|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Kim jest tajemniczy mężczyzna współpracujący z Niną? |
Ojciec Viviany |
|
0% |
[ 0 ] |
Pedro |
|
71% |
[ 5 ] |
Wydziedziciony brat Viviany |
|
14% |
[ 1 ] |
Ktoś inny (podaj w komentarzu propozycję) |
|
14% |
[ 1 ] |
|
Wszystkich Głosów : 7 |
|
Autor |
Wiadomość |
Martusia14
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 275 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:42 :29 , 01 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Kiedy dodasz kolejny odcinek?
Nie miałabym nic przeciwko żeby to był odcinek, w którym Vero pogodzis się z Patem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 0:01 :08 , 03 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
20. Oh my God, guys. I'm in love. ♥ Dios, chavos. Estoy enamorado ♥ O mój Boże, ludzie. Zakochałem się.in progress
tytuł najnowszego odcinka
i plakat, który naprawde mi się podoba.
dużo większy tu: [link widoczny dla zalogowanych] po kliknięciu w obrazek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 1:54 :15 , 03 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 14:53 :37 , 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
20. Oh my God, guys. I'm in love. ♥ Dios, chavos. Estoy enamorado ♥ O mój Boże, ludzie. Zakochałem się.done
- Veronica ? - spojrzał na nią zszokowany poprawiając krawat. Oboje powoli rozłączyli połączenia. Spojrzała na niego takim smutnym wzrokiem a on nie dowierzał. Wyglądała pięknie, jednak nie był w stanie teraz o tym myśleć. Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Złapał ją w ramiona i mocno ścisnął. Przypomniał sobie te kilka dni, które tak bardzo chciał pamiętać i ten wieczór, w którym stracił wszystko. Stracił szansę u niej. Przypomniał sobie jej telefon a potem jego słowa 'Vero, ja nie mogę iść z tobą. Oboje wiemy, że kochasz Patricia i to z nim powinnaś tam być.' A teraz piękna, czerwonowłosa meksykanka stoi przed jego drzwiami, dzwoni, by po chwili wtulić się w jego ledwo co wyprasowany garnitur i napawać się wonią jego ciała świeżo skropionego przez piękne perfumy. W jej oczach pojawiły się kropelki łez, jednak umiejętnie pozbyła się ich. Odstąpili od siebie a Mateusz łapiąc jej dłoń pociągnął ją delikatnie w kierunku apartamentu. - Co ty tu robisz? - powiedział uśmiechając się otrząsnąwszy się z pierwszej fali zdziwienia. - Jak?
- Przyjechałam... jakiś tydzień temu... - powiedziała nieśmiało opierając się o oparcie sofy.
- Ale czemu? - zdziwił się zbliżając się do niej. - Stało się coś? Co z Patriciem? - czerwonowłosa spojrzała na niego wzrokiem, który sam odpowiedział mu na to pytanie. Podniosła się delikatnie i wpatrując się w jego oczy uniosła obie ręce i poprawiła mu kołnierzyk. Wpatrywał się w nią z lekką nutką nostalgii. Zdawał sobie sprawę, że była między nimi chemia. Gdy niechcący dotknęła palcem jego szyi poczuł jak jego żołądek zaciska się.
- Patricio i ja rozstaliśmy się już jakiś czas temu... - stwierdziła bez uczucia wpatrując się w kołnierzyk i układając z dumy dłoń na jego klatce piersiowej. - Wybierasz się gdzieś? - spytała unosząc oczy - Wyglądasz bardzo elegancko, panie sławny aktorze. - zaśmiała się. Mateusz również uśmiechnął się.
- Skąd wiesz, że jestem aktorem? - spytał bezmyślnie.
- Mówiłeś mi, że jesteś aktorem. - zaśmiała się opadając ponownie na oparcie kanapy - Nie mówiłeś mi jednak, że takim sławnym.
- Nie ma się czym chwalić... - zaśmiał się.
- No to powiesz mi, gdzie się wybierasz? - spytała spoglądają na niego kokieteryjnie, co z jej strony było nieświadome. Bała się tego spotkania. Bała się, ze stress z niej zejdzie. Jednak nie zszedł. - Masz randkę? - spytała.
- Tak... - spojrzał na nią dość pewnie. Z jej twarzy zniknął szybko powoli zarysowujący się uśmiech.
- No to w takim razie nie będę przeszkadzała. - podniosła się z kanapy i całując go w policzek chciała wyjść z mieszkania. Złapał ją za rękę na wysokości jej ust. Podniosła oczy do góry umiejscawiając wzrok na jego tęczówkach. - Co robisz? - szepnęła ciężko czując jak jego ręka 'spływa' po jej łokciu by za chwilę załapać ją za dłoń.
- Zabieram swoją randkę na premierę mojego nowego filmu. - uśmiechnął się uroczo odstępując od niej. Spojrzała na niego zszokowana.
- Nie żartuj... - jęknęła.
- Ale ja w ogóle nie żartuje. - uśmiechnął się do niej - Trzeba wykorzystać to, że się tak wystroiłaś. - spojrzała na niego szczęśliwa i wiedziała w tym momencie, że decyzja przyjazdu tutaj była najlepszą podjętą w tej sytuacji.
WŁĄCZ
Zapadał już zmrok. Wzrok wszystkich skierował się w kierunku salonu, w którym zobaczyli po chwili pewną postać. Chłopak nie zauważając przyjaciół szedł w kierunku swojego pokoju na parterze.
- Patricio! - usłyszał głos dochodzący z zewnątrz. Rozejrzał się dookoła po czym wychylił głowę obejmując wzrokiem wyjście na taras. Zauważył tam wszystkich swoich przyjaciół. Wziął więc głęboki oddech i wkładając ręce do kieszeni obrócił się na pięcie i ruszył w ich kierunku.
- Hej wam! - krzyknął machając jedną ręką.
- Jak tam randka? - spytał się Pablo. Całkiem poważnie. Wszyscy spojrzeli się na niego i zamilkli.
- Cudownie. - uśmiechnął się - Boże ludzie, chyba się zakochałem! Jeszcze nigdy się tak nie czułem. - podkreślił z premedytacją mimo tego, że Veronici nie było tutaj. Zapadła cisza w tym momencie leżący na stole telefon Seleny zaczął wibrować. Dziewczyna sięgnęła po niego i z zaskoczeniem przeczytała imię, które pojawiło się na wyświetlaczu. Nieświadomie spojrzała zszokowana na Pata, tak, jakby to on wywołał imię siostry.
- Veronica? - spytała z lekką złością odbierając telefon. Pato stanął jak sparaliżowany. Reszta wytrzeszczyła tylko oczy. - Vero, co do cholery? Gdzie ty jesteś? Martwimy się o Ciebie! Nie dajesz znaku życia przez tyle czasu... - zapora zwana cierpliwością runęła.
