś, nie dawało jej spokoju.
- Wiecie co mnie zastanawia? - powiedziała przerywając milczenie. Vico z Sel spojrzały się na nią pytająco - Ciekawe co dzieje się z Vivianą...
- Ojj przestań... Nie mów, że martwisz się o tą zdradziecką zdzirę.. - powiedziała poirytowana Selena
- Nie było jej w szkole już ponad dwa tygodnie... - odrzekła zasępiona Vivo
- Pewnie poszła do diabła, tam jej miejsce... - wszystkie uśmiechnęły się pod nosem, nie ukrywając, że zniknięcie byłej przyjaciółki jest co najmniej podejrzane.
Tymczasem z Vivianą było tragicznie. Przestałą jeść i pić. Nie odpowiadała na prośby służby. Całe dnie siedziała w pokoju i płakała. Jej śnieżnobiała kiedyś pościel była teraz szara od łez i cierpienia. Zapuszczona szatynka spojrzała przed siebie i nim zdążyła dobrze pomyśleć wzięła kartkę i długopis i zaczęła pisać list. Po pół godziny wyczerpującego pisania weszła do łazienki, otworzyła szafkę i wzięła z niej małą fiolkę wypełnioną po brzegi białymi pastylkami. Dziewczyna zacisnęła w ręku małe pudełeczko i wróciła do pokoju. Podeszła do wieży, nastawiła swoją ulubioną płytę Wisina y Yandela. Wzięła pilot do ręki i usiadłszy przed chińskim stołem wysypała tabletki z pudełeczka. Ułożyła je jedną obok drugiej. Następnie podeszła do stojącego nieopodal barku i wyciągnęła butelkę tequili. Otworzyła ją i włączyła play na pilocie ZOBACZ .
- To od tej piosenki wszystko się zaczęło.. - powiedziała biorąc pierwszą tabletkę i popijając ją dwoma łykami alkoholu. Skrzywiła się po czym z jej oczy popłynęła łza - Przy niej przebierałyśmy się z tobą Veronico, chcąc wyjść na imprezę. Jednak postanowiłam zostać z Pedro - skrzywiła się popijając kolejne dwie tabletki - Czemu mnie nie powstrzymałaś? - szepnęła połykając kolejną pigułkę - Przepraszam za to co zrobiłam tobie i Patriciowi.. Nie chciałam... - zapłakała łykając kolejne tabletki. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Pogłębiał to rytm piosenki, która wirowała w jej głowie jak oszalała. W tym momencie załączyła się kolejna piosenka. ZOBACZ Była to piosenka Estoy enamorado (jestem zakochany). Na samą myśl Veronica ostatkiem sił prychnęła - Co za absurd... - szepnęła - Byłeś jedynym mężczyzną, który w jakiś sposób zawładnął moimi uczuciami.. Wstała z trudem podnosząc swoje owładnięte szaleńczą niemocą ciało. Chciała podejść do nocnej szafki, jednak nie było to dla niej łatwe w tym stanie. Potykała się o własne nogi i obijała się o wszystko co stało na jej drodze. Z szuflady wyjęła płytę cd i z problemami dochodząc do dvd włączyła ją stając przed telewizorem. Obraz idealnie komponował się z muzyką, po jej policzka spływały słone łzy. Chcielibyście wiedzieć pewnie, co to jest? To oczywiste. Kontynuacja wieczoru jej i Pedra. Ta kontynuacja, której żądał Pedro.W tym momencie przełączył się kolejny utwór EMINEM FT RIHANNA _ JUST THE WAY YOU LIE . Znów zaśmiała się sama do siebie - Gdybyśmy mieli wybrać naszą piosenkę, to z pewnością byłaby to ta... - Zaśmiała się patrząc na siebie w wielkim lustrze, w którym z jednej strony zobaczyła schodzącą z jej oczu opuchliznę zaś z drugiej odbicie telewizora, w którym widać było niesamowicie gorący stosunek Vivi i jej byłego ojczyma. - Kocham Cię rozumiesz? KOCHAM!!!! - wrzasnęła tak, że właśnie wchodząca do domu Mercedez upuściła z wrażenia walizki. Spojrzała pytająco na służącą po czym dobiegł ich z góry okropny huk. Bez mgnienia okiem pobiegły na górę. To co tam znalazły przeraziło je strasznie. Viviana leżała pośród rozbitego szkła, nieprzytomna. Tabletki podziałały i zemdlała pociągając za sobą ogromne lustro. Matka podbiegła do niej nie zważając już na ostre kawałki lustra wokół niej. Złapała ją i zaczęła płakać.
- Viviana!! Córeczko! - krzyknęła - Obudź się! - Dopiero teraz jej wzrok przykuła pusta fiolka środków nasennych - Co ty zrobiłaś? O mój Boże!
- Karetka już jedzie! - krzyknęła służąca.