- Możesz ciszej? - spytała ewidentnie rozbawiona.
- Gdzie jesteś? - wydarła się Selena. Wszyscy patrzyli się na nią ze zdziwieniem.
- Jestem... - zawahała się - Jestem w Polsce.
- Gdzie? - wydarła się wstając z miejsca i spojrzała ponownie w oczy Patricia.
- W Polsce... - powtórzyła mniej pewnie.
- Co?? Jak?? Dlaczego? - blondynka nie wierzyła w to co słyszy. - Jesteś z nim? - powiedziała spokojniej. Po ciele Patricia przeszedł dziwny dreszcz. Sam nie wiedział czemu. - Okej, okej.. - usłyszał kolejne słowa padający z ust Seleny. - Tylko odzywaj się do nas często.
- Kochamy Cię! - krzyknął Eddy.
- I tęsknimy! - wydarła się Vico do słuchawki.
- No ja Ciebie też, siostrzyczko. - powiedziała Sel. - Pa.
Dziewczyna odłożyła telefon i rozejrzała się na ciekawe twarze przyjaciół czekających na jakąś relację z rozmowy. Spojrzała potem na Patricia. Udawał, że ma to w nosie. Udawał, bo jego twarz zdradzała to o czym myśli.
- Co mówiła? No mów! - nalegał jej kuzyn.
- Veronica jest w Polsce. - mówiła cały czas wpatrując się w stojącego obok szatyna.
- CO? - wrzasnęli wszyscy poza nim.
- Czy jest u... ? - spytał Pablo
- Wydaje mi się... - zawiesiła głos - że to chyba oczywiste... Chociaż powiedziała mi tylko, żebym się nie martwiła, że jest bezpieczna, ma towarzystwo.
- Kiedy wróci? - spytał się chłopak. Tęsknił za nią. Poza Cassie była to jego najbliższa osoba. Byli zawsze niemal nierozłączni. Dorastali razem. Przez większość swojego życia mieszkał w Acapulco obok dziewczyn. Dopiero dwa lata temu firma ojca zaczęła się przenosić, a on razem z nią. Z Seleną też miał świetny kontakt, ale nie taki jak z Vero. Veronica była dla niego wyjątkowa. Zawsze będzie.
- Powiedziała... - zauważyła, że tym razem również Patricio spojrzał się na nią wyczekują odpowiedzi. - Powiedziała, że na razie nie wraca. - zapadła cisza.
- Pato usiądź z nami. - zaproponował po chwili Pablo zabierając głos.
- Nie.. - westchnął łamiącym głosem by po chwili odchrząknąć i poprawić go - Wiecie... - zaśmiał się teatralnie - Poszaleliśmy z Niną dlatego chciałbym wziąć prysznic.
- Aha... - westchnęła Cassie.
- Spoko jak chcesz... - powiedział ironicznie Paco sam dobrze tego nie kontrolując. Patricio spojrzał się an niego groźnie. Od pamiętnej sytuacji, która między nimi zaszła nie odzywali się do siebie. Szatyn postanowił zignorować ten komentarz i ruszył przed siebie znikając wewnątrz salonu.
- Zachowują się jak dzieci.. - warknęła Cas. - Oboje...
- Nie no dosyć tego.. - krzyknął Paco po czym wstał i ruszył w kierunku domu.
Patricio wpadł do pokoju i od razu zamknął drzwi na klucz. Rzucił się na łóżko kładąc dłonie na głowie. Przetarł nimi twarz i ze smutkiem wpatrywał się w sufit.
- Pojechała do niego. - wyszeptał delikatnie po czym podniósł się z łóżka - oh nie! ona naprawdę do niego pojechała! - wydarł się ze złości strącając ramkę ze zdjęciem ze stojącej nieopodal łóżka szafeczki. Podniósł je z podłogi delikatnie otrzepując ze szkła. To było ich zdjęcie. To samo, które tak przykuło uwagę Veronici tego feralnego poranka, to samo, które on położył na szafce, gdy zauważył jej wzrok. To samo, które leżało tak od tygodnia - o jej!! - szepnął rzucając ramką o podłogę patrząc jak taa doszczętnie się niszczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martusia14
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 275 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 15:06 :41 , 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
No nareszcie doczekałm sie odcinka
I bardzo dobrze ze dowiedział sie ze pojechała do Mateusza, może w końcu dotrze do jego zakutego łba ze powienien o nia walczyc bo tylko z nia będzie szczęsliwy
Chociąz po końcówce tego odcinka zaczynam miec watpliwości ze ich pogodzisz, ale myle sie prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 23:59 :40 , 14 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
dobrze ze pojechala do mateusza
odpocznie
przemysli wszytsko
pato cos do niej wciaz czuje
ech
faceci...
czekam na szybkiego newsa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 15:40 :41 , 26 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
21. 'It’s a beautiful night. We’re looking for something dumb to do. Hey baby, I think I wanna marry you.' ♥ 'La noche esta hermosa, Estamos buscando que tonto podemos hacer, Hey amor, Creo que quiero casarme contigo' ♥ 'Jest piękna noc Kombinujemy co by tu głupiego zrobić Hej kochanie, Myślę, że chce się z Tobą ożenić'done
- Patricio otwórz! - Szatyn zerwał się z łóżka spoglądając na popęknane na podłodze szkło.
- Nie teraz - odpowiedział zdezorientowany.
- Otwórz natychmiast. - Paco walił jak opętany miał dosyć tej chorej sytuacji jaka wytworzyła się między nimi. Usłyszał po chwili dźwięk przekręcanego klucza i ujrzał przed sobą twarz zmartwionego i wściekłego Pata.
- Czego chcesz? - spytał monotonnym tonem.
- Musimy pogadać... - powiedział zdenerwowany Paco.
- Nie teraz. Mówiłem, że chce się wykąpać. - Patricio zmarszczył czoło.
- Gówno mnie to obchodzi - Paco przepchnął szatyna ramieniem i wdarł się do pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na podłodze pełnej odłamków szkła.
- Stary naprawdę nie mam ochoty się w tym momencie z tobą kłócić - Burknął szatyn podwijając odruchowo rękawy.
- Czemu się tak zachowujesz? - spytał Paco - Rozumiem kurva, że ze mną masz na pieńku, ale, żeby traktować tak resztę.
- Nie czaję o co Ci chodzi... - powiedział odwróciwszy się plecami i podłużnym ruchem nogi przesunął szkło razem z połamaną już ramką.
- Do końca Cię pojebało? - krzyczał Paco. Nie wytrzymywał już napięcia, jakie tworzy się w domu. Powoli wszyscy a w szczególności Patricio, stawali się sobie obcy. Miał tego dość. Miał dość wszystkiego co się wokół nich działo.
- Przyszedłeś mi jeździć po tyłku? - spytał się ironicznie się śmiejąc.
- Przyszedłem tu, żeby dowiedzieć się w jaki sposób mój były najlepszy przyjaciel zmienił się w idiotę. - Patricio nie wytrzymał. Podbiegł do Paca i złapał go za górę koszulki.
- To ty zniszczyłeś naszą przyjaźń, Paco, więc odpierdol się! - wysyczał przez zęby. Paco odepchnął byłego kumpla.
- Dlatego mówię Ci, że mnie możesz traktować jak chcesz ale nie traktuj reszty jak kupy śmieci.
- A fallus Cie to obchodzi jak ja traktuję innych! Dobra wynoś się! - odkrzyknął - Męczą mnie twoje pretensje a ja naprawdę chcę odpocząć.
- Jak tam chcesz... - Paco spojrzał ze zrezygnowaniem na Patricia. Stanął jednak w drzwiach i odwrócił się w kierunku szatyna - Zobaczysz jeszcze jak ta mała zdzira cię urządzi.
W tym momencie oczy Patricia wyglądały jak bycze rozjuszone przez czerwony kolor płachty. Rzucił się w kierunku Paca i powalił go na ziemię jak rozzłoszczony i żądny zwycięstwa footballowiec. Po chwili oboje popychali się obijając się o ściany. Wrzaski, przekleństwa i dźwięk zrzucanych z szafek przedmiotów rozszedł się po całym domu. Patricio przewrócił Paca i zaczął bombardować jego twarz ciosami. Młody arystokrata miał wielkie szczęście, że chwilę później Pablo odciągał rozwścieczonego szatyna, inaczej skończyłoby się tak jak z Eddym.
- Czy was już do końca popierdoliło? - krzyknął Pablo odpychając od siebie Pata. Chłopak wytarł ręką krew spływającą z kącika jego usta i patrząc z pogardą na swojego byłego przyjaciela ruszył z powrotem w stronę Paca. Pablo raz jeszcze złapał Patricia i tym razem już go nie puścił. Patricio wyrwał się w końcu i ruszył w stronę wyjścia zatrzymując się przy stojącym już Paco.
- Jeszcze raz obrazisz kurva Ninę - groził mu palcem - Przysięgam, że nikt Ci już nie pomoże. - wycedził przez zęby, po czym nerwowo podszedł do drzwi, by za chwilę trzasnąć nimi za sobą.
Wszyscy byli niesamowicie zdezorientowani. Przerażony Eddy przypomniał sobie Noah siedzącego nad nim i rozkwaszającego jego twarz swoimi pięściami. Te ledwo widoczne przebłyski często pojawiały się w jego snach. Wydawało mu się, że już się tego pozbył. Widząc jednak jak Patricio bije Paca wszystko powróciło. Bez słowa obrócił się na pięcie i poszedł na górę.
- Muszę wyjść... - powiedziała załamana Victoria ze łzami w oczach. Strasznie bolało ją to, co wydarzyło się ostatnio między nimi wszystkimi. Atak Pata był jakby ciosem dla niej samej. Zawiodła się na nim. Wycierając cieknące z jej oczu kropelki ruszyła w stronę wyjścia.
- Idź z nią. - Szepnęła Selena karcąc Pabla spojrzeniem. Ten posłusznie pobiegł za Vico i chwilę później nie było jej już.
- Idę do Eddyego - powiedziała Cassie - Myślę, że potrzebne mu teraz towarzystwo. - Chwilę później nie było jej już w salonie
Selena z niepokojem spojrzała się na krwawiący łuk brwiowy Paca. Wyglądał strasznie. Jego twarz i koszulka były całe we krwi. Rękawy były podarte a na jego twarz wdarła się bezsilność i ból. Czuł, jakby Patricio umarł. Dla niego był martwy.
- Chodź! - Myśli chłopaka przerwał słodki głos blondynki i jej palce oplatające jego dłoń. - Musimy to opatrzyć. - Ruszył za nią posłusznie. Znaleźli się w jej pokoju. Selena wyjęła z szafy apteczkę i siadając na łóżku naprzeciwko niego wyjęła wacik i wodę utlenioną, po czym zmyła zasychającą już smużkę krwi na jego twarzy.
- Mam nadzieję, że to wystarczy i nie będzie trzeba tego szyć... - szepnęła dotykając wacikiem brwi Paca. Chłopak lekko zasyczał. Dziewczyna od razu odjęła wacik od jego twarzy i zaczęła subtelnie dmuchać na ranę. Patrzył na nią jak zaczarowany. Była tak blisko niego. Troszczyła się o niego. Selena położyła dłoń na skroni Paca i nie przestawała dmuchać. Ku jej zaskoczeniu chłopak złapał ją delikatnie za nadgarstek i powoli zawieszając swój wzrok na jej oczach zjeżdżał dłonią w dół. Była zdezorientowana, nie wiedziała czego ma się spodziewać. Po chwili Paco przejechał opuchniętymi kostkami po jej policzku. Nawet nie zauważyła, że przymknęła oczy. Po chwili poczuła jego gorący oddech na swoich ustach.
- Eddy... - Cassie weszła do pokoju chłopaka. Ten w milczeniu leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. - Wszystko ok kochanie? - spytała się siadając na jego łóżku.
- Po prostu .... - jęknął nie przestając patrzeć w sufit - Nie mogłem na nich patrzeć... - westchnął - Czułem się tak, jakby to ja dostawał po twarzy.
- Wiem skarbie... - powiedziała kładąc się koło niego - Dlatego mam pewną propozycję. - podparła się na łokciu. Dopiero teraz chłopak spojrzał się na jej piękną twarz. - Co powiesz na jacuzzi? - wyszeptała, seksownie przygryzając wargę. - Odprężymy się... - przejechała dłonią po jego nagiej klatce piersiowej - i nacieszymy sobą.
- Przecież Pablo jest w domu... - powiedział smutny.
- Y y m... - pokiwała przecząco głową - Właśnie, że nie ma.. - Powiedziała świdrując go wzrokiem. Jego oczy zaświeciły się z podniecenia. Pragnął jej! Już tak dawno jej nie miał. Widział jej cudowne ciało codziennie i nie mógł jej mieć. Teraz ona sama mu to proponowała. Nie mógł pozostać na to obojętny.
- To na co czekamy? - spytał przybliżając swoją twarz do jej. Przygryzł seksownie jej dolną wargę i zeskoczył z łóżka, co przyprawiło go o lekki jeszcze zawrót głowy.
- Poczekaj... - jęknęła - Wskoczę tylko w kostium.