- Dobrze idź na dół i czekaj na ich przyjazd...- krzyknęła zrozpaczona matka, nie mogąc odżałować popełnionych błędów, braku czasu, braku zainteresowania. Tuląc ciało pięknej szatynki dobiegł ją głos z telewizora. "Mocniej! Mocniej! Tak!!"- krzyczała Viviana leżąca pod jej.... byłym mężem...
- To jest ta kontynuacja... - powiedziała do siebie zszokowana..
- Tu jest! - służąca przyprowadziła lekarzy. Oni od razu zareagowali, podbiegli do dziewczyny i odgonili od niej zszokowaną matkę. Nie wyczuwając jej pulsu bez wahania wyjęli defibrylator. Próbowali ratować młodą dziewczynę, jednak bezskutecznie. Po kilkunastu wstrząsających minutach odeszli od ciała szatynki i spojrzeli na roztrzęsioną Mercedez.
- Bardzo mi przykro.. - oznajmił lekarz - Nie dało się nic zrobić...
Nieświadomi tego co stało się kilka ulic dalej byli przyjaciele Viviany szykowali się do wieczoru ich życia. Dziewczyny wyglądały fenomenalnie, co równało się z strasznym zachwytem ich mężczyzn.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]. Zarówno Paco jak i Pablo byli wniebowzięci. Ich kobiety wyglądały jak królewny. Razem z nimi zeszła na dół niewysoka czerwonowłosa, która również olśniewała. Jednak nie było na dole jej partnera.
- Czekamy na Mateo? - spytał się zdezorientowany Pablo
- Matea nie będzie.. - szepnęła zadowolona - idę sama...
- Coo? - krzyknęli wszyscy
- Możemy już iść? - odparła widząc szokowane miny swoich przyjaciół
- Oczywiście - szepnął Paco po czym wszyscy wyszli z domu i wsiedli do ogromnej czarnej limuzyny. Po chwili wysiedli z niej i weszli do ogromnej sali gimnastycznej, w której organizowany był ich bal. Przed wejściem zrobiono im pamiątkowe zdjęcia. Najpierw Selenie i Paco, potem Victorii i Pablowi, następnie fotograf spojrzał się na czerwonowłosą i ze zdziwieniem dodał:
- Nie masz partnera? - spytał zaskoczony patrząc na piękną istotkę [link widoczny dla zalogowanych] - Ej ty - krzyknął do faceta stojącego nieopodal, który również nie pozował z powodu braku partnerki. Przystojny szatyn w modernistycznej marynarce odwrócił się w kierunku fotografa. Cóż za szok przeżyli oboje, gdy okazało się, że to [link widoczny dla zalogowanych].
- Co ty tu robisz sama? - spytał zdezorientowany podchodząc do niesamowicie seksownej dziewczyny
- Przyszłam sama... - szepnęła będąc już w jego ramionach - Nie mogłam Ci tego zrobić... Nie mogłam tego zrobić nam.. - Czuła jak jego oddech zbliża się do jej ust..
- Czekałem na Ciebie - szepnął - Nieważne czy byłabyś sama, czy przyszłabyś z nim. Musiałem Cię odzyskać! - zbliżył swoje usta do jej i pocałował ją najdelikatniej jak tylko potrafił, bez zbędnej namiętności.
- Zdjęcia wyszły przecudowne.. - oznajmił oczarowany fotograf. Oboje uśmiechnęli się i łapiąc się za rękę podeszli do czekających przy wejściu przyjaciół.
- Wychodzi na to, że dzisiaj wszyscy będziemy szczęśliwi. - szepnęła Selena dostrzegając siostrę z chłopakiem zbliżających się w ich kierunku!
- Arrriba el amor! - Krzyknął Paco po czym wszyscy w szóstkę uściskali się najmocniej jak potrafili.
- Czas rozpocząć tą imprezę! - krzyknęła Veronica i cała szóstka powędrowała na parkiet. Bawili się całą noc i gdy przyjęcie miało się już skończyć na scenę wszedł niespodziewany gość.
- Przed Państwem - krzyknął dyrektor szkoły - Dulce Maria..!
- Coo? - pisnęła Vero wiedząc, że to nie może być przypadek
- Dowiedziałam się kilka godzin temu - zaczęła Dulce - że moja bardzo dobra koleżanka bawi się tutaj na swoim balu. Veronica, bo to o niej mówię, podarowała mi kawałek siebie i napisała dla mnie przecudowną piosenkę, którą zresztą będziecie mogli dostać na mojej płycie - zaśmiała się zauważając wrytą w parkiet Vero - Chciałabym Ci podziękować za to, że dzięki niej zrozumiałam, kto jest dla mnie najważniejszy. .... - uśmiechnęła się łapiąc w rękę mikrofon - Se que fui ingenua.. (Wiem, że byłam głupia ) - szepnęła do niego spoglądając za scenę, gdzie stał nikt inny jak Christopher Uckermann. Rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki, gdy Patricio objął Veronicę w pasie i poprosił ją do tańca. WYSTĘP DULCE NA BALU
- Koniec problemów - szepnął Patricio całując jej słodki nosek - Początek szczęścia...