- Po co? - zrobił naburmuszoną minę.
- Osz ty wstrętny - rzuciła w niego małą poduszką.
- Okej... To ja pójdę po alkohol.
- Jesteś pewien, że możesz? - Spytałą się Cassie z lekkim niepokojem.
- Odrobina mi nie zaszkodzi.
- Ok, to za pięć minut tutaj. - blondynka ucałowała czule chłopaka, po czym podekscytowana wybiegła z pokoju.
Po chwili Eddy czekał już na nią zanurzony w gorącej wodzie. Gdy wydawało mu się, że każda sekunda jest już praktycznie wiecznością poczuł na swoich ramionach drobne dłonie ukochanej zjeżdżające w dół jego korpusu. Puściła go by za moment pokazać mu się w całej okazałości. [link widoczny dla zalogowanych] oszołomił chłopaka. Od razu wyprostował się a jego spodenki stały się jakby ciaśniejsze. Cassie delikatnie weszła do jacuzzi i od razu stanęła pomiędzy nogami ukochanego. Edward wpatrując się w jej podniecone również oczy ledwo powstrzymywał swoje żądze. Dziewczyna przybliżyła się i oparła praktycznie na jego kroczu i klatce piersiowej. Pocałował ją. Wpił się w jej usta tak, jakby nie czuł ich miliony lat. Jego młode, męskie już jednak dłonie wędrowały po jej jędrnym ciałku pozwalając swoim palcom na wdarcie się pod krawędzie skąpych majteczek blondynki. Cassie uśmiechnęła się pod nosem nie przestając go całować. Zjeżdżał z jej ust powoli w dół szyi. Wyprostowała się i z przymkniętymi oczyma napawała się jego dotykiem. Bez głębszego zastanowienia Eddy pociągnął za sznurek jej stanika. Potem za następny. Jej spore, jak na tak drobną osobę piersi, szybko uwolniły się z kolorowych trójkątów. Chłopak szybko skorzystał z sytuacji i obdarował je słodkimi i gorącymi pocałunkami przygryzając co chwilę jej sutki. Zapowiadał się gorący wieczór...
- Czujesz się już lepiej? - spytał Pablo obejmując ramieniem Victorię.
- Tak... Już mi trochę przeszło. - westchnęła umiejętnie unikając jego spojrzenia.
- Cieszę się... - usiadł na ławce naprzeciwko niej - Nie mogę patrzeć, jak się smucisz.
- Pablo... - powiedziała odważnie również się odwracając - Musimy porozmawiać.
- O czym? - chłopak zmarszczył czoło.
- O nas. - jęknęła. Zapadła cisza.
- Aha.... - westchnął - Też chciałem o tym porozmawiać. Nie potrafiłem się po prostu do tego zabrać.
- Pablo ... ja nie mam ochoty tylko na seks... - po jej policzku znów spłynęła łza.
- Nie płacz... proszę nie płacz...
- Chcę czuć się pewnie, czuć się kochana....
- Victoria słoneczko... proszę nie płacz! - złapał jej twarz w swoje dłonie i spojrzał prosto w jej oczy. - Kocham Cię Vicky - puścił ją i wstał. Stanął na środku parkowej alejki i rozkładając ręce zaczął krzyczeć - Kocham Cię Victorio! Nigdy nikogo tak nie kochałem i nigdy już nikogo tak nie pokocham. - podbiegł do niej i rzucił się na kolana. - Victorio, czy zostaniesz moją żoną? - powiedział pół żartem pół serio.
- Nie żartuj. - zaśmiała się wycierając łzy, tym razem szczęścia. - Pablo wstał i dwoma dłońmi złapał ją za kark. Kocham Cię i mógłbym wyjść za Ciebie nawet teraz.
- Ja Ciebie też kocham! - wpił się w jej roześmiane ze szczęścia usta.
- Więc zróbmy to! Zróbmy coś szalonego! Weźmy ślub.
- Teraz? Dziś? Jest już późno a do Vegas nie polecimy.... - powiedziała.
- Tak więc za tydzień! Weźmiemy ślub za tydzień!!
- Kocham Cię! - powiedziała całując go.
- Ja Ciebie też skarbie... Ja Ciebie też...
Przepraszam za wszystkie błędy językowe, stylistyczne, powtórzenia itp:D Postaram się poprawić je w wolnej chwili.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 15:54 :38 , 26 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:12 :43 , 13 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Gdy Veronica dzwoniła do siostry siedziała właśnie w limuzynie razem z Mateo. Oboje uśmiechali się do siebie a Vero wtulała się w bok Polaka. Bawili się ze sobą bardzo dobrze. Zauważyli, że znów zaczęło między nimi iskrzyć. Oboje próbowali opamiętać swoje zmysły, jednak to nic nie pomagało. W pewnym momencie Vero ułożyła dłoń na jego i zaciskając delikatnie swoje palce, już go nie puściła.
- Wiesz, że wywołamy sensację? - brunet uśmiechnął się słodko podnosząc jedną brew.
- To nieważne. Chyba, że Tobie to przeszkadza. - spojrzała na niego.
- Chodź... - uśmiechnął się zawadiacko wyciągając do niej dłoń i pomagając jej wyjść.
Veronica spojrzała na zdziwienie wszystkich dookoła. Chyba nie spodziewali się Mateusza z partnerką. Jednak po chwili zdziwienie zmieniło się w uśmiechy. Moment później pozowali już na czerwonym dywanie. Wieczór był naprawdę uroczy. Wszyscy witali się z nią i spoglądali na aktora pytająco z lekką fascynacją. Film, w którym wystąpił Mateo wydał jej się niesamowicie wzruszający. Mimo tego, że nie rozumiała ani słowa, zakochała się od razu w krajobrazach tego historycznego obrazu. Gdy było już po wszystkim udali się na bankiet, jednak po kilku zawodowych rozmowach wymknęli się z niego niepostrzeżenie.
- Naprawdę podobało mi się… - powiedziała do niego z uznaniem idąc z nim pod rękę.
- Cieszę się. Szkoda, że nie mogłaś niczego zrozumieć. - westchnął chłopak
- Nic nie szkodzi. - stanęła naprzeciwko niego. Zapadła chwila ciszy.
- Czemu tu przyjechałaś. - spytał spoglądając prosto w jej oczy.
- Zrobiłam tak wiele złych rzeczy, Mateo, że musiałam od tego uciec… - Jej oczy zaszkliły się a ona sama opuściła głowę.
- I myślałaś, że jak zmienisz miejsce to to zniknie? - wytarł łzę zabłąkaną na jej policzku.
- Miałam taką nadzieję… - westchnęła podnosząc głowę.
- I co udało się? - Szepnął. Spojrzała na niego oczyma, pełnymi już, łez.
- Nie… - pokręciła głową wybuchając płaczem. Mateo w jednej chwili złapał ją, przyciągnął ją do siebie i z całej siły przytulał głaszcząc jej głowę.
- Spokojnie… - szeptał jej do ucha - Nie musimy o tym rozmawiać…
- Yhym… - potaknęła głową.
Paco leżał na łóżku i wpatrywał się w biel swojego sufitu. Jego splatały się pod jego głową tworząc swego rodzaju poduszkę. Szatyn myślał właśnie o wszystkim, co wydarzyło się tego dnia. Przez jego umysł przemknęło gorzkie wspomnienie Patricia, który jak oszalały atakował swojego ‘brata’. Młody arystokrata wiedział, że już nigdy mu nie wybaczy. Ani tej bójki, ani człowieka, w jakiego się zmienił. Szybko potrząsnął głową i poniósł się na łokciach. Jeden z nich strasznie go bolał, dlatego opadł z powrotem na granatową pościel. Przypomniał sobie minę Seleny, gdy ich głowy były tak blisko siebie. Tak bardzo chciał ją pocałować. Tak bardzo chciał poczuć znów jak to jest być z kobietą. Z tą kobietą! Od ich rozstania nie miał nikogo. Ani dziewczyny, ani nawet jednorazowego numerku. A Selena? Po tym wszystkim okazało się, że uczucie do niej jest tak silne, że jest w stanie wybaczyć jej nawet zdradę i porzucenie w takim stylu. Jednak ona uciekła. Gdy ich usta niemal zetknęły się ze sobą, blondynka odskoczyła od niego i szepcąc „Nie mogę” wybiegła z jego pokoju. Szanował ją za to jeszcze bardziej. Jeżeli miałoby się coś między nimi wydarzyć, to potrzeba czasu. Chyba oboje chcieli uniknąć pośpiechu.
- A niech będzie i tak… - szepnął przymykając oczy. Do jego umysłu wdarła się teraz Veronica. Tak bardzo ją kochał. Kochał jak siostrę. Dlatego tak bardzo bolało go to, co zrobili. Tęsknił za nią. Chciał ją przytulić i przeprosić. Powinien był się opanować. Powinien był. Teraz, tak jak wszyscy, umierał z niepokoju o nią. Pojechała na drugi koniec świata i nie wiadomo, co mogła zrobić. Jednak trzeba jej było na to pozwolić. Jeśli to jej sposób wrócenia do siebie, to on to w pełni akceptował. Miał jednak nadzieję, że szybko ujrzy jej słodką twarzyczkę i będzie mógł zrobić to, o czym tak bardzo marzył. Chciał ją przeprosić. Chwilę później przypomniał sobie o sprawie, która wydawszy się najmniej ważną, okazuje się tą najważniejszą. W jego umyśle pojawiła się zapłakana twarz młodej Cassie i jej prośba. Musiał ją spełnić! Nie mógł sobie wyobrazić, co, na pozór twardy Eddy, musiał tak naprawdę przechodzić. Postawił to sobie jako priorytet. Zszedł szybko z łóżka i wziął kilka grubych książek. Usiadł z powrotem na legowisku i otworzywszy konkretną stronę wczytał się w znajdujący się tam tekst. Chwilę później chwycił telefon i znajdując w swoim telefonie jeden numer, zadzwonił.
- Witam. Z tej strony Paco Bustamante. - wypowiedział do słuchawki. - Niezmiernie pana przepraszam za późną porę, jednak potrzebuję pana pomocy. - Przerwał na chwilę. - Powiedział pan, że zawsze będziemy mogli liczyć na pana pomoc prawną. To naprawdę ważne… - przerwał po chwili przytakując. - Dobrze, to za godzinę w Casablance.
- Uwielbiam Cię… - Eddy szeptał w stronę Cassie. Dziewczyna leżała obok niego, na plecach, napawając się przeżytym chwilę wcześniej orgazmem. Chłopak położył palec na jej podbródku i subtelnie przejechał nim w dół jej ciała przyprawiając ją o dreszcze. - Jesteś dla mnie wszystkim Cassie… - Zerknął na nią - Nie mógłbym Cię stracić… - westchnął dotykając dłonią jej policzka. Złożył na jej ustach ciepły pocałunek i spojrzał jej w oczy z powagą.
- Kocham Cię… - wyszeptała mu po raz pierwszy. Chłopak spojrzał na nią oszołomiony.
- Ja Ciebie też Cassie. - przyłożył swoje czoło do jej - Kocham Cię jak idiota!
Patricio szedł ciemną uliczką wściekle zaczynając już drugą butelkę wódki. Niespodziewanie zatrzymał się na środku parku i rozglądając się zauważył kubeł na śmieci. Bez zastanowienia podszedł do niego i niemalże ze łzami w oczach przewrócił go wysypując wszystko, co było w środku. Złapał go i nie bez problemu rzucił nim o stojące nieopodal drzewo. Frustracja i rozgoryczenie wychodziły każdym z jego porów. Podszedł agresywnie do drzewa i zaczął naparzać je pięściami. Z jego kostek zaczęła sączyć się krew. Spojrzał na opuchnięte dłonie i opierając się o drzewo, osunął się pod nie. Nienawidził w tym momencie wszystkich! Nienawidził wszystkich i wszystkiego. Nienawidził Pabla za to, że miał Victorię i Victorii za to, że miała Pabla. Nienawidził Seleny za jej zmianę, Eddyego za to, że został skatowany, a to przeszkodziło mu w rozprawieniu się z Paciem. Nienawidził Cassie, za jej przemianę i wieczne płacze nad Eddym. Nienawidził Paca za wszystko, za przelecenie Veronici, za słowa wypowiedziane w jego kierunku, za istnienie. Nienawidził Viviany za wszystko, co zrobiła w jego życiu, przeklinał jej pamięć. Nienawidził Niny, za to, że przez nią wmawia sobie, że coś do niej czuje i przede wszystkim nienawidził Veronici za to, że ją tak bardzo kochał. Nienawidził całego świata. Pod drzewem nie siedział już zdolny, młody, entuzjastyczny człowiek, lecz jego wrak. Patricio wstał i wskakując na ławeczkę spojrzał prosto w niebo.
- PIERDOLCIE SIĘ! - krzyczał - WSZYSCY SIĘ PIERDOLCIE!
- Ekhm… - usłyszał za plecami i momentalnie się odwrócił. Ujrzał dwóch wysokich i postawnych policjantów - Pan pójdzie z nami. - powiedział jeden z niech.
- Nie… - warknął Patricio. Po chwili leżał już na ziemi przeklinając swoje życie.