- Zdecydowanie... - szepnęła wczuwając się w muzykę. Swoją muzykę... Gdy ta zaczęła robić się coraz głośniejsza, gdy nadchodziła jej końcówka, gdy do delikatnej melodii dołączyła gwałtowna perkusja para zauważyła jak podbiegają do niej zszokowani przyjaciele..
- Viviana... - Victoria spojrzał na Patricia i Veronicę - Viviana popełniła samobójstwo....
Kilka dni później. Cmentarz.
Ciało pięknej Viviany właśnie zjeżdżało wgłąb ziemi ukryte w pięknej drewnianej trumnie. Na pogrzebie zjawiła się cała szkoła na czele z jej szóstką byłych przyjaciół, którzy choć cierpieli przez nią strasznie nie mogli nie płakać nad jej grobem. Była częścią nich, od dzieciństwa, Była jedną z Ninos Sin Control, a to pozostaje na zawsze! Po strasznie smutnej ceremonii przyjaciele postanowili zostać tam jeszcze chwilę dłużej, ściskając zapłakaną Mercedez, która nie potrafiła wybaczyć sobie tylu zmarnowanych lat.
- Dziękuję dzieciaki.. - powiedziała ściskając każdego z nich - Mam coś dla was... - powiedziała wyciągając pomiętą kartkę - To list do was,, chyba napisała to tuż przed.. popełnieniem samobójstwa. - Zszokowana Veronica wzięła kartkę ,spojrzała na odchodzącą 40 -letnią blondynkę i zaczęła czytać.
Kochani..
Pisząc do Was ten list sama nie wiem co mam napisać. Pewnie czytacie go, gdy już mnie nie ma. Nie ma mnie wśród was, chociaż już dawno mnie tam nie było. Nie wiem jak mam przeprosić za wszystko co zrobiłam. Nie wiem, jak mam zacząć. Chciałabym, żebyście wiedzieli, że nareszcie jestem szczęśliwa. Zabrałam ze sobą swoje dziecko... Tak... Dziecko... Jestem w ciąży. Dopiero teraz zrozumiałam jak okrutna byłam wykorzystując do swojej zemsty twojego syna Patricio. Mam nadzieję, że Veronica Ci przebaczyła i jesteście szczęśliwi. Widziałam jak rozwijało się wasze uczucie, widziałam jak baliście się przyznać, że się kochacie. Pablo przepraszam Cie za to, co zrobiłam tobie, przepraszam, za to, że Cię zgwałciłam. Nie mogę nazwać inaczej swojego czynu, szczególnie teraz, gdy to ja zostałam zgwałcona. Przepraszam za to, że przez mój kaprys naraziłam twoje zdrowie i związek z Victorią. Nigdy nie zapomnę jak patrzyliście się na siebie, gdy po raz pierwszy pojawiłeś się w naszej klasie. I przyjmij ode mnie radę: pojedź do rodziców. Oni bardzo za tobą tęskną. Victoria, przepraszam za wszystkie złe słowa, które ode mnie usłyszałaś. Zawsze Cię podziwiałam. Byłaś dla mnie ideałem opanowania, miałaś charakter, którego nigdy nie bałaś się użyć w obronie najbliższych, to najbardziej mnie w tobie denerwowało. Chciałam być taka jak ty. Paco... Tobie jednak chyba najbardziej się ode mnie dostawało.. Nie wiem za co, jesteś cudownym mężczyzną, który towarzyszył mi w każdym momencie mojego życia. Przepraszam za całe zło, które wyrządziłam. Szanuj Selenę, jest niesamowitą dziewczyną i dobrze o tym wiesz, nie pozwól, żeby ktokolwiek Ci ją odebrał. W końcu Vero.. Siostrzyczko, byłaś najbliższą osobą jaką miałam. Nie potrafię opisać tego, co czuję myśląc o tobie. Słowo przepraszam to za mało. Za mało by uzyskać twój szacunek z powrotem. Chciałabym tylko, żebyś wspominała mnie zawsze jako osobę, z którą łączyła Cię ogromna przyjaźń. Tuż przed napisaniem tego listu, chciałam do Ciebie zadzwonić. Może to uratowałoby moje życie.. Jednak stchórzyłam. W taki sam sposób jak łykając te tabletki. Teraz już jestem daleko. Pewnie myślę o Pedro, którego kochałam toksyczną miłością. Na pewno myślę o nim. O nim i o naszej trującej miłości... Nie martwcie się o mnie. Wykorzystajcie swoje życie do maksimum. Nie zmarnujcie go tak jak ja to zrobiłam ze swoim.
Kocham Was V.I.P.
Zawsze będę z wami!
Viviana"
Koniec pierwszej temporady
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 15:46 :28 , 18 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|