- Zostajesz aresztowany za zakłócanie porządku publicznego, zrozumiałeś? - powiedział jeden z nich po czym oboje wciągnęli go do radiowozu.
- Hej! Gdzie jesteście? - krzyczała Victoria otwierając na szerz drzwi do ich domu.
- Szybko chodźcie tutaj! - wrzasnął Pablo. Po chwili Paco wyłonił zaciekawioną głowę zza swoich drzwi, reszta zbiegała właśnie po schodach równie zdziwiona. Jednak na widok wtulonej w siebie pary wszyscy uśmiechnęli się od ucha do ucha.
- Aaaa! Jesteście razem?! - krzyknęła Cassie i podbiegła w ich kierunku przytulając do siebie ukochaną dwójkę. Oboje spojrzeli na siebie wymownie uśmiechając się czule.
- Lepiej… - powiedział Pablo a młoda blondynka odsunęła się od nich spoglądając na nich wyczekująco.
- Wiemy, że to szalone… - zaczęła Vico
- … i kompletnie nie w naszym stylu - wtrącił się Pablo a wszyscy roześmiali się jeszcze mniej rozumiejąc.
- … ale… - przeciągnęła Victoria i po raz kolejny zerknęła na Pabla.
- Pobieramy się! - krzyknęli oboje. Selena, Paco, Eddy i Cassie stanęli jak wryci.
- ZAJEBIŚCIE! - krzyknął Paco po chwili ciszy i podbiegł do Pabla łapiąc go w pasie i podrzucając kilka razy do góry, gdy go opuścił oboje uścisnęli się i poklepali po plecach!
- O mój Boże…. - jęknęła Selena. Jestem taka szczęśliwa!!!
- Aaa! Wiem ja też! - Obie z Victorią piszczały jak oszalałe.
- Pablo… - Cassie ze zdziwioną miną podeszła do chłopaka a w salonie zapanowała cisza. Chłopak załapał siostrę za ręce i z niecierpliwością wyczekiwał na jej reakcję. Uważał, że ona jako pierwsza będzie szalała ze szczęścia, jednak zachowywała się dziwnie. Blondynka spojrzała na niego i oplotła jego szyję swoimi drobnymi rączkami. - Jestem z ciebie taka dumna! - jęknęła.
- Oooo…. - westchnęli wszyscy po czym rzucili się na siebie i przytulili z całej siły.
- Myśleliście już o dacie? - spytał się Eddy podając Pablowi dłoń.
- Pobieramy się za tydzień! - powiedział podekscytowany chłopak.
- Za tydzień? - pisnęła Cassie. - To wykluczone! - Oboje spojrzeli na nią pytająco. - Rozumiem, że chcecie zrobić coś spontanicznego, jednak poczekajcie chociaż kilka tygodni. Przede wszystkim rodzice! Wasi rodzice muszą tam być! - blondynka zwróciła się do chłopaka - Pablo, mama nie wybaczyłaby Ci, gdyby nie była na twoim ślubie a tata pewnie przestałby się do ciebie odzywać. A twój ojciec Vico? Domyślam się, że marzy o tym, żeby poprowadzić Cię do ołtarza. - Zakochani spojrzeli na siebie wymownie.
- Mała ma rację - Paco poklepał blondynkę po plecach. Ta spojrzała się na niego wymownie, co szybko wyłapał Eddy.
- Poza tym Veronica. - powiedziała Sel - Veronica musi być na waszym ślubie.
Victoria spojrzała się na opadający uśmiech Pabla. Oni wszyscy mili rację. A on chciał zrobić coś spontanicznego. Kochał ją i pragnął tego ślubu jak niczego innego na świecie. Brunetka dobrze o tym wiedziała, jednak Cassie przypomniała im o czymś bardzo ważnym. Przypomniała im o rodzinie. Zarówno tej prawdziwej jak i tej z wyboru. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Wiesz… - zwróciła się do bruneta - Zawsze marzył mi się ślub na plaży w Acapulco. - uśmiechnęła się a chłopak w mgnieniu oka złapał ją i zaczął kręcić się z nią dookoła.
Patricio siedział w jednej z grupowych cel i spoglądał na swoje kostki. Krew przestała się sączyć a jej miejsce zajęły robiące się już strupy. Usłyszał nagle dźwięk odkładanej, metalowej słuchawki i szybko podbiegł do telefonu. Wykręcił na tarczy kilka cyferek i wsłuchiwał się w sygnał.
- Patricio? - spytała zaspana Nina słysząc głos chłopaka. Obróciła się i spojrzała na śpiącego obok niej nagiego mężczyznę. Ten słysząc to imię szybko rozbudził swoje zmysłu i siadając za szatynką kazał jej włączyć tryb głośnomówiący. - Stało się coś? - spytała się Nina.
- Kochanie, jestem w areszcie.. - powiedział.
- Gdzie jesteś? - otworzyła oczy
- Słuchaj słońce, nie mam za dużo czasu. Musisz iść do mojego domu - instruował ją - i poprosić któregoś z nich o wypisanie mi czeku. Czeku na 30 tysięcy. Muszę wpłacić kaucję. Proszę Cię załatw to szybko.
- Dobrze… Już wychodzę.
- Kocham Cię… - dodał do słuchawki. Nina spojrzała na siedzącego za nią mężczyznę.
- Ja Ciebie też… - odpowiedziała. Patricio rozłączył się.
- No, no… widzę, że cudownie się z nim dogadujesz. - powiedział ironicznie.
- Przecież jestem jego dziewczyną - ostatnie słowo zaznaczyła cudzysłowem z palców. - Muszę być wiarygodna. - powiedziała nakładając na siebie obcisłą sukienkę.
- Ale przede wszystkim jesteś moją własnością. - Powiedział mężczyzna przyciągając ją agresywnie od tyłu.
- Muszę jechać… Słyszałeś. - próbowała uwolnić się, jednak mężczyzna zacisnął swoje palce mocniej na jej szyi.
- Kilkadziesiąt minut więcej w tym miejscu nie zaszkodzi temu chłystkowi. - powiedział ściągając z niej skąpe majteczki. Nim zauważyła wszedł w nią od tyłu nie zważając na to czy to ją boli czy nie. Nachyliła się, nie miała wyboru. Wolała się mu podporządkować, bo tak czy inaczej zrobiłby to. Wolała wciągnąć się w jego grę niż czuć ból. Była jak Viviana. Identyczna jak Viviana. Po kilkunastu gwałtownych ruchach mężczyzna rzucił ją na łóżko. Ściągnął z niej sukienkę i przywiązał jej nadgarstki do łóżka. Nie protestowała. Leżała na brzuchu coraz mocniej ściskając metalowe zapięcia kajdanek. Mężczyzna podniósł jej pupę i wszedł w nią agresywnie, tak jak wcześniej nie zważając na jej odczucia. Jedną ze swoich dłoni oparł na jej karku siłą obniżając jej korpus. Nina odwróciła głowę w bok i z zaciśniętymi zębami starała się harmonijnie oddychać. - Tak jak z Vivianą! - krzyknął - Uwielbiała, gdy się nad nią znęcałem! - powiedział z całej siły uderzając ją po nagim pośladku.
Po kilkudziesięciu minutach było po wszystkim. Nina wydawała się być jakaś wyciszona. Jej kochanek wiózł ją właśnie pod willę Patricia. Gdy stanął spojrzał się na nią wymownie a ona przeglądając się w lustrze wyszła z samochodu i nacisnęła dzwonek od drzwi.
- Otworzę - krzyknął Paco opuszczając radosnych przyjaciół. Podbiegł do drzwi i otworzył je z impetem. - Co ty tu robisz? - zmarszczył czoło zauważając osobę po drugiej stronie drzwi.
- Mogę wejść? - spytała.
- Patricia nie ma. - chłopak zagrodził jej wejście ręką. - Kto to? - kiwnął głową na siedzącego w samochodzie mężczyznę. - Twój alfons? - powiedział szyderczo. Nina zalała się gorącem.
- To mój brat… - odparła.
- Jasne… - szatyn zaśmiał się pod nosem.
- Muszę wejść. To ważne. - powiedziała przepychając rękę Paca i wdzierając się do środka. Zauważyła, że szczęśliwi, jak do tej pory domownicy, na jej widok stracili humor.
- Co ona tu robi? - warknęła Victoria. Paco wzruszył ramionami.
- Musicie mi pomóc. - powiedziała nie zważając na nieprzychylne spojrzenia kierowane w jej stronę - Nie mi. Patriciowi.
- Czemu mielibyśmy mu pomagać? - spytała Victoria podchodząc bliżej szatynki.
- Patricio jest w areszcie i potrzebuje pieniędzy na kaucję. - wyrzuciła to z siebie. Paco prychnął pod nosem.
- I skąd mamy je wziąć? Przecież nie znamy jego haseł, pinów, nie podpiszemy się za niego. - wtrącił się Eddy.
- Chodzi o pożyczkę, gdy tylko wyjdzie odda wam te pieniądze… - wyglądała na zdesperowaną.
- Ile? - spytał się szatyn stojący za nią. Trzymając w swojej dłoni książeczkę czekową podpisywał się właśnie na jednej z kartek.
- Trzydzieści tysięcy…- szepnęła. Zaskoczony tą sumą szatyn podniósł głowę spoglądając na przejętą twarz Niny. Po chwili jednak zaczął wypisywać kwotę w odpowiedniej rubryczce.
- Paco nie! - wtórowała mu Victoria. - Nie możesz mu dać tych pieniędzy. Nie ty. - Chłopak nic nie powiedział. Wyrwał kartkę z książeczki i wręczył ją Ninie. Victoria spojrzała na niego z żalem.
- Nie mów mu, że to ode mnie… - powiedział poważnym tonem do otwierającej drzwi Niny.
- Okej.. - odparła zaskoczona tą całą sytuacją i wyszła.
- Co do cholery? - krzyknął Pablo. - Mam Ci przynieść lusterko, żebyś zobaczył swoją twarz?
- Dajcie mi spokój! - powiedział chłopak odwracając się na pięcie i chowając się w swoim pokoju.
- Panie przodem. - powiedział Mateo przepuszczając Veronicę w drzwiach do swojego apartamentu. Ta uśmiechnęła się do niego czule.
WŁĄCZ
- Cieszę się, że jesteś… - jęknęła zrzucając ze stóp buty na obcasie po czym spojrzała się wymownie na Mateusza. Obojgu kręciło się w głowach przez tą całą sytuację. Była ona zaskoczeniem dla obojga.
- To ja cieszę się, że jesteś… - szepnął tuż nad jej uchem. - Cieszę się, że to mnie wybrałaś… Że to do mnie chciałaś przyjechać… - wypowiadał wprost w jej usta kokietując ją.
- Mateo… - jęknęła przejęta, gdy chłopak położył dłonie na jej biodrach.
- Nic nie mów… - powiedział przybliżając swoje usta do jej. Musnął je wargami i cofnął głowę, by móc spojrzeć się w jej piękne jak bursztyn oczy. - Marzyłem o tym momencie, od kiedy Cię poznałem… -spojrzał jej ostatecznie w oczy i biorąc ją na ręce, uważnie wpatrywał się w jej reakcję. Spoglądała na niego jak zahipnotyzowana. Czyżby to on miał być jej mężczyzną? To on był jej przeznaczony? Czy wtedy na bankiecie wybrała złego faceta? - pytała samą siebie. Brunet postawił ją przy łóżku i postanowił jej zdecydować. Pragnął jej tak samo, jak wtedy w Meksyku. Może nawet bardziej. Spojrzał na jej przejętą, jednak pewną swego twarz i kładąc dłoń na jej policzku wpił się namiętnie w jej usta. Ich pocałunek szybko przemienił się w wszechogarniającą ich namiętność. Veronica jednym ruchem rąk zrzuciła z niego marynarkę, by po chwili zająć się guzikami. Mateo złapał ją i czule ją pocałował. Chciał zwolnić. Chciał, żeby było idealnie. Obrócił ją subtelnie i odgarnąwszy włosy z jej karku zaczął obdarowywać ją pocałunkami. Opuścił jedno ramiączko od jej sukienki i dotknął jej aksamitnej skóry. Krew w jego żyłach zaczęła buzować. Miał wielką ochotę rzucić się na nią, jednak nie chciał jej przestraszyć. Veronica odwróciła się i dokończyła rozpinać guziki. Po chwili również jego koszula leżała już na ziemi. Opięła jego pasek i delikatnie rozsunęła rozporek. Spojrzała się na niego wymownie. Uniosła ręce do góry i nakazała mu pozbycie się tej cudownej sukienki. Zrobił to z wielką chęcią. Ujrzał jej koronkową bieliznę i poczuł jak jego ciało wypełnia gorąco. Vero z ruchami kocicy ułożyła się na łóżku. Mateo szybko dołączył do niej ściągając zbędne w tym momencie, elegancje spodnie. Ułożył się między jej nogami, by po chwili obcałowywać dekolt czerwonowłosej. Meksykanka podniosła do góry klatkę piersiową, pozwalając, by Mateo jedną ręką rozpiął jej seksowny stanik. Po chwili Mateo całował jej piękne piersi zostawiając na nich mokre ślady. Bawił się jej sutkami sprawiając, że na twarz dziewczyny wdarł się błogi uśmiech. Powędrował dłonią w kierunku jej intymności. Drażnił ją delikatnie przez koronkowy materiał co widocznie podobało się Veronice. Gdy poczuł, że zaczyna się tam robić mokro, wsunął dłoń pod jej śliczne, czarne stringi i pełnymi ruchami swoich palców doprowadzał ją do szaleństwa.
- Mateo… - jęknęła Veronica. Nie musiała nic mówić. Chwilę później brunet zsunął z niej ostatnią część bielizny i sam pozbywając się swoich obcisłych bokserek ponownie opadł na jej ciało. Spojrzał się na jej szczęśliwą twarz i oszołomiony tym, co się dzieje, podniósł delikatnie jej udo i wszedł w nią dość szybko. Czerwonowłosa jęknęła delikatnie, gdy ten nie przestając poruszać się w niej ułożył się na niej i składał pocałunki na jej szyi. Po chwili już nie powstrzymywała swoich jęków. Każdy ruch Polaka doprowadzał ją do szaleństwa. Zapominała się, zatapiała w nim wszystkie swoje zmysły z każdym jego ruchem. Mateusz przyspieszył, by chwilę później doprowadził każde z nich do szaleństwa. Opadł na jej biust i zadowolony próbował nabrać powietrza. Gdy podniósł głowę spojrzał na Vero, która po krótkim spojrzeniu wpiła się w jego usta.
Pisałam to partiami i czytając to teraz zauważyłam ile jest tu powtórzeń. Jak wrócę z egzaminu postaram się to poprawić
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilusia dnia 13:31 :49 , 13 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilusia
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 12:42 :42 , 16 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Nina i Patricio szli wzdłuż szerokiego deptaka, który oświetlony był kilkunastoma latarniami. Szatyn trzymał ręce w kieszeni i w pewien sposób wyciszony zawieszał wzrok kolejno na napotkanych przedmiotach. Nina podążała za nim. Szła koło niego lekko skonfundowana. On wpłacenia kaucji nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Dziewczyna, gdy zobaczyła w jakim stanie był Pato, ze złości wyszła na ulicę. Ten wybiegł za nią. Szli tak już ponad dwadzieścia minut próbując przezwyciężyć tą niekomfortową ciszę.
- Nadal się złościsz... - jęknął pod nosem jednak nie spojrzał na nią ani razu.
- Yhym... - przytaknęła.
- Proszę przestań! - obrócił się w jej kierunku i łapiąc ją za oba ramiona zatrzymał ją. Dziewczyna strząsnęła jego ręce ze swojego ciała i posłała mu piorunujące spojrzenie.
- Widzisz swoje kostki? - spytała biorąc jego dłoń w swoją. - Nie sądziłam, że będę musiała wyciągać chłopaka z aresztu. - szepnęła a po jej policzku spłynęła udawana łza. Patricio poczuł jak jego żołądek zaciska się a coś dziwnego kuje go w serce. Nie mógł patrzeć na łzy tej cudownej kobiety. W tym momencie po raz pierwszy zapomniał o Veronice. Czerwonowłosa ostatecznie przestała się dla niego liczyć. Teraz był tylko on i Nina. Chciał naprawić to, co nadszarpnął jego wybryk. Był jednak szczęśliwy, że to wszystko wydarzyło się tej nocy, inaczej nie poznałby swojego prawdziwego przeznaczenia. Złapał ją i mocno wtulił ją w swój tors.
- Przepraszam... - szepnął jej do ucha - Przysięgam, że ta sytuacja już nigdy się nie powtórzy! - zarzekał się. Obiecał sobie w tym momencie, że drobna szatynka już nigdy nie będzie przez niego cierpieć.
Nina poczuła się głupio. Przymknęła oczy i zdała sobie sprawę, że to Patricio powinien być jej prawdziwą miłością, że to on troszczy się o nią, kocha ją, traktuje ją jak kobietę a nie jak dmuchaną lalkę, którą można się zabawić. Nie chciała go już okłamywać. Jednak wiedziała, że nie może powiedzieć mu prawdy, bo już nigdy w życiu by go nie zobaczyła. Postanowiła przerwać tą farsę i po raz pierwszy zrobić coś dla siebie. Zastanawiała się jednak, czy będzie na tyle silna, by to zrobić, czy weźmie się w garść i pozbędzie się Marcusa. Zacisnęła mocniej powieki a z jej oczu zaczęły sączyć się łzy. Tym razem prawdziwe.
- Kochanie, proszę nie płacz... - głos Patricia załamywał się.
- Już dobrze... - zachlipała po raz ostatni. Otarła swoje oczy i odsunęła się od niego. - Opowiesz mi... - przerwała spoglądając na jego przejętą twarz - Jak to wszystko się potoczyło?
- To wszystko.... - zmarszczył czoło - To wszystko przez tego idiotę, Paca. Strasznie się pokłóciliśmy... - Nina opuściła głowę z konsternacją - Zaczęliśmy się bić... A potem... w parku... nie mogłem opanować wściekłości... - chłopak zacisnął pięści - To wszystko przez tego skurwiela... - wysyczał przez zęby.
- Zamknij się! - wykrzyczała Nina.
- Słucham? - Chłopak zdziwił się ogromnie.
- To Paco dał Ci pieniądze! - wykrzyczała mu w twarz! - Jako jedyny chciał Ci je dać!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martusia14
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 275 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 13:47 :47 , 16 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
JAK TO ZAPOMNIAŁ O CZERWONOWŁOSNEJ?! NIEPODOBA MI SIE TA PERSPEKTYWA I PROSZĘ A WRĘCZ RZĄDAM ZEBY ONI DO SIEBIE WRÓCILI, NIECH OBOJE PRZESTANA SIE RANIC I WMAWIAC SOBIE ŻE O SOBIE ZAPOMNIELI. pROSZE POGÓDŹ ICH
a POZA TYM TO JESTM CIEKAWA JAK ZAREAGUJE PATO NA WIADOMOSC KTO DAŁ PIENIĄDZE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z samego dna piekiel Płeć:
|
|
Wysłany: 17:39 :28 , 25 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
nie dobrze
patricio nie moze zapomniec o veronice!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ajc
nina sie wygadala
ciekawe co na to patricio???
ech....
czekam na newsa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martusia14
Osobnik Kreatywny
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 275 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 16:36 :15 , 30 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Kiedy kolejny odcinek dodasz bo już mnie ciekawość zjada?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 17:41 :49 , 01 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Ja też czekam z niecierpliwością na następny cinek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kaslina dnia 17:45 :03 , 01 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Wysłany: 11:35 :28 , 05 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Czy jest jeszcze możliwość, że pojawi się tutaj coś nowego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